dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Julcia... tak bardzo tęsknię
smark90  
02-09-2014 10:54
[     ]
     
Od kiedy straciłam Julkę nie było dnia żebym za Nią nie zaplakała. Każdego dnia przypomina mi się koszmar ze szpitala, kiedy musiałam urodzić moją córeczkę w 25 tyg ciąży. Nikt kto tego nie przeżył napewno nie jest w stanie zrozumieć co to znaczy rodzić dziecko ze świadomością, że po porodzie nasze maleństwo umrze. Każdego dnia widzę przed oczami jej maleńką śliczną twarzyczkę. Miała urodę za tatusiem... ciemną karnację, czarne włoski i ten śliczny nosek. Tylko usteczka miała za mamusią, takie pełne, wyraźnie zaznaczone. Caly czas zastanawiamy się tylko jakie miała oczka. Czy brązowe za tatusiem, czy niebieskie za mamusią. Każdego dnia też wyobrażam sobie na jakim etapie rozwoju by wlaśnie była. Czy umiała by juz siadać... w końcu gdyby urodziła się o czasie miala by juz 4 miesiące. W sobote nasz ślub... mialo być to też Jej święto... Chcieliśmy go przełożyć, ale cały czas czuliśmy, że Julka by tego nie chciała.... Dziś siedzę i myślę... czy uda mi się nie zaplakać za naszą córeczką w dniu ślubu... 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015
Ostatnio zmieniony 06-10-2014 21:53 przez smark90

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Mama Tygryska  
02-09-2014 12:29
[     ]
     
My synka straciliśmy 25lutego, ślub mamy 27wrzesnia. W ten dzień Kacperek będzie z nami, zamawiam dwa bukiety ślubne, ten z kościoła zawieziemy dla niego, drugi będę rzucała pannom.

Dasz rade. Wasza córeczka cały czas przy Was będzie.

Nam ksiądz powiedział, że ma nadzieję, że sytuacja z Kacprem nas czegoś nauczy - odebrałam to w ten sposób z narzeczonym, że to że Kacper nie żyje jest karą za to, że nie mamy ślubu.

Pamiętaj, miłość to nieśmiertelność... 

Kacperek ur.zm.25.02.2014r (38tydzień)
Ci, których kochamy nie umierają nigdy, bo miłość, to nieśmiertelność...

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Inka1234  
02-09-2014 15:14
[     ]
     
Musisz uważać na to forum, ja na początku czytałam i nie wypowiadałam się ale widzę że dziewczyny w dziale strata dziecka tylko chwalą się swoją ciążą...nie zdają sobie sprawy co to znaczy dla takich rodziców ja ja którzy być może nigdy już nie będą mieć dziecka... 
Inka

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
smark90  
02-09-2014 17:31
[     ]
     
Moja psycholog do której chodzę na terapię mówi, że powinnam podzielić się swoim cierpieniem z kimś bliskim, że nie powinnam dusić w sobie uczuć. Ale ja nie potrafię o tym mówić. Nie wiem dlaczego ale nie chcę by moi bliscy wiedzieli, że ciągle płaczę, że sobie nie radzę z ta sytuacją. Dlatego pojawiłam się na forum... 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: Do Inka 1234
atusia13  
02-09-2014 19:28
[     ]
     
Witam serdecznie. Przeczytałam Twoją wiadomość i nie zgodzę się z tym co piszesz. Forum jest podzielone na odpowiednie zakładki i w niektórych jest miejsce na opisywanie rodzicielstwa. Jednak to co odbierasz za chwalenie się rodzicielstwem przez inne mamy ja odbieram jako piękne wspomnienia po swoich dzieciach. By opanować to cierpienie bardzo pomaga mówienie o tym co było, bo tylko to zostało. Tak się bronimy, by nikt nie zapomniał o naszych brzuszkach, fasolkach i dzieciach. Są tutaj na forum mamusie, które na różnym etapie straciły swoje skarby.
Zapewniam Cię, że tu nie ma chwalipięt. Każda z nas szuka po omacku sposobu na to by ujarzmić cierpienie. Być może staramy się dodać sił tym co jeszcze walczą. Jednym pomaga wspominanie o tym co było, innym brak rozmowy o tym co bolesne. Każda z nas jest inna.Nikt nikogo nie chce urazić. Życie na co dzień jest brutalniejsze niż to forum. W realu nikt tak delikatnie jak my tutaj o cierpieniu nie rozmawia. Dużo siły życzę. 
Beata
Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Ontario  
02-09-2014 19:49
[     ]
     
Bardzo mi przykro,rozumiem co czujesz...Juleczka na pewno była śliczną dziewczynką.Faktycznie dobrze by było gdybyś miała kogoś kto zaakceptuje Twoje cierpienie,Twój płacz i choćby posiedzi przy Tobie,przytuli jak trzeba...nie musisz nikomu z rodziny nic opowiadać,jeżeli nie masz na to ochoty.Terapia grupowa dla Aniołkowych Rodziców jest dobrym miejscem,żeby wyrzucić z siebie swój ból...są tam osoby,które również przeżyły stratę Dziecka i to pomaga,wspieracie się nawzajem...jeżeli masz możliwość na taką pójść to bardzo polecam.Mi pomogło,tak bardzo że się nawet tego nie spodziewałam.Ale najważniejsze to przeżyć żałobę,nie dusić w sobie uczuć,nie zważać za bardzo na innych,myśleć tylko o sobie przez ten czas.Przytulam Cię mocno i życzę dużo siły. 
Ola /Trzy Okruszki *2009,*2013,*2016, Michaś ur.16.01.2014 zm.16.01.2014 (27t.c.) kocham Cię Synku,na zawsze...

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
iwona0489  
03-09-2014 16:38
[     ]
     
Ontario ma rację, myśl o tym by Tobie było dobrze. Mi bardzo pomogła Pani psycholog. Niestety nie miałam możliwości spotkań grupowych dla Aniołkowych Rodziców, bo takich w mojej okolicy nie ma.
Dla Twojego skarba same kolorowe światełka (*)(*) 
"Nic nie boli bardziej, niż śmierć spełnionego marzenia..."
Iwona mama 2 Aniołków. Drobinki 26.02.2013 oraz Wiktorii 09.01.2014 tak bardzo Was kocham
Oraz ziemskiej Liliany

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
smark90  
04-09-2014 22:05
[     ]
     
dziękuje Wam za słowa otuchy. Właśnie pisze list do mojej córeczki, w którym mówię jej o wszystkim co chcialabym żeby wiedziała. I przepraszam.... za to, że nie potrafilam jej przytulić gdy przyniesli na salę jej martwe ciałko. Teraz tak bardzo tego żałuje.... Kupilam jej ślicznego aniołka na pomniczek. To prezent, który zaniose jej w dniu slubu wraz z listem. Bo choć jej ciałka nie ma z nami to wciąż jest również jej swieto. Kocham Cię Juleczko najmocniej na świecie:* 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
atusia13  
05-09-2014 19:46
[     ]
     
Na cały dzień Ślubu życzę Wam spokoju. Od tego dnia będziecie "...dwoje, dwoje na wszystko;
na miłość, ból i godziny szczęścia,
na wygrane i przegrane,
na życie i do śmierci - dwoje..." Niech wasze maleństwo doda Wam w tym dniu odwagi. Dobrze zrozumiałam, że to już jutro?
Powodzenia 
Beata
Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Ontario  
06-09-2014 11:09
[     ]
     
Ja rownież życzę Wam spokoju i spędzenia tego dnia mimo wszystko w radości,bo to Wasza miłość doprowadziła Was tam gdzie teraz jesteście i powinniście się cieszyć tym pięknym dniem.Najważniejsze jest to,że jesteście razem,na dobre i na złe.A Wasz Maluszek jest tam razem z Wami,w Waszych sercach.Życzę Wam wszystkiego co najlepsze i wiecznej miłości. 
Ola /Trzy Okruszki *2009,*2013,*2016, Michaś ur.16.01.2014 zm.16.01.2014 (27t.c.) kocham Cię Synku,na zawsze...

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Ontario  
07-09-2014 12:17
[     ]
     
Napisz nam jak było...Oczywiście jeśli masz ochotę... 
Ola /Trzy Okruszki *2009,*2013,*2016, Michaś ur.16.01.2014 zm.16.01.2014 (27t.c.) kocham Cię Synku,na zawsze...

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
fiszka  
08-09-2014 12:47
[     ]
     
Rzadko bywam ostatnio na forum, więc mało piszę. Mam nadzieję, że dzień Waszego ślubu to był dobry dzień i że czuliście, że Wasza Juleczka jest z Wami. Łez nie trzeba się wstydzić, choć czasem łatwiej płakać samemu. Nie trzeba wtedy nic nikomu tłumaczyć. Z drugiej strony wsparcie bliskich po śmierci mojej Oli było dla mnie bezcenne. Mogłam o niej rozmawiać i nie bałam się tego. Jeśli nie możesz płakać przed kimś, forum to dobre miejsce, bo tu inne mamy Cię zrozumieją. Ja po roku od śmierci córeczki poszłam do psychologa i to była najlepsza rzecz jaką dla siebie zrobiłam. To mnie pomogło, ale każdy musi sam znaleźć swoją drogę. Życzę Ci z całego serca żebyś znalazła ukojenie i sposób na wyrażanie swojego smutku.

Mama Tygryska napisała, że śmierć dziecka rozumiała jako karę, że nie mają ślubu. Mnie strasznie boli, kiedy ktoś, a szczególnie księża, którzy powinni wspierać i pocieszać, pozwala nam na takie myślenie. To tylko budzi poczucie winy większe niż mamy. My też spotkaliśmy różne osoby mówiące różne słowa, niektóre mniej inne bardziej smutne i bolesne. Pamiętam jednego młodego księdza, który powiedział, że nie wie dlaczego tak się stało, a ja być może zrozumiem to za rok, może dwa albo dziesięć, a może dopiero po śmierci albo nigdy. W każdym razie to nie "Bóg tak chciał" i to nie jest Jego kara. Bardzo się tych słów trzymam, w przeciwnym razie sama umarłabym z poczucia winy. 
-----
Moja Oleńka (41tc) *+21.09.2012

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Klaudia23  
09-09-2014 19:30
[     ]
     
Juleczko dla Ciebie same przepiękne kolorowe światełka(**)(***)(**)
A dla ciebie mamusiu dużo siły w tym trudnym momencie w życiu wiem co teraz czujesz:( 
Mama Aniołka Nikolki ur 28.03.2011-zm.05.05.2013 i ziemskiego Filipka ur. 09.10.2012

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
smark90  
10-09-2014 21:33
[     ]
     
Dziekuję Wam bardzo Aniołkowe Mamusie. Nasza Juleczka dostała slicznego aniołka, ukryłam w nim list. Mam nadzieję,że go odszuka. Ślub był bardzo piękny. Całą mszę trzymaliśmy się za ręce i spogladaliśmy na siebie. Poplakałam się tylko podczas życzeń, kiedy rodzina życzyła nam małego bobaska. Żałowałam, że naszego Skarba nie ma z nami. Nosimy Cie Juleczko za to głęboko w serduszkach. Masz tam honorowe miejsce:* 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
atusia13  
10-09-2014 22:10
[     ]
     
Na 100% jest z Wami. 
Beata
Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Vendetta83  
11-09-2014 09:46
[     ]
     
Witaj. Ja też jestem mamą anielskiego wcześniaczka - naszego jedynego, upragnionego dziecka. Doskonale rozumiem co czujesz... Nie dziwię się, że wzruszyłaś się podczas życzeń. Ślub to początek nowej drogi życia, ale jak tu zacząć coś na nowo, kiedy przeszłość jest taka bolesna... Życzę Ci, aby udało Ci się wszystko poukładać, chodzi mi tu głównie o emocje. Juleczka z pewnością nad Wami czuwa. Światełka dla niej (***)(***)(***) 


Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Joannap  
12-09-2014 20:14
[     ]
     
Juleczko...(*)(*)(*)

Tęsknota nie mija pomimo upływu lat... 
-------------------------------------------------------------------
"Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."


Kocham i tęsknię...



Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie- dla bliskich
smark90  
12-09-2014 21:20
[     ]
     
Wiele razy już chciałam o tym opowiedzieć, ale już sama myśl powoduje duszący płacz, który nie pozwala wypowiedzieć choć jednego słowa- ze tęsknie. Teskie z całych sil, tęskni moje serce, tęskni ciało i dusza, tęsknie cala ja. Ale tego nie da się opowiedzieć. A chciałabym... może to przyniosło by choć minimalną ulgę 14 stycznia 2014- wydarzenia z tego dnia działy się jakby poza moja świadomością. Wszystko pamiętam jak przez cień, bo patrzyłam na to wszystko jak przez cień, ale pamiętam doskonale. Pół nocy nie mogłam spać, kręciłam się z boku na bok jakby coś we mnie czuło ze nie wszystko będzie ok. Około 6 rano poczułam te dziwne napinanie się brzucha, które lekarz zdiagnozował jako ruchy dziecka. Głaskałam moje maleństwo wtedy delikatnie, by dała mi wreszcie spać. Ale Ona nie dawała za wygraną. Kręciła się tak ze aż zaczął mnie bolec brzuszek. Najpierw delikatnie, a później coraz mocniej. Martwiłam się, wiec pojechaliśmy do szpitala. Coraz silniejsze bóle i badanie usg- wszystko było z Nią w porządku. To wtedy dowiedziałam się ze jest dziewczynką, choć podświadomie cały czas tak czuliśmy. A później badanie ginekologiczne... diagnoza pełne rozwarcie. Nie docierało wtedy jeszcze do mnie co się dzieje. Przecież to dopiero 25 tydz ciąży. Julka miała jeszcze tyle czasu do wyjścia na świat... "Pani dziecko nie przeżyje"- tak powiedział lekarz. nie mogłam pojąc tego ze muszę urodzić córeczkę, i za chwile ja stracić. Przewieźli mnie na sale, na drugim końcu korytarza, z daleka od kobiet w ciąży i noworodków. Wszystko działo się tak szybko, czułam się jak we śnie, najgorszym śnie mojego życia. Coraz silniejsze skurcze zwijały mnie w pól. Ciągle płakałam, nie wiem czy to z bólu, czy na myśl o stracie mojego Skarba. Nie chciałam rodzic, chciałam żeby posiedziała we mnie choć jeszcze parę dni, tak by miała szanse na życie. Ale to działo się samo... Wody płodowe dosłownie ze mnie trysnęły, polewając mnie cala. Nie wiedziałam co robić. Nie miałam sił nikogo zawołać, czekałam aż pielęgniarka przyjdzie sama. Przewieźli mnie wtedy na sale zabiegowa- porodówki były zajęte. Miałam urodzić córeczkę, po to by zaraz Ją stracić. Nie mogłam tego zrobić, chciałam zatrzymać cały ten koszmar by jeszcze żyła. Nie parłam przy skurczach, nie potrafiłam, nie chciałam. Miałam nadzieję, że jeszcze mogę to zatrzymać. Ale nie mogłam.... Julka zaczęła wychodzić nóżkami. Jakaś pielęgniarka kładła mi się na brzuch mocno uciskając. Chciała wydusić moją córeczkę, co znacznie potęgowało ból. Płakałam, odpychałam ją, prosiłam. Wszystko na nic. Zaczęłam przeć... Nie chciałam żeby ktoś Ją wyciskał. Czułam jak ze mnie wychodzi.... Ktoś zaproponował, by lekarz odbierający poród wsadził Jej palec do ust i Ją wyciągnął.... nie wiem czy tak zrobili.... nie chciałabym tego. A kiedy się urodziła czekałam na płacz, ale go nie usłyszałam. Nie mogłam też Jej zobaczyć, choć dalej żyła. Po narkozie nie pamiętam już nic.... Kiedy się obudziłam słyszałam na korytarzu rozmowę lekarzy z moją rodziną. Nie chciałam nikogo widzieć... chciałam tylko moją córeczkę. Przynieśli mi Ją na sale dopiero później... martwą. Nie potrafiłam Jej ani przytulic ani dotknąć ani pocałować. Patrzyłam i płakałam... nie mogłam się ruszyć... Zanim wróciłam ze szpitala do domu Damian wyrzucił wszystko co mogło mi przypominać Julkę. Nie chciał żebym po otwarciu szafy płakała. Ale i tak płakałam- wiedziałam ze tam wcześniej znajdowały się rzeczy należące do Niej, pamiętałam jak były ułożone. Od porodu nie było dnia żebym nie zapłakała za Julką. Wiem, ze Ona tego nie chce, ale jakoś nie mogę przestać. Tak bardzo mi jej brakuje... Wiem, że jestem już inna. Wiem też, że nigdy nie będę taka jak byłam przed strata swojej córeczki. To co mi Ją zabrało, zabrało jednocześnie jakaś cząstkę mnie. Nie mam w sobie tyle wiary by móc mówić ze to Bóg. Są dni kiedy nie pojawiam się na cmentarzu. Czegoś mi wtedy brakuje, czuje wyrzuty sumienia. Choć to moja córeczka, to nie czuje się mama... bo nie ma jej blisko mnie, nie mogłam zmieniać jej pieluszek, nie nosiłam jej na rekach, nie przytulałam, nie całowałam, nie byłam blisko niej. Noszę Ją w serduszku a mimo tego czuje się taka pusta. Nie wiem czy kiedykolwiek pogodzę się z Jej śmiercią, nie wiem czy będę potrafiła tak szczerze w pełni się uśmiechnąć bez wyrzutów. Pisze o tym bo chce żebyście Wy, moi bliscy zrozumieli każde moje dziwne i złe zachowanie, każdy brak zainteresowania, każdą złość i każdą ignorancje. Ja po prostu nie potrafię już żyć bez myśli o Julce. Zazdroszczę każdej ciężarnej brzuszka- ja mimo 25 tyg nie miałam go prawie wcale. Zazdroszczę każdej matce, każdego dziecka, każdego żywego dziecka. Zazdroszczę siostrze kiedy jej córeczki tulą się do niej i tęsknią za nią. Zazdroszczę koleżankom ich małych skarbów. Mam koleżankę, która ma 3-Ms córeczkę Zuzię. Na jej chrzcinach rozpłakałam się jak głupia i nie mogłam przestać. Teraz już przyzwyczaiłam się do jej widoku- nie płaczę. Ale nie potrafię jej wziąć na ręce, nie potrafię jej dotknąć, nie potrafię do niej mówić. Tęsknię za moja Juleczką. Piszę o tym, bo chce żebyście wiedzieli ze myśl o Julce zajmuje cały mój czas. Staram się myśleć tez o Was, o rodzinie, o bliskich, o znajomych. Ale zawsze najważniejsze miejsce w moim sercu będzie zajmować Julka. Nie wiem ile jeszcze czasu potrzebuje by się pozbierać, nie wiem czy kiedyś w ogóle się pozbieram. Chcę żebyście wiedzieli, że mimo moich myśli, mimo mojego bólu i mimo braku czasu wciąż jesteście dla mnie ważni. Potrzebuje tylko czasu, żeby się pozbierać, żeby popłakać w samotności, żeby wspominać. Mam nadzieje ze mnie zrozumiecie...

[...] na cokolwiek czekam, zawsze czekam na Nią, bo tylko Ona jest w stanie spełnić pragnienie mego zgłodniałego serca. 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie- dla bliskich
mamaTosia06  
18-09-2014 13:02
[     ]
     
Kazde nasze slowa pocieszenia beda wydawac ci sie zbedne. Chcialam cie tylko pocieszyc ze ten bol kiedys minie. I nie oznacza to ze skoro nie placzemy to zapomnialysmy, oznacza to otwarcie na kolejny rozdzial w zyciu. Ja juz nie placze, wspominam Antosia z radoscia, radosnie wspominam kazdy miesiac ciazy, pomijam wszystkie brutalne diagnozy. Wtedy tego nie widzialam, nie potrafilam myslec optymistycznie, skupilam sie na nieszczesciu jakie nas spotkalo I zaluje tego bo moj 3-miesieczny synek bedac jeszcze w brzuszku czul tylko starch matki I jej placz.
Teraz Ci ciezko ale przeciez zaslugujesz na szczesliwe maciezynstwo jak kazda z nas I tylko pragnienie posiadania dziecka pomoze Ci wstac na nogi, Julka Ci w tym pomoze, jest teraz Twoim osobistym Aniolkiem I nigdy Cie juz nie zawiedzie.

swiatelka dla naszych Aniolkow (*)(*)(*) 


Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
smark90  
24-09-2014 22:20
[     ]
     
Tekst dla bliskich rzeczywiscie byl kierowany do tych najblizszych mi osob. Mało kto wiedział ze sobie nie radze. unikałam spotkan, udawałam ze nic sie nie stało. powstalo przez to wiele nieporozumien. tym tekstem chcialam je wszystkie wyjasnic. w wiekszosci sie udalo. tylko moja przyjaciolka nie zrozumiala... i ma do mnie pretensje ze nie interesowalam sie przez caly czas co u niej sie dzieje, ze nie bylo mnie kiedy mnie potrzebowala. nie wiem kiedy powroce do normalnego zycia. wcale nie pocieszaja mnie slowa ze jestem mloda i jeszcze bede miala dzieci. wiem ze bede miala, bo zrobie wszystko zeby je miec. ale jedno dziecko juz stracilam. moje ukochane malenstwo ktore przez 6 ms dawalo oznaki zycia w moim brzuszku. chciałabym poczuc sie mamą... 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
Vendetta83  
25-09-2014 10:36
[     ]
     
Udało Ci się ująć w słowa to, co dzieje się nie tylko w Twoim sercu, ale wielu mam po stracie. Ja, czytając to, poczułam się jakbym sama była autorką tego posta... Szkoda, że ludzie, których nie dotknęła taka tragedia nie potrafią tego pojąć, zrozumieć. Może nie chcą, bo po co psuć sobie humor i pogrążać się w mrocznym świecie matki po stracie... Nam pozostaje alienacja. Mi pomaga mój mąż, nie rozmawiamy wprawdzie dużo o tym, co się stało, ale wiem, że tylko on mnie rozumie, bo przeżył to samo. Czasem wystarczy jedno zdanie, czasem gest, a nawet jego "sprawdzanie" czy nie płaczę. Jeśli chodzi o rodzinę, to nikt się nie sprawdził. Słyszałam teksty typu: "Przecież wiele kobiet traci dzieci i z tym żyje", "Trzeba myśleć o żywych, a nie o umarłych" i mój ulubiony "Ona była malutka, nie miałaś jej w domu i nie zdążyłaś się przyzwyczaić". Krew zalewa, gdy słucha się takich głupot, zupełny brak wrażliwości i zrozumienia! Mi dużo pomaga też to forum. Nie chodzę do psychologa i to jest taka moja forma psychoterapii. Mogę przelać na ekran komputera swoje uczucia i podzielić się nimi z osobami KTÓRE ROZUMIEJĄ. Mogę poczytać jak inne kobiety radzą sobie ze swoją stratą, jak na nowo układają swoje życie. Chyba nie dałabym rady, gdyby nie to forum - pewnie byłabym już w wariatkowie. Życzę Ci, droga Mamo, żebyś znalazła sposób na radzenie sobie z emocjami, one muszą mieć ujście. Tłumaczysz się w tym tekście dla bliskich ze swoich dziwnych, czasem złych zachowań - masz do tego prawo! Wydaje mi się, że lepiej tę złość z siebie wyrzucić niż dusić w sobie. Ja nie ukrywam, że boli mnie ciąża siostry męża, celowo jej unikam i mam gdzieś, co sobie inni o moim zachowaniu pomyślą. Jeśli teraz dam upust tym wszystkim złym emocjom, to mam nadzieję, że za jakiś czas nie będzie ich już we mnie, a pozostanie miejsce na coś dobrego. Niczego nie udaję i pewnie niektórzy mają mnie za psycholkę, która roztkliwia się nad tak "błahym" zdarzeniem jak śmierć dziecka, zamiast iść dalej i zamknąć ten etap. Może kiedyś będę potrafiła "dalej żyć", ale to jeszcze nie jest ten czas...
Mam nadzieję, że i Tobie to się uda :)
Światełka dla Julki (***)(***)(***) 

Ostatnio zmieniony 25-09-2014 15:07 przez Vendetta83

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
iwona123  
26-09-2014 09:09
[     ]
     
Emilka zupełnie się z Tobą zgadzam, nie raz na forum był poruszany ten temat, bo tak jest praktycznie w każdym przypadku, zawsze w rodzinie, wśród przyjaciół, znajomych, znajdą się takie osoby, które nas dodatkowo krzywdzą, świadomie bądź nie świadomie...a my mamy prawo mieć wszystko szeroko i głęboko!!! śmierć dziecka jest tak straszna,że nic innego się nie liczy i my nic nie musimy, w danym czasie liczą się nasze dzieci, My i nasz ból, nic innego!!!! mamy prawo na każde zachowanie, a jeśli ktoś tego nie akceptuje to niech się trzyma z daleka...!
przytulam Was mocno i dużo dużo siły życzę!!! 
Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*]
Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3

Re: codziennie płaczę i nikt o tym nie wie
smark90  
01-10-2014 11:35
[     ]
     
Tak bardzo bym chciała móc trzymać na rekach mojego skarba, przytulac i całować... O kolejne dziecko boję się starać. Boję sie, że znów się nie uda... Nie wiem czy bym przezyla taka druga strate 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Julcia... tak bardzo tęsknię
smark90  
06-10-2014 21:58
[     ]
     
Mija juz 10 ms od straty mojego maleństwa... a ja, z kazdym dniem coraz bardziej uswiadamiam sobie, ze gdzybym poszla na konsultacje do innego lekarza, nasza córeczka moglaby zyc... 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: Julcia... tak bardzo tęsknię
smark90  
07-10-2014 21:13
[     ]
     
Była sobie kiedyś pewna kobieta, która straciła swoją ukochaną córeczkę. Każdego dnia nieprzerwanie bardzo za nią płakała. Płakała tak bardzo, że nie potrafiła wyjść z domu zrobić zakupy. Plakała w dzień i w nocy. Plakała tak jak jeszcze nigdy w zyciu nikt nie płakał. Aż pewnego dnia miała sen. Śniła jej się jej ukochana córeczka. Była ubrana w długą aniołkową koszulę nocną. Wszystko bylo by w porzadku, dgyby nie to, że ta koszula była cała mokra. Aniołkowa mama nie tak wyobrazała sobie anielską szatę. W pewnym momencie Aniołkowa córeczka przemówiła do swej mamy słowami: "Mamusiu, skończ już wreszczie płakać bo od Twoich łez mam ciągle mokrą piżamke. Proszę mamusiu nie płacz juz więcej. Nie chcę spać ciągle w mokrej piżamce, bo jest mi wtedy zimno. Dlatego proszę Cię mamusiu nie placz już". Po czym zniknęła. Aniołkowa mamusia od dnia tego snu płakała coraz mniej i mniej. Każdego dnia wylewala coraz mniej łez. Aż przyszedł czas, że córeczka przysniła jej się znowu. Tym razem juz w suchej piżamce. Tym razem juz nic nie powiedziała. Tylko uśmiechnęla się i pomachała jej rączką... 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: Julcia... tak bardzo tęsknię
smykomatka  
08-10-2014 11:12
[     ]
     
Śliczne...Ja jestem na takim etapie,że moje dziewczynki maja pewnie lekko wilgotne rękawki...


Juleczko(*)(*)(*) 


Mama trzech Anielskich Córeczek
Wikunia {*25.11.07 +03.12.07}
Lilianka i Gabrysia{*+20.11.2012}
Oraz dwóch ziemskich Synków(dzidzia loczka i chudzinka);-) i
Jagódki 20.07.2015

Re: Julcia... tak bardzo tęsknię
smark90  
08-10-2014 20:00
[     ]
     
Do bram niebieskich zapukało dziecię, wiedząc że nie ma go już na świecie. Po jego twarzy łezki spływały i szeptał przy tym...."Ja chce do mamy". Czy tak naprawdę stać się musiało?- w główce zadawał sobie pytanie. Nagle bramę otworzył Stróż Anioł Jego i głośno powiedział..."Nie płacz kolego. Troszkę pobędziesz tu z nami i wkrótce spotkasz się z rodzicami. Dziecię spojrzało na Stróża swego wciąż nie mogąc pojąc Dlaczego. Bardzo chciało wrócić do mamy i nie przechodzić przez próg tej bramy. Anioł wziął wtedy dziecię na ręce pokiwał głową jakby w podzięce, coś mu tłumaczył wyjaśniał Dlaczego mówił tak cicho by nikt nie słyszał tego. Po krótkiej chwili dziecię na niego spojrzało, przetarło oczka, płakać przestało. Wtuliło się mocno w Anioła ramiona szepcząc do ucha...."Chodźmy do Boga". Gdy przechodzili przez wielką bramę dziecię spojrzało jeszcze przez ramię. Pomachało rączką na pożegnanie swojej jedynej, najdroższej mamie. Gdy się wrota za nim zamknęły synek wyszeptał jeszcze te słowa....." Każdego dnia przychodził tu będę, by was powitać kochani rodzice. Będę się modlił za Wami do Boga by nigdy więcej nie spotkała was trwoga. Chociaż Wam nigdy nie powiedziałem- Kocham Was Bardzo- (a tak bardzo chciałem). I zanim Anioł się zorientował, dziecię zasnęło w jego ramionach ze smutną minka, słonymi łzami, bo będzie tęsknić za rodzicami.........." 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: Julcia... tak bardzo tęsknię
Joannap  
08-10-2014 21:22
[     ]
     
Juleczko (*) 
-------------------------------------------------------------------
"Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."


Kocham i tęsknię...



Re: Julcia... tak bardzo tęsknię
smark90  
11-10-2014 18:59
[     ]
     
Pierwszy zjazd w szkole po rocznej przerwie i pytania innych. Dlaczego zrobiłam sobie tą przerwę. nie umialam sie przyznac ze nie dalabym sobie razdy... Ze Cie straciłam... opowiadałam tak jakbys byla ciagle przy mnie... kocham Cię córeczko:* 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Już prawie 10 ms....
smark90  
31-10-2014 21:04
[     ]
     
Już prawie 10 miesięcy minęło odkąd nie ma mojego maleństwa, a uczucie pustki jakby się wzmagało. Staram się życ normalnie, staram się miec jakiś cel w zyciu, ale nic nie jest w stanie zagłuszyc uczucia samotności. Nic już nie sprawia radości. Ostatnio spostrzegłam, że przestałam śpiewać.... Dotychczas śpiew towarzyszył mi wszedzie, podczas kapieli, na spacerze, podczas sprzatania czy jazdy samochoodem. Od straty Juleczki nawet cisza podczas jazdy jest dla mnie niezauwazalna. Przestałam śpiewać, przestałam wychodzic na spotkania, przestalam biegać, przestałam chodzic na basen, przestalam się usmiechać... Częściowo umarłam wraz z Juleczką. Jutro dzień Wszystkich Świętych... Kocham Cię mój Aniołku:* 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015
Ostatnio zmieniony 31-10-2014 21:04 przez smark90

...
smark90  
07-01-2015 18:55
[     ]
     
Tym razem zmarła moja matka chrzestna, byłam z nią bardzo blisko... ale ie umiałam jej pożegnać. Pogrzeb był dla mnie jedynie bolesnym wspomnieniem ukochanej Juleczki. Idąc w kondukcie pogrzebowym przypominał mi się obraz, kiedy wraz z mężem szliśmy za Juleczką ułożoną w bielutkiej trumience. Płakałam za córeczką- nie za ciocią../ 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015
Ostatnio zmieniony 04-09-2015 16:51 przez smark90

najpiękniejsze chwile w życiu
smark90  
04-09-2015 17:01
[     ]
     
najpiękniejsza chwila w życiu to czas ciąży, czas kiedy rodzi się nadzieja i ogromna miłość pozwalająca przenosić góry. ale co wtedy, gdy ciąża się kończy a wraz z nią konczy sie życie?... miłość pozostaje i wielka pustka po niej. tak bardzo bałam się kolejnej ciązy, bałam się ponownie stracić nadzieję, bałam się stracić kolejną cząstkę siebie. miłość pozwoliła mi na nowo poczuć smak szczęścia i odrodzić w sobie nadzieję. ale ta nadzieja znów zgasła... tak bardzo Was kocham moje maleństwa. dlaczego musieliście odejść... dlaczego??? 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

Re: Julcia... tak bardzo tęsknię
iwona78  
13-09-2015 23:41
[     ]
     
Światełka dla twoich Aniołków (*)(*)(*)
Mama aniołka Alanka (*30.05.2011)
Trzymaj się kochana, niech twoje Aniołki dodają Ci siły 


Re: Julcia... tak bardzo tęsknię
BeataB  
22-09-2015 12:25
[     ]
     
Bardzo mi przykro z powodu Twoich dziecinek. Życzę Ci bardzo dużo siły, wytrwałości i nadziei. Przesyłam linka do historii, która jest świadectwem, że pomimo wielu strat można zostać szczęśliwą ziemską mamą. Pozdrawiam serdecznie.

http://www.poronienie.pl/nasze-historie/historia-czterech-ciaz-po-35-roku-zycia/ 
Mama Natalki

Julcia i Kacperek
smark90  
25-09-2015 15:53
[     ]
     
Historia jednakowo piękna jak i tragiczna. Jak to jest możliwe, że mamy w sobie tyle siły by po takim upadku ponownie wstać i walczyć. Podziwiam tą kobietę, naprawdę bardzo podziwiam- wciąż wierzyła i walczyła mimo tak wielu cierpień. Zresztą mam podobny przykład w rodzinie. Moja mama najpierw urodziła mojego brata, później 2 razy urodziła za wcześnie tracąc dzieciątka i jeszcze raz maluszek zmarł jej w brzuszku. Obecnie ma nas 6- wszyscy już dorośli i zdrowi 
mama dwóch Aniołków- Julki ur i zm 14.01.2014 i Kacperka ur i zm 24.07.2015

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora