dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

moja córeczka :)
hiragana  
13-06-2011 02:51
[     ]
     
Cześć Dziewczyny.

Czytam Was od pewnego czasu. Czasami tylko. Nie chcę rozpamiętywać. U mnie minęło prawie 2 lata. Moja córeczka umarła w 18 tygodniu ciąży.2 tygodnie nosiłam ją martwą w łonie. Byłam z tym wszystkim sama. Z własnego wyboru co prawda ale nie bez powodu. Zaczęłam w ogóle o tym rozmawiać pół roku temu. Myślałam, że dam sobie radę z tym sama do końca. Ale się myliłam. Zbyt mocno to boli. Zbyt mocne są jeszcze we mnie emocje. Wydaje mi się jakby to było miesiąc temu a minęło tyle czasu. Ojciec mojej coreczki dowiedzial się o Jej śmierci i istnieniu pół roku temu. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży nie bylismy już parą.
Czy ja jestem nienormalna, że ciągle tęsknię za swoim dzieckiem? Za dzieckiem, którego nawet nie miałam szansy dotknąć, przytulić, usłyszeć? Minęły prawie 2 lata, a ból ten sam. Siedzę w poczekalni na stacji i widzę mamę z małym dzieckiem. Pierwszy raz w życiu czuję zazdrość, że to nie ja.
Jedyne co po Niej mam to zdjęcia z USG i kilka ubranek, które kupiłam w szale radości. 

Ostatnio zmieniony 13-06-2011 02:56 przez hiragana

Re: moja córeczka :)
mamaszymusia  
13-06-2011 08:28
[     ]
     
U mnie minęło pół roku. Jest ciężko,tęsknię za moim Maleństwem ale mam w domu cudownego 6 letniego brzdąca, dla którego chcę być silna i pewnie jest mi łatwiej, o wiele...
Współczuje Ci.
Swiatełko pamięci dla Twojego Aniołka (*) 

..............................
Aniołek Szymuś 31tc*+12.12.10
Bratanek Matys 19lat +1.06.10
&lt;A Href="&lt;A Href="<A Href="http://szymus

Od Beata2011
Beata2011  
13-06-2011 09:01
[     ]
     
Witam.Nie jesteś nienormalna.Tu każda z nas przeżyła podobną historie i tęskni za swoim maleństwem.Ja swojego synka urodziłam tydzień temu i był to 17 tydz.ciąży.Miałam indukowane poronienie.Moj synek miał liczne wady i zero szans na normalne życie chociaż jak twierdził lekarz na donoszenie ciąży też szanse małe.Zrobiłam to dla niego,zeby nie cierpiał a teraz będe z tym żyć do końca swoich dni.Tak bardzo za nim tęsknie,za uczuciem bycia w ciąży i za tym oczekiwaniem na pierwsze kopnięcie którego juz nie poczuje.To strasznie boli.Ja jednak mam jeszcze zdrowiutka 2letnia córeczke-owoc pierwszej ciąży i musze dla niej żyć i sie wziąsc w garść.Tobie też tego życze.Tesknota i ból nigdy nie miną ale musisz żyć dalej.Kiedyś urodzisz zdrowe dzieci i będziesz szczęśliwa.Wierze w to. 


Re: moja córeczka :)
H-ania  
13-06-2011 09:39
[     ]
     
Witaj! Bardzo Ci współczuję.
Dobrze, że wreszcie pozwoliłaś sobie na emocje, na to, by wyrazić swój ból.
Oczywiście, że NIE ZWARIOWAŁAŚ. Każda z nas - Aniołkowych Mam - tęskni za swoim zmarłym dzieckiem. To oczywiste. I choć dla świata nasze dzieci nie istniały, choć prócz nas mało kto już o nich pamięta, to dla nas ONE będą żyć wiecznie - w naszych sercach i w naszej pamięci. A nasze łzy nigdy do końca nie wyschną...
Natomiast z tą zazdrością to jest tak, że chyba każda z nas przez to przeszła / przechodzi. Trudno jest w takiej w chwili, gdy widzisz maleństwo w objęciach matki, nie myśleć o sobie, swoim dziecku i o tym, że nam nigdy nie będzie już dane Go przytulić - przynajmniej nie tu, nie teraz...
Dużo siły życzę i przytulam Cię mocno.
Dla Twojego Aniołka [*][*][*] 

Mama Adasia i Aniołka Lenki (41tc)

Re: moja córeczka :)
jolek  
13-06-2011 12:48
[     ]
     
Dla Twojej córeczki
(*)(*)(*)(*) kolorowe światełka

Ciebie mocno przytulam
Jesteś normalna i jak matka tęsknisz za swoim dzieckiem -jak każda z nas tutaj 
mama Kasieńki

Re: moja córeczka :)
sylwia1975  
13-06-2011 13:47
[     ]
     
Chyba teraz przerabiasz zalobe tak to jest ze nie przerobione traumy wracaja,duzo sil. 


Re: moja córeczka :)
Kamgata  
13-06-2011 14:37
[     ]
     
To Całkiem Normalne Ze Tesknisz Za Swoim Malenstwem Tak Jak My I Mysle Ze Te Forum I Tobie Pomoze Tak Jak Mi :) Ja Rowniez Straciłam Coreczke Jak My Tu Wszystkie Aniołkowe Mamy , Ja Sama Po Smierci Nie Moglam Dojsc do Siebie Duze Wsparcie Znalazlam w Mezu Wspieralismy sie Razem i Plakalismy Razem I Na Tym Forum Oczywiscie Tez Jest Duzo Mam Ktore Cieplym Slowem Daja Tzw Kopa :) Mam Nadzieje Ze I Tobie Pomoze Choc W Jakims Stopniu To :) Pozdrawiam Serdecznie I Zycze Duzo Sił i Jeszcze Wiecej Wytrwalosci no i Pamietaj Nie Jestes Sama Masz Do Dyspozycji Aniolkowe Mamy :) 
Mama Aniołka Oliwki */+ 24.11.2010 i Mama Ziemskiej Coreczki Asi ur 10-12-11

Odeszłaś tak cicho,że nie słyszał nikt
Zgasłaś za szybko,by oswoić nas z tym
Miłośc nam Ciebie zabrała,lecz żalu zabrać nie chciała


Re: moja córeczka :)
hiragana  
13-06-2011 14:53
[     ]
     
Cieszę się, że miałaś kochającego męża przy sobie, który pomógł Ci przejść przez tę traumę :) 


Re: moja córeczka :)
hiragana  
13-06-2011 17:05
[     ]
     
Pytam czy jestem normalna bo nie znam nikogo kto stracił dziecko. Nie miałam z kim opłakiwać mojego Maleństwa i może jest mi tak ciężko. Nie wiem jak to wygląda, gdy za dzieckiem tęskni i Matka i Ojciec.
Tęsknię ja. Nie potrafię wyjaśnić co czuję. Chyba wiedzą to tylko Mamy takie jak ja, które to przeżyły.
Życie ułożyło się tak a nie inaczej. Chciałam by Ojciec mojej córeczki Ją poznał, chociaż teraz...bo wtedy nie zdążył. Odeszła tak niepostrzeżenie.

hiragana napisał(a):
> Cieszę się, że miałaś kochającego męża przy sobie, który pomógł Ci przejść przez tę traumę :) 


Re: moja córeczka :)
asik84  
13-06-2011 21:21
[     ]
     
Taka jeste prawda, że nikt kto nie zaznał śmierci własnego dziecka nie jest nawet w małym stopniu wyobrazić sobie co czuje taka matka. A Ty jesteś zupełnie normalna, u mnie mimo, iż minęło 2 lata i 7 miesięcy od odejścia Juleczki, mimo urodzenia Bartusia to i tak tęsknota i żal jest ogromny. Tylko teraz jest już znacznie lżej... 
Asia, mama Bartusia (3.02.2011) i Aniołka Julci (3.11.2008 - 30 tc)
Ostatnio zmieniony 13-06-2011 21:21 przez asik84

Re: moja córeczka :)
hiragana  
14-06-2011 10:10
[     ]
     
Będzie dobrze :) Musi minąć tyle czasu ile jest na to potrzebne. A ile? To chyba sprawa indywidualna. 


Re: moja córeczka :)
kasienka  
14-06-2011 18:25
[     ]
     
Trzymam za Ciebie kciuki. Przykro mi, że byłaś z tym sama. U mnie mija 8 miesięcy i też nadal boli, nadal jest we mnie ten żal i tęsknota. Jesteś całkiem normalna, że Cię to boli. Będzie zawsze boleć, tylko z dnia na dzień będzie coraz lżej. Dobrze, że zaczęłaś o tym mówić. Trzymanie takiego bólu w sobie sprawia, że ból nie zmniejsza się. Ja przez pierwszy tydzień wyłam jak oszalała. Oskarżałam męża, że nie cierpi tak jak ja. Przez pierwszy miesiąc nie wychodziłam z łóżka. Ale było mi to potrzebne.
Przytulam mocno! 


Re: moja córeczka :)
hiragana  
14-06-2011 19:48
[     ]
     
Ja przez pierwszy tydzień spałam. A potem wybrałam wszystkie pieniądze z konta i pojechałam na Korsykę. Było mi wszystko jedno. Znam tam każdą ścieżkę, codziennie, przez miesiąc czasu zmuszałam się do wstawanie rano i chodzenia przed siebie. Przez miesiąc zwiedziłam prawie każdy zakątek. Wróciłam do domu, zajęłam się szukaniem pracy, która zajmie mi cały mój czas. Znalazłam. Cały czas byłam w rozjazdach. Cały czas na pełnych obrotach. Wieczorem siłownia, aeorobik by nie mieć czasu na użalanie się nad sobą. Pomagało. Jednak nie miałam już na nic siły. Nie chciałam już uciekać od tego co się stało.Zmieniłam pracę na mniej zajmującą, zwolniłam tempo i zaczęłam mieć czas na myślenie. Żałuję, że nie pozwoliłam sobie na to od razu. 


Re: moja córeczka :)
kasienka  
14-06-2011 22:18
[     ]
     
Pozwól sobie w końcu na okazanie bólu i łez. Nawet gdyby miało to Cię wyłączyć na jakiś czas z życia. Masz do tego zupełne prawo, to Twój ból i możesz go odczuwać w taki sposób jak chcesz. Przykro mi, że byłaś z tym sama, bez ojca swojego Maleństwa bo musiało być Ci ciężej niż komuś kto miał kogoś kto otarł łzy, kogoś kto przytulił w nocy gdy przyśnił się zły sen, kogoś kto wspólnie opłakiwał swoje Maleństwo. Jesteś dzielna, tak jak my tu wszystkie. Przytulam. Masz tu nas. 


Re: moja córeczka :)
hiragana  
14-06-2011 23:41
[     ]
     
Nie wiem czy byłoby mi łatwiej. Pewnie tak. Powiedziałam mu o swoim bólu ale dopiero wtedy gdy czułam się już na siłach, gdy wiedziałam, że jego obojętność w stosunku do mojej Córeczki mnie nie zabije. Byłam mu w stanie wybaczyć zdradę - dla naszej córeczki. Jednak Igunia odeszła - tak nagle jak się pojawiła. Nie wiedziała o niej moja rodzina, nie wiedział nikt, prócz mojego przyjaciela, który dbał o mnie jakby to on był Jej tatą.
Początkowo zastanawiałam się czy powinnam Ją w ogóle urodzić. Możecie na mnie krzyczeć ile wlezie ale jestem osobą, która kieruje się w takich sprawach głównie rozsądkiem. Nie byłam w tamtym momencie gotowa na wydanie na świat swojego dziecka i wychowywanie Jej samej. Nie chciałam by moje dziecko wychowywało się bez ojca albo zgodzić się by wychowywała je dwójka osób, które są ze sobą tylko ze względu na dziecko. Jednak miłość do Niej wygrała z rozsądkiem. Z każdym dniem uświadamiałam sobie, że przecież dam radę i wcale nie jest powiedziane, że moje dziecko będzie nieszczęśliwe bo nie wychowuje je biologiczny ojciec. Każde badanie USG wywoływało we mnie tyle radości, dodawało mi tyle sił i dawało pozytywnego kopa. W 9 tygodniu ciąży okazało się, że ciąża jest zagrożona i że w każdym momencie mogę stracić dziecko. Dodało mi to jeszcze więcej sił by walczyć o to Maleństwo. Spędziłam wiele tygodni w szpitalu, straciłam przez to pracę bo pracowałam wtedy na kontrakcie. Wiele nocy przepłakałam/ Wiele nocy spędziłam siedząc przy komputerze, pisząc prace magisterskie by dać mojemu dziecku godziwy start. Wszystko zaczęło wracać do normy. Zaczęłam się przygotowywać do poinformowania rodziny o swojej ciąży, która zaczęła być już widoczna. Byłam nawet w stanie wybaczyć zdradę - dla mojego dziecka. Już byłam spokojna. Już nie biegałam co tydzień do lekarza by wiedzieć, czy wszystko w porządku z moim dzieckiem. Jednak mój spokój okazał się pułapką. Przy kolejnym badaniu okazało się, że moje dziecko nie żyje prawdopodobnie od dwóch tygodni. Nic mi nie dolegało, czułam się dobrze. Niczego złego nie podejrzewałam. Dostałam skierowanie do szpitala. Musiałam urodzić swoje martwe dziecko. Nawet Jej nie widziałam bo szybko Ją zabrali. Nafaszerowali mnie jakimiś lekami, po których przespałam kolejny dzień. 2 dni później zapytali mnie czy chcę zrobić Jej pogrzeb bo jeśli tak to muszę dopełnić wszelkich formalności z tym związanych. Nie chciałam, nie miałam na to siły. Nie wiedziałam co mam w tej sytuacji powiedzieć bliskim. Teraz tego żałuję.
Po wyjściu ze szpitala nie wiedziałam co mam z sobą robić. Wraz z moją córeczką umarła połowa mnie. Nie chciałam nikogo widzieć, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Przespałam cały tydzień, budząc się tylko po to by odpowiedzieć na telefon mamy, że wszystko jest ok ale nie mam ostatnio czasu do niej zadzwonić.
W pierwsze urodziny zrobiłam jej grób w moim ulubionym miejscu. Przesiadywalam tam godzinami.
Tak, czas...bardzo dużo czasu...ale już jest lżej. Już nie płaczę w poduszkę i na myśl o mojej córeczce tylko się uśmiecham :) Dziękuję Aniołkowe Mamy, że jesteście. Szkoda, że nie trafilam tu wcześniej myśląc, ze przecież dam radę sama. 


Re: moja córeczka :)
kasienka  
15-06-2011 11:27
[     ]
     
U nie też każdego dnia jest lepiej. Ja też musiałam urodzić swoje martwe dziecko. Gdyby nie pomoc położnej i męża też bym nie dała rady z tym wszystkim. To dzięki nim moje dzieciątko miało pogrzeb, mogłam się z nim pożegnać. Każdego dnia tęsknię chociaż minęło tak dużo czasu. Szlag mnie trafia jak słyszę, że przecież jeszcze będę mamą i że będę się jeszcze cieszyć maleństwem. Co z tego? Ja doskonale o tym wiem, że będę miała jeszcze dzieci i że będę mogła przezywać piękne chwile z tym związane. Ale to nie będzie moja Kasieńka, to będzie zupełnie inne życie, które będę też kochać ale nie wypełni mi pustki, którą odczuwam. Nawet nie chcę by wypełniało.
Przytualam Cię mocno. Przeżyłaś straszną historię ale cieszę się, że dajesz sobie radę. I że znalazłaś w sobie siłę by działać dalej.
Damy radę, wszystkie Aniołkowe Mamy damy radę! 


Re: moja córeczka :)
hiragana  
15-06-2011 22:17
[     ]
     
Ja już się pożegnałam ze swoją Córeczką. Nie wiem co mam o tym wszystkim mysleć, czy jestem nieczuła czy zbyt emocjonalna. Czy egoistycznie do tego wszystkiego podeszłam czy zabrakło mi charakteru. Jest mi źle ze świadomością, że zmusiłam się do tego by przeżywać to sama. Nie powiedziałam swojej Mamie całej prawdy. Powiedziałam, że straciłam Ją w 7 tygodniu ciąży a nie w 18. Nie chciałam by cierpiała bardziej zarówno z powodu śmierci swojej wnusi ale i tego, że nie pozwoliłam jej być ze mną wtedy gdy jej najbardziej potrzebowałam. Zagryzłam w sobie cały ból. Pytała co mi jest, dlaczego płaczę, dlaczego w moich oczach jest ból. Nie potrafiłam jej o tym powiedzieć.
powiedzcie, czy ja postapiłam zbyt egoistycznie? 


Re: moja córeczka :)
petszopek  
15-06-2011 22:31
[     ]
     
Kiedy moja Zosia odeszla, musialam urodzic ja w 39tc, wszyscy wiedzieli ze spodziewam sie dziecka, ze to juz na dniach i trach.Dziecka nie ma, nie bedzie Zosi; SZOK.Mieszkam w uk, mama jest w Polsce.Zadzwonilam do niej jeszcze ze szpitala i powiedzialam co sie stalo.Mama zaczela plakac, jak kazdy komu wtedy powiedzialam.Ale do mojej mamy wrocilo wspomnienie.Mama stracila dziecko w 26tc w roku 1990.Urodzila zywa coreczke, ktora zmarla kilka godzin pozniej.Lekarze powiedzieli jej , ze dziecka nie uratuja.WIedzialam o tym, wiedzialam ze mama bedzie przezywac bol na nowo po stracie Ani i po stracie pierwszej, dlugo wyczekiwanej wnuczki.I tak jest.Teraz jestem u mamy i obie przezywamy, na ogol w milczeniu , bo zadna z nas nie potrafi siebie nawzajem pocieszyc.Nie zdawala sobie sprawy, ze ja tez cos takiego przezyje.Z reszta kto by pomyslal?Mamy cierpia kiedy widza nasz bol.Tak samo jak my cierpimy i placzemy nad tym co stalo sie z naszymi dzieciatkami.Tak juz jest i bedzie. 
Mama Zosi *19/05/2011+ (39tc),
http://zofiaannadrabiuk.pamietajmy.com.pl
Mama Rysia ur 19/04/2012;teraz mam dla kogo zyc!!

Re: moja córeczka :)
hiragana  
18-06-2011 23:29
[     ]
     
Petszopku,
Cieszę się, że masz przy sobie swoją Mamę :) Nie ma nikogo ważniejszego niż Mama i nikt tak nie będzie współczuć swojemu dziecku jak Mama. Sama o tym wiesz, sama jesteś Mamą.
Ja już powoli dochodzę do siebie. Ostatnie 2 lata były dla mnie nie życiem ale wegetacją. Mijały dni i każdy wyglądał tak samo. Zmieniały się pory roku a ja nawet tego nie zauważałam. Wstawałam do pracy, na uczelnię bo musiałam. Gdybym nie musiała to bym po prostu tego nie robiła. Odsunęłam się od ludzi. Żyłam w swoim hermetycznym świecie, z dnia na dzień. Nic w życiu mnie nie dobiło jak to. Nie ma we mnie uczuć. Jest tylko wielka tęsknota do mojej córeczki. Jak ja ją kochałam :) 


Re: moja córeczka :)
hiragana  
27-06-2011 14:16
[     ]
     
Dziewczyny, nie mogę :( Siedzę w pracy i ciekną mi łzy. Nie wiem co się dzieje, tęsknię za Nią coraz bardziej. Nie potrafię znaleźć miejsca. Zaraz wyskoczy mi serce :( 


Re: moja córeczka :)
Betty  
03-07-2011 10:58
[     ]
     
Witaj. Bardzo mi przykro-rozumiem co przeżywasz. Ja straciłam swoje dziecko 2 lata temu , bardzo wcześnie bo w 6 tc. Jednak zdążyłam je pokochać. Wcześnie rano dostałam plamienia,ale żadnego bólu nie czułam. Pojechałam do szpitala, gdzie stwierdzili że grozi mi poronienie-dali mi leki podtrzymujące ciążę. Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Niestety następnego ranka dostałam silnych skurczy i krwawienia. Można powiedzieć, że byłam pozostawiona sama sobie. Nie było żadnego lekarza, gdyż byli zajęci.A położna niewiele mogła zrobić.Zresztą teraz wiem, że nikt nie mógł, ale wtedy tak nie myślałam. Lekarze powiedzieli mi, że tak się czasami zdarza i nic na to nie można poradzić,mówili coś o statystykach,ale ich nie słuchałam. Byłam w zbyt wielkim szoku, nie rozumiałam jak to się mogło stać????Przecież tak na siebie uważałam...po zabiegu wyłyżeczkowania macicy powiedzieli mi, żebym się nie martwiła, że jestem jeszcze młoda i będę miała jeszcze dzieci. Ale wtedy nie chciałam o tym słyszeć-chciałam aby moje dziecko żyło.Do dziś gdy o tym myślę, łzy napływają mi do oczu. Wszystko stało się tak szybko. A dziś już nikt o tym nie pamięta. Tylko ja. Obecnie jestem mamą rocznej dziewczynki, którą kocham nad życie. Ale druga ciąża przebiegała w strachu-bałam się, że mogę znowu stracić moje dziecko. Na szczęście wszystko poszło dobrze. Kolejne dziecko nie zastąpi tego utraconego,ale w jakimś sensie przynosi ukojenie, bo człowiek ma dla kogo żyć.
hiragana napisał(a):
> Cześć Dziewczyny.

>

> Czytam Was od pewnego czasu. Czasami tylko. Nie chcę rozpamiętywać. U mnie minęło prawie 2 lata. Moja córeczka umarła w 18 tygodniu ciąży.2 tygodnie nosiłam ją martwą w łonie. Byłam z tym wszystkim sama. Z własnego wyboru co prawda ale nie bez powodu. Zaczęłam w ogóle o tym rozmawiać pół roku temu. Myślałam, że dam sobie radę z tym sama do końca. Ale się myliłam. Zbyt mocno to boli. Zbyt mocne są jeszcze we mnie emocje. Wydaje mi się jakby to było miesiąc temu a minęło tyle czasu. Ojciec mojej coreczki dowiedzial się o Jej śmierci i istnieniu pół roku temu. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży nie bylismy już parą.

> Czy ja jestem nienormalna, że ciągle tęsknię za swoim dzieckiem? Za dzieckiem, którego nawet nie miałam szansy dotknąć, przytulić, usłyszeć? Minęły prawie 2 lata, a ból ten sam. Siedzę w poczekalni na stacji i widzę mamę z małym dzieckiem. Pierwszy raz w życiu czuję zazdrość, że to nie ja.

> Jedyne co po Niej mam to zdjęcia z USG i kilka ubranek, które kupiłam w szale radości.


hiragana napisał(a):
> Cześć Dziewczyny.

>

> Czytam Was od pewnego czasu. Czasami tylko. Nie chcę rozpamiętywać. U mnie minęło prawie 2 lata. Moja córeczka umarła w 18 tygodniu ciąży.2 tygodnie nosiłam ją martwą w łonie. Byłam z tym wszystkim sama. Z własnego wyboru co prawda ale nie bez powodu. Zaczęłam w ogóle o tym rozmawiać pół roku temu. Myślałam, że dam sobie radę z tym sama do końca. Ale się myliłam. Zbyt mocno to boli. Zbyt mocne są jeszcze we mnie emocje. Wydaje mi się jakby to było miesiąc temu a minęło tyle czasu. Ojciec mojej coreczki dowiedzial się o Jej śmierci i istnieniu pół roku temu. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży nie bylismy już parą.

> Czy ja jestem nienormalna, że ciągle tęsknię za swoim dzieckiem? Za dzieckiem, którego nawet nie miałam szansy dotknąć, przytulić, usłyszeć? Minęły prawie 2 lata, a ból ten sam. Siedzę w poczekalni na stacji i widzę mamę z małym dzieckiem. Pierwszy raz w życiu czuję zazdrość, że to nie ja.

> Jedyne co po Niej mam to zdjęcia z USG i kilka ubranek, które kupiłam w szale radości.


hiragana napisał(a):
> Cześć Dziewczyny.

>

> Czytam Was od pewnego czasu. Czasami tylko. Nie chcę rozpamiętywać. U mnie minęło prawie 2 lata. Moja córeczka umarła w 18 tygodniu ciąży.2 tygodnie nosiłam ją martwą w łonie. Byłam z tym wszystkim sama. Z własnego wyboru co prawda ale nie bez powodu. Zaczęłam w ogóle o tym rozmawiać pół roku temu. Myślałam, że dam sobie radę z tym sama do końca. Ale się myliłam. Zbyt mocno to boli. Zbyt mocne są jeszcze we mnie emocje. Wydaje mi się jakby to było miesiąc temu a minęło tyle czasu. Ojciec mojej coreczki dowiedzial się o Jej śmierci i istnieniu pół roku temu. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży nie bylismy już parą.

> Czy ja jestem nienormalna, że ciągle tęsknię za swoim dzieckiem? Za dzieckiem, którego nawet nie miałam szansy dotknąć, przytulić, usłyszeć? Minęły prawie 2 lata, a ból ten sam. Siedzę w poczekalni na stacji i widzę mamę z małym dzieckiem. Pierwszy raz w życiu czuję zazdrość, że to nie ja.

> Jedyne co po Niej mam to zdjęcia z USG i kilka ubranek, które kupiłam w szale radości. 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora