dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Czas nie leczy ran
ciocia Filipka  
27-03-2010 20:46
[     ]
     
Minęło 2,5 roku od odejścia Fifcia.. Codziennie Go proszę, żeby był przy nas, żeby opiekował się młodszym kuzynem i bratem.. Często w myślach do Niego mówię.. Ale czasami łapię się na tym, że mam jakby wyrzuty sumienia, że już nie płaczę tak często, że nie chodzę tak często na cmentarz itp. Ale chwilę później stwierdzam, że wcale nie przestało boleć, tylko boli inaczej.. Czas przyzwyczaił mnie do bólu, nauczył z nim żyć.. Teraz już mogę powiedzieć: "Boże! Nie pytam, dlaczego Go zabrałeś, lecz dziękuję, że nam Go dałeś".

Może tak będzie lepiej!!! 
Ewelina, ciocia Filipka
Ostatnio zmieniony 27-03-2010 21:38 przez ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran
Joannap  
27-03-2010 20:52
[     ]
     
Tak bardzo chciałabym zrozumieć... 
-------------------------------------------------------------------
"Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."


Kocham i tęsknię...



Re: Czas nie leczy ran
jolek  
27-03-2010 20:58
[     ]
     
Morał z tego opowiadania
Byłam zła i Bóg zabral mi moją Kasie -czy tak?????
Przeraża mnie to -bo teraz jestem chyba jeszcze bardziej zła . 
mama Kasieńki

Re: Czas nie leczy ran
ciocia Filipka  
27-03-2010 21:04
[     ]
     
Nie, nie o to chodzi! Tylko o to, że wszystko ma swój sens, jakąś głębszą myśl.. 
Ewelina, ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran
jolek  
27-03-2010 21:11
[     ]
     
Wytłumacz mi ten sens -ujawnij myśl
Bo ja błądzę ciągle .Chyba jestem bardzo głupia 
mama Kasieńki

Re: Czas nie leczy ran
ciocia Filipka  
27-03-2010 21:20
[     ]
     
Potrzebujesz czasu.. Czas na prawdę przyzwyczaja do bólu. Poczytaj posty Bułeczki. To mądra dziewczyna. Może ona Ci pomoże. 
Ewelina, ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran
jolek  
27-03-2010 21:27
[     ]
     
No to się dużo dowiedzialam .
Nie pytałam o ból i czas
Pytałam czy byłam zła i Bóg zabrał mi córkę dlatego .?
Rodzice Filipka też byli zli i dlatego Bóg odebrał IM syna ???

Na forum jestem od ok.15 miesięcy -posty bułeczki czytałam ,ale odpowiedzi tam brak 
mama Kasieńki

Re: Czas nie leczy ran - jolek
buleczka  
29-03-2010 02:04
[     ]
     
jolek napisał(a):
> No to się dużo dowiedzialam .

> Nie pytałam o ból i czas

> Pytałam czy byłam zła i Bóg zabrał mi córkę dlatego .?

> Rodzice Filipka też byli zli i dlatego Bóg odebrał IM syna ???

>

> Na forum jestem od ok.15 miesięcy -posty bułeczki czytałam ,ale odpowiedzi tam brak


ABSOLUTNIE N I E, i jeszcze raz N I E, Jolek. Bóg nie zabrał Ci ukochanego dziecka bo byłaś zła, i nie ważne czy byłaś zła na niego, czy w sensie zła dla ludzi czy na ludzi, i co tam jeszcze przyjdzie Ci do głowy. Bóg nie zabiera do siebie za karę ale w nagrodę, śmierć jest powrotem do Domu Ojca. A my jesteśmy takimi dziećmi marnotrawnymi, na których Tatuś czeka z niecierpliwością.

Spróbuję ci to wyjaśnić tak jak ja to sobie tłumaczę.
Rozpatruję sytuację w aspekcie wiary jaką wyznaję (nie jestem fanatykiem) a nie z punktu widzenia mnie jako matki i człowieka.
Zgodnie z naszą wiarą Bóg stworzył świat i nas ludzi na swoje podobieństwo. Stworzył sobie nas i nazwał swoimi dziećmi. Dał nam wszystko to co dać potrafił, i jednocześnie powiedział co nam wolno a czego nie wolno - zakazał nam jedzenia jabłek. Zjedliśmy dzięki czemu dostaliśmy rozum, zaczeliśmy odczuwać chociażby wstyd. W złości Bóg wymyślił nam karę - wysłał nas na ziemię, gdzie mieliśmy zrozumieć co straciliśmy, przeprosić i wrócić. A my ludzie zamiast tego robiliśmy swoje, i nadal robimy, cieszymy się życiem a ani myślimy o powrocie, czyli o śmierci. Śmierć w obliczu naszej wiary jest nagrodą a nie karą.
Widzisz, to tak jak dziecko coś przeskrobie to rodzice wymyślają mu karę, która ma dać mu nauczkę. Ale najczęściej dziecko traktuje tę karę nie jak lekcję nauki ale jak zbrodnię na jego swobodę i tylko czeka i kombinuje jak tą karę obejść, albo wpada w histerię. I tak samo my jako ludzie kombinujemy jak oszukać śmierć i przeznaczenie.

Mam nadzieję, że to ci jakoś pomoże.

Jeśli chodzi o moje wcześniejsze wpisy w tym temacie, to one są gdzieś chyba w cudzych wątkach.

Pozdrawiam 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran
yeti1  
27-03-2010 21:26
[     ]
     
moze sie wcinam,ale spokojnie ,nikt nie zabral nam naszych dzieci dlatego ze jestesmy zle,gdyby tak bylo to wszystkie matki ktore skrzywdzily swoje dzieci wiecej by juz ich nie mialy a jednak maja. 


Re: Czas nie leczy ran
ciocia Filipka  
27-03-2010 21:34
[     ]
     
Wiecie co, żałuję, że wogóle zaczęłam ten temat! Chciałam z Wami pogadać, bo już dawno się nie odzywałam, opowiedzieć, że już inaczej przeżywam odejście Fifcia.
A Ty Jolek zrobiłaś ze mnie wredną zołzę, która twierdzi, że za karę Maluszki zostały Aniołkami!!! Przykro mi :,( Ale co tam, może teraz Ci lżej! 
Ewelina, ciocia Filipka
Ostatnio zmieniony 27-03-2010 22:02 przez ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran
Zuzaf  
27-03-2010 21:48
[     ]
     
Nie jesteś wredną ..... Czas leczy rany. Te z nas, które przeżyły żałobę po stracie naszych dzieci wiedzą o czym mówię. Te które pozwoliły dzieciom odejść czują wewnętrzny spokój i nie zastanawiają się dlaczego naszych dzieci z nami nie ma, tylko cieszą się że dane nam bylo chociaż chwilę z nimi pobyć. Nie szukamy odpowiedzi na pytania, na które tak naprawdę nie ma odpowiedzi. Potrzeba bardzo dużo czasu żeby to zrozumieć, a niekiedy pomocy psychologa. Dobrze, że założyłaś ten wątek, bo ja bardzo długa szukałam tego wewnętrznego spokoju - teraz myślę że zalazłam

Zuzaf 


Re: Czas nie leczy ran
kulkry58  
28-03-2010 08:20
[     ]
     
Czas nie leczy ran,tylko moze zabliznia na chwile,one krwawia jeszcze mocniej.Nigdy nie dowiemy sie dlaczego Bog zsyla nam chore dzieci,zeby cierpialy,dlaczego gdy tak bardzo JE pokochamy , zabiera. Mysle,ze to podwujna kara(ale za co?)Mysli mi te przychodza do glowy.Ja pozwolilam tylko jeden raz odejsc mojemu synkowi i ON z tego przyzwolenia skorzystal. Jest mi tak ciezko,tak zle. Wiem,ze Jego zycie bylo pasmem bolu i cierpienia,ktore lagodzilam jak moglam.Tak bardzo tesknie ,bo i byly dni dobre,ze chcialo sie zyc,a teraz co ja mam ze soba poczac?!mama Jarka lat 17 


Re: Czas nie leczy ran
buleczka  
29-03-2010 02:10
[     ]
     
Fakt, ja osiągnełam wewnętrzny spokój. Nie pytam dlaczego odszedł, ale cieszę się że był. Niezgodzę się jednak że czas leczy rany, bo tak nie jest w moim przypadku, moje serce nadal boli jak po zderzeniu z tirem i nic tego nie zmieni, nadal mam żal do Boga, za to że tak to sobie wymyślił a nie inaczej. Czas nauczył mnie jak żyć w harmonii z bólem, tęsknotą i miłością jaką czuję do mojego Syna. Jak dalej żyć, uśmiechać się, cieszyć pierdołami, a przede wszystkim mówić o moim dziecku niezastanawiając się nad tym co ludzie na to. Nie złoszczę się, nie wściekam, nie obwiniam nikogo. Te uczucia są już gdzieś poza mną. Ale ta rana wciąż jest otwarta i taka pozostanie, może nie leje się już z niej krew, ale wciąż jest. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 29-03-2010 02:19 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran
Wera  
29-03-2010 10:45
[     ]
     
Zgadzam się z tym co piszesz Zuzaf. Znalazłam ten spokój, czas mi w tym pomógł. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: Czas nie leczy ran- do cioci Filipka
jolek  
28-03-2010 09:26
[     ]
     
Wyszło na to ,ze wredna jestem ja bo tylko zapytałamo o maorał ,ale jak czegos nierozumiem to pytam
Winni śmierci mojego dziecka są lekarze i jeszcze ja i moja naiwność .
Mnie to opowiadanie zwyczajnie zakuło w serce 
mama Kasieńki

Re: Czas nie leczy ran - ciocia Filipka
buleczka  
29-03-2010 02:14
[     ]
     
Ewelinka, nie przeginaj to bardzo fajny wątek.
A Jolek poprostu próbuje zrozumieć coś co nam się już udało, i ma prawo się wściekać, złościć, tupać i krzyczeć, a my jesteśmy od tego żeby jej odpuścić i pomóc.

Cudna z ciebie Ciotka więc nie uciekaj, a my jak się zdzwonimy to ja ci nagadam, kto jak kto ale ty obrażalska - no nie wierzę ! 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran
Hanulka2009  
28-03-2010 13:46
[     ]
     
Kochane Aniołkowe Mamy,
wszystko, co piszecie to prawda - i to, że jest strasznie ciężko, i że można z tym bólem żyć, i to, że nie da sie znależć odpowiedzi na pytanie "dlaczego", ale i to, ze mamy prawo je ciągle zadawać, i to, że naszym dzieciom jest teraz dobrze, ze niektóre przestały cierpieć, ale i to, że oddałybyśmy wszystko za choćby jeden dzień z nimi, bo my bez nich cierpimy, bo to jest cena za miłość... Jak dużo tych przeciwieństw dałoby się jeszcze napisać... To tylko dowodzi, jak wielką Tajemnicą jest śmierć, życie zresztą też.
Płaczę dziś od rana (bo teściowie zabrali synka na wycieczke i jak tylko zamknęly się drzwi, to mi wszystko puściło...)i patrze z nadzieją w ten Wielki Tydzień, co to się dziś zaczyna... Może się choć odrobinkę rozjaśni w Niedzielę Zmartwychwstania...
Kasia, mama Hanulki (*18.01.2010), a także Jerzyka i Stefcia w brzuszku. 


Re: Czas nie leczy ran
Zuzaf  
28-03-2010 15:30
[     ]
     
Dziewczyny, to że jesteśmy spokojniejsze, pogodzone z tym co się już stało to nie znaczy że nie cierpimy. O moim synku myślę codziennie, płaczę, cieszę się. Czuję to samo co wy tylko chyba inaczej sobie z tym radzę. Cierpienie i ból po stracie każdej z nas będzie towarzyszył już do końca życia. Jest tylko różnica, że ja już się nie złoszczę i nie walczę - został już sam smutek.
Zuzaf 


Re: Czas nie leczy ran
anna wolska  
28-03-2010 17:07
[     ]
     
Ja myślę,że jak ktoś tego osobiście nie przeżył, nie zrozumie nigdy,żadne ciocie czy babcie,choćby się starały nie wiem jak.To nie to samo.Nie zrozumie też rozżalenia,złości czy agresji.Ja rozumiem co czuje jolek,moje dziecko też nie żyje przez lekarzy i przez moją głupotę.Tyle,że ja już się nie zamęczam,nic mi to nie daje,jest ciężko,ale jakie mamy wyjście?Albo się zabić albo żyć dalej,jeśli wybierasz to drugie trzeba się przygotować na cieżką pracę. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010

Re: Czas nie leczy ran
ciocia Filipka  
28-03-2010 17:22
[     ]
     
Jolek ma pretensje o opowiadanie, jakie umnieściłam w pierwszej wersji. Jest to opowiadanie "Boża wola". Ja po przeczytaniu zrozumiałam, że wszystko ma głębszy sens, chociaż nam wydaje się to totalnie bez sensu. Jak pisał Jan Twardowski "wszystko co nas spotyka od Niego przychodzi"..

To, że ciągle boli odejście Fifcia, nie oznacza, że mamy zatruwać życie sobie i innym. To nic nie zmieni. A On na pewno chciałby widzieć nasz uśmiech.

Może nie rozumiem dlaczego musiał odejść (tu chyba najlepiej pasuje głupie "tak miało być"), ale nauczyłam się z tym żyć. Teraz już wiem, że On i tak zawsze jest z nami. Nieraz już odczuliśmy Jego pomoc i opiekę. Wierzę, że czuwa nad Adasiem i Eliaszem. 
Ewelina, ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran
anna wolska  
28-03-2010 18:22
[     ]
     
Kochana,jesteś tylko ciocią ,nie matką Filipka i choćbyś się starała nie wiem jak, nie poczujesz tego co matka.Ona ma prawo reagować złością,rozgoryczeniem,wszystko dozwolone.Dla niej śmierć jej dziecka być może nie ma żadnego sensu.Każdy wierzy inaczej,jeden tak, inny inaczej,a trzeci w ogóle.Nie dziw się ,że atakuje.Ja tej historii nie czytałam,kiedyś też reagowałam złością,ale częściej w myślach niż w komentarzach.Obecnie tylko mnie śmieszą.Pozwól jej być wredną i zgorzkniałą i nie pisz jej w stylu,że się wyżyła i jej lżej itd,nigdy nie zrozumiesz co czuje. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
Ostatnio zmieniony 28-03-2010 18:25 przez anna31

Re: Czas nie leczy ran
ciocia Filipka  
28-03-2010 22:20
[     ]
     
Kiedyś w temacie "rodzina też cierpi" codziennie opisywałam swoje uczucia. Między innymi dzięki Bułeczce nauczyłam się z tym żyć.

Prawda, że nie wiem, co czuje Matka, ale Wy również nie wiecie, co czuje ciocia. Był moim pierwszym Bratankiem, miał być pierwszym Chrześniakiem.. Półtora miesiąca po Jego odejściu urdził się mój synek. Nie wiecie, co wtedy przeżywałam i co przeżywam do tej pory. Bezgraniczną miłość i bezgraniczny strach. Nawet teraz często staję przy jego łóżku i sprawdzam, czy oddycha! Jak był mały, byłam przerażona, gdy spał z otwartą buźką (Fifcio na każdym zdjęciu ma otwartą buźkę, jakby chciał krzyczeć) itp itd. 
Ewelina, ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran
anna wolska  
28-03-2010 22:58
[     ]
     
Tak tylko historia bułeczki jest trochę inna.Inaczej żyje się ze świadomością ,że lekarze się starali,a inaczej ze świadomością,że olali sprawę.W bułeczki przypadku na pewno łatwiej się pogodzić.
A co do Twojego bólu to wierz mi to pewnie jedna milionowa tego, co czuje matka.Piszesz,że boisz się o swoje dziecko,nie wiem co to ma wspólnego z bólem.To po prostu strach o syna.Mamy Ci współczuć uczucia strachu?Wydaje mi się,że jesteśmy w dużo gorszej sytuacji. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
Ostatnio zmieniony 28-03-2010 23:15 przez anna31

Re: Czas nie leczy ran - anna wolska
buleczka  
29-03-2010 02:41
[     ]
     
Aniu, sorki ale chyba nie poczytałaś uważnie. Nie wszyscy lekarze się starali, większość lekarzy traktowała mojego Syna jak niepotrzebny balast w szpitalu, którego nikt nie ma odwagi wyrzucić bo sra na samą myśl o konsekwencjach wypisu. Większość się go bała, zanim go wzieli do zabiegowego na zmianę plastrów na nosie łykali środki na uspokojenie i wzywali anestezjologa, a gdy ten nie mógł akurat przyjść, kazali czekać dopóki się jeszcze nie ma masakry, tzn. dopóki rurka się nie wysunie i nie zacznie się dusić - wtedy musieli go dotknąć. Próbowali??? Próbowali jedynie intubować, przez prawie 4 m-ce, co im się nie udało. Ale gdyby spróbowali tracheo, którego tak się bali gdy Tomek miał 4 m-ce, zaraz jak tam trafiliśmy zamiast czekać, to ono wtedy miało szanse 50/ 50% że on przeżyje, a nie jak na koniec 5% szans na przeżycie zabiegu tracheo. Mój syn codziennie przy płaczu, który mógł być wynikiem nawet pierdnięcia, beknięcia czy ukucia igłą, zmiana plastrów, odsysanie, ważenia na zimnej wadze idt., dusił się a jego serce przestawało bić na kilka minut. Każda taka resuscytacja mogła zakończyć się śmiercią - mój syn nie miał szans na respirator. Aniu, jego dwie połówki twarzy nie dość że były jedna od drugiej o połowę mniejsze, to jeszcze rosły w nierównym tempie wraz z upływem wieku Tomcia, do tego dolna żuchwa cofnieta, praktycznie jakby jej nie było, to wszystko powodowało że drogi oddechowe Tomka zacieśniały się coraz bardziej i bardzie i coraz trudniej było mu samodzioelnie oddychać... Jeśli umierałby sam umarłby w wyniku, stopniowego ustawania pracy wszystkich organów po kolei, do czasu aż jego mózg by przestał pracować, choć chyba szybciej płuca i serce niż mózg. Aniu, mój syn umierał na moich oczach bez jakiejkolwiek szansy pomocy... Wiesz jakie to uczucie jak mija cię lekarz na korytarzu i pyta ze zdumieniem i zdziwiem - to wy jeszcze tutaj? to on wciąż żyje? niesamowite!
Aniu, życie tam to było piekło i dramat - lekarze nie robili nic ... A w wyniku ich błędów i pielęgniarek dochodziło do większości stanów niepokoju Tomka, a zatem ustania akcji serca i resuscytacji.
Tomek zmarł w wyniku błędu lekarskiego, w czwartej dobie po tracheo lekarz dyżurny zdiagnozował u niego niewydolność oddechowo-krążeniową o 7.00, zdiagnozował olbrzymie obustronne odmy płucne, odbarczył oba płuca, w wyniku czego ustała akcja serca o 7.15, reanimował bezskutecznie do 8.45.
Sekcja wykazała odmę śródpiersiową powstawą w wyniku rozwarstwienia się skóry wokół rurki tracheostomijnej, niedodmę płucną, całkowite niedotlenienie mózgu, reszty nie będę pisać.
Jedyną słuszną decyzją jaką podjeła pani kierownik intensywnej było zaprzestanie reanimacji.
Ja wiedziałam że tak się stanie, jakbym film dzień wcześniej oglądała z całym zdarzeniem, błagam lekarza, mówiłam że popełni błąd przez który mój syn straci życie, ale on mi nie uwierzył, poprostu mnie olał... chciałam mu nawet zapłacić żeby zrobił usg i rtg otworu tracheo, żeby odbrarczył mu śródpiersie ale on stwierdził że nic się dzieje i nic nie stanie, wypis jest na rano...

Owszem może jest mi łatwiej bo ja wierzę że mój syn odszedł bo tego właśnie chciał, że to była jego świadoma decyzja, bo oglądał tamten świat codziennie i tam mu się bardziej podobało, wierzę że odszedł dokładnie w ten dzień, w który chciał odejść, w Walentynki, w dzień zakochanych, tryskający miłością. Wierzę że ten dzień miał nam pokazać że on jest szczęśliwy.

Wybacz ale rozmawiam prywatnie z Ewelinką i jak dla mnie to ona cierpi po stracie Filipa tak jakby on był jej własnym synem. A strach o własne dziecko w jej przypadku to zupełnie inna sprawa.

P.S. Aniu jeśli chcesz sobie poczytać a nie chce ci się szukać to ja chętnie ci opiszę wszystko to co było nie tak w szpitalach w jakich byłam. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 29-03-2010 08:53 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran - buleczka
anna wolska  
29-03-2010 13:24
[     ]
     
Buleczko ja czytałam Twoje posty.Ale utkwiło mi w pamięci zdanie,nie wiem czy dobrze przytoczę,że Ty wiesz,że lekarz winny śmierci Twojego dziecka,płaci co dzień za to (i bez konsekwencji prawnych). Wie,że nawalił.Są lekarze,którzy nawalają i mają to gdzieś.Sam fakt,że w ogóle lekarze coś robili,jak sama piszesz - bali się.A jak ma się czuć matka,której dziecko jest zdrowe,a umiera,bo ktoś olał sprawę?Wiem,że nigdy nie jest się gotowym na śmierć dziecka,ale sama piszesz,że Twój syn odszedł,bo Tam mu się bardziej podobało.Wtedy można rzeczywiście tłumaczyć sobie,że odszedł do lepszego świata,bo życie tu już od małego było ciężkie.Ja mogę jedynie sobie powiedzieć,że dałam ciała i jestem odpowiedzialna za to się stało.Ty zrobiłaś co mogłaś.Fajnie ,że rozmawiasz z Ewelinką prywatnie i wiesz ,że ona cierpi.Ale wydaje mi się niestosowne zamieszczanie jakiś opowieści,a potem złość na osobę,która to źle przyjęła.Dziewczyna jest ciocią,nie jest matką.I prawdę mówiąc,zawsze dziwię się tym wszystkim ciociom,przyjaciółkom udzielającym się na forum dla rodziców.Zastanawiam się - po co?Wspierać owszem,ale sobie bliską osobę.Osoba,która tego nie doświadczyła,nigdy tego nie zrozumie,nie ma takiej możliwości,a więc uważam co zatym idzie,że pisanie czegoś w stylu - "To, że ciągle boli odejście Fifcia, nie oznacza, że mamy zatruwać życie sobie i innym",jest w jej przypadku nie bardzo na miejscu. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010

Re: Czas nie leczy ran - buleczka
iwonka_9  
29-03-2010 17:23
[     ]
     
Sama jestem ciocią 6-miesięcznego Brajanka,który ma poważną wadę nerek i strasznie się boję o jego życie.Serce by mi pękło jak coś by się stało,wiem jak strasznie boli,bo sama straciłam swoje Aniołki,czasem myślę i jest mi lżej,że Bóg zabrał mi teraz moją córeczkę,żeby Brajanek mógł żyć.Przepraszam nie chcę nikogo urazić,bo to co nas spotkało jest niesprawiedliwe i zawsze będzie bolało i żaden czas nie uleczy rany jaką mamy w sercu.Wiem to dobrze,bo choć minęło 6 lat od śmierci Synka to dalej boli i cały czas myślę ile toby miał już latek i teraz Córeczka jeszcze odeszła. 
Mama:
Szymonka - 23tc. 2.07.2004r. [']
Córeczki - 12tc. 21.01.2010r.[']
Bliżniaków-Juleczki- 30tc. *24.08.2011 +26.08.2011 ['] i Dawidka *24.08.2011

Re: Czas nie leczy ran - anna wolska
tacozapomniała  
29-03-2010 18:31
[     ]
     
Od południa czytam Wasze kłótnie i uwazam za stosowne nieco sie włączyć. Napisałaś to, co ja od dawna czuję, ale sądziłam, ze nie wypada o tym pisać. Chodzi o uczucia cioć, przyjaciółek czy innych osób, przeżywających odejście nie swojego dziecka. Czasem aż sie prosi, zeby w celu pociechy napisać "TO NIE BYłO TWOJE DZIECKO!".Tak, uczucia nasze, matek po stracie, są nie do porównnia z uczuciami innych osób. Wiem cos o tym, poniewaz w mojej rodzinie poza moim synkiem inne dzieci tez odeszły, odszedł mój wnuczek(poronienie), ból był straszny, ale to nie to samo, nawet nie mozna [porównywać.Nie została zadna rana, serce juz nie boli. Powtarzam wszystkim ciociom po stracie - to nie było Wasze dziecko.Złe uczucia miną, a Wy będziecie dalej życ w komforcie psychicznym,w przeciwieństwie do nas, czego Wam serdecznie życzę.
I jeszcze jedno gwoli pocieszenia - czas leczy rany. Kilka lat to jednak żaden czas.Muszą minąć dziesiątki, zeby to wiedzieć. U mnie niedługo 30. 


Re: Czas nie leczy ran - anna wolska
vanilia  
29-03-2010 19:01
[     ]
     
Wiecie co, żałuję, że wogóle zaczęłam ten temat! Chciałam z Wami pogadać, bo już dawno się nie odzywałam, opowiedzieć, że już inaczej przeżywam odejście Fifcia.A Ty Jolek zrobiłaś ze mnie wredną zołzę, która twierdzi, że za karę Maluszki zostały Aniołkami!!! Przykro mi :,( Ale co tam, może teraz Ci lżej!

:O ło matko! kobieto zastanow sie co piszesz! anna wolska i tacozapomniała, podpisuje sie pod tym co napisałyscie rekami i nogami!

ciociu filipka szkoda ze nie zostawiłas tej pierwotnej wersji :D porazka 
Filipek (30tc)
+23.11.2009r i Karolek 30.11.2010r Ty moj mały, wielki cudzie!!!
http://filipeknowakowski.pamietajmy.com.pl/index.php?m=Obi

Re: Czas nie leczy ran - ania wolska
buleczka  
30-03-2010 09:41
[     ]
     
Aniu, dobrze przytoczyłaś moją wypowiedź dotyczącą lekarza bezpośrednio odpowiedzialnego za śmierć Tomka. Ale ten człowiek, nigdy nie przyszedł do mnie, nie powiedział przepraszam miała pani rację, przepraszam że nie uwierzyłem, że popełniłem błąd. Nie było tego człowieka gdy dojechaliśmy do szpitala, nie było go też następnego dnia gdy pojechaliśmy po dokumentację i ciało, nie było gdy odbieraliśmy wyniki sekcji. Nigdy nie usłyszałam od niego że jest mu przykro.

Aniu, takich sytuacji, w których ktoś z personelu szpitala odpowiada za śmierć Tomcia jest sporo. Fakt, to zawsze była chwilowa śmierć ale ona nie brała się od tak, z sufitu, a wynikała z ich błędów. Owszem, jedni potrafili przyjść i przeprosić, ale reszta udawała że nie było tematu, że nic się nie zdarzyło.

Wiesz, jakie to uczucie, jak po jednej z reanimacji, za którą odpowiadała nasza pani dr, trzymała dziecko bez jedzenia i kroplówek od 22-10, do sinego osłabionego na maksa dziecka z zaczynającą się niewydolnością oddechowo-krążeniową nie wezwała anastezjologa twierdząc że dziecku nic nie jest, a wszystko jest winą złego sprzętu. Reanimacja trwała ok10-12min. Pani mija mnie na korytarzu i z uśmiechem oznajmia "udało mi się go przywrócić", i lata i cieszy się jak dziecko. Rozmawiasz z kierownikiem oddziału, o tym co się stało, oczekujesz przeprosin i wyciągnięcia konsekwencji po raz kolejny, a przede wszystkim zmiany lekarza, a ona ci mówi, że im też jest ciężko bo my tu 2 m-c siedzimy u nich na oddziale a NFZ im nie zapłaci bo my jesteśmy chirurgiczni a nie pediatryczni, że tu są dzieci z mukowiscydozą a my gościnnie i nie chcemy wyjść, i jeszcze zajmujemy izolatkę? Oczywiście po awanturze, i groźbie podania sprawy do prokuratury, pani kierownik kazała przyjść pani dr i przeprosić - słowa trzęsącej się pani dr brzmiały: "ja bardzo panią przepraszam, ja niechciałam mu zrobić krzywdy, ja wiem że pani się chce żygać na mój widok, że pani nie chce aby się zbliżała do Tomka, ale ja naprawdę się o niego martwię, przepraszam ale my się chyba źle zrozumiałyśmy wtedy w rozmowie", praktycznie zabiła mi dzieciaka bo chciała mi udowodnić że ja matka się nie znam, że ona wie lepiej. Dostałam dokładnie tego lekarza którego pokazałam palcem. Była pani dr nie zbliżała się do mojego syna, bo tego zarządałam, widziałam że zagląda ale nie weszła. Cały szpital miał ubaw że wreszcie się przemądrzałej dr dostało, że wreszcie ktoś jej tak przygżmocił że się boi - gadali przy mnie w windzie, bo nie wiedzieli że o mnie chodzi.

Aniu, takie dzieci, jak mój synek żyją, mijasz je na ulicy i nawet tego nie wiesz, tak dobrze są "naprawione", tak bym to ujeła. Wiesz, jaka to świadomość, rozmawiasz z inną matką, podobnego dziecka, bo nie ma dwóch takich samych, i jej dziecko ma tracheo od urodzenia a jest w wieku mojego syna, i zastanawiasz się gdzie dałaś ciała, że twoje tego tracheo nadal nie ma, a właściwie to już na nie za późno, bo już dobry moment minoł. Patrzysz na 7 latki, z aparatem na twarzy, z praktycznie już "naprawioną" dolną żuchwą, z wyjętym już tracheo. Rozmawiasz z 12 latkiem, który jest już po, ale wpadają czasem tak pogadać, podziękować. Mijasz 17 latka, z takim ubytkiem twarzy jakie miało twoje dziecko, patrzysz na niego i zastanawiasz się dlaczego twoje leży w grobie a to dziecko chodzi, i znów zastanawiasz się gdzie tkwił chaczyk, gdzie popełniłaś błąd, że wam się nie udało, czemu to tak wyszło. Czemu tamte dzieci żyją a moje nie.
Aniu, w kontekście w jakim ty rozpatrujesz "zdrowe dziecko" moje dziecko było absolutnie zdrowe, nie miało żadnych problemów zdrowotnych, do czasu wyjazdu do W-wy mój synek robił na codzień to samo co inne dzieci.

Owszem, Aniu, jest mi łatwiej bo ja na codzień nie mijam na ulicy "wadliwych dzieci", nie patrzę na nie i nie zastanawiam się. Bo ich poprostu nie widać na ulicy.

Wiesz Aniu, Tomek zawsze się uśmiechał kiedy umierał, i ten uśmiech miał w oczach i na twarzy... dlatego staram się wierzyć, że to jego wybór, że jest tam szczęśliwy, że nie poszedł w nieznane.

"To, że ciągle boli odejście ... , nie oznacza, że mamy zatruwać życie sobie i innym"
ja uważam, że to bardzo prawdziwe stwierdzenie. Ja niechce zatruwać siebie i innych, pytaniami dlaczego, czemu, gdzie popełniłam błąd, chcę żyć, wspominać Tomka a nie ten cały burdel i pierdolnik dookoła, chcę żeby ludzie jego wspominali a nie szpital i zachowanie personelu.

Aniu napewno nie jesteś wredną s...
Masz prawo się wściekać i złościć. Masz pełne prawo mówić: "A co ty do cholery wiesz, skoro twoje dziecko żyje, jak będziesz miała je w grobie to pogadamy o uczuciach matki, czego ci nie życze"
Ale przecież chcemy żeby ciocie rozmawiały, one też cierpią, inaczej ale przecież nawet my same inaczej cierpimy.
Najpierw odpychamy ludzi, a potem narzekamy że nie chcą rozmawiać, ale kto by chciał, jak my tak mówimy. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 30-03-2010 09:42 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran-tacozapomniała
anna wolska  
29-03-2010 19:28
[     ]
     
Wiesz co może i nie wypada,może wyszłam na wredną s...,ale czy wypada osobom,które tego nie przeżyły moralizować,zamieszczać jakieś głupie historyjki i jeszcze wkurzać się na mamy po stracie,że są nerwowe i rozgoryczone.Moim zdaniem ciocie,przyjaciółki mogą jedynie pytać jak się zachować w przypadku straty,a dawanie dobrych rad,powinny zostawić osobom,które wiedzą co piszą,bo same przeżyły.Jest to forum głównie dla rodziców i oni powinni czuć się tu dobrze,bo chyba taki był zamysł tego forum.Ale dzięki za wsparcie moich słów. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010

Re: Czas nie leczy ran-tacozapomniała
tacozapomniała  
29-03-2010 19:50
[     ]
     
Anno, nie wyszłas ani na wredną s..., czy inną zołzę, napisalaś tylko to, co myślisz. Mnie często zdarza się mysleć, że czegos nie wypada robić, a potem wychodzę na bezradną i bez swojego zdania.Ty masz, jak sądzę, ostry język i walisz prosto z mostu.Nie wiadomo, co lepsze.W każdym razie nie ma co sie indyczyć, bo odbiegamy od tematu, zdaje mi się.Cierpienie , czyjekolwiek by było, nalezy uszanować, jednak wciąż uważam, ze TO forum jest dla RODZICÓW po stracie. 


Re: Czas nie leczy ran - buleczka
anna wolska  
30-03-2010 11:26
[     ]
     
Buleczko na pewno nie chciałam Cię urazić.Niepotrzebnie prawdopodobnie w ogóle poruszyłam temat Twojego dziecka,ale odniosłam wrażenie z postów,że mimo wszystko lekarze nie olali sprawy dokumentnie,jak to dzieje się w niektórych przypadkach.Może błędne wrażenie.Chciałam tylko autorce wątku dać do zrozumienia,że każda historia jest inna i nie można wszystkich wrzucać do jednego worka.Wszystkie straciłyśmy dzieci.Wg mnie,podkreślam wg mnie,na pewno cierpisz bardziej niż ja pod pewnym względem.Widziałam moją córkę chwilę,choć nie wiem czy w ogóle można wprowadzać jakieś hierarchie.Podsumowując,chciałam powiedzieć,że każdy przypadek jest inny i nie każdy musi czuć tak samo.Ty może jakoś sobie poradziłaś,też tylko moja opinia.
A co do tekstu,żeby nie zatruwać życia innym,to myslę,że osoba która nie przeżyła śmierci dziecka nie ma prawa pisać takich tekstów.Wiesz dlaczego?
Bo nie wie jakby się zachowywała,może akurat by wszystkim życie zatruła,nie może być pewna.
Akurat dobrych rad koleżanek i ciotek mam pod dostatkiem.Tekstów typu - trzeba żyć,życie toczy się dalej.Podejrzewam,że część dziewczyn też.Dlatego nie chcę ich czytać i tu.Właśnie dzięki takiemu mądrowaniu unikam niektórych osób.Niech ciocie ,przyjaciółki wspierają sobie bliskie osoby osobiście.Powiem Ci szczerze,że nie rozumiem takich osób.Ale to tylko moje zdanie. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010

Re: Czas nie leczy ran - buleczka
buleczka  
30-03-2010 13:35
[     ]
     
Sorki, nie mam polskich liter bo cos dziecko powciskalo i nie moge teraz dojsc co.

Aniu, nie urazilas mnie w zaden sposob. Pisze, to zeby pokazac ci, ze mnie smierc Tomka za kazdym razem, niezaleznie od tego na ile go tracilam, bolala za kazdym razem tak samo mocno i tak samo ciezko bylo przejsc nad tym do porzadku dziennego i dalej cieszyc sie ze on zyje. Nie da sie zapomniec zadnego z tych zdarzen, a kazde na swoj sposob bylo inne i wynikalo z innej przyczyny. To tak jakbys ty swoja historie powtorzyla kilka dziesiat razy, jakby wciaz przytrafal ci sie ten sam dramat.

Aniu, owszem nie mozna nas wrzucac do tego samogo worka, zadnej z nas, do kazda mama przezyla swoj indywidualny dramat, z ktorym musi sobie poradzic. Ja cierpie, Aniu, tak samo jak, ani mniej ani wiecej, bo kazda z nas pochowala swoje dziecko.

Czy lekarze dokumentnie olali sprawe? Mysle, ze tak. Wrzucili moje dziecko to tego samego worka co typowe dzieci z taka wada wrodzona, zamiast zaczac wczesniej. Gdyby Tomciem zajeto sie chirurgicznie gdy mial 1,5-2 m-cy mialby ok.80%szans, bo takie dziaciaczki tez wychodza z tego. Ale nie jestem Bogiem i nie wiem co bylo gdyby.

Spotkalam na naszej drodze roznych lekarzy i rozne pielegniarki, raz bylo jak w horrorze a raz jak w Raju.

Tak, Aniu, ja sobie poradzilam choc bylo ciezko. Ja sama zatruwalam wszystkim zycie, bo wkurwialo mnie wszystko co do mnie mowiono, niezaleznie od tego czy mowiono "dobrze sie stalo", "zle sie stalo", bylam wsciekla ze nie rozmawiaja, i ze rozmawiaja pitolac swoje moraly. Ja bylam jak wrzod na dupie, i doskonale wiem o tym. I nie zamierzam za to przepraszac, ze komus wtedy nawtykalam, bo jesli to zrobilam to mu sie nalezalo.

Oczywiscie Aniu, ze wkurzaly mnie teksty typu:
- tak jest lepiej
- jestescie mlodzi
- bedziecie miec dziecko
- przynajmniej sie nie meczycie
- zycie toczy sie dalej
- trzeba zyc
- macie siebie
- po co wam te rzeczy przeciez juz sie nie przydadza
- patrz inni chodza sobie na spacerki a ty na cmentarz bidulko idziesz
- zamiast ubrac do chrztu ubralas do trumny
- nie bedzie chrztu, chodzenia, jedzenia, komunii
- schowaj wozek bo przeciez nie wyjdziesz z nim na spacer
- na co ci to lozeczko skoro go niema
- nie placz bo kiepsko wygladasz i masz wory
- na co ci tyle zdjec
- zapomnij
- po co rozpamietywac - trzeba zyc dalej
- po co sie zadreczac
- czemu trumna byla zamknieta
itd.

Aniu, wszystkie bola z tych tekstow ale niestety wszystkie sa prawdziwe!!! i nic juz tego nie zmieni nigdy,nie cofne czasu, nie urodze Tomka w innym szpitalu, nie zapewnie mu szybszego startu medycznego, nic, nic kompletnie nie zmienie, bo nie potrafie, choc bardzo bym chciala.
I niestety te slowa bola jak jasna cholera ale sa prawdziwe, i patrzac z perspektywy czasu, gdyby wlasnie nie te ciotki, sasiadki i kolezanki, przyjaciolki i rodzina, gdyby mi ich nie powtarzali wtedy to nie wiem czy tak szybko zdalabym sobie sprawe z tego ze Tomek odszedl juz na zawsze, ze nigdy wiecej go nie przytule, nie nakarmie, nie wyjde na spacer, nic nigdy juz z nim nie zrobie. Nigdy nie skonczy 8 m-cy, 9 m-cy, roku, 2, 10, 40, nic, nigdy. Jedyne co moge teraz to moge go kochac na odleglosc i zaufac Bogu i wierze jaka wyznaje, ze z Tamtad pochodzimy i Tam jest ten lepszy swiat, w ktorym sie spotkamy.
Te wlasnie osoby uswiadamiaja, ze to co sie stalo juz sie nigdy nie odstanie.

Dla mnie Tomek ma wciaz 8 m-cy bez 8 dni, wciaz jest tym slodziutki chlopcem ktorego pamietam. Wiem, ze dzis mialby 3 latka, ale nie zastanawiam sie jakby wygladal, bo niby po co, i tak nigdy sie nie dowiem. Wiem ile go ze mna nie ma, a Walentynki to i tak wciaz trudny dla mnie dzien, choc minely juz dwie rocznice. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran - anna wolska
EwelinaW  
31-03-2010 16:07
[     ]
     
Czuję się dotknięta słowami, aby przyjaciółki, ciocie wspierały się we własnym gronie. To my również się podzielmy, na te które straciły ciążę w 20tc, 25, 30...zaraz po urodzeniu.

Nie wiem, jakmi prawem dajesz do zrozunienia, że forum nie jest odpowiednim miejscem dla Ewelinki. Przez 2 lata nikt się nie ważył, a tu proszę...
Ojcowie też niech tu nie piszą,bo przecież cierpią inaczej...
Ewelinka jest wyjątkową ciocią. I niesprawiedliwe są bardzo Twoje słowa. Nie podoba mi się takie zachowanie...

I jeszcze jedna uwaga. Jest tyle postów. Ja sama nie nadążam ich czytać, to po jaką chorobę do cioci Filipka weszłaś??Przecież to takie irytujące...

A Ewelinke pozdrawiam:) Podczytuje,ale jakoś ostatnio mi weny brak na pisanie. 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 16:10 przez EwelinaW

Re: Czas nie leczy ran- nie da się zmierzyć bólu
Hanulka2009  
30-03-2010 14:34
[     ]
     
Miało być o tym, że czas nie leczy ran, a wyszedł wątek innych osób (z rodziny), które też cierpią z powodu śmierci naszych kochanych maleństw.
Chciałam tylko powiedzieć na własnym przykładzie - w pewnym momencie złapałam się na myślach typu
"do męża: co ty możesz wiedzieć - nie nosiłeś jej pod sercem, nie urodziłeś, nie karmiłeś..."
"do synka: jesteś za malutki, żeby cokolwiek zrozumieć!"
"do mamy: co ty możesz wiedzieć - to przecież nie twoje dziecko"
"do siostry i najlepszej przyjaciólki - Wasze córeczki przecież żyją!"

i tylko się cieszę, że jakoś się ugryzłam w porę w język...
Bo dziś, kiedy już trochę jestem spokojniejsza, wiem na pewno dwie rzeczy:
po pierwsze, nie tylko ja straciłam córeczkę, choć na pewno jako matka odczuwam jej stratę inaczej niż reszta - mój mąż stracił wymarzoną swoją ksieżniczkę, mój synek stracił ukochaną małą siostrzyczkę, moja mama straciła wnusię, której poświęciła mnóstwo czasu i miłości, moja siostra straciła oczekiwaną siostrzeniczkę, moja najlepsza przyjaciólka straciła "mleczną córkę", dla której przez kilka miesięcy bez jednego słowa narzekania codziennie odciągała mleczko. I po prostu nigdy nie zdołam im wszystkim podziękować za tą miłość i czułość, którą otoczyli Hanulkę.
Po drugie,tak jak nie da się zmierzyć miłości, nie istnieje też żadna maszyna to pomiaru bólu i cierpienia. Już wiele razy pisano o tym na tym forum - nie wiemy, co czują inni ludzie, jak mocno cierpią, co sobie tak naprawdę myślą, co przeżyli w przeszłości. Dlatego bez sensu jest zabranianie ciociom i babciom pisania tutaj, tak samo, jak bez sensu jest wiele z "mądrych rad", które od nich słyszymy (to tylko "produkt" bezsilności i chęci zrozumienia "dlaczego?").

Życzę dużo siły Wam wszystkim!
kasia, mama Hani (+18.01.2010), a także Jerzyka (3 latka) i Stefcia w brzuszku. 


Re: Czas nie leczy ran- nie da się zmierzyć bólu - Hanulka
buleczka  
30-03-2010 19:49
[     ]
     
Pięknie to napisałaś, krótko i treściwie, ze wszystkim się zgadzam i lepiej bym tego nie ujeła.

tyle, że ja niestety nie ugryzłam się w język, i to co ty myślałaś ja mówiłam... dziś jestem im wdzięczna, że puścili to w niepamięć... 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran- nie da się zmierzyć bólu - Hanulka
anna wolska  
30-03-2010 22:36
[     ]
     
No niestety nie zgadzam się z Wami.Ciocie,babcie,koleżanki mam na co dzień,je i ich mądrości,ale jestem w stanie wybaczyć im wiele,bo to moje ciocie,moje siostry,moje koleżanki.A na rady obcych cioć,czyjś koleżanek nie chcę się natykać.Wy też piszecie o własnych ciociach.Nie o obcych osobach.Nie wiem czy czujecie tę różnicę.Niech te ciocie,babcie itd dają sobie dobre rady,ale nie na forum.Suma sumarum,uważam,że osoby,które nie przeżyły tego ,nie mają prawa obcym sobie osobom pisać ,żeby nie truły życia wszystkim na około.Może gdyby napisałabyś mi to Ty bułeczko to bym się zastanowiła i przemyślała to i raczej bym tu takich rzeczy nie pisała.Ale wybaczcie ,jakaś ciocia pisząca to do jolka czy kogokolwiek innego trochę przegina,bo nie wie o czym mówi.I chyba trochę się zapędziła.Dla mnie to tak jakbym miała kolezankę,którą zostawił mąż i ja szczęśliwa mężatka dawałabym rady opuszczonym kobietom na forum,myślę,że szybko by mnie pogoniły. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
Ostatnio zmieniony 30-03-2010 22:56 przez anna31

Re: Czas nie leczy ran- nie da się zmierzyć bólu - do bułeczka
anna wolska  
30-03-2010 22:45
[     ]
     
"Oczywiscie Aniu, ze wkurzaly mnie teksty typu:
- tak jest lepiej
- jestescie mlodzi
- bedziecie miec dziecko
- przynajmniej sie nie meczycie
- zycie toczy sie dalej
- trzeba zyc
- macie siebie
- po co wam te rzeczy przeciez juz sie nie przydadza
- patrz inni chodza sobie na spacerki a ty na cmentarz bidulko idziesz
- zamiast ubrac do chrztu ubralas do trumny
- nie bedzie chrztu, chodzenia, jedzenia, komunii
- schowaj wozek bo przeciez nie wyjdziesz z nim na spacer
- na co ci to lozeczko skoro go niema
- nie placz bo kiepsko wygladasz i masz wory
- na co ci tyle zdjec
- zapomnij
- po co rozpamietywac - trzeba zyc dalej
- po co sie zadreczac
- czemu trumna byla zamknieta
itd.

Aniu, wszystkie bola z tych tekstow ale niestety wszystkie sa prawdziwe!!! i nic juz tego nie zmieni nigdy,nie cofne czasu, nie urodze Tomka w innym szpitalu, nie zapewnie mu szybszego startu medycznego, nic, nic kompletnie nie zmienie, bo nie potrafie, choc bardzo bym chciala.
I niestety te slowa bola jak jasna cholera ale sa prawdziwe, i patrzac z perspektywy czasu, gdyby wlasnie nie te ciotki, sasiadki i kolezanki, przyjaciolki i rodzina, gdyby mi ich nie powtarzali wtedy to nie wiem czy tak szybko zdalabym sobie sprawe z tego ze Tomek odszedl juz na zawsze, ze nigdy wiecej go nie przytule, nie nakarmie, nie wyjde na spacer, nic nigdy juz z nim nie zrobie. Nigdy nie skonczy 8 m-cy, 9 m-cy, roku, 2, 10, 40, nic, nigdy. Jedyne co moge teraz to moge go kochac na odleglosc i zaufac Bogu i wierze jaka wyznaje, ze z Tamtad pochodzimy i Tam jest ten lepszy swiat, w ktorym sie spotkamy.
Te wlasnie osoby uswiadamiaja, ze to co sie stalo juz sie nigdy nie odstanie"

Tyle tylko bułeczko ,że ja miałam świadomość tego co się stało już od początku,a teksty tego typu tylko udowodniły mi,że ból może być jeszcze większy a ludzie p..rzą głupoty.Mi te teksty niczego nie uświadamiały,do wszystkiego trzeba powoli dojść samemu.I pewnie każdy psycholog powie,że takie teksty niczemu nie służą.Przynajmniej w większości przypadków.I może na tym zakończmy,bo nie prowadzi to donikąd.Życzyłabym tylko Wam i sobie,żeby takie ciocie czy koleżanki trochę się zastanowiły zanim napiszą coś,o czym nie mają pojęcia.Bo o ile mamie po stracie dużo jestem w stanie wybaczyć,o tyle osobom z zewnątrz juz nie bardzo. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
Ostatnio zmieniony 30-03-2010 23:11 przez anna31

Re: Czas nie leczy ran- nie da się zmierzyć bólu - Ania
buleczka  
31-03-2010 08:55
[     ]
     
Aniu,
jak już sama widzisz, każna z nas jest inna i każda czego innego potrzebuje.
I co by nie mówić większość z tych stwierdzeń jest prawdziwa, choć bolesna, i nikt nie musi mi ich powtarzać, żebym o tym wiedziała, bo wiem doskonale że tak jest, choć na początku nie chciałam się z tym pogodzić, nawet z tym że to łóżeczko stojące w pokoju już mi się do niczego nie przyda, że ten mój telefon nigdy nie zadzwoni i nikt nie spyta czemu jeszcze nie przyjechałam, że moje dziecko tym razem nie wróci do mnie.

Wybacz ale wtedy kiedy ja się tu pojawiłam, była tu Ciocia Filipka i zarówno mnie jak i wielu innym mamom będącym wtedy tutaj na forum, bo większość już nie pisze, choć rozmawiamy poza forum, Ewelinka bardzo pomogła i nam nie przeszkadzało to co, jak i kiedy pisze. Wydaje mi się, że nie możesz podejmować decyzji za wszystkich, i jeśli tobie coś przeszkadza to usuwać to natychmiast. Wątek założyła Ciocia Filipa, i jeśli nie podoba ci się, że ciocie tu piszą, to możesz ten wątek omijać, przecież nie musisz w niego wchodzić i czytać, niech czytają te mamy, które tego chcą i potrzebują.
Nie możemy zakładać że skoro ty nie potrzebujesz tutaj cioci, to nikt jej nie potrzebuje, ani jeżeli ja potrzebują to wszyscy potrzebują, niech mamy same sobie wybiorą. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran - do Anny
Hanulka2009  
30-03-2010 23:39
[     ]
     
Anno, oczywiście, że mamy zawsze prawo powiedzieć obcym (i mniej obcym)ludziom, którzy nas "uszczęśliwiają" radami i pseudo-religijno-psychologizującym gadaniem "STOP, nie pozwolę sobie na to"! I w tym sensie masz rację, jeśli poczułaś się urażona wypowiedzią forumowiczki, trzeba to szczerze powiedzieć - w końcu jest to miejsce szczególne.
Powiem Ci, że ja sama nie zawsze wykazuję się tego rodzaju asertywnością, bo albo mi się wydaje, ze nie warto "rzucać pereł przed wieprze" (po co mam np. tłumaczyć kobiecinie, sprzedającej znicze na cmentarzu albo sąsiadce, której głównym problemem jest jej ukochany piesek, że absolutnie Bóg nie chciał śmierci mojej córeczki i absolutnie mój dzidziuś w brzuszku nie jest "zamiast" niej), albo nie chcę robić przykrości różnym osobom, co do których wiem, że bardzo chciałyby pomóc, ale nie wpadnie im do głów, że lepiej czasem nic nie mówić... Zresztą ostatnio to ich gadanie rzadko jest w stanie mnie dotknąć...
Kończąc, chciałam tylko zgłosić postulat "dopuszczania do głosu" na forum "nie-matek", które są w jakiś sposób dotknięte śmiercią dziecka. Druga sprawa - zawsze mamy prawo się nie zgodzić z czyimś zdaniem i to wyrazić - chyba nikt się nie obrazi.
kasia 


Re: Czas nie leczy ran - Hanulka
anna wolska  
31-03-2010 00:01
[     ]
     
"A Ty Jolek zrobiłaś ze mnie wredną zołzę, która twierdzi, że za karę Maluszki zostały Aniołkami!!! Przykro mi :,( Ale co tam, może teraz Ci lżej! "i "To, że ciągle boli odejście Fifcia, nie oznacza, że mamy zatruwać życie sobie i innym. To nic nie zmieni"Powiedz mi czy ta dziewczyna ma prawo tak pisać do matki,która straciła dziecko,jest rozgoryczona,zła.A ta kobieta nie zna tych uczuć.Może sama zrobiłaby piekło swoim bliskim,ale tego nie wie.Rozumiem,ze ją znacie i bronicie jej.Ja nie mówię,ze osoby z zew mają zakaz pisania tu,ale niech się zastanowią i nie szarżują z tą swoją wiedzą,co kto powinien i z dobrymi radami,bo akurat jak widać skutek przynosi to odwrotny. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 00:04 przez anna31

Re: Czas nie leczy ran -do Anny
kulkry58  
31-03-2010 08:52
[     ]
     
Aniu nie zgadzam sie z Toba,sa rozni ludzie,ciepli,troskliwi i bardzo oddani.Mam siosrte,ktora wspierala mnie przy moim synku,opiekowala sie nim kiedy tylko o to prosilam (ma swoje dzieci i to 4)lub sama nas wyreczala zebysmy choc troche odpoczeli.Wiedzialam,ze na nia moge liczyc w kazdej sytuacji,widzialam i czulam jak moj synek zmarl jak ona strasznie cierpiala,to ona sama ubierala mi synka jak zmarl,kazala nam wyjsc z pokoju,spiewala Mu kolysanki,tulila jego biedne cialko,pozostala sama z Jarkiem kiedy my musielismy zalatwiac wszystkie sprawy zwiazane ze smiercia naszego synka. Ona jest codziennie na JEGO grobie. Myslisz,ze jej bol jest miejszy? Moja siostra pokochala mojego synka tak jak swoje dzieci,ja to widzialam,czulam. Nie bala sie zostac z nim ,mimo ze zycie mojego syna bylo zawsze zagrozone.Ona przy nim byla i jest teraz. Nie wiesz co czuja osoby bliskie,nie doswiadczylas tego i nie wiesz!Ja uwazam,ze kazda istota cierpiaca ma prawo zeby tu pisac o swoim cierpieniu. Dzieki nim wiemy,ze one tez cierpia i hwala im za to!!! mama Jarka lat 17 


Re: Czas nie leczy ran
ciocia Filipka  
31-03-2010 10:50
[     ]
     
Na prośbę Bułeczki ;) wklejam z powrotem opowieść o Bożej woli:

Pewien człowiek bardzo chciał poznać Bożą drogę, dlaczego świat wygląda jak wygląda. Kiedy położył się pod drzewem i rozmyślając nad tym prosił Boga o odpowiedź, stanął przy nim anioł i powiedział:
- Chodź ze mną a pokażę ci drogi Pana. Nie namyślając się długo poszedł za aniołem. Spotkali na swojej drodze dwóch ludzi. Jeden człowiek zły wręczył złoty kielich drugiemu dobremu. Anioł zaczekał, aż zasną, zabrał kielich dobremu i zaniósł do złego. Człowiek idący z aniołem spytał:

- Co robisz przecież to złodziejstwo. - Nie zadawaj pytań tylko chodź i patrz, a poznasz drogi Boże - odpowiedział anioł.

Poszli więc dalej do chaty pewnego biednego człowieka. Gdy wyszedł z domu, anioł podpalił jego dom. Zirytowany człowiek idący z aniołem oburzył się na niego i zaczął gasić płomień, jednak anioł mu nie pozwolił:

- Jak możesz podpalać dom tego biednego człowieka. Powinieneś pomagać ludziom, a nie ich dręczyć - krzyczał człowiek

- Powiedziałeś, że chcesz poznać zamysł Boga nie wtrącaj się więc tylko chodź dalej!

Idąc dalej dotarli do strumienia i zatrzymali się przed kładką. Gdy zbliżył się ojciec ze swoim synkiem i weszli na kładkę, anioł przewrócił kładkę tak, że ojciec z synkiem wpadli do wody. Prąd wody porwał dziecko i utopiło się. Ojciec wyszedł z wody i zasmucony wrócił do domu.

- Nie tego już za wiele. Zniosłem jak okradłeś sprawiedliwego, podpalałeś dom biednego człowieka, ale to że zabiłeś niewinne dziecko to za dużo. Nie jesteś żadnym aniołem tylko demonem - krzyczał człowiek zdzierając kaptur z głowy anioła.

- Jestem aniołem wysłanym na ziemię przez Boga aby wypełnić Jego wolę na ziemi, a tobie wyjaśnić jaka jest Jego droga - odpowiedział

- Nieprawda Bóg taki nie jest. Na pewno nie kazał Ci robić tego co robisz - krzyczał dalej człowiek.

- Dobrze! opowiem ci dlaczego zachowałem się właśnie tak w każdej sytuacji. Otóż w kielichu, który zabrałem sprawiedliwemu człowiekowi była trucizna. Gdybym zostawił ten kielich człowiek ten otrułby się. Człowiek podstępny, który chciał otruć sprawiedliwego poniesie karę za swoje czyny. Biedny człowiek, któremu podpaliłem dom, znajdzie w zgliszczach wielki skarb, który pozwoli mu żyć dostatnio do końca dni. Człowiek, którego spotkaliśmy tu nad strumieniem, był złym człowiekiem. Nie chce znać Boga i prowadzi życie bardzo rozwiązłe. Po stracie swego małego synka, który i tak znajdzie się w Niebie, nawróci się do Boga i zmieni swe życie. Tak obaj będą w Niebie, Gdybym tego nie uczynił obaj zostaliby potępieni. Czy te wyjaśnienia pomogły ci zrozumieć wolę Bożą?

Człowiek słuchając z zainteresowaniem opowieści anioła zrozumiał, że Bóg widzi wszystko inaczej i bardziej doskonale niż on sam. Zrozumiał też, że na wszystko ma najlepsze rozwiązanie, choć zewnętrznie wydaje się ono bardzo bolesne.

Proszę nie brać tego dosłownie! To opowiadanie pomogło mi zrozmieć, że wszystko ma najlepsze rozwiązanie, choć zewnętrznie wydaje się ono bardzo bolesne.

Dziewczyny!!! Zastanówcie się, co mówicie! Najpierw macie (oczywiście nie wszystkie) pretensje do rodziny, że się nie interesują, nie mówią o Waszym Dziecku, a później chcecie wyrzucić mnie z form!??? Sorry, ale jak komuś się nie podoba to, co piszę, niech nie wchodzi na moje posty!

żałuję, że dopiero Bułcia musiała zadzwonić, żeby powiedzieć, co tu się dzieje.. 
Ewelina, ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran
Wera  
31-03-2010 12:15
[     ]
     
Śledziłam wątek ale do końca nie wiedziałam o jakie opowiadanie chodzi. Teraz chciałabym zabrać głos, bo temat jest mi bliski, często zastanawiam się nad wolą Boga, pewnie nie tylko ja. Lubię opowiadania, to jest jednak "w swoim rodzaju" może pozwolić zrozumieć, ale może też zranić. Temat poznania woli bożej jest głęboką studnia i może nam się tylko wydawać, że coś rozumiemy, a nie rozumiemy. Może być tak, że każdy rozumie inaczej. Niektórym takie opowiadania pomagają, innym nie.
Znalazłam wiele opowiadań w wątku: "Kiedyś rosły trzy drzewa", Ania co jakiś czas ku mojej (i nie tylko mojej) uciesze dodaje nowe:).
Same musimy zdecydować jak je odbierać, czy jest w nich jakaś prawda, mądrość czy nie. Czy pozwalają zrozumieć czy sieją mętlik.
A co z opowiadaniami biblijnymi, przypowieściami... pisałam kiedyś w wątku na Rozmowy o wierze o Hiobie, czy da się poznać wolę Boga.
Odnośnie czasu, też dla każdego jest indywidualny na przeżycie żałoby tak bym określiła. Na czas "pogodzenia się i zaakceptowania" składa się wiele czynników i w głównej mierze one decydują jak długo to potrwa. A złotego środka nie ma. Moim zdaniem czas pomaga, rana zostaje...ale już nie taka sama jak na początku.
O odczuciach rodziny, przyjaciół i znajomych wypowiadałam się w innym wątku.
Pozdrawiam serdeczne. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 12:16 przez Wera

Re: Czas nie leczy ran- do Wera
anna wolska  
31-03-2010 13:21
[     ]
     
Wiesz co Wera dla mnie Ty i reszta dziewczyn po stracie może zamieszczać tu sobie co chce,każda wierzy w co chce i ma inne przekonania.To serwis dla rodziców po stracie i dla rodziców dzieci chorych tak jest w nazwie i czy mi się to podoba czy sie zgadzam czy nie to nie mogę zabronić komuś pisania swoich poglądów i nawet nie mam zamiaru,ludzie są różni i chwała im za to.Ale wydaje mi się ,że niektóre teksty i dobre rady są zarezerwowane dla RODZICÓW,dla tych którzy to przeżyli.A reszta niech wspiera,jak musi to na forum,choć nie rozumiem tego,bo dla mnie jest tu tyle autorytetów w tym temacie,które przeżyły to na własnej skórze,że chyba nie potrzeba mi osób z zewnątrz.Nie raz i nie dwa zostałam tu zrugana i dobrze,przemyślałam niektóre rzeczy i wyciągnęłam wnioski,ale to były matki,które są już dużo dalej na swej drodze,wiem ,że to przeżyły i mogę się oprzeć na ich doświadczeniach. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010

Re: Czas nie leczy ran - ania
buleczka  
31-03-2010 13:30
[     ]
     
Ania,
ja matka po stracie potrzebuję czasem bezstronnej opinii o tym co myślę, mówię i czuję. Nie tylko od innej matki, od ciotki, babki, sąsiadki, koleżanki czy zupełnie obcej mi osoby. Ona patrzy z boku, to ona wie czy takie czy inne zachowanie mojej własnej ciotki, ja dobrze odbieram, bo może źle interpretuje i wściekam się bez sensu, to dzięki tej Cioci ja wiem, co mogła myśleć moja ciocia mówiąc do mnie, że może to co chlapłam jej w złości niewypażonym językiem było nie fer i warto przeprosić, aby nie stracić wsparcia którego potrzebuję, wsparcia czyli mówienia i pamiętania, bardziej mówienia bo to koi serce najbardziej. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran- do Ania
Wera  
31-03-2010 13:48
[     ]
     
Moim skromnym zdaniem doszło do jakiegoś nieporozumienia i brnięcie w to dalej nie ma sensu.
Aniu myślę, że nikt nie chciał Ciebie, ani jolek, ani żadnej z nas urazić, bynajmniej świadomie.
Wiem, że każda z nas jest inna i niechcący można nas łatwo urazić i wywołać w nas "agresję". O tym czy rodzina powinna się wypowiadać na forum to chyba nie nam decydować. Ogólnie zgodzę się że żadna z nas nie powinna innej udzielać rad bo nie od tego jest to forum. (Choć w tej dyskusji nie zauważyłam rad, a nieporozumienie wynikłe ze złego zrozumienia, które zaostrzają mocne słowa) Należy wypowiadać się w swoim imieniu i nie uogólniać o tym mówi regulamin. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 13:49 przez Wera

Re: Czas nie leczy ran - opowiadanie
buleczka  
31-03-2010 13:10
[     ]
     
Dzięki Ciociu,
właśnie do tego nie potrafiłam się odnieść bo zanim przeczytałam wątek opowiadania już nie było.

W mojej ocenie opowiadanie ma jedno proste przesłanie - jesteśmy zbyt mali i zbyt ślepi aby dostrzec i pojąć zamysły i wolę Bożą, wydaje nam się że jak posiadamy rozum to wiemy wszystko najlepiej wiemy i rozumiemy, choć wcale nie szukamy większego i głębszego sensu. Wydaje nam się, że jak ciągle potykamy się o ciężkie kłody, jak czujemy wciąż ten ucisk w sercu to jest to kara w nas wymierzona - a tak wcale nie jest, bo to Bóg wie lepiej a wszystko co robi, robi z miłości i dla naszego dobra, a nie po to aby nas karać.

W mojej ocenie opowiadanie stanowi całość, nierozerwalną całość i jako całe należy je interpretować, a nie fragmentami przypisywać do siebie i analizować, bo wtedy to ono traci swój sens i swoje przesłanie. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 13:32 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran -do Kulkry58
anna wolska  
31-03-2010 13:07
[     ]
     
Dziewczyny ja wiem ,że rodzina cierpi.Nie o to mi chodzi.Czytajcie uważnie.Czy Twoja siostra kulkry58 pisze na forum i udziela rad typu nie zatruwaj życia innym?O to mi chodzi,o głupie teksty,które nie powinny mieć miejsca i tyle i kropka. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010

Re: Czas nie leczy ran - ania
buleczka  
31-03-2010 13:23
[     ]
     
Aniu,
przepraszam ale się wtrącę, choć odpowiedź nie tyczy się bezpośrednio mnie.

Sama piszesz: "czytajcie uważnie" a ty sama nie czytasz uważnie. Słowa Cioci brzmiały: "To, że ciągle boli odejście Fifcia, nie oznacza, że mamy zatruwać życie sobie i innym. To nic nie zmieni. A On na pewno chciałby widzieć nasz uśmiech." Wypowiedź ta nie była skierowana do mnie czy do ciebie, to nie było głupi tekst ani głupia rada w tylu "lalka, wrzuć na luz, i nie zatruwaj życia innym". Ciocia napisała, że oni jako rodzina, doszli do wniosku, że bólem który czują w środku nie muszą "chlapać na lewo i prawo", nie muszą go demonstrować ani o nim zawsze w każdej sytuacji mówić aby wszyscy wokół wiedzieli że ich boli, że kogoś brakuje przy stole. Zamiast tego wolą skupić się i swoją energię na wspomnieniach, ciepłych wspomnieniach, na znakach od Fifka, na jego opiece. Zamiast łez i bólu, moją uśmiech i ból.

Powtórzę - wypowiedzi należy interpretować w całości a nie wycinać fragmenty i przypinać j jako atak i głupią radę do siebie.
Szukaj sensu w wypowiedzi a nie ataku. Albo pytaj wprost - co miałaś na myśli pisząc takie słowa bo ja nie rozumiem. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 13:24 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran - ania
anna wolska  
31-03-2010 13:33
[     ]
     
"że mamy zatruwać życie sobie i innym" ja czytam uważnie bułeczko,co znaczy- mamy zatruwać życie?czy my w tym przypadku jesteśmy w jednym woreczku z ciotkami? 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010

Re: Czas nie leczy ran - ania
buleczka  
31-03-2010 13:40
[     ]
     
anna wolska napisał(a):
> "że mamy zatruwać życie sobie i innym" ja czytam uważnie bułeczko,co znaczy- mamy zatruwać życie?czy my w tym przypadku jesteśmy w jednym woreczku z ciotkami?


Ale z ciebie uparciuch, hmmm...
Znów wyciełaś z wypowiedzi Cioci fragmencik, mały fragmencik, a ja przed chwileczką napiłam ci, że należy interpretować całe zdanie.
Ale ok, powtórzę jeszcze raz:
"my mamy" - oznacza ja Ewelinka mój, mąż, moja matka i mój ojciec

TO NIE OZNACZA " MY MATKI PO STRACIE"

MAMY W TYM ZDANIU OZNACZA - MIEĆ

MAMY W TYM ZDANIU NIE OZNACZA "MATKI, MATKA, MATCE" 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran - ania CD
buleczka  
31-03-2010 13:43
[     ]
     
aha,
ZATRUWAĆ ŻYCIE - CHODZIĆ I LAMENTOWAĆ, PŁAKAĆ, SZLOCHAĆ, DEMONSTROWAĆ PUBLICZNIE ZŁOŚĆ Z POWODU BLISKIEJ UKOCHANEJ OSOBY, PYSKOWAĆ, WRZESZCZEĆ, ODSZCZEKIWAĆ SIĘ, WYTYKAĆ LUDZIOM ŻE NIE CHODZĄ NA CMENTARZ, ŻE NIE MÓWIĄ, ŻE NIE PŁACZĄ, NIE WSPOMINAJĄ, ŻE ZAPOMNIELI 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 13:43 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran
ciocia Filipka  
31-03-2010 11:06
[     ]
     
Przeglądałam teraz moje posty z tematu Rodzina też cierpi. W czerwcu zeszłego roku napisałam "Z każdym dniem powraca ten ból.. Nie taki, jak 31 lipca 2007.. Trochę inny.. Tamten ból był nagły, niespodziewany.. Teraz to już ból znajomy, od prawie 2 lat.. ". Dzisiaj zmieniłabym tylko jedno słowo nie od 2 lat tylko już prawie 3.. 
Ewelina, ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran
anna wolska  
31-03-2010 13:40
[     ]
     
Doszłam właśnie do wniosku ,ze robi się tu masło maślane.Ja mam właśnie takie poglądy,że ciocie ze swoim pocieszeniem powinny ograniczyć się do swojej rodziny i nie pouczać obcych sobie osób.Nie wiem czy mama Filipka ma dość wsparcia cioci albo czy ciocia ma misję pocieszania wszystkich naokoło.Nie będę tu nic więcej dopisywać,bo w mojej zaawansowanej ciąży nie chcę się denerwować,więc wybaczcie ale dla dobra dziecka nie będę odpisywać,tymbardziej że napisałam już wszystko,co miałam do napisania. 
Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 13:41 przez anna31

Re: Czas nie leczy ran - ANIA
buleczka  
31-03-2010 13:46
[     ]
     
ANIU,
GRATULUJĘ SERDECZNIE MALEŃSTWA POD SERDUSZKIEM!!!!!
Mam nadzieję, że ciebie i Maleństwa nie zdenerwowałam. Życzę szczęśliwego rozwiązania i mnóstwa przytulasków po porodzie.

Pozdrawiam 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran
mamaEmmy  
31-03-2010 18:35
[     ]
     
Przeczytalam ta opowiesc zanim rozpetala sie ta straszna burza z piornami i musze przyznac, ze podobala mi sie. Rozumiem tez, ze to opowiesc, basn w ktorej autor posluguje sie symbolami. Gleboko wierze, ze nasze Dzieci prowadza nas do swietosci..

Nie watpie w to, ze nasze siostry, kuzynki, sasiadki, ciotki czy przyjaciolki czasem otra laze nad nami. Ze kochaja nasze Malenstwa, kochaja nas i ciezko im patrzec, ze tak cierpimy.
Co do udzielania sie na forum to mam mieszane uczucia.
Uwazam, ze wchodzenie na to forum tylko po to zeby “pocieszyc sie”, ze dobrze,ze mnie to nie spotkalo jest chore. Z drugiej strony nie mozna nikomu zabronic i czasmi wypowiedz osoby stojacej troszke z boku rzuca ciekawe swiatlo na dany temat. Zyczylabym tylko zeby przemyslaly swoje slowa zanim cos chlapna. Tu podpisalabym sie pod slowami Anki, ze “o ile mamie po stracie duzo jestem w stanie wybaczyc, o tyle osobom z zewnatrz juz nie bardzo”
Tyle

Pozdrawiam Was kochane 
----------------------------
mamaEmmy ur.zm. 22.09.2009 31tc i Maxa ur. 27.11.2010
http://mojamalutkaemma.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: Czas nie leczy ran
tacozapomniała  
31-03-2010 19:28
[     ]
     
Przeczytałam dokładnie opowieść o bożych zamysłach i aniele, który krzywdząc ludzi wykonuje rzekomo polecenie Boga. Dla mnie jest to po pierwsze przesada, po drugie prowokacja. No bo jak to - żeby było dobrze, najpierw musi byc źle, gorzej, bardzo źle? Bzdura. Na to Bog dał ludziom rozum i wolną wolę, żeby z tego korzystali.Ten zły człowiek, który podsunął dobremu kielich trucizny, dobrze wiedział, co robi.Kierował się, własnie wolną wolą i byc moze kiedys poniesie za to karę. Z kolei ten dobry poczuł sie skrzywdzony. To jeszcze pół biedy, a co miał myśleć biedak,któremu spalono dom? Lub ojciec, ktorego syn utopił się na jego oczach? W jaki sposób mieliby uruchomić swój rozum i wykorzystac wolną wolę, skoro w tragicznej chwili pewnie pomyśleli o Bogu źle? Zostali przeciez bardzo skrzywdzeni, i to ręką anioła,Który wykonał na nich boski wyrok. Za co wyrok? Nie zgadzam sie z tym, Bóg nie krzywdzi ludzi tylko po to, zeby potem bylo im lepiej.Nie powinniśmy w ten sposob mysleć.Bóg w ogóle ludzi nie krzywdzi. A w tym opowiadaniu skrzywdził, i to z premedytacją. Jawi sie temu ciekawskiemu czlowiekowi jako Bóg okrutny, a jego anioł jako kat.Nie zgadzam sie z taka wizją Boga i Jego zamierzeń.To opowiadanie straszy czytelnika, nic poza tym.Ja wolałabym ostatnie 30 lat przeżyc w trudniejszy sposob, niz to przeżyłam, tylko żeby mój synek żył.Wolałabym klepać biedę niz stracic dziecko. Nie chcę, żeby pseudoanioł spalił mój dom po to, żebym znalazła w zgliszczach skarb.Dla mnie ważna jest jedna prawda: niezbadane są wyroki boskie, ale Bóg nie krzywdzi ludzi! 


Re: Czas nie leczy ran-tacozapomniała
buleczka  
31-03-2010 21:14
[     ]
     
Witaj Iza,
dawno nie pisałyśmy :))

Zacznę od tego, że Bóg dał nam wolną wolę a rozum to my sobie ukradliśmy, rozum był w jabłku, którego nie wolno było nam ruszyć. Rozumu nie dostaliśmy, to jedyna rzecz jakiej nie mieliśmy w Raju stworzonym przez Boga dla nas, Jego ukochanych dzieci.
Jasne, że Bóg nie kara, przecież on jest miłosierny, troskliwy, to On wszystko wybacza i przyjmuje pod swe ramiona skruszone dzieci wracające do Domu.

Wiesz Iza, tak kombinując na maksa to ja bym powiedziała, że ten facet podający truciznę drugiemu nie tyle korzystał z wolnej woli co bardziej z rozumu, pewnie przekombinował sobie w swojej małej głowie, ile może zyskać na śmierci kolegi, chociażby ten głupi puchar, i stwierdził, że mu się to super opłaca. Tu skorzystał z wolnej woli, przecież w każdej chwili mógł zrezygnować z pomysłu. Kara?? Dla niego największą karą będzie rozpacz po stracie najcenniejszej rzeczy jaką mógł mieć, z którą wiązał wszystkie swoje plany na przyszłość, o której marzył i której pożądał, za którą pewnie skłonny byłby oddać życie. Ten człowiek do końca swojego życia będzie bolał nad tą stratą i to będzie jego rozpacz i kara, to jego największe nieszczęście. Ten dobry stracił coś co nie należało do niego, coś co dopiero dostał, jak to mówią łatwo przyszło łatwo poszło, nawet tego nie odczuł, nawet o tym nie pamięta.

Biedak, któremu spalono dom - ruderę w której mieszkał. Hmm... Spytaj jakiegoś biedaka o czym marzy i czego pragnie dla siebie i swojej rodziny, odpowie ci że zdrowia i lepszego życia, jedzenia, ciepłego domu, nie przeciekającego dachu, czystych ścian, bezpieczeństwa dla rodziny - o to co noc modli się do Boga, dziękuje za dziś i prosi o lepsze jutro. I dostał lepsze jutro.

Ten ojciec... rozwiązły, nie katolik... nic o mamie... to może tej mamy już nie było, a ten ojciec miał to dziecko w głębokim poszanowaniu, bawił się i chulał, zajmował się babami zamiast tulić syna... a syn - może ten syn modlił się codziennie do Boga, i prosił "Boże zmień mojego Ojca, chcę poczuć jego miłość do mnie, chcę zagościć w jego sercu a nie tylko życiu, bo na razie czuję się w tym życiu jak balast, Boże zmień mojego Ojca, spraw by mnie pokochał jak syna, abym wreszcie to odczuł"... i może to była jedyna droga aby spełnić prośbę syna...

Ile z was choć raz w życiu modliło się o podobną głupotę? Spraw Boże żeby coś się zmieniło... Może nasz Bóg próbuje nam pomóc, może mu to trochę nie wychodzi tak jakby chciał, jakbyśmy my chcieli. Przecież my jesteśmy na jego wzór i podobieństwo - to jak my popełniamy błędy to on tymbardzie je robi. Ale nigdy nie uwierzę, że kiedykolwiek Bóg zrobił cokolwiek po to aby nas skrzywdził. Nie potrafi jest przecież Ojcem.

W mojej ocenie opowiadanie ma jedno proste przesłanie - jesteśmy zbyt mali i zbyt ślepi aby dostrzec i pojąć zamysły i wolę Bożą, wydaje nam się że jak posiadamy rozum to wiemy wszystko najlepiej wiemy i rozumiemy, choć wcale nie szukamy większego i głębszego sensu. Wydaje nam się, że jak ciągle potykamy się o ciężkie kłody, jak czujemy wciąż ten ucisk w sercu to jest to kara w nas wymierzona - a tak wcale nie jest, bo to Bóg wie lepiej a wszystko co robi, robi z miłości i dla naszego dobra, a nie po to aby nas karać.

W mojej ocenie opowiadanie stanowi całość, nierozerwalną całość i jako całe należy je interpretować, a nie fragmentami przypisywać do siebie i analizować, bo wtedy to ono traci swój sens i swoje przesłanie.

No może być jeszcze jedno przesłanie - precyzyjnie, co do najdrobniejszego szczegółu formułujcie swoje modlitwy, aby nie okazało się że Bóg je źle zrozumiał. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 21:21 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran-mama Emmy
buleczka  
31-03-2010 20:43
[     ]
     
Wierz MamoEmmy, ja nie wierzę że nasze Dzieci prowadzą nas do świętości, uważam że każdy tam tupta sobie indywidualnie, każdy pracuje na siebie samego, a nasze Dzieci widocznie zapracowały sobie na tę świętość szybciutko, nawet bym powiedziała że za szybciutko...

Jeśli chodzi o Ciocię Filipa, to ja wiem doskonale że z jej strony wejście na forum to nie była ciekawość, chęć strzelania dobrych rad, chlapania coś ot tak czy też pocieszanie samej siebie. Ewelinka trafiła tu bo szczerze cierpiała i potrzebowała odnaleźć się w soim bólu tak jak my w naszym. Jest z nami, przynajmniej ze mną i Eweliną, ponad 2 lata. Znamy się. Nam wystarczy jedno zdanie żebyśmy wiedziały o czym mowa, bo my się znamy, pamiętamy, bo w pewien sposób stałyśmy się członkami tej dziwnej i nowej rodziny. Owszem my mamy do siebie jakiś sentyment, bo wtedy w tych najgorszych chwilach byłyśmy tutaj ze sobą, wspierałyśmy się i nadal to robimy, choć już nie tutaj na forum.

Widzisz, Mamo Emmy z nami jest tak, że dużo pisałyśmy, ja sama często łapię się na tym że piszę do "Nowej Mamy" tak jak do "Starej Mamy", zakładając że ona wie o czym mówię a potem się okazuje że ją wkurzyłam bo ona mnie nie zna i nigdy nie czytała moich postów, a wręcz ją wkurzyły zamiast jej pomóc. Dopiero po wyjaśnieniach "co miałam na myśli" emocje jakoś opadają. My już tak mamy. Zresztą tak też poznałam się z kilkoma Mamami, od sprzeczki. Sprawiam ból nieświadomie, poprostu czasem piszę i wydaje mi się to tak oczywiste że wszyscy wiedzą o czym mówię. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 20:43 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran-mama Emmy
mamaEmmy  
31-03-2010 21:00
[     ]
     
Dla sprostowania: piszac o osobach wchodzacych na forum z ciekawosci nie uderzalam w Ciocie Filipka, ktora przy okazji serecznie pozdrawiam.

Pisalam ogolnie… I zostalam wywolana do tablicy :( 
----------------------------
mamaEmmy ur.zm. 22.09.2009 31tc i Maxa ur. 27.11.2010
http://mojamalutkaemma.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: Czas nie leczy ran-mama Emmy
buleczka  
31-03-2010 21:34
[     ]
     
Bardzo przepraszam za tę tablicę :)) I padam na kolana :))

Wiem, że pisałaś ogólnie ale ja postanowiłam wyjaśnić swoje argumenty i tok rozumowania... Sorki że tak do ciebie wyszło :))

Pozdrawiam 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 31-03-2010 21:43 przez buleczka

Re: Czas nie leczy ran-Anny Wolskiej
ciocia Filipka  
01-04-2010 01:04
[     ]
     
Skoro przeszkadza Ci, że jestem na tym forum, to po co czytasz temat, który zaczęłam??? Mam jasny i czytelny nick Ciocia Filipka, nie można go chyba zrozumieć inaczej..

Temat ten miał być jasny i czytelny, o bólu, który nie znika wraz z upływem czasu. A tu rozpętała się wojna i afera, że wogóle zabieram głos!!! Myślałam, że tu jest tak, jak kiedyś.. Ale na szczęście zawsze mogę liczyć na Bułeczkę, Werę, Rudzię..

Najbardziej dziwi mnie fakt, że osoby, które znają mnie z tematu o rodzinie, które odpisywały, teraz nagle są przeciwne mojej obecności.. 
Ewelina, ciocia Filipka

Re: Czas nie leczy ran-Anny Wolskiej
rudzia71971  
01-04-2010 12:24
[     ]
     
Droga Ewelinko zabieraj głos i pisz kiedy masz na to ochotę,każdy ma do tego prawo.Myślę,że gdyby takie prawo miały tylko mamy to admini usunęli by Cię na samym początku,a im to nie przeszkadzało,że wypowiada się Ciocia.Jestem jak najbardziej za tym żebyś dalej pisała a osoby którym to nie odpowiada poprostu niech nie czytają.I życzę wszystkim mamą żeby i u nich była taka Ciocia jaką jesteś Ty:)

Serdecznie Cię pozdrawiam Ewelinko
Fifciowi (*)(*)(*)(*)(*) 

Ewa mama aniołka GRZESIA
i Krzysia szalonego łobuziaka

http://grzesiumajcher.pamietajmy.com.pl/



Re: Czas nie leczy ran
kasia-m  
01-04-2010 12:37
[     ]
     
Również uważam,że powinnaś pisać dalej.
Sama chciałabym mieć taką "ciotkę" koło siebie.
Jesteś skarbem;)

I wiem co chciałaś przekazać.
Iż pomimo czasu,jaki minął cały czas myślisz,tęsknisz i cierpisz.Przecież też czekałaś na Niego.I masz prawo (takie samo jak my) cierpieć.

Nie rozumiem tego "stopniowania" bólu.
Ok jesteś "tylko"ciocią.Cierpiącą ciocią,która swoimi wpisami chciała pokazać,że jest ktoś jeszcze oprócz nas matek,kto mysli i płacze za naszymi dziećmi.

Rób dalej swoje.

Osobiście dziękuję.
Ściskam Cię,ciotka;) 
Kasia Mama Malwinki (*+29.09.07)


Dziękuję
ciocia Filipka  
01-04-2010 12:46
[     ]
     
Dziękuję, jesteście kochane! Strasznie się cieszę, że tu trafiłam. Bez Was nie dałabym rady..

Światełka dla wszystkich Aniołków (*)(*)(*)

Z okazji nadchodzących Świąt Wielkiej Nocy życzę dużo sił i ciepła. Pozdrawiam i przytulam :)

Ps. Uwielbiam ten tekst: "Boże! Daj mi siłę, abym potrafiła zmienić to, czego nie potrafię zaakceptować i zaakceptowała to, czego zmienić nie mogę.." I tego z całego serca Wam życzę! 
Ewelina, ciocia Filipka

Re: Dziękuję
karolina_23  
01-04-2010 13:51
[     ]
     
Ciociu Filipka, bądź z nami i pisz co chcesz i kiedy chcesz :)
P.S. ja również chciałabym aby mój synek miał taką ciocię jak ty.
Pozdrawiam Cieplutko. 
Mama Aniołka Mateuszka (+ 24 paź. 2007), Amelki (31.12.2008) i Agatki (16.07.2011).

Re: Dziękuję
buleczka  
01-04-2010 14:01
[     ]
     
ja mam nadzieję, że moje ciocie kiedy na nie nie patrzę i ich nie słyszę są właśnie takie jak Ciocia Filipa, i każdego dnia staram się wierzyć że tak jest, że takie są nawet gdy mnie przy nich nie ma

Buzilki Ciotka
I nawet nie próbuj uciekać 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Dziękuję
kulkry58  
01-04-2010 17:05
[     ]
     
Ciociu Filipka pisz jak potrzebujesz tego,jestem ZA. Mam tez taka siostre,a CIOCIE JARKA i tez wiem,ze bardzo cierpi!!!Pozdrawiam mama Jarka lat 17 


Re: Czas nie leczy ran
betka(Wolska)  
01-04-2010 16:14
[     ]
     
tak,ja tez uwazam, ze jestes fantastyczna ciotka, ale to opowiadanie............
nie kazdy ma taka zdolnosc głebokiej refleksji i interpretacji jak ty czy bułeczka....
w sumie mogłabym to pominąć, ale skoro każdy może wyrazić swoje zdanie ...
trafiają tu mamy swieżo po stracie i ten tekst może do nich nie przemówić tak jak nie przemawia do mnie- choć u mie minęło już parę lat.
niewiem skąd to wytrzasnełaś i myśle że bardziej odpowiednie byłoby forum "rozmowy o wierze".
w sumie to wszystko.
pozdrawiam 


Re: Czas nie leczy ran - betka
buleczka  
02-04-2010 00:09
[     ]
     
dziękuję że przeczytałaś moją interpretację opowiadania
owszem nie każdy ma taką zdolność widzenia i odczytywania głębi ale właśnie o to chodzi, ze każdy z nas ma inny "dar" i dzięki temu ja mogę zyskać coś od ciebie a ty ode mnie, ja mogę pomóc tobie a ty mnie
tak ja widzę głębiej... nie tylko opowiadanie ale i życie, często czyjeś... aż za głęboko... nie przepadam za tym darem... czasem go nie znoszę, nienawidzę... ale skoro go mam to uczę się go wykorzystywywać...

może masz rację, że opowiadanie tego typu bardziej pasowałoby na "rozmowy o wierze" ale ile z nas tam zagląda???
a przecież chodzi o to aby dotarło i aby przeczytało jak najwięcej mam, a co by nie muwóić tu każdy czyta, czyż nie?? 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Czas nie leczy ran - opowiadanie
T.A.M.  
02-04-2010 13:03
[     ]
     
Choć rozumiem ogólny sens tego opowiadania, to jednak budzi ono we mnie wewnętrzny bunt. Może dlatego, że podobnego typu teksty (Bóg zabiera dziecko, by nie zeszło na złą drogę, by nawrócić rodziców itp.) usłyszałam zbyt wcześnie, zbyt często, i nie miałam siły wołać jak bardzo mnie ranią.
to budzi we mnie ogromną złość nawet teraz, bo zbytnio upraszcza, poza tym wydaje mi się, że zakłamuje obraz Boga, przedstawia go jako okrutnika, takiego Boga nie chcę znać, nie rozumiem go- gdy mnie tak bardzo boli rozłąka z dzieckiem.
myślę, że napisać (napisać- w sensie stworzyć) ten tekst mógł tylko ktoś kto stał obok- wtedy łatwiej o dystans, ktoś kto stracił dziecko chyba nie napisałby w ten sposób, choć mogę się mylić.To chyba już w naszej naturze tak jest, że oceniamy innych przez pryzmat siebie, nie zawsze to wychodzi na dobre :)

Może macie pomysł jak można byłoby zmienić ten nieszczęsny fragment, tak by nas nie ranił, bo opowiadanie mówi o czymś ważnym, ale w taki sposób, że może bardzo zranić i co gorsza oddalić od Boga, a już na pewno kościoła.

A może po prostu trzeba do takiego patrzenia dorosnąć, dojść przez własny ból, trud pytań bez odpowiedzi,może za kilka dziesiątek lat spojrzę na to inaczej...może nie.

Czasem mi się wydaje, że "wola Boża" się staje trochę takim nadużywanym "słowem wytrychem".
Tak łatwo ludzie zapominają, że z wolą Boga nawet samemu Chrystusowi było tak ciężko się pogodzić, ile to wymagało wewnętrznej walki.
Kiedyś na forum o wierze cytowałam słowa metropolity Antoniego Blooma - o nocy w Getsemanii. Może ktoś będzie miał ochotę, potrzebę przeczytać
http://www.dlaczego.org.pl/forum/view.php?bn=nowe_wiara&key=1252706941

Pozdrawiam
Ania, mama Teo 
Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
Ostatnio zmieniony 02-04-2010 15:46 przez T.A.M.

Re: Czas nie leczy ran - opowiadanie
buleczka  
02-04-2010 16:28
[     ]
     
T.A.M. w mojej interpretacji opowiadania Bóg nie jest okrutnikiem i złośliwcem, ale miłosiernym ojcem, który próbuje spełniać życzenia swoich dzieci, z tym że niestety te życzenia były mało precyzyjne... źle się z Bogiem człowiek zrozumiał albo źle Bóg zrozumiał człowieka w natłoku ludzkich życzeń...
Bóg nie jest potworem, nie mógłby.
Tu jest interpretacja:
http://www.dlaczego.org.pl/forum/view.php?bn=nowe_strata&key=1270062872&st=30 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 02-04-2010 16:29 przez buleczka

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora