dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Puchatek 23.01.2015
mama Puchatka  
10-02-2015 09:58
[     ]
     
Witam wszystkie mamy aniołków.

Nie umiem pisać. Jestem osobą raczej zamkniętą i kiepsko idzie mi wyrażanie uczuć w jakikolwiek sposób. Ale pomyślałam, że spróbuję, może to odrobinę pomoże.
W sierpniu 2014 r. dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Świat nagle zawirował, trudno opisać tą radość, płynęła jakby z samego środka. Miałam wrażenie, że idąc ulicą,
wszyscy patrzeli na mnie jakby oni też już wiedzieli, jakby to było widać na pierwszy rzut oka.
Chciałam najlepiej wykrzyczeć to całemu światu. Bardzo byliśmy szczęśliwi z moim wtedy jeszcze narzeczonym.
Ciąża przebiegała prawidłowo, no może pierwsze trzy miesiące nie były najprzyjemniejsze bo miałam dość intensywne mdłości ale wiedziałam, że to przejściowe.
Potem okazało się, że mam cukrzyce ciążową ale podobno coraz więcej kobiet ją ma, więc grzecznie przeszłam na dietę mając nadzieję, że dziecku nic nie będzie.
Dziecko od początku było nieco większe, usg wskazywało zawsze na 2 tygodnie do przodu. Przeczuwałam od jakiegoś czasu, że będziemy mieli dorodnego synka i nasze przypuszczenia się potwierdziły.
Odliczałam dni do kolejnych wizyt, żeby móc znów zobaczyć Kubusia na usg. Czas jakoś nam płynął, na początku grudnia nasz ślub, potem Święta... byle do przodu.
Coś, co znalazłam na bieliźnie zaniepokoiło mnie jednego wieczoru, czułam, że coś jest nie tak ale nie panikowałam. Postanowiłam rano pójść do lekarza. W nocy trochę pobolewał mnie brzuch, obudziłam się 3 razy, pomyślałam, że może to wreszcie skurcze przepowiadające, w końcu to już 30 tydzień.
Rano u lekarza dowiedziałam się, że mam wielowodzie, że moja szyjka skróciła się tak, że praktycznie już jej nie ma, a skurcze (wtedy jeszcze baardzo nieregularne) są już skurczami porodowymi.
Spanikowałam kiedy na odchodne lekarz powiedział mi, że do porodu prawdopodobnie się już nie zobaczymy. Tak trafiłam na izbę przyjęć. wszystko działo się tak szybko, przyjęcie, badanie ktg, badanie ginekologiczne, na którym zaczęły mi się sączyć wody... Stamtąd prosto na porodówkę.
Pomyślałam: ale my nie jesteśmy jeszcze gotowi, to za wcześnie dla nas... Nie miałam żadnej wyprawki, niczego. Podłączona do ktg i do kroplówek, które miały za zadanie powstrzymać skurcze, przeleżałam tak całą noc.
Na szczęście nie miałam rozwarcia więc istniał cień szansy, żebym przeleżała w szpitalu choć tydzień, choć kilka dni. Niestety leki przestały działać a skurcze się nasilały. Po porannym badaniu odeszły mi wody i zaczęli przygotowywać mnie na cc ponieważ mój syn się nigdzie nie wybierał - nie był odpowiednio ułożony.
Ta godzina, którą czekałam na operację była jak całe dni. Strasznie się bałam o małego, było mi strasznie przykro bo wiedziałam, że trafi do inkubatora, że najpewniej nie będę mogła go przytulić i będzie musiał zostać w szpitalu jeszcze jakiś czas. A ja tak bardzo chciałam zabrać go do domu. Z drugiej strony przez chwile mi ulżyło, że wreszcie go zobaczę. To dziwne, ale w ogóle nie pomyślałam o tym, że nigdy go do domu nie zabiorę, nie usłyszę jego płaczu... Kiedy już trafiłam na salę operacyjną wszystko poszło bardzo szybko. Sama operacja nie była oczywiście zbyt przyjemna, nie spodziewałam się, że będę czuła wszystko, oprócz bólu oczywiście. Ale wszystko nie
ważne, chciałam jak najszybciej zobaczyć Kubusia. Niestety nie pokazali mi go od razu. Pomyślałam - nieszkodzi, wiem gdzie trafisz, jakoś to przetrzymamy i odwiedzę cię jak tylko będę na siłach. Na sali pooperacyjnej dowiedziałam się, że mój synek jest w stanie bardzo ciężkim i że go reanimują. Nie bardzo wiedziałam co się wtedy
dzieje ale się modliłam, prosiłam żeby był silny i że nam się uda. Ale się nie udało. Reanimowali go 30 min ale miał problemy z krążeniem, zapadło mu się płucko, (...)
I tak nie rozumiałam co do mnie mówią, zrozumiałam, tylko: przykro mi, dziecko nie żyje. Ale dostałam mojego okruszka na ręce, nie mogłam może przytulić, bo nie mogłam się ruszać ale głaskałam po policzku a on wyglądał jakby spał. Jakby zaraz miał się obudzić. Nie byłam w stanie nic do niego powiedzieć, tylko patrzyłam. Był spory jak na swój tydzień: ok 1660g i 47 cm. Jest dla mnie oczywiście najpiękniejszym dzieckiem na świecie. Pożegnaliśmy go z mężem, po czym mi go zabrali, znowu go zabrali, żeby już nie oddać.
Najgorsze było wrócić do domu, miejsce gdzie miało stać jego łóżeczko, brzuch taki pusty, i blizna, która codziennie będzie mi o tym przypominać.
Gwoździem do trumny okazało się, że planowanie następnej ciąży muszę odłożyć na 2 lata. Dla mnie 2 lata to teraz tak wiele, że nie potrafię tego głową ogarnąć. Żyję z dnia na dzień, przyszły tydzień do dla mnie bardzo odległy czas... 2 lata? Jak przez ten czas mam znieść widok matek z wózkami, szczęśliwych kobiet głaskających się po brzuszkach. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak, że się z nimi nie cieszę. Na całe szczęście nie mam do nikogo złości, pretensji czy żalu za to co się stało. Nie pytam dlaczego akurat my. Tak się po prostu zdarza. Jest jednak smutek tak głęboki i tęsknota, że ciężko to opisać słowami.
Puchatku, mamusia i tatuś kochają :* 
Aniołek Kubuś *23.01.2015

Re: Puchatek 23.01.2015
monisiaB  
10-02-2015 11:04
[     ]
     
Kubusiu (*) 
Mama Aniołka Lenki ur/zm. 25.03.2014(40tc),ziemskiego Mariusza 14l, Eweliny 13l
i Julianka ur.09.09.16

Re: Puchatek 23.01.2015
Marta2222  
10-02-2015 11:32
[     ]
     
kolejny Aniołek;/ Wyrazy współczucia:( Kochana dlaczego aż 2 lata? 


Re: Puchatek 23.01.2015
MamaLili  
10-02-2015 12:34
[     ]
     
Witaj,
bardzo Ci współczuje, rozumiem co czujesz bo sama przeżyłam śmierć córki. 17 grudnia w nocy przestałam czuć ruchy, a 19 urodziłam ją, taką piękną, zdrową, dużą lecz martwą. Do dzisiaj nie znam przyczyny.
Ja rodziłam naturalnie i lekarze powiedzieli, że mogę zacząć starać się od razu po połogu, więc czekam ciągle na miesiączkę i mam nadzieję, że się uda.
W szpitalu słyszałam, że po cesarce trzeba odczekać pół roku, choć są mamy które zachodzą po 4 i też jest wszystko dobrze. Moim zdaniem powinnaś po 3 miesiącach iść do lekarza żeby ocenił stan blizny, powinien pozwolić zacząć starania wcześniej. 2 lata to dla mnie jakaś masakra ! później jeszcze 9 miesięcy w ciąży. Rozumiem Twoje pragnienie posiadania dziecka, bo i ja takie mam. Wiem, że moje życie bez dziecka nie ma sensu... 


Re: Puchatek 23.01.2015
mama Mikusia  
10-02-2015 12:52
[     ]
     
Bardzo mi przykro...
Ciąża, poród wywołują w nas nieznane dotąd uczucia i pragnienia. Otwierają nas na nowe życie. Po śmierci te wszystkie uczucia pozostają, a "ich" nie ma.
Je jestem po cc, dwóch ginekologów powiedziało mi, że po roku można się spokojnie starać - jeden z nich powiedział żeby po 9 miesiącach przyjść i zobaczyć jak to wszystko wygląda. Minęło już pół roku, planuję iść na kontrolę i jak wszystko będzie ok to starać się za 3, 4 miesiące. Może warto jeszcze to skonsultować z innym ginekologiem. Chociaż jak tu czytam, to wydaje mi się, że każdy mówi inaczej... 


Re: Puchatek 23.01.2015
Marta2222  
10-02-2015 13:01
[     ]
     
Uważam że nie powinnyście zachęcać do tego żeby po 3 miesiącach po cesarce iść do lekarza i pytać się kiedy można się starać tym bardziej jeśli ktoś nie ma pojęcia jaka to poważna operacja i jakie mogą być konsekwencje.... 


Re: Puchatek 23.01.2015
mama Mikusia  
10-02-2015 13:21
[     ]
     
Marta nikt nie zachęca do starania się po cc o kolejnego dzidziusia po 3 miesiącach. Mam nadzieję, że tak mój wpis nie został odebrany. Ja sama zamierzam zacząć jak już napisałam po ok 9, 10 miesiącach i to po uprzedniej konsultacji. Chodzi o przedstawienie różnych opcji i stanowisk jakie panują odnośnie okresu po jakim można zacząć się starać, a i tak jest to bardzo indywidualna sprawa. Wiadomo, każdy jest inny i każdemu inaczej się goi. A i tak sama czytając wpisy na forum zauważyłam, że każdy ginekolog ma swoje podejście i często podaje okres bez odniesienia się do konkretnego przypadku. Broń boże nie zachęcam bo mi powiedziano, że można wcześniej 


Re: Puchatek 23.01.2015
Marta2222  
10-02-2015 13:30
[     ]
     
Mamo Mikusia wiem że nie zachęcasz, nie o to mi chodziło. Każda z nas nie wyobraża sobie życia bez dziecka na ziemi. ważniejsze są te szwy wewnątrz macicy, do pół roku po cesarce trzeba się oszczędzać, chyba żadna z nas nie przeżyła by drugiej tragedi, a jak blizna zacznie się rozchodzić to koniec, nic nie pomoże, leżenie też nie, ciążę rozwiązują i kolejna tragedia. To nie że ja się wymądrzam, przepraszam, po prostu nie chcę żeby ktoś musiał jeszcze raz przez to wszystko przechodzić... 


Re: Puchatek 23.01.2015
mama Mikusia  
10-02-2015 14:17
[     ]
     
Wiem, chodzi o to, że każda z nas życzy sobie i innej aniołkowej mamie jak najlepiej i by te życzenia mogły się jak najszybciej spełnić. A prawda jest taka, że wszystko i tak przyjdzie w swoim czasie. Przepraszam ja również nie jestem ekspertem i nie zamierzam się w tej kwestii wymądrzać.

Mamo Puchatka dla Twojego synka [*]
Mama Mikołaja 06.08.-09.08.2014 


Re: Puchatek 23.01.2015
Ania E.  
10-02-2015 15:29
[     ]
     
Bardzo mi przykro:( dla Kubusia (*)(*)(*)
Ach ja tez mam ten problem, że moja ciąża zakonczyla sie cc. I jeden lekarz mówi 14 miesiecy inny 9 a trzeci 6 i bądź tu człowieku mądry. Dla mnie juz te 14 miesięcy to długo ale boje się ryzykować, denerwować się w ciąży, że moze się blizna rozejsc...tez mam wielka potrzebę posiadania dziecka tu na ziemi. Ale podobno lepiej dość do siebie zarowno psychicznie i fizycznie dać sobie czas na oplakanie tej straty. Wszystko teraz bedzie bardzo trudne sama czuje sie jak w potrzasku uczucia swoją drogą i rozsądek swoja i człowiek głupieje. Ja sobie nie radze ze swoimi myslami czasem myślę, że oszaleje...
Mamo Kubusia, nie jestes sama tu zawsze ktoś Cie wesprze i wysłucha. Ściskam 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Puchatek 23.01.2015
mama Puchatka  
10-02-2015 15:47
[     ]
     
Dziękuje Wam za wsparcie i ciepłe słowa, cieszę się, że to wszystko napisałam.
Mój lekarz mówi, że kiedyś można było czekać krócej ale teraz te wszystkie ich statystyki i procenty pokazują, że najbezpieczniej 2 lata... Wiem, że nie wszystkie tyle czekają i też sama nie chciałabym tyle czekać ale gdyby coś się stało, byłaby to tym razem moja wina. Tego bym nie przeżyła. Mam zamiar odwiedzić jeszcze ze 2 lekarzy, tylko nie wiem czy bardziej boję się różnicy zdań czy tego, że właśnie będą się zgadzać. Wiem, że Kubusia nikt ani nic mi już nie zastąpi i zawsze będę o nim myśleć ale tu chodzi o tą nową nadzieję, którą bym pod sercem nosiła... 
Aniołek Kubuś *23.01.2015

Re: Puchatek 23.01.2015
Marta2222  
10-02-2015 16:22
[     ]
     
mi lekarz pozwolił po 10 miesiącach od cc i mieliśmy szczęście że udało się za 1 razem, także bądź dobrej myśli, czas leci szybko, pozwól sobie na łzy bo to pomaga.. 


Re: Puchatek 23.01.2015
BeataJ  
10-02-2015 21:00
[     ]
     
Przykro mi Mamo Kubusia. Weszłam dziś na forum a tu 3 nowe historie, jestem przerażona.
Co do Twoich uczuć, pisz tu co tylko chcesz i kiedy masz ochotę, uwierz my to wszystko znamy i rozumiemy. Nikt Cię nie będzie tu krytykował, wręcz przeciwnie, sama się wkrótce przekonasz, ile z nas czuje to co ty i tak samo myśli, każda z nas przechodzi ten kryzys odnośnie dzieci, mam z brzuszkami i wózkami, także nie dręcz się że pisząc takie rzeczy możesz kogoś obrazić. Gdzie masz o tym mówić jak nie tu, wśród osób przechodzących to samo. Życzę Ci dużo siły na ten najbliższy czas. Co do starań to nic nie mogę powiedzieć, ja rodziłam naturalnie i miesiąc po porodzie byłam w kolejnej ciąży. A pierwszą córkę rodziłam poprzez cc i po roku byłam w kolejnej ciąży. Z tego co wiem to po cc trzeba dłużej czekać niż po naturalnym ze względu na cięcie. Jak rodziłam synka,który nam zmarł to prosilam o cesarkę bo miałam na to siły, ale lekarz mi tłumaczył że lepiej naturalnie bo będę mogła starać się o kolejne a po cesarce różnie bywa i trzeba czekać dłużej. 
Beata, mama Sandruni *03.06.2010, Aniołka Ksawusia *+24.10.2011, Kacperka *25.08.2012

Re: Puchatek 23.01.2015
misia81  
02-03-2015 11:19
[     ]
     
Kochana Aniołkowa mamo bardzo Ci współczuję.
Twojemu Kubusiowi tęczowe światełka (*)(*)(*) a Tobie sil, mnóstwo sił.....
Przytulam mocno.




Re: Puchatek 23.01.2015
mama Puchatka  
12-05-2015 17:06
[     ]
     
Dziękujemy za wszystkie światełka.
Minęły prawie 4 miesiące (chociaż mam wrażenie, że dużo więcej), dopiero teraz byłam w stanie znowu tu zawitać. Nie wiem, czy jest lepiej, jest inaczej. Są lepsze i gorsze dni ale teraz chyba nastaną te gorsze. To boli gdy ktoś z Twojego najbliższego otoczenia właśnie cieszy się swoim nowo narodzonym maleństwem, które miało być jedynie miesiąc starsze od Twojego. Co nie znaczy, że nie cieszysz się ich szczęściem i nie modlisz o zdrowie dla maleństwa. Po prostu uczucia są bardzo mieszane. Co raz bardziej zaczynam wyglądać przyszłości i... zaczynam się bać. Nie wiem czy też tak macie... zaczynam myśleć o kolejnej ciąży, pójdę w czerwcu do 2 gin. żeby poznać ich opinie ile powinnam jeszcze czekać, czy będą upierać się przy 2 latach, czy przy roku. A co jeśli stwierdzą, że po pół roku mogę już działać? Bardzo bym chciała ale z drugiej strony boję się, że mój Aniołek poczuje się zapomniany, niekochany. Z trzeciej strony z kolei boję się, że nie będę w stanie pokochać drugiego dziecka tak samo. Mam natłok myśli, wydaje mi się, że niezbyt normalnych :( 
Aniołek Kubuś *23.01.2015

Re: Puchatek 23.01.2015
Angelina3  
18-05-2015 13:38
[     ]
     
Mamo Puchatka twoja historia zbiega się w czasie z moją. Ja o ciąży dowiedziałam się również w sierpniu, termin miałam na 30-04. Chociaż minęło już przeszło 3 m-ce ja czuję się bardzo źle momentami wydaje mi się, że nawet gorzej. Też miałam cc. Mi lekarka mówiła, że starania można podjąć za rok.
Bardzo , bardzo tęsknię za moim ukochanym... Czasem sprawia mi to wręcz ból fizyczny. Nie umiem sobie poradzić z tą stratą... chyba zwariuje za niedługo....a mam jeszcze dwie córeczki..
Światełka dla Twojego Puchatka [*][*][*] 
Mama Franusia
ur. i zm. 09-02-2015r.29tc
Żył 1,5 godz.

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora