dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

ale my biedne jesteśmy
vanilia  
22-10-2012 03:15
[     ]
     
kazda(pewnie) opowiedziała swoją historię ok, dobrze jak ktoś nas rozumie i wspiera!! a mimo wszystko jesteśmy takie samotne z tym bólem i wspomnieniami. płacz zasłania klawiaturę, a wspomnienie uczucia pustki rozdziera nasze serducha!! i niestety nikt nie jest w stanie nam pomóc!! ta tragedia którą na szczescie nie przeżywa dużo kobiet zmienia nasze nastawienie do życia, pod każdym względem!! ja pamietam ze na początku jesli ktoś zaczynał sie ze mną kłócić w przyziemnych sprawach (o kolejkę w biedronce) potrafiłam sie postawic, a dlaczego? dlatego ze uważałam sie za silną kobietę, ze skoro przeżyłam smierć i pogrzeb swojego dziecka to nikt tego nie zrozumie i nikt nie jest tak odporny jak ja na wszystko. czulam ze mogę unieśc cały swiat skoro przeżyłam taką tragedie!!! i wciaz sobie to potrafie wytlumaczyć! jak musze byc silną kobieta ze przezylam smierc dziecka?? tylko ja i Wy to wiem:) 
Filipek (30tc)
+23.11.2009r i Karolek 30.11.2010r Ty moj mały, wielki cudzie!!!
http://filipeknowakowski.pamietajmy.com.pl/index.php?m=Obi

Re: ale my biedne jesteśmy
mamaKasi18  
22-10-2012 08:27
[     ]
     
A ja mam zupelnie inne odczucia. Od odejscia mojej coreczki wlasnie takie sytuacje jak opisalas np.wpychanie sie do kolejki,czyjas zlosliwosc, trabienie innego kierowcy itp sa dla mnie tak przyziemne, tak bez znaczenie w porownaniu do tragedii ktora mnie spotkala ze w ogole nawet nie chce mi sie na nie reagowac. Przewartosciowalam moje zycie, moje podejscie do ludzi i swiata i widze ze wlasnie zwracanie uwagi na chamstwo czy takie"pierdoly" nie ma sensu. Przepraszam jesli moje poglady roznia sie od Twoich, nie pisze tu aby kogos urazic, ale chce powiedziec jak ja teraz reaguje na otaczajacy swiat. Mnie sie wydaje ze wczesniej wlasnie zawracalam sobie glowe czyms co nie ma znaczenia, bo jakie tak naprawde ma znaczenie ze ktos sie wepchnie do kolejki a ja postoje minute dluzej? Zadne. Ja nie chce juz nikomu udowadniac jaka to jestem "gierojka", bo nie jestem, nie uratowalam swojego dziecka a jedynym celem jest teraz zasluzyc sobie na spotkaniem z moim najdrozszym Skarbem. A do tego potrzeba pokory i milosci do drugiej osoby. I nie jest sztuka darzyc miloscia bliznego ktory rowniez darzy nas tym samym uczuciem. Sztuka jest byc dobrym dla tych ktorzy tacy dla nas nie sa. I naprawde nie chce nikogo urazic, tylko przekazac jaki ja mam teraz stosunek do swiata. Chce sie zmienic i chce zasluzyc na spotkanie z moim UKOCHANYM DZIECKIEM.
Kocham Cie Kasiuniu nad zycie, tesknie i szaleje rozpaczy i ja po prostu chce juz umrzec zeby sie z Toba spotkac moj ANIOLKU, swiatelka dla Ciebie(*)(*)(*) 


Re: ale my biedne jesteśmy
iwona.d  
22-10-2012 11:46
[     ]
     
Ja moze i jestem silna (ale mysle ze to charakter), ale po stracie mojej córeczki, zaczelo mnie wlasnie wkurzac ze ludzie sie kloca o kolejke, ciagle gadaja jak to im ciezko w zyciu bo tutaj kurtka kosztuje 150 zl a maja tylko 100.. ze sie poklocili z bliska osoba. A ja powiem tak, to są wedlug mnie teraz pierdoly. bo to co przydarzylo sie mi (nam matka) to jest cos strasznego, niewyobrazalnego. bo dlaczego tak sie stalo? ja tego nie ruzumiem i chyba nigdy nie zrozumiem... Pragne mojej corki najbardziej na swiecie i do konca zycia bede pytac dlaczego. a wszystko inne to są zwykle przyziemne sprawy na ktore nie patrze juz jak kiedys. bo to jest nic w porownaniu ze stratą....

Kocham Cie Zuziu.. 30.05.2012 (38tc) 


Re: ale my biedne jesteśmy
mamaKasi18  
22-10-2012 09:07
[     ]
     
Jeszcze cos chcialam dodac po ponownym przeczytaniu Twojego postu. Ja mam wrecz odwrotne odczucia jesli chodzi o bycie silnym. Ja czuje sie zmiazdzona odejsciem mojej coreczki i tak potwornie slaba!!! Jestem tylko malym okruchem w tym wielkim swiecie, na ktory nikt nie zwraca uwagi, niedlugo juz nikt nie bedzie pamietal o mojej tragedii a ja bede walczyc o odrobine spokoju ducha do konca mojego zycia. Owszem przezylam odejscie mojego dziecka i pogrzeb, ale przezylam to tylko dlatego ze KTOS tak za mnie zdecydowal i gdybyM mogla wybierac to polozylabym sie razem z moim dzieckiem do grobu. Nie moglam i nie moge tak zrobic niestety bo moglabym juz nigdy nie spotkac mojej Córeńki.Ale sie rozpisalam. 


Re: ale my biedne jesteśmy
zgrywus  
22-10-2012 11:21
[     ]
     
Mi też śmierć córeczki nie dodała sił, wręcz odwrotnie. Czuję się jak wrak człowieka. Rzeczywiście drobne pierdółki, którymi kiedyś bym się przejmowała zupełnie straciły na znaczeniu. Dawniej jak przejmowałam się jakąś bzdurą, moja mama mówiła żeby mnie pocieszyć "jakie to ma znaczenie dla wieczności?" i tak naprawdę dopiero teraz to rozumiem. 


Re: ale my biedne jesteśmy
ReniaR  
22-10-2012 13:45
[     ]
     
ja po smierci moich synkow zmienilam sie na gorsza wczesniej myslalam o innych zeby ich zadowolic ale teraz zaczelam myslec o sobie zaczelam mowic co mysle i prosto z mostu jak to sie mowi / potrawie byc teraz bardzo wredna nie mila moj maz zauwazyl to i powiedzial ze takiej mnie jeszcze nie znal ze bardzo sie zmienilam ale tak odreagowuje strate moich dzieci za kturymi bardzo tesknie 
Mama trzech Aniolkow 17tydz 2011r, /// Igorek zm 11.03.2012r(37t)./// Aniolek 10tydz 9.12.2012rok

Re: ale my biedne jesteśmy
aagnieszkkaa  
22-10-2012 13:45
[     ]
     
Tak jest, że każdego kogo spotka strata najbliższych po, dla niego odpowiednim, czasie staje sie silny i inaczej juz patrzy na życie...Nawet jeśli się o to nie podejrzewamy to jesteśmy silni i często uświadamia nam o tym duża tragedia, która nas spotyka.
Ważne aby sie nie cofać, nie rozpamiętywać i nie rozpaczać do końca zycia.
Najłatwiej nam mówić, że nie mamy ochoty juz zyć i nic nas nie cieszy, pewnie niektórzy tak mieli zaraz po śmierci dziecka, ja tak miałam, ale to egoistyczne podejście bo trzeba zobaczyć ile osób by wówczas rozpaczało za nami, błędne koło. Ważne jest też ten etap bólu i rozpaczy, mi to pomogło oczyściło mnie, chociaż jest jeszcze gniew na personel w szpitalu to nie będe sobie rujnowała życia aby się mścić. Staram sie życ dobrze z samą sobą i kochanymi mi bliskimi, a zwłaszcza z mężem.
Ważne jest wsparcie najbliższych i dążenie do swoich celów. Ważne jest też cieszenie sie dniem dzisiejszym i celebrowanie szczęśliwych chwil. Ważne jest uświadomienie sobie jak kruche jest nasze życie i ile jest tez tragedii w koło nas i ile całych rodzin ginie np. na drogach. Trzeba wyjść ze swojej skorupy i zaczać sieszyc się dniem, mimo naszych tragedii.
I ważne jest też to, że niczego nie możemy byc pewni i lepiej nie planować i cieszyc sie dniem dzisiejszym. 
Mama Mateuszka *+01.08.2011 [*] 39tc oraz słoneczka Laury *01.04. 2014r. http://mateuszekaniolek.pamietajmy.com.pl/

Ostatnio zmieniony 22-10-2012 14:15 przez aagnieszkkaa

Re: ale my biedne jesteśmy
mamaKasi18  
22-10-2012 16:05
[     ]
     
Ja nie potrafie sie cieszyc dniem dzisiejszym jesli w domu na kazdym kroku widze moje dziecko, ktore wychowywalam 18 lat. Jest pokoj w ktorym kazda rzecz, nawet pylek kurzu przypomina mi o mojej Kasi. Sa Jej rzeczy w szafie, Jej ksiazki, Jej zapach, Jej notatki w biurku, w przedpokoju wisza kurtki i stoja buty. Psycholog powie ze mam sie pozbyc tych rzeczy, ale ja nie chce bo ja czekam na moje dziecko, czekam az wroci. Moze to jeszcze nie ten etap zaloby, ale na te chwile naprawde nie widze sensu zycia i nie sadze ze go znajde. Moje codzienne zycie krecilo sie wokol moich corek, teraz jednej nie ma a byla 18 lat.Jak zapelnic te OGROMNA pustke? Do kogo mam dzwonic, co z wywiadowkami, co z planowaniem i kupowaniem ubrac na lato na zime, co planowaniem obiadow. Moge teraz gotowac co chce, ale nie chce tak, bo ja chce konsultowwac w dalszym ciagu z Kasia co by zjadla na obiad. Wiem mam druga corke, ale nie mam Kasi! I czlowiek chociazby mial 10 dzieci to jak 1 nagle zniknie juz wtedy nic nie bedzie normalne i takie same i trudno wtedy znalezc sens zycia.
http://katarzynabednarz.kupamieci.pl/ 

Ostatnio zmieniony 22-10-2012 16:06 przez mamaKasi18

Re: ale my biedne jesteśmy
Inga23  
22-10-2012 16:45
[     ]
     
Witajcie

Odejście Roksanki pokazało jakie zycie potrafi byc podłe i nieprzewidywalne....
Obecnie jestem na etapie cholernej zazdrości wszyskim matką które urodziły zdrowe dzieci- w tym sporo moich znajomych - wiem jak to brzmi nie zyczę im żle jestem po prostu zazdrosna....
Czuje sie nikomu niepotrzebna wielu znajomych( tych którzy mają teraz maleńkie dzieci) odsunelo sie od nas...

Może i tak być powinno że strata kogos bliskiego wzmacnia -bo jak przezyło sie śmierć własnego dziecka to nic nie powinno być nam teraz straszne.... ale ze mna jest inaczej niby zachowuje sie ''normalnie'', pracuje... ale tak naprawdę zamknełam sie w swoim świecie -świecie wspomnień.... dla mnie ważną rzeczą jest teraz to czy u mojej Córeńki są świeże kwiaty i czy palą sie znicze.... znajomi tego nie rozumieją...

Z cała pewnościa inaczej patrzę na świat na rzeczy ważne i ważniejsze ale te na których mi zalezy a nie innym...
Czy ja sama stałam się silniejsza? Nie wiem.. na pewno madrzejsza i bogatsza o niestety przykre doświadczenie ale wszystko co nas w życiu spotyka uczy nas czegos... Ja ''na nowo'' nauczyłam sie kochac męza- za okazane wsparcie... za wszystko ,za to że jest przy mnie!
Stałam sie też bardziej zamknieta w sobie spokojniejsza i egoistyczna.... 
-----------------
Mama Roksanki (21tc) ur.zm.22.05.2012r
(*) KOCHAM CIĘ ANIOŁKU
I Majeczki ur. 13.07.2013r :)

Re: ale my biedne jesteśmy
madziarek55  
22-10-2012 19:29
[     ]
     
A mnie najbardziej wkurza jak ludzie mowia, ze jestem silna, ze oni by nie dali rady ?Ale skad czlowiek moze wiedziec do poki sam nie straci dziecka ! Skad czlowiek moze wiedziec na zapas ile w stanie jest zniesc ? Mnie zycie nie oszczedza, ale zyje dla dziecka, meza dla swoich rodzicow jestem ich dzieckiem...moim problemem chyba jest to, ze zbyt malo robie dla siebie zawsze przejmuje sie innymi a sama swoje uczucia dusze w sobie...Czasami mam dosc, czasami mysle jaki sens zycia gdy sie traci to co najcenniejsze... 
http://oscardebowski.pamietajmy.com.pl/
http://adasjuniordebowski.pamietajmy.com.pl/


Re: ale my biedne jesteśmy
mamaKasi18  
22-10-2012 20:39
[     ]
     
Madziarek,to co napisalas jest po prostu strzalem w 10!! Tez jestem u kresu wkurzenia, jak ktos mi mowi ze super sobie radze bo on by nie wytrzymal takiej tragedii. A co mam sie zabic?? Pewnie ze chetnie bym to zrobila juz dawno, bo mysle o tym nieustannie, ale wtedy nie wiem czy mam szanse na spotkanie mojego najdrozszego Dziecka. A zyje teraz tylko po to i w taki sposob zeby sobie na to zasluzyc.I to jest wlasciwie moj cel na ziemi. I tez tak mam ze nie interesuje mnie nic poza tym zeby jechac na cmentarz i udekorowac grób. 

Ostatnio zmieniony 22-10-2012 20:57 przez mamaKasi18

Re: ale my biedne jesteśmy
Mama_Dawida  
22-10-2012 19:57
[     ]
     
Mam identycznie.
Teraz bardziej martwię się kolorami zniczy na grobie synka niż np. pracą. 


Re: ale my biedne jesteśmy
maigka  
22-10-2012 20:41
[     ]
     
odejście Igorka...raczej mnie zmieniło. Faktycznie - uważam, że wiele przyziemnych problemów nie ma znaczenia, trzeba się cieszyć każdym dniem a Pani psycholog wytłumaczyła mi że teraz jest czas dla nas - dla mnie i męża. Staram się stosować i mniej rozglądam się na innych - staram się robić to na co akurat mam ochotę - ludzie dookoła mi to ułatwiają bo trzeba przyznać, że z wieloma osobami straciłam kontakt, przestały się odzywać a myślałam, że w trudnych momentach będę mogła na nich liczyć :( Staram się też mniej planować ... ale to akurat mi nie wychodzi najlepiej :( Mam marzenie by jeszcze zostać ziemską mamą i ta myśl nie może mnie opuścić... 
Mama Aniołka Igorka (ur.zm.25.07.2011 r.)

Re: ale my biedne jesteśmy
mery.k  
22-10-2012 20:45
[     ]
     
Ja po odejściu Kacperka jego większość rzeczy oddałam do domu dziecka. Było to dla mnie rzeczą naturalną. Mam pudełeczko najcenniejszych rzeczy (ubranek, ukochną zabawkę) i koszyczek niewykorzystanych lekarstw. Został mi wózek który stoi w koncie. Mnie psycholog nic nie nakazuje czasem podpowida co zrobić z własnymi myślami. Teraz się martwię jaki kwiatek kupię na cmentarz, jakie znicze, to takie jedyne co mogę zrobić. Taka nasza pamięc o Kacperku. Przewartościowuje się rzeczy. Teraz co innego jest dla nas ważne zdrowie, rodzina. Też chciałabym pomóc wszystkim i całemu światu, ale się nie da. 


Re: ale my biedne jesteśmy
taktórapamięta  
22-10-2012 21:59
[     ]
     
Ja także przewartościowałam swoje życie. A raczej samo się przewartościowało, bez mojego myślenia, żeby tak sie stało. Pamiętam, że jakiś czas po śmierci synka, gdy już stanęłam na nogi, doszłam do wniosku, ze przeżyłam to, co najgorsze, i już nic gorszego mnie nie może spotkać. Owszem, dawałam sobie radę, moje życie obfitowało w niemal karkołomne wydarzenia i poczucie hierarchii wartości bardzo mi pomagało. Ale zaczęłam popełniać błędy - kierując sie owym przeświadczeniem o niemożliwości spotkania czegoś gorszego, niż śmierć dziecka, zaczęłam lekceważyc tzw. normalne życie. Codzienność, np. nie pozmywane? - to co, nic sie nie stanie, to nieważne, nie umyta podłoga, nie zrobiony obiad? Nieważne, są gorsze rzeczy do przeżycia. Coś nie załatwione, dzieci nie dopilnowane - nieważne, nie ma znaczenia, o której wrócą, przecież nic im się nie stało...Itp., itd. Niestety, zostało mi to do dzisiaj...Taki nieco lekceważący stosunek do wszystkiego. A to niedobrze. 


Re: ale my biedne jesteśmy
Jola mama Aniołka Małgosi  
22-10-2012 23:21
[     ]
     
Ja też zmieniłam swoje priorytety po śmierci naszej Małgosi. To czego się kiedyś bałam np. rozmowy o nową pracę lub usilnie starałam np. wykończenie nowego mieszkania itp. stało się mniej ważne. Nie oznacza to, że przestało mi zależeć na wszystkim ale inaczej do tego podchodzę. Nie robię niczego na siłę bo wiem, że choćbym starała się z całych sił to i tak będzie co ma być. To jest trochę jakby płynięcie razem z prądem a nie pod prąd. To pomaga i zauważyłam że chyba jestem silniejsza w stosunku do świata, bo śmierć dziecka to największa strata dla rodzica jaka może go spotkać i chyba już nic nie sprawi gorszego bólu. A po drugie zabieganie o rzeczy materialne nie ma teraz dla mnie aż takiego wielkiego znaczenia. Ważniejsze są relacje ze starszymi córkami i mężem, który był dla mnie ogromnym wsparciem w najtrudniejszych chwilach i o nich się troszczę. Tak jak Wy drogie Aniołkowe mamy bardzo dbam o grób mojego Aniołka i odwiedzam to święte dla mnie miejsce kiedy tylko mogę, palę światełka i bardzo się cieszę kiedy zapala je jeszcze ktoś inny bo wiem wtedy, że nie tylko my pamiętamy.
Brakuje mi jej bardzo, tęsknię do mojego małego człowieczka, chciałabym ją przytulić. To przypływa falami, raz jest lepiej raz gorzej ale myślę o niej co dzień, na szczęście natłok obowiązków i codzienna gonitwa zajmują mój czas i myśli. niby wszystko jest tak jak kiedyś Dziewczynki do szkoły my do pracy ale w głębi czuję, że powinnam zmieniać pieluszki, karmić, kąpać i chodzić na spacerki. Była z nami tak króciutko i to wszystko tak szybko się potoczyło, jakby to wszystko był sen, aż trudno uwierzyć... ale to nie był sen :-( Ciężko mi czasem. W pracy mam dwie koleżanki, z którymi razem byłyśmy w ciąży. Z jedną siedzę w pokoju i czasem opowiada o swojej córeczce, pokazuje zdjęcia. Druga odwiedziła nas w pracy ze swoją malutką o półtorej miesiąca starszą od mojej córeczki. Wzięłam ją na ręce, fajniutka, pomyślałam tak mogłaby wyglądać moja Małgosia.
To normalne, że każdy ma prawo cieszyć się swoim szczęściem i pokazać je światu. A co ja mam pokazać? Co mam powiedzieć? że gdyby żyła skończyłaby cztery miesiące i że postawiłam jej nagrobek? Że co dzień oglądam jaj zdjęcia i czasem przytulam różowy kocyk bo nie mam nic innego? Nic nie mówię bo to smutne i nie chcę nikomu psuć humoru, bo to moja strata i mój ból. Ale ciężko uśmiechać się czasem i udawać ze nic się nie stało, a wydaje mi się, że świat tego właśnie oczekuje.
Zaraz po śmierci Małgosi bardzo chciałam mówić o niej ale szybko zorientowałam się że ludzie nie wiedzą jak się zachować, że ten temat ich paraliżuje i robi się niezręcznie. Więc nic już nie mówię. Jednak są i tacy którzy najzwyczajniej w świecie pytają co u nas i nie mają z tym problemów, ale jest ich niewiele.
---------------- 
Czekaj na mnie moja Perełko, wierzę że się spotkamy. Pan Bóg nam to obiecał.
mama Wiki, Basi i Aniołka Małgosi (26.06.2012r.-11.07.2012r.)

Re: ale my biedne jesteśmy
zgrywus  
22-10-2012 22:15
[     ]
     
Mi niestety to cieszenie się dniem dzisiejszym kiepsko wychodzi. Nawet gdy przeżywam szczęśliwe chwile np.bawię się z synkami, albo spędzamy rodzinnie czas w czwórkę to zawsze z tyłu głowy jest ta myśl, że ten czas jest uboższy o ten brak córeczki, że te chwile szczęścia nigdy już nie będą takie dla mnie pełne, bo jej nie ma. I te myśli jaka by już teraz była, pewnie juz by siedziała, zaczepiała braci itd.- nie umiem się od nich uwolnić. 


Re: ale my biedne jesteśmy
misia81  
01-11-2012 19:58
[     ]
     
Podobnie uważam. Ogólnie byłam zawsze uważana za osobę silną psychicznie a po tym co mnie spotkało-po śmierci trójki maleństw i fakt, że ciągle żyję i funkcjonuję o czymś śwuadczy. Wiele problemów jakie kiedyś były dla mnie ogromne teraz są błache i beż znaczenia. Wiele spraw widzę inaczej....
My wszystkie aniołkowe mamy/rodzice jesteś silnymi kobietami/osobami.... Nasze życie doświadczyło nas wyjątkowo okrutnie...

Naszym Aniołkom(*)(*)(*)(*)




Re: ale my biedne jesteśmy
piotruś  
02-11-2012 20:00
[     ]
     
witam kazdy rodzic po takiej stracie niewie co myslec bol jest okropny ja 100 dni temu stracilam synka i do tej pory jest zal i placz nieumie sie z tym pogodzic tak mi go brakuje 
aniołkowa mama piotrusia i fasolki(8tc)

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora