dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
29-11-2011 17:35
[     ]
     
Witam. 3 tygodnie temu na początku 40 tygodnia ciąży straciłam mojego długo wyczekiwanego synusia Michasia. Jechałam na wizytę do lekarza, gdy poczułam że odchodzą mi wody, dotknęłam a tu krew. Zadzwoniłam do mojego lekarza a on że rozpoczyna się poród i do szpitala mam jechać na spokojnie. No to pojechaliśmy a że mieliśmy rodzić w mieście oddalonym o jakieś 30 km od naszego miasta więc trochę nam zeszło. Po drodze nie czułam ruchów ani skurczy trochę się niepokoiłam ale przecież nie dopuszczałam do siebie żadnych złych myśli. Na izbie pielęgniarka nie mogła znaleźć tętna a ja już wiedziałam że stało się najgorsze. Szybko na porodówkę i cesarka. Nigdy nie zapomnę słów lekarza "proszę pani nie ma tętna, być może dziecko nie żyje" a ja na to szybko tnijcie i ratujcie go!!!! Obudziłam się po narkozie, powiedziano mi że małego odratowali ale jest w stanie krytycznym. Żył 3 dni, nie widziałam go nawet bo został przewieziony do innego szpitala, ale mąż zrobił zdjęcie i serce mi pęka gdy na nie patrzę. Okazało się że mały naciskał główką na pępowinę i odkleiło się łożysko. Jak żyć?? Codziennie wyję jak kojot do księżyca. Straciłam wiarę w Boga, którego codziennie błagałam żeby nie było żadnych komplikacji przy porodzie, po co się modlić skoro on nie słucha??? Chcę umrzeć.... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"
Ostatnio zmieniony 30-11-2011 13:34 przez mmbb

Re: jak żyć???
maigka  
29-11-2011 19:11
[     ]
     
tak bardzo mi przykro :( życzę Ci dużo siły i nadziei, że przyjdą lepsze dni ... Światełka dla Michasia (*)(*) 
Mama Aniołka Igorka (ur.zm.25.07.2011 r.)

Re: jak żyć???
Zuzanna Kwiatkowska  
29-11-2011 20:17
[     ]
     
bardzo współczuję, przed Tobą długa i ciężka droga, ale kiedyś zaświeci słońce, musisz w to wierzyć [*][*][*] 

Odeszłaś tak nagle, ani uwierzyć ani się pogodzić...
Wikusia 06.01.2011 +10.02.2011

Re: jak żyć???
Marcia  
29-11-2011 20:41
[     ]
     
Tak mi przykro Kochana ze musialas do nas dolaczyc! Widocznie tam w niebie byl bardziej potrzebny tak jak moja Majeczka i inne Aniolki! Musisz byc dzielna i sie nie poddawac! Bedzie to trudne! wiem to po sobie! raz beda lepsze a raz gorsze dni! Widzisz takie to jest zycie! Dla wszystkich naszych Aniolkow Strozow swiatelka******
Mama Aniolka Majeczki(*14.08.2011) 


Re: jak żyć???
mmbb  
29-11-2011 21:29
[     ]
     
ciągle mam poczucie winy że gdybym pojechała do bliższego szpitala mój synuś by żył... Wokół wszyscy mówią że to nie moja wina, że musiała bym leżeć w szpitalu żeby były jakieś szanse a ja nie mogę w to uwierzyć. To nigdy nie minie, jest mi tak źle, najgorsza jest ta bezradność że nic się nie da zrobić a ja oddała bym życie żeby tylko mój synuś żył... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć???
sylwetka74  
29-11-2011 21:48
[     ]
     
Kochana nie obwiniaj się, bo w tym co się stało nie ma Twojej winy.

Światełko dla Michasia [*]

.......................................... 
mama Igorka(*02.04.1999) i Aniołka Kubusia(*29.06.2011 +15.10.2011)
http://kubusmatuszak.pamietajmy.com.pl/

Re: jak żyć???
mama_wiktorka  
29-11-2011 21:57
[     ]
     
tak mi przykro,że kolejna mama dołączyła do nas i ponownie przez to łożysko...
Nie obwiniaj się, to nie pomoże, nic nie mogłaś zrobic, gdybyś wiedziała,że taka tragedia mogłaby się zdarzyc, nigdy byś do niej nie dopuściła.

Bądż teraz dzielna, życzę Tobie dużo siły.

Światełka dla Michasia {*} {*} {*} 


Re: jak żyć???
sylwia1975  
30-11-2011 07:16
[     ]
     
zawsze myslalam ze po dwoch stratach nie nastapi trzecia i mnialam nadzieje............... co sie dzialo po smierci lary nie do opisania,mimo tego zaszlam w ciaze co teraz mi pomaga zyc maly mateusz i sevennka, bylo okropnie bez psychologa chyba bym wyladowala w szpitalu ,pomoglo mi dlaczego i dobra kolezanka, pamietam jak pisalam ksiazke mozna by powiedziec do lary,tez pomoglo,zycze duzo sil i wiary w lepsze jutro............. swiatelka dla syneczka. 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
30-11-2011 13:45
[     ]
     
Spojrzałam dziś na zdjęcie mojego skarba. Serce mi pękło po raz kolejny. Nie umiem z tym sobie poradzić, tak bardzo za Nim tęsknię. Oddała bym życie za niego. Boże dlaczego zabrałeś zdrowe, śliczne dziecko? Skoro to jest sprawdzian z wiary, to ja tego sprawdzianu nie zaliczyłam, nie wierzę już, jestem zła. Ta bezradność mnie dobija. Chcę umrzeć... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
julia29  
30-11-2011 14:00
[     ]
     
Bardzo Ci współczuję. Też straciłam córeczkę przez oderwane łożysko. Nie możesz się obwiniać za to. Ja byłam pod opieką 2 położnych ( jedną miałam opłaconą tylko do mojej dyspozycji) był lekarz i w trakcie porodu pod sam koniec łożysko się oderwało . Błyskawiczna cesarka ale mojej córeczki nie dało się uratować. Więc jak widzisz nie wszystko da się przewidzieć. Doskonale rozumiem Twój żal do Boga bo też to przeżywałam i to jest normalne. Ja korzystałam z porad psychiatry. Może powinnaś się nad tym zastanowić. Życzę Ci dużo siły i myśl o tym, że Twój synek chciałby dla Ciebie jak najlepiej. Ja swojej córeczki nie widziałam. Wtedy w szoku powiedziałam, że nie chcę, teraz oddałabym wszystko, żeby ją poznać. Ty masz przynajmniej zdjęcie.
przytulam Cię a dla Twojego Aniołka miliony światełek
mama Asi *+20.12.2010 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
aagnieszkkaa  
30-11-2011 14:25
[     ]
     
Bardzo dobrze Cię rozumiem, mój synuś też odszedł przez odklejenie łożyska i byłam już w szpitalu...wiem, że to jest niesprawiedliwe:( Czemu zdrowe dzieci muszą umierać? Nie otrzymałam odpowiedzi...

Mocno ściskam, a dla Aniołeczka światełka do nieba przesyłam ((********************))

........................ 
Mama Mateuszka *+01.08.2011 [*] 39tc oraz słoneczka Laury *01.04. 2014r. http://mateuszekaniolek.pamietajmy.com.pl/

Ostatnio zmieniony 30-11-2011 14:26 przez aagnieszkkaa

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Mimbla7  
30-11-2011 19:59
[     ]
     
Bardzo Ci współczuję, mocno ściskam. Ja też na początku po stracie synka nie chciałam żyć. Teraz, ponad rok po jest już lepiej, chociaż dziura w sercu na zawsze już pozostanie. Pamiętaj, to nie Twoja wina! Skąd miałaś wiedzieć, że odkleiło się łożysko! Światełka dla Maluszka (*)(*)(*)
Mama Emilka (12.08.-19.10.2010) 
Mimbla7

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Kasia25  
30-11-2011 14:38
[     ]
     
Kochana wiem co przeżywasz ja tak samo nie wierzyłam w Boga. Moja córeczka urodziła się ciężko chora i żyje nadal w cierpieniach. Tak samo zadawałam sobie pytanie: Boże dlaczego mnie wybrałeś aby moje maleństwo tak cierpiało? Przecież ona jest taka maleńka i nic nikomu nie zrobiła. Nikusia miała odejść zaraz po porodzie tak mówili mi lekarze. Ale ja o chorobie mojej córuni dowiedziałam się w 6 miesiącu i nie raz myślałam o tym żeby się zabić bo po co mam żyć bez mojej córeczki. Ale dzięki mojemu mężowi i rodzinie jakoś to wszystko przetrwałam. Jest ciężko bo serce krwawi gdy widzi się małe maluszki na dworze w sklepie. Ale trzeba żyć dalej. Twój synuś poszedł do nieba i jest tam szczęśliwy i na pewno jest przy Tobie cały czas choć Ty go nie widzisz. Mów jak Bardzo go Kochasz a na pewno będzie Ci lepiej. Nie poddawaj się musisz żyć dalej. Zobacz ile nas tu jest i każda z nas cierpi. Bóg widocznie wybrał nasze maleństwa bo musiały być wyjątkowe i dlatego je zabrał do siebie. Najważniejsze jest to że Twój maluszek nie cierpiał bo cierpienie dzieciątka jest straszne. Sama to przeżywam. Moja historia jest napisana w Temacie chore dzieci pod tytułem holoprosencefalia. Jeśli chcesz to przeczytaj. Życzę Ci Kochana dużo siły. Nie poddawaj się.Ja kupiłam na allegro sobie wisiorek aniołka i noszę go cały czas na szyi. Wtedy wiem że mam Nikolke codziennie przy sobie nawet wtedy kiedy nie mogę być przy niej w szpitalu.

Światełko dla Twojego Aniłeczka(*)(*)(*)(*)

Mama Nikolki z wadą letalną ur.28.03.2011 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
MagdalenaB  
30-11-2011 17:06
[     ]
     
Musimy wierzyć w Boga, bo dzięki Niemu kiedyś znowu przytulimy Nasze Skarby...Światełko dla Twojego Synka(*) Mama Marysi(*) 
magdalenaB

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Dodis  
30-11-2011 19:44
[     ]
     
Moje dziecko również odeszło przez odklejenie się łożyska ja jednak nie straciłam wiary w Boga ale wiadomo w większości z nas jest nam ciężko mu zaufać dlatego może kiedyś odzyskasz w niego wiarę. Ja znam osobę,której dziecko było odratowane w ostatniej chwili przez cc bo na usg było owinięte pępowiną,niestety ma kilka lat i ciało jest bezwładne,co prawda sie uśmiecha i mruga oczkami i rodzice cieszą się że je odratowano ale może drastycznie to zabrzmi lecz czasami by chcieli by odeszło do Boga choć bardzo je kochają i tu nie chodzi o ich egoizm tylko kraja im się serce kiedy widzą że ich dziecko tak strasznie cierpi. Mojej babci też odkleiło się łożysko ale odratowali dziecko tylko było niedotlenione bardzo i rzez to cierpiało i jak miało pół roczku odeszło na jej rękach. Babcia bardzo to przezyła ale wiedziała że tam na górze nie cierpi i pare lat temu odeszła do swojego Maciusia i mysle że jest teraz bardzo szczęsliwa i opiekuje się moją córeczką. Mama Natalki ur/zm 05.03.2010 i Damianka ur.14.06.2011 
D.Czekaj

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
01-12-2011 13:28
[     ]
     
To już prawie miesiąc mojego cierpienia, które zamiast się zmniejszać rośnie. Mam wrażenie że z każdym dniem jest coraz gorzej, coraz bardziej mi go brakuje i coraz częściej płaczę. Chyba do tej pory miałam wrażenie że stoję z boku, że to nie dzieje się naprawdę. Mąż namawia mnie na wizytę u psychologa ale jakoś nie wierzę że byłby w stanie mi pomóc. Czy korzystałyście z takiej pomocy? Czy to naprawdę pomaga? 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
sylwetka74  
01-12-2011 13:36
[     ]
     
Myślę, że powinnaś sprobować wizyty u psychologa. Możesz także sprawdzić, czy w Twojej okolicy nie ma grup wsparcia dla rodziców po stracie. Przytulam Cię mocno. Światełko dla Twego Aniolka [*} 
mama Igorka(*02.04.1999) i Aniołka Kubusia(*29.06.2011 +15.10.2011)
http://kubusmatuszak.pamietajmy.com.pl/

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Ewelina85  
01-12-2011 14:08
[     ]
     
..bardzo mi przykro - wiem jak boli...
Dużo siły na najbliższy czas, będzie ciężko...
[*] dla naszych Aniołeczków 
Ewelina, Mama Aniołka Radzia ur. 18.07.2011r. zm. 19.07.2011r.
Kocham Cię Synio :*
http://www.naszkochanyradzio.pamietajmy.com.pl
...i Mili 06.08.2014 ♥

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
02-12-2011 20:22
[     ]
     
Myślałam że mój mąż się już jakoś poskładał, to on mnie pociesza gdy płaczę. Ale gdy powiedziałam mu że nasz synuś był taki śliczny, że spojrzałam na zdjęcie (on nie ma odwagi choć widział go na własne oczy a ja nie) to zupełnie się posypał. To ja musiałam go pocieszać. Cieszę się że go mam bo chociaż bywało różnie, to on wszystko załatwiał, jeździł do Michałka do szpitala i zorganizował pogrzeb. Gdy powiedziałam że nie mam już po co żyć spytał: a ja? Będę silna dla niego choć moje serce krwawi. Wciąż pytam dlaczego i nadal nie chce mi się wstać z łóżka. Tak bardzo tęsknię za moim ślicznym synusiem!!! 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Alicja74  
02-12-2011 20:42
[     ]
     
Najjaśniejsze światełka dla Twojego synka Michałka (*)(*)(*)....

Bardzo mi przykro, że kolejna mama musiała tu dołączyć.
Czy to się kiedykolwiek skończy ? Ile jeszcze łez zostanie wylanych, ilu jeszcze rodziców będzie musiało pochować swoje dzieci, ilu jeszcze Aniołków powiększy niebiańskie przedszkole ?
czy to ma w ogóle sens ? czy to jest sprawiedliwe ? I nigdy się nie dowiemy , znikąd żadnej odpowiedzi.

Życzę Ci wielu sił , bo przed Tobą bardzo trudna i długa droga. Przytulam Cię bardzo mocno.

Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010)
i ziemskiej Roksanki (*1996)
Tak bardzo kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
03-12-2011 18:51
[     ]
     
W najgorszych snach nie przewidziałam że tak się to może skończyć... Jak zdrowe dziecko może zasnąć? To jest nie do pojęcia, został tylko żal, ból i ta cholerna bezradność. 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
03-12-2011 19:06
[     ]
     
Dziś mój Synuś miał by miesiąc... Byliśmy na cmentarzu i mimo że wkoło byli ludzie, wyłam jak bóbr. A miało być tak pięknie, wyobrażałam sobie jak jest z nami, jak spędzamy razem święta. Zawsze lubiłam święta ale teraz mam ochotę schować się w szafie i je przeczekać. Kocham Cię Misiu i nigdy nie przestanę. Tak mi źle... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
joanna84  
03-12-2011 19:29
[     ]
     
Mam podobne odczucia do Twoich... Zbliżają się święta ale dla mnie będą one najsmutniejsze i już nigdy nie będą mnie tak cieszyć jak kiedyś...
Ja już sobie wyobrażałam jak spędzimy je w czwórkę jacy będziemy szczęśliwi ale nie było nam to dane...

Przytulam Cię mocno i przesylam światełka dla naszych Aniołków(*)(*)(*)(*) 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
karolkas1  
03-12-2011 20:03
[     ]
     
to też miały byc nasze najcudowniejsze święta, pierwsze w trójkę, a będą najsmutniejsze. W tym roku nie ubiorę choinki, nie pójdę do kościoła, nie będę miała wigilijnej kolacji, nie chcę , bo po co?Doszłam do wniosku, że Boga i tak nie ma. 
Karolina, mama Anielskiej Nastusi 30tc

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
04-12-2011 21:30
[     ]
     
Karolkas ja też jestem na załamaniu mojej wiary. Codziennie wieczorem modliłam się do Boga żeby moje dziecko było zdrowe i żeby poród przeszedł bez komplikacji. Niestety wysłuchał mnie tylko w połowie. Po co się modlić skoro on nie słucha? Tak właśnie myślę co niedziela gdy zastanawiam się czy iść do kościoła. Jak na razie moja złość wygrywa, Choinki chyba też nie będę mieć... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
anikia  
04-12-2011 21:43
[     ]
     
To normalne ze dochodzi do kryzysu wiary, tez to przechodziłam, na poczatku nie chodzilam do koscioła, nie modliłam się (obraziłam sie na Boga, Matke Boską, Jezusa, na wszystkich do ktorych wznosilam modlitwy), potem szłam do kaplicy i plakalam bez modlitwy, w 2 miesiace po smierci Emilka, po mszy znow popłakiwalam, wychodzacy ksiaz zauwazył ze płacze, podszedł i spytał co sie stało, gdy powiedzialam, przytulil mnie i zmowil modlitwe do Matki Boskiej Bolesnej w mojej intencji, zrobilo mi sie jakby troszke lepiej. W kwietniu pojechalismy na msze odprawiana za dzieci utracone i tam poszlam do spowiedzie. Spowiednik tak pieknie mowil i wyjasnial, ze mam prawo byc wsciekla i nie oznacza to ze mam grzech, ze wlasnie w takim czsie powinnam przyjmowac komunie, by mnie wzmacniala, ze nie wie czemu tak sie stalo, ale Jezus cierpi ze mna. Od tamtej pory nadal czuje wscieklosc ze moje dziecko bylo chore, ale nie winie juz Boga ze je zabrał. Teraz chce wierzyć że moje cierpienie na cos sie zdalo.
Daj sobie czas, moze za jakis czas poczujesz potrzebe modlitwy, bliskości z Bogiem. 
-----------------------------
http://funer.com.pl/epitafium,emilek-augustynowicz-zyl-19-godzin,5535,1.html

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
buleczka  
05-12-2011 00:39
[     ]
     
mmbb napisał(a):
> Codziennie wieczorem modliłam się do Boga żeby moje dziecko było zdrowe i żeby poród przeszedł bez komplikacji.

hmm... w mojej ocenie...
poród przeszedł bez komplikacji i szybko...
dziecko urodziło się zdrowe...
tyle że martwe...

> Niestety wysłuchał mnie tylko w połowie.

hmm... w mojej ocenie... wysłuchał w całości...
ty nie prosiłaś o zdrowe, całe i żywe dziecko,prawda?
szybki i bezbolesny poród przez cc, prawda?
hmm... wysłuchał ale może nie zrozumiał wszystkiego dokładnie tak jak ty sobie to wymarzyłaś?
może się nie zrozumieliście?
a może On popełnił błąd?

> Po co mam się modlić skoro on nie słucha? Tak właśnie myślę co niedziela gdy zastanawiam się czy iść do kościoła.

On słucha. Może teraz warto zacząć dziękować za to co dał, prosić precyzyjnie o to o czym marzysz i wierzyć oraz ufać że tym razem dobrze i precyzyjnie się zrozumiecie.
No zastanów się. My jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga więc skoro my popełniamy błędy i na nich się uczymy to Bóg również tak ma, przecież nas stworzył na swoje podobieństwo... a zatem jesteśmy podobni jak dziecko i rodzic, nie sądzisz?

> Jak na razie moja złość wygrywa,

A warto tracić czas na złość?
Nie lepiej wybaczyć i pamiętać to co dobre i piękne?
Nie lepiej dziękować za to jak wiele dostałaś, zamiast rozpaczać nad tym co mogłaś mieć?
Kochaj to co miałaś, czas szybko mija więc nie trać go na gniew...

> Choinki chyba też nie będę mieć...

a czemu?
to taka piękna tradycja, którą przecież chciałaś pokazać dziecku, więc pokaż ją swojemu Skarbowi, pokaż i opowiedz... tak, tak, wiem... nie tak to sobie wymarzyłaś, ja też nie ale tak nam przyszło w losie więc zamiast walczyć z tym co masz naucz się to kochać i żyć w harmonii, a będzie łatwiej...

Przytulam mocno i życzę dużo sił, i dalej równie silnej wiary i takich chęci jakie masz teraz

(*)(*)(*)(*) 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
05-12-2011 14:11
[     ]
     
Bułeczka nie prosiłam o szybki i bezbolesny poród, wszystko byłam w stanie znieść, żeby mój skarb był ze mną. Prosiłam by nie było komplikacji i żeby mój maluszek był ze mną cały i zdrowy. Więc chyba raczej mnie zrozumiał tylko po prostu nie wysłuchał. To jest ciężki temat czy Bóg jest czy nie ma go, w sumie ja nadal w niego wierzę ale jestem tak cholernie na niego zła i nie potrafię się na razie pozbyć tego uczucia, może kiedyś... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Violetta  
05-12-2011 20:55
[     ]
     
Daj sobie czas i wiedz, że masz prawo do tej złości. Przecież to Pan Bóg nas stworzył zdolnych do tak wielkiej miłości jak matczyna, więc chyba zrozumie i wybaczy ten bunt. Musimy wierzyć że nam pomoże dźwigać ten krzyż. Ja po ponad dwóch latach wciąż mam chwile zwątpienia i buntu ale wolę wierzyć bo to daje mi choć nadzieję na spotkanie kiedyś. Wiem, że wolałabyś teraz tulić swoje dzieciątko, ja też. Daj sobie czas... 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
buleczka  
06-12-2011 00:15
[     ]
     
A czym są komplikacje? Co rozumiesz przez komplikacje? Bo dla mnie oznaczało to problem z wyjęciem dziecka - u mnie był 13godz poród, silne krwotoki, szyjka nie chciała mieć rozwarci na więcej niż 4cm ale się skróciła i dziecko pchało się na świat, dziecko było zbyt nisko aby można było mówić o cc, więc co 20min masowano mi szyjkę powodując kałużę krwi i wpychając małego do środka tak że na żebrach czułam stópki i ugięcie kolan nie mogąc złapać powietrza, i tak ok. 10godz... gdy pytałam o cc usłyszałam że dziecko jest za nisko i teraz to można mu głowę odciąć... o cc zaczęto mówić gdy na 40 min straciłam przytomność z hasłem "ratujemy matkę czy dziecko, a kto podpisze papiery, dzwoń po męża"... potem przetaczanie krwi, zastrzyki i kroplówki i zakaz wstawania... dla mnie tak wyglądają komplikacje... dla ciebie inaczej, i inaczej dla każdej matki... a zatem skąd Bóg miał wiedzieć o jakie komplikacje ci chodziło, skąd skoro jest nas tak wiele?
Każda matka zniesie wszystko aby być ze swoim Skarbem - to nie ulega wątpliwości. Tyle że nie każdej jest to dane w takim wymiarze jaki sobie wymarzyła.

Co znaczy cały i zdrowy? Dla mnie cały oznacza - ma głowę, rączki, nóżki, brzuszek, nos, dwoje oczu i uszu, mózg i wszystkie wnętrzności tam gdzie trzeba, na swoim miejscu. Zdrowy - widzi, słyszy, czyje, je, śpi, reaguje na bodźce zewnętrzne, nie bierze leków i nie wymaga latania po lekarzach i przychodniach, nie ma diet i specjalnego jadłospisu. A dla ciebie co oznacza cały i zdrowy?

Mój syn był cały i zdrowy, bawił się, jadł i "spacerował w wózku", miał mieć jedynie wadę zgryzu, co nie jest chorobą, a jednak gdy miał 4 miesiące okazało się że nie przeżyje 1-1,5 roku bez operacji... która wymaga intubacji... która jest nie wykonalna bo wraz ze wzrostem Tomcia rosły nie równo jego połówki twarzy powodując zacieśnianie się i krzywienie dróg oddechowych do tego stopnia że nie dało się tam wepchnąć jednej małej cieniutkiej rurki... Był zdrowym dzieckiem - przebywał w szpitalu bo żaden lekarz nie chciał go wypisać jak się okazało że jest nie intubacyjny. Był zdrowy ale niestety nie cały a ja zawsze prosiłam o zdrowe i żywe dziecko.

Co do Boga, to chyba każdy musi odkryć Go sam. Co do złości na niego to nie jesteś jedyna. Gdy ja się dowiedział że Tomek jest nieintubacyjny, gdy patrzyłam codziennie, czasem kilka razy dziennie jak umiera i ożywa, gdy czułam pod dłonią jak to małe serduszko zwalnia i przestaje bić a potem znów bije, gdy patrzyłam jak mała główka spada bezwładnie a potem się unosi i uśmiecha jak wcześniej, tylko dlatego że zapłakał albo zapadł zbyt twardy sen, czułam radość, owszem że żyje i że się uśmiecha, ale byłam tak wściekła że gdyby stanoł przede mną bez wachania bym Mu przywaliła za tą Jego głupotę i bezmyślość, za to co robi i za sposób w jaki to robi, i nieraz miałam Go ochotę złapać potrząsnąć, walnąć czy udusić gołymi rękoma. To co robi boli i tego Bóg powinien mieć świadomość. Ale z czasem zaczełam dostrzegać to co dał, to co było bez wątpienia Skarbem i będzie największym jaki posiadam, wiem że gdym mogła cofnąć czas zdecydowanie chciałabym to przeżyć jeszcze raz, bo dla tego macieżyństwa jekie dane mi było poczuć, a jakim niektóre kobiety mogą tylko pomarzyć, było warto. A ten ból, tęsknota, miłość, wyrzuty sumienia, nie przespane noce, może łez i rozjechane, poobijane i skołatane serce z bliznami są warte swojej ceny - bo tej miłości i tego co czułam i czuję nikt i nic mi nie odbierze, nigdy i przenigdy - tego "nigdy" jestem pewna.
Akceptuję to co Bóg robi bo walkę z nim przegrałam z kretesem, oszukać też się Go nie da więc już nie próbuję. Nie zgadzam się z Jego sposobem na życie i śmierć, na radość pomieszaną z bólę, na miłość z tęsknotą. Nie zgadzam się ale akceptuję bo wierzę że skoro to robi to ma w tym jakiś cel i sens, którego najwidoczniej mój mały i egoistyczny mózg pragnący mieć Kogoś dla siebie nie dostrzega. Kiedyś Go o to zapytam, jak przyjdzie mój czas, teraz nie będę go tracić na durne pytania, teraz mam ciekawsze sprawy na głowie, i mało czasu na ich realizację, bo życie jest takie ulotne, kruche i krótkie. Dla starszego Syna będę miała całą wieczność, bo choć święta nie jestem wierzę i jestem pewna że się spotkamy.

Modlę się, rozmawiam z Bogiem wtedy i tam gdzie czuję taką potrzebę i chęć. Tak jak z moim Synem. I tak będę robić nadal.
Ponieważ mam drugie dziecko zdecydowałam że nauczę go o Bogu wszystkiego tak jak mnie nauczono, o miłosiernym, kochającym i wybaczającym błędy Bogu, a to co on z tą wpojoną wiarą zrobi jak dorośnie sam zdecyduje.
Mój tata mając niespełna 21 lat pochował chorującą ok 10 lat na raka Mamę, która ostatnie lata życia spędziła w łóżku, puchnąc jak balon z dnia na dzień, z rozmiaru 34 w dniu śmierci było XXXL, na coraz to większych dawkach morfiny dla uśmierzenia bólu, bez szans na wyleczenie. Nigdy od mojego Taty nie usłyszałam złego słowa na Boga, nigdy nic a nic, dopiero gdy ja mu powiedziałam co czuję przyznał że też miał ochotę wtłuc kiedyś Bogu i teraz znów ma. Ale Tato nauczył mnie wairy nie ingerując w nią swoimi emocjami i bólem - i ja tak właśnie chcę nauczyć młodszego Syna.

Pozdrawiam
(*)(*)(*) 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 06-12-2011 00:41 przez buleczka

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
06-12-2011 14:50
[     ]
     
Pewnie masz rację i zazdroszczę Ci tej wiary, u mnie jest to na tyle świeże że wciąż mam ochotę mu przywalić i czuję do niego wielki żal.
Jeżeli chodzi o komplikacje to chyba wiadomo o co mi chodziło-o żywe dziecko. O to żeby poród przebiegał normalnie tzn najpierw rodzi się żywe i zdrowe dziecko a później to pieprzone łożysko. Wybiegałam już tak w przyszłość że modliłam się również o to by mój synuś był dobrym człowiekiem gdy będzie dorosły. A on odebrał mi go zanim zdążyłam poznać!!! I jestem tak wkur...na na niego że chce mi się aż krzyczeć. Nie wiem, może to kiedyś minie, mam nadzieję że tak, bo chcę wierzyć że to wszystko miało jakiś sens i że kiedyś spotkam mojego synusia i go utulę... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
sylwetka74  
06-12-2011 15:24
[     ]
     
Kochana mmbb, ten twój żal i krzyk rozpaczy to też jest modlitwa. Ciężko jest wierzyć w takim momencie i pogodzić się ze statą dziecka, ale Twój Aniołek jest zawsze przy Tobie i na pewno sprawi, że zaczniesz się uśmiechać. Przytulam mocno, a dla Aniolków posyłam światelko do nieba [***]

................................................ 
mama Igorka(*02.04.1999) i Aniołka Kubusia(*29.06.2011 +15.10.2011)
http://kubusmatuszak.pamietajmy.com.pl/

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
karolkas1  
06-12-2011 17:05
[     ]
     
ja też jestem porządnie kwur... na Niego i mam głęboko gdzieś teksty, że to wszystko miało jakiś sens 
Karolina, mama Anielskiej Nastusi 30tc

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
buleczka  
07-12-2011 01:33
[     ]
     
mmbb napisał(a):
> Pewnie masz rację i zazdroszczę Ci tej wiary, u mnie jest to na tyle świeże że wciąż mam ochotę mu przywalić i czuję do niego wielki żal.

E tam, nie zazdrość bo nie ma czego. Ja nadal miewam takie chwile, w których napływa złość jak lawa w wulkanie i wtedy aż mnie świerzbi żeby mu przywalić. Nie wiem czy to złość czy żal czy też wszystko na raz. Ale czasem miewam dla Niego dużo współczucia bo jak tak sobie pomyślę ile ludków ma ochotę mu przypieprzyć to naprawdę mi tego Boga szkoda, i mam ochotę go wtedy przytulić i schować za plecami, no bo słabszych i atakowanych powinno się chronić.



> Jeżeli chodzi o komplikacje to chyba wiadomo o co mi chodziło-o żywe dziecko. O to żeby poród przebiegał normalnie tzn najpierw rodzi się żywe i zdrowe dziecko a później to pieprzone łożysko. Wybiegałam już tak w przyszłość że modliłam się również o to by mój synuś był dobrym człowiekiem gdy będzie dorosły. A on odebrał mi go zanim zdążyłam poznać!!! I jestem tak wkur...na na niego że chce mi się aż krzyczeć. Nie wiem, może to kiedyś minie, mam nadzieję że tak, bo chcę wierzyć że to wszystko miało jakiś sens i że kiedyś spotkam mojego synusia i go utulę...


No widzisz a ja uważałam za oczywiste że kobieta idzie rodzić, męczy się bidula, jedna 2 godz inna 72 godz, rodzi, przytula i zabiera do domu. Karmi, przewiwa, spaceruje i bawi, kocha, cieszy się i narzeka na zmęczenie i nie wyspanie, ale za chiny ludowe nie chce oddać obowiązków komu innemu :) Tak to miało wyglądać. Komplikacje uważałam za poród typu 72 godz ale myśląc o porodzie nie myślałam że moje dziecko może umrzeć, no przynajmniej do 23tc, potem pewien lekarz powiedział coś co już do końca ciąży zasiało wątpliwość, powiedział coś co sprawiło że zaczełam marzyć aby mój syn nie udusić się przy swoim pierwszym płaczu, powiedział coś co cały świat wokół mnie uznał za bzdurę, cały świat i ja... i miał rację w każdym słowie jakie powiedział, i to on sprawił że mylałam i prosiłam o żywe dziecko, które nie umrze przy płaczu a zostanie z mamą na zawsze. I w sumie tak właśnie było... bo Tomek zmarł ostatecznie z zupełnie innego powodu...
Owszem ja również wybiegałam w przyszłość, myślałam jakim będzie człowiekiem, jak będzie biegał, skakał, chodził do szkoły itd. chrzest, komunia, bierzmowanie, ślub i wnuki... tak to miało wyglądać...
Tak, ja też uważam, że Bóg odebrał mi Syna zanim zdąrzyłam Go poznać... a jednak poznałam Go, był ze mną, był we wnie i poza mną, poznałam go dobrze... każda z nas dostała coś innego, inaczej poznała swoje dziecko... ja przez wielowodzie czułam jedynie pierwsze kopniaki a potem to sporadycznie smyranie i jedynie przelewanie, w 21tc wyglądałam jak bym była w 9 m-cu. Ciążę to ja poczułam dopiero z drugim dzieckiem i poznałam rówżnicę.
Dobrze chcesz tylko krzyczeć :) bo ja na krzyku nie kończyłam, dorzycałam jeszcze mnóstwo epitetów :) To czy minie czy nie i na ile minie zależy tylko od ciebie samej, wyłacznie od Ciebie i tego co zechcesz zrobić. Żal i złość przsłania ci piękno życia które jest przed Tobą. Czas nauczy cię i pokaże ci jak sobie radzić, poukłada wszystko na odpowiednich półkach tak jak rzeczy w szafie, te mniej istotne głębiej a te ważniejsze na wierzchu, ale one wszystkie będą nadal istniały, współistniały.

Wiesz, ja wierzę i nawet przez ułamek sekundy nie wątpię w Tamten lepszy świat bo skoro mój Synek umierał i ożywał z uśmiechem na twarzy jak gdyby nigdy nic się nie stało to ja wierzę że Tam jest lepszy świat bo On w to wierzył a ja wierzę w Niego. Co do Boga to... hmm... chyba nie wierzę że jest tak doskonały jak wszyscy mówią, wierzę że czasem popełnia błedy tak samo jak każdy człowiek. Może nie ma matki która by mu pokazała że robi źle, albo nie ma odważnego któy by mu to wprost powiedział, nie wiem tego ale tam sobie myślę. Myślę że z Bogiem jest jak z każdym facetem... hmmm... może to głupie porównanie ale co tam... każ mu kupić mleko a przyniesie pierwsze lepsze i napewno takie którego ty byś nie wzieła, chyba że powiesz precyzyjnie "w żółtym kartonie, 2%, z regału po lewej na drugiej półce". I tak to jest z facetami jak prezycyjnie będziesz mówić przez jakiś czas i powtarzać to się nauczyć i będzie tak robił mechanicznie, i wierzę że z Bogiem jest tak samo, jak mu będziemy cierpliwie tłumaczyć bez wrzasków, nakazów i rękoczynów a zupełnie spokojnie jak małemu dziecku to prędzej czy później załapie. Wierzę jednak że jest kochający, sprawiedliwy, kocha i wybacza, cierpi, płacze i ma wyrzuty sumienia razem z nami. Wierzę że śmierć jest jedyną furtką i drogą do Niego, przez którą każdy musi kiedyś przejść. Wierzę że tak to jest zaplanowane, i wierzę że Bóg wie ten sposób rani, sprawia ból, i wierzę że nie o to mu chcodziło choć nie wie jak to inaczej rozwiązać, zmienić, odkręcić. Tak sobie wymyślił nie myśląc o skutkach ubocznym - cierpieniu i bólu. Wierzę że nie robi krzywdy celowo. Poprostu wierzę w Jego dobroć i miłość, tak jak wierzę w swoją i swojego Syna.

Nigdy nie zwątpię w to że spatkam Syna i przytulę, bo tego jestem pewna jak niczego innego na tym cholernym świecie.

Pozdrawiam
(*)(*)(*) 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
ajusia  
21-12-2011 23:41
[     ]
     
Miałam ten sam problem co Ty. Wciąż pytałam Boga dlaczego i dopiero pewien Misjonarz powiedział mi, że Bóg wybiera ludzi, którzy dadzą sobie z tym radę, którzy bardzo cierpią, ale są silni. Uwierzyłam mu... i choć ból po stracie mojego Aniołka nadal jest ogromny to Bóg mi go wynagrodził-Tobie też wynagrodzi tylko postaraj się uwierzyć,że to Ty zostałaś wybrana, aby Twój Aniołek patrzył na Ciebie z góry.
Światełka dla wszystkich Aniołków
Ajusia-mama 1 dzieciaczka w niebie i 3 dzieciaczków na ziemi 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
07-12-2011 14:41
[     ]
     
Chyba łapie mnie deprecha. Śpię jak najdłużej się da czasem nawet do 14tej. Nie chce mi się wyjść do sklepu, do znajomych, gdziekolwiek... W domu jest syf bo nie chce mi się kiwnąć palcem, nawet wykąpać mi się nie chce choć do tego akurat się zmuszam. I ciągle płaczę. Wciąż nie chce mi się żyć... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
joanna84  
07-12-2011 14:53
[     ]
     
Ja miałam podobnie, ale musiałam wziąć się w garść dla mojej córki i męża. Na początku to mąż chodził do pracy ale i wykonywał z 3/4 moich obowiązków w domu. Teraz z dnia na dzień jest coraz lepiej. Im więcej robie czasami po to żeby urwać ciągłe myślenie tym później łatwiej jest mi ponownie to albo coś innego zrobić. Cały czas wmawiam sobie, że nie mogę się poddać muszę nauczyć się z tym żyć choć to dla mnie też jest ciężkie. Udaje uśmiechając się do sąsiadów, udaje wobec innych matek gdy zaprowwadzam dziecko do koleżanki. Udaje a gdy tylko zamknę drzwi mieszkania czuje cierpienie, smutek i żal nie ma sztucznego uśmiechu który pokazuje dookoła jakby nigdy nic się nie stało. Tak ciężko zmusić się do normalnego życia... wszystkie znamy to uczucie...

Dla naszych Anioleczków światełka(*)(*)(*)(*) 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
buleczka  
07-12-2011 15:11
[     ]
     
to zupełnie normalny "objaw" żałoby... nie chce ci się jeść, pić, sprzątać, wstać, zasnąć, kąpiesz bo tak trzeba, obiad czy jedzonko szykujesz bo tak trzeba dla męża, partnera itd. lepiej funkcjonuje ci się w nocy niż w dzień, bo wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo że kogoś spotkasz i ktoś będzie pytał... płaczesz i wydaje ci się że jak nie robisz tego przy kimś a w samotności to nikt nie wie że płakałaś... wiedzą a raczej widzą, bo masz to wypisane na twarzy... to zupełnie normalny okres zobojętnienia na rzeczywistość i życie, nazywamy to tutaj potocznie "byciem na dnie, dnie rozpaczy"... to tez normalne... każdy z nas tam spada z hukiem... jedni wygrzebują się szybciej inni wolniej, jedni sami a inni potrzebują pomocnej dni - to też normalne... nie zwariowałaś napewno - poprostu przechodzisz żałobę...
wszędzie widzisz ciężarne i matki z wózkami a w tv masz wrażenie że każda reklama jest z dzieckiem, wkurza, złości i powoduje płacz - to tez normalne...
irytuje gdy ludzie mówią do ciebie, będzie irytować i to pozytywne stwierdzenie "będziesz mieć dzieci" (bo napewno będziesz je mieć) i to negatywne typu "no otrząśnij się bo już czas" - to tez normalne, że będzie cię wkurzać wszystko i wszyscy... to z czasem spadać będzie na sile ale nie zniknie całkiem...

przytulam mocno 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
08-12-2011 15:29
[     ]
     
Dziś mija 5 tygodni kiedy mój skarb przyszedł na świat. Ciągle jest mi źle, tak bardzo za nim tęsknię. Mój mąż dziś powiedział że powinnam się zmusić do czegoś, że zamiast odrzucać te koszmarne obrazy pielęgnuję je w sobie i tym samym nie pomagam sobie. I że go to denerwuje. Ale czy po tak krótkim czasie mogłabym nie myśleć? Wciąż przeżywam żałobę i wciąż tak bardzo tęsknię... I kocham... I nie potrafię normalnie żyć... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
sylwetka74  
08-12-2011 15:59
[     ]
     
mmbb my zawsze będziemy kochać i tęsknić. Wszystkie "rocznice" i te duże i te małe powodują, że przeżywamy wszystko na nowo. U mnie za tydzień minie 2 miesiące, kiedy Kubusia nie ma z nami, zaraz po świętach minie pół roku od urodzenia. Trudne to bardzo...
mogę Cię tylko mocno przytulic, a Twojemu Aniołkowi przesyłam światełko [*]

................................................. 
mama Igorka(*02.04.1999) i Aniołka Kubusia(*29.06.2011 +15.10.2011)
http://kubusmatuszak.pamietajmy.com.pl/
Ostatnio zmieniony 08-12-2011 15:59 przez sylwetka74

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
09-12-2011 21:41
[     ]
     
Boże dlaczego nie mogę cofnąć czasu i wszystko pozmieniać??? Czuję się taka bezdradna i bezsilna i tak strasznie mnie to wkur..a!!! Chyba wciąż nie dociera do mnie to co się stało. Pokazałam dziś mojej siostrze zdjęcie mojego synunia, ryczałyśmy jak bobry. Moje szczęście dlaczego mi Cię zabrali??? Tak bardzo tęsknię:((( 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
15-12-2011 19:35
[     ]
     
Zbliżają się moje urodziny, pamiętam jak myślałam sobie że to będzie najpiękniejszy i jedyny wymarzony prezent - mój synuś w domu, przy mnie. Niestety tak się nie stało, Bóg chyba lubi mnie dręczyć. Jakoś mam wrażenie że się na mnie uwziął. Tak mi źle, brakuje mi Ciebie Synuś:((( 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
20-12-2011 20:54
[     ]
     
Wczoraj były moje urodziny. Najsmutniejsze ze wszystkich. Tak się cieszyłam że mój Synuś będzie razem ze mną i to będzie najpiękniejszy prezent jaki mogę sobie wymarzyć. A to były najgorsze urodziny jakie mogłam mieć... Tak mi źle:( Tak bardzo tęsknię:( 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
kurczak  
20-12-2011 23:28
[     ]
     
(*)

Ogromnie Ci współczuję, Wam... 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
22-12-2011 21:35
[     ]
     
Tęsknię Synuś:( Serce mam w kawałkach. I wciąż nie wierzę...
[*][*][*] 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mamaszymusia  
24-12-2011 00:05
[     ]
     
Bożonarodzeniowy promyczek,Aniołku (*) 

..............................
Aniołek Szymuś 31tc*+12.12.10
Bratanek Matys 19lat +1.06.10
&lt;A Href="&lt;A Href="<A Href="http://szymus

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
28-12-2011 18:45
[     ]
     
Te święta były ciężkie. Patrzyłam na radość innych a ja czułam się jak we śnie. Tak bardzo mi brakuje Ciebie Synuś. Byłam u lekarza, badanie łożyska nic nie wykazało, powiedział mi że tak się po prostu zdarza i zdarzyć się może w każdej ciąży. Ech ciężko żyć ale jakoś ból jest troszkę mniejszy choć dotąd nie było dnia bym nie płakała i żebym kładąc się spać nie pomyślała o moim skarbie. Codziennie całuję go na dobranoc w myślach, czuję wtedy że jest przy mnie... Kocham Cię Synuś, tak bardzo tęsknię... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
03-01-2012 14:52
[     ]
     
Dziś mój Skarbuniu kończył byś 2 miesiące a ja wciąż nie wierzę że Cię tu nie ma... Mam wrażenie że to wszystko działo się wieki temu a żal i złość wcale nie są mniejsze. Tak bardzo kocham. Światełka dla Ciebie Michałku [*][*][*] 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Joannap  
03-01-2012 15:06
[     ]
     
[*] 
-------------------------------------------------------------------
"Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."


Kocham i tęsknię...



Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
06-01-2012 21:40
[     ]
     
Michasiu tak bardzo mi Ciebie brakuje!!!! Tęsknię mój skarbie!!! Mam nadzieję że istnieje życie pozagrobowe i że jest Ci tam dobrze i że na mnie czekasz. Kocham...
[*][*][*] 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Aska  
06-01-2012 21:52
[     ]
     
Oczywiscie, ze Twoj aniolek na Cieibie czeka. Przyjdzie jescze czas gdy bedziesz go trzymac na rekach i przytulac z calych sil. Tylko ta mysl dodaje mi otuchy, by przetrwac kazdy dzien. Wierze, ze nie istniejemy tylko tu i teraz, ale ze jest cos ponad ten bol. I ze jest miejsce gdzie wszystkie nasze aniolki bawia sie i czekaja na nas.
Swiatelka dla nich (*)(*)(*) 
dynia30

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
13-01-2012 21:53
[     ]
     
[*][*][*] Serduszko moje chociaż największy szok już minął i chyba już uwierzyłam że nie ma Cię przy mnie wciąż nieziemsko tęsknię i oddała bym wszystko żebyś był tu ze mną. Kocham... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
sylwetka74  
13-01-2012 21:57
[     ]
     
mmbb bedziemy tęsknić do końca życia, ale Twój Aniołek chociaż niewidzialny, zawsze jest i będzie przy Tobie

.................................................... 
mama Igorka(*02.04.1999) i Aniołka Kubusia(*29.06.2011 +15.10.2011)
http://kubusmatuszak.pamietajmy.com.pl/

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Aska  
13-01-2012 22:25
[     ]
     
Światełka dla twojego aniołka (*)(*)(*) 
dynia30

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Anna Aneta  
13-01-2012 22:31
[     ]
     
Swiatelka dla Naszych Aniolkow...
Wasze mamusie tesknia i kochaja 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Aska  
23-01-2012 17:10
[     ]
     
Światełka dla aniołka (*)(*)(*) 
dynia30

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
27-01-2012 16:05
[     ]
     
[*][*][*] 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
27-01-2012 17:25
[     ]
     
Myślałam że już jakoś leci, trochę mniej bólu, ale dziś mnie znowu dopadło... Jestem jak jakiś robot, dzień za dniem leci a ja się zastanawiam po co? Za tydzień wracam do pracy, ciekawe czy mnie nie wywalą... A najgorsze jest to że trojgu z moich współpracowników urodziły się dzieci, mam nadzieję że nie będą się z tym obnosić przede mną bo serce mi pęknie. Wiem że to egoistyczne ale jestem zła że ja nie mogę pochwalić się moim Michałkiem, moim szczęściem które odeszło... Tak bardzo za nim tęsknię. Od prawie trzech miesięcy żyję w ciągłym stresie a jeszcze tydzień temu nas okradli i kolejna dawka stresu. Chyba zejdę na zawał. Dlaczego to wszystko nas spotkało?????? Boże gdzie jesteś? Ile jeszcze muszę znieść? 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Anna Aneta  
27-01-2012 18:53
[     ]
     
Tak bardzo mi przykro
swiatelko dla Twojego Anioleczka 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
joanna84  
27-01-2012 19:55
[     ]
     
Zadaje sobie te same pytania co Ty...I wiesz doszłam do wniosku, że zawsze po głowie najbardziej obrywają dobre osoby.... czemu to nie wiem...
mam wrażenie, że każdy do czegoś dąży idzie do przodu, wszystko wszystkim się dookoła układa a ja stoję samotnie w miejscu, nic nie wychodzi i
tak jak mówisz dzień leci za dniem bez sensu ale musimy to przetrwać.
Życzę Ci dużo sił i przesyłam światełka (*)(*)(*)(*) 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Alicja74  
27-01-2012 20:46
[     ]
     
Michałkowi (*)(*)(*)....

Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010)
i ziemskiej Roksanki (*1996)
Tak bardzo kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Mama 3 kobietek  
27-01-2012 20:47
[     ]
     
Wiecie co? Ci, którym nie zależy dostają dobre rzeczy, a Ci, którzy by je docenili dostają guzik. Jeszcze nie pojęłam dlaczego... 

Tajemnica miłości większa jest niż tajemnica śmierci. (O. Wilde)

Mama Mai, Julii i Aniołeczka Lusi http://lucjahelena.pamietajmy.com.pl

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
27-01-2012 21:27
[     ]
     
No właśnie. Widziałam dziś w tv że jakiś koleś skatował dziecko bo się za długo ubierało. Ja się pytam dlaczego Bóg daje takim skur....om dzieci a "normalnemu" odbiera? Gdzie ten Bóg? 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Aska  
31-01-2012 16:55
[     ]
     
Światełka dla ślicznego aniołka (*)(*)(*) 
dynia30

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Aska  
14-02-2012 22:56
[     ]
     
Światełka pamięci (*)(*)(*) 
dynia30

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
16-02-2012 14:41
[     ]
     
[*][*][*] kocham Cię Synuś!!! 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
nadzieja89  
16-02-2012 19:00
[     ]
     
światełko dla Twojego maleństwa [*] 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
Aska  
28-02-2012 22:29
[     ]
     
Światełka dla aniołka (*)(*)(*) 
dynia30

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
30-03-2012 21:33
[     ]
     
dawno nie pisałam tu ale zaglądam często. Życie jakoś leci choć codzienność jest ciężka do zniesienia bo wciąż myślę jakby to wyglądało gdyby mój Michaś był ze mną. Tak strasznie mi go brakuje... Minęło już prawie 5 miesięcy mimo to codziennie płaczę do poduszki. Czasami kopię w ścianę ze złości, z Bogiem się jeszcze nie pogodziłam... Momentami myślę o kolejnej ciąży a momentami jej nie chcę, bo po prostu chcę żeby mój Synuś był ze mną, nigdy o nim nie zapomnę. Kocham Cię Skarbie, dlaczego Cię tu nie ma? Wciąż nie mam ochoty na życie... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
magdaJ24  
08-01-2013 23:26
[     ]
     
(*) dla Michasia a Tobie sił na resztę życia 


Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
13-06-2012 13:11
[     ]
     
{*] Kocham i strasznie tęsknię... 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

Re: jak żyć, kiedy chcę umrzeć???
mmbb  
08-01-2013 18:22
[     ]
     
Aniołku wiem że czuwasz... Nigdy nie przestanę Cię kochać. 
"z miłości zrodzony, miłością pozostaniesz"

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora