dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
18-01-2019 15:17
[     ]
     
Nie wiem jak zacząć swoją opowieść ponieważ od jakiegoś czasu czytam Wasze posty i wciąż nie mogę uwierzyć jak wiele osób cierpi z powodu straty swojego maleństwa... tak bardzo mi przykro... zawsze przerażały mnie te maleńkie grobki a dziś sama jestem Aniołkową mamą...
Niestety przez ostatnie 2 lata los nie był dla nas łaskawy. Początkowo wszystko miało być takie proste... 1,5 roku walczyliśmy o swoje małe wielkie szczęście, odwiedziliśmy wiele gabinetów gdzie nawet usłyszeliśmy, że jedyne rozwiązanie to in vitro. Było wiele chwil załamania i wiele łez, ale nadal walczyliśmy. Kilka razy musiałam poddać się różnym zabiegom, ale udało się. Szczęśliwie po 1,5 roku walki w czerwcu zobaczyłam wymarzone 2 kreski... szczęście nie trwało jednak długo, w 5 tygodniu trafiłam do szpitala z krwiakiem. Po tygodniu strachu i ciągłym krwawieniu zobaczyłam bijące serduszko, krwiak zniknął a my wróciliśmy do domku. Niestety w 14 tygodniu pojawiło się plamienie i znowu szpital, ciąża zagrożona. I tym razem dałyśmy radę, po tygodniu byłyśmy w domu jednak nie na długo.... w 21 tygodniu ciąży ponownie trafiłam do szpitala ze znacznie skrócona szyjką. Szybko wykonano zabieg założenia szwu i było coraz lepiej, ale nasze szczęście nie trwało długo. Czułam się coraz gorzej a personel medyczny nie reagował, wmawiano mi, że symuluje.... do dziś nie mogę w to uwierzyć... aż w końcu po 3 tygodniach zostałam przewieziona z czynną akcją porodową do Kliniki Polożnictwa... chwilę później moja córeczka w 25tc przyszła na świat i odeszła 5 godzin później... lekarze określili poród jako septyczny, choć do pierwszego szpitala przyjechałam zdrowa za to wyjechałam z niego prawie z sepsą, zostałam zakażona tyloma bakteriami, że moja córka nie miała szans dłużej pozostać w moim brzuszku... nasz skarb był z nami 5 godzin, z powodu niewydolności płuc moja księżniczka odeszła i zostały tylko wspomnienia... moja wymarzona córeczka dołączyła do grona Aniołów a w sercu została wielka tęsknota i ból.
Kocham Cię córeczko najmocniej na świecie. 

Ostatnio zmieniony 21-01-2019 15:50 przez Jola_11

Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
basieneczka13  
18-01-2019 19:27
[     ]
     
Witaj Aniolkowa mamo,bardzo mi przykro że do nas dołączyłas. Ja też nie myslalam,że nią zostanę niestety... :(
Kiedy przyszedł na świat mój synek w 34tyg ciąży,nawet nie myślałam że mglo by mu się cos stac. Był zdrowy,sam oddychal juz i jadł. W 9dniu jego stan nagle sie pogorszyl i pare godzin i zegnalam się z Nim :(
Nie wiem dlaczego nas to spotyka,dlaczego...
Najwazniejsze jest teraz wsparcie najbliższych osób,żeby nie zostać z cierpieniem SAM.
Życzę dużo sil i wytrwałości i światełko dla Marcelinki [*] 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
AniaS 85  
18-01-2019 19:43
[     ]
     
Tak bardzo mi przykro. Nie ma nic gorszego dla rodziców jak strata wymarzonego dziecka. Na ten trudny dla Ciebie jak i Twoich bliskich czas życzę Ci dużo spokoju. Siły, by przetrwać ten trudny okres. Wiem jedno. Nie duś w sobie tych wszystkich emocji. I szukaj pomocy jeżeli będziesz tylko takiej potrzebowała. Przytulam Cię bardzo mocno bo tylko my kobiety po stracie wiemy jak to jest. Pisz jak Ci będzie źle.
Dla Twojej córeczki Marcelinki[*]. 
Ania S 85

Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
19-01-2019 09:24
[     ]
     
Dziękuję Wam bardzo za słowa wsparcia. Mija juz 3 miesiąc a ja momentami nie mogę uwierzyć w to wszystko. Kiedy budzę się rano to zastanawiam się czy na pewno ją byłam kiedyś w ciazy, czy to wszystko jest prawda... ale zaraz potem idę do mojej księżniczki na cmentarz i juz wiem, że to nie sen, ona jest tam a ja tutaj... tak mało czasu miałyśmy dla siebie, że trudno mi w to wszystko uwierzyc, ale wiem jedno, że ta wielka miłość jest najprawdziwsza na świecie. Kocham ją tak jakby tu była i często z nią rozmawiam, choć tęsknota jest nie do opisania...
Moja kruszynka doprowadziła mnie do świetnego szpitala specjalistycznego i wierzę, że to wszystko było po cos. Jeszcze nie wiem po co, ale mój nowy lekarza uważa, że kolejna ciąża niebawem jest wskazana, i choć boję się strasznie kolejnej starty i choć nikt i nic nie zastąpi mi mojej malutkiej córeczki to z dnia na dzień czuje potrzebę żeby zawalczyć o nasze szczęście póki zdrowie na to pozwala. Wierzę, że naszym amuletem będzie pas św. Dominika i nasza kochana córeczka będzie nad nami czuwała...
Dziękuję skarbie, że uczyniłaś mnie swoją mama, jestem dumna, że byłaś jesteś i będziesz. Kocham Cię mój Aniele. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
AniaS 85  
19-01-2019 09:51
[     ]
     
Kochana ja też czasami się zastanawiam czy to wszystko co mnie spotkało naprawdę się wydarzyło. Ale niestety tak. To się stało:(. Ja codziennie chodząc na grób mojego syna proszę go o siłę i opiekę nad mną, swoim tatą i siostrą, która tak czekała na niego. Nasze dzieci będę zawsze z nami. W naszych sercach. Ja zawsze mówię, że ja mam swojego Anioła stróża i wiem,że on tam patrzy na mnie i nie chce, by mama sie smucila. Twoja córeczka też na pewno nie chciałaby widzieć smutnej mamy. I zobaczysz, że chociaż teraz jest Ci źle to kiedyś dla Ciebie zaświeci słońce. Tego z całego serca Ci życzę. 
Ania S 85

Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Ania2310  
19-01-2019 10:49
[     ]
     
Bardzo mi przykro, nie wiem dlaczego to Nas spotkało... pamiętam to niedowierzanie i szok... ciężko z tym się pogodzić, nie wiem czy tak do konca się da.. ale musisz być silna mimo wszystko.. ja czekam i wierzę, że kiedyś zobaczę swojego Synka i ze to On wyjdzie mi na spotkanie.. Twój Aniołek na pewno nad Tobą czuwa i towarzyszy Tonie każdego dnia.. życzę Ci dużo siły i wiary na lepsze jutro.. sciskam Ciebie bardzo mocno i przesyłam swiatelko dla Twojej córeczki (*) 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
19-01-2019 12:05
[     ]
     
Wiele osób rozmawiało ze mną od tego czasu, ale nigdzie nie czułam się tak zrozumiana jak tutaj. Dziękuję Wam bardzo za życzliwość i zrozumienie. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
AniaS 85  
19-01-2019 13:23
[     ]
     
Pisz to pomaga. Wyrzucisz trochę z siebie tego żalu i smutku. Trzymaj się dzielnie w tym trudnym czasie. Dla twojej córeczki [*] 
Ania S 85

Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
19-01-2019 13:50
[     ]
     
Żalu to jest we mnie tyle, że chyba nigdy do końca nie minie... żalu do lekarzy, do położnych, którzy mogli odpowiednio się nami zająć. Mam teraz lęk przed szpitalem, nie ufam lekarzom choć muszę być teraz pod stałą opieką i to wszystko mnie przerasta. Stało się tyle złego, spotkałam tyle obojętnych i złośliwych ludzi, że straciłam wiarę w człowieka... Powoli staję na nogi i próbuje wrócić do rzeczywistości w czym pomaga mi praca i inne kobiety po stracie, z którymi pracuje i które mnie wspierają a przede wszystkim mąż, który od początku był z nami w każdej chwili.
Bardzo chciałabym jeszcze uwierzyć,że w naszym domu zagości dziecięcy śmiech i radość z bycia rodzicami ziemskich dzieci, ale tak bardzo boje się tego co będzie. Boje się pobytu w szpitalu, a przy mojej szyjce zabieg jest gwarantowany... czy którejś z Was udało się zajść w ciążę po stracie? Jak sobie radziłyście ze strachem? 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
AniaS 85  
19-01-2019 14:47
[     ]
     
Jolu ja mam kontakt z dziewczynami na innym forum, ktore w zeszłym roku straciły dziecko, A parę tygodni temu zostały mamami. I mówią, że strach i nerwy są ale warto podjąć to ryzyko. Ja sama zmagam się z tym uczuciem jakim jest lęk przed kolejną ciążą.ale marzenie o dziecku jest silniejsze. U mnie za parę tyg. Minie 6 miesięcy. Była to moja druga cesarka więc muszę czekać rok. Mam jeszcze czas, by się zastanowić nad tym czy spróbować zajść w ciążę czy nie. Ale te dziewczyny, które poznałam dają mi niezwykle wsparcie i nadzieję, że tym razem się uda i usłyszę płacz narodzonego dziecka. Kochana wszystko przed Tobą. A myślałaś o grupie wsparcia dla kobiet po stracie? Poznasz tam kobiety, które przeszły przez ten koszmar? 
Ania S 85

Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
19-01-2019 15:27
[     ]
     
Możesz mi powiedzieć co to za forum?
Jeśli chodzi o grupę wsparcia to myślałam o tym i chciałabym, ale pochodzę z mniejszego miasta i u nas niestety nie ma takiej grupy. Niestety albo stety sama zawodowo pomagam ludziom i to dodatkowo jest dla mnie trudnością, bo kiedy samemu znajdziesz się w takiej sytuacji to się okazuje, że wszystkie te nauki to tylko teoria...a dodatkowo musisz znaleźć siłę żeby wspierać innych. Rozmawiałam juz z psychologiem i księdzem a poza tym rodzina i przyjaciółki pomagają mi stanąć na nogi i dzięki temu już potrafię wyjść z domu do ludzi, potrafię spojrzeć im w oczy a czasem nawet mam odwagę mówić o tym wszystkim. Największy strach budzi jednak we mnie myśl, że to może się powtórzyć... nie wiem czy bym to przeżyła. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
AniaS 85  
19-01-2019 15:45
[     ]
     
Strach, obawa i lęk już zawsze z nami będą. Ale nie można dać się jej pokonać. Życie toczy się dalej czy tego chcemy czy nie. Choć nam się wydaje inaczej. Ja myślę, że musisz przejść przez ten czas żałoby, a potem sama zdecydujesz co i kiedy. Dobrze,że masz wsparcie koleżanek, męża i rodziny. To bardzo ważne. Ja tego nie miałam. Nie wiem czy można podawać tutaj strony innych forum. Podaj mi maila to Ci na niego napiszę. Tam są kobiety, które straciły dzieci krótko przed porodem lub po porodzie, A także wczesne ciążę. Może nawet znajdziesz tam dziewczyny, ktore mieszkają niedaleko Ciebie. Uzyskasz tam wsparcie i poznasz niesamowite historie z happy endem. 
Ania S 85

Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
basieneczka13  
19-01-2019 17:58
[     ]
     
Jeśli masz facebooka to na nim znajdziezz tez grupy,jestem na takich trzech,jest tyle Aniokowych mam i ciągle przybywa... nie tak powinno być,mamy XXI wiek powinni ratowac nasze dzieci :(
Dobrze,że masz wsparcie przyjaciół,ja niestety ich straciłam bo moje 3kolezanki +kuzynka miałyśmy na 2018r. Dlaczego to ja musialam zostac Aniolkowa mama? Nie żebym im życzyła tego co ja przeżyłam ,ale dlaczego musiało trafić na mojego synusia.... ? :( 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
19-01-2019 22:01
[     ]
     
Największą moja ostoją i obrońcą jest mój mąż, który strzeże nas dzień i noc... ludzie różni niestety bywają i nir każdy umie się zachować w takiej sytuacji i póki jest to ktoś obcy to nie ma to na mnie większego wpływu, ale kiedy chodzi o rodzinę to powiem Wam, że szału dostaje w pewnych chwilach. Nie wiem czy to normalne w moim stanie czy przesadzam, ale jak słyszę, że ktoś w mojej obecności narzeka jak jest mu źle, bo dwoje dzieci wychowuje i nie przespał nocy to mam ochotę wyjść. Gdzie Ci ludzie mają rozum i współczucie dla bliskich. Ja nie spię od ponad 2 miesięcy a mojej córki juz nigdy nie przytulę, nigdy nie usłysze jej śmiechu i łez. Jak można być tak okrutnym i nie uszanować kogoś kto przechodzi życiową tragedię. Raz słyszę bardzo Ci współczuję a za chwilę, ale ja to mam też ciężko... nie napisze co wtedy myślę, bo to niecenzuralane, ale ludzie są okrutni. Tęsknota rozrywa mi serce na milion kawałków, nic się nie liczy, pieniądze, praca, dałabym wszystko żeby mieć znowu moją córeczkę a ktoś Ci mówi, że też ma strasznie ciężko... jacy ludzie są puści i małostkowi... na szczęście do tej pory w moim nieszczęściu spotkałam coraz więcej życzliwych ludzi choć i tak niewiele osób rozumie co tak naprawdę czuje, chyba tylko Wy Aniołkowe Mamy i za to Wam dziękuję z całego serca. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Mama.Jasia  
21-01-2019 07:05
[     ]
     
Przykro mi z powodu Twojej straty :( wszystkie tutaj niestety wiemy co przezywasz i co czujesz. Ja swojego synka straciłam w 30 tygodniu. Po prostu przestałam czuć ruchy. Minął rok i dwa miesiące, a nie ma dnia, żebym o nim nie pomyślała. Często jeszcze płacze. Jednak zawalczyłam o szczęście i aktualnie jestem w 33 tygodniu ciąży. Nic i nikt nie zwróci mi Jasia,ale wierzę głęboko, że jego namiastka wróci do nas wraz z przyjściem na świat jego braciszka. Ta ciąża to okres pełen strachu, obaw, a zarazem wiary, nadziei i pokory. Nie ma nocy, żebym się nie przebudzała i sprawdzala czy kopie. Każda chwila, w której maleństwo śpi, ja mimo tego, że staram się zachować spokój, od razu piszę czarne scenariusze. Dwukrotnie lądowalismy w szpitalu. Ufam tylko i wyłącznie swojej lekarce. Lekarze w szpitalu to totalni ignoranci. Aby to wszystko przejść musisz naprawdę znaleźć lekarza, któremu zaufasz w 100%, inaczej zwariujesz. Mimo wszystko warto o to zawalczyć i w to musisz uwierzyć. Ja wierzę, że Jasio czuwa nad nami i nie pozwoli aby mamie i temu małemu cudowi, który mieszka jeszcze pod moim sercem, stała się krzywda. Myślę, że przyjdzie Twój czas. Odpowiedni czas, w którym będziesz na to wszystko gotowa. Nigdy nie zapomnisz o córci,ale naprawdę nadejdzie dzień, w którym zawalczysz o szczęście i zrobisz to też dla niej. Wystarczy, że w to wszystko uwierzysz. Życzę Ci dużo spokoju, nadziei i wiary. Trzymam mocno kciuki, żeby wszystko się ułożyło. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
21-01-2019 17:45
[     ]
     
Staram się wierzyć i wrócić choć trochę do normalności. Wyszłam juz z domu a nawet wróciłam do pracy, ale bywa różnie. W moim sercu i pamięci Marcysia pozostanie na zawsze a z tym niepojęta tęsknota. Niestety ludzie też tego nie ułatwiają, ale chyba staję się coraz bardziej obojętna na ludzką głupotę i chamstwo...
Po tym wszystkim co przeszliśmy od razu wiedzieliśmy, że nasza córeczka będzie miała rodzeństwo i potrzeba przelania całej mojej matczynej miłości jest coraz większa. Wierzymy, że nasz Aniołek chciał nas doprowadzić właśnie do tego szpitala i do tych lekarzy, którzy walczyli o życie naszej kruszyny a potem trzymali mnie za rękę kiedy dostawałam spazmów. I chociaż moje dziecko odeszło właśnie tam to wracając teraz do szpitala, w którym mój skarb przyszedł na świat czuje spokój... jest chyba we mnie strach, którego nigdy nie pokonam, ale uczę się z nim żyć. Jestem gotowa na wszystko, aby móc tulić moje ziemskie dziecko i widzieć w nim cząstkę mojego Anioła. Jednak jeszcze nie teraz... najpierw muszę pokonać opory przed prawdziwa bliskością z mężem a poza tym moje ciało narazie chyba ma dość, bo od pierwszej miesiączki zagościły u mnie torbiele w jajniku, które pojawiają się i znikają, ale czuję się coraz lepiej więc mam nadzieję, że się ich pozbędę a badania wyjdą dobrze i dostaniemy zielone światło. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
19-01-2019 22:03
[     ]
     
Chętnie skorzystam z Twojej pomocy, być może ktoś z okolicy będzie mógł mnie wesprzeć. To mój mail ola_1507@wp.pl jeśli możesz prześlij mi jakieś informacje dot. forum. Z góry bardzo Ci dziękuję. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Karolcia1990  
23-01-2019 23:11
[     ]
     
Witaj,od kilku dni podczytuje to forum,nie miałam odwagi co kolwieg napisać aż do dziś gdy zobaczylam Twoj post "Moja córeczka Marcelinka"...jak bym czytała o sobie...Moja Córeczka Marcelinka urodziła się poprzez cc w 28 tc,tuż przed świętami BN...12 grudnia 2018,żyła całe 32 godziny...Mój Skarb wyczekany i wyteskniony jest z Aniołkami,tak bardzo mi źle i ciężko. ..Powinna być jeszcze bezpieczna u mnie w brzuchu a ja zamiast wybierać cieplutkie łóżeczko wybieram i przeglądam strony z nagrobkami dla mojej Marcelki...Przytulam mocno 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
24-01-2019 12:57
[     ]
     
Bardzo Ci współczuję i rozumiem co przechodzisz. Długo bałam się wyjść z domu, dopuszczałam do siebie tylko męża i tak kursowaliśmy między domem, cmentarzem a hurtownią zniczy. Też szukaliśmy wyjątkowe pomnika z rzeźbą i byłam skupiona na tym, żeby moja księżniczka miała wszystko co najlepsze. Drugi tydzień jestem w pracy i uczę się żyć, patrzeć ludziom w oczy i myśleć o przyszłości, ale od kilku dni nic mi się nie chce i jak tylko wrócę do domu to nie umiem opanować łez. Zbliża się termin porodu a ja opadam z sił, ale nie mogę się poddać dla Marcysi i mojego męża.
Teraz biję się z myślami co zrobić dalej, jak się zabezpieczyć w kolejnej ciąży, bo drugi raz nie przeżyje takiej straty...
Życzę Ci dużo wiary i siły, bo kiedyś musi być lepiej. Boję się tego co będzie a jednocześnie wiem, że i tak na pewno będziemy walczyć o kolejne maleństwo tu na ziemi. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
24-01-2019 13:26
[     ]
     
Karolcia u Ciebie to wszystko jest bardzo świeże i dlatego jest tak strasznie ciężko. Ja czasem miewam już lepsze dni, w których nie ma łez a nawet wierzę, że przyszłość przyniesie jeszcze coś dobrego. Codziennie a nawet częściej jestem u mojej księżniczki i rozmawiam sobie z nią i już mnie nie obchodzi co ludzie o tym myślą.
Jest ciężko i ból zawsze zostanie a tęsknota jest olbrzymia, ale musimy spróbować żyć tak żeby nasze córeczki były z nas dumne. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
kosolcia  
24-01-2019 22:09
[     ]
     
dużo Marcelinek na tym naszym forum... dziwny zbieg okoliczności. Moja Marcelinka odeszla niespełna 4 tyg temu, żyła dwa latka i miesiąc, najpiekniejsze w moim życiu.
nasze Aniołki Marcelinki [*][*][*] 
ola

Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Ania2310  
24-01-2019 21:06
[     ]
     
Bardzo mi przykro... spotkała Nas wszystkie ogromna tragedia z którą musimy żyć, a raczej nauczyć się z tym żyć, a to długa i bolesna nauka :( życzę Ci dużo siły na każdy dzień,.. (*) dla Twojej Marcelinki 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
anetta  
25-01-2019 17:02
[     ]
     
Wiem co czujesz mój Ksawciu odszedł od nas 06 stycznia tego roku. Był zdrowym pogodnym chłopcem,poszedł spać i w trakcie snu zatrzymało mu się serduszko. Walczyliśmy o niego przez 3 dni jednak nie udało się. Obecnie jestem pod opieką psychologa i pomagam sobie lekami. Jest bardzo ciężko, smutno i ból rozrywa mi serce.Codziennie z nim rozmawiam prosząc go o wsparcie w tych ciężkich chwilach. Nie wiem czy czuję jego obecność ale wiem, iż mam malutkiego spowiednika,który tylko słucha...
Jola_11 napisał(a):
> Nie wiem jak zacząć swoją opowieść ponieważ od jakiegoś czasu czytam Wasze posty i wciąż nie mogę uwierzyć jak wiele osób cierpi z powodu straty swojego maleństwa... tak bardzo mi przykro... zawsze przerażały mnie te maleńkie grobki a dziś sama jestem Aniołkową mamą...

> Niestety przez ostatnie 2 lata los nie był dla nas łaskawy. Początkowo wszystko miało być takie proste... 1,5 roku walczyliśmy o swoje małe wielkie szczęście, odwiedziliśmy wiele gabinetów gdzie nawet usłyszeliśmy, że jedyne rozwiązanie to in vitro. Było wiele chwil załamania i wiele łez, ale nadal walczyliśmy. Kilka razy musiałam poddać się różnym zabiegom, ale udało się. Szczęśliwie po 1,5 roku walki w czerwcu zobaczyłam wymarzone 2 kreski... szczęście nie trwało jednak długo, w 5 tygodniu trafiłam do szpitala z krwiakiem. Po tygodniu strachu i ciągłym krwawieniu zobaczyłam bijące serduszko, krwiak zniknął a my wróciliśmy do domku. Niestety w 14 tygodniu pojawiło się plamienie i znowu szpital, ciąża zagrożona. I tym razem dałyśmy radę, po tygodniu byłyśmy w domu jednak nie na długo.... w 21 tygodniu ciąży ponownie trafiłam do szpitala ze znacznie skrócona szyjką. Szybko wykonano zabieg założenia szwu i było coraz lepiej, ale nasze szczęście nie trwało długo. Czułam się coraz gorzej a personel medyczny nie reagował, wmawiano mi, że symuluje.... do dziś nie mogę w to uwierzyć... aż w końcu po 3 tygodniach zostałam przewieziona z czynną akcją porodową do Kliniki Polożnictwa... chwilę później moja córeczka w 25tc przyszła na świat i odeszła 5 godzin później... lekarze określili poród jako septyczny, choć do pierwszego szpitala przyjechałam zdrowa za to wyjechałam z niego prawie z sepsą, zostałam zakażona tyloma bakteriami, że moja córka nie miała szans dłużej pozostać w moim brzuszku... nasz skarb był z nami 5 godzin, z powodu niewydolności płuc moja księżniczka odeszła i zostały tylko wspomnienia... moja wymarzona córeczka dołączyła do grona Aniołów a w sercu została wielka tęsknota i ból.

> Kocham Cię córeczko najmocniej na świecie. 


Re: Moja córeczka Marcelinka [*]
Jola_11  
27-01-2019 13:13
[     ]
     
Bardzo mi przykro z powodu Twojego synka. Życzę Ci dużo siły i spokoju, jednocześnie nie mogę uwierzyć, że tak szybko nas przybywa. To takie okrutne i niesprawiedliwe... 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora