dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Agnieszkala  
26-07-2011 20:35
[     ]
     
Wiem, już na jakimś forum pisałam swoją historię, ale nadal nie potrafię się pogodzić z losem, który nas spotkał i nie potrafię się nikomu wygadać, może pisanie mi pomoże....

Czekaliśmy na ten cud 10 lat, niby wszystko było dobrze, ale upragnione dwie kreski się nie pojawiały, aż do października 2010......Bolały mnie plecy i miałam wziąć silne leki przeciwbólowe, a ponieważ spóźniał mi się okres (co było u mnie normalne) zrobiłam test, wynik był zdumiewający - 2 kreski.......Od tego dnia chodziłam prawie się unosząc ze szczęścia, mojej radości nie dawało się ukryć...Lekarz potwierdził i wszystko przebiegało idealnie, żadnych nudności, wymiotów, zaczynałam przybierać na wadze... Jej pierwszy ruch, właściwie porządny kopniak w pracy zapamiętam na zawsze....Czułam się idealnie, cały czas chodziłam do pracy (i może to był błąd?)..I nagle 18 marca wieczorem zaczęło mnie boleć, nie bardzo wiedziałam co to, bo przecież to moja pierwsza ciąża, jednak dla pewności pojechaliśmy do szpitala, a tam szybko badanie i przez mgłę słowa lekarki "zabieramy na porodówkę", koszula, wózek, łóżko, ponowne badanie i znowu słowa "pełne rozwarcie".... podłączyli usg..jest moje maleństwo, potem ktg, które gubiło tętno.....resztę pamiętam jak sen, kroplówka, skurcz, przeć, nie przeć.....urodziłam o 0.40 maleńką kruszynkę o wadze 650 gr, żyła 10 minut....wzrok pielęgniarek, które patrzyły na mnie z politowaniem i głos lekarki"...bardzo mi przykro...była za słaba..." Cały czas myślałam, że to zły sen, że przecież Bóg nie może nam tego zrobić, a jednak... kiedy obudziłam się po narkozie zobaczyłam obok zapłakanego męża i dopiero wszystko do mnie dotarło.
Minęły 4 miesiące, a ja wciąż pytam "Boże, dlaczego ja, dlaczego Ona?" Piszę to, a łzy leją się potokiem, chociaż cały czas mówię sobie, że nie mogę już płakać, bo Ola to widzi z nieba i nie może byś szczęśliwa. Są dni kiedy wydaje mi się że jest ok,że jakoś sobie z tym radzę, a są takie jak ten,że nie wiem co mam zrobić ze sobą i swoim bólem... Wszyscy mi mówią, że będzie dobrze, że jestem jeszcze młoda (32 lata) i będę jeszcze miała dzieci, ale co oni mogą wiedzieć, mój ból zrozumie tylko ten kto przeżył śmierć swojego dziecka.
Mieliśmy być szczęśliwą rodziną, mieliśmy rozpieszczać naszą księżniczkę, a co mi zostało - 25 tygodni wspomnienia i pomniczek na cmentarzu.........

Aniołek mój kochany http://olenkalak.pamietajmy.com.pl/ 

Ostatnio zmieniony 27-07-2011 17:35 przez Agnieszkala

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Joannap  
26-07-2011 20:45
[     ]
     
Oleńce (*)(*)(*)

Tak bardzo mi przykro...dzisiaj nie ma słów, które Cię pocieszą, które ukoją Twój ból...

Trzymaj się !!! I Życzę naprawdę wiele sił... 
-------------------------------------------------------------------
"Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."


Kocham i tęsknię...



Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
mamaAleksa  
26-07-2011 21:20
[     ]
     
(*)(*)(*) 
Mama Aniołka Aleksa ur. zm.08.03.2011r. (33tc) i synka Oliwiera ur.25.02.2007r.

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
JustynkaK  
26-07-2011 21:27
[     ]
     
Czytam Wasze historie i niewiem co napisać. Niby każda historia jest podobna, ale jakże inna.
Wiem, że bólu po takiej stracie nie da się opisać.
Napewno płacz pomaga, więc płacz kiedy możesz - ja tak robię, płacz chociaż trochę mnie oczyszcza.
Życzę wiele sił i wytrwałości, mocno przytulam.
Dla Oleńki (*)(*)(*) 
Mama Natalki ur. 06.05.2011, zm. 10.05.2011, Patrycji ur. 09.05.2012, Marcinka ur. 08.02.2014 i Ali ur. 18.02.2017

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
anikia  
26-07-2011 21:29
[     ]
     
Bardzo mi przykro, tyle czekaliscie na swoje szczescie, a potem tak szybko je straciliscie. Ludzie mowia rozne rzeczy, chca pocieszyc ale nie zawsze im sie udaje. Chyba nie wiedzą ze takie słowa jak słyszałas moze jeszcze bardziej zranic :( Ja na szczescie nie slyszałam takich słow. Tez mam 32 lata i po stracie Emilka poczułam sie strasznie stara, jakbym zycie przegrała. Teraz patrze troche pozytywniej, ale to dzieki starszemu synkowi. Wierze że za jakis czas tez poczujesz sie lepiej. Nie dus w sobie emocji, mow, pisz. Mi to bardzo pomogło. A co najwazniejsze jesli masz ochote na placz, czujesz ze bedzie Ci lzej, to placz. Ja nie wierze, że Aniołkowi bedzie ciężko skoro my bedziemy plakać. Wydaje mi się ze ludzie tak nam mowia zeby nie widziec naszej rozpaczy, nie wiedza jak sie zachowac gdy placzemy. Naszym Aniołkom jest dobrze tam gdzie są. A my mamy prawo wyrazac swoj bol i rozpacz.

Przytulam mocno

swiatełko dla Oli {*}{*}{*}{*} 
-----------------------------
http://funer.com.pl/epitafium,emilek-augustynowicz-zyl-19-godzin,5535,1.html
Ostatnio zmieniony 26-07-2011 22:05 przez anikia

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
mamaszymusia  
26-07-2011 21:48
[     ]
     
Swiatełko dla Oleńki (*).
Sama do dziś pytam, szukam i nic. Nic nie wiem i jeszcze mniej rozumiem. 

..............................
Aniołek Szymuś 31tc*+12.12.10
Bratanek Matys 19lat +1.06.10
&lt;A Href="&lt;A Href="<A Href="http://szymus

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
sylwia1975  
26-07-2011 21:56
[     ]
     
przykro mi ile ludzi tyle histori na swiecie.................... dla oluni***********************************.sylwia mama 3 aniolkow i dwoch ziemskich aniolkow. 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
mama_wiktorka  
26-07-2011 21:59
[     ]
     
Strasznie to przykre, co Cię spotkało.
Nie obwiniaj się, że chodziłas do pracy. Ja od 2 msc ciąży siedziałam na zwolnieniu i w 9msc odkleiło mi się łożysko.
Tak miało byc...

Światełko dla Twojej Córeczki {*}


Wiktorek 21.04.2011 {*} 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Dodis  
26-07-2011 22:10
[     ]
     
Tak mi przykro,nie ma słów,które by mogły określić matki cierpienie,która straciła dziecko,słowa ,które powiem nie ukoją twego złamanego serca ale mogę powiedzieć jedno z czasem będzie lepiej nauczysz się poprostu zyć z tym cierpieniem ja w to nie wierzyłam ale teraz wiem że to jest mozliwe lecz przed toba jeszcze długa droga dlatego ciężko ci będzie uwierzyć w to że jeszcze sie uśmiechniesz. Płacz i mów o swoim cierpieniu głosno,nie ukrywaj łez.Pisz nam o swojej goryczy my tu bedziemy cie wspierac. Mama Natalki ur/zm 05.03.2010 i Damianka 14.06.2011 
D.Czekaj

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Nadia7  
27-07-2011 09:25
[     ]
     
Bardzo mi przykro...
Życzę dużo sił na każdy dzień tej trudnej drogi...i spotkania mądrych, wrażliwych ludzi...

Bardzo mocno ściskam...

Oleńko, moc promyczków dla Ciebie (((***))) 
------------------------
Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia
http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
misia81  
27-07-2011 09:27
[     ]
     
Współczuję Ci Kochana.... Pewnie te słowa słysz często ale nic innego nie przychodzi do głowy....
Czytając Twoją historię popłakałam się......
Ja po stracie dzieci też słyszałam, że będziemy mieć jeszcze dzieci-ale tu nie chodzi o kolejne dzieci tylko co te co nosiłam pod sercem...... Ale oni chcą dobrze.

Dla Twojej córci kolorowe i wesołe światełka (*)(*)(*)
A dla Was sił.......




Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Agnieszkala  
27-07-2011 17:21
[     ]
     
Dziękuję Wam za wsparcie, lepiej mi jest jak wiem, że są osoby, które wiedzą co ja czuję a nie tylko pocieszają bo tak wypada. Wiem, że muszę nauczyć się z tym żyć, ale jest mi ciężko, zwłaszcza jak widzę dziewczyny, które urodziły mniej więcej w tym samym czasie co ja i wożą swoje pociechy w wózkach, a mi się aż serce kraje, że one zaznały tego szczęścia, a ja nie....... 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
jolek  
27-07-2011 20:52
[     ]
     
Oleńko (*)(*)(*)(*) dla Ciebie


Mamę mocno przytulam -tak są takie dni kiedy wydaje się nam że jakoś trzeba żyć ,a za moment ten ból i ta tęsknota -łzy płyną same i ta bezradność 
mama Kasieńki

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Agik  
28-07-2011 23:51
[     ]
     
(*)(*)(*)(*)(*) 
Aga
Mama:Karinki(30.03.2001r.), Marysi(ur.i zm.2.11.2005r.),Julci(2.10.2006r.)

Zmartwienie jest jak piasek pod muszlą ostrygi: mała ilość wytwarza perłę, zbyt duża zabija zwierzę.


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Mama Aleksandra  
29-07-2011 15:39
[     ]
     
Ja Ciebie rozumiem i też bolą mnie slowa - jeszcze bedzie Pani miala dziecko z ust lekarzy którzy dopuscili do smierci mojego dzieciatka....
Alek ur sie w 25 tc z waga 720. Dal sobie rade - nie bede niewdzieczna - moglam z nim byc przez 40 dni (ale nie dostalam go nigdy przytulic). Wygladalo ze wyjdziemy z tego bez zadnych powiklan-ale wstrzas septyczny od nieznanej szpitalnej bakterii mi go zabral. Tez dlugo na niego czekalam (mam 31 lat). I nic nie zastapi mi wlasnie jego. A Tobie Twojego dziecka tez nie zastapi nic. Kolejne dziecko jesli laska Boga pozwoli nie zmyje tego co sie wydarzylo z naszymi maluszkami.
Agnieszkala napisał(a):
> Wiem, już na jakimś forum pisałam swoją historię, ale nadal nie potrafię się pogodzić z losem, który nas spotkał i nie potrafię się nikomu wygadać, może pisanie mi pomoże....

>

> Czekaliśmy na ten cud 10 lat, niby wszystko było dobrze, ale upragnione dwie kreski się nie pojawiały, aż do października 2010......Bolały mnie plecy i miałam wziąć silne leki przeciwbólowe, a ponieważ spóźniał mi się okres (co było u mnie normalne) zrobiłam test, wynik był zdumiewający - 2 kreski.......Od tego dnia chodziłam prawie się unosząc ze szczęścia, mojej radości nie dawało się ukryć...Lekarz potwierdził i wszystko przebiegało idealnie, żadnych nudności, wymiotów, zaczynałam przybierać na wadze... Jej pierwszy ruch, właściwie porządny kopniak w pracy zapamiętam na zawsze....Czułam się idealnie, cały czas chodziłam do pracy (i może to był błąd?)..I nagle 18 marca wieczorem zaczęło mnie boleć, nie bardzo wiedziałam co to, bo przecież to moja pierwsza ciąża, jednak dla pewności pojechaliśmy do szpitala, a tam szybko badanie i przez mgłę słowa lekarki "zabieramy na porodówkę", koszula, wózek, łóżko, ponowne badanie i znowu słowa "pełne rozwarcie".... podłączyli usg..jest moje maleństwo, potem ktg, które gubiło tętno.....resztę pamiętam jak sen, kroplówka, skurcz, przeć, nie przeć.....urodziłam o 0.40 maleńką kruszynkę o wadze 650 gr, żyła 10 minut....wzrok pielęgniarek, które patrzyły na mnie z politowaniem i głos lekarki"...bardzo mi przykro...była za słaba..." Cały czas myślałam, że to zły sen, że przecież Bóg nie może nam tego zrobić, a jednak... kiedy obudziłam się po narkozie zobaczyłam obok zapłakanego męża i dopiero wszystko do mnie dotarło.

> Minęły 4 miesiące, a ja wciąż pytam "Boże, dlaczego ja, dlaczego Ona?" Piszę to, a łzy leją się potokiem, chociaż cały czas mówię sobie, że nie mogę już płakać, bo Ola to widzi z nieba i nie może byś szczęśliwa. Są dni kiedy wydaje mi się że jest ok,że jakoś sobie z tym radzę, a są takie jak ten,że nie wiem co mam zrobić ze sobą i swoim bólem... Wszyscy mi mówią, że będzie dobrze, że jestem jeszcze młoda (32 lata) i będę jeszcze miała dzieci, ale co oni mogą wiedzieć, mój ból zrozumie tylko ten kto przeżył śmierć swojego dziecka.

> Mieliśmy być szczęśliwą rodziną, mieliśmy rozpieszczać naszą księżniczkę, a co mi zostało - 25 tygodni wspomnienia i pomniczek na cmentarzu.........

>

> Aniołek mój kochany http://olenkalak.pamietajmy.com.pl/ 
Aleksander Wiktor, 2.06.11-11.07.11,
Kocham Ciebie Syneczku
http://aleksanderwiktorwojciechowski.pamietajmy.com.pl/index.php
     
Dlaczego ten świat jest tak okrutny? Czemu nas tak doświadcza? Współczuję Ci również, wiem co to znaczy. I wiem, że kolejne dziecko nie zastąpi nam tych, które utraciłyśmy. Nie wiem, czy dam radę na kolejną ciąże. Fakt, że chcę i to chyba za bardzo, ale strasznie się boję, ten strach aż paraliżuje gdy sobie pomyślę, że może się stać to samo po raz drugi. I wiem, że teraz nie będzie tak łatwo zajść w ciążę, ale otoczenie cały czas mi powtarza "próbujcie, nie ma na co czekać!" Co oni mogą wiedzieć na ten temat? 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Magdalex  
08-08-2011 13:12
[     ]
     
Tak bardzo mi smutno,bo wiem jak to bardzo boli.A słowa wypowiadane że jesteś jeszcze młoda doprowadzają mnie do furii.To tak jakby powiedzieć wielodzietnej rodzinie,która traci jedno z dzieci że przecież mają pozostałe.Po prostu ludzie nieraz powinni się zastanowić co mówią w danej chwili.
Przykro mi że musiałaś dołączyć do grona matek aniołków.Wiem jak się czujesz,więc życzę Ci wiele sił i wytrwałości.Zapalam światełka dla Twojego skarbka (**)(**)(**)(**)(**)(**)(**)(**)(**)(**)(**) 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
patrycja grzybowska  
08-08-2011 13:41
[     ]
     
kochana wspieram sie mocno i musimy nawzajem dawac sobie duzo siły my mamy po stracie (*) dla twojej ksiezniczki 
mama- ANDRZEJKA ur.w 24 tyg.ciązy (ur.30.11.2006- zm. 3.12.2006)
mama 6 letniej Amelki
i malutkiego Antosia

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Agnieszkala  
15-08-2011 19:58
[     ]
     
Dziękuję Wam za wsparcie. Jest mi coraz ciężej, zwłaszcza gdy widzę koleżanki z maleństwami, które urodziły się prawie w tym terminie w którym miała urodzić się moja Oleńka.......mówią że czas leczy rany, ale ja jakoś tego nie czuję. 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Agnieszkala  
15-08-2011 19:58
[     ]
     
Dziękuję Wam za wsparcie. Jest mi coraz ciężej, zwłaszcza gdy widzę koleżanki z maleństwami, które urodziły się prawie w tym terminie w którym miała urodzić się moja Oleńka.......mówią że czas leczy rany, ale ja jakoś tego nie czuję. 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Nefre  
16-08-2011 10:44
[     ]
     
Zapalam swiatelko dla Twojej coreczki...A z doswiadczenia niestey wiem,ze czas nie leczy ran tylko sprawia,ze mniej bola-rana zostaje na zawsze.Przepraszam jezeli Cie urazilam ale tak niestety jest.Od smierci Naszego Synka mija rok a rana na moim sercu nadal krwawi 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
MamaSebnisia  
16-08-2011 13:27
[     ]
     
Wiem dokladnie co czujesz.My o nasze maleństwo staraliśmy sie około roku ale dla mnie było to jak wiecznośc.Pamietam do dzis mimo ze wczoraj minelo 10 miesiecy jak nasze malenstwo sie urodzilo a jutro minie 10 miesiecy jak odeszlo :( @ spoznial mi sie 5 dni ale u mnie to bylo normalne wiec czekalam jeszcze.Po 14 dniach zrobilam test o 6 rano i wyszly 2 kreseczki i tego dnia pojawily sie moje pierwsze objawy(wymioty).Bylam wtedy sama w domu bo facet w pracy-zadzwonilam do niego smiejac sie przez lzy ze zostanie tata-nie uwierzyl mi.Jezdzil ze mna na wszystkie badania,usg na krok mnie nie opuszczal.Nasze szczescie nie trwalo dlugo bo 25 tyg.Nasze malenstwo urodzilo sie tak jak twoje w 25 tyg z waga 650g.Teraz staramy sie o nastepne dzieciatko lecz nam nie wychodzi,moze Sebuś nie chce braciszka czy siostrzyczki i dlatego nam nie pomaga:(( 
http://maksymiliannarloch.pamietajmy.com.pl/index.php?m=Obituaries&a=Detail
&lt;A Href="<A Href="     
{*}{*}{*} 
-----------------------------
http://funer.com.pl/epitafium,emilek-augustynowicz-zyl-19-godzin,5535,1.html

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
caroola  
16-08-2011 17:32
[     ]
     
czytając Twoją historię przypomniało mi się wszystko co przeżyłam ja dwa miesiące temu...Odfrunął i mój aniołek pozostawiając mnie w bólu..staram się nie płakać tak jak ty, bo myślę wtedy że on nie jest tam szczęśliwy...ale tęsknota ZA TOBĄ SYNKU JEST SILNIEJSZA...jesteśmy aniołkowymi mamami i musimy naszym aniołkom dawać dobry przykład życiem...więc budźmy się co dnia i powiedzmy sobie TO DLA CIEBIE....i żyjmy...aż kiedyś znów się spotkamy....

Światełka dla Oli (*)(*)
(*)
(*)
(*)

______________________________________
Mama Aniołka Jasia 40tc (10.06.2011)
ZGASŁEŚ TAK SZYBKO JASIEŃKU
"DOZOBACZENIA" SZEPCZESZ POCICHEŃKU
DZIELI NAS DZIECINO DROGA-
TYLKO BOŻA WYZNACZONA WOLA 


Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
magdaaaa  
19-08-2011 18:25
[     ]
     
Witam.
Niestety mnie tez los zmusil do tego by poszukac wsparcia na takim forum.
Dokładnie tydzień temu w piątek 12.08 o 9.30 urodziłam swoją martwą córeczką Lenkę:(
Do tej pory wszystko było ok, przez całe 6 miesięcy miałam lekkie bóle brzucha a mój gin profilaktycznie wysyłał mnie co jakiś czas do szpitala żeby złagodzic je kroplówkami. Tak też zrobił 1.08 - trafiłam na oddzial położniczy gdzie przez 4 dni dostawałam kroplówki i no-spe. 4.08 czwartek - wyszłam ze szpitala ze świetnymi wynikami badań, szyjka długa i zamknięta, Lekna zdrowiutka, wszystko super. Mam pozwolenie jechać na wakacje więc w niedzielę rano wyjeżdżamy nad morze. Ale już od piątku czuję że Mała nie jest tak aktywna jak była - ale zdarzały jej sie takie dni więc się uspokajam, tym bardzie że wyszłam dzień wczesniej ze szpitala więc cóż może złego się stać??. Ale Lenka jest leniwa dalej w sobotę i niedzielę - a ja nadal myślę że przeciez wszystko jest ok, tym bardziej że ruchy czulam tylko słabsze i rzadziej. W środę jedziemy w obcym mieście do obcego lekarza i słyszymy że Mała nie żyje. Szok, niedowierzanie. słysze od lekarza że musze ją naturalnie urodzić. Myślę że to tylko zły sen. 10 godzin drogi do domu, szybki prysznic i szpital. Potwierdzenie diagnozy i wywoływanie porodu. Rodze swoje martwe maleństwo i płaczę z bezsilności, bezradności i niesprawiedliwości tego świata.
Wczoraj pochowaliśmy naszą córkę, gdyby nie silne leki przeciwdepresyjne pewnie bym nie funkcjonowała.
Bol jest ogromny ale staram się sobie z tym poradzić, staram się być silna ale czesto płaczę - mąż wtedy przytula i całuje - wie że cierpię, on też cierpi tylko inaczej to okazuje - zaczął remont. To pozwala mu choć trochę oderwac się od tych bolesnych myśli.
Boję się ludzi, bo przecież moja ciąza była bardzo widoczna, boję się tłumaczeń a dziś już niestety mnie to dopadło - spotkałam kuzynkę która zapytała mnie jak się czuję - nie wiedziała o niczym - odpowiedziałam że straciłam swoje maleństwo i sie rozpłakałam - wiem, że ona też nie wiedziała jak się zachować, więc przytuliła mnie i stwierdził że przeciez jeszcze będziemy mieć dziecko - to boli jeszcze bardziej, bo nawet jak jeszcze będe mieć dziecko to nie będzie już to nigdy Lena i to tak bardzo, bardzo boli. Moje zycie zmieniło się diametralnie i już nigdy nie będzie takie jak kiedyś.
Chcę i musze o tym pisać co czuję, dlatego tak dużo tego.
A co do przyczyny, to sekcja wykazała że Lenka była zdrowiutka - żadnych wad ani nic, ja mam podejrzenia że zabiła ją jakaś bakteria złapana w szpitalu - to raczej nie zbieg okoliczności że w czwartek wyszłam ze szpitala a w piątek już zaczęłam mniej ją czuć.
Łączę się w ból ze wszystkimi aniołkowymi rodzicami. 
25tc - Aniołek Lenka [*]

Re: Moje szczęście trwało 25 tygodni, a czekałam na nie 10 lat..
Agnieszkala  
21-08-2011 15:33
[     ]
     
Wiem,że jest nam wszystkim ciężko i że ból nie mija. Przedwczoraj minęło 5 miesięcy, jak straciłam moje szczęście i wcale nie boli mniej, na każdą myśl o niej łzy ciekną mi po policzkach. Na pytania jak się czuję nadal nie jestem w stanie odpowiedzieć, a w tygodniu kobieta zapytała mnie "kiedy u mnie będzie dzidzia?" Odpowiedziałam, że już jest - w niebie. Przepraszała, że nie wiedziała i takie tam. Staramy się o rodzeństwo dla Oli, ale teraz będzie jeszcze trudniej niz wcześniej, bo dochodzi jeszcze lęk żeby nie przeżyć znowu tego samego.

www.olenkalak.pamietajmy.com.pl 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora