dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
11-11-2014 22:32
[     ]
     
W tym roku Mikołaj postanowił przyjść do nas wcześniej :-) 6.08.2014r. jest najpiękniejszym dniem mojego życia. Dostałam od życia piękny dar - mojego synka Mikusia. Dał nam 3 cudowne dni, 3 dni, które zmieniły wszystko. I chociaż był z nami tak krótko okazał się naszym bohaterem. Walczył od początku swojego istnienia. I choć nie dawano mu zbyt wielu szans na przeżycie - on żył i rozwijał się dalej. Nagrodą było nasze spotkanie - spotkanie i poznanie się nasze z Mikołajem. Odmienił w naszym życiu dosłownie wszystko... To dzięki niemu poczułam czym jest miłość matki do dziecka, co oznacza być rodzicem, co w życiu jest najważniejsze i tak naprawdę poczułam czym jest pełna rodzina. Dał nam siłę by walczyć- walczyć o niego. Bo już po tych paru pierwszych minutach od poznania Mikołaja nie wyobrażaliśmy sobie życia bez niego... Niestety po 3 dniach nas zostawił. Pokazał nam ten "inny" świat, zaprosił do niego, dał nam nie do opisania moc, wiarę, miłość, nadzieję i odszedł .... Odszedł i zostawił nas samych. I choć minęły 3 miesiące to co się ze mną dzieje jest nie do opisania - bo jak opisać tą pustkę którą pozostawia po sobie dziecko w sercu każdego rodzica po swojej śmierci. Czytałam, że podobno w żadnym języku na świecie nie ma określenia dla rodziców którzy stracili swoje dziecko. Dzieci którzy stracili swoich rodziców nazywa się sierotami, mężów i żony wdowami i wdowcami, brak określenia dla nas rodziców, którzy stracili swoje dzieci. Przecież to jest coś co się nigdy nie powinno wydarzyć - nie taka jest przecież kolej rzeczy. Niestety jak się okazuje nie zawsze. Jak opisać pustkę którą po sobie zostawił w naszym sercu Mikołaj ... Chyba nie da się tego opisać. K. porównuje ją czasem do wielkiej wygranej w totolotka. Wygranej rzędu ok. 100 mln zł. I wiesz, że nr które gwarantują Ci tą wygraną skreśliłeś na kuponie tylko że nie możesz go zrealizować. Snujesz plany, układasz swoje życie, marzysz co byś teraz robił mając tyle pieniędzy. Ale to są tylko marzenia, marzenia których nigdy nie zrealizujesz. Możesz tylko wymyślać jak było by pięknie gdybyś jednak mógł zrealizować ten cholerny kupon. Nasze życie poniekąd tak wygląda. Zastanawiamy się jakbyśmy teraz żyli gdyby był z nami Mikołaj. Co byśmy robili, gdzie byli. I za każdym razem wydaje nam się, że to życie - życie z Mikołajkiem byłoby dużo piękniejsze i szczęśliwsze niż teraz. A teraz ........ Teraz jestem mamą anioła i uczę się żyć na nowo. Czy chcę żyć? Odpowiem, że tak bo mam dla kogo. Mam cudownego męża, który jest moją opoką i miłością mojego życia moich cudownych i kochanych rodziców, którzy są przy mnie cały czas i dają mi ogromne wsparcie, moich braci i siostrę, których strasznie mocno kocham oraz przyjaciół , cudownych przyjaciół, którzy w tak ciężkich dla nas chwilach są z nami i dają nam siłę. Ale gdyby ktoś tylko dał mi pewność, że kończąc życie tu na ziemi będę mogła się spotkać z moim synkiem bez zastanowienia przeszłabym na drugą stronę...
Jednak wierzę, że się jeszcze spotkamy. To nie może być koniec. Wierzę, że dla mojego synka to dopiero początek. Inaczej po co to wszystko... Teraz proszę go tylko by dawał mi siłę by żyć, bo bez niego żyć jest mi bardzo ciężko .......
kocham Cię synku, Twoja mamusia .........



Tak z potrzeby serca... Dziękuję za "wysłuchanie"...

Ola 


Re: Mikołaj i nasza historia
Ewelina85  
11-11-2014 23:23
[     ]
     
Bardzo współczuję... :(
Cóż więcej można napisać Mamie, która straciła Najukochańsze Dziecko?
Bądź tu z nami, czytaj - pomaga, bo każda z Nas przechodziła to samo co Ty. Nikt lepiej Cię nie zrozumie.
Przytulam :*
Dla Mikołajka (*)(*)(*) 
Ewelina, Mama Aniołka Radzia ur. 18.07.2011r. zm. 19.07.2011r.
Kocham Cię Synio :*
http://www.naszkochanyradzio.pamietajmy.com.pl
...i Mili 06.08.2014 ♥

Re: Mikołaj i nasza historia
monisiaB  
12-11-2014 08:53
[     ]
     
Dla Mikołaja [*] 
Mama Aniołka Lenki ur/zm. 25.03.2014(40tc),ziemskiego Mariusza 14l, Eweliny 13l
i Julianka ur.09.09.16

Re: Mikołaj i nasza historia
Marta1111  
12-11-2014 09:46
[     ]
     
(*)(*) 
Mama Filipka 16.01-18.01.2014

Re: Mikołaj i nasza historia
Elkaaaa  
12-11-2014 20:47
[     ]
     
Rozumiem co czujesz ... mój Synek także przyszedł na świat wcześniej, za wcześnie przyszedł i za szybko odszedł ...
Każdy dzień jest ciężki ale tak jak Ty liczę, że kiedyś się spotkamy i będziemy mogli nadrobić ten stracony czas.
Przytulam Cie, bądź silna 
Mama cudownego synka Milanka [*]

Re: Mikołaj i nasza historia
Mama Huga  
13-11-2014 17:09
[     ]
     
Mikusiu maleńki(*)


http://www.youtube.com/watch?v=ZUeUtbFecX0 


Re: Mikołaj i nasza historia
iwona123  
13-11-2014 23:40
[     ]
     
Mikusiu(**)(**)(**)
Mamo Mikusia z całych sił przytulam 
Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*]
Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3
Ostatnio zmieniony 13-11-2014 23:44 przez Iwona123

Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
23-01-2015 13:45
[     ]
     
Ponad 5 miesięcy za nami, teraz pozostało nam tylko odliczanie do czasu kiedy będzie można się znowu starać o braciszka lub siostrzyczkę dla Mikołaja. Tak ciężko bez niego, zwłaszcza, że w koło u najbliższych rodzą się same zdrowe dzieciaczki. 1,5 tyg. temu urodził się kolejny kuzyn Mikołaja, którego on nie pozna... 


Re: Mikołaj i nasza historia
A.Kasia  
23-01-2015 14:38
[     ]
     
Doskonale Cię rozumiem, moja siostra jest w 4 miesiącu ciąży, cieszę się jej szczęściem i wyczekuję mojej siostrzenicy z niecierpliwością ale tak mi ciężko gdy pomyślę, że ja mojego syneczka już nigdy nie przytulę. Też myślimy o kolejnym dziecku, ale musimy czekać minimum do czerwca.
Trzymam kciuki za Was i za Wasze starania o rodzeństwo dla Mikołajka a dla niego zapalam światełko [*]. Nasi synkowie pewnie biegają sobie tam w chmurkach i zerkają na nas z miłością... 
Kasia
mama Michałka *27.07.2014 +05.12.2014

Re: Mikołaj i nasza historia
Ania E.  
23-01-2015 21:50
[     ]
     
Bardzo mi przykro, że musiałaś doświadczyć tej tragedii...ja również wyczekuję czasu kiedy będę mogła starac się o rodzeństwo dla Olusia. Tak ciężko żyć bez naszych syneczków...:( Mikusiu maleńki (*)(*)(*) daj mamusi duzo siły. 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Mikołaj i nasza historia
Ontario  
23-01-2015 19:06
[     ]
     
Tak bardzo rozumiem,jak jest Ci cieżko...Pięknie piszesz o Synku,ale wiem-to miłość ubrana w słowa.Jest mi bardzo przykro z powodu Twojej straty.Niech czas da Ci ukojenie,a łzy oczyszczą z bólu.Przytulam mocno.Wiedz,że będzie lepiej... 
Ola /Trzy Okruszki *2009,*2013,*2016, Michaś ur.16.01.2014 zm.16.01.2014 (27t.c.) kocham Cię Synku,na zawsze...

Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
24-01-2015 11:53
[     ]
     
Dziękuje za wsparcie. To dużo dla mnie znaczy i wiem że Wy o tym wiecie ...
Śledzę Wasze historie i wiem, że również oczekujecie czasu kiedy będzie można zapisać się do nowo założonego wątku "ciężarówki 2015" . O niczym innym nie pragnę. Pozdrawiam Was serdecznie, a dla naszych dzieciaczków przesyłam ciepłe myśli i gorące całusy ....... 


Re: Mikołaj i nasza historia
Marta2222  
24-01-2015 12:54
[     ]
     
światełka dla Mikiego (*)
Ciężki czas... ale słoneczko na pewno i dla Ciebie zaświeci :) 


Re: Mikołaj i nasza historia
Marta2222  
24-01-2015 12:55
[     ]
     
ps. miałaś cięcie? 


Re: Mikołaj i nasza historia
Mama Huga  
24-01-2015 14:10
[     ]
     
Mikusiu -daj rodzicom siłę i ześlij we właściwym dla nich czasie rodzeństwo dla Ciebie. 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
24-01-2015 15:24
[     ]
     
Tak jestem po cc. Dwóch ginekologów, u których byłam kazało odczekać rok. Jeden z nich powiedział żeby od maja już zacząć robić sobie badania. Czekają nas jeszcze badania genetyczne. Ale na wszystko strasznie długo się czeka. Najpierw rok by móc już zacząć się starać, potem starania - czas nieokreślony i jak Bóg da 9 miesięcy czekania (ale ostatni etap nie ukrywam będzie już najpiękniejszy )


Marta2222 napisał(a):
> ps. miałaś cięcie? 


Re: Mikołaj i nasza historia
Marta2222  
24-01-2015 16:43
[     ]
     
ja odczekałam prawie 11 miesięcy i udało się za pierwszym razem, z badań robiłam tylko cytologię a pół roku przed staraniami zaczęłam brać kwas foliowy. a stara Mikołaja może mieć podłoże genetyczne, dlatego robicie badania? 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
25-01-2015 21:09
[     ]
     
Wiem, że udało się Wam za pierwszym razem, Twoją historię również śledziłam, jakoś trudno mi się przełamać i do Was pisać. Powiem szczerze, że Ci zazdroszczę etapu na którym obecnie jesteś i jak czytałam, że udało się Wam za pierwszym razem również się rozmarzyłam, że nam też się tak może szybko uda :-) Poza tym masz termin na sierpień, ja Mikołajka urodziłam 06.08. więc mam sentyment do tego miesiąca :-) 3mam kciuki i mam nadzieję, że się dobrze czujecie. Będzie drugie cc? czy będziesz próbować sn?
Co do badań genetycznych, to robimy je ze względu na to, że Mikołaj miał zespół downa. Wiedzieliśmy o tym od 20 tc. Tego się nie baliśmy i chociaż nie ukrywam, że nie było łatwo to w końcu się z tym pogodziliśmy i wierzyliśmy, że damy sobie radę, nic nie mogliśmy poradzić na to, że Mikuś będzie miał ZD i jedyne co mogliśmy zrobić to kochać go takim jakim był. Najgorsza była wada serduszka, którą wykryto praktycznie już 12 tc. Podobno tak wcześnie nie można wykryć wad serca, ale u nas było już wtedy wiadomo, ze serce Mikołaja nie pracuje prawidłowo. Z czasem jak serduszko się rozwijało było coraz gorzej... Początkowo nikt z nami nie rozmawiał na temat ew. operacji (przewidywali, że Mikołaj umrze przed terminem porodu, oczywiście byliśmy pod opieką specjalistów przez cały okres ciąży), powtarzali jedynie, że musi dać radę do 32 tc. I dał i to do 40 tc :-). Ale w 34 tc. okazało się, że oprócz "głównej wady serca" (miał całkowity kanał przedsionkowo - komorowy z niedomykalnością wspólnej zastawki po prawej stronie - z czym już wiązały się 2 operacje), ma najprawodpodobniej przerwany łuk aorty, a to kwalifikowało go do kolejnej operacji, którą miał przejść zaraz po urodzeniu. Musiałam rodzić w specjalistycznym ośrodku - zdecydowałam się na Rudę Śląską, skąd miał być od razu przewieziony do Katowic. Akcja porodowa zaczęła się w nocy, dali mi na wstrzymanie, bo nie było transportu do Katowic, ale Mikołajowi się śpieszyło i musieli mi zrobić cc. Urodził się w czepku :-) o 4:50. Podali mu prostin (to mu miało ratować życie do momentu 1 operacji) na który dobrze reagował i został w Rudzie przez 2 dni. Dzięki temu miałam możliwość go zobaczyć i przytulić. Ogólnie dobrze sobie radził, ładnie jadł, reagował na lekarstwa (zupełnie inaczej nas na to wszystko przygotowywano), a on nas tak wszystkich zaskoczył. Cała ciąża taka wymagająca, strach czy przeżyje, czy da sobie radę, i w końcu jak się urodził był taki silny. Samodzielnie oddychał, nawet nie było potrzeby by leżał w inkubatorze. Będąc na OIOMI-e z innymi noworodkami wyglądał tak dobrze. To wtedy rozbudził w nas taka nadzieję, nadzieje, że będzie dobrze. 2 dnia po porodzie zadzwonili z Katowic, że zwolniło się miejsce. Został przewieziony, w końcu to tam byli specjaliści, którzy mieli się nim zająć i tam miał być operowany.
3 dnia życia niestety Mikołajkowi się pogorszyło, w nocy dostał ogólnej niewydolności krążeniowo - oddechowej, był reanimowany .... ale już nie wrócił....
odszedł o 7:40
Mąż był przy nim, ja wypisałam się ze szpitala na własne żądanie i przyjechałam o 7:45, miałam czas by się z nim pożegnać... to były nasze ostatnie chwile ..... 


Re: Mikołaj i nasza historia
Marta2222  
25-01-2015 21:32
[     ]
     
Ja na początku miałam rodzić w Rudzie a potem dr Włoch, która prowadziła moją ciążę pod względem Filipowej wady powiedziała że jednak CSK na ligocie bo to od razu rzut beretem do Centrum Zdrowia Dziecka. Filip miał niedomykalność zastawki i zwężenie cieśni aorty czyli krytyczną stenozę aortalną wykrytą w 20tc, byłam w Warszawie na balonoplastyce w 31 tc ale to nic nie dało. Po porodzie miał tylko cewnikowanie serca , był całkowicie niewydolny. Ja nie wyobrażam sobie rodzić sn, za duże ryzyko... Czujemy się świetnie, dziękuję. We wtorek mam pierwsze badania prenatalne które będzie robić dr Włoch także już zaczynam panikować i jak mam znów jechać tamtą trasą ... Mogę zapytać skąd jesteś? Jesteś dzielną wspaniałą mamą!! Twój Syn jest dumny z Ciebie 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
25-01-2015 21:54
[     ]
     
Nas również prowadziła dr.Włoch :-) to ona nas skierowała do Rudy :-) Mieszkamy w Opolu, ale mąż pochodzi ze Śląska, a dokładniej z Siemianowic Śląskich. Do dzisiaj jak jedziemy do teściów to również przypominamy sobie czasy jak jeździliśmy z Mkikołajem...
Dokładnie Cię rozumiem i wierzę, że jest Ci ciężko, zwłaszcza, że jesteś na początku ciąży i trzeba przejść te wszystkie badania, by mieć pewność, że wszystko jest ok. Pewnie dopiero po nich będziesz się w stanie w miarę uspokoić. Ale jesteś pod wspaniałą opieką zarówno tu na ziemi (uważam, że dr Włoch jest niezastąpiona) i na górze w niebie, gdzie czuwa nad Wami Wasz Filipek.
Marta będzie dobrze !!!!!
Dziękuję za wsparcie, dobre słowo i zainteresowanie.
P.s a skąd Ty jesteś :-) 


Re: Mikołaj i nasza historia
Marta2222  
25-01-2015 22:03
[     ]
     
Ja jestem z Lubomi to jest taka wieś pomiędzy Raciborzem a Wodzisławiem śl, pewnie będziesz wiedzieć. Popatrz ile mamy wspólnego... To prawda że dr Włoch jest niezastąpiona, jestem zadowolona że że to Ona będzie mi robić badanie. Dziękuję za dobre słowo, jak byś chciała kiedyś pogadać, niekoniecznie o ciąży bo wiem że to bolesny temat, o życiu o naszych Aniołkach to jestem na facebooku- marta góralska:) 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
06-02-2015 07:59
[     ]
     
Dzisiaj o 4 : 50 Mikołaj skończył pół roku...
Cały czas o nim myślę, tak bardzo tęsknię i tak bardzo pragnę go przytulić.
Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że jest w moich ramionach ...
Kocham Cię Mikuś,
Twoja mama 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
18-02-2015 22:40
[     ]
     
Kocham Cię Mikuś. 


Re: Mikołaj i nasza historia
Marta2222  
19-02-2015 11:31
[     ]
     
(*) 


Re: Mikołaj i nasza historia do Marta
mama Mikusia  
27-02-2015 08:19
[     ]
     
U mnie jedna wielka sinusoida. Czasami to wszystko jest tak przytłaczające. Byłam na weekend u przyjaciółki ma 1,5 roczną córkę. Małą jest cudowna - tak jej się "spodobałam", że musiałam być obecna przy jej kąpaniu i usypianiu :-). Przy tym usypianiu odczułam tak namacalnie co mnie ominęło z Mikołajem. To, że ja go nie utulę do snu, nie zaśpiewam mu kołysanki, nie poczuje jego ciepła. Nie podam smoczka jak wypadnie z buzi, nie przykryję kocykiem jak się rozkopie. On był taki maleńki i bezbronny...
Nic nie mogłam zrobić, a to ja go powinnam jak inne mamy chronić, przytulic i odgonić wszystkie złe rzeczy. To wszystko jest takie trudne, tyle nas ominęło i już nie wróci.
Bardzo pragnę kolejnego dziecka. Już odliczam te miesiące kiedy będzie można w końcu rozpocząć starania.
To wszystko jest czasami takie nierealne..... 


Re: Mikołaj i nasza historia do Marta
Marta2222  
27-02-2015 09:26
[     ]
     
rozumiem:( Jesteś dzielna że poszłaś ja bym się na to w życiu nie odważyła.Już trochę czasu minęło, kiedy chcecie zacząć? Jest strach ale kurcze mam świadomość że mam w sobie takiego małego człowieczka dla którego muszę dać radę, to my Go powołaliśmy do życia i jesteśmy za niego odpowiedzialni. Będzie troszkę lepiej jak już będziesz wiedziała że możesz zacząć się starać 


Re: Mikołaj i nasza historia
MamaLili  
27-02-2015 10:06
[     ]
     
Mamo Mikusia tak pięknie opisałaś swoją historię... Podziwiam za siłę...
Ja na moją Llilkę byłam obrażona, tak samo jak na Boga, że mi ją zabrał. Byłam wściekła, że zdrowa ciąża, idealnie przebiegająca tak się skończyła. Przestałam czuć ruchy małej, w szpitalu usłyszałam, że mała nie żyje, jej serduszko nie bije... podobno wywiązała się jakaś infekcja, jaka nie wiadomo bo nie została wykryta w ciąży, wiadomo tylko, że przebiegała bezobjawowo, ale była na tyle paskudna że zabiła moją córkę w 35 tc.
Minęło już ponad dwa miesiące, urodziłam naturalnie i zaczynam starania o życie, Lila była moim pierwszym wyczekiwanym dzieckiem... 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
27-02-2015 12:16
[     ]
     
Mamo Lilianki, tak bardzo mi przykro...
Ja też początkowo byłam na wszystko zła, pamiętam jak mówiłam, że Mikołaj mnie zostawił, że odszedł i zostawiał nas samych tak jakby to on o tym decydował.
Ciężko mi czytać takie historie jak Twoja, gdzie ciąża przebiega prawidłowo, dziecko zdrowe, 35 tydzień i nagle bez żadnych ostrzeżeń, sygnałów, że mogłoby być coś nie tak ono umiera...
U nas było inaczej, od 12 tygodnia mówiono, że Mikołaj odejdzie, że nie donoszę. Byłam nastawiana na to, że może się tak zdarzyć. Serce Mikołaja rozwijało się nieprawidłowo, zajmowało 3/4 klatki piersiowej, stwierdzono bardzo dużą kardiomegalię, płyn w worku cały czas narastał, mówili że w końcu serduszko nie będzie miało miejsca by się rozkurczyć ponadto ułożone pod nieprawidłowym katem, tak gdzie w przyszłości miały się rozwinąć płuca było serce. Każda wizyta u lekarza przeżyta strasznie. Prognozowali letalne wady genetyczne. Z testu pappa wychodziło nam wysokie ryzyko zespołu downa, ale mówili, że to będzie coś "gorszego", że zepołu downa to by się nie obawiali, przy takich obrazach jak u nas. Bałam się cały czas, a on rósł i rozwijał się coraz lepiej. Po amniopunkcji okazało się jednak, że Mikołaj ma ten mało prawdopodobny Zespół Downa :-) Po 30 tyg. wszystko nagle się odmieniło, kardiomegalia zniknęła, serce się obróciło. Mówili, że maluszki z dużo mniejszymi wadami nie są w stanie sobie poradzić, a tu u nas taka niespodzianka. Wtedy rozbudziła się w nas nadzieja, że będzie dobrze. Serce Mikołaja miało wady, ale operacyjne. Zaczęto z nami ustalać jego leczenie. Wtedy byłam pewna, że sobie poradzi. Nie dopuszczałam myśli, że może być inaczej. Niestety serduszko nie wytrzymało, nie doczekał operacji. I z tym jest mi bardzo ciężko, bo nieraz się zastanawiam, co by było gdyby dożył do operacji, może miałby szanse, może byłby z nami, może... 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
19-03-2015 11:25
[     ]
     
Dawno nie zaglądałam, nie pisałam. Ostatni okres - ciężki. Myślałam, że już jest w miarę ok, że jestem w stanie zmierzyć się z pewnymi rzeczami, okazało się jednak, że pewne rzeczy są ponad moje siły. Odwiedziliśmy znajomych, którym w styczniu urodził się synek. Myślałam, że dam radę, ale patrząc na ich szczęście po prostu nie mogłam, cały czas myślałam o Mikołaju, o tym co nas ominęło. Nie mogłam powstrzymać łez. Wychodząc od nich odwiedziliśmy Mikołaja. To zderzenie z rzeczywistością było nie do ogarnięcia. Oni swoje dziecko trzymają w ramionach, ja moje odwiedzam na cmentarzu. Wszystko zaczęło się od początku. Znowu brak chęci do życia, nie do opisania ból, smutek i tęsknota za moim synkiem, i ta świadomość, że już go nie zobaczę.
Nie mogę narzekać na przyjaciół wszyscy bardzo się tym przejmują, nie bagatelizują, ale to jest moja tragedia, nikt jej ode mnie nie zabierze, nie sprawi, że poczuję się lepiej, nie odda mi syna...
Znajomi zaprosili nas na chrzest, który ma się odbyć w Wielkanoc. Odmówiłam, zrozumieli.
To jest ich dzień, dzień pełen radości, dzień który został mi i Mikołajowi odebrany.
A prosiłam...
Będąc w szpitalu po porodzie zapytałam się księdza czy ochrzci Mikołajka. Powiedział, że jeśli nie jest w stanie agonalnym to nie ma takiej potrzeby, że w razie czego może to zrobić lekarz albo pielęgniarka. Dwa dni później nastała taka potrzeba i ochrzciła go pielęgniarka, nadając mu na drugie imię Jan. To prawda najważniejsze że go ochrzcili, ale mogliśmy być przy nim w tej ważnej chwili, nadać mu imię takie jakie miał wybrane- Kamil. Mieliśmy tak mało czasu i nawet to nam zostało odebrane.
Mikołajku myślę, kocham i tęsknię nieustannie... 


Re: Mikołaj i nasza historia
Marta2222  
19-03-2015 12:20
[     ]
     
Kochana mnie nawet nie było przy chrzcie Syna:( Podziwiam Cię że poszłaś do tych znajomych... Moja koleżanka 3 tygodnie temu urodziła córkę i mimo iż jestem w ciąży odmówiłam odwiedzin, nie mogę sobie na to pozwolić bo spokój który buduję runie w 5 sekund... Trzymaj się... 


Re: Mikołaj i nasza historia
MM<3  
10-04-2015 09:15
[     ]
     
Ola,
Nie wiem dlaczego z tylu historii właśnie Twoja skłoniła mnie do zarejestrowania na forum...
A właściwie wiem...mój Synuś też ma na imię Mikołaj...i czytajac Twoja historię tak bardzo Ci zazdrościłam, że dostałaś te trzy dni...Ja nie miałam tego szczęścia. Miki umarł w 37 tc. Ale czuje dokładnie to samo co Ty - też nie wahałabym się przejść na tamtą stronę, gdybym miała pewność
że go tam znajdę i będę mogła przytulić.
Jestem z Toba myślami Ola.

[*] [*] dla naszych Mikołajków
I wszystkich małych Aniołeczków
mama Mikusia napisał(a):
> W tym roku Mikołaj postanowił przyjść do nas wcześniej :-) 6.08.2014r. jest najpiękniejszym dniem mojego życia. Dostałam od życia piękny dar - mojego synka Mikusia. Dał nam 3 cudowne dni, 3 dni, które zmieniły wszystko. I chociaż był z nami tak krótko okazał się naszym bohaterem. Walczył od początku swojego istnienia. I choć nie dawano mu zbyt wielu szans na przeżycie - on żył i rozwijał się dalej. Nagrodą było nasze spotkanie - spotkanie i poznanie się nasze z Mikołajem. Odmienił w naszym życiu dosłownie wszystko... To dzięki niemu poczułam czym jest miłość matki do dziecka, co oznacza być rodzicem, co w życiu jest najważniejsze i tak naprawdę poczułam czym jest pełna rodzina. Dał nam siłę by walczyć- walczyć o niego. Bo już po tych paru pierwszych minutach od poznania Mikołaja nie wyobrażaliśmy sobie życia bez niego... Niestety po 3 dniach nas zostawił. Pokazał nam ten "inny" świat, zaprosił do niego, dał nam nie do opisania moc, wiarę, miłość, nadzieję i odszedł .... Odszedł i zostawił nas samych. I choć minęły 3 miesiące to co się ze mną dzieje jest nie do opisania - bo jak opisać tą pustkę którą pozostawia po sobie dziecko w sercu każdego rodzica po swojej śmierci. Czytałam, że podobno w żadnym języku na świecie nie ma określenia dla rodziców którzy stracili swoje dziecko. Dzieci którzy stracili swoich rodziców nazywa się sierotami, mężów i żony wdowami i wdowcami, brak określenia dla nas rodziców, którzy stracili swoje dzieci. Przecież to jest coś co się nigdy nie powinno wydarzyć - nie taka jest przecież kolej rzeczy. Niestety jak się okazuje nie zawsze. Jak opisać pustkę którą po sobie zostawił w naszym sercu Mikołaj ... Chyba nie da się tego opisać. K. porównuje ją czasem do wielkiej wygranej w totolotka. Wygranej rzędu ok. 100 mln zł. I wiesz, że nr które gwarantują Ci tą wygraną skreśliłeś na kuponie tylko że nie możesz go zrealizować. Snujesz plany, układasz swoje życie, marzysz co byś teraz robił mając tyle pieniędzy. Ale to są tylko marzenia, marzenia których nigdy nie zrealizujesz. Możesz tylko wymyślać jak było by pięknie gdybyś jednak mógł zrealizować ten cholerny kupon. Nasze życie poniekąd tak wygląda. Zastanawiamy się jakbyśmy teraz żyli gdyby był z nami Mikołaj. Co byśmy robili, gdzie byli. I za każdym razem wydaje nam się, że to życie - życie z Mikołajkiem byłoby dużo piękniejsze i szczęśliwsze niż teraz. A teraz ........ Teraz jestem mamą anioła i uczę się żyć na nowo. Czy chcę żyć? Odpowiem, że tak bo mam dla kogo. Mam cudownego męża, który jest moją opoką i miłością mojego życia moich cudownych i kochanych rodziców, którzy są przy mnie cały czas i dają mi ogromne wsparcie, moich braci i siostrę, których strasznie mocno kocham oraz przyjaciół , cudownych przyjaciół, którzy w tak ciężkich dla nas chwilach są z nami i dają nam siłę. Ale gdyby ktoś tylko dał mi pewność, że kończąc życie tu na ziemi będę mogła się spotkać z moim synkiem bez zastanowienia przeszłabym na drugą stronę...

> Jednak wierzę, że się jeszcze spotkamy. To nie może być koniec. Wierzę, że dla mojego synka to dopiero początek. Inaczej po co to wszystko... Teraz proszę go tylko by dawał mi siłę by żyć, bo bez niego żyć jest mi bardzo ciężko .......

> kocham Cię synku, Twoja mamusia .........

>

>

>

> Tak z potrzeby serca... Dziękuję za "wysłuchanie"...

>

> Ola 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
13-04-2015 14:22
[     ]
     
Mamo Mikołajka, bardzo mi przykro ...
Mikołaj to dla mnie też bardzo wyjątkowe imię, gdziekolwiek je usłyszę od razu wspominam swojego synka.
Dziękuję za słowa wsparcia. Osiem miesięcy temu Mikołajek odszedł. Czasem czuję, że jest gorzej niż na początku żałoby. Czas nie leczy ran, bynajmniej nie moich.
Jestem wdzięczna za te trzy dni, które nam dano ale zazdroszczę tym, którzy mieli tego czasu więcej. Choć rozumiem Twój ból, że nawet tyle Wam nie dane było razem być.
A co było przyczyną odejścia Twojego Mikołajka?
Ściskam mocno choć wirtualnie.
Światełko dla naszych Mikołajków (*) (*)
Ola 


Re: Mikołaj i nasza historia
MamaMikołaja  
14-04-2015 12:44
[     ]
     
Witaj Ola,
piszesz, że po 8 miesiącach ból nadal jest ogromny, a tęsknota jeszcze większa. I choć Miki odszedł od nas niecałe 2 miesiące temu to ja czuję dokładnie to samo. Z dnia na dzień jest gorzej, ból i tęsknota stają się powoli nie do wytrzymania. I jak słyszę kolejne pocieszenie "czas leczy rany" to ręce mi opadają, bo wiem, że tej jedynej rany czas nie zaleczy nigdy. Może kiedyś nauczymy się z nią żyć ale nigdy się nie zagoi...
Mój Mikołajek zmarł w końcówce 37 tygodnia. Bardzo zaplątał się w pępowinę. Udusił się. A pępowina, która zrobiła się za krótka oderwała łożysko. Najgorsze jest to, że nic nie czułam. Nie czułam, że moje dziecko umiera, że dusi się tuż pod moim sercem. Jak ruchy zrobiły się słabsze od razu pojechałam do szpitala, byłam pewna, że wszystko jest dobrze, że Mikołajek śpi. A on umierał... Przez zaciśniętą pępowinę kilkakrotnie na jego szyjce doszło do niedotlenia wszystkich organów wewnętrznych, miał wylew w główce... A tydzień wcześniej byłam na wizycie u lekarza, wszystko było dobrze. Musiał się okręcić tą pępowiną już po tej wizycie...
Ola wszystko już na Niego czekało... Łóżeczko, wózek, ubranka i najważniejsze - kochający rodzice. On był dla mnie całym światem już od 2 kreseczek na teście, nadal jest. Nie zdążyłam Mu pokazać, że świat jest taki piękny... Kocham GO najbardziej na świecie i tak bardzo tęsknie, że to aż boli :(
Wszystko bym oddała, żeby móc go przytulić...
Dlatego tak bardzo zazdroszczę Ci tych kilku dni, ale rozumiem też, że Ty zazdrościsz tym, którzy mieli go więcej. Tak naprawdę Ola to nie powinnyśmy zazdrościć sobie ani nikomu innemu - powinnyśmy teraz spacerować po parku z naszymi Mikołajkami. Tak powinno wyglądać Nasze życie.
Zero bólu, zero tęsknoty, zero cierpienia... tylko szczęście, radość i bezgraniczna miłość...

Ściskam mocno.
P.S. Mój Mikołajek ma tam w Niebie przyjaciela - Jasia. Myślę, że Chłopcy odnaleźli się też z Twoim Syneczkiem i teraz dbają o siebie nawzajem.
[*] [*] [*] dla Naszych Aniołków

Ewelina - Mama Mikołajka (+ 25.02.2015) 
Mikołajek +25.02.2015 (37 tc)
Jesteś naszą Cząstką w Niebie

Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
15-04-2015 09:52
[     ]
     
Tak bardzo mi przykro...
Nie możesz siebie obwiniać, nie wiem czemu tak los jest czasem okrutny. Czytając Twoją historię i inne podobne, które opowiadają o tym, że z dzieckiem było wszystko w porządku, 9 miesięcy idealne i już na samym końcu, gdzie nawet człowiek nie pomyślałby, że coś może się złego wydarzyć dzieje się coś tak strasznego ...
Zanim trafiłam na to forum, nigdy nie słyszałam (bo i nigdy się nie poruszało takich tematów), że dzieciątko może się udusić przez owinięcie wokół pępowiny. Zawsze się bałam pierwszych 12 tyg., które jeżeli miną i okaże się że wszystko jest w porządku, to teoretycznie powinno być już wszystko ok. Jak się okazuje nie zawsze.
Wasz Mikołajek powinien być z Wami to prawda, tak jak mój ze mną. Niestety musimy przeżyć całe nasze życie bez nich. Znaleźć w sobie tę siłę i nauczyć się żyć bez naszych dzieci. Ja strasznie chcę być "ziemską" mamą i chyba tylko to pragnienie sprawia, że znajduję siłę by wstać i walczyć o każdy dzień.
Ola Mama Mikołajka 06.08.2014-09.08.2014
Ciągle w moich myślach ... 


Re: Mikołaj i nasza historia
MamaMikołaja  
15-04-2015 11:32
[     ]
     
Ola ja też nigdy nie słyszałam o takich przypadkach, tzn słyszałam, że dzieciaczek był okręcony pępowiną i np robili cesarkę, ale nie słyszałam o tym, żeby przez to dzieciaczek umarł w brzuszku mamy. Ja myślałam dokładnie jak Ty - skończył się pierwszy trymestr i odetchnęłam z ulgą. Pomyślałam sobie - teraz już będzie wszystko dobrze. A jak zaczął się 37 tydzień to już w ogóle cały strach minął bo wiedziałam, że wtedy dzieciaczek ma już wykształcone i rozwinięte wszystkie organy i narządy i że jest w stanie samodzielnie żyć poza brzuszkiem mamy. Tak się cieszyłam, że to już 9 miesiąc, że za chwilę Mikołajek będzie z Nami. Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że Bóg zabierze Go do siebie o całe życie za wcześnie...
Ola ja jak urodziłam Mikołajka i lekarz powiedział, że z kolejną ciążą należy odczekać 8 miesięcy (miałam cc)to dla mnie był to drugi cios w serce - 8 miesięcy, tak długo??? Przy życiu trzymała mnie tylko myśl, że będę mamą ziemskiego dzieciaczka. A teraz... teraz jestem na etapie, że Mikołaj i tylko Mikołaj. Że nie chcę innego dziecka, chcę tylko mojego Synka. Ja wiem, że to minie... Mam nadzieję. Bo mimo tych wszystkich uczuć wiem, że tylko drugie dzieciątko sprawi, że znów będę chciała żyć...
Ola jeśli to nie jest zbyt osobiste pytanie - kiedy chcesz zacząć się starać?

Ewelina - Mama Mikołaja 37 tc +25.02.2015
Jesteś Naszą Cząstką w Niebie 
Mikołajek +25.02.2015 (37 tc)
Jesteś naszą Cząstką w Niebie

Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
20-04-2015 10:19
[     ]
     
Ewelino przepraszam, że dopiero odpisuję, nie byłam dostępna przez kilka dni.
Wiem, że perspektywa czekania kilku miesięcy na moment kiedy będzie można zacząć starania o kolejnego dzidziusia jest bardzo ciężka. Początkowo, jak chyba większość dziewczyn po cc nie wyobrażałam sobie tego, marzyłam żeby móc być już w ciąży. Pewnie gdyby nie cc staralibyśmy się już od dawna. Nam dwóch lekarzy powiedziało, że musimy odczekać rok, ale powiedzieli też żeby po 10 miesiącach przyjść na kontrolne badanie i jeżeli wszystko będzie ok, to może będzie można zacząć wcześniej :-). W przyszłym miesiącu jestem umówiona na wizytę, nie ukrywam, że bardzo chciałabym już dostać zielone światło, ale też chcę być pewna, że mój organizm jest na to gotowy. Brzuch w okolicy blizny jeszcze mnie dość często pobolewa i tym też się trochę martwię. Od września zażywam też kwas foliowy. No zobaczymy...
Wiem po sobie, że najgorsze są pierwsze miesiące. Razem z mężem żeby odczekać jakoś ten rok, nie liczyliśmy ile jeszcze musi ich minąć tylko odliczaliśmy okres najpierw do świąt zmarłych potem Bożego Narodzenia, moich egzaminów (w marcu), świat Wielkanocnych itd. I jakoś to już prawie zleciało. Teraz okres wakacyjny - bardzo ciężki, tyle mam ze swoimi dzieciaczkami na spacerach. Postaraj się być silna - dla siebie Mikołajka i przyszłych dzieci.
Ściskam Cię mocno.
P.S. jeszcze jesteś na zwolnieniu czy już wróciłaś do pracy.
Ola Mama Mikołajka 06.08.2014-09.08.2014 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
21-05-2015 14:06
[     ]
     
Dostaliśmy wyniki badań genetycznych, wszystko jest z nami w porządku. Teoretycznie powinnam się cieszyć, ale to wszytko jest takie popieprzone i ciężko to wszystko mi czasem ogarnąć. Dlaczego Mikuś dostał od losu ten dodatkowy chromosom, który pociągnął za sobą dodatkowe problemy, jakby tego, że miał zespół downa było mało...
Już prawie 10 miesięcy po stracie, której rozmiar czasem tak przytłacza, że ciężko znaleźć siły by dalej żyć.
Kocham cię Mikołaj.
Twoja mama 


Re: Mikołaj i nasza historia
MamaMikołaja  
18-06-2015 12:36
[     ]
     
Mamo Mikusia długo się nie odzywałam... bardzo długo nie zaglądałam na to forum bo nie byłam w stanie czytać tych wszystkich historii.

Powiedz co u Ciebie? Jak się czujesz? Staracie się o rodzeństwo dla Mikołaja?

(*)(*) dla naszych Mikołajków 
Mikołajek +25.02.2015 (37 tc)
Jesteś naszą Cząstką w Niebie

Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
22-06-2015 21:04
[     ]
     
Witaj mamo Mikołajka :-)
ja też bywam tu coraz rzadziej...
Jestem po badaniu kontrolnym, od przyszłego miesiąca możemy się starać, idę jeszcze na początku lipca do drugiego ginekologa, tak żeby to potwierdzić.
Ostatnio mam gorszy okres, tak bardzo czekałam żeby był już ten moment gdy będziemy mogli się starać, a gdy on nadszedł to tak bardzo się boję...
czytam forum i trochę panikuję, dlatego staram się trochę "zdystansować" ale i tak mnie tutaj "ciągnie".
A Ty jak się czujesz, jak u Was z myślą o rodzeństwie dla Mikołajka ?
Dziękuję za wpis.
Ściskam.
Ola Mama Mikusia 06.08.2014-09.08.2014 


Re: Mikołaj i nasza historia
MamaMikołaja  
23-06-2015 11:15
[     ]
     
Ola ja nic nie czuję się lepiej, ta tęsknota za Mikołajkiem, ból, cierpienie.
Tak strasznie mi Go brakuje :( Chociaż może mam trochę mniej złości w siebie, bo wcześniej byłam wściekła na siebie, Boga, na cały świat.
Co do starań to ja jeszcze muszę odczekać 2 miesiące. Ale na samą myśl strasznie się boję...
Czytam te historie i wiem, że wcale nie jest tak, że "limit nieszczęść się wyczerpał"... :(
ściskam Cię mocno 
Mikołajek +25.02.2015 (37 tc)
Jesteś naszą Cząstką w Niebie

Re: Mikołaj i nasza historia do Eweliny
mama Mikusia  
25-06-2015 09:59
[     ]
     
Tęsknota za naszymi synkami nigdy nie minie, zawsze będziemy odliczać lata które by skończyli i zastanawiać się jakby teraz wyglądali.
Ja też się bardzo boję kolejnej ciąży... Nie wiem jak to przeżyć żeby nie zwariować, ale jest tyle dziewczyn na forum, które po stracie zaszły w ciąże i wszystko skończyło się dobrze. Trzeba być dobrej myśli i nie przyciągać złych chociaż łatwo powiedzieć...
A tak w ogóle to jak się czujesz po cc, doszłaś już do siebie? pytam bo mnie dość długo pobolewał brzuch :-) teraz już jest ok i mam nadzieję, że niedługo będę w ciąży :-) , i że będziemy mogły się uaktywnić na forum ciążą po stracie.
Pozdrawiam Ola 


Re: Mikołaj i nasza historia
Angelina3  
23-06-2015 09:01
[     ]
     
Twoja historia bardzo przypomina mi moją, też ciężka ciąża, nadzieja odebrana przez lekarzy, potem nowa nadzieja i wiara że będzie dobrze i najstraszniejszy koniec jaki można sobie wyobrazić . Ach nie chce mi się żyć...pomimo że minęły już 4 miesiące... 
Mama Franusia
ur. i zm. 09-02-2015r.29tc
Żył 1,5 godz.

Re: Mikołaj i nasza historia
MamaNatalki  
23-06-2015 10:50
[     ]
     
Bardzo mi przykro, jak czytam twoją historię. Światełko dla Twojego Aniołka (*) 
MamaNatalki

Re: Mikołaj i nasza historia do Angeliny3
mama Mikusia  
25-06-2015 09:17
[     ]
     
Witaj, to prawda nasze historie są bardzo podobne. Walka o dziecko i wiara w to, że się uda, że sobie poradzimy, że nasze dzieci sobie poradzą i finał nie taki jakiego oczekiwałyśmy. Człowiek nastawia się, że może być cholernie ciężko, że dziecko może być chore, ale to nic bo najważniejsze żeby było żeby żyło.
Teraz jedna wielka pustka.
Ściskam Ciebie i Twoje dzieci światełka dla Franusia, małego bohatera. 


Re: Mikołaj i nasza historia do Angeliny3
MamaMikołaja  
26-06-2015 08:16
[     ]
     
Cześć Ola,
ja po cesarce dosyć szybko doszłam do siebie. Brzuch mnie nie bolał, chociaż ostatnio jak postanowiłam wrócić do biegania i zrobiłam 5 km to czułam w miejscu blizny lekki ból.
Ile lekarze zalecali Ci odczekać po cesarce?
Mi mówili, żeby odpocząć 8 miesięcy i brać się do roboty. A ostatnio mój endokrynolog-ginekolog powiedział, żebym poszła zbadać bliznę po pół roku i jeśli będzie wszystko dobrze to żeby brać się do pracy.
Trzymam kciuki za Ciebie i siebie i wszystkie Aniołkowe Mamy, które starają albo będą się starały o kolejne dzieciątko.

ściskam
Ewelina 
Mikołajek +25.02.2015 (37 tc)
Jesteś naszą Cząstką w Niebie

Re: Mikołaj i nasza historia do mamy Natalki
mama Mikusia  
25-06-2015 09:40
[     ]
     
Mamo Natalki, mi również bardzo przykro z powodu Twojej straty. Na grupie wsparcia dla rodziców po stracie dziecka poznałam dziewczynę, która straciła bliźniaków w 19 tc (córeczka też nazywała się Natalia). Opowiadała mi, że jej dzieci też nikt nie ratował, urodziła je praktycznie na sali leżąc wśród innych pacjentek. U niej zakwalifikowali to jako poronienie a nie poród. Jakby to była jakaś różnica! Jakby ona i jej dzieci nie miały prawa do godnych warunków porodu bo nie przekroczyła któregoś tam tc.
Też się czasem nad tym zastanawiam, jak to jest. Nieraz pokazują w tv, że uratowali maluszka, który miał zaledwie ileś tam tygodni i ważył zaledwie kilkaset gramów. Wiem, że takie cuda zdarzają się niezwykle rzadko, ale widząc coś takiego człowiek zastanawia się czy jego dziecko też może miało by szanse, gdyby ktoś tylko podjął próbę... Nie wiem od czego to zależy, ale czasem ciężko to wszytko ogarnąć.
Mój Mikołaj miał mieć operację serduszka zaraz po porodzie. Ale lekarze stwierdzili, że jest zbyt mały (ważył 2200) i że lepiej jak troszkę przybierze na wadze. Do operacji nie doszło a Mikołajek zmarł. Potem oglądałam w wiadomościach jak zoperowali serduszko wcześniaka, który ważył bodajże 1600. Wiem, że to inny przypadek, inna wada serca i pewnie jeszcze z 1000 innych rzeczy, ale jest mi cholernie ciężko, jestem zła, i zastanawiam się czy gdyby jednak go zoperowali to czy byłby teraz z nami... 


Re: Mikołaj i nasza historia do mamy Natalki
Ania E.  
26-06-2015 08:25
[     ]
     
Wiem że ciężko się pogodzić Tobie z tym co sie stało ale gdybanie tylko pogłębi Twoj ból. Ja też gdybalam, gdy to gdyby tamto...ale niestety stalo się inaczej i tego nie zmienimy :( juz nie mamy na nic wpływu i nie warto z tym walczyć. Wiem ze to ciężkie ale naprawde to pomoże Ci choc troche pogodzic się z Twoja stratą...wierze, że Ci się uda. Mikołaj wie, ze Go kochacie i chcielibyscie aby był z Wami. Światełka dla Niego (*)(*)(*) 
Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc
Kacperka *22.04.2016

Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
30-06-2015 13:01
[     ]
     
Mi po cc od razu mówiono, że muszę odczekać rok. Po porodzie byłam u dwóch ginekologów i każdy też zalecił mi odczekać 12 miesięcy, ale powiedzieli też żeby przyjść po ok. 10 miesiącach i zbadać bliznę. Byłam w czerwcu na kontroli, lekarka dała nam zielone światło od następnego miesiąca (czyli 11 miesięcy po cc). Jutro mam umówioną wizytę u jeszcze jednego lekarza, jeśli potwierdzi zaczniemy starania od lipca :-). Czekałam żeby być już na tym etapie, by móc już zacząć się starać, ale boję się jak cholera ...

Dziękuję za światełka dla Mikusia.
Ola mama Mikołaja 06.08.2014-09.08.2014 


Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
06-08-2015 21:50
[     ]
     
Dzisiaj mój synek skończył roczek. Starałam się nie myśleć o tym jak powinien wyglądać ten dzień bo chyba bym nie dała rady...
To był dzień wspomnień o nim i jego życiu, jak wyglądał i jacy my byliśmy mimo strachu o niego szczęśliwi...
Przyjaciele również pamiętali,
a moja najlepsza przyjaciółka napisała wierszyk z prośbą o odczytanie go Mikołajkowi
Dziś skończyłeś roczek Kochany Mikołaju
lecz niestety Bóg zabrał Cię do raju
Wierzymy mocno, że jesteś tam szczęśliwy
I na nic Ci już dziś wszystkie ziemskie dziwy
Cierpliwie pewnie czekasz spotkania z rodzicami,
którzy tęsknią za Tobą dniami i nocami
Pocieszaj ich proszę w ich smutku, bądź pomocą w potrzebie
Aniołku Kochany, który jesteś w niebie
Wiesz, że wszyscy tutaj o Tobie pamiętamy
a niebawem razem u Ciebie się spotkamy!

Po tym roku chciałabym podziękować Wam mamom aniołków za słowa wsparcia i otuchy, to forum jest dla mnie bardzo ważne.

Ola, mama rocznego aniołka Mikołajka 


Re: Mikołaj i nasza historia
agnes75  
06-08-2015 22:58
[     ]
     
Mikołajku...{***}{***}{***}...cieplutkie urodzinowe światełka wraz z kolorowymi balonikami niech lecą w tym wyjątkowym dniu prościutko do Ciebie


----------------------
Kocham i tęsknię... 


Re: Mikołaj i nasza historia
Angelina3  
07-08-2015 09:53
[     ]
     
Mnóstwo świeczuszek i płomyczków dla Ciebie Mikołajku [****][****][****] 
Mama Franusia
ur. i zm. 09-02-2015r.29tc
Żył 1,5 godz.

Re: Mikołaj i nasza historia
mama Mikusia  
21-03-2016 10:39
[     ]
     
Dziś z myślą o Tobie założę kolorowe niepasujące do siebie skarpety.
Kocham i tęsknię ...
mama aniołka z zespołem downa 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora