Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - ósma rocznica | |
|
Hanulka2009  
11-02-2010 20:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
18 stycznia, na trzeci dzień po "kosmetycznej", jak nam zawsze mówili, operacji rozszczepu podniebienia miękkiego, nagle zmarła we śnie nasza siedmiomiesięczna córeczka, Hanulka. Sekcja wykazała "uduszenie się na skutek aspiracji treści żołądkowej do płuc". Oczywiście, prokuratura od razu stwierdziła, ze taka śmierć nie miała nic wspólnego z operacją, ale ja nie mogę uwolnić się od obrazu naszej Słodziaczki ze szpitala - takiej słabiutkiej, ani razu się nie uśmiechnęła, nawet kiedy na trzeci dzień rano znalazła się w domku i wydawało się, ze tak ładnie je... Nikt jej nawet nie raczył obejrzeć przy wypisie... Usiłuję zrozumieć, jak to się mogło stać! Przerzuciłam mnóstwo tekstów medycznych w necie i odkryłam (dlaczego nikt nam tego nigdy nie powiedział?!!!), że te rozszczepy są często powiązane z chorobą refluksową. Czy któreś z Waszych Maleństw spotkało może coś podobnego? Z jednej strony próbuje zrozumieć, a z drugiej czuję, ze śmierć Hanulki, tak mówił o niej jej braciszek, to jakaś Wielka Tajemnica. Hania urodziła się miesiąc za wcześnie, po trudnej ciąży (wielowodzie), była taka malutka, spokojniutka, poważna, prawie nigdy nie płakała, przesypiała całe noce, potrafiła bawić się sama na macie albo w leżaczku. Cichutko żyła i cichutko odeszła... Nie wiem, miałam kilka razy takie dziwne przeczucie, że ona nie jest mi dana na długo... Nie potrafię jeszcze tego wszystkiego sobie poukładać, nie potrafię spokojnie pisać tych słów. Na pewno mnie rozumiecie - Wy, jak nikt na świecie. Tymczasem w moim brzuszku żyje mały Stefek - sens nieplanowanego pojawienia się go tam w październiku stał się w styczniu przeraźliwie jasny... Kasia, mama Hani (12.06.2009 - 18.01.2010), Jerzyka (2,8 lat) i Maleństwa pod sercem (18 tc)
|
Ostatnio zmieniony 18-01-2018 21:16 przez kasiadob |
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
beti23  
11-02-2010 22:12 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Niestety w sprawach medycznych nie potrafię Ci pomóc.
Dla Twojej córeczki zapalam światełka (*)(*)(*) Ciebie przytulam wirtualnie ------------------------------------------------------------------- Fasolka 5tc 12.2007, Fasolka 5tc 04.2008, Adaś ur.zm.w 23tc. 27.01.2009r "Tak bardzo chcę być z Tobą, czuć Twego serca bicie, za każdą z takich chwil oddałabym całe życie&
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
anna wolska  
11-02-2010 22:24 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bardzo mi przykro.Niestety na tak niewiele zdarzeń mamy wpływ. Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
KASIA1  
12-02-2010 07:50 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Musisz być teraz silna dla swojej Hani i dla Maleństwa które nosisz pod serduszkiem.Tego Ci życzę z całego serca i mocno Cię przytulam.
Dla Hani(*)(*)(*) mama Julii(*)(28.11.2009r)i małej Księżniczki Natalki
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
jolek  
12-02-2010 11:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki (*)(*)(*)(*)
Ciebie przytulam mocno i życzę sił mama Kasieńki
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
Marzka  
13-02-2010 11:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Współczuję i ściskam mocno. Haneczko światełko do samego nieba <*********************************************>
mama Aniłka7tc(*)i Aniołka Miłoszka*13.06.2007 +30.08.2007 (*)
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
aga72_sa  
13-02-2010 13:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu, ja też mam nieplanowanego synka, dziś też myslę, że pojawił się po to, bysmy nie oszaleli z rozpaczy po stracie 13-letniej Kingusi. Światełka dla Hanulki [***], a Ciebie mocno przytulam, będzie cięzko, niestety... Agnieszka - mama Aniołka Kingusi, Adriana lat 19 i Miłosza - 4 latka. Oto prawda o człowieku - istnieje dlatego, że ma duszę. A.de Saint-Exupery http://kingakosiewicz.pamietajmy
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
buleczka  
14-02-2010 18:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj, bardzo mi przykro z powodu córeczki.
Dzieci rozszczepowe w większości przypadków, a właściwie 95% ma tzw. refluks żołądkowy (cofanie się jedzonka). "Łopatologicznie" wygląda to tak że dziecko ma w żołądku coś w rodzaju miarki, i jeśli przelejesz ponad kreskę to ta właśnie ilość jest z powietrzem wybijana do góry, u większości dzieci wygląda to jak ulewanie po jedzeniu, u część wygląda to jak wystrzał mleka razem z beknięciem. W przypadku ulewania jest jest to o tyle niebezpieczne że "podbihja się mleko" delikatnie, dziecko powinno je przełknąć spowrotem, czesem przy przełykaniu wpada nie w tę dziurkę i dziecko może się zachłysnąć. Operacje podniebienia są wykonywane w znieczyleniu ogólnym. Po nich dziecko zaczyna jeść w następnej dobie po operacji od niewielkich ilości ok. 30ml-40ml, i należy trzymać je pionowo i patrzeć czy nie ulewa. Nie powinno ssać smoka. Ze szpitala powinno wyjść po/ w 7 dobie od zabiegu. W 1-3 dobie mogą też pojawić się skrzepy zatykające drogi oddechowe. Częstą procedurą jest wypis dziecka w 3 dobie, bez "wypisu" za zgodą rodziców, wypis pocztą.
Nie wiem co jeszcze chciałabyś wiedzieć. Poprostu pytaj.
Jeszcze raz bardzo mi przykro. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
buleczka  
14-02-2010 21:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ah, tak może jeszcze dodam, że ja też po pierwszej konsultacji usłyszałam że to tylko kilka zabiegów "kosmetycznych" zupełnie nie groźny dla dziecka. Na miejscu, w noc przed zabiegiem okazało się co innego. Mój synek miał niedorozwój podniebienia miękkiego i twardego po stronie prawej. Nam się nieudało doczekać do zabiegu... ale przez 3 m-ce pobytu napatrzyłam się trochę na lekarzy, dzieci, zrozpaczonych rodziców i ... to trochę jak taśma produkcyjna, bez sentymentów i czułości. Mojego synka też lekarz prowadzący "nie miał czasu" obejrzeć przed wypisem do domu, choć miał 24 godzinny dyżur, i to była niedziela - bez zabiegów. Wogóle unikał rozmowy. Przypadek i intuicja, i jeden wspaniały lekarz, sprawiły że ja nie wyszłam z dzieckiem, zarządałam wypisu, którego jak się okazało nikt nie chciał podpisać więc przenieśli mnie na pediatrię... 3 dni później w nocy mój synek przestał oddychać i gdyby nie to że byliśmy w szpitalu umarłby 6.12. Oczywiście lekarz prowadzący mówiąc o wypisie podkreślał że nie mam się czego bać, dziecko jest zdrowe i stabilne oddechowo, nie potrzebuję żadnego sprzętu do pomiaru oddechu i żadnych zabezpieczeń, bo nie ma powodu do paniki. Dodam że mój synek miał spadki saturacji w nocy, nawet do 65% (tzn. zapominał o oddychaniu albo wstrzymywał powietrze albo miał z tym poprostu trudność, w każdym bądź razie zawsze w trakcie snu, płaczu i złości). buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: do "Bułeczki" | |
|
Hanulka2009  
15-02-2010 13:13 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bardzo, bardzo Ci dziękuję za odzew!
Widzę, że Twój Synek odszedł właściwie w wieku Hani. Bardzo mi przykro!
Napisałam ostatnio list do Prokuratury (w zwiazku z toczącym się dochodzeniem)w sprawie potraktowania Hani w tym nieszczęsnym IMIDzie. Siedze i mysle, czy to w ogole ma sens. Ale widzę po Twoich słowach, że jednak nie tylko do naszej córeńki tak "lekko" podchodzili. Jak myślisz, może warto coś z tym zrobić? Oczywiście, chodzi przede wszystkim o te Maleństwa, które tam trafią w przyszłości, bo mojej Słodzi nic mi już nie wróci:((((( Zakwalifikowali ją do tej operacji ze sporą anemią niewiadomego pochodzenia (nie przechodziła mimo podawania leków. Teraz czytam, że to częsty objaw tego refluksu...). Cofnięcie się pokarmu z żoładka do płuc tez musiało mieć jakąś przyczynę. Podobno zdarza się to czasem właśnie przy tej chorobie refluksowej. A moze jakas infekcja? Osłabienie po operacji? Chyba nigdy się tego nie dowiemy...
Jeszcze raz, wielkie dzięki i Światełko (*) do Nieba dla Twojego Syneczka!
kasia
|
|
Re: do "Bułeczki" | |
|
buleczka  
15-02-2010 14:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Przepraszam, nie mogę teraz zabardzo pisać ale opiszę później... ale mam na szybko jedno pytanko czy ty aby nie mówisz czasem o IMiD na Kasprzaka 27 w Warszawie ... i czy przypadkiem to nie dr Sur..... prowadził Hanię ??? buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 15-02-2010 14:08 przez buleczka |
Re: do "Bułeczki" | |
|
buleczka  
15-02-2010 15:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulka, z refluksem różnie bywa. Jeśli jest on niewielki leczony jest lekami podawanymi dziecku doustnie i z reguły wystarcza. Przy silnym wymagany jest zabieg chirurgiczny polegający na "zaszyciu otworu do żołądka, zmniejszeniu go" - oczywiście w znieczuleniu ogólnym. Jeśli dziecko miało refluks żołądkowy zauważyłabyś to wcześniej - ulewanie trudno przeoczyć.
Jeśli chodzi o anemie lub infekcje to każda osłabia organizm dziecka. Głównie jest to niebezpieczne w okresie pooperacyjnym, kiedy dziecko dochodzi do siebie potrzebuje mnóstwo sił i spokoju. Każde dziecko ma osłabiony organizm po operacji i wytraca masę ciała.
Jeśli byłyśmy w tym samym szpitalu, a coś mi mówi że tak, to tam każde dziecko jest wypisywane w 3 dobie i wraca w 7 dobie albo później na zdjęcie szwów i kontrolę. Zostają dzieci, których rodzice wyraźnie mówią i podkreślają, że nie chcą jeździć w te i spowrotem i czekać będą w szpitalu, co oczywiście nie jest mile widziane przez personel. Częściowo, a raczej głównie, procedura i taki sposób postępowania wynika z faktu, że miejsc jest mało a dzieci do operacji dużo, długie są też terminy oczekiwania, często przesuwane ze względu na wypadki - dzieci, które trzeba natychmiast przyjąć, takie jak mojego synka.
A tak, nawiasem mówiąc twoja córcia wcale nie musiała mieć refluksu żołądkowego aby cofneło jej się jedzonko - mogła poprostu tego dnia zjeść za dużo - coś w rodzaju "oczy jedzą a żołądek nie przyjmuje" i mogło jej się cofnąć tak nie fortunnie dużo, że w momencie przełykania (każde dziecko przełyka to co się cofnie) część wpadła do płuc, mogła to być nawet nie wielka, minimalna ilość, ale przy chorym i osłabionym organiźmie płuco nie dało rady, np. przy zdrowym organiźmie mogłaby to odkrztusić.
Pytasz czy warto walczyć? Ja myślę że nie. Jeśli to jest ten chirurg, o którym wspomniałam to jako lekarz to wspaniały specjalista, który uratował życie setkom dzieci rocznie, jako człowiek - dno totalne, maszyna do wykonywania perfekcyjnej roboty, bez sentymentów. Myślę że to życie go zmieniło, kiedyś, do czasu wypadku, był innym człowiekiem, poprostu ludzki odruch się w nim wypalił. Jeśli chodzi o szpital to nic się nie zmieni - takie mają warunki. NFZ się nie zmieni i napewno niczego im nie da, ani nie dobuduje kolejnego skrzydła. Dłuższe trzymanie twojego dziecka, blokuje miejsce dla innego, któremu zabieg może uratować życie. Nie zrozum mnie źle - oni naprawdę robią cuda z tymi maluchami. A życie tam to swoista "taśma produkcyjna".
Owszem są tam lekarze, naprawdę cudowni, którzy doglądają swoich pacjentów kilka razy dziennie, i pięć razy przemyślą zamim dadzą wypis. Dzięki takiemu człowiekowi mój Syn żył jeszcze ponad 2 miesiące, a takiego długu nigdy nie spłacę.
Ja nie jestem w stanie udowodnić zaistniałej sytuacji. W dniu "wypisu", kiedy za radą lekarza nie zgodziłam się wyjść, przeniesiono mnie z dzieckiem na pediatrię, oczywiście po awanturze i to ostrej - oficjalnie "infekcja górnych dróg oddechowych", wypis z chirurgi leczenia wad twarzoczaszki dostałam następnego dnia, oczywiście z datą poniedziałkową i wielką pogrubioną adnotacją "dziecko nie wydolne oddechowo-krążeniowo we śnie i chwilach niepokoju, niestabine oddechowo-krążeniowo, nieintubacyjne, po nieudanych próbach intubacyjnych". Oficjalnie więc mój Tomciuś dostał wypis w dniu wypisu ale z powodu infekcji został przeniesiony na obserwację na pediatrię. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 15-02-2010 15:04 przez buleczka |
Re: do "Bułeczki" | |
|
Hanulka2009  
15-02-2010 16:18 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Tak, to IMID na Kasprzaka i drSu.. My jesteśmy z Warszawy, więc nawet nie byłoby argumentu, że "nie chcemy jeździć". Zresztą, szwy miały same się rozpuścić... Widzę, ze znasz tę atmosferę na Oddziale. Ironia losu nr.1 - cieszyłam się, ze tak szybko wychodzimy, bo jakoś myślałam, że Hania dojdzie szybciej do siebie w domku i właśnie widziałam te biedne dzieci wokół, które wydawały się bardziej potrzebować bycia w tym okropnym miejscu... Ironia losu nr. 2 - Do Su dostaliśmy się "z polecenia" znajomego chirurga, tego dnia operował inny doktor, zapewne ten, którego z wdzięcznością wspominasz (Piw), widziałam, jak przychodził do swoich dzieciaczków po operacji - dobry człowiek, to się wyczuwało.
Powiem Ci, naprawdę szczerze, że nawet nie mam pretensji do konkretnego lekarza. Na pewno sam zabieg był dobrze przeprowadzony, mimo "sporych problemów z intubacją". Przecież skoro Hania umarła we śnie, bezgłośnie, mogło to się zdarzyć równie dobrze na oddziale, a ja spałabym obok i może niczego bym nie zauważyła... Tylko, jak czytam teraz Twoje słowa, to myślę po raz kolejny, jak kiepsko działa ten ich system, skoro mi nikt nie powiedział, że mam dawać małej niedużo mleczka, wręcz pielęgniarki zachęcały, że "im więcej, tym szybciej wyjdziecie". Wcześniej,w tej, pożal się Boże, poradni zero informacji, na co zwrócić uwagę, o refluksie w ogóle nikt nic nie mówił. To, że dobrałam odpowiednią butelkę dla Hani, też zawdzięczam forumowiczkom z internetu.
Też tak czuję, że to pisanie do Prokuratury nie ma sensu, bo tak działa nasza służba zdrowia, "takie są procedury" i już. Do końca życia będę sobie wyrzucać, że w ogóle zdecydowaliśmy się na tą operację, choć przecież nie mam 100% pewności, że to był jej skutek. Ale zdenerwowała mnie najbardziej widoczna ulga policji po sekcji, że "wątku szpitalnego nie bierzemy już w ogóle pod uwagę" (w związku z tym postanowili np. przesłuchać moją biedną mamę, starszą panią w szoku po śmierci ukochanej wnusi, która była tego strasznego dnia u nas). Po prostu jestem zła na to wszystko razem, a najbardziej na własną bezsilność...
Wielkie dzięki za posty, to naprawdę pocieszające, że jest ktoś, kto może sobie wyobrazić ostatnie dni życia mojej Słodziaczki Ukochanej... Mam na myśli tą całą atmosferę szpitalną, ten personel...
Serdecznie Cię pozdrawiam! kasia
|
|
Re: do "Bułeczki" - trochę ironii | |
|
buleczka  
16-02-2010 16:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj, atmosferę znam aż za dobrze, na samym oddziale spędziłam ok miesiąca, pozostałe prawie 3 na pediatrii na górze, i zaliczyłam 3 wizyty na Klinice Intensywnej Terapii. Znam szpital i personel bardziej niż bym tego chciała. Są super lekarze i super ludzie, i są lekarze wykonujący swoją pracę. Dr Sur zmienił się (podobno) po wypadku jaki się zdarzył jego rodzinie. Żona i dwójka małych dzieci zostali potrąceni na przejściu dla pieszych, zgineli na miejscu. Podobno od tego czasu on nie rozmawia z rodzicami, niezagląda do pacjentów, wykonuje jedynie zawód w którym jest niewątpliwie świetny. Ironia 1: Po porodzie łódzki chirurg stwierdził u Tomka niedorozwój podniebienia miękiego i twardego po stronie prawej, pierwotnego i wtórego, (całej reszty nie będę wymieniać) dodając że będzie problem z oddychaniem gdy zacznie gaworzyć o ile zacznie i o ile dożyje, wymaga operacji chirurgicznej i to kilkunatu zabiegów, przewiduje problem z intubacją i ewentualną tracheotomie w 1,5-2 roku życia, dodatkowo pani dr dodała że mogą dziecko przyjąć do kliniki ale operować będą dopiero w drugim roku życia o ile dziecko dożyje, a jak nie to mówi się trudno Poznań, Polanica i kilka innych placówek odmówiło przyjęcia po obejrzeniu zdjęć i dokumentacji. Warszawa wyznaczyła konsultację na 2 dni po telefonie. Dziecko przyjęto bez kolejki z racji posiadania sondy dożołądkowej. Pan dr Sur był przemiły. Obejrzał dziecko i stwierdził że to rozszczep podniebienia miekkiego i twardego, ze 3 zabiegi i posprawie, no prawie jak komsetyka. Wyznaczył nam operację na 20.X i na 13.XII, z nastawieniem na ten 2 termin, ale gdyby coś się działo (płacz, wstrzymywanie oddechu, bezdechy, bordowienie lub fioletowienie przy płaczu) to natychmiast tel i przyjeżdżamy. No wrażenie super i sama diagnoza brzmiała o 100% lepiej. Dla rodziców to jak balsam po poprzedniej. Ironia 2: Problemy zaczeły się przy gaworzeniu, Tomek robił się bordowo-fioletowy. Tel i ... już nie chciał słuchać o naszym strachu, odesłał nam do dr Piw jako osoby układającej grafik operacji i kazał się tam wcisnąć. Po opisie dziecka nie było, za 3 dni mieliśmy termin. Miał być zabieg, przewidywano problemy z intubacją i co najmniej 3 dniowy pobyt na OIOMie, w sumie ok 10dni... nigdy z tamtąd nie wyszliśmy, nigdy nie było operacji, a żadna intubacja się nie udała. Ironia 3: dr prowadzący - dr Sur, a na oddział przyjoł nas dr Piw i po obejrzeniu Tomka od razu powiedział "nie będzie operacji, jego się nie zaintubuje, i tracheo nie pójdzie". Pamiętam że wprost pytaliśmy ile mamy zapłacić i gdzie jest ta ich prywatna klinika. On nam przez prawie 4 godz tłumaczył, że cudem jest to że Tomek żyje i sam oddycha i jeszcze się bawi i uśmiecha i ma cały mózg, i że tym mamy się cieszyć. Rysował wadę i tłumaczył sytuacje. Każda próba intubacyjna mogła się skończyć śmiercią. Sam też próbował i nie dał rady. Ironia 4: nie był naszym lekarzem a był przy nas codziennie. Ironia 5: To on powiedział mi że bez wypisu nikt mnie nie wyrzuci a nikt w tym szpitalu nie odważy się podpisać wypisu. Zabronił mi wychodzić ze szpitala, mówił że Tomek jest tak osłabiony po próbach itubacyjnych że to kwestia 1-3 dni jak przestanie oddychać we śnie. I się nie pomylił. Zawdzięczam mu życie chodź bardzo krótkie. Ironia 6: dr Sur nigdy nie przyszedł na pediatrię, dr Piw tak. Ironia 7: wszyscy mówili o tracheo, wszyscy mówili że to jedyne wyjście aby żył, że bez tego nie ma szans przeżyć 1-1,5 roku. Mówili i tłumaczyli skutki i ryzyko zabiegu, prsili o podpis na zgodzie ze łzami w oczach. Ale tylko dr Piw jako jedyny miał odwagę powiedzieć że jego życie to wola Boża bo medycznie to on powinien był umrzeć przy porodzie a żyje w niewytłumaczalny sposób i rozwija się. Więc jeśli tracheo się uda mu przeżyć to znaczy że tak chciał Bóg bo medycznie to on nie masz szans żadnych. Tracheo przeżył i jeszcze 4 dni bez żadnych komplikacji i problemów. Miał wypis z OIOM i tego dnia umarł, w Walentynki.
Tej ironi to tam było duż więcej. Ale wracając do personelu. To ja bym bardziej obwiniała pielęgniarki. Siedzą jak święte krowy i łachę robią że przyjdą. Przy mnie, na tej część "opieki pooperacyjnej" dziecko się dusiło a one łaziły, i gbydym się nie darła na całe garło to by nie weszły nawet do pokoju... A swoją drogą to one nadal biorą tam 200zł za "nocną opieke nad dzieckiem na odziale pooperacyjnym"? czy zdrożało?
Pisałaś, że były problemy z intubacją, to rozumiem że dziecku podłączono później pulsoksymetr do pomiaru oddechu? czy może panie zapomniały? Nadal jest za mało materacy dla mam do spania?
Pamiętam że po 3 próbie intubacyjnej jedna z pielęgniarek podłączyła założony nosek do butli tlenowej... tylko zapomniała odkręcić tlenu... buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 16-02-2010 17:28 przez buleczka |
Re: do "Bułeczki" a propo śmierci we śnie | |
|
buleczka  
16-02-2010 17:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
> Powiem Ci, naprawdę szczerze, że nawet nie mam pretensji do konkretnego lekarza. Na pewno sam zabieg był dobrze przeprowadzony, mimo "sporych problemów z intubacją". Przecież skoro Hania umarła we śnie, bezgłośnie, mogło to się zdarzyć równie dobrze na oddziale, a ja spałabym obok i może niczego bym nie zauważyła...
owszem mogłoby się to zdarzyć na oddziale, obok ciebie ale wtedy z urzędu odpowiada szpital, lekarz dyżurny i pielęgniarki oraz lekarz prowadzący. Po zabiegu, gdzie problematyczna była intubacja dziecko piwinno mieść podłączony na obserwację, przynajmniej na 24h monitor oddechu (pulsoksymetr) - mają ich sporo na wyposażeniu, tylko paniom się nie chce ich podłanczać (przyklejenie plastra na palcu) i latać jak w nocy wyją, albo słuchać latających matek. Dodam że u mnie, na chirurgii, w nocy gdy wył monitor nigdy nie pojawiła się żadna pielęgniarka. Sama zakładałam dziecku maskę z tlenem i regulowałam poziom tlenu, taki jaki uznałam za stosowny i wystarczający. Monitor i tlen dostałam na żądanie i po awanturze. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 16-02-2010 17:28 przez buleczka |
Re: do "Bułeczki" apropo sprawy i prokuratury | |
|
buleczka  
16-02-2010 17:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Tak nawiasem mówiąc, ale się rozpisałam, już dawno tego nie robiłam, można by się było uczepić ponownie wątku szpitalnego. Jeśli dziecko miało refluks żołądkowy to powinna być taka adnotacja na wypisie szpitalnym - przecież oglądał je chirurg. Można by sprawdzić czy cofneło się samo jedzonko czy np. z krwią lub skrzepkami (one po zabiegu lądują w żołądku dziecka, bo dziecko przełyka tą krew z jamy ustnej, a część wypada noskiem i ustami) - sprawdzenie treści tego "jedzonka" mogło by dać odpowiedź kiedy się cofneło i ile czasu leżało sobie w płucku, zanim płucko odmówiło pracy. Być może twoje dziecko tą treścią żołądkową poduszało się systematycznie od 3 dni, tego nie można wykluczyć bo jest to prawdopodobne. Poza tym treść żołądka mogła się cofnąć w małej maleńkiej ilości do płuca na 3 dni przed śmiercią, dziecko było słabe bo organizm (płuca)walczył ale nie dał rady. Problemy oddechowe byłyby by widoczne gdyby szpital wykonał pomiał oddechu przed wipisem a lekarz prowadzący zbadał dziecko. Pytanie tylko czy masz wypis w ręku? I z jaką datą? Dostałaś go pocztą czy do ręki? Przed czy po zgonie?
A najważniejsze - czy naprawdę chcesz to rozgrzebywać?
ja mam wyniki sekcji (wykonano bez mojej zgody), wynika z nich że miałam dobre przeczucie dzień przed, niestety lekarz mnie nie posłuchać i uznał za histeryczkę, wiem że pamięta każde moje słowo i bedzie to pamiętał do końca życia, lekarz popełnił błąd ... i wiesz mi, nie zmienia to w żaden sposób tego co czuję buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 16-02-2010 17:27 przez buleczka |
Re: do "Bułeczki" apropo sprawy i prokuratury | |
|
Hanulka2009  
16-02-2010 18:12 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Strasznie mi przykro, że przeze mnie musisz znów do tego wracac... Swoją drogą, Twój Tomuś nie mógł trafić tu na Ziemi na lepszą mamę niż Ty! To jasne! Ja niestety nie umiem robić awantur, nie jestem asertywna i ślepo wierzę ludziom - specjalistom, bo przecież ja się nie znam, nie jestem lekarzem... Teraz widzę, że źle się przygotoałam do pobytu w tym szpitalu, tylko że jak szczęśliwe mamy wymieniają się doświadczeniami na forum kilka miesiecy po operacji i dzidiusie sa zdrowe, to już nikt o złym nie pamięta... Ten aparat do oddechu (znalam go z czasow, kiedy Hania jako wczeniaczka miala go przez dwa dni po porodzie) nawet jej podłączyli na jakąś godzinę po zabiegu. Jak sie wybudziła, to pamietam, że nawet zawył i wtedy... pielęgniarka zabrała pulsokksymetr, coś tam mówiła, że już nie potrzebny.
Za nocne "bycie przy dziecku" biorą teraz 250 zł. Ta moja pielęgniarka wydawała się sensowna (Basia chyba). Dlatego też myślałam, że skoro jej nic nie zaniepokoiło... Za to nastepnego dnia przyszła na dyżur inna, której wyraźnie coś się u Hani nie podobało. Pytała nawet, czy mała trafiła tu z OIOMu, dlaczego tak chrypi, na co ja, że ma wiotkość krtani (zawsze miała taką jakby chrypkę, rzeczywiście po operacji większą, ale obok leżał chłopczyk z takim samym chrypem i nawet ta pielęgniarka, co siedziała przy Hani śmiała się, ze nasze dzieci niezly koncert dawały w nocy...). No i przy wyjściu, jak jej wyjmowała taka starsza pielęgniarka wenflon, to się pytała, czy drSur ją zbadał, na co ja, że nie, bo już go nie ma (niedziela była). Na porannym obchodzie był tylko taki młody stażysta z kucykiem - dowcipniś. Zobaczył tylko, ile jadła i do widzenia.
Wypis dostałam po śmierci córeczki, pocztą z datą niedzielną. Na pewno się dowiedzieli, bo prokurator brał dokumentację. Stąd pewnie wyraźna adnotacja o anemii... Ale tylko to - że stan dobry przy wypisie, że na anemie podawac takie i takie leki...
Wiesz, zdecydowanie napiszemy z mężem do tej Prokuratury (ten list, co przygotowałam się nie nadaje). Nawet rozmawiałam dziś z policjantką, zajmującą sie sprawą Hanulki, i radziła, zeby napisać w formie prośby o sprawdzenie tego i tego. Widzę, że mój Kam tego potrzebuje jako forma terapii, a czy mi to pomoże to nie wiem. Na razie tylko coraz bardziej się utwierdzam w przekonaniu, ze to wszystko moja wina,bo nie potrafiłam się postawić, nawet dopytać, co i jak...:(((
A spałam tam nawet na łóżku, a nie na materacu, a właściwie drzemałam, bo tej drugiej nocy Hania co chwila się budziła z płaczem. Pielęgniarki kazały tylko dawać czopki...
Dzięki raz jeszcze, naprawdę dużo rzeczy mi wyjaśniłaś!
Kasia
|
|
Hanulka | |
|
buleczka  
17-02-2010 09:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulka, zacznę od tego, że nie masz się czym obwiniać!!! Jestem, byłaś i zawsze będziesz najwspanialszą Mamą na świecie, i nie wolno ci w to wątpić!!! Absolutnie i nigdy w życiu!!!
Ja też nie jestem typem awanturnika. Poprostu wiele przypadków zdecydowało o mojej wiedzy i zachowaniu.
Po porodzie Tomcia zabrali na OIOM Neonatologiczny. Nie chcieli pokarmu mamy, nie pozwalali wyciągać dziecka z inkubatora, ale można było dotykać, choć świetnie oddychał i miał prawidłową ciepłotę ciała, założyli mu sondę dożołądkową po poduszeniu przy jednym z kolejnych karmień (pielęgniarka karmiła go w złej pozycji i się biedak zakrztusił i poddusił, byłam przy tym, założyły dla łatwizny ale z późniejszą korzyścią dla Tomka). Nie chcieli rozmawiać. Oczywiście miał zachłystowe zapalenie płuc po porodzie, był problem z przewiezieniem do szpitala dziecięcego w Łodzi, sugerowali Zgierz. Dzięki koleżankom pracującym w szpitalach dotarliśmy do pewnej pani prof, miejsce się znalazło świetnym Łódzkim szpitalu, oczywiście za kasę. I tu się coś zmieniło. Gdy usłyszeli kto przyjmie dziecko na oddział zaczeli chętnie rozmawiać i wszystko tłumaczyć. Oczywiście w szpitalu też było super, własna izolatka, koło pielęgniarek, zawsze były, zawsze uśmiechnięte, dziecko jadło moje mleko choć przez sondę (karmiłam prawie do 4 m-ca). Byłam tam 2 tyg, tam nauczyli mnie że to normalne dziecko, które może robić wszystko to co inne dzieci, z wyjątkiem jedzenia. Sond nie zmieniałam, choć wchodziły lekko i nie było z tym żadnych problemów, dostając wypis dostałam, powiedzmy "zielone światełko" - raz w tyg miałam przyjeżdżać na zmianę sondy na SOR do tego szpitala. Nidgy nie było problemu, ani ze zmianą ani z sondą, dostawałam nową. Z powodu odkształcania się noska Tomcia, chirurg zaczoł zakładać sondy silikonowe, mięciutkie, witkie i delikatne. W warszawie nie chcieli mi ich wkładać, nawet moich, bo panie nie potrafiły. Niestety był też ich minus. Często wypadał przy refluksie żołądkowym, w Tomka pojawił się gdy zaczoł jeść ok 150ml na posiłek, powyżej nadmiar mleka wylatywał razem z beknięcie, coś jak wystrzał, a razem z tym sonda (tak jest możliwa siła refluksu). Wiązało się to z wycieczkami na ponowne założenie nawet 4 razy w ciągu jednej nocy. Tomcia był tam więc stały bywalcem. Po takim komforcie trafiając do W-wy miałam ekstra porównanie, i sporą wiedzę o tym jak może żyć moje dziecko. Tu łachę panie robiły że włożą sondę, oczekując że ja to zrobię, czego się nie doczekały.
Widzisz, ja też trochę dałam ciała, jak to się mówi potocznie. Tomcio miał praktynie od urodzenia sondę dożołądkową (rurka wkładana przez dziurkę od noska do żołądka służąca do karmienia). Na początku wchodziła gładko. Z czasem z jej włożeniem były coraz większe trudności. Pamiętam, że gdy byliśmy na konsultacji u dr Sur, były już z nią niewielkie problemy, mówiłam mu o tym, ale on powiedział że tak bywa. Teraz wiem, że wraz ze wzrostem Tomka ulegały coraz większej deformacji i zacieśnieniu jego drogi oddechowe oraz ulegała przesunięciu krtań (ta kulka na środku szyi). Gdyby wtedy oglądał go dr Piw, gdybym do niego trafiła, myślę, wiem, że by na to zwrócił uwagę. Gdy Tomek miał 2 m-ce można by go było intubować bez problemu, bo sonda wchodziła gładko. Gdy miał 4 m-ce sonda nie chciała wchodzić każdemu. U nas było jedynie 2 chirurgów i 1 pielęgniarka anestezjologiczna, którzy potrafili ją włożyć. A to już oznaczało zniekształcenie dróg oddechowych i zwiększenie trudności intubacji. Wiem, że dr Piw by to zauważył. Pytał czemu tak późno. Ale wtedy Tomek miał niedokrwistość, niedobór witamin i spadek masy ciała. Operacja, wtedy nawet udana, stanowiłaby dla niego maksymalne ryzyko powikłaś w okresie pooperacyjnym, mógłby z tego nie wyjść. Ale nie miałam szansy i już nie będę miała nigdy aby sprawdzić co by było gdyby.
Ja na chirurgi też spałam na łóżku. Byłam w 9, tam stało wtedy takie fajne drewniane łóżeczko, brązowe, jak domowe. Stoi nadal? Na pediatri za to 2 miesiące spałam na fotelu zanim dorobiłam się łóżka :)
Nie wiedziałam też że ruchliwe dziecko, pchające łapki do buzi po operacji powinno mieć specjalne usztywniane rękawki przez około tydz.
Pulsoksymetru domagałam się za radą dr Piw, jaką dostałam jeszcze na etapie rozmów telefonicznych odnośnie przyjazdu. Też z wielkim fochem mi panie go dały. Miał być do spania. Na początku go zabierały jak mały się budził (1 dzień), a ja po niego chodziłam, potem im się nie chciało więc "stał się moją własnością" do końca pobytu, oczywiście z komentarzami, których udawałam że nie słyszę.
Apropo, intubacji i chrapolenia.
Pamiętam, że po pierwszej próbie intubacyjnej dr Sur, następnego dnia po przyjeździe, stwierdził że się nie udało więc on nas wypisuje do domu i mamy wrócić na 3 m-ce, jak Tomek nabierze masy. Po nieudanej próbie intubacji Tomek schódł 1,5kg. Nie mówiąc już o tym że jego twarz, szyja i usta, wyglądały jakby go zmasakrowali, napuchnięty, podrapany i zakrwawiony na maksa, oczywiście na prochach więc nie płakał, ale żal było patrzeć. Ale była też olbrzymia radość że wrócił żywy. Dr Sur nie czekał wtedy nawet na mój komentarz. Wszedł powiedział i wyszedł. I tu coś nie trybiło. Przyjechałam na CITO, bo było olbrzymie ryzyko podduszenia przy płaczu, były spadki saturacji we śnie, nie wiele do 90, 85, norma możliwa, ale były, mały chrapolił zawsze ale po próbie intubacyjnej bardzie. Jeśli ściągneli mnie na cito po rozmowie tel, bo ryzyko zagrożenia życia to jak teraz bez niczego mogą mnie wypisać i każą czekać? Nie odpowiedział. Rządał efektów, intubacji i zabiegu podcięcia mięśni języka, tak aby się nie zapadał i nie dusił. Nie gadał ze mną, udał że nie słyszy. A na odchodzie mówił o wypisie. Powtórzyłam to samo na obchodzie przy całej świcie i nie było wypisu, ale mieli nerwy. Dr Piw i parę pielęgniarek doradzało nie oficjalnie, kibicowało i uśmiechało się. Gdyby nie oni nie wiedziałabym że można się domagać i dostać to czego się chce.
Z każdą próbą intubacyjną Tomiś chrapolił coraz głośniej a spadki saturacji było coraz większe do 65, 58 i tu już musiała się pojawić maska z tlenem do spania. Po czwartej to on tak głośno chrapolił, że go było słychać przy lodówce, tej od mleka, wtedy stała w tej części po operacyjnej, o ile jeszcze tam stoi. I mimo to dr Sur chciał go wypisać twierdząc, że nic mu nie grozi, że nie ma zagrożenia życia. Do dr Piw od początku coś mnie ciągneło, coś jak "tonący trzyma się brzytwy". Sama poszłam go spytać. Oglądał małego. I stwierdził że nasilenie chrapolenia onacza zwiększenie trudności oddechowych, zagraża życiu dziecka, i napewno przestanie oddychać albo jeszcze dziś albo napewno wciągu najbliższych 3 dni. To on ściągnoł pediatrę, któremu wmówił że to chyba infekcja i katar, chrapolenie zagłusza osłuchowo płuca - pediatra nie był w stanie ocenić czy to krtań czy płuca - było pewne że skieruje nas na obserwację i o to chodziło. I tak się stało.
Tomek miał wiatkość krtani od urodzenia. Lekko chrapolił więc zawsze. Gdyby twoje dziecko ją miało wiedziałabyś o tym. Jeśli chrapolenie pojawiło się dopiero po intubacji to jest to jej wina a nie wiotkości krtani. Intubacja podrażnia krtań. W trakcie intubacji, trudnej, może nawet dojść do jej uszkodzenia, bądź do trwałego uszkodzenia strun głosowych. Operacja na podniebieniu może również uszkodzić słuch dziecka.
Jeśli pulsoksymetr zawył to było coś nie tak. One poprostu nie lubią latać kiedy on wyje, z reguły wyłączją dźwięk, niestety nie w każdym się daje, w tych biało czerwonych, większych nie daję się wyłączyć dźwięku. Basia, jeśli to ta, ładniutka jak laleczka, to coś typ jak dr Sur. Ta druga to pewnie Ewa, ona była tak "dociekliwa i życzliwa". I w zabiegowym była taka fajowa, niska i grubiutka, taka kuleczka. Piszesz o 2 pielęgniarkach, czy to znaczy że Hania leżała na pooperacyjnym 2 doby? I w trzeciej ją wypisali? Jeśli tak, to jest to niesamowite! A jeśli zaliczyła KIT, tak się u nich nazywa OIOM chirurgiczny, to już wogóle jazda. Sprój sobie przypomnieć czy kiedykolwiek w twojej obecności, lub na obchodzie użyto stwierdzenia "mieliśmy mały incydent", coś o kolorach typu "zbordowiało", "zszarzało" albo "wywineło numer"??? Jeśli tak to była utrata oddechu, jaka? zależy od użytego określenia określenia. Pamiętasz, wspominałam wcześniej, że na sali pooperacyjnej, wtedy gdy pielęgniarka (taka wielka i niesympatyczna, ale fachowa) zapomniała odkręcić podłączony tlen, leżał ze mną chłopczyk - całkowity rozszczep twarzy. Pisałam on się wtedy robił bordowy, i ciemny fiolet a potem przestał oddychać, gdy go miałam na rękach i wołałam pielęgniarki. Powinny go odsysać (wyciśgać wydzielinę, którą się dławił) co 15-20min a nie robiły tego, bo ja tam siedziałam cały dzień. Matce nie powiedziano, nie było jej wtedy. A na obchodzie wspomniano przy niej, że "zdarzył się mały incydent, wystraszył ich ale jest ok". Dziecko nie oddychało ok 10min, zanim zatrybiło. A strachu najadły się co nie miara.
Tego lekarza z kucykiem to wtedy nie było.
Jeśli chodzi o wypis to dziękuj Bogu że go dostałaś. Wychodząc ze szpitala podpisałaś dokument, z niego wynika że znasz stan dziecka i pełną świadomością możliwego ryzyka zabierasz je do domu. Gdybyś dostała wypis z inną datą wszystko co zdarzyłoby się po wyjściu ze szpitala byłoby twoją winą (info od dr z tego szpitala). Info "stan dobry" daje szpitalowi i lekarzowi czystą kartę i brak odpowiedzialności za stan dziecka po wyjściu.
Skarbie ja wielu rzeczy nie wiedziałam a dowiedziałam się przez przypadek, głównie na papierosie od innych matek, od pielęgniarek i lekarzy z którymi w nocy dużo rozmawiałam i paliłam.
Hanulka, spróbuję napisać ci listę tego o co mogłabyś poprosić o sprawdzenie w dokumentacji szpitalnej, o którą możesz wystąpić - za ksero się płaci. Ale nie ma gwarancji że dostaniesz "cała i rzeczywistą". Pielęgniarki mają swój dziennik zapisów, wpisują tam to co się działo na oddziale, to dla ochronny ich tyłka, więc tam są wpisane spadki saturacji, incydenty itd. ale to jest zupełnie co innego niż dokumentacja medyczna twojego dziecka. Nie pamiętam jak się to nazywa ale to jakiś dziennik pracy pielęgniarek. Jeśli np. był refluks stwierdzony to tam będą wpisane te info + leki, nie pamiętam, mam gdzieś zapisane, ale to było coś na L.
Hanulka, napiszę ci ale daj mi trochę czasu - mam w domku 7 m-cznego malucha, który uczu się chodzić, włazi na wszystko i rozrabia za 4 :) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 17-02-2010 15:08 przez buleczka |
Hanulka , | |
|
buleczka  
17-02-2010 09:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulka, przypomniało mi się coś jeszcze. To dzieciątko rozszczepowe które się poddusiło... Jak byłam na pediatrii, jakieś 2 tyg później, to było w grudniu 2007 roku, wtedy spotkałam tą mamę, paliła i ryczała, każda z nas chodziła bardziej ryczeć niż palić... ten maluch tak się zalał wydzieliną że reanimacja wymagała użycia defibrylatora, mały trafił na KIT i tam zmarł po 3 dniach, zalało mu płuca... wiem, że ona skarżyła szpital. Może udałoby ci się z nią skontaktować przez prokuraturę. Te sprawy ciągną się latami więc pewnie jeszcze trwa. Dziecko było pacjentem dr Sur. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 17-02-2010 15:08 przez buleczka |
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia | |
|
weraamela  
15-02-2010 19:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasieńko tak bardzo mi przykro:( Przytulam najmocniej jak potrafię... Asia mama Weroniczki,Kornelki i aniołka Ameli(06.06.07)
Odeszłaś o całe życie za wcześnie królewno nasza(*)(*)(*)
|
|
Dziękuję wszystkim!!!! | |
|
Hanulka2009  
16-02-2010 19:17 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochane Aniołkowe Mamusie! Wszyskim Wam bardzo dziękuję za miłe słowa i wsparcie!!!! kasia
|
|
prośba o sprawdzenie: 1 | |
|
buleczka  
17-02-2010 14:33 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Będę pisać "na raty" jak Szymek przyśnie. To co napiszę przemyśl bo piszę zgadując twoją sytuację. I PAMIĘTAJ JA NIE JESTEM LEKARZEM ANI PRAWNIKIEM, JESTEM MAMĄ.
W dniu przyjęcia na Oddział Leczenia Wad Twarzoczaszki musiałaś wypełnić mnóstwo dokumntów (przypominam jeśli nie pamiętasz, bądź nie czytałaś co podpisywałaś). Ankietę, w której wpisałaś info dotyczące ciązy, leczena ciebie w ciązy itd., nałogów i chorób rodzinych itd., leczenia dziecka, infekcji itd. Podpisałaś również zgodę na przyjęcie dziecka na oddział chirurgi leczenia wad twarzoczaszki w klinice chirurgi i anestezjologi IMiD oraz na przeprowadzenie planowych i niezbędnych dla ratowania życia zabiegów, w tym w znieczuleniu ogólnym i miejscowym, dobrowolnie mając pełną świadomość intniejącego zagrożenia i ryzyka powstania ewentualnych możliwych skutków ubocznych pooperacyjnych, w tym również zagrożenie bądź utraty zdrowia i życia dziecka jako jego prawny opiekun. "Łopatologicznie" oznacza to że wiedziałaś o tym co może zdarzyć się po zabiegu, i zostałaś poinformowana, że powikłania mogą skończyć się śmiercią, jak również sama operacja może zakończyć się śmiercią dziecka bądź kalectwem.
W dniu przyjęcia na Oddział Leczenia Wad Twarzoczaszki musiałaś posiadać aktualne (tyg)badania dziecka (morfologia z rozmazem, mocz, grupa krwi, krzepliwość, poziom żelaza) oraz zgodę lekarza pediatry na wykonanie zabiegu i potwierdzenie, że jego zdaniem dziecko nadaje się do zabiegu operacyjnego w znieczuleniu ogólnym i jest zdrowe (głównie czy nie było zapalenia gardła, krtani, anginy - mogłoby utrudnić intubacje i stanowić powikłania pooperacyjne, oraz czy dziecko nie przebyło wcześniej zapalenia płuc - kolejne mogłoby być albo zapaleniem płuc albo od razu odmą płucną, a więc jest to zwiększenie ryzyka pooperacyjnego). Zakładam, że w dotychczasowej dokumentacji medycznej nie masz żadnej wzmianki o refluksie żołądkowym oraz żadnej wzmianki o częstych lub bardzo częstych ulewaniach/ wymiotach u dziecka zaraz/ bezpośrednio po jedzeniu oraz nie ma wzmianki o wiotkości krtani.
Jeżeli tak właśnie było to możesz poprosić o sprawdzenie: - jak u zdrowego dziecka powstał nagle refluks żołądkowy i czy to nie było przypadkiem jednorazowe zdarzenie - czy treści żołądkowe znajdujące się w płucu/ płucach dziecka nie zawierały krwi lub skrzepów krwi (może się wiązać z powtórną sekcją, ale nie koniecznie bo bywa że część materiału do badań jest przechowywana w labolatoriu patomorfologii, niestety nie dostajemy dzieci spowrotem w absolutnej całości, pobierane są wycinki do badań) - w jakiej ilości są treści żołądkowe znajdujące się w płucu/ płucach dziecka, i czy możliwe jest aby zalegały tam kilka dni (podaj liczbę dni od zabiegu do zgonu) - jak i czemu u zdrowego/ dobrze oddychającego dziecka po operacji pojawiła się wiotkość krtani, - czy przypadkiem nie doszło do jej uszkodzenia podczas trudnej intubacji i czy możliwe że chrapolenie było wynikiem trudności oddechowy u dziecka z powodu zalegań w płucu/ płucach a nie wiotkości krtani, o której nagle zaczęto mówić - dlaczego pogłębiła się anemia (po zabiegu były wykonane badania i napewno spadły, zawsze spadają) - dlaczego po trudnej intubacji nie było pulsoksymetru choć chrapolenie dziecko się nasilało - dlaczego dziecku nie wykonano prześwietlenia płuc ani nie osłuchano pediatrycznie ("chrapolenie" osłuchowo może dawać oddźwięk zapalenia/ zmian w płucach lub oskrzelach) - dlaczego dziecko otrzymało wypis bez badania pomimo nasilającego się "chrapolenia" - dlaczego dziecko nie trafiło na KIT (Klinika Inensywnej Terapii, Oddział Intensywnej Teriapii i Anestezjologii dla Odziału Chirurgii Leczenia Wad Twarzoczaszki (sprawdź nazwę oddziału mogłam coś przekręcićale napewno KIT dla chirurgii, OIOM dla onkologii), na obserwację po trudnej intubacji
Pamiętaj pielęgniarki i lekarze w tym szpitalu to osobne środowiska mające osobną dokumentację pracy: lekarz-historia choroby, pielęgniarka-zlecenia lekarza w osobnej teczce choroby dopinanej do historii choroby albo trzymanej gdzieś indzie czy jakoś tak oraz dziennik pracy pielęgniarek, jeden dla oddziału wypełniany w spólnie przez jedną na całej zmianie (nie wiem jak się ta książka nazywa fachowo, ale jest duża, gruba i biała).
Przypomnij sobie czy kiedy kolwiek mówiły o twoim dziecku używając kolorów, incydentów, zdarzeń, numerów, figlii, napędzenia stracha, albo czegoś takiego, zwykłego prostego na pozór nic nie znaczącego określenia. To wpisałyby w swój dziennik ale nie powiedziałyby matce, lekarzowi tak, ale jeśli nic się nie stało to nie będzie o tym w historii choroby).
Wysil się i przypomnij sobie wszystko o co pytałam, to dla waszego dobra, szpital i lekarz będą się bronić oskarżając Matkę o niedopilnowanie, bądź zatajenie informacji, albo zaniedbanie osłabionego dziecka po ciężkiej i trudnej operacji.
Pytaj jakby coś.
Na razie tyle przyszło mi do głowy. Muszę trochę odsapnąć... buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 17-02-2010 14:35 przez buleczka |
prośba o sprawdzenie: 2 | |
|
buleczka  
17-02-2010 15:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Zastanów się, porozmawiaj z mężem a najlepiej zapytaj babci (ona prawdopodonie nie widziała wnusi parę dni i będzie wiedziała najlepiej) czy uległ zmianie odcień skóry dziecka, tzn. czy po zabiegu Hania nie zrobiła się bardziej blada i czy nie bladła systematycznie baraz bardziej. Jeśli tak to mogło być to wynikiem nasilenia anemii, dużej utraty krwi, bądź istniejących już trudności z oddychaniem.
Pewnie nie zwróciłaś uwagi, ale może jednak. Jak pracowała klatka piersiowa dziecka, na golaska, tzn. czy ruszała się szybko i płytko (trudności oddechowe) czy powoli i regularnie (prawidłowo), czy widoczne było "wciąganie pod żebra", tzn. wygląda to tak jakby na końcu żeber skóra się zapadała w mały dołek (były trudności oddechowe i coś w płucach).
Jak wyglądało dziecko, po zwiezieniu z bloku operacyjnego na salę pooperacyjną, czy było podłączone na n-CPPAP lub CPPAP. Jeśli był problem z prawidłowym oddechem (spadek saturacji) dziecko trafiło na pooperacyjną z rurką nosowo-gardłową, tzw. "noskiem" (zielona rurka wepchnięta do jednej z dziurek nosa aż do krtani, mogła podraźnić krtań, i spowodować chrapolenie i krwawienie). Z tym dziecko było podłączone do tlenu i powinien być pulsoksymetr. Przypomnij sobie cyferki na monitorze. Pielęgniarki zaniżają alarm do saturacji nawet 70 aby nie słuchać wycia. Norma - chwilowe spadki do 90-95, ale nie stały pomiar. Pewnie nie zwróciłaś uwagi, ale może jednak - jeśli był podłączony tlen to na jakim poziomie. W jakich okolicznościach i kto odpioł nosek i wyjoł rurkę. Kiedy odłączono pulsoksymetr.
W wynikach sekcji powinnaś mieć, o ile zostało zlecone, badanie histopatologiczne mózgu. Jeśli było to jakie były zmiany w mózgu - czy oprócz niedotlenienia w wyniku uduszenia były tak wcześniejsze zmiany, tzw. istniejące ogniska zapalne, mogące świadczyć o jakimś niewielkim niedotlenieniu wcześniejszym, powstałym np. przy intubacji.
Jak wyjaśniono ci problemy z intubacją? Często rurkę pcha się na siłę. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: prośba o sprawdzenie: 2 | |
|
Hanulka2009  
17-02-2010 17:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dzieki za wyczerpujące informacje!
Tą wiotkość krtani to znalazła u Hani nasza pediatra i to ja o niej mówiłam pielęgniarkom. Na pewno jednak chrypienie po operacji się nasiliło, ale tego dnia, kiedy wychodziliśmy rzeczywiście już go właściwie nie było, w domu też.
Mam 95% pewności, że oni w ogóle Hani nie pobrali krwi do morfologii po operacji. Dr Sur w wywiadzie przed mówił co prawda, że koniecznie trzeba będzie zrobić po operacji, bo jest ta anemia, ale przy mnie nie pobierali jej krwi. No chyba że jeszcze na sali operacyjnej. Sprawdziłam jednak jeszcze przed chwilą wyniki, które Sur umieścił na wypisie i... to są te same wyniki, które dostarczyliśmy im przy zgłoszeniu się do szpitala. Dobrze pamiętam te liczby. Przecież to niemożliwe, ze nic nie spadło po operacji! On tego chyba po prostu nie zlecił! A ja w swej naiwności myślałam, ze pobrali Hani krew, kiedy ja nie widziałam (myślałam, że właśnie na operacyjnej...), ale pewnie powinnam się była dopytywać o te wyniki... Znowu moja wina? W każdym razie, jeśli tego nie zlecił, to naprawdę jest straszne zaniedbanie.
Przeraża mnie możliwość ponownej sekcji... Pytałam wczoraj tej naszej policjantki, czy są ostateczne wyniki, a ona mi na to, że chyba nic więcej nie będzie, bo stwierdzili zachłyśnięcie i już, ale że trzeba w prokuraturze pytać. Obawiam się, że mogli się tym "odkryciem" zadowolić i nie brać żadnych tkanek do badania, a wtedy co? ponowna sekcja oznacza to, co myślę? Chyba to zbyt wysoka cena za wyjaśnianie tej sprawy...
Tak sobie teraz myślę, ze strasznie była blada, ale może nie jestem w stanie tego ocenić, bo z tą swoją anemią, i w ogóle jasną cerą, zawsze była bledziutka...
No nic, myślę, ze naprawdę wystarczy poprosić, żeby sprawdzili sprawę anemii (dlaczego zakwalifikowali i czy rzeczywiście potem nawet nie pobrali krwi), niemonitorowania po trudnej intubacji i brak jakichkolwiek badań przed wypisem. Czy to mało?!
Boże, jutro mija pierwszy miesiąc bez Hanulki... Nie wiem, po co ja w ogóle rozgrzebuję ten szpital, przecież to nic, nic nie może już zmienić...
Jesli zdecyduję się wysłać to pismo, to będę Ci mogła je mailem pokazać? żeby ktoś "trzeźwym okiem" zobaczył.
Jeszcze rz dzięki za naświetlenie wielu spraw! Kasia
|
|
Re: prośba o sprawdzenie: 2 | |
|
buleczka  
17-02-2010 19:18 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
jaka twoja wina??? przestań bredzić - miema winy Mamy (gdybyś były Bogami nasze dzieci nigdy nie byłyby chore), nie mogłaś wiedzieć wszystkiego, po to są specjalności zawodowe żebyśmy nie musie wiedzieć wszystkiego!!!!! przestań się obwiniać!!!!!!!!!!!!
Hm, brak badań przy wypisie ... nie ujełabym tego jako zaniedbanie... ale jest świetną podstawą do spekulacji o rzeczywistym stanie zdrowia dziecka w momencie wypisu i świetną podstawą do spekulacji o rzeczywistej znajomości dziecka przez lekarza sporządzającego wypis w momencie wypisu.
Z tego co ja się orientuję, nie jestem lekarzem, przy sekcji zawsze są pobierane wycinki tkanek z nasządów do analizy, one zostają w labolatorium patomorfologii, nie wracają do ciał naszych dzieci. Czy pobierane są wycinki wszystkich narządów zawsze tego nie wiem, w przypadku mojego Tomka zostały pobrane wszystkie, łącznie z mózgiem. Wiem, że gdy przyczyna zgonu jest nie do końca pewna i nie jednoznaczna (lekarz wpisze więcej niż 1 przyczynę zgonu, np. niewydolność oddechowo-krążeniowa i nagłe zatrzymanie krążenia) wykonuje się pełną sekcję (co i jak i skąd zleca lekarz kierujący na sekcję). Najpierw musiałabyś się dowiedzieć jakie było "zlecenie sekcyjne", tzn. czy zlecono pobranie wszystkich wycinków czy nie. Jeśli masz wyniki sekcyjne w ręku to masz tam napisane np. wątroba - ....., żołądek - ...., serce - .... To co wymienione to pobrali. Czeka się ok 4 tyg. Na wynik badania histopatologicznego czeka się ok 8-9tyg, czasem dłużej, może być przydatny jeśli rzeczywiście uważasz że w trakcie "trudnej" intubacji mogło się coś zdarzyć i Hania może mieć jakieś ogniska zapalne powstałe w mózgu, nie wiem jednak czy do tego wystarczy wycinek czy potrzebny jest cały mózg (nie wiem co to znaczy, ale mi się kojarzy jako udanej za 2-3 podejściem, lekkim spadkiem saturacji do ok40, i możliwym niewielkim niedotlenieniem - mogło ono wcale się nie "odbić" na mózgu Hani). Tak, oznacza to co myślisz więc nie wiem czy warto. Ale może to co wymaga ponownej sekcji wcale nie jest ci potrzebne jako argument przeciwko lekarzowi/ szpitalowi, jeśli wiesz że to ci nic nie da.
To może zaboleć - dowiedz się czy przy sekcji zostały pobrane wycinki, całe organy czy też były to tylko "oględziny".
Tomek też miał niedokrwistość i był blady :) ale ... po próbach intubacyjnych był jak taka mieszanka kolorów: bladozółty, bladozielony, bladoszary, nie czysto blady, cholera nie umiem ci tego wyglądu opisać ehhh ale dziecko wygląda jakby było otumanione, naćpane, jest spokojne, apatyczne, flegmatyczne, śpiące, oczy ma takie senne, przymykające się, jest słabe, jakby nie bardzo miało siły, wydaje się lżejsze, i jakby leciało przez ręce... widoczne jest zasinienie pod noskiem i ewentualnie pod ustami (szaro żółto niebieski odcień, jasny)...
dużo można sprawdzić - ale też dużo z tego może zarzucić ci szpital jako niedopilnowanie ze strony Matki - będą się bronić
Nic już nie zmieni tego co się stało, nikt nigdy nie zadzwoni i nie powie że to pomyłka. I to musisz przyjąc do wiadomości i zaakceptować aby móc żyć dalej, nie musisz się z tym pogodzić ale to i tak niczego nie zmienia. Ból i miłość będzie już zawsze, tak samo jak dzień i noc. Wybacz jeśli potrafisz a ustąpi wściekłość i żal, niesmak i ból zastanie ale nie będzie tak bolesny. Naucz się wspominać to co cieszy twoje matczyne serce, reszta sama się "schowa", nie zniknie bo pamiętać będziesz zawsze, aż się za rok zdziwisz jak wiele pamiętasz szczegółów. Musisz zamkąć jedne drzwi aby otworzyć następne co nie znaczy że musisz zapomnieć. Kiedyś będziesz się uśmiechać w rozmowie o Hani ale na to trzeba czasu. Wiem że ciężki okres przed tobą i przytulam mocno, wiem jak to boli, nauczysz się żyć z tym bólem, kiedyś.
Pismo możesz wrzucić mi na meila: ikad04@wp.pl
Nie ma za co dziękować!!! buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Jeszcze do Bułeczki | |
|
Hanulka2009  
17-02-2010 17:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dopiero zauważyłam Twoje poprzednie dwa posty. Czy Twój Tomek miał może zespół Robina? Pytam, bo jeszcze nie dawno nie wiedziałam, co to takiego, ale sprawdziłam, kiedy pielęgniarka mnie zapytała, czy Hania to też ma? Na pewno nie miała, ale to tylko chyba dowodzi, jak kiepsko wyglądała w tym szpitalu w dniu wypisu...
Nie, tylko jedną noc spędziła na pooperacyjnym. drugą dobę byłyśmy w 5 - tylko my. Ta "izolacja" chyba miała być przysługą od siostry Basi, ale czułam sie tam okropnie, bo byłam zdana całkowicie na siebie...
Myślisz, ze to ja musze wyciągać tę dokumentacje? Myślałam, ze prokuratura się tym zajmie. Szczerze mówiąc, nie dam rady pojechać w to straszne miejsce, a mojego męża nie moge tam wysłać, bo rozwali jeszcze jakiegos Su czy innego z kucykiem...;( Właśnie taką koncepcję mam od tej policjantki - żeby poprosić prokuraturę o sprawdzenie nieprawidłowości - nie od razu kogoś skarżyć. Właściwie o to mi chodzi.
To fajnie, ze Twój Szymek taki aktywny:) Moje dzieciaki są raczej spokojne - ten mały w brzuszku też się na wiercipięte nie zapowiada. Pewnie już nigdy nie będę miała córeczki, tu na tym świecie... Pamietam, byłam w szoku, ze Hania to dziewczynka - spodziewałam się samych chłopaków, patrząc na konfiguracje rodzeństw w naszych rodzinach... A potem chodziłam dumna na spacery z moją dwójką i przystojnym meżem - normalnie rodzinka jak z reklamy... Dobrze, ze chociaż te parę miesięcy pełnych wspomnień...
Wszystkiego dobrego dla Twojego Malucha:) Kasia
|
|
Re: Jeszcze do Bułeczki | |
|
buleczka  
17-02-2010 21:00 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Tak, Kasiu, Tomek miał również zdiagnozowany Zespół Pierre-Robina, ale to co czytałaś to opis jak marzenie. Tomuś miał dodatkowo różne inne wady, bardziej całościowo przypominał Zespół Goldenhara... choć ogólnie wszystko w całośi w jednym dziecku było jak 1:1.000.000 - taki właśnie był Tomuś... teraz mogę powiedzieć że to było błędne koło bez wyjścia, a każda droga prowadziła do tego samego końca, tylko w różnym czasie... można to było jeszcze ciągnąć... być może trwałoby to parę dni, a może parę m-cy ale nie dłużej chociaż sama już nie wiem... ja jestem im wdzięczna - to dzięki nim miałam syna tak długo... ale ja tam byłam na innej "taryfie" niż ty... takie dziecko jak Tomek i taka matka jak ja trafiają się jak 1:1.000.000, żyjące i zdrowe wbrew medycynie dziecko i uparta matka, która szuka wyjścia choć wie że go nie ma, wszyscy to wiedzieli, ja również - wzbudzają podziw (bo oboje żyjemy i widzimy w tym radość), strach (bo nie wiadomo kiedy coś się stanie i jak to się zakończy, a nikt nie chciał aby to było przy nim) i sensacje ( jedyny "kwiatek w karierze zawodowej"), oboje byliśmy nieobliczali i nieprzewidywalni...
Owszem brakuje spacerów i zabaw, dziś miałabym dwóch synów... każdy miał być dziewczynką :) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Jeszcze do Bułeczki | |
|
Hanulka2009  
18-02-2010 12:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jeszcze przyszedł mi taki pomysł do głowy... Poznałaś może trochę panią prof. D., która jest szefową tego Oddziału? Nie wiem, jakim ona jest człowiekiem, bo nigdy z nią nie rozmawiałam, ale może zamiast do Prokuratury napisać do niej? Bo w końcu chodzi o to, żeby coś się zmieniło tam w przyszłości... Moja znajoma "młoda lekarka", pracująca w szpitalu, mówi, że na pewno śmierć Hanulki odbiła się na tym oddziele szerokim echem, u niej zawsze tak jest, jak się dowiadują o śmierci byłego pacjenta, analizują, sprawdzają, czy wszystko zrobili... No ale wiadomo, tak nie musi być wszędzie. To wszystko jest takie dziwne - mam teraz na myśli to, co ja odczuwam. Z jednej strony, chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej, co się działo w ciałku mojej córeczki, z drugiej strony tyle już wiem, a wcale mi z tą wiedzą nie jest lżej - wręcz przeciwnie... Przecież nawet, jeśli dzieciątko jest poważnie chore, tak jak Twój Tomuś, czy, bo ja wiem, maleństwa nieuleczalnie chore na jakiś nowotwór, i wydaje się, ze na dłuższą metę nic nie można było zrobić, to czy ta świadomość pomaga rodzicom? Na pewno nie! Z drugiej strony jest jeszcze przecież ta Tajemnica Śmierci, przeznaczenia, planu Bozego, jak to tam jeszcze nazwać... Coś, na co już zupełnie nie ma się wpływu. A tak by sie chciało zrozumieć, racjonalnie poukładać przyczyny,nawet kosztem własnych wyrzutów sumienia. Zaczyna do mnie docierać, ze nie tędy droga, dlatego naprawdę mi nie zależy, żeby, nie wiem, zemścić sie na dr Sur. Tylko żeby jak najmniej mam przeżywało to, co ja i żeby ostatnie wspomnienia o dziecku nie musiały być takie bolesne. Ta świadomość, ile Hania wycierpiała w tym cholernym szpitalu, jak wyglądała po operacji... Nie mogę przestać o tym myśleć... Mówisz, że kiedyś będę mogła? Pewnie tak. Pewnie zamiast grzebać w tej szpitalnej beznadziei powinnam spisać wszystkie najpiękniejsze wspomnienia o Hani, zrobić album ze zdjeciami... No nic. Kończę. Pozdr. K.
|
|
Re: Jeszcze do Bułeczki | |
|
buleczka  
18-02-2010 16:23 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hej, z panią prof? Moje osobiste wrażenia? hm, ... Na mnie osobiście zrobiła fatalne wrażenie, powiedziałabym wręcz że jest nie szczera i nie uczciwa. Rozmawiałam po pierwszej nieudanej intubacji - prosiła o wykonanie zdjęć dziecka, stwierdziła że się nie udało, dziecko jest stabilne, zaleca powrót za 3 m-ce, na kolejną próbę i wyszła, była nieuchwytna. Była na każdym obchodzie i nie ukrywała nie chęci do rozmowy i niezadowolenia, że nie chcę opóścić kliniki do czasu ustabilizowania oddechu. Dodam, że każdy tam marzył żebyśmy jak najszybciej wyszli z tego oddziału aby śmierć Tomka nie nastąpiła u nich (osobiste wrażenie). Rozmawiałam znią jeszcze jeden raz po dojść długiej reanimacji, chyba w styczniu (2,5m-ca pobytu). Nie oglądając Tomka wpisała w zalecenia chirurgiczne (wreszcie oficjalnie) zalecenie wykonania tracheotomii jako zabiegu ratującego życie z zastrzeżeniem wykonania w innych szpitalu specjalistycznym. Żeby zechciała ze mną porozmawiać musiałam jej bezczelnie zagrodzić wyjście. Na pytanie "jeżeli Tomek ma prawie zerowe szanse na przeżycie tracheo nawet na zaplanowanym specjalistycznym bloku operacyjnym to czy istnieje jakakolwiek inna szansa na ustabilizowanie oddechu w chwilach płaczu i niepokoju aby dziecko się nie dusiło własnym językiem tak aby był w stanie to przeżyć, doczekać intubacji i operacji". Zaproponowała mi że zamiast tracheo można zamocować w podniebieniu obciążnik (sprężnka z kuleczką), dzięki któremu język pozostaje na swoim miejscu nawet przy płaczu. Osobiście czułam się trochę jakbym rozmawiała z debilem albo jakby ze mnie robiła debila. Żeby wykonać to o czym mówiła Tomek musiałby trafić na blok operacyjny i mieć znieczulenie ogólne a więc musiałby być intubowany. Nie chciało mi się nawet z nią dalej gadać, poprostu ją puściłam i poszła. Moim zdanie mówi tyle ile jej samej zapewnia bezpieczeństwo, nie jest uczciwa wobec rodzica. To moje zdanie. Tomek był dzieckiem nie mającym szans na respirator. Każda utrata oddechu mogła zakończyć się śmiercią. Każdy anestezjolog w tym szpitalu próbował ale nie potrafił zaintubować Tomka. Wszyscy twierdzili, że tracheo wykone przez nich, jeśli zostaną do tego zmuszeni sytuacją zakończy się śmiercią Tomka. Każdy sugerował specjalistyczny blok operacyjny, przygotowany i zaplanowany z konkretnym dopasowanym zespołem specjalistów, podkreślając jednocześnie że Tomek ma jedynie 5% szans na to że wyjdzie z bloku operacyjnego żywy. I oczywiście musimy się liczyć ze skutkami pooperacyjnymi, szczególnie odma płucna-Tomek miał przebyte 3 krotne zapalenie płuc zachłystowe po reanimacjach oraz odma śródpiersiowa-rozwarstwienie skóry przy rurce tracheo ze względu na silny konk włożenia, nachylenia i przesunięcia krtani o 2cm od prawidłowego położenia. Sama chyba rozumiesz skąd taka fatalna ocena pani prof w moich oczach.
Śmierć każdego pacjenta (o ile szpital o niej wie) odbija się na tym oddziele szerokim echem, czy analizują, sprawdzają, czy wszystko zrobili tego nie wiem. W mojej ocenie chyba zostaje w sentymentalnych lekarzach i pielęgniarkach, tylko. To tak jak z tym dzieciaczkiem rozszczepowym, o którym pisałam - gdyby panie piel coś zrozumiały to dziecko byłoby częściej odsysane i nie doszłoby do zalania płuc i zgonu. Myślę że tak jest wszędzie. Tylko nie wszędzie my to widzimy.
Z tym pożądaniem wiedzy to jest trochę dziwnie. Ja też rządałam wiedzy, to chyba taki etap żałoby. Czytałam, szukałam, sprawdzałam... i nic to nie zmieniło, wcale nie było mi lepiej, poprostu miałam zajęcie. I wkońcu zdałam sobie sprawę że to wszystko wiedziałam za życia Tomka tylko chyba wtedy chłonełam informacje ale je gdzieś głęboko chowałam i wykorzystywałam tylko wtedy gdy były mi one potrzebne. Wiesz ja wtedy podzieliłam życie na dwie części, których starałam się niełączyć ze sobą: 1. część medyczna - to cała zdobyta i żądana wiedza na temat zdrowia, życia i leczenia Tomka. Powiedzmy że stanowiła narzędzie do rozmów z lekarzami, z mądrą mamą inaczej rozmawiają, są konkretni i tłumaczą. Doskonale wiedziałam w jakim stanie jest Tomek. Wiedziałam że wszystkie te "elementy" składające się na jego wadę widziane były w różnych dzieciach ale w jednym wszystkie naraz nigdy w karierze zawodowej tych lekarzy. Wiedziałam, że są marne szanse aby udało się kiedykolwiek usunąć wszystkie wady Tomka, zaikładając że uda się intubacja lub tracheo. Wiedziałam, że anestezjolodzy podjeli wspólnie decyzje że nie będą więcej intubować bo to nie wykonalne na Tomku, ze względów medycznych. Mówili że nie mieli tam nigdy tam opornego i upatego pacjenta, który ewidentnie nie chce być intubowany, nie pozwala się dotknąć i w momencie otwarcia ust natychmiast symuluje własną śmierć, i że boją się go zmuszać aby naprawdę nie umarł. Nie rozumieją jakim cudem on żyje, rozwija się i wiecznie uśmiecha. Twierdzili że powinien był umrzeć przy pierwszej utracie oddechu - tak to ujeła szefowa anestezjologii przychodząc do mnie. Doskonale wiedziałam że może umrzeć każdego dnia. 2. część sentymentalna 2a. dobra - jestem mamą najwspanialszego synka na świecie, wiecznie uśmiechniętego i radosnego, bawię się, spaceruję itd. i nie ma takiej możliwości żeby umarło. 2b. zła - to ta kiedy docierała wiedza medyczna do matczynego serca, z reguły kończyło się to płaczem. Ale od tego miałam czas kiedy Tomek spał, wtedy mogłam wyjść na papierosa i sobie poryczeć. Nigdy nie płakałam przy Tomku.
Nie wiem czy napisałam to wystarczająco jasno, czasem ciężko coś wytłumaczyć. Ale wydaje mi się że podobnie funkcjonują lekarze. To jest praca, gdzie wykonują obowiązki. Wracają do domu i wtedy coś dociera, o ile dociera.
To nie jest znieczulica, nie umiem tego nazwać słowem. Ale to tak jak matka przyzwyczaja się do kupy w pampersie i do jego zmiany pomimo smrodu, tak ja nauczyłam się żyć i przechodzić do codzienności zaraz po ożywieniu Tomka, tak lekarz musi żyć i pracować po śmierci pacjenta. Z czasem to tak wchodzi w krew, że niezauważasz smordu, bólu i śmierci. Poprostu takie życie. Ale to siedzi gdzieś w środku i boli.
Tajemnica życia i śmierci. Możemy tylko spekulawać. Ja gdzieś to tutaj opisałam, swoją koncepcję ale nie pamiętam gdzie, chyba nawet w nie swoim wątku, musiałabyś poszukać. Wiem, że po śmierci Tomka inaczej odbieram śmierć, inaczej czuje, mniej boli i jest chyba bardziej naturalna, bo przecież rodziny się i wiadomo z góry że kiedyś umrzemy, tylko nie wiemy kiedy. Nikt nie żyje wiecznie.
Wiesz, na początku, gdy jeszcze czekałam na wyniki sekcji, to chyba szukałam zemsty i czekałam aż się do niej dorwę. Wiedziałam, że coś się stanie i że lekarz popełni błąd. Rozmawiałam z nim, nawet kilka razy a on uznał mnie za histeryczkę. Opisałam mu nawet co się stanie, nie zdając sobie sprawy z tego co gadam, sama w to nie wierzyłam, nawet mąż zrobił mi wtedy awanturę że brednie opowiadam bo mi wali. Sekcję wykonano głównie z tego względu. Panie kier anestezjologii powiedziała że pan dr mówił że dzwoniłam w nocy i mówiłam, nawet się popłakała, i ze względu na to będzie sekcja, choć jej nie chcieliśmy, w razie gdybyśmy kiedyś zmienili zdanie i chcieli skarżyć szpital i lekarza o błąd w sztuce. Sekcja potwierdziła i wcale nie było mi z tym lepiej.
Kasia, każde dziecko przywiezione przez rodziców do tego szpitala będzie cierpiało to cena za życie, dobre życie i ładny wygląd, za normalne jedzenie i oddychanie. Każde dziecko po zejściu z bloku wygląda jak po masakrze, jakby miało zderzenie z ciężarówką i walcem. Popatrz na to inaczej - ile dzieci dzięki ich wysiłkowi żyje, mijasz je na ulicy i nawet do głowy ci nie przyjdzie, że urodziły się z całkowitym rozszczepem twarzy, mając wszystko na wieszchu, kiedyś nie miały nosa albo odbytu. Dziś tak pięknie to robią że na twarzach śladu nie ma, blizny wielkości łepka od szpilki. Wiedziałaś, że dr Pi jest dzieckiem rozszczepowym??? Jego żona to też lekarz, była przy tracheo Tomka.
Nie zapomnisz nigdy. Chyba twoja mama widziała jak Hania umiera, chyba że coś pokręciłam. Ale jeśli ona widziała. To tych kolorów i tego widoku nigdy nie zapomni. Możesz odsunąć te wspomnienia na dalszy plan, a wysunąć te piękne z Hanią. Z tamtymi jednak musisz się oswoić zanim je odsuniesz, wtedy tak nie bolą jak wracają. Ale nie licz na to że nie będziesz czasem płakać i że przestanie boleć, to jest i będzie tak samo jak miłość do Hani. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Jeszcze | |
|
buleczka  
18-02-2010 20:03 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Piszę, piszę i zapomniałam...
Wiem, że anestezjolog będący przy zgonie Tomcia pamięta każde moje słowo, pamięta że mówiłam że popełni błąd, że nigdy nie przywróci akcji serca i zawsze będzie to pamiętał to jest jego kara. I nawet jeśli żałuje to niczego już nie zmieni, a wiem że żałuje. Wiem, że był tak zaskoczony rozwojem wypadków na sam koniec swojego dyżuru, że nie chciał uwierzyć, że nie przywróci akcji serca - reanimował 1,5godz i nie chciał przestać - reanimację przerwała pani kierownik, i za to też przepraszała.
Mojego Tomcia to oni będą do końca życia pamiętać.
Nie wiem, czy o twoim dziecku słyszeli czy też nie w szpitalu. Nie wiem... Jeśli bardzo ci na tym zależy, naprawdę bardzo, to mogę zadzwonić i zapytać, ale muszę znać nazwisko, czas pobytu, dzień wyjścia, co było dziecku, kto operował jeśli wiesz i dzień zgonu? buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 18-02-2010 20:18 przez buleczka |
Re: Jeszcze | |
|
Hanulka2009  
19-02-2010 13:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bułeczko, dzieki za propozycję, ale już jasne. Właśnie sie dowiedziałam, ze policja w ogóle nie pobierała ze szpitala dokumentacji Hani - czyli wygląda na to, że nie wiedzą... Swoją drogą, jesteśmy w szoku, że nawet nic nie chciało sie pani prokurator sprawdzic - to ona zleca każdy krok. Pamietalismy, że młodzi policjanci, którzy byli u nas w dniu śmierci Hani (zresztą widać było, że są sami wstrząsnieci) mówili, że to oczywiste, że trzeba będzie pojechać na Kasprzaka po dokumentację - byli pewni, że śmierć naszej córki musi mieć związek z operacją sprzed 3 dni. Ale najwidoczniej po wstępnym wyniku sekcji pani (kobieta!) prokurator stwierdziła, ze związku nie ma, że "nieszczęsliwy wypadek" i zawiesiła sprawę. Szczerze mówiąc, to jakies chore wszystko!
W takim razie chcę, zeby się dowiedzieli, żeby chociaż przez chwilę sie ktoś tym przejął. I nie będę pisac listu do Dut., przecież ona się najbardziej przejmie, ze Hanulka psuje jej statystyki - pamietam te tablice ze wspanialymi wynikami Oddziału na korytarzu! Wiem, ze oni robią wiele dobrego, ale moje dziecko potraktowali okropnie, pewnie właśnie dlatego, ze miały "tylko" rozszczep podniebienia miękkiego. Pamietam niemal pogardliwe fuknięcie młodej pani doktor w poradni rozszczepowej, kiedy zapytałam, czy pani prof. sama przeprowadza operacje "na pewno nie państwa córeczki. Takimi drobiazgami to pani Prof. sie nie zajmuje" - czy coś takiego.
To może dobrze, ze nie wiedzą, to niczego jeszcze nie zdążyli sfabrykować. Może rzeczywiście postaramy się sami o tę dokumentację. Powiedz, wiesz moze, jak to wygląda w praktyce - trzeba tam pójść na oddział, czy zwrócić się przez jakieś biuro. Najbardziej chciałabym zobaczyć, czy Sur rzeczywiscie nie dał zlecenia zrobienia morfologii - to w tej księdze pielęgniarek powinno być? Pewnie tylko rodzicom wydają dokumentację?
Jedziemy dziś na weekend (planowany w poprzednim życiu...) z naszymi rodzinami z Domowego Kościoła - cieszę sie na odmianę, ale strasznie się boję, ze wpadnę tam w jakąś histerię, jak zobaczę maleństwa w wieku Hanulki albo usłyszę wspólnotowe slogany... A za tydzień zapisaliśmy sie na warsztato-rekolekcje dla osób w żałobie w Laskach. Mówiła mi jedna mama, że jej bardzo pomogły. Zabieramy też moją mamę. To ona zauważyła pierwsza, ze Hania nie oddycha. Spałyśmy wszystkie trzy po południu i wtedy to się stało, bezgłosnie... Próbowałam Hanulkę reanimowac, a mąż dzwonił na pogotowie, ale się nie dodzwonil, więc wskoczyliśmy w samochód i w 10 minut byliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka. Reanimacja też nic nie dała... Straszniej było już tylko w tym prosektorium...
Masz rację, ze wszyscy troje nigdy tego nie zapomnimy... Zafiksowałam się teraz na tym, co najstraszniejsze i jakoś nie mogę myśleć o tych pięknych chwilach z Hanulką... A przecież nie przeżyłam nawet w częsci takich strasznych chwil, jak Ty z Tomciem. Oczywiście, nie chodzi o porównywanie, tylko o brak wdzięcznosci z mojej strony za te wspaniałe 7 miesięcy z Hanią... Ale może rzeczywiście to taki etap żałoby... Rozumiem, dlaczego uważasz, ze ten anestezjolog, który opiekował się Tomkiem "odebrał juz swoją karę". Tak naprawdę chciałabym właśnie, zeby Su przyznał, ze zaniedbał moją córeczkę, tylko tyle... Ale przecież nie pójdę do niego porozmawiać, teraz nie byłabym w stanie... Zresztą, w jego przypadku, obawiam się, ze to by nic nie dało... Więc sama rozumiesz, że zostaje mi Prokuratura albo może lepiej Izba Lekarska?
Idę pakować rzeczy na wyjazd... Miłego weekendu dla Was! k.
|
|
Re: Jeszcze | |
|
buleczka  
19-02-2010 15:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu, dobrze to ujełaś - wszystko to jest chore. Jeśli nie powiadomiła szpitala to tam nikt nic nie wie i pewnie nigdy się nie dowiedzą jeśli nikt im nie powie.
Tak, ja też pamiętam te piękne tablice na korytarzu. I ani wzmianki o nieudanych operacjach, zgonach na bloku operacyjnym, czy w okresie po operacyjnym. Ale, patrząc z innej perspektywy... to wtedy, w czasie pobytu te właśnie tablice dawały nadzieję, że można, że to się udaje, krzepiły i podbudowywały wiarę rodziców w cud, w lekarzy i ich zdolności. I patrząc z tamtej perspektywy nie chciałabym wtedy widzieć tam zdjęć np. mojego Tomcia i adnotacji o nieudanym zabiegu i zgonie. Tego jestem pewna.
Kasiu, nie obraź się ale nie potraktowali twojego dziecka okropnie, zajeli się nim tak samo jak każdym innym pacjentem w tym szpitalu. Zapewnili Tobie i Hani takie same warunki, jak każdej inne matce i dziecku. Wykonali zabieg korekty podniebienia tak samo jak wielu innym dzieciom. Umieścili Hanie na 24h na obserwacji na sali pooperacyjnej pod opieką pielęgniarek - tak samo jak każde inne zoperowane dziecko. Dali ci możliwość zapłacenia pielęgniarce za nocną opiekę nad Hanią, wtedy kiedy Tobie nie wolno było tam być, tak jak każdej innej mamie. Pielęgniarki zajeły się Hanią tak jak to robią z każdym dzieckiem. Dostałaś Hanie następnego dnia do pokoju tak jak każda matka dostaje swoje dziecko w tym szpitalu. Dostałaś wypis 3 dnia rano, tak jak każde dziecko. Nie potraktowali cię ani gorzej ani lepiej, tak jak każdą statystyczną matkę z dzieckiem rozszczepowym. Moja Bułeńka wcale nie miała innych warunków niż twoja Hania, choć był wyjątkowym dzieckiem na tym oddziale. Nawet nie próbowali go przekazać na KIT (intensywna) "nie było sensu skoro i tak nie można go byłoby podłączyć pod respirator to po co marnować miejsce na tak maleńkim oddziale, były dzieci potrzebujące repiratora, a reanimacje można wykonać wszędzie i albo się uda albo nie, przecież w jego wypadku to i tak kwestia cudu a nie medycyny".
Nie wiedziałam, że w poradni rozszczepowej przyjmuje pani dr. Jakaś nowość. Ale pamiętam, że dr S powiedział, że pani prof i dr P napewno będą przy operacji Tomiego bo to ciekawy przypadek. Chciała takiego "kwiatuszka" do czasu kiedy się nie okazało jaki jest trudny i śmiertelny, potem to chyba czekała z niecierpliwością aż jej zniknie z oczu. Każdy chciał, każdy oglądał - bo taką sensację medyczną to można obejrzeć jeden raz w życiu.
Dokumentacja to chyba już jest w archiwum, przynajmniej nasza była z niego wyciągana do badań genetycznych (anestezjolodzy nas umówili, czekaliśmy raptem 2-3m-ce). Choć wydaje mi się, że skoro oni nie wiedzą, że dziecko nie żyje, to dokumentacja jest nadal tam gdzie karty, bo miałaś przecież przy wypisie podany termin kontroli. I w sumie mogłabyś na nią iść, to pewnie za jakieś 3 m-ce. Możesz wtedy piewiedzieć dr S co o nim myślisz, i o procedurze wypisu jaką zastosował. Możesz mu nawtykać do woli, jeśli to ci pomoże.
Wiesz, ja mu tam coś nagadałam ale nie pamiętam teraz co i w jakich okolicznościach, napewno zanim dostałam wypis, wiem że chciałam go zapytać o kolejną intubacje i spadek masy ciała... Pamiętam że był strasznie zły, przybity... odpowiedział mi wtedy "ciesz się mama każdą sekundą jego życia dopuki go masz, bo to nie potrwa długo, a teraz wybacz ale mam na bloku podobne w części do twojego niemowlę, po nieudanej intubacji, martwe, i muszę to jakoś powiedzieć matce, którą właśnie zszywają w sąsiednim szpitalu, ona nigdy nie przytuli swojego"... i poszedł. A ja chyba zaczełam cenić każdą sekundę bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Więc może on do końca nie jest takim dupkiem.
Wyjazd napewno dobrze wam zrobi, i super że zabieracie mamę. Zmiana otoczenia też pomaga. A to co na początku wydaje się brednią, paplaniną i dyrdymałami, z czasem może stać się prawdą.
Kasiu, ja też miałam taki okres kiedy skupiona byłam na tym co złe i najstraszniejsze, tak jak już jest. Tak, ja miałam inne dziecko, i ja część, większość tego co złe zmuszona byłam przetrawić za jego życia, bo tak mnie do tego życie zmusiło. Ty masz teraz ten czas. Jak się z tym uporasz to przejdziesz dalej. W każdej złej chwili musisz odnależć coś pięknego, coś co cię ucieszy. Spróbuj poszukać, to mogą być detale.
Wiesz, ja dużo nad tym myślałam, miałam mnóstwo czasu w tym szpitalu... i to może nie do końca jest wina samego dr S, ktoś go tego nauczył, ktoś kazał tak pracować, ktoś zarządził 3 dni i wypis. Wiesz, wielu lekarzy i pielęgniarek w tym szpitalu bardzo nam "kibicowało pozytywnego zakończenia". Było widać na ich twarzach, gdy przyjechaliśmy, że jest im przykro, mieli łzy w oczach, widać było że współczują i okazywali to klepaniem, przytulaniem ... usłyszałam przepraszam, przykro nam od lekarzy anestezjologów, chirurgów i pediatrów... nie usłyszałam jednak nic ani od dr S ani od pani prof... Powiem ci szczerze że czasem z nimi rozmawiam jak coś mnie niepokoi u Szymona, zawsze są mili, mówią że chętnie obejrzą go na żywo i gratulują że się udało, ale chyba na razie nie mam odwagi tam jechać... tak, mojego Tomka nadal pamiętają... i wiesz, nadal mam ochotę zapytać dr S skąd u niego taka znieczulica na sentymenty i jakim cudem potrafi uśmiechać się do swojej buzi jak na nią patrzy w lustrze... aż mnie czasem świerzbi... ale nie czuję tego w stosunku do anestezjologa, który bezpośrednio odpowiada za śmierć Tomiego, jemu teraz to chyba chciałabym powiedzieć wybaczyłam ale boli.
Idę obudzić mojego Szaleńca na spacerek :)) Pozdrawiam I trzymaj się cieplutko buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Jeszcze | |
|
Hanulka2009  
22-02-2010 12:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj Bułeczko, wróciliśmy z tego rodzinnego wyjazdu i moja teściowa, która wpadła do nas na chwilę, mówi mi: "chyba trochę lepiej się czujesz, prawda?". Mam szczęście z teściową, ale to już zupełnie inna bajka... Pomyślałam chwilę i rzeczywiście, jest jakby światło przez chmury, czyżby cień radości? Co prawda wciąż nie za bardzo umiem się modlić, ale inni modlili się tam za nas, i to naprawde bardzo dużo znaczy. Dostaliśmy tez fragment z Pisma św. (zawsze byłam nieufna do tego sposobu otwierania "na chybił na trafił", ale człowiekowi, który to dla nas zrobił, ufam), z którego wynikało, że kiedyś dowiemy się, dlaczego... To samo powiedział mi zresztą nasz ksiądz z parafii w dniu śmierci Hani. Pamiętam, że nakrzyczałam na niego niemal, ze chyba dopiero po Tamtej Stronie. On odpowiedział spokojnie, ze myśli, że już wcześniej. Chyba bardzo chcę w to wierzyć, choć mądrzy ludzie piszą w książkach, ze nie trzeba pytać dlaczego, tylko patrzeć w przyszłość i pytać "po co? co z tej śmierci i z życia mojego dziecka wynika?". Podejrzewam, że właśnie coś takiego kiedyś zrozumiemy - zobaczymy jasniej "przesłanie Życia" Hanulki.
Ciekawe na jak dlugo będę miała ten spokój, który teraz odczuwam... Nawet nie jestem już pewna, czy ma sens pisanie do Prokuratury... Ty myślisz, że nie ma, prawda? Na razie postanowiliśmy z mężem zdobyć tę dokumentację ze szpitala i z sekcji - dla siebie. Zadzwone do rejestracji przychodni, tam chyba maja te karty rozszczepowe, więc może i resztę, i zapytam.
Pozdrawiam! Kasia
|
|
Re: Jeszcze | |
|
buleczka  
24-02-2010 12:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
witaj, to bardzo dobrze że dostrzegasz choć cień radość, takie małe światełko w ciemnym tunelu. Wiesz, ja już za życia Tomcia, chyba po pierwszej reanimacji, jakoś straciłam wenne do modliwy, chyba nawet wogóle przestałam się modlić, nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam że jeśli się wtedy zwracałam do Boga to głównie z prośbą aby choć trochę wyluzował, zrobił ten mały cholerny cud, tak aby medycznie można było zrobić cokolwiek poza zmianą plastrów przy rurce, bo głównie to robili przy Tomku w szpitalu, z prośbą aby moje dziecko miało szanse poznać inne dzieci, poza szpitalem, a nie tyle te chore z wadami twarzoczaszki, muko czy onkologiczne, ale zwykłe dzieci, aby mógł iść na spacer jak dawniej, aby mógł znów jechać z nami na działkę do lasu, posmakować tej wolności i normalności jak kiedyś. I pamiętam, że zawsze następnego dnia rano Tomek przestawał oddychać, zawsze się wtedy uśmiechał i pokazywał pielęgniarkom "fakiu". A ja wtedy myślałam "a ja wtedy myślałam, ty cholerny patałachu, nie o to mi chodzi, oddaj mi dziecko bo ono należy do mnie". I Tomi zaczynał oddychać, serce zaczynało pracować. Może to zbieżność i przypadek ale z czasem zaczełam sądzić że chyba tę wolność i swodę to ja i Bóg rozumiemy inaczej. I przestałam się do niego modlić. Pamiętam też że jak zaczeli mówić o tracheo, na początku stycznia, tak sobie coś bąknełam że dziękuję za ten cień nadziei na życie i tę naszą ludzką wolność i swobodę. I pamiętam, że wtedy śniło mi się że kobieta z ładnymi zadbanymi dłońmi wyciągała do mnie ręce i prosiła abym dała jej Tomka, pozwoliła mu odejść, on u niej będzie miał to czego ja dla niego pragne ale ja będę cierpieć. Pamiętam, że powiedziałam nigdy, że ten sen się powtarzał 3 dni z rzędu a potem Tomkowi staneło serce, gdy trzymałam go na rękach, uśmiechał się wtedy tak szczerze i radośnie a potem ta jego mała śliczna główka opadła. Pamiętam, że to była długa reanimacja z użyciem nawet defibrylatora. Pamiętam, że wtedy ostro nawtykałam Bogu, pamiętam że tym razem to nie padziałało, pamiętam że wtedy mu obiecałam, że jeśli tak naprawdę musi się stać, że to we śnie to była prawda, a to tracheo to nie będzie furtka do nowego życia ze mną ale z nim to ja chcę mojego syna teraz spowrotem chociaż na 4-5 tyg, abyśmy mogli się pożegnać. Pamiętam, że zaraz wyszła pielęgniarka i powiedziała że załapał. Zrobiono wtedy badania, Tomek miał zachłystowe zmiany w płucach i załapał pneumocystozę, której leczenie miało trwać 4 tyg, a potem jeśli podpiszę dokumenty miało być tracheo. Rzeczywiście nic się nie działo. Zapomniałam o tym, cieszyłam się że coś się zmieniło, zgodę na tracheo podpisałam ze strachem i z nadzieją że jeśli jest tak dobrze to napewno się uda. Dzień przed zabiegiem wszystko co robiłam chuczało w głowie "ostatni raz". Wtedy myślałam że świruję ze strachu.
Nigdy nie narzałam do żadnej wspólnoty ani nie cztałam fragmentów na chybił trafił. Ale wierzę że to co się stało miało jakies przesłanie, że naszej dzieci pojawiły się tu na chwilkę aby coś nam uzmysłowić, a nie po to aby sprawić ból.
Gdyby nie Tomek nigdy nie poznałabym "takiego świata", nie wiedziałabym że z izolatki 8m2 można stworzyć dom, ciepły domek, jeśli tylko się zechce, że można korzystać z łazienki, wc, lodówki i kuchni z zupełnie obcymi ludźmi, że można żyć bez ciepłego objadu, z dala od rodziny, że nawet w takim miejscu można mieć piękną prawdziwą wigilję, że cierpienia jest więcej niż go widać, że lekarz to nie Bóg a człowiek, który ma prawo do błędów, które i my na codzień popełniamy ale one w skutkach nikogo nie uśmiercają. Że uśmiech na twarzy nie zawsze oznacza to co nam się wydaje, że to co widzimy nie jest takie na jakie wygląda, że osąd i ocena zbyt pochopna moża boleć. Że prawda, której tak żądamy boli jak jasna cholera. Mój Tomek pokazał mi jaką chwilą jest życie, i jak bardzo trzeba ją cenić, że może być za późno żeby powiedzieć komuś dziękuję, przepraszam, kocham itd. Że jutro, albo jeszcze dziś, za chwilę może być już za późno aby coś zrobić czy coś powiedzieć. Pokazał że nie wszystko można zaplanować czy kupić, że można mieć siebie na wzajem i to w zupełności wystarcza. Że z obcymi ludźmi można się tak zżyć jak z rodziną, że można sobie nawzajem dawać tak silne wsparcie i siłe aby to piekło przetrwać. Tak, życie to piekło ale Bóg nigdy nie obiecywał nam że to kolorowy raj z którego zrezygnowaliśmy.
Nie uważam mojego Syna za karę ale za nagrodę jaką dostałam, bo nie każdy ma szansę coś więcej i szerzej zobaczyć. Owszem boli jak cholera ale taka jest cena tej miłości którą czyję do Tomka, i tyle jestem w stanie i chcę płacić, i wiem że kiedyś go spotkam. Wiem, że mnie odwiedza, czuję go. Wiem, że jest szczęśliwy i to nie dlatego że tu był chory ale dlatego że tamten świat i tamten dom jaki daje nam Bóg poprostu taki jest. I nie muszę tego dotknąć ani zobaczyć na własne oczy - poprostu w to wierzę i ufam że to ma sens.
Przesłanie każdy musi znaleźć sam, tego nie da się nauczyć to poprostu trzeba poczuć i uwierzyć.
Pytasz o ten spokój. Jeśli go naprawdę znajdziesz i poczujesz w pełni to on już będzie zawsze z Tobą, tak jak ten ból i miłość do Hani.
Owszem modlę się, ale teraz wyłącznie do Matki Boskiej, chyba dlatego że jest Matką, taką samą jak ja, ty i każda inna Mama. Każda z nas dostała jakiś znak i jakieś przesłanie, tylko nie każda Mama potrafi i chce się na nie otworzyć i je znaleźć czy choćby dostrzec. Ona była Matką, która kochała bezgranicznie, cierpiała i żyła, wspominała i mówiła o ukochanym Synu, więc i my możemy. To ona żyła i wierzyła że to co się dzieje ma głębszy sens i wcale nie jest karą.
Pytasz czy ma sens pisanie do prokuratury i co ja myślę. To nie tak, że ja myślę że nie czy też że ma. Ty musisz zdecydować czego potrzebujesz i czego pragniesz, na czym chcesz się skupić i co da ci ukojenie i spokój.
Ja szukałam zemsty na początku, chyba na wszystkich po kolei, aż mi się wyczerpały źródła pomysłów. Bo jak się nad tym zastanawiałam, to zawsze znalazłam argumenty że dzięki temu coś dostałam, za ich drobne błędy dostawłaam troszkę życia Tomka, więc w sumie to powinnam im podziękować, bo gdyby nie ich głupota i znieczulica to on by mi umarł w domku, znacznie wcześniej, poprostu by usnoł i już się nie obudził, pomiędzy jednym karmieniem a drugim. Owszem ja bym nie cierpiała tych katuszy w szpitalu ale nie miałabym już Syna, nie widziałabym jego pięknego uśmiechu i radości, nie bawiłabym się i nie przytulała. Więc coś im zawdzięczam. Poza tym jak się tak nad tą śmiercią zastanawiałam to doszłam do wniosku, że każdy z nas potrzebuję trochę pomocy innych aby umrzeć. Nawet zawału nie nabawisz się sama ale ktoś, nawet kilka osób musi ci pomóc i tak doprowadzić żeby twój organizm nie dał rady. Więc może potrzebna nam pomoc aby umrzeć a przecież każdy kiedyś musi. Może mój Tomek też potrzebował takiej pomocy, może po to był mu ten anestezjolog potrzebny. W końcu nawet sam Jezus potrzebował pomocy aby umrzeć, więc chyba i my jej potrzebujemy, my zwykli ludzie.
Pozdrawiam Ika buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 24-02-2010 14:58 przez buleczka |
Re: Jeszcze | |
|
Hanulka2009  
26-02-2010 14:54 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj Ika, widzę, że na forum pojawił sie wątek o winie lekarzy... Strasznie to wszystko trudne, co dziewczyny opisują. My na poczatku tygodnia zobaczymy pelny protokol sekcji - jest juz w prokuraturze. Wiadomo, boję się tych kilku stron jak nie wiem czego, ale przecież muszę je przeczytać, tak jak muszę zobaczyć na własne oczy dokumentację ze szpitala. A co potem, zobaczymy. Paradoksalnie, to że zajmuję się tymi dokumentami, myślami o tym, co mogę z tym zrobić, to mnie trzyma też przy Hani, tak jakbym załatwiała jeszcze coś dla niej (co jest bzdurą), tak jak załatwiałam dziesiątki wizyt i badań itd., kiedy była z nami. Po tym wyjezdzie zeszłoweekendowym jestem jakaś spokojniejsza, co z kolei przeraża mnie, bo były w tym tygodniu dni, kiedy nie płakałam, bo w naszym domu jest już tak, jakby jej nigdy nie było - ot kilka zdjęć i ta pusta kołyska wepchnięta w kąt (trzeba coś z nią wreszcie zrobić...). Jerzyk nabawił się zapalenia jamy ustnej, więc wszystko kręci się wokół syropków i pocieszania, byłam wczoraj u ginekologa, słuchałam serduszka Maleństwa, czuję coraz mocniejsze jego ruchy - życie toczy się jakby nigdy nic... To takie straszne, a przecież musi tak być... Zaraz przyjadą teściowie do swego ukochanego wnusia, a my spróbujemy (targani wyrzutami sumienia, że zostawiamy chore dziecko) pojechać na te rekolekcje dla osób w żałobie. Serdecznie pozdrawiam i dzięki za każdy Twój post - bardzo dużo daje mi korespondencja z Tobą! Kasia
|
|
Re: Jeszcze | |
|
buleczka  
27-02-2010 12:08 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hej, wszystko jest trudne. W dzisiejszych czasach gubi nas rutyna i pośpiech, często oceniamy sytuację na podstawie tego co widzimy. Pamiętam, że jak leżałam z Tomciem na pediatrii, tak były głównie, właście to same dzieciaki z mukowiscydozą. Wychodziły, przychodziły, wracały i pojawiały się nowe. Pewnego dnia pojawił się chłopak ok 17-18lat, śliczny przystojniak, włoski na żelik, fajnie ubrany, jeden z takich co to na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie "maczo", nigdy w piżamce, mały sprzęcik przy padku od spodni wyglądajacy jak mp3 lepszej klasy i dwa kabelki wystające pod szyją i spadajace na koszulkę, taki uśmiechnięty cwaniaczek lowelas. Paradował po korytarzu jak model na wybiegu, zawsze z uśmiechem od ucha do ucha. Pewnego dnia wpadł do mnie do izolatki uposledzony chłopiec a on po niego przyszedł, zaczeliśmy rozmawiać. Ten sprzęcik przy pasku to pompa insulinowa, bo on już nie miał wątroby, te kabelki to nie słuchawki a wszyty pod skórę aport (stałe wkucie umieszczone pod skórą na klatce piersiowej do kroplówek, bo nie było już się gdzie wkuwać), kiepska praca nerek, bezpłodny, płuco do przeszczepu, właśnie stara się o rentę bo zaraz skończy 18 lat, a na dorosłego państwo nie przeduje bezpłatnego leczenia, a on opowiadał o tym jak gdyby nigdy nic. Było mi niesamowicie wstyd. Każdy z nas wpada w rutynę, nie ma ludzi którzy tego nie robią, to choroba cywilizacyjna, tylko że nie zawsze przynosi ona śmierć. Pamiętam, też jak chodziłam w ciąży z Tomciem. Starałam się wogóle nie myśleć o słowach lekarza, uśmiechałam się i cieszyłam że jestem w ciąży. Ludzie często mówili ślicznie wyglądasz, po takiej mamie i tacie to będzie śliczniusie dziecko, pewnie się nie możesz doczekać. A ja srałam na samą myśl o porodzie, no bo przecież miał dużą szansę udusić się przy nim więc z czego miałam się cieszyć. Ale się uśmiechałam i wszystkim wydawało się że jest super. Pamiętam, że nawet jeśli komuś powiedziałam że Tomek może mieć tak posuniętą wadę że się ududi przy porodzie to się śmiali mówiąc że panikuję, że lekarz się pomylił, że cofnięta żuchwa to nic takiego. To przestałam z nimi gadać na ten temat, bo po co, a im się wszystkim wydawało że sprawy nie ma. A po porodzie były głupie pytania: nie wiedzieliście, lekarz nie powiedział? Każdy widzi i słyszy to co chce zabaczyć i usłyszeć. Tyle, że w moim przypadku ocena ludzi nie zabiła ani mnie ani mojego syna, bo nikt z nich nie był lekarzem. Każdy popełnia błędy nie ma ludzi nieomylnych. Przynajmniej ja do takich nie należę.
Ja też jak czekałam na protokół sekcyjny... bałam się ale chciałam, chciałam zobaczyć że miałam rację, chciałam się zemścić, chciałam im dokopać, i nie mogłam się aż doczekać. I pamiętam, że jak dostałam go do ręki, to zaczełam się zastanawiać po co mi to? życia to nie wróci? robili co mogli, to nie ich wina że Tomek urodził się taki nietypowy i nieprzewidywalny, nie mają obowiązku wierzyć matce, choć większość z nich wierzyła we wcześniejsze przeczucia... a potem zaczełam się czy ja naprawdę robię to dla Tomka czy dla siebie, zastanawiać co mi zostanie jak zrezugnuje... i przyszło mi do głowy, że jak przestanę to będzie to definitywny koniec, koniec Tomka i mamy, i mój Tomek zniknie, jakby go nie było... i chyba to przerażało mnie najbardziej On jest, żyje we mnie i w ludziach, którzy o nim pamiętają. I to mi w zupełności wystarcza. Póżniej czekałam jeszcze na wynik histopatologii mózgu, już jakoś spokojniej. Nie jestem głupia, doskonale wiedziałam, że po zabiegu tracheo Tomek był napewno niedotleniony w jakimś stopniu(40min na saturacji 30-45%), wiedziałam, że decyzja o zaprzestaniu dalszej reanimacji, która już trwała 1,5godz. była jaknajbardziej słuszna, właściwie to mogli ją już przerwać po 30min, bo napewno mózg Tomka przy tak długim zatrzymaniu akcji serca nie nadawał się już do niczego, widziałam że nieprzywróciliby mu akcji serca a napet jeśli by się im jakimś cudem udało to miałabym warzywo podłączone do sprzętu, tak długo aż mózg przestałby pracować. Ale kiedy usłyszałam od pani patolog, że nie ma wyników takiego pacjenta bo nie było takie zlecenia sekcyjnego to wpadłam w szał. I wtedy moje serce zaczeło się łudzić że może jednak on by to przeżył, może by się udało gdyby reanimowali dłużej. Pamietam, że zrobiłam dym w szpitalu. Powiedziałam wtedy pani dr, że pamiętam widok dziecka i w prosektoriu i w trumnie, i nikt mi nie wmówi że dziecko nie miało badania mózgu. A jeśli nie miało nie rozumiem czemu dla zabawy rozcięto mu głowę od lewego ucha do czubka głowy, wyjęto mózg, zważono, zbadano i wsadzono spowrotem, o ile wsadzono, bo tego nie sprawdzałam, i jeśli wyniki nie znajdą sie w tydz. to wniosę o ekschumację i ponowne wykonanie sekcji, bo nic mi się nie przywidziało. Wyniki się znalazły, i oczywiście świadczyły o całkowitym niedotlenieniu i rozprostowaniu mózgu. Oczywiście że przyszło mi do głowy, że wynik jest błędny, serce w to wierzyło, rozum nie. Ale sprawdzenie wiązałoby się z powtórną sekcją, straszenie to jedno, a zrobienie tego to co innego. I wtedy stwierdziłam że tu jest koniec. Że to jest ta granica, której ja nie chcę przekroczyć.
Wiesz, ja uważam, że najgorsza jest niepewność jutro. A mimo wszystko ten lekarz, i wszyscy inni, cały ten szpital, gdzieś w głębi duszy zastanawia się czy ja kiedyś nie wyjmę tych papierów i nie zmienię zdania, czy nie zniszczę tego na czym teraz tak ciepło siedzi.
Nie szukam zemsty. Nie szukam sprawiedliwości bo uważam że od tego jest Bóg, bo u mnie w grę wchodzą sentymenty i nieczysta ocena sytuacji, a On jest bezstronny, niech sam oceni.
Osiągnełam spokój i chcę go mieć nadal.
No oczywiście nie zarzekam się, bo nie wiem czy mi coś za parę lat nie strzeli do głowy. W sumie kobietom w okresie menopauzy odbija, więc może i mi odbije.
Przygotuj się trochę psychicznie do obejrzenia pełnego protokołu sekcyjnego, żebyś tam szoku nie dostała, jak zaczniesz go czytać. Musisz mieć świadomość, jak wyglądała sekcja zwłok.
Kasiu, życie toczy się dalej i nic tego nie zatrzyma. Ale to że żyjesz dalej i cieszysz się tym życiem, nawet pierdołami, nie oznacz przecież że zapomniałaś czy mniej kochasz niż kochałaś wtedy gdy ryczałaś. Przecież wiesz że tak nie jest. Tego jak kochasz nic nie zmieni.
Jeśli dobrze doczytałam to jesteś w ciąży, gdzieś prawie na półmetku, tak? Moje gratulacje. Zaczynasz nowe życie, bez Hani, i za chwilę pojawi się w nim nowe życie, ten Maluch co masz go w brzusiu. Oczywiście to żadne zastępstwo ani pocieszenie, bo zawsze jednego dzieciaczka będzie brakować czy to przy stole, w zabawie czy też na spacerze.
Cieszę się, że rozmowa trochę ci pomaga.
Trzymaj się cieplutko Ika buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 27-02-2010 12:13 przez buleczka |
Re: Jeszcze | |
|
Hanulka2009  
03-03-2010 18:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj, mam już kopię tego strasznego protokołu sekcyjnego - nie bardzo jestem w stanie to czytać, więc jutro poprosiłam znajomą lekarkę o spotkanie. Tyle, co zrozumiałam, to że Hania oprócz bezpośredniej przyczyny śmierci (treść żołądkowa w płucach i w dolnej częsci dróg oddechowych - udeszenie) miała wysiąkowe zapalenie ucha (podejrzewałam to wcześnie, ale pani audiolog powiedziala tylko, ze to normalne u dzieci z rozszczepem i ze po operacji samo przejdzie...), powiększone węzły chłonne szyi, coś anolmanego z którąś aortą, i chyba jakiś centymetrowy krwiak w okolicy śluzówek (muszę się dopytać, czy to możliwe, że to od tej intubacji).
Powiem Ci, że to najstraszniejszy tekst, jaki w życiu widziałam, najbardziej "odczłowieczony", po prostu straszny...
No i mam dokumentację ze szpitala - jednak prokuratura łaskawie sciągnęła, więc sobie skserowaliśmy. Czyli w Szpitalu jednak wiedzą o Hani... Oczywiście, nie ma tam słowa o tych "trudnościach z intubacją", o których mówił nam Sur... A może istnieje też jakaś oddzielna księga anastezjologiczna, gdzie to może być wspomniane? Badania krwi Hani rzeczywiście nie zlecił, choć mówił, że to takie konieczne przy tak dużej anemii...
To tyle mojej wiedzy, która niczego nie zmienia... Pogadamy jeszcze na spokojnie z panią prokurator (okazało się, że to młoda kobieta, nawet całkiem miła, zdziwiło mnie, że od razu wiedziała, kim jestem i znała akta), pewnie powie, że nie mamy podstaw do oskarżeń szpitala, pewnie będzie miała rację... Jeśli tak, to napiszę po prostu list do dyrekcji szpitala. Będę spokojniejsza, że choć tak zareagowałam na tę rutynę i powierzchowną ocenę, o której pisałaś. W przypadku lekarzy to nie jest tylko "choroba społeczna", to nieodpowiedzialność zawodowa.
A tak poza tym spokojnie jest... Aż dziwne. To po tych warsztatach w Laskach. Prowadziło małżeństwo (ona - psycholog i pedagog, sami stracili córkę) i ksiądz (naprawdę sensowny). Było bardzo przyziemnie, bardzo normalnie, bardzo mądrze m.in. o wyrzutach sumienia, czynnikach wpływających na przeżywanie żałoby, o reakcjach otoczenia i o tym, co dalej robić. Dobrze, że sobie poukładaliśmy te sprawy. Naprawdę jest spokojniej.
Najserdeczniejsze pozdrowienia! Kasia
|
|
Re: Jeszcze | |
|
buleczka  
04-03-2010 09:30 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hej, wiem, że protokół sekcyjny to najbardziej nieczuły i nieludzki dokument, traktujący człowieka przedmiotowy, jak opis mebla. Nie czytałam pełnego protokołu Tomcia, ale wcześniej przegladałam protokoły sekcyjne, chciałabym być patologiem albo chirurgiem. Wysiąkowe zapalenie ucha, brak słuchu w uchu idp. cząsto występują u dzieci rozszczepowych i zanikają po wykonanym zabiegu. Powiększone węzły chłonne raczej świadczą o infekcji, ale musisz doputać koleżanki lekarza. Intubacja polega na wepchnieciu rurki przez usta, po tylnej ścianie gardła, do tchawicy i płuca, może uszkodzić to co "ma na drodze jaką pokonuje do płuca". Mój Tomek miał z nią właśnie problem bo miał dużą anomalię dróg oddechowych i przesuniętą krtań o 2 cm, zresztą jak spytasz znajomej to ci powie pewnie że intubacja u takiego dziecka jest nierealna.
Kasiu, mówiłam ci że to paskudny tekst do czytania. Przede wszystkim uświadamia, że twoje dziecko rozłożono na części pierwsze, wszystkie zważono, zmierzono, obejrzano, pomacano i wsadzono sporotem. Pamiętam, że u Tomcia jesdna półkula mózgu była o 300g cięższa od drugiej.
Jeśli chodzi o zapisy z bloku operacyjnego, to oni tam mają podobny dziennik do tego, który mają pielęgniarki, a może one nawet u siebie mają taki wpis. Wiesz, one wpisują takie rzeczy, bo jeśli dziecko by zmarło to nikt nie zwali na nie że zła opieka, bo był problem wpisany a one nie są anestezjologiczne tylko zwykłe.
To super że te warsztaty ci pomagają. Ja wtedy to miałam wstręt do Boga i potworny żal, złość chyba też, nawet mi do głowy nie przyszło żeby szukać jakiś warsztatów. Jakoś mi się udało samej to poukładać, i chyba mam kupę szczęścia i siły, że mi się udało. Wiem, że będzie dobrze.
Pozdrawiam buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Jeszcze | |
|
Hanulka2009  
06-03-2010 22:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj, czuję, ze musze już skończyć ten wątek szpitalny - daję sobie jeszcze parę dni na konsultację z prawnikiem, i napiszę już w przyszłym tygodniu do kogoś - do dyrekcji szpitala albo do prokuratury. Tak naprawdę, to jedyne, co wynika z dokumentów, to brak zlecenia morfologii krwi (mimo konieczności tego badania nazwanej przez samego Sur) - jak twierdzi moja znajoma lekarka, nadmierne osłabienie związane z poglebieniem się anemii moglo byc przyczyna tego, że organizm Hani nie poradzil sobie z refluksem (inna możliwa przyczyna to infekcja w organizmie). Niestety, dokumenty szpitalne nie mówią nic o trudnej intubacji (dokopalam sie do karty anestezjologicznej), w zleceniach pooperacuyjnych jest nawet to monitoroiwanie pulsoksymetrem, wiec tylko ja wiem, że pielegniarki odlaczyly go po godzinie, jak zaczął im przeszkadzac piszczeniem... To, że mojego dziecka nikt nie dotykał w sensie badania - nie osłuchał, nie zajrzał do pyszczka itd., a cały obchód przed wypisem polegał na obejrzeniu karty karmienia, to też tylko ja wiem (i mąż), bo przecież na wypisie stoi "stan dziecka dobry"... Innymi słowy, dla prokuratury to pewnie dużo za mało. Tym bardziej, że sekcja nie pokazuje jakichś uszkodzeń mechanicznych układu oddechowego w wyniku intubacji, nie było też obrzęku. Wiem jednak, że nie mogę tak zupełnie nic nie zrobić w tej sprawie - miałabym wyrzuty sumienia. Dlatego postaram się w ciągu paru dni to sfinalizować i zająć się tymi najpiękniejszymi wspomnieniami...
Zastanawiam się jeszcze ciągle, czy gdybym zrozumiała wcześniej, że coś jest nie tak, wezwała pogotowie (zakładając, że bym się dodzwoniła, bo my się nie mogliśmy dodzwonić, i że na nasze zadupie karetka dojechałaby w ciągu np. 15 minut), to lekarze mogliby uratować dziecko z zalanymi płuckami. Ale pamiętam, ze opowiadałaś o tym chłopcu z chirurgii, którego jednak nie uratowali, mimo że to się działo w szpitalu. Wiem, to głupie mieć wyrzuty sumienia, ale wraca mi ciągle ta myśl... A uczyli nas na warsztatach, że zawsze trzeba siebie pytać, czy mając ten stan wiedzy, co tamtego dnia, zrobilabym to samo. Pewnie tak...
Czuję już, że mimo tej tragedii i bólu będę mogła dalej żyć i być dobrą mamą dla moich dzieci, które mam tu. Może nawet lepszą niż byłam przed. To jakiś dar "spoza mnie", że znajduję siły, że mogę się czasem śmiać... Tak jakby mnie ktoś przenosił przez ten najgorszy czas...
Z pozdrowieniami Kasia
|
|
Re: Jeszcze | |
|
buleczka  
08-03-2010 11:17 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hej, no jeszcze możesz przejrzeć dziennik pielęgniarek, ale jestem przekonana że tak też jest wszystko ok. To było do przewidzenia. Oczywiście możesz pisać do szpitala, tylko małe ostrzeżenie - uważnie przeczytaj co napisałaś, po twoim piśmie, jeśli uznają jego ton, za oskarżenie, mają prawo oskarżyć cię o pomówienie i próbę zniesławienia dobrego imienia szpitala i lekarz. Sorki, brutalna rzeczywistość. Także dobrze się zastanów co piszesz i jak zanim to wyślesz. Kasiu, to nie tak że ci odradzam ale ostrzegam. Ty i twoje dziecko, byliście zwykłymi pacjentami, nie ma tu sentymentów. Na moich oczach w piątek rano dyrektor szpitala przepraszał matkę za błąd pielęgniarek (dwie podały dziecku te same leki i dzieciak o mało nie zszedł z tego świata). W sobotę matka miała nalot w domu i rewizję, po matkę do szpitala przyjechała policja, na matkę zwalono winę za podanie leków, matce odebrano prawa rodzicielskie i wydano sądowy zakaz zbliżania się do dziecka, ojciec po awanturze i całodziennym jeżdżeniu od prokuratury do sądu dostał zgodę na pobyt przy dziecku w szpitalu. Drugie dziecko, starsze umiesz czono w placówce opiekuńczej, ojciec wyciągnoł z zastrzeżeniem że matka wyprowadzi się z domu i nie będzie do niego zbliżać. Nie radzę z nimi zadzierać "zwykłej mamie", sorki za określenie.
Haniu, dobrze cię uczą na warsztatach, zawsze analizuj sobie sytuację na tamten moment i tamtą wiedzę, i na tej podstawie oceniaj. A swoją drogą myślę że nic byś nie zmieniła, tak poprostu miało się stać.
Widzisz, ja też setki razy zastanawiam się co by było gdybym wtedy 13.02.2008, kiedy o 16 przeleciał mi przed oczami ten filmik z tym co się stanie z Tomciem, gdybym wtedy zamiast dzwonić co 2 godz i gadać z lekarzem, wsiadła w samochód i pojechała tam. Co by było wtedy? Czy to by coś zmieniło? Wtedy na całym odcinku Łódź-W-wa były remonty, dojazd to ok 3,5-4,5godz, głównie stercząc w ruchu wahadłowym. Dojechałabym na ok 20. Na intensywną już nie wpuszczają. Owszem znam kody szyfrowe do wszystkich zamków, dostałam je od lekarzy. Bez problemu bym tam wlazła. I co by mi to dało. Nagadałabym lekarzowi osobiście, obejrzała dziecko, zobaczyła że jest ok i wróciła rano pewnie o 9,30 po obchodzie. Byłoby już PO. I tak gówno bym zmieniła. No chyba że ten lekarz by mi uwierzył, gdybym mu to osobiście powiedziała, ale takiej gwarancji nie mam. Przecież mówiłam mu to co 2 godz, w sumie 4 razy i nie uwierzył. Gdybym nie dała Tomcia na tracheo... też by umarł. Nie zrobienie niczego nic by nie dało. Nie miał szans na reapirator, a jeszcze po kilku reanimacjach kego mózg były tak niedotleniony, że organy wewnętrzne zaczełyby siadać po kolei, bez możliwości ratunku... I tak by umarł, a ja miałabym świadomość że nie zrobiłam wszystkiego co było możliwe.
Nie martw się, już widzisz słońce a z czasem poczujesz jego ciepło i żar. Będzie dobrze ale inaczej, bo już nigdy tak samo.
Kasiu, jak tam maleństwo?? Wszystko dobrze??
Pozdro Ika buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Jeszcze | |
|
Hanulka2009  
09-03-2010 13:15 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bułeczko, pytasz jak maleństwo - rozumiem, że to pod moim sercem. Starszy - Jerzyk - już zdrowy i rozrabia. O niego strasznie się teraz boi mój mąż, ja jakoś jestem spokojna. Moja ginekolożka twierdzi, że z ciążą wszystko dobrze, zresztą 19 marca mam usg połówkowe (choć półmetek już za mną - zostały 4 miesiące, a naprawdę pewnie mniej). Najgorsze, że przeżywam teraz dokładnie to samo, co rok temu, kiedy Hania była w brzuszku... Czyli, możesz się domyślać, jakie paranoje mnie dopadają, kiedy widzę np. na karcie ciąży spodziewaną datę porodu różną raptem o trzy dni od tego dnia, kiedy nasza wymarzona córeczka miała się urodzić, kiedy zaglądam do swoich wyników badań i widzę dokładnie te same liczby i tylko czekam z przerażeniem na to usg - będzie wielowodzie, czy nie, wyląduje na patologii ciąży, urodzę za wcześnie, a moze znowu jakiś rozszczep - w końcu się zdarza w rodzinach, ze więcej dzieci to ma. Miewam takie paranoje, że jak ostatnio dostałam znowu do tłumaczenia książkę dla dzieci (w zeszłym roku tłumaczyłam z myślą, że to dla Hani, może kiedyś przeczyta...), to chciałam w pierwszym odruchu powiedzieć, że nie ma mowy, nie biorę tego. Jednocześnie mówię sobie, że tym razem wszystko będzie dobrze, jestem o tym gdzieś głęboko przekonana, bo przecież Hania czuwa nad rodzeństwem (tak dużo teraz może), bo przecież jak Bóg pozwala na stratę kogoś, to wynagradza w innych osobach...
Podejrzewam, że sama wiesz, jak to jest... Podobno najgorszy jest moment, kiedy młodsze dziecko osiąga ten sam wiek, co starsze, kiedy umarło. Czy Twój Szymek ma to już za sobą?
Pozdrawiam! kasia
|
|
Prezent na Wielkanoc | |
|
Hanulka2009  
02-04-2010 01:11 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dostałam od przyjaciólki filmik o mojej Hani, nagrany miesiąc przed śmiercią, przy okazji wesołej wizyty u nas - wyobrażacie sobie, jaki skarb - całe 3 minuty życia Hanulki utrwalone na zawsze... Łącznie wszystkich krótkich filmików mam chyba raptem 10 minut... Wiem, że wiele z Was nawet tego nie ma, że wiele byście dały choćby za dwie minutki... A mnie dopadła znów rozpacz, bo na tym filmiku, Haneczka leży sobie spokojniutko na łóżku obok ruchliwej swojej i roześmianej rówieśniczki (tydzień różnicy), bledziutka, poważna, nie przewraca się nawet na boczek i patrzy, jak jej się to często zdarzało, na światełko lampki bocznej. I myślę sobie znowu (wiem rozumowo, że bez sensu), co ze mnie za matka, że nie widziałam, że córeczka nie jest w pełni zdrowa, że zawiozłam ją na tą cholerną operacje rozszczepu podniebienia - na pewną śmierć... I jeszcze ta fascynacja światłem - niby normalne u maluszków. Pamiętam, ze położna, która sprawdzała różne odruchy małej kilka tygodni po urodzeniu, właśnie powiedziała, że najbardziej reaguje na bodźce świetlne. pamiętam, ze jakiś tydzień przed śmiercią i rehabilitantka i pediatra dziwiły się, że nie mają z Hanią kontaktu wzrokowego. Na mnie zawsze patrzyła, więc nie martwiłam się tym zbytnio, a teraz mam takie wrażenie, jakby ona już wtedy chciała iść za innym Światłem...
Moja Święta Dziewczynka karmiła się światłem. Patrzyła w lampkę jak w tęczę, wolała halogeny niż twarze. Widywała też Światłość Prawdziwą W kościołach ciemnych i kaplicach jasnych, i gdzieś za moimi plecami W przestrzeni pozaprzestrzennej. A potem zaczęła tęsknić Za tym, co tam zobaczyła, Aż poszła prosto w Światło. Ciemności okryły ziemię.
Kasia, mama Hanulki (*12.06.2009 - +18.01.2010) (Z Miłości powstałaś - w Miłości przebywasz) ziemska mama Jerzyka i Stefcia w brzuszku
|
|
Re: Prezent na Wielkanoc | |
|
Joannap  
02-04-2010 07:25 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Piękny taki prezent. Pielęgnuj te 10 minut filmu o Hanulce jak największy skarb. Ja mam po swojej córeczce kilka zdjęć z USG (jej buźkę, stópkę...)i są one dla mnie dzisiaj najcenniejszą rzeczą jaką posiadam. Przytulam a dla Hani (*)(*)(*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Prezent na Wielkanoc | |
|
buleczka  
02-04-2010 10:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasia, wydaje mi się że są jakieś znaki wcześnie, ja myślę że w snach też są jakieś znaki tylko my nie do końca potrafimy je zinterpretować i zauważyć
wiesz, ja wtedy w szpitalu, po pierwszej reanimacji Tomcia, zaczełam mieć głupie sny, różne ale w mojej ocenie wtedy wydawały sie głupimi koszmarami. Jeden z nich przedstawiał postać kobiety, smukłej, delikatnej, ubranej tak jak przedstawiana jest matka boska, twarzy absolutnie nie potrafię sobie przypomnieć ale coś w środku zawsze mówiło że to Ona, to ta Matka o której świat nie pamięta, której wewnętrzną tragedię świat ma gdzieś. Pamiętam że miała piekne jasne delikatne dłonie, od których biło takie niesamowite ciepło matczyne, nie widziałam w snach wtedy Tomka czy dziecka. Ona wyciągała te ręce nie tyle do mnie ale jakby do dziecka które trzymałam na kolanach, tak jakbym ja z dzieckiem siedzieła a ona się nachylała nad nami i prosiła daj mi go, u mnie będzie bezpieczny, będzie miał to o czym ty dla niego marzysz ale ja nie chciałam jej go dać. Nigdy go nie dałam - ten sen poprostu się kończył. I powtarzał jak niekończący się koszmar. Wtedy zastanawiam się nawet czy ja nie zaczynam wariować, czy wszystkie reanimacje, ten strach, nerwy, stres, ten nadmiar adrenaliny nie wali mi na mózg. Ale ja czułam wtedy się tak jakbym miała wybór - albo takie życie jak teraz albo tamto ze snu. To było chore. Ale tak to w moim odczuciu to wyglądało. Ja wtedy na żywo, jak się budziłam z tego koszmaru, miałam też wrażenie jakby cały czas był ktoś koło mnie, ktoś ubrany na czarno w kapturze, ciepły w środku jako człowiek ale na zewnątrz bijący chłodem, zawsze gdy czułam obecność tej postaci koło siebie, zawsze za moim prawym ramieniem, po stonie gdzie było światło na ścianie, czułam chłód, zimno ale nie strach... jakby ten ktoś był przy mnie, przy nas ale jakbym wiedziała że on nie chce zrobić nam krzywdy, że on chce naszego dobra... jakby czekał że mu dam, pozwolę zabrać moje dziecko... ale nic nie robił poprostu był z nami... cały czas przez prawie 3 miesiące... ja przy tym kimś nie bałam się zostawić dziecka - ja czułam że bez mojego pozwolenia ta postać go nawet nie dotknie... Gdy ja czułam tę postać i wchodził ktoś z personelu, dziwili się że u nas jest tak strasznie zimno że aż dziwnie, nawet przyniesiony grzejnik nic nie zmieniał. Ciężko to wytłumaczyć bo sama nie do końca wierzę w to co przeżyłam... i nie chce tego wspominać ani o tym mówić.
Kasiu, ta postać stała zawsze tam gdzie było światło. I wtedy tam właśnie patrzył Tomek, i się uśmiechał jakby wiedział kto to... Może dzieciaki wiedzą, widzą...
Eh, te dołki... Jeśli chodzi o te twoje głupotki, które chodzą ci po głowie - kochana bardzo dobra z ciebie matka, Niunia była osłabiona bo rozszczep podniebienia męczy dziecko przy jedzeniu, przełykaniu i oddychaniu. Zabieg miał usprawnić jej życie, po to aby wynormalniało, a nie po to aby ją zabić. Przecież wiesz o tym najlepiej. Nie wiozłaś dziecka po śmierć ale po życie, lepsze życie - tak robi kochająca i troskliwa matka. Nie jestes przecież Bogiem, nie możesz przewidzieć wszystkiego. Zastanów się - czy widzisz że twoje starsze dziecko urosło 3cm? przytuło 1kg? zauważyłaś że twój brzuszek jest 2cm większyw obwodzie? nie, bo masz to wszystko na codzień, patrzysz na to i pewnych rzeczy nie zauważysz nigdy bo dla ciebie są normalne i codzienne, ale to absolutnie nie znaczy że jesteś złą matką, bo jesteś wspaniałą matką.
Oj dale ci się we znaki, chyba ostro, stres z podobieństwem ciąż, ale nie martw się teraz nic się nie stanie, wszystko będzie ok. Ja wiem, że łatwo się mówi. Ja unikałam liczenia tyg, wszystkim mówiłam "nie wiem nie liczę" po to aby w mojej główce nie doszło do skojarzeń, oczywiście nie zawsze się to udawało, ale pomagało.
A te pamiątki pielęgnuj jak skarby - bo teraz są nimi na zawsze.
Buziolki i sorki że się nie odzywałam Przytulaski i głaski dla brzdąca w środku (*)(*)(*) a to dla Niuńki :)) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki | |
|
Hanulka2009  
06-04-2010 16:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj Bułeczko,
masz rację, że dzieci widzą i wiedzą więcej - podejrzewam, ze szczególnie te, które jeszcze nie mówią, zresztą my dorośli i tak byśmy im nie uwierzyli i jeszcze niepotrzebnie byśmy się przerazili - tacy jesteśmy "spaczeni" życiem;)
Niesamowite,ze miałaś takie sny i odczucia "obecności". Ale przecież, z drugiej strony, może nie powinnyśmy się temu wszystkiemu, co niezrozumiałe, dziwne, "wariackie" dziwić - w końcu teraz wiemy, że "jest inny świat, tak wiem, gdzieś tu, nie za lasami tam, po prostu on jest tu" - jak śpiewa Tosia Krzysztoń. Chyba dzieci rzeczywiście są trochę pośrednikami między tymi światami, a także te nieliczne osoby, które nie dają się zaślepić "ziemskości". Mój Jerzyk ma czasem takie teksty, ze spadam z krzesła - "Wiesz, mamo, Hanulka już chodzi" "Na spacerku była Hania" - kiedy próbuję go dopytać, o to, uśmiecha się tylko i nic nie chce mi więcej powiedzieć... Wydaje mi się, że kiedy ktoś przeżywa taki ból, jak my, to też, chcąc nie chcąc, jest mniej "ziemski". Tyle rzeczy, głupot, które kiedyś zajmowały moje myśli tygodniami, teraz jest bez znaczenia. Uwielbiam teraz "marnować czas" z Jerzykiem (zawsze to lubiłam, ale gdzieś tam było trochę stresu, że nie zdążę z pracą, nie skończę tego, co zaplanowałam), nieznajome dzieci na ulicy uśmiechają się do mnie, kiedy zaglądam im w oczy w poszukiwaniu Nieba... Wczoraj po naszym domu szalał tłumek rodzinnych dzieciaków, a ja patrzyłam, jak zahipnotyzowana, jak to się dzieje, ze nic sobie nie robią - o milimetry omijały kant stołu, nie zderzały się w drzwiach, upadały i wstawały od razu bez płaczu, jakby ktoś pomógł im "miękko wylądować". Dobrze wiedziałam, kto to ochrania swoje cioteczno-stryjeczne rodzeństwo... Wiem też, kto opiekuje się swoim małym braciszkiem pod moim sercem. Już się o niego nie boję (drobne napady paranoi - to inna sprawa) Niesamowite miałam Święta. Tylko tak bardzo chciałabym, żeby te światy już się połączyły... Żebym mogła nie tylko czuć obecność Hani, ale znów ją zobaczyć...
Przesyłam mnóstwo zmartwychwstaniowych światełek dla naszych Maleństw (*) (*) (***)
kasia
|
|
Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki | |
|
buleczka  
06-04-2010 22:30 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
oj, Kasia, też bym chciała przytulić Tomcia, wziąść go na spacer... ja wiem, że nie tutaj ale dopiero tam będzie to możliwe, wiem że muszę sobie trochę poczekać.... i podobnie do ciebie odczuwam całą sytuację :)) nie martwię się tak mocno o zaplanowany dzień, każdy jest chyba bardziej spontaniczny a jak czegoś nie zrobię to zrobię jak Szymek uśnie :))
jeśli chodzi o te odczucia, to wtedy nie bardzo w nie wierzyłam od samego początku, dopiero po jakimś czasie. Nawet zastanawiałam się czy jeszcze nie zwariowałam, czy przypadkiem to stężenie adrenaliny całkiem mi mózgu nie wypaliło. Wydaje mi się że mnie się wtedy udało "czuć i widzieć" bo tam był tylko Tomek i ja, i nic poza tym się nie liczyło, nie było świata, codziennych problemów i zmartwień, tylko Tomek i ja, to co nas łączyło, no i oczywiście ta walka z personelem medycznym, ale w tym to mi trochę los sprzyjał, część z jakieś powodu poprostu mi wierzyła w intuicję matczyną, część strach tak paraliżował że robili jak chciałam, no i te parę osób, których nie dało się przekonać do niczego. To tam pierwszy raz w życiu usłyszałam od lekarza "przepraszam że nie słuchałam, że nie wierzyłam, pani chyba musi mnie nienawidzić". Ja wtedy powiedziałam tej pani dr że jeśli nie przeniesie nas do izolatki to Tomek, zarazi się od tego dziecka, i będzie się wściekał więc to jutro będą tu mieli reanimację, a on jest nieintubacyjny. Ona stwierdziła, że nie ma wolnej izolatki i wystarczającego powodu aby jej szukać. Na pierwszy rzut oka było 5 wolnych. Pamiętam, że ją wtedy spytałam czy ustanie akcji serca i reanimacja będzie wystarczającym powodem czy trzeba więcej. Nie wiem czemu tak kepałam językiem, Tomek jeszcze wtedy nie był nigdy reanimowany, nigdy nie ustało mu serce. Wtedy to był pierwszy raz. Ale nie wiem skąd się u mnie wzioł wtedy ten argument w głowie. Ona wtedy przyszła do nas i stwierdziła że napewno ją nienawidzę i przeprosiła. Ale ja wtedy naprawdę nic takiego do niej nie czułam, jakby wtedy wogóle takie uczucia były poza mną. Owszem wściekałam się, wrzeszczałam, krzyczałam, płakałam, tak na raz, na papierosku, i tam to zostawiałam, przy Tomku wogóle nie miałam takich myśli w głowie, jakby to było zupełnie poza mną, tylko on i ja. I moze dzięki temu ja to wszystko czułam, choć nawet dziś jak wspominam to wydaje mi się to nieprawdopodobne, i gdyby nie Tomek to ja bym w to sama nie wierzyła. Teraz nie mam takich odczuć, no może czasami. I bardzo się z tego cieszę. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki | |
|
Hanulka2009  
07-04-2010 00:58 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wiesz, właśnie tak myślałam, ze mogłaś być, nie wiem jak to nazwac, bardziej otwarta na tzw. "świat nadprzyrodzony" (nie lubię tego sformułowania) w warunkach szpitala. Co by nie mówić o szpitalach, to jednak jest dla matki i dziecka taka wyjątkowa przestrzeń, wyłaczona z codzienności, trochę "poza światem", może nawet (przez tą bliskość śmierci) jakoś na pograniczu światów... Ja czasami sobie myślę, że jeśli Hanulka i tak miała umrzeć, to może paradoksalnie i dobrze się stało, że było to po trzech dniach w szpitalu - przynajmniej wiem, ze przez ostatnie dni życia mojej córeczki nic nie było ważniejsze niż ona - byłam tam cała dla niej, byłyśmy tylko we dwie (przez większość czasu). W domu nigdy nie byłoby to możliwe. Tylko że to nie zmienia faktu, że drSur zaocznie i bez badań wypuścił moje dziecko umierające do domu... Chciałabym usłyszeć od niego, ze jest mu po prostu przykro, ale wiem, ze to nie ten typ... Przy czym naprawdę nie czuję do niego ani do nikogo z tego szpitala nienawiści czy złości - jestem teraz ponad takimi uczuciami:) ale zażalenie na umorzenie śledztwa bez zbadania wątku szpitalnego napisaliśmy z adwokatem - zobaczymy, czy coś to da (w każdym razie będę mieć czyste sumienie).
ojej, późno już - dobrej nocki! kasia
|
|
Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki | |
|
buleczka  
07-04-2010 09:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dr S... każdy typ człowieka może cię zaskoczyć w rozmowie w cztery oczy...
Coś ci opowiem. Na górze na pediatrii prowadziła nas na początku dr Ciecieląg, młoda na końcówce stażu, ambitna i uparta, ładna blondyneczka, super miła jak słuchałaś co mówi ale jak miałam własne zdanie to sympatia gdzieś uciekła. Bała się Tomka. Próbowała uparcie przewieźć mojego synka do Łodzi, twierdząc, że tam będzie mi łatwiej bo tam mieszkam i tam mam rodzinę. Nawet spodobał mi sie ten pomysł, inni lekarze to nowe próby intubacyjne i nowa szansa, ale też cała "licytacja o to co wolno a czego nie" z personelem od nowa, ale co tam. Wyszłam z założenia że wywalę trochę adrenaliny. Zgodziłam się z zastrzeżeniem że przeniesienie nastąpi w ramach porozumienia między tą kliniką a II kliniką pediatrii w CZMP w Łodzi, bo tam na oddziale dziecięcym jest wydzielony "oddział" (4 izolatki) intensywnej opieki medycznej, coś jak mały OIOM, dlatego tam. Poza tym warunek był taki że zgodzę się na transport karetką ale wyłącznie w godz porannych ok 7-8, bo wtedy Tomek jest najspokojniejszy, a poza tym trasa warszawa - łódź była wtedy w przebudowie i ruchu wachadłowym, jechało się ok 3,5-5 godz w zależności od pory, i do tego jakieś 40min przez łódź. Przy tym warunku był również anestezjolog i pielęgniarka anestezjologiczna. Albo transport powietrzny, bo CZMP ma lądowisko własne. Nie lubię latać, obstawałam za autem. Niby wszystko było ok załatwione. Ale coś mi się wydawało za łatwo, za prosto, bez górki, no nie wiem jak to wytłumaczyć. Skontaktowałam się z CZMP, z oddziałem, okazało się że tam jest ospa wietrzna i na izbie będę musiała podpisać zgodę że na własną odpowiedzialność i ryzyko mając świadomość stanu zdrowia mojego dziecka i zagrożenia jego życia w chwilach niepokoju wyrażam zgodę na pozostawienie go na oddziale. Do tego wiedzieli że przyjedzie pacjent chirurgiczny, ale nie wiedzieli że pacjent jest nie intubacyjny, po 3 reanimacjach i kilkudziesięciu masażach serca, że wymaga stałego dostępu do tlenu choć go nie używa. Wolne łóżko było przygotowane bez dostępu do tlenu, bez pulsoksymetru, nikt nie słyszał że pacjentowi codziennie wymienia się plastry przy rurkach - sonda i nosowo-gardłowa wymagające obecności anestezjologa, pulsoksymetru, tlenu i zestawu do reanimacji. No jazda bez trzymaki, nie wiem co mnie tkneło. Do tego jak nasza dr przyniosła zgodę na przewóz i powiedziała że jednak wycieczka będzie bez anestezjologa bo ona uważa że jest nie potrzebny. Nie podpisałam zgody na przewóz, a bez niej pani dr mogła się w dupę cmoknąć, ale za to jak się wściekła, masakra, oczywiście odbiło się to na Tomku. Umowa była prosta i jasna. To ona nie dotrzymała warunków. Jak na Tomim? Dostał jakiś bólów brzuszka i mial strasznie twardą kupę, strasznie się wściekał. Zlała nas - nie wyraziła zgody na podanie leków, nawet esputikonu, właściwie to mi je zabrała, bo ja je miałam u siebie. Oczywiście że podałam leki, dostałam je od innej dr, tak żeby tamta nie widziała, jakbym nie dostała to bym kupiła. I tak cały dzień. W nocy o 4 Młody żygał tym co zjadł, więc nie karmiłam. Nasza miała rano o 8 wypisać kroplówki, standardowo tak robią. Ale tego nie zrobiła, dalej utrzymywała focha. Gdzieś polazła. Tomek nie jadł do 10. Był bardzo słaby i blady, choć oddychał dobrze. Ściągnełam innego lekarza (zrobił badania, podał kropłówki, przetoczył krew) i anestezjologa (powiedział nieoficjalnie że jest nieciekawie ale nie może nic robić bez wezwania z pediatrii, formalności). Nasza zrobiła awanturę dr która zajeła się Tomkiem, anestezjologa nie wezwała choć prosiłam, darłam ryja, twierdziłą że czujniki mi w sprzęcie padają a 15min później mój syn nie oddychał, a jego serducho staneło. Po się przejeła, chyba strachem o siebie. Wywaliłam ją z OIOMu a na pediatrii zrobiłam zadymę. Owszem zmienili mi lekarza, przyszła przeprosić bo jej szefowa kazała. Próbowała mi nawet wmówić że my się źle zrozumiałyśmy i dlatego tak wyszło. Tak jej nagadałam zdrowo, że się poryczała. Nigdy więcej do mnie nie przyszła i się nie odezwała, no dzieńdobry mówiła.
Nie wiem jak to robię ale rozmawiając z kimś wyczuwa "gdzie walnąć" aby naprawdę mocno zabolało. Uczę się nad tym panować, gdyby nie to byłabym prawdziwym potwarem, ale jak mam nerwy to nie panuję, jakoś słowa same mi wchodzą. Ja wiedział jak jej powiedzieć żeby naprawdę odczuła.
Jeśli masz chotę, jeśli tego właśnie potrzebujesz, to porozmawiaj z dr S ja ci mogę podsunąć parę "argumentów", jego akurat znam, zapamięta cię do końca życia. Ale słowa przepraszam ci nie zagwarantuję. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 07-04-2010 09:56 przez buleczka |
Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki | |
|
Hanulka2009  
08-04-2010 19:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dzięki, Bułeczko, za tę groźna dla dr S... propozycję:) Jak tylko będę miała w perspektywie oglądanie jego gęby, to na pewno skontaktuję się z Tobą w tej sprawie (poza forum pewnie). Nie potrzebuję rozmowy z tym człowiekiem do ukojenia, więc na razie nie będę jej szukać. Kto wie, moze będzie okazja w sądzie...
To, co opisujesz o tej młodej, ambitnej lekarce jest strasznie smutne. Nie wiem, czy można długo być lekrzem z taką ambicjonalno-egocentrytczną postawą... Dobrym lekarzem pewnie w ogóle nie mozna... Normalnie, jak czytam teraz te rózne amerykańskie (głównie) książki o śmierci i żałobie, to się wydaje, że tylko u nas takie potworki kończą medycynę. tam - same anioły, ciągle się w dodatku dokształcają psychologicznie... Żartuje sobie - oczywiście, że u nas też jest trochę wspaniałych lekarzy.
Ostatnio mniej już myśle o tym szpitalu i operacji. Miałaś rację, ze lepiej pielęgnować te piekne wspomnienia. W dodatku jest też czas terazniejszy - m.in. kopiący chłopczyk w brzuszku. Czasami tylko myślę o tym, że czekam na Hanię, że to ona tam jest - nasza wymarzona córeczka. Tak mało mam miłości do tego brzdąca pod sercem... Tak niewiele o nim myślę... Mam nadzieję, ze mu to wynagrodzę, jak się pojawi po tej stronie i wyobrażam sobie, jak wszystkie dobre duchy z Hanulką na czele nie pozwoliły w styczniu i nie pozwalają teraz przeniknąć przez łożysko całej tej rozpaczy, smutkowi i bólowi.
kasia
|
|
Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki | |
|
buleczka  
09-04-2010 11:20 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jasne że poza forum :))
O brzdąca się nie martw, nic mu nie będzie, on i tak wie że jego mama kocha go najbardziej na świecie, bo co by nie mówić każde dziecko kocha się najbardziej na świecie, choć każde inaczej i każde potrzebuje od mamy czegoś innego. Tak to już jest że inaczej traktuje się potomka po stracie. Ja Szymciowi, gdy był w brzusiu nie czytałam, nie śpiewałam i nie mówiłam do niego tyle co do Tomcia. Inaczej oczekiwałam Szymcia choć równie mocno jak Tomiego. Nie martw się naprzytulasz się jak wyjdzie :)) Choć mój szałaput to teraz ma czas, a właściwie to znajduje czas, na przytulaski z mamą jak się wyszaleje samodzielnie, no i oczywiście jak nie ma taty w zasięgu wzroku, bo jak pojawia się tata to on już mamy nie widzi :)) Nawet nie mówi skubaniec "mama".
Pozdrawiam Kasiu i pogłaszcz tego berdecia od ciotki :) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
List do moich dzieci - tam, tu i w drodze | |
|
Hanulka2009  
20-04-2010 23:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jerzyku! Martwię się, kiedy jesteś taki poważny i dojrzały. Ostatnio bardzo interesowałeś się tym samolotem, który się rozbił i tym, że Pan Prezydent też poszedł do Nieba. Zapytałeś o czarne wstążki na fladze, o której mimo że nie masz jeszcze trzech lat, wiesz jakie ma kolory, i że to flaga polska (rozpoznajesz jeszcze niemiecką). Powiedziałam, że to dlatego, że jesteśmy smutni „Wiesz przecież, Jerzyku, dlaczego jesteśmy smutni?” „Tak, bo nie ma Hanulki”…
Stefciu! O Ciebie też się martwię. Jako organiczna część swojej mamy nie miałeś wyjścia – byłeś ze mną, kiedy siedziałam przy twojej siostrzyczce w szpitalu po operacji, cieszyłeś się ze mną, kiedy wróciliśmy w niedzielę do domku, a potem usłyszałeś rozdzierający krzyk osieroconej mamy. Byłeś i w prosektorium, i na pogrzebie Hani, przeżywałeś poniekąd to, co ja. Czy masz szansę być radosnym chłopczykiem?
Hanulko! Od trzech miesięcy nie muszę się już o Ciebie martwić. To właśnie jest w tym wszystkim najgorsze…
Masz teraz na własność Ocean Miłości Nieprzebyty, niezgłębiony, niepoznany. Radośnie w nim pływasz pod opieką Tej, która Matką jest nad matkami. Najlepszą. Bóg uśmiecha się, zachwycony twą duszą, taką czystą, piękną, jasną, świętą. Więc po co ci, Córeczko, moja mała miłość, marna kropla, skażona ziemskością. Po co ci, Słodziaczko, taka zwykła mama, stęskniona całowania pyz i brzuszka. Tata płacze, pochylony nad zdjęciem, na nim jesteś jeszcze taka nasza…
|
|
Re: List do moich dzieci - tam, tu i w drodze | |
|
Joannap  
21-04-2010 08:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Pięknie napisane... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Minęły 4 miesiące - List do mamy po stracie | |
|
Hanulka2009  
18-05-2010 15:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Do osieroconej Mamy Przyjdą takie poranki, kiedy ból będzie budził się przed Tobą i siadał Ci na piersi, żebyś po przebudzeniu nie mogła oddychać. Nastaną i takie dni, kiedy usłyszysz gdzieś obok swój własny śmiech i poczujesz przyjemność, wystawiając twarz do słońca. Nie zapomnisz nigdy – o to bądź spokojna! I nie przestaniesz kochać, choć to trudna miłość. A kiedy minie czas, nie pytaj, jak długi, będziesz mogła mocniej żyć – z tą miłością i z tym bólem. Zaniesiesz je aż na Tamtą Stronę. A tam, kiedy już w pełni będziecie razem, Matka nad Matkami wyjmie z twych rąk zawiniątko bólu i z niemym wyrzutem położy jak cenny klejnot przed Bogiem. Ona tak robi już od 2000 lat...
Do Hani Kiedyś przyjdziesz po mnie A ja Cię rozpoznam Mimo Nowego Ciała Oślepiającej radości I mych gasnących oczu. Między nami zamiast słów Zapadnie Wielka Miłość, Ta, co nie ustaje: Jest, była i będzie.
Dzisiaj mijają 4 miesiące - wydaje się, że to już 4 lata... Wygląda na to, że "się pozbierałam", jak mi to ktoś ostatnio powiedział, choć pewnie do końca życia będą powracać te fale bólu:(( I ta straszna tęsknota, jest cały czas - wiecie, o czym mówię... Ale uczucie, które teraz odczuwam najsilniej, to miłość do Hanulki, mojej najcudowniejszej córeczki. To miłość sprawiała, ze porozumiewałyśmy się bez słów przez 7 wspaniałych miesięcy jej życia, a teraz ta nasza miłość nadal pozwala nam być blisko, przenika zasłony między tu a Tam.
kasia, mama Hanulki (Z Miłości powstałaś - w Miłości przebywasz), ziemska mama Jerzyka i Stefcia w brzuszku (32 tc)
|
|
Re: Minęły 4 miesiące - List do mamy po stracie | |
|
T.A.M.  
18-05-2010 17:24 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu, tak prawdziwie, tak pięknie, tak zwyczajnie napisane...koi, dodaje sił ...dziękuję, takich słów dzisiaj mi było trzeba Ania, mama Teo (*15.07.08 +20.07.08) Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|
|
Re: Minęły 4 miesiące - List do mamy po stracie | |
|
Joannap  
18-05-2010 18:54 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu tak pięknie to napisałaś...
Dla Hanulki (*)(*)(*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Pierwsze urodziny Hanulki... | |
|
Hanulka2009  
13-06-2010 14:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wczoraj Hania skończyłaby roczek... Zamiast świeczki na torcie były znicze na cmentarzu... Straszny dzień:(((
Wszystkiego dobrego, Córeczko! Bardzo, bardzo Cię kochamy i zawsze pamiętamy, że jesteś członkiem naszej rodziny!!!
mama, tata i braciszkowie (młodszy jeszcze w brzuszku)
|
|
Re: Pierwsze urodziny Hanulki... | |
|
Alicja74  
13-06-2010 15:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Urodzinowe światełka dla Hanulki (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki(*10.12.1996) Tak bardzo kocham i tęsknię i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Pierwsze urodziny Hanulki... | |
|
jolek  
13-06-2010 17:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Ciebie Haniu (*)(*)(*)(*) Bądz szczęśliwa mama Kasieńki
|
|
roczek | |
|
Ewa Romańska  
13-06-2010 22:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani**********
Ewa mama Filipa 5,11,2009 37tc
|
Ostatnio zmieniony 13-06-2010 22:24 przez Ewar |
Re: roczek | |
|
hannah  
14-06-2010 00:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Twojej Córeczki Hani całe mnóstwo światełek do nieba((*)) ((*)) ((*))((*)) ((*)) ((*))((*)) ((*)) ((*))((*)) ((*)) ((*))((*)) ((*)) ((*))
Twoja córeczka jest już sporym Aniołkiem, który nad Tobą czuwa.....,
a może w tym dniu oprócz znicza na grobie urządzić w domu prawdziwe urodziny dla niej???............
Razem z ziemską córeczka zrobiłysmy naszej Majeczce tort na jej niebiańskie 3 miesiące......... Niczego już nie zmienię ,ale chcę pamiętać o niej jak najpiękniej......... Hannah mama Majeczki (38tc *+ 15.01.2010) i Zuzi i Mikołajka
majaknopek.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: roczek - świętowanie | |
|
Hanulka2009  
15-06-2010 22:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Masz rację, Hannah, naszym Niebiańskim Maleństwom należy się nie tylko "cmentarne" świętowanie urodzinek. U nas wyszło to całkiem nawet porządnie i nie tak strasznie smutno dzięki dzieciakom, które też się stawiły... Po raz kolejny doceniłam Teściową - pamiętała i chciała przyjechać, ze o najlepszej mamie chrzestnej, jaką Hanulka mogła w ogóle mieć, nie wspomnę - ona zawsze pamięta, zawsze mówi "nasza Hania":)
Tylko tortu, takiego ze świeczką nie dałam rady zrobić... To już byłby sadomasochizm u mnie - sama myśl o tej nieszczęsnej świeczce wyciskała łzy. Zrobiliśmy zwykły biszkopt z truskawkami.
Serdecznie pozdrawiam wszystkie czerwcowe (i nie tylko) Mamy w żałobie.
kasia
|
|
Re: roczek - świętowanie | |
|
buleczka  
21-06-2010 09:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja dopiero dotarłam do domku, więc dopiero dziś składam życzonka Roczkowe. Zapewno świetnie się tam nasze pociechy bawią. Mój Tomuś jutro kończy 3 latka, tzn. kończyłby te ziemskie gdyby tu był. U nas podobnie cmentarz i mała "uroczystość w domku", ciacho też bez świeczki.
(*)(*)(*) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: roczek | |
|
Joannap  
14-06-2010 16:34 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani w jej 1 Niebiańskie urodzinki (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia - roczek | |
|
goska01  
14-06-2010 11:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
światełka dla cudownego aniołka (*)(*)........... ................................................. .................................................. ...................................................
mama aniołka Amelki 11.01.2010 41tc.
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia - roczek | |
|
Gosspel  
17-06-2010 03:00 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko Dla Ciebie ((*))((*))((*)) - wiem ,ze to roczek powinno może byc jedno swiatełko ale to od kazdego z nas - o i mąż też prosi abym Ci zapaliła od niego ((*)) mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Re: Moja córeczka miała ... pytanie do Hanulka 2009 | |
|
Gosspel  
17-06-2010 03:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
czytając Twoje posty zauważyłam ,że należysz do DK . Wybierasz sie moze w tym roku na rekolekcje? My jedziemy z meżem i Antosiem do Krościenka ...Pozdrawiam mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Re: Moja córeczka miała ... do Gosspel | |
|
Hanulka2009  
17-06-2010 11:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziękuję za rodzinne światełka dla Hani:) Tak,jesteśmy od jakiegoś czasu w Domowym Kościele, ale na rekolekcje w tym roku się nie wybierzemy, bo niedługo (jeśli wszystko pójdzie dobrze...) przyjdzie na świat nasz synek:) DK to był pomysł mojego kochanego męża - zresztą bardzo dobry. To strasznie trudny rok dla naszej wspólnotki (7 małżeństw) - straciliśmy już od stycznia łącznie czwórkę Maleństw (Hanulka - najstarsza i trzy poronienia:(((). Bez Współczującej Obecności trudno to przeżyć... także tej ludzkiej, modlitewnej. Ja byłam niedawno na IV tygodniu rekolekcji ignacjańskich - ostatni tydzień, którego od lat nie miałam czasu "skończyć". Osiem dni rozważania tajemnicy Zmartwychwstania - czy może być coś bardziej na czasie dla mamy po stracie?
Mam nadzieję, że będziecie mieli wspaniały czas w Krościenku:) Daleko macie?
Pozdrawiam:)))
kasia
|
|
Dziękuję za urodzinowe światełka:) | |
|
Hanulka2009  
17-06-2010 11:59 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bardzo dziękuję wszystkim za światełka dla mojej Hanulki!!!!!
kasia
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia - roczek | |
|
Niunia0624  
20-06-2010 15:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witam po przeczytaniu wszystkich odpowiedzi na Twój wpis gdzie bardzo CI współczuje bo moja córcia dwa razy otarła się o śmierć nie potrafie was zrozumieć jak można bez udowodnienia winy kogoś obrażać i psuć mu reputacje Operował nas doktor Surowiec i zapewniam że jest to wspaniały lekarz i profesjonalista a co do smierci nawet po zwykłym zabiegu takim jak jest szycie ręki zdaża się smierć nie od nas to zalezy Bóg tak chciał MOja koleżanka straciła córkę w wieku 3 lat po zeszyciu niegroźnie wyglądającej ranny ale wdało się zakażenie które zostało zbagatelizowane i to nie przez lekarzy po 8 dniach zmarła Więc czasami zadajmy sobie pytanie czy należycie my uważamy na nasze pociechy zanim zwalimy winę na innych moja córcia z obustronnym rozszczepem podniebienia twardego i miękkiego (* operowana przez Doktora Surowca) po operacji była pilnaowana przez 24 godziny na dobe nigdy nawet przez 1 minute dziecko nie było same dzięki temu dwa razy uniknęliśmy śmierci. i tak było do miesiaca po operacji
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia - roczek do Niunia | |
|
Gosspel  
21-06-2010 00:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Mam małą prośbę nie oskarżaj nikogo - z tonu wypowiedzi mam wrażenie ,że oskarzasz rodziców . Cieszę się ,że Twoja córeczka jest zdrowa i ,że jej operacje przebiegły prawidłowo - ale może życie kiedyś Ci pokaze , ze ta sama osoba może uczynić wiele dobra ale także i zła...Tak już poprostu jest nie ma idealnych ludzi - Wiem i rozumiem ,że Ty możesz dozgonnie być wdzieczna panu doktorowi ale inne mamy mogą czuć zupełnie inaczej....Pozdrawiam mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia - roczek do Hanulka2009 | |
|
Gosspel  
21-06-2010 00:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj :) My mamy jakieś 500km do Kroscienka :) Sama się boję jak to będzie tym bardziej ,że Antoś niecierpi jazdy samochodem a jedynym kierowcą w domu jestem ja ...no ale ufam ,że bedzie dobrze ;) Mieszkamy w Toruniu :) Pozdrawiam mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Nasza Hanulka - do Gosspel | |
|
Hanulka2009  
22-06-2010 09:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dzielna z Ciebie kobieta! Nie tylko dlatego, że jesteś kierowcą-długodystansowcem:) Na pewno to będzie piękny wyjazd dla Was. Krościenko (Kopia Górka) to magiczne miejsce. A Toruń bardzo mi się kojarzy z moją Hanią - byliśmy tam niedługo przed jej urodzeniem, a mężowi tak się spodobało, że latem zabrał tam synka na krótkie wakacje (nad jakieś jezioro). Pozdrawiam całą rodzinę:) kasia
|
|
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia - Niunia | |
|
buleczka  
21-06-2010 10:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
z racji słów: > Witam po przeczytaniu wszystkich odpowiedzi na Twój wpis gdzie bardzo CI współczuje bo moja córcia dwa razy otarła się o śmierć nie potrafie was zrozumieć jak można bez udowodnienia winy kogoś obrażać i psuć mu reputacje Operował nas doktor Surowiec i zapewniam że jest to wspaniały lekarz i profesjonalista a co do smierci nawet po zwykłym zabiegu takim jak jest szycie ręki zdaża się smierć nie od nas to zalezy Bóg tak chciał
odpowiadam na posta
Zacznę od tego, że należy czytać uważnie cudze wpisy. Nie twierdzę, że dr Surowiec jest patałachem i nie psuję mu reputacji, bo na nią sam pracuje. Wielokrotnie pisałam, że to wspaniały lekarz i profesjonalista w każdym calu ale na bloku operacyjnym. To świetna maszyna "do naprawiania błędów natury, woli Bożej, bo to Bóg nas stworzył". Poza blokiem operacyjnym to głaz i ściana, bez uczuć i chęci do rozmowy i jakiejkolwiek współpracy, rady czy wsparcia dla rodzica. Zero sentymentów. Jeśli nie może pomóc, czyli wykonać operacji pozbywa się pacjenta z oddziału, bez skrupułów. Mówię to z własnego doświadczenia. Mój syn miał niedorozwój połowiczny twarzy, niedorozwój podniebienia miękkkiego i twardego, pierwotnego i wtórnego, po stronie prawej (o połowę mniejsza jedna strona twarzy w stosunku do drugiej), prawie całkowity brak dolnej żuchwy (niedorozwój), asymetria prawostronna twarzy, dróg oddechowych, hipoplazja pnia mózgu, krtań na prawo o 2cm od prawidłowego położenia. Stany niepokoju (np. piernięcie) wiązały się z duszeniem, w trakcie snu wymagał pulsoksymetru i maski z tlenem (spadki saturacji). Karmione sondą dożołądkową bo zwykłe jedzenie powodowało utratę masy ciała ze zmeczenia. Rurka nosowo - gardłowa w drugiej dziurce aby nie musiał być 24godz na tlenie. Wymiana rurek każdorazowo kończyła się zatrzymaniem akcji serca (raz na 4-5 dni), codzienna zmiana plastrów wokół rurek kończyła się podduszeniem lub zatrzymaniem akcji serca, w zależności od sytuacji. Bez operacji mój syn nie przeżyłby roku do 1,5 roku dusząc się codziennie, wraz z zatrzymywaniem akcji serca i reanimacjami. Brak możliwości intubacji i podłączenia pod respirator. Po próbach intubacyjnych pogorszenie stanu oddechowego. Pan dr stwierdził, że "bez intubacji on nic nie zrobi i możemy jechać sobie do domu, i wrócić za 3 m-ce jak mały dożyje, bo blokuje miejsce na oddziale". Dał mi wypis i kazał jechać do domu!!!!! Miał 24h dyżuru, niedziela, nie miał czasu ze mną porozmawiać o wypisie, leczeniu, ani obejrzeć dziecka!!!!!! Zamknoł się w pokoju!!!! Ponieważ nie dostałam wypisu na piśmie, zrobiłam awanturę, że nie wyjdę ze szpitala, nikt mi go nie chciał dać jak się okazało i przeniesiono mnie z dzieckiem na onny oddział do izolatki!!!! Nikt przez 4 m-ce, do dnia śmierci, nie miał odwagi podpisać mojemu synowi wypisu (dziecko zdrowe pediatrycznie)!!!! Nikt nie chciał wypisać ze szpitala dziecka nieintubacyjnego, niewydolnego oddechowo w trakcie nocnego, dłuższego, snu!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pozostawiam do oceny
Jeszcze jedno - mój synek był od urodzenia do śmierci pilnowany przez 24 godz na dobę, przez nas, prywatne pielęgniarki, monitory oddechu, pulsoksymetr, personel medyczny.
I ŻEBYŚMY SIĘ DOBRZE ZROZUMIELI - KAŻDE SWOJE DZIECKO ZAWIOZŁABYM NA LECZENIE CHIRURGICZNE DO TEGO SZPITALA !!!!!!!!!!!! buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 21-06-2010 10:50 przez buleczka |
Re: Moja córeczka miała "tylko" rozszczep podniebienia - do Niunia | |
|
Hanulka2009  
21-06-2010 10:53 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
To wcale nie jest tak, Niunia, że my oskarżamy konkretnego lekarza (gdybym chciała zepsuć temu Panu reputację, to pewnie pisałam posty na forach dla rozszczepowych rodzicow, od czego jestem bardzo daleka...), tylko chcielibyśmy wiedzieć, jak to jest możliwe, że nasze dziecko po bez wątpienia fachowo przeprowadzonej operacji, zostało bez żadnych badań szybciutko wypisane do domu (a była słabą wcześniaczką z dużą anemią). Polskie prawo w przypadku nagłej śmierci dziecka od razu podejrzewa rodziców - i postępowanie toczy się przeciwko nim. Jest to zrozumiałe, ale z drugiej strony straszne dla tych, którzy i tak robią sobie o wszystko wyrzuty - obyś nigdy nie dowiedziała się, jak to jest... Dlatego zażądaliśmy zbadania wątku szpitalnego - jeśli przesłuchiwani lekarze i pielęgniarki zastanowią się choć na chwilę następnym razem - uznam, że osiągnęłam swój cel.
Mogę się tylko cieszyć, ze Twoje dziecko szczęsliwie przez to wszystko przeszło.
Wszystkiego dobrego!
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - zmiana nazwy wątku | |
|
Hanulka2009  
21-06-2010 21:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Zmieniłam nazwę naszego wątku, bo po dzisiejszej wymianie zdań na temat opieki lekarskiej w IMID, stwierdziłam, ze lepiej, żeby mamy szukające w wyszukiwarce "rozszczepu podniebienia" tu nie trafiały. Po co mają się niepotrzebnie przerażać...
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - zmiana nazwy wątku | |
|
Gosspel  
23-06-2010 02:33 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
A gdzie tam dzielna jestem - poprostu samo życie :) mąz jest chory i nie moze prowadzić samochodu :) do porodu Antosia też nas zawoziłam :) to była akcja ..wody co chwila pluskały najgorzej na zakrętach i wertepach ale dalismy radę :) Troche sie boję tak dalekiej wyprawy ale i tez bardzo cieszę :) Pozdrawiam mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - zmiana nazwy wątku | |
|
Gosspel  
25-06-2010 01:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulka2009 na tym forum w tym dziale ''strata dziecka '' Zorka dodała temat ...zdaje się '' trochę szalony pomysł , którym się podziele '' jest tam mowa o wizytach turystycznych ;) Jeśli macie ochotę na ponowną wizyte w Toruniu to zapraszam po 16 lipca jestem już w domku :) mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - do Gosspel | |
|
Hanulka2009  
25-06-2010 22:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dzięki, Kochana! Moje wakacje w tym roku upłyną stacjonarnie, pod znakiem Małego Stefanka - oczekujemy jego narodzenia tuż tuż i prosimy Hanulkę, żeby się tam w Domu Ojca za braciszkiem wstawiała... Gdyby nie to, że nie wiem, co będzie za chwilę, chętnie zaprosiłabym Was na nocleg w Warszawie po drodze do Krościenka (choć połowa drogi z Torunia jest chyba trochę bardziej na południe). Ale co się odwlecze...
Rozumiem, że wyjeżdżacie już wkrótce, więc jeszcze raz szczęśliwej drogi, owocnego czasu w Krościenku i westchnijcie tam o szczęśliwe rozwiązanie dla mnie za wstawiennictwem ks. Blachnickiego!
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - zmiana nazwy wątku | |
|
Amadeus  
13-03-2011 16:29 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witam Przeczytałam wątki i przede wszystkim bardzo współczuje straty Hani bo wiem co to znaczy. Watki zainteresowaly mnie wlasnie bo ja mam rowniez dziecko z roszczepem( sekwencja pierr robina). Szczerze to rzeczywiscie mi to wszystko co sie dzialo w Imidz z twoim dzieckiem i synkiem bułeczki dalo do myslenia. Moj synek ma operacje w polowie czerwca u dr.Piwowara , w zwiazku z tym mam zapytanie czego powinnam sie wystrzegac a czego dopilnowac po operacji zeby wszystko bylo dobrze. Dodam ze jest to moj drugi synek pierwszego stracilam w zeszlym roku i zrobie wszystko zeby temu nic sie nie stalo. Jesli mogłabys to prosze o podpowiedz jak to wyglada i czy moglabym sie uptrzec i zostac dluzej niz 3dni na oddziale. Pozdrawiam serdecznie
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) | |
|
patrycja grzybowska  
25-06-2010 15:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*) dla Hani , spij Aniołku mama- ANDRZEJKA ur.w 24 tyg.ciązy (ur.30.11.2006- zm. 3.12.2006) mama 6 letniej Amelki i malutkiego Antosia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) | |
|
Gosspel  
30-06-2010 23:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochana no oczywiście rozumiem ,że to nie czas na spotkania - i masz racje co się odwlecze to nie uciecze . Tu mamy tyle spotkań i modlitw ,że spokojnie kilka razy bedziesz wspominana grupowo czy to w kręgu czy na mszy św . Odzywaj się , dawaj znaki co i jak u Ciebie - Pozdrawiam bardzo serdecznie mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - pół roku | |
|
Hanulka2009  
19-07-2010 00:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Minęło pół roku...Chodzę z wielkim brzuchem, w 40 tc, więc znajomi, którzy nie wymawiają przy nas imienia Hanulki, patrzą na ten brzuch z ulgą - dobry temat do rozmów, no i co za szczęście, że tak szybko kolejne dziecko... Wczoraj na weselu kuzynki kompletnie mi odbiło i na liczne pytania obcych ludzi "które to dziecko?", udzielałam prawdziwych informacji - trzecie. "A co masz w domu?" "Tylko synka, nasza córeczka umarła". Wydawało mi się, ze to nie ja mówię. Chciałabym wszystkim wytłumaczyć, że chociaż nie ma jej fizycznie, to przecież jest tak samo naszym dzieckiem, i jeszcze opowiedzieć, jaka była śliczna i mądra... Ale przeceiż, same wiecie, że tego wszystkiego nie da się opowiedzieć każdemu... Tego, że czasami czuję Jej obecność, że Niebo jest tak blisko i daleko zarazem, że "My i Oni oddychamy tą samą Miłością". Nie chcę, żeby życie i śmierć mojej córeczki kojarzyły się tylko z cierpieniem. Tak nigdy nie będzie! Przecież tak wiele Jej zawdzięczam! Dzięki niej odkryłam, że najważniejsze są Obecność i Miłość, to jest coś, co zaczyna się już tutaj i trwa na Wieczność. Staram się więc bardziej być dla tych, których kocham. Wiadomo - wychodzi różnie. Słyszałam już od kilku osób "że tak dobrze sobie poradziłam". Dla niektórych to znaczy, że niedostatecznie przeżywam żałobę i że nie mam uczuć... Cóż, niech myślą, co chcą - w sumie i tak doświadczyłam od ludzi o wiele więcej życzliwości i wsparcia niż oceniania i nietaktownych uwag. Moja wdzięczność jest ogromna - także dla Was, kochane Aniołkowe Mamy!!! Wy wiecie najlepiej, że nigdy sobie do końca "z tym nie poradzę", że fale bólu przychodzą niczym tsunami w najmniej spodziewanych momentach.
Hanulko, moja wyśniona Córeczko, bardzo Cię kocham i tęsknię za Tobą!
Twoja mama, Kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - pół roku | |
|
Joannap  
19-07-2010 06:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - pół roku | |
|
KASIA1  
19-07-2010 09:15 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*) mama Julii(*)(28.11.2009r)i małej Księżniczki Natalki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - pół roku | |
|
Ewa Romańska  
19-07-2010 10:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hanulki **********
Ewa mama Filipka 5,11,2009 37tc
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - pół roku | |
|
Lileńka  
20-07-2010 21:51 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko, dla Ciebie Słoneczko (*)
Kasiu, też tak mam. Nie potrafię na pytanie o ilość dzieci odpowiedzieć "dwójkę". Ostatnio mówię "dwoje żyjących". Może brzmi makabrycznie, dla niektórych, ale dla chętnych zostawia otwartą furtkę na pytania, a dla tych, którzy wolą przemilczeć jest komunikatem, że coś takiego się wydarzyło i zostaje w ich świadomości.
Mam nadzieję, że spotkamy się na jesieni u Dominikanów, no i raportuj koniecznie jak tam Stefek :)
Pozdrawiam cieplutko.
Mama Idy (*07.02.2002), Stasia (*10.06.2007) i Aniołka Lileńki (*+03.01.2010, 38 tc.) http://lilenkap.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 20-07-2010 21:51 przez Daria1 |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - pół roku | |
|
Gosspel  
25-07-2010 01:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Może to już :)? Czy jeszcze nie?? Pamiętam o Tobie , o Was i polecam w modlitwie :) Uściski mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Re: Nasza Hanulka ma braciszka! | |
|
Hanulka2009  
28-07-2010 20:33 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochane! Dziękuję za wszystkie trzymania kciuków, modlitwy i dobre myśli! Udało się! Stefek urodził się 25 lipca, jest nadspodziewanie duży i... zupełnie inny niż Hania, na szczęście. Nawet nie ponosi tych ubranek, które mi się z nią tak boleśnie kojarzą, nie tylko dlatego, że jest chłopczykiem, ale i dlatego, że ma od razu ten rozmiar, z którego jego siostrzyczka ledwo zaczynała przechodzić na 68... Mimo całej radości z pojawienia się zdrowego Stefcia (każdą kolejną przychodząca na dyżur do naszego szpitala lekarkę - pediatrę prosiłam o sprawdzenie, czy na pewno nie ma rozszczepu - nie ma!), czasem strasznie boli to, że te wszystkie czynności, przedmioty tak niedawno odnosiły się do Hani, a teraz - jakby nigdy nic! jakby jej w ogóle nie było! - cała moja miłość i uwaga należy się temu małemu Kosmicie...
Byłby między nimi tylko rok różnicy.
kasia, mama Hanulki, ziemska mama Jerzyka i czterodniowego przecudnego Stefka
|
|
Re: Nasza Hanulka ma braciszka! | |
|
irys  
28-07-2010 20:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gratuluję!!! Wszystkiego dobrego:))) Hanulce (*)(*)(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka ma braciszka! | |
|
andzias2  
28-07-2010 20:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gratuluje zdrowego Stefcia!!! Wierze i wiem jak mimo ogromnej radosci jest ciezko. (*)(*)(*)(*)swiatelka dla Hanulki. Ania mama Olguni ur.04.02.2009-zm.07.04.2009, Amelki ur.2006 i małej nadzieji-Noemi 11.03.2010
|
|
Re: Nasza Hanulka ma braciszka! | |
|
goska01  
28-07-2010 21:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gorące gratulacje tak bardzo sie cieszę światełka dla Hanulki a dla Stefcia całuski
mama aniołka Amelki 11.01.2010 41tc.
|
|
Re: Nasza Hanulka ma braciszka! | |
|
Gosspel  
28-07-2010 23:23 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
No to 25 dobrze czułam :) Gratulacje :) Buziaki dla Stefaniego :) mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Re: Nasza Hanulka ma braciszka! | |
|
KASIA1  
29-07-2010 09:50 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gratuluję:) mama Julii(*)(28.11.2009r)i małej Księżniczki Natalki
|
|
Re: Nasza Hanulka ma braciszka! | |
|
Joannap  
29-07-2010 19:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu gratuluję Ci z całego serca... Hanulka na pewno jest teraz bardzo szczęśliwa i zerka sobie " z góry" na swojego małego ślicznego braciszka... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka ma braciszka! | |
|
Marlena  
29-07-2010 23:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Gratuluje! __________________________________
Tomulek(27tc) Dzieciątko(12tc) Maleństwo (6tc)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - 9 miesięcy | |
|
Hanulka2009  
18-10-2010 23:13 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziś mija dziewięć miesięcy – i tak jak wtedy jest poniedziałek:(( Nie płakałam już chyba trzy tygodnie. Czy to znaczy, że jestem „bez uczuć”? Okazuje się, że są tacy, którzy tak właśnie myślą, dotarło już do mnie stwierdzenie jednej z ciotek, że „tylko ona tak naprawdę rozpacza po Hani” (sama nie zamieniła ze mną ani słowa na temat śmierci mojej córeczki). Moja siostra (to ona zawsze była tą „z uczuciami”) przy okazji referowania jakiegoś artykułu o nastolatkach niechcący palnęła: „Ciesz się, że nie masz córki”… Nie mam żalu do nikogo, szkoda mi teraz miejsca w sercu na pielęgnowanie uraz, ale oczywiście było mi przykro. Najważniejsze jednak jest to, że nie przestałam mieć córeczki, nie mogę jej przytulić, ale mogę do niej mówić, myślę o niej ciągle, czekam, kiedy się znowu spotkamy. Ale to jeszcze nie nastąpi tak szybko, jak bym chciała – mam dwóch cudownych synków, którym trzeba pomóc dorosnąć i kochanego męża. No bo przecież to ja w rodzinie jestem tą szczęściarą „w czepku urodzoną”…
Do Hani Nie mogę teraz Cię zobaczyć, Córeczko moja wymarzona. Nie mogę całować pyz, brzuszka ani małych stópek. Nie mogę Cię wykąpać, przewinąć ani nakarmić. Nie mogę wziąć Cię na spacer ani kupić Ci sukieneczki. Mogę tylko wierzyć, że jesteś bliziutko, tuż obok, Bogu uwierzyć na Zmartwychwstałe Słowo, że jesteś piękna i szczęśliwa, i że przyjdziesz po mnie kiedyś, żeby już się nie rozstawać. Mogę do Ciebie mówić, prosić, bo Ty wiele możesz. Zwycięzca śmierci daje mi pociechę i wcale się na mnie nie gniewa, gdy mówię, że wszystkie Dary oddałabym, by mieć Cię z powrotem.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - 9 miesięcy | |
|
Joannap  
19-10-2010 08:48 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani jaśniutkie światełko (*)(*)(*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - 9 miesięcy | |
|
buleczka  
19-10-2010 08:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Przytulam mocno Haniu... Rozumiem cię doskonale. Ja też słyszę podobne stwierdzenia. Pamiętam, że teść stwierdził ostatnio "ten to jest taki mądry chłopczyk nie to co tamten niedorozwój"... Było też "ty to masz szczęście, że umarł, już nie musisz się męczyć z chorym dzieciakiem". Tak już zawsze będzie. I masz świętą rację - w moim sercu nie ma miejsca na chowanie urazy, tam jest miejsce na miłość, do tych których kocham.
Przytulam mocno
Dla Hani (*)(*)(*)(*) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - 9 miesięcy | |
|
irys  
19-10-2010 10:18 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*)(*)(*) dla Hanulki, a dla mamy dużo sił... mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - 9 miesięcy | |
|
Lileńka  
19-10-2010 12:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Też Cię rozumiem. Chyba nie przystaję do ogólnego wyobrażenia matki, która straciła dziecko. Nie szlocham już całymi dniami, wręcz często nie umiem płakać, żyję tak, jak żyłam... Przynajmniej tak to wygląda dla tych, którzy patrzą z boku. Jednym słowem "przeszło jej". Rodzina w ogóle nie wspomina Lilki, na szczęście przyjaciele tak. No i moja niezastąpiona córa, która ma ją w bardzo ciepłej i pogodnej pamięci - staram się od niej tego uczyć. Nie mam pretensji, nie uczy się nikogo jak reagować, rozmawiać, wspierać, a nie każdy jest obdarzony intuicją, która pozwoliłaby na taką reakcję, jakiej oczekujemy.
Pozdrawiam ciepło.
Mama Idy (*07.02.2002), Stasia (*10.06.2007) i Aniołka Lileńki (*+03.01.2010, 38 tc.) http://lilenkap.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - 9 miesięcy | |
|
Nadia7  
21-10-2010 14:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko, maleńka, miliony cieplutkich światełek i buziaczków...
Pięknie napisałaś..... ------------------------ Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php
|
Ostatnio zmieniony 21-10-2010 14:46 przez Nadia7 |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) - 9 miesięcy | |
|
irys  
01-11-2010 12:25 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hanulki jaśniutkie światełka (*)*(*)*(*)*(*)*(*)*(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18..01.2010) | |
|
Joannap  
24-12-2010 09:36 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu dla Ciebie maleńka (*)(*)(*)...
Mamie dziękuje i życzę wiele sił i mocno przytulam... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
Ostatnio zmieniony 24-12-2010 09:36 przez Joannap |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
Hanulka2009  
18-01-2011 13:58 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Płaczemy już od wczoraj... Brak słów. Tylko to niespodziewane słońce odczytuje jako znak pocieszenia od tej, która jest ciągle z nami - delikatnej, niewidocznej, prześlicznej Córeczki i Siostrzyczki...
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
Ewar  
18-01-2011 14:11 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
{*}{*}{*}
Ewa mama Filipka 5,11,2009 37tc
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
Lileńka  
18-01-2011 14:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu, jesteśmy dziś z Wami całym sercem i duszą. I myślę, że Hanulka też jest, bardzo blisko.
Hanulko, Rocznicowe światełko dla Ciebie Maleńka [*]
Mama Idy (*07.02.2002), Stasia (*10.06.2007) i Aniołka Lileńki (*+03.01.2010, 38 tc.) http://lilenkap.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
mamusia Piotrusia  
18-01-2011 18:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu jestem w Wami... mama Aniołka Piotrusia i małego Antosia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
izajarek  
18-01-2011 22:04 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki i wszystkich Aniolkow (*)(*)(*)(*)(*) iza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
Joannap  
18-01-2011 18:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu specjalnie dla Ciebie światełeczko wprost do Nieba...bądź szczęśliwa maleńka...*(*)*(*)*(*)*...
Mamie życzę wiele sił i spokoju... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
jolek  
18-01-2011 20:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu maleńka dla Ciebie światełka we wszystkich kolorach tęczy (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)......(*) Bądź szczęśliwa mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
irys  
18-01-2011 20:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko urodzinowe swiatelko (*)(*)(*)(*)(*) Opiekuj sie swoja rodzina tam z Nieba... mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
Grażyna  
18-01-2011 21:13 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dużo światełek dla małej Hanulki (**)(**)(**)(**)(**)(**)(**)(**)(**)
mama Maćka
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
Magdalex  
18-01-2011 21:36 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Urodzinowe światełka dla Hanulki(*)(*)(*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
Agik  
18-01-2011 23:17 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*)(*)(*) Aga Mama:Karinki(30.03.2001r.), Marysi(ur.i zm.2.11.2005r.),Julci(2.10.2006r.)
Zmartwienie jest jak piasek pod muszlą ostrygi: mała ilość wytwarza perłę, zbyt duża zabija zwierzę.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
Alicja74  
19-01-2011 10:34 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Najjaśniejsze swiatełka dla Ciebie Hanulko (*)(*)(*).....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*10.12.1996) Tak bardzo kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
tacozapomniała  
19-01-2011 10:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko, dla Ciebie(+)(+)(+).
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minął ROK | |
|
ildeo  
19-01-2011 12:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Przykro mi... Dziecko jest największym cudem świata. I trudno pogodzić się z jego odejściem.
[*] światełko pamięci dla Hanulki..
Mama Wiktorii (*+10.12.2010)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Stef w wieku Hani | |
|
Hanulka2009  
03-03-2011 22:00 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziś nasz Stefcio ma 7 miesięcy i 6 dni - dokładnie tyle, ile Hania, kiedy umarła. Niby od początku jest tak zupełnie inny niż Siostrzyczka, ale od kilku dni trzy razy częściej sprawdzam, czy oddycha, kiedy śpi...
Mieliśmy ostatnio bardzo ciężki czas, chłopaki chorowały dwa miesiące niemal bez przerwy. Starszy leżał kilka dni w szpitalu, bo nagle w środku nocy dostał strasznych drgawek gorączkowych, nie było z nim kontaktu - trzymałam go w ramionach, czekając na pogotowie i ogarnęło mnie znów to straszne uczucie bezsilności i otępienia, znane z Najstraszniejszego Dnia. A najbardziej niesamowite było to, że wieczorem przed tą nocą, kiedy Jerzyk nam zaniemógł, czułam bardzo mocno obecność Hanulki. Stefcio oderwał się wtedy nagle od piersi i patrząc gdzieś w przestrzeń, zaczął się strasznie zaśmiewać. Wiadomo - on widzi to, co ja tylko czasem czuję. Wierzę, że to Hania mnie umacniała w tym czasie. A ja... biegając z lekarstwami od jednego synka do drugiego, próbując jakoś to wszystko ogarnąć, po raz pierwszy przez dłuższy czas (po kilka godzin) nie myślałam o Hani:( Kilka razy przebiegła mi za to przez głowę straszna myśl, że gdybym miała ich całą trójkę tutaj, to bym sobie w ogóle nie poradziła... i tak ledwo sobie radzę:((
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka (3,8) i małego Stefcia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Stef w wieku Hani | |
|
agnes75  
03-03-2011 22:53 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani kolorowe i cieplutkie światełeczka {{*}}{{*}}{{*}}...................prosto do Nieba
>kochana Hanulko,opiekuj się mamą i braciszkami i odganiaj od mamy złe myśli,dodawaj jej sił...<
Przytulam cię kochana ,Twoja Hania ma pewno czuwa nad swoimi braciszkami i nic złego im się nie stanie...pod jej anielskimi skrzydełkami są bezpieczni...a ty kochana mamo musisz odgonić od siebie te myśli i paranoje-wszystko będzie dobrze,Hanulka na pewno jest przy was i wyprasza TAM gdzie trzeba łaski dla was...pozdrawiam
---------------------------------------------------------- Kocham was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Stef w wieku Hani | |
|
KG  
04-03-2011 12:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jesteś wspaniałą mamą i masz prawo byc zmęczona przy dwojgu dzieci w chorobie i po takich przejściach. Hanulka zawsze jest z Tobą i to Ona teraz się o Ciebie troszczy i o Twoich synków,Ona już nie potrzebuje Twojej "opieki" tylko miłości i pamięci, a to ma zapewnione przez Ciebie do końca świata i jeden dzień dłużej...
Trzymam za Ciebie kciuki i życzę szybkiego powrotu do zdrowia dla Chłopców...A Tobie spokoju i ciepła na duszy...
Haniu (*)(*)(*) {(**)}
Kasia
Mateuszku {*} Adasiu {*} Każdego dnia kocham Was bardziej... Dziś - jeszcze więcej niż wczoraj, a i tak mniej niż jutro. Wasza na zawsze Mama
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Stef w wieku Hani | |
|
jolek  
04-03-2011 19:36 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Twoich synków dużo zdrówka czasami tak bywa ,że wszystko się piętrzy i jeszcze te myśli ..... Ale wierzę ,że Hania czuwa nad swoją rodzinką i pomaga jak może . Dla Hanulki (*)(*)(*)(*)(*)(*).
Ciebie mocno przytulam i ,życzę dużo sił mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Stef w wieku Hani | |
|
buleczka  
04-03-2011 21:34 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ciężki jest okres, w którym dziecko żyjące osiąga wiek tego zmarłego, strach sięga zenitu... Ja nadal sprawdzam czy oddycha jak śpi, czy równo pracuje klatka piersiowa, gdy chrapnie staję na baczność i lecę, rozsądek jedno a wspomnienia i przezorność to drugie. Wiemy więcej to więcej widzimy, więcej zauważamy i na więcej zwracamy uwagę.
Nasze zmarłe dzieci dodają nam swoją obecnością otuchy i wsparcia w ciężkich chwilach paniki i strachu, wtedy gdy nawet o to nie prosimy. One dodają otuchy jakby wiedziały że wszystko będzie ok, a my tylko panikujemy.
Mnie też się czasem zdarza pomyśleć co ja bym teraz zrobiła gdyby tu obaj szaleli, szczególnie teraz gdy nie mogę chodzić, tzn chodzę to jest niezwykle trudne i bolesne dla obu nóg, choć jedna noga jest w szynie gipsowej. Wiem, że zarówno ja jak i ty dałybyśmy sobie świetnie radę nawet gdyby jeszcze dwójka koło nas biegała :)) Strach zawsze ma wielkie oczy, większe niż powinien.
Pozdrawiam i myślami jestem z tobą Dla naszych Skarbów (*)(*)(*) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - moje paranoje | |
|
KarolciaiJa  
05-03-2011 01:51 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wcześniaczki to kochane i odważne istotki. Wyjątkowe.. Wiem coś o tym. Pojawiają się jak gwiazdki z nieba i cichutko gasną.. Przytulam mocno (*). Przykro mi. ________________________________ Karolinka 27.10-27.11.2010 (32tc). Jest taka cierpienia granica,za którą się uśmiech pogodny zaczyna. siostrzyczka Martynka, 05.10.2013,39 tc Madzia 15.09.2016 kolejna jesienna siostrzyczka, 38 tc
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - dzięki za wsparcie:) | |
|
Hanulka2009  
05-03-2011 22:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochane Dziewczyny! Jak zwykle, Wasze słowa działają jak balsam na moje skołatane serducho. Chłopaki już dobrze, więc i ja wszystko widzę w nieco jaśniejszych barwach.
Bułeczko, kuruj się tam porządnie, bo z nogami nie ma żartów, kiedy trzeba nadążać za rozbrykanym Brzdącem - dosłownie i w przenośni - wiele jeszcze musicie razem przejść:)
Posyłam cieplutkie światełka dla wszystkich naszych Aniołkowych Maluszków (***) (***)
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - dzięki za wsparcie:) | |
|
Lileńka  
05-03-2011 22:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Co prawda ja nie cieszę się (przynajmniej jeszcze) młodszym rodzeństwem Lileńki, ale takie paranoje absolutnie mnie nie omijają... Każda choroba, nawet najzwyklejsza infekcja, powoduje konieczność walki z narastającą paniką, sprawdzanie oddechu, każdego objawu (bo może coś przeoczę, a to się np. okaże Sepsa, albo jakieś inne, wredne powikłanie i nie zareaguję na czas...). Wcale Ci się nie dziwię, że tak przeżyłaś te choróbska. Na pocieszenie powiem, że teraz fruwają jakieś absolutnie paskudne mikroby, mnóstwo dzieci ma zapalenia płuc, ja przerobiłam taką grypę jak nigdy dotąd, a mąż musiał wziąć na mnie zwolnienie, bo nie byłam w stanie zając się chorym Staśkiem... Ech życie. Może z czasem te obsesje miną, mam przynajmniej taką nadzieję.
Pozdrawiam Was cieplutko.
Mama Idy (*07.02.2002), Stasia (*10.06.2007) i Aniołka Lileńki (*+03.01.2010, 38 tc.) http://lilenkap.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Darii | |
|
Hanulka2009  
07-03-2011 10:49 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj Dario, mam nadzieję, ze u Was też już zdrowiej. Fakt, że ten sezon jest jakiś wyjątkowo chorobowy - co chwila jakieś znajome dziecko ląduje w szpitalu. Teraz właśnie w CZD leży moja kochana siostrzeniczka, która też jest pod szczególną opieką Hanulki, bo były bardzo emocjonalnie związane. Mam w sercu taką listę dzieciaczków szczególnie przez moją Córeczkę pilnowanych...
Oby do wiosny, a najlepiej do lata!
A swoją drogą Wasz Stasiek jest równo 2 tygodnie młodszy od Jerza - musimy ich kiedyś zintegrować:)
Serdecznie Was pozdrawiam!
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - dzięki za wsparcie:) | |
|
buleczka  
05-03-2011 22:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Zawsze jest tak, że jak opada najgorszy stres to wszystko widać w zupełnie innym świetle a czasem wspomnienia tego co właśnie minęło wydaje się śmieszne, szczególnie nasza panika :))
Cieszę się że z chłopcami już lepiej i że ty jesteś już spokojniejsza. Mój też już zdrowy i bryka na dworze jak szalony tyle że nie z mamą.
Co do moich kolan.... hmm... to ja właśnie poszłam je leczyć... przeciążyłam, lewe bardzo napuchło, opuchlizna zeszła, co zaczęło mi w rzepce latać z lewej na prawą i przy łąkotkach chrząstki obcierały się z góry na dół, nie bolało ale było głupie uczucie, raz na dwa dni kolano jakby zapadało się do tyłu i traciła na moment równowagę, przy schodzeniu po schodach miałam uczucie jakby coś ostrego przebijało się przez całe kolano i mało nie upadłam - to skłoniło do leczenia... i to leczenie właśnie bokiem wyszło... lekarz źle wykonał trzeci zastrzyk w oba kolana, oba popuchły i wyglądały jakbyś sobie wielkie bułki poprzykładała, potem to zmalało i stwardniało, a jak stanęła i chciałam zrobić krok kolana mi się zapadły do tyłu, straciłam równowagę i wpadłam plecami w szafę bo nie byłam w stanie pionu wyłapać. Na izbie w szpitalu założyli mi szynę gipsową na całą lewą nogę bo jest dużo gorszym stanie, a prawą zostawili bo stwierdzili, że nie są barbarzyńcami aby dwie włożyć w szyny. Zalecili szybką punkcję ale nie wykonali w obawie że tam już jest ropny stan zapalny z krwiakami. Kazali jechać z reklamacją i żądać naprawy tam gdzie mi zepsuto. Na razie jestem po jednej punkcji, bez odciągania po wbiciu igły wyleciało przy dotyku 1,5 szklanki płynu, na szczęście czystego. Lewa nadal jest w szynie. Patrząc na kolana jest trochę lepiej wizualnie. W poniedziałek mam punkcję w oba kolana i zobaczymy. Na razie tracę stabilność raz dziennie, więc nie ma już masakry. Tak wygląda moje leczenie - poszłam leczyć jedno kolana a teraz leczę dwa. Czarno to widzę ale może się w końcu mile pomylę.
Pozdrawiam buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
Hanulka2009  
07-03-2011 10:53 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bułeczko, cóż, nasza kochana służba zdrowia... Trzymam kciuki, żeby naprawili to, co zepsuli. Oj, sypiemy się po tej trzydziestce;)
Pozdrawiam Cie najserdeczniej!
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
buleczka  
07-03-2011 15:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
szczerze mówiąc, to bardziej mnie oni zepsuli niż ja się posypałam :)) poszłam z jednym kolanem bo coś w nim latało i czasem bolało, i masz babo placek... ale w gruncie rzeczy to rozumiem zachowanie lekarzy z izby przyjęć dyżurującego szpitala - gdyby w kolanie już był ostry ropny stan zapalny z krwiakami to oni musieli by po punkcji wykonać mi zabieg, a jakby coś poszło nie tak to ewentualne odszkodowanie należałoby mi się od nich a nie od lekarza pracującego w przychodni szpitalnej, który spaprał robotę... ot cały szkopół - nikt nie chce brać na siebie cudzej fuszerki :)) jest dużo lepiej niż było :)) chodzę powoli i ostrożnie, nie mam już szyny gipsowej ale musze bardzo uważać, mogę już trochę przykucnąć, a co najważniejsze nie poleciałam wczoraj i dziś do tyłu a więc (nie zapeszając) nie wytracam już równowagi :))) za 3 tyg mam usg kolan i zobaczymy, co ma być to będzie :))) ważne że chodzę, nad schodami i kucamiem popracuję za parę dni... buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
Hanulka2009  
08-03-2011 10:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
To wielkie szczęście, że naszej wspaniałej służbie zdrowia nie udało się na na długo Cię uziemić:) I oto znów możesz "iść wyprostowana wśród tych, co na kolanach", jak chce poeta:)
A propos służby zdrowia postępowanie w sprawie śmierci Hanulki wciąż się toczy, a raczej chwilowo jest zawieszone w oczekiwaniu na opinie biegłych z Wrocławia i Poznania. W sumie to, o co nam chodziło i tak się już stało - przesłuchani zostali lekarze i pielęgniarki - może choć przez parę dni po tym byli bardziej uważni względem innych małych dziewczynek i chłopców...
Jeszcze raz dużo zdrówka dla Ciebie, a dla Tomcia ciepłe światełka (***) (***)
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
buleczka  
08-03-2011 10:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Nie chcę cię denerwować, ale chcę być szczera... w szpitalu nic się nie zmieniło... proceduralnie nadal dzieci wypisywane sa w trzeciej dobie po zabiegu, chyba że zaliczają pobyt na KIT wtedy to wydłuża się ilość dni jakie spędzają na KIT... sorki... takie procedury i takie kontrakty z NFZ... ja naprawdę mam szczerą nadzieję, że w przypadku tego lekarza, wiemy o którego chodzi, coś się zmieni... bo po własnej tragedii zatracił zupełnie zdolność emocjonalną odczuwania... trzymam kciuki... buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
Hanulka2009  
09-03-2011 23:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bułeczko, wcale się nie zdenerwowałam:)
Ja wiem, jakie są procedury i że NFZ nie ma pieniędzy. Ale przecież w szpitalu pracują żywi ludzie. Nie mogą być tylko automatami do wyspecjalizowanych zadań - ten robi świetne operacje, tamta doskonale wydaje matce dziecka czopki co 6 godzin itd. Chodziło mi tylko o to, żeby ktoś się chwile zastanowił - jeśli nie pan doktor, to jedna z pielęgniarek albo ten nieszczęsny stażysta, który ma jeszcze swój stosunek do pacjentów do wypracowania. Dlatego dobrze, że tyle osób zostało przesłuchanych - odrobina stresu jeszcze nikomu nie zaszkodziła;)
A tak na marginesie, to Hania została wypisana właściwie w drugiej dobie, a zwykłe badanie krwi (morfologia, o której lekarz prowadzący "zapomniał") mieści się chyba jeszcze w procedurach... Chyba nie mam siły o tym pisać, choć ciągle przecież myślę, analizuję każdą chwilę... Oczywiście głównie pod kątem tego, czego ja nie zrobiłam:( Znam wszystkie racjonalne argumenty, ale chyba już tak będzie zawsze:(
Powodzenia w ćwiczeniach ze schodami!
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
buleczka  
09-03-2011 23:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wiem, jak tam jest, nie musisz tłumaczyć. Każdy boi się wychylić bo nie chce stracić pracy albo tak im wygodnie, właściwie to jedno i drugie. Wiem też jak to jest z tymi wypisami... i to aż za dobrze... przecież tam sam lekarz chciał wypisać moje dziecko do domu, nie tyle bez badań krwi ale nawet mając całodobowy dyżur "nie znalazł" czasu aby w ogóle na niego spojrzeć, twierdząc na dodatek że nocne chrapanie, które było słychać na całym oddziale, nawet u pielęgniarek, a sama wiesz jaka to odległość, nawet nocne spadki saturacji do 68 czy 60uznał że nie wymagają "nadzoru" ani pulsoksymetru, ani lekarza, ani nawet zabezpieczenia kondensatorem tlenu, ten sam lekarz kazał mi jechać do domu, nic się nie martwić i wrócić za 3 m-ce, bez wypisu oczywiście - nie miał czasu go zrobić i wyśle pocztą... gdybym wtedy nie łaziła za tym starszym lekarzem i nie prosiła o pomoc mój synek zmarłby dwa dni później, po prostu on by usnął, ja poszłabym spać a rano miałabym trupa w łóżeczku... akurat o tym lekarzu wiem więcej niż bym chciała... niestety ja nie mogę mu nic udowodnić nawet gdybym bardzo chciała, bo dzięki temu starszemu lekarzowi zamiast wypisu dostałam przeniesienie na pediatrię z powodu infekcji górnych dróg oddechowych i zapalenia płuc, co oczywiście było kompletnym wymysłem... na wypisie z chirurgii nie ma wzmianki o wypisie do domu, ale jest pogrubioną czcionką "brak możliwości intubacji, kilka krotne próby zakończone niepowodzeniem... brak stabilności oddechowo-krążeniowej"... ja nic nie mogę mu udowodnić... dlatego bardzo trzymam za ciebie kciuki i liczę na to że to znów obudzi w nim ludzkie uczucia, które zamarły w nim zupełnie po stracie dzieci... nie chodzi o zemstę, chodzi o to żeby zrozumiał że to co robi wywołuje u innych rodziców tragedię jaką sam przeżył, w innych okolicznościach ale z tym samym efektem...
Co do kolan... są lekko napuchnięte, pobolewają, czasem coś ciągnie a czasem kuje... powolutku schodzę po schodach :)) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 09-03-2011 23:46 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki - spirala zła | |
|
Hanulka2009  
10-03-2011 23:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dużo myślałam o przypadku tego lekarza - ktoś, kto sam stracił dzieci, pośrednio przyczynia się do bólu innych rodziców. To nie jest "ironia losu", tylko spirala zła, która się nakręca, jeśli tego zła nie zatrzymamy na sobie. Zatacza ono szerokie kręgi. Wierzę w Boga, wierzę też w szatana - osobowe zło, które się z tego cieszy. To dla mnie wielka przestroga. Walczę o to, żeby śmierć mojej córeczki nie stała się powodem kolejnych tragedii - zaniedbania pozostałych dzieci, wychowania ich w poczuciu, że są marną namiastką Tej, którą straciłam, rozpadu małżeństwa. Niby mnie to nie dotyczy, ale czasem straszne myśli przelatują przez mózg, wbijając się ostrą szpilą. Wiem, od kogo pochodzą...
Nie żywię złych uczuć do tego człowieka, jest mi go bardzo żal. Wątpię, czy akurat przypadek Hanulki będzie tym niosącym zmianę, ale wierzę, ze jego dzieci w Niebie znajdą jakiś sposób, żeby ta zmiana nadeszła.
Zapalam dziś dla nich światełka (***) (***)
I dla Ciebie, Moja przecudna Córeczko (*)(*) (*) I dla Tomulka oczywiście też (**) (**) (**)
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki - spirala zła | |
|
buleczka  
11-03-2011 11:03 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wiesz, po przejściu na pediatrię było bardzo ciężko, traktowano mnie jak rozhisteryzowana matkę, która nie chce uwierzyć, że chrapanie i spadki saturacji wynika z rozwijającego się zapalenia płuc, niewidocznego chwilowo na rtg, gdy mały płakał nie brano nawet poważnie moich słów gdy mówiłam o ryzyku podduszenia, mówiąc że mały wyje bo jest rozbestwiony na maksa a nie dlatego że coś się dzieje... nikt nie wierzył że mały jest nie intubacyjny i twierdzono że bez potrzeby panikuję bo jakby coś to go będą intubować i podłączą pod respirator... uważano że bredzę... pediatra nie mogła się doprosić wypisu z chirurgii, nie przekazano jej również że próby intubacyjne skończyły się niepowodzeniem a słowa matki proceduralnie nic nie znaczą, "jak zobaczę to uwierzę", "jak dostanę to na papierze to uwierzę", "jak coś się stanie to uwierzę" - tak mi mówiono... chciałam znaleźć tego lekarza ale był nieuchwytny... wpadłam na niego w windzie 3 dnia, zapytałam czy przyjdzie zobaczyć swojego pacjenta którego chciał wypisać jako absolutnie zdrowego do domu, co z wypisem i kiedy zamierza poinformować pediatrię że mówię prawdę, mówił że nie ma czasu, a ja go wtedy spytałam czy naprawdę mój syn musi umrzeć aby ktoś dostał potwierdzenie, że to nie rozpuszczony gówniarz a ja nie jestem histeryczką, że dziecko jest nie intubacyjne a jego stan się pogarsza, czy naprawdę musi zobaczyć trupa żeby zrobić ten cholerny wypis, nic mi nie odpowiedział, poprostu wysiadł... tego dnia małego badali i wkurzali, płakał prawie pół dnia, był tak zmęczony i osłabiony, że kiedy usnął w nocy przestał oddychać, miał maskę z tlenem ale poprostu przestał oddychać... wtedy widziałam to pierwszy raz, pierwszy raz widział jak wygląda reanimacja takiego malucha... o 9 rano spotkałam go na korytarzu z wypisem w ręku szedł do gabinetu pediatry... a jednak trzeba było tragedii... odwrócił głowę, a ja i tak spytałam czy teraz zechce wejść go obejrzeć, odpowiedział mi później... nie przyszedł nigdy a potem dowiedziałam się, że ten starszy lekarz, który zatrzymał nas w szpitalu mówiąc mi na korytarzu na ucho, że jeśli pojadę do domu to mój syn umrze wciągu kilku dni, jest teraz naszym lekarzem... nigdy więcej nie widziałam dr S... i nie jestem pewna czy chcę go spotkać, może dlatego nie potrafię tam pojechać, pomimo że ten starszy lekarz zaprasza kiedy zechcę aby obejrzeć młodszego brata... nie wiem czy nie chcę, czy nie potrafię czy też się boję własnej reakcji... czasem chciałabym spytać go dlaczego... choć wiem, że on nie widział szansy na życie i wyleczenie mojego dziecka, miał nierokującego pacjenta, którego stan się pogarszał, który blokował mu miejsce... choć czasem wydaje mi się, że może chciał nam "zaoszczędzić" tego co było potem... jadąc do domu, nie musiałabym decydować o życiu i śmierci, to poprostu by się stało naturalnie... czasem chciałabym wiedzieć dlaczego nie dał mi wyboru, dlaczego nie powiedział prawdy, miałam do niej prawo...
Mnie też jest jego żal, on tak zapędził się w pomoc i ratowanie życia, że zanikły w nim ludzkie odruchy... a może to był przejaw ludzkiego odruchu, może on nie chciał abym patrzyła jak moje dziecko umiera bo może sam na to patrzył... nie wiem sama... chyba staram się wierzyć, że to dobry człowiek, który się pogubił...
(*)(*)(*) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
Hanulka2009  
11-03-2011 21:51 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bułeczko kochana, widzę, że znów wspomnienia wróciły przez ten mój wątek - przykro mi się zrobiło, że Cię na to narażam:( Ja sobie nawet nie mogę wyobrazić, jak Ty mogłaś znieść tyle miesięcy w tym okropnym miejscu, choć wiem, że po prostu nie było innego wyjścia, że dla Twojego synka to było najlepsze. Mój mąż, kiedy zgłosiliśmy się na oddział i Hania (po nieudanej próbie założenia kroplówki)leżała sobie spłakana, cichutka, czekając na operację, miał takie silne pragnienie - porwać ją na ręce i uciekać stamtąd, jak najdalej. Czasem to wspomina i mówi oczywiście "Dlaczego ja tego nie zrobiłem?!". Ja też chciałam jak najszybciej być w domu, kiedy było już po wszystkim - cieszyłam się, ze tak szybko. Nie mogę sobie wybaczyć tej obniżonej czujności (zmęczenie, stres, ciążą). Taka starsza pielęgniarka, która zdejmowała Hani wenflon, zapytała "Czy dr S. ją oglądał?", odpowiedziałam po prostu, że nie...
Rozpamiętywanie tego wszystkiego nie ma sensu, niczego nie zmieni:(
To dobrze Bułeczko, że wiesz, o czym ja w ogóle piszę w związku z tym oddziałem. Ta świadomość bardzo pomaga. Ale może będzie lepiej, jeśli nie będziemy już tego roztrząsać? Widzę, ze kiepsko to na mnie wpływa - siedzę i ryczę:((
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
buleczka  
11-03-2011 22:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu, na nic mnie nie naraziłaś, nie musi ci być przykro, te wspomnienia po prostu... żyją we mnie, są, żyją ze mną każdego dnia... i to się nigdy nie zmieni...
co do twojego męża... mnie też tam często nachodziły takie myśli jak jego, wziąść na ręce, przytulić mocno i uciekać jak najdalej, im dłużej tam byłam tym częściej... problem w tym, że na początku zaraz po tej myśli pojawiała się myśl, że gdy dotrę do domu będziemy bezpieczni jak wcześniej... z czasem to się zmieniło... z czasem pojawiła się myśl, że to bezpieczeństwo jest równoznaczne z jego śmiercią... tak jakby temu nie dało się zapobiec... gdy stałam na dworzu przed budynkiem, tam nikt nie pytał czemu się płacze, to było takie oczywiste... tam przed budynkiem zawsze było słychać to niemiłosierne "kra, kra, kra", jakby tam siedziało całe stado...
myślę, że nasza ucieczka nic by nie zmieniła, tak chciał Bóg, i tak się stało...
spędziłam tam też mnóstwo wspaniałych i radosnych chwil, poznałam wspaniałych ludzi, z którymi mam kontakt do dziś... i cieszę się że ich dzieci żyją...
płacz oczyszcza oczy :))) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Bułeczki | |
|
patrycja grzybowska  
07-03-2011 22:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hani (*) mama- ANDRZEJKA ur.w 24 tyg.ciązy (ur.30.11.2006- zm. 3.12.2006) mama 6 letniej Amelki i malutkiego Antosia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
11-03-2011 07:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki kolorowe i cieplutkie światełeczka {{*}}{{*}}{{*}}.......................prosto do Nieba
Mamusię ,serdecznie pozdrawiam. ---------------------------------------------------------- Kocham was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
13-03-2011 00:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla HANULKI kolorowe i cieplutkie światełeczka {{**}}{{**}}{{**}}...................prosto do Nieba
------------------------------------------------------------ Kocham was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) apropo roszczepu-do Hani i Buleczki | |
|
Amadeus  
13-03-2011 16:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witam Przeczytałam wątki i przede wszystkim bardzo współczuje straty Hani bo wiem co to znaczy. Watki zainteresowaly mnie wlasnie bo ja mam rowniez dziecko z roszczepem( sekwencja pierr robina). Szczerze to rzeczywiscie mi to wszystko co sie dzialo w Imidz z twoim dzieckiem i synkiem bułeczki dalo do myslenia. Moj synek ma operacje w polowie czerwca u dr.Piwowara , w zwiazku z tym mam zapytanie czego powinnam sie wystrzegac a czego dopilnowac po operacji zeby wszystko bylo dobrze. Dodam ze jest to moj drugi synek pierwszego stracilam w zeszlym roku i zrobie wszystko zeby temu nic sie nie stalo. Jesli mogłabys to prosze o podpowiedz jak to wyglada i czy moglabym sie uptrzec i zostac dluzej niz 3dni na oddziale. Pozdrawiam serdecznie
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) apropo roszczepu | |
|
buleczka  
13-03-2011 19:05 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj Amadeus, od czego by tu zacząć... Po pierwsze jesteś pod opieką najlepszego chirurga w tym szpitalu i naprawdę nie masz się czego obawiać. Dr Piwowar dogląda swoich pacjentów jak pasterz swoje owieczki. To bardzo wrażliwy, sympatyczny, troskliwy lekarz, który zapytany tłumaczy rodzicom wszystko jak krowom na granicy - wiem mnie osobiście tłumaczył, na nocnym dyżurze, choć nie jestem jego pacjentką, rysując obrazki co to rozszczep i sekwencja P-R, jak to się operuje itd. i dlaczego mój synek nie będzie miał zabiegu oraz co oznacza brak możliwości intubacji. Skoro czytałaś wątek dotyczący Hani wyjaśniam, że dr Surowiec jest lekarzem, o którym piszemy natomiast dr Piwowar jest tym lekarzem, który zatrzymał mojego syna w szpitalu ocalając mu tym samym życie. Dr Piwowar szanuje wątpliwości rodziców, a wypisuje dzieci po ich obejrzeniu, z pewnością że nic im nie zagraża.
Co do technicznych spraw: 1. dostałaś listę badań do wykonania - upewnij się u pediatry, że wszystko jest ok 2. na 6 tyg przed planowanym zabiegiem dziecko nie powinno przechodzić żadnych infekcji (o wszelkich infekcjach musisz poinformować dr Piwowara, możesz telefonicznie) 3. aby dziecko nic nie podłapało polecam ograniczenie spotkań rodzinnych i znajomych, a szczególnie dzieci do 7 roku życie (siedlisko bakterii i wirusów) 4. zabierz ze sobą do szpitala: podusię i koc dla siebie; materace są ale jest ich mniej niż matek więc radze ok 17-18 przynieść go sobie ze świetlicy i wsunąć pod łóżko dziecka 5. jest lodówka dla rodziców, nie ma kuchenki mikrofalowej (jak poprosisz salowe to jest u nich w kuchni) 6. jest mleko szpitalne ale przygotowują je raz na dobę i stoi w lodówce, jest jeden podgrzewacz lub dwa na cały oddział (ja miałam swoje mleko) 7. kuchnia robi świetną marchwiankę dla dzieci 8. nie wiem jaki ci się trafi pokój bo to losowe - po jednej stronie korytarza są wanienki dla dzieci po drugiej tylko umywalki (w łazience jest wanienka) 9. pampersy czy jakieś witaminy itp. musisz mieć swoje 10. w dniu zabiegu dziecko możesz ostatni raz nakarmić o 3 w nocy, gdy będzie głodne czekając w kolejce na kroplówkę wołaj o kroplówkę i jęcz ile wlezie 11. dziecko jedzie na blok na ok 1,5 godz (spytaj dr Piwowar dokładnie powie ci ile będzie trwał zabieg) 12. po zabiegu, jeśli wszystko będzie ok, dziecko zostaje na części pooperacyjnej do następnego dnia do rana jeśli wszystko jest ok - tam gdzie pielęgniarki - tam mama może być do 19-20 (zależy od zmiany) rano cię wołają 13. aby ktoś wykąpał twoje dziecko i przy nim "czuwał" płaci się pielęgniarce 200zł (taka cena była 3 lata temu, spytaj dr Piwowara ile kosztuje opieka pielęgniarki na pooperacyjnej) 14. rano powinnaś dostać dziecko do pokoju, aha na ten czas, dobę, w której dziecko jest na pooperacyjnym matka musi opuścić pokój i się wynieść (radzę iść do lekarza dyżurnego i biadolić to pozwoli ci zostać) ewentualnie możesz spać na świetlicy 15. okna są nieszczelne i wieje nimi 16. pobyt matki jest płatny
Na co patrzeć? No nie wiem... napewno powiedz dr że jesteś matką po stracie, to bardzo dobry człowiek.
Najlepiej w dniu przyjęcia powiedz, że dziecko miewa czasem bezdechy podczas snu - inaczej nie podłączą ci pulsoksymetr ani wcześniej ani po operacji. Wołaj go!!
Dziecku po operacji będzie będzie wyciekać krew ustami i nosem, musisz uważać czy jest czysta czy ma grudki. Dostanie Luminal - działa przeciwzapalnie i uśmierza ból. Wada - dziecko śpi tak twardo, że jeśli zacznie się dusić nawet tego nie poczuje i nie będzie alarmować - po to jest pulsoksymetr.
Język szpitalny (słuchaj co mówią pielęgniarki na obchodzie na sali pooperacyjnej): "zszarzał" - były problemy oddechowe, spadła saturacja ale pielęgniarki ruszyły tyłek zanim coś się stało "zatrzymał się " - przestał oddychać "zdarzył się incydent" = dziecko przestało oddychać ale resuscytacja się udała, dziecko oddycha (polecam żądanie wykonania rtg płuc, one walą i odsysajają na oślep i może być zachłystowe zapalenie płuc, mija po 2-3 dniach antybiotyku, usg serca jak się postarasz też wykonają "mały, średni, duży incydent" - od słowa zależy długość resuscytacji
Jeśli przy resuscytacji użyją defibrylatora lub pójdzie coś nie tak przy zabiegu, tzn. dziecko "zatrzyma się" na bloku operacyjnym (dziecko trafi na KIT (piętro wyżej, klinika intensywnej Terapii). Twój pobyt w szpitalu wydłuży się o pobyt na KIT - MATKA NIE NOCUJE W SZPITALU!!!
Jak masz pytania to pytaj bo nie wiem co jeszcze chciałabyś wiedzieć.
Pozdrawiam buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 13-03-2011 19:11 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep | |
|
buleczka  
13-03-2011 19:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Przypomniało mi się... koniecznie odzwyczaj dziecko od smoczka - ciuciaka, absolutnie nie wolno mu!!! Po zabiegu zaczynasz karmienie następnego dnia dopiero jak ci pozwolą. Pamiętaj że zaczynasz karmienie od ok30ml i patrzysz na reakcję dziecka, kolejne porcje zwiększasz stopniowo. Dopytaj dr Piwowara to ci wyjaśni.
Przydadzą ci się też po operacji "usztywniane rękawki na rączki", dzięki którym dziecko nie wkłada łapek do buzi. Możesz je zrobić sama albo kupić na allegro, przynajmniej kiedyś były. Usztywniacze są umieszczone na wysokości łokci tak aby dziecko nie mogło zgiąć rączek. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 13-03-2011 19:30 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep | |
|
Amadeus  
14-03-2011 10:29 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Super! dziekuje za wyczerpujace informacje, teraz wiem przynajmniej czego sie spodziewac, ale mam pytanie odnosnie smoczka, do operacji 3 miesiace, moj maly je przez sonde ja mu zakladam ale smoczek kazali ssac zeby nie zatracil odruchu ssania, wiec nie wiem jak to jest. A jeszcze ponawiam pytanie odnosnie pobytu tych 3 dni czy mozna na wlasne zadanie zostac wiecej, nie przyjac wypicu?
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep | |
|
Amadeus  
14-03-2011 10:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jeszcze mi sie przypomnialo ze ja nie mialam zadnych badan zleconych , wiec sama juz nie wiem czy ja mam jeszcze sie udac do Imid zeby mi zlecili czy moj pediatra to zleca. Ja chyba sie tez wybiore prywatnie do DR przed zabiegiem, ale nie wiem czy on wtedy mi zlecI i jaka miec pewnosc czy dziecko przed zabiegiem nie ma zadnej infekcji czy sama morfologia wystarczy?
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep - 2 | |
|
buleczka  
14-03-2011 12:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Może zacznijmy od tego czy ty masz wyznaczony termin konsultacji czy zabiegu??
Jeśli to jest konsultacja - odbywa się ok. 3 miesiąca życia dziecka w poradni przy szpitalnej. Tam udajesz się ze skierowaniem od pediatry do poradni chirurgicznej w celu dalszej diagnostyki zespołu Pierre-Robina oraz z aktualnym ubezpieczeniem zdrowotnym, dowodem osobistym i peselkiem dziecka. Zakładasz kartę w rejestracji (po elektrycznym wyciągnięciu numerka) i idziesz pod gabinet. Wchodzisz na konsultację i tam pan dr obejrzy dziecko, wszystko ci wytłumaczy, wyznaczy termin zabiegu operacyjnego i da ci małą karteczkę, na której będzie napisane jakie badania masz zrobić (badania i tak musi ci zlecić pediatra aby były bezpłatne - morfologia, CRP, mocz, krzepliwość krwi, grupa krwi. Najlepiej żeby badania były jak najświerzże!!! Przez 6 tyg przed zabiegiem dziecko nie powinno przechodzić żadnych szczepień!!!
Poziom CRP świadczy o ewentualnej infekcji. Katar, zaczerwienione gardło to też infekcje.
Jeśli masz wyznaczony już termin zabiegu, tzn. że gdzieś posiałaś tę karteczkę bo na pewno dostają ją wszyscy. Z badaniami, ubezpieczeniem, książeczką zdrowia dziecka, peselkiem, zaświadczeniem od swojego pediatry że dziecko jest zdrowe i może przejść zabieg chirurgiczny w narkozie zgłasza i oczywiście z rzeczami zgłaszasz się na izbę przyjęć do szpitala, stamtąd idziesz korytarzem slalomem - w prawo, w prawo, w lewo - i prosto do windy na pierwsze piętro na oddział chirurgii leczenia wad twarzoczaszki. Zgłaszasz się do punktu pielęgniarek, dostaniesz papierki do wypełnienia - radzę czytać żebyś była świadoma co podpisujesz. Pokażą ci pokój. Tego samego dnia, w moim przypadku ok 20, przyjdzie lekarz z anestezjologiem lub bez, obejrzą buzię dziecka i ocenią możliwość intubacji (dr Piwowar zrobi to samodzielnie). Jeśli wszystko będzie ok rano pójdzie na blok wg wyznaczonej kolejki (dopytasz pielęgniarek to będziesz wiedziała który jest).
Dr Piwowar jest równie rzetelnym i sympatycznym lekarzem państwowo, nie musisz go szukać prywatnie. Dziś ma dyżur w poradni i wystarczy zadzwonić po 13 i zapytać.
Nie wiem z jakiego powodu twoje dziecko dostało sondę dożołądkową, ale skoro ją ma tzn. że najprawdopodobniej język się zapada a sonda ma go podtrzymywać i zmniejszać zużycie energetyczne, czyli masę ciała. Do zabiegu jest wymagana odpowiednia masa ciała wg wieku - musisz dopytać jaka bo u mnie to było bez znaczenia jako zagrożenie życia. Tak czy siak do czasu konsultacji i zabiegu obserwuj dziecko. Jeśli podczas płaczu zacznie zmieniać kolor skóry w kierunku ciemniejszym (ciemny róż, bordo, fiolet, siny) natychmiast skontaktuj się z panem dr bo to nie jest normalne! Termin operacji zostanie ci przyspieszony.
Aha, wychodząc w trzeciej dobie bez wypisu rodzice dostają do podpisu papierki (czytaj je uważnie!!!). Na jednym z tych papierków jest bowiem napis, że dziecko zostaje zabrane stabilne na żądania i za wiedzą rodziców świadomych zagrożenia. Tak mówiła mi jedna z mam, ja tego papierka nigdy nie dostałam do ręki bo nie wyszłam, więc nie mogę potwierdzić na 100%.
Pozdrawiam buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 14-03-2011 13:15 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep - 1 | |
|
buleczka  
14-03-2011 12:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jeśli mały je przez sondę dożołądkową to smoczek powinien dostawać do buzi w trakcie jedzenia/ picia, pomoczony w tym co aby wiedział co je i odróżniał smak jedzenia od picia. Ma to na celu wykształcenie u dziecka odruchu ssania podczas pojawiania się jedzenia w żołądku, po to aby wiedział że "jedzonko nie jest za darmo ale za ruchy żuchwą".
Sondy nie musisz wkładać do każdego jedzenia osobno. Są specjalne sondy sylikonowe, bardzo delikatne, lekkie i nie odkształcają noska, jeśli oczywiście naklejasz po nosie na czoło, dzięki temu oddycha skóra na policzkach. Przy tej sondzie przed i po jedzeniu przepłukujesz sondę podając 2-3ml glukozy, wody, soli fizjologicznej. Ja używałam wody przegotowanej. Sondę powinien założyć lekarz ponieważ do założenia ma ona w środku tzw. prowadnicę. Sondę wymienia się raz na 6 tyg.
Czy możesz żądać dłuższego pobytu? Zawsze możesz. Ale może najpierw wyjaśnij dr Piwowarowi jaki strach tobą kieruje - domyślam się że ma on co najmniej trzy podłoża: 1. śmierć dziecka, 2. śmierć Hani z rozszczepem, 3. Śmierć mojego Tomka z zespołem Pierre-Robina i rozszczepem podniebienia pierwotnego i wtórnego.
Dr Piwowar nie wypisze ci dziecka jeśli coś będzie z nim nie tak - np. będzie bardziej blady niż zwykle, będzie chrapał podczas snu bądź pulsoksymetr będzie wskazywał spadki saturacji.
Nikt nie wywali cię ze szpitala siłą ale możesz mówić głośno i wyraźnie że nie wyjdziesz ze szpitala bez wypisu w ręku.
Dostałaś świetnego lekarza, którego wystarczy prosić, od niego nie trzeba żądać!!! buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 14-03-2011 13:15 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep - 1 | |
|
Amadeus  
14-03-2011 19:12 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
U mnie sytuacja wygladala w ten sposob ze maly po urodzeniu mial stwierdzony zespol Pierre Robina, byly proby karmienia butelka ale ze maly sie strasznie ksztusili , kiepsko łykal i strasznie dlugo to trwalo , przeszlismy w szpitalu na sonde, od razu po wypisie ze szpitala wysłali nas do Imid(jestesmy z Wawy)na nauke zakladanie sondy i konsultacje. Trafilismy akurat na dr. Piwowara, ktory potwierdzil wade i wyznaczyl termin zabiegu ale badan nie zlecil,potwierdzil rowniez ze maly musi miec sonde przy tej wadzie do zabiegu bo jest ryzyko zachlysniecia i lepiej nie ryzykowac. Nalegalam zeby sie jeszce z nim spotkac przed zabiegiem i powiedzial zeby go lapac w szpitalu ale ja wolalabym chyba na spokojnie prywatnie sie spotkac. Osobiscie uzywam tych sond silikonowych 4tygodniowych(koszmarny jest problem z ich kupnem sa w zasadzie nieosiągalne i gdyby nie to ze mam ciocie pielegniare to chyba nie mialabym czym karmic dziecka)codziennie wymieniam i robie 3godz przerwy ale zakladam przez buzke bo maly juz sie przyzwyczail i jest mniejszce ryzyko odlezynek. Bardzo dziekuje Ci za wyczerpujace informacje nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy(tzn pewnie wiesz)jeszcze raz jestem ci naprawde wdzieczna od nikogo nie uzyskalabym takich dokladnych informacji i mam jeszcze pytanie czy moglabym poprosic o maila do ciebie w razie jeszcze jakis watpliwosci? serdecznie pozdrawiam!
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep - do Amadeus | |
|
Hanulka2009  
14-03-2011 20:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witaj Amadeus, widzę, że Bułeczka już Ci wszystko wyłożyła:) Ja tylko jeszcze napiszę apropos infekcji - moja córeczka, jak podobno większość dzieci z rozszczepami, miała przewlekłe zapalenie ucha środkowego. To nie jest dla dziecka bolesne, objawia się w zasadzie postępującym upośledzeniem słuchu, ale to zawsze infekcja, czyli rzecz groźna w okresie okołooperacyjnym - może zwróć na tę kwestię uwagę pediatry (ewentualnie da Ci skierowanie do audiologa).
Po operacji zwracaj też koniecznie uwagę, czy synek nie wymiotuje i jeśli coś takiego się zdarzy - koniecznie zgłoś lekarzowi prowadzącemu.
Jeszcze kwestia organizacyjna odnośnie nocy po operacji. Wtedy synek będzie na bloku pooperacyjnym, więc nie będziesz mogła przy nim zostać. Jest możliwość wynajęcia na tę noc pielęgniarki, która teoretycznie będzie siedziała przy nim w nocy - koszt w zeszłym roku 250zł.
Kochana, wiem, że bardzo się martwisz, tym bardziej, ze masz za sobą stratę pierwszego dziecka, ale postaraj się myśleć pozytywnie. Fakty są takie, ze przypadek mojej Hanulki był jak jeden na wiele tysięcy (na jej śmierć złożyło się kilka czynników, tzw. smutny zbieg okoliczności)- normalnie jest tak, że dzieci otrzymują na tym oddziale nowe życie, zwykle wszystko dobrze się kończy. Wierzę, że u Was wszystko będzie dobrze, szczególnie, ze opiekuje się Wami dr Piwowar (kiedy siedziałam pozostawiona samej sobie przy córeczce, widziałam, jak on przychodził, zaglądał ciągle do swoich pacjentów).
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i jeśli coś jeszcze Cię niepokoi,koniecznie pytaj (kasiadob@wp.pl).
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka i Stefka
|
Ostatnio zmieniony 14-03-2011 20:16 przez kasiadob |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep - do Amadeus | |
|
Amadeus  
14-03-2011 20:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Koryguje to co wczesniej napisalam odnosnie badan , na karteczce ktora dostalam doczytalam ze sa zlecone badania-moje niedopatrzenie. Dziekuje Hanulka rowniez za zainteresowanie, rzeczywiscie bardzo sie martwie ale mam nadzieje ze bedzie dobrze nie moge na razie za bardzo o tym rozmyslac bo zwarjuje. Dziekuje dziewczyny za wszytkie podpowiedzi ,szukalam wszedzie na internecie info na ten temat i dobrze ze trafilam w koncu na wasze wątki. Bede sie odzywac co i jak, pozdrawiam serdecznie
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep | |
|
buleczka  
14-03-2011 21:33 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
a mówiłam że wszyscy dostają tę karteczkę :))
mama wyluzuj trochę :)) takie dziecko jak moje trafia się jak jeden na milion, a skoro taki już się trafił w tym szpitalu i karierze tego lekarza to nie ma takiej szansy aby trafił się drugi raz!!! Sam dr Piwowar mi tak mówił gdy pytałam o kolejne dziecko.
P.S. Pod spodem masz link, tam jest zdjęcie Tomka z przyklejoną sondą. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 14-03-2011 21:36 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) roszczep - do Amadeus | |
|
buleczka  
14-03-2011 21:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Witam, no tak zapomniałam o uszach :))
A swoją drogą to "opieka pielęgniarki" nie zdrożała aż tak drastycznie - przez kilka lat 50zł. Przyznam, że jestem zaskoczona.
Jeśli chodzi o pielęgniarki to przy moim siedziała taka mała gruba jak kulka pielęgniarka, z zabiegowego. Pożyczyła ode mnie książkę - horror, rano oddała, przeczytała 3/4 więc ta napewno siedziała. Nie pamiętam jak się nazywa, ale jest tylko jedna o takim wyglądzie. Bardzo rozchwytywana jest też siostra Basia (wygląda jak laleczka) i Ewa (jak normalna kobieta). Mnie do nauki karmienia dr Piwowar polecał Ewę bo jak mówił ma dobre podejście i mnóstwo cierpliwości.
Jeśli chodzi o wymioty. Następnego dnia po operacji zaczynasz karmienie od 30ml. Jeśli z wymiotuje przerywasz karmienie i szukasz lekarza.
Jeśli chodzi o te uszy to po nie audiolog (on bada czy dziecko słyszy) a raczej laryngolog lub otolaryngolog - on stwierdzi czy jest zapalenie czy też nie. I to musisz wiedzieć przed zabiegiem. On też stwierdzi czy dziecko ma kanał słuchowy w pełni wykształcony i prawidłowy. Ewentualne leczenie w Kajetanach pod Warszawą.
Wracając do konsultacji po porodzie. Konsultacja taka jest zlecana przez szpital stwierdzający wadę. Wtedy też powinien zostać wezwany: gastrolog, laryngolog, okulista, neurolog oraz chirurg dziecięcy. Chirurga miałaś to już wiemy. Chirurg potwierdził Z. P-R i stwierdził rozszczep podniebienia. Zalecił karmienie sondą dożołądkową. Szpital a raczej pielęgniarki zazwyczaj dla ułatwienia sobie życia wkładają dzieciom sondę przez buzię do każdego karmienia. Na gastroenterologii uznano taki sposób karmienia za barbarzyństwo i rozsiewanie zarazków chyba że za każdym razem wkładasz nową sondę. Z tego co piszesz wnioskuję, że wkładasz i wyciągasz tę samą sondę od 4 tyg co stanowi narażanie dziecka na infekcje bakteryjne w jamie ustnej, przełyku, żołądku i krtani - jeśli do takowej infekcji dojdzie odeślą cię z kwitkiem do domu - nikt nie będzie intubował dziecka z infekcją krtani!!!! Po to jest sonda 4 czy 6 tyg aby ją wsadzić i nie ruszać chyba że sama wypadnie. Wtedy zakłada się nową!!! Lepsze odleżyny w nosie niż infekcja krtani! Odleżyny się nie wytworzą jeśli zadbasz o odpowiednie warunki w domu. Temp. 17-18 stopni. Nawilżacz powietrza chłodzący z mgiełką skraplającą, mokre pranie na kaloryferach i suszarka z praniem. Nie prasujesz i nie gotujesz przy dziecku.
Chirurg zalecił sondę ze względu na ryzyko podduszenia. Dlatego też sonda powinna być cały czas założona przez nosek do żołądka. Sonda leży wtedy na tylnej ścianie gardła i zabezpiecza język przez zapadaniem się czyli duszeniem.
Ze względu na możliwe podduszenia rozumiem że na codzień używasz materacyka bezdechowego lub takiego na pampersa? tym bardziej że dziecko chrapie?
Dziecko powinno spać na co dzień pod kątem i na boku.
Jeśli dr Piwowar kazał ci przyjść i łapać się w szpitalu to tak masz zrobić. On jest codziennie od 9 do ok14-15. Kiedyś miewa dyżury całodobowe czyli od 9 do 9. Powiedzą ci pielęgniarki lub pani w sekretariacie oddziału chirurgi leczenia wad twarzoczaszki. W poniedziałki przyjmuje w poradni od 13 do oporu. Wystarczy zadzwonić np. do sekretariatu na oddział i pani ci powie do której dr operuje i pojedziesz z 15 min wcześniej i złapiesz go na korytarzu lub w pokoju lekarskim. On nie odmawia rozmowy i obejrzenia dziecka. Do poradni też możesz poprostu przyjechać na 14 i wejść do gabinetu. Poprostu powiedz że jesteś już po konsultacji ale pan dr kazał się pokazać i łapać, no to go łapiesz. I już. Ot cała filozofia.
Podaję meila:
Zakładam, również że wiesz że dziecko powinno dla swojego bezpieczeństwa leżeć jak najmniej na brzuchu, a jeśli leży to krótko a często.
Z tego co piszesz zakładam również że dziecko ma cofniętą dolną żuchwę skoro zalecono sondę. Jeśli tak jest powinnaś obserwować czy wraz ze wzrostem dziecka zmienia się położenie dolnej żuchwy czy też nie, czy rosną one proporcjonalnie wciąż mając tę samą różnicę między sobą. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 16-03-2011 12:52 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) BADANIA - do Amadeus | |
|
buleczka  
15-03-2011 14:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Amadeus, zapomniałam dodać o badaniach/ konsultacjach lekarskich. Konsultacja dziecka przed zabiegiem u laryngologa, neurologa, okulisty, audiologa oraz wykonanie usg przez ciemiączkowego mają na celu ochronę dziecka i ciebie samej oraz zniwelowanie skutków operacji i rekonwalescencji. Ciśnienie występujące w jamie ustnej podczas zabiegu na podniebieniu jest bardzo wysokie. W niektórych przypadkach może dość do uszkodzenia wzroku, słuchu, mowy. To skrajne przypadki ale mogą się zdarzyć. Nie piszę tego po to aby cię straszyć ale uświadomić bo i tak to samo przeczytasz w papierach, które będziesz musiała podpisać przed przyjęciem na oddział. Te konsultacje medyczne powinnaś wykonać przed operacją i po niej, dzięki temu będziesz wiedziała czy ewentualne "zmiany" powstały w wyniku zabiegu operacyjnego czy też już były, jeśli oczywiście coś się stanie.
Najważniejsza rzecz, o której powinnaś pamiętać, i pewnie wiesz o tym doskonale - twoje dziecko jest absolutnie zdrowym i normalnym dzieckiem, ma jedynie mały defekcik, który stanowi problem ale nie zabrania normalnie żyć. Możesz normalnie wychodzić na spacerki, przytulać i jeździć do znajomych, tyle że zanim do kogoś pojedziesz upewnij się czy wszyscy są zdrowi nie chorowali, nie mieli kataru czy kaszlu, wciągu ostatnich 7 dni.
Nie martw się - wszystko będzie dobrze.
P.S. Nie zapomnij klapek pod prysznic. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 15-03-2011 14:44 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) SPANIE I ODDYCHANIE - do Amadeus | |
|
buleczka  
15-03-2011 15:17 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Aby łóżeczko było pod kątek najlepiej jest włożyć pod nóżki łóżeczka od strony głowy kostkę brukową, lub książki. Dla bezpieczeństwa zabezpiecz nóżki łóżeczka z drugiej strony czymś twardym np. kostką brukową.
Dziecko powinno spać na boku bo jeśli ci kiedyś zwymiotuje to mniej lub wcale się nie zaksztusi. Poza tym jeśli dziecko leży na boku jego język również spoczywa na boku, dzięki czemu nie zapada się na tył, i nie powoduje bezdechów czy też podduszenia.
Chrapanie podczas snu oznacza spadki saturacji, mogące spowodować niedotlenienie, bądź zapalenie krtani. I na 100% oznacza, że masz w domku za sucho i za ciepło.
Jeśli dziecko podczasu snu chrapie, a odcień jego skóry blednie, robi się jaśniejszy niż zwykle, jakby bardziej szary, lub lekko zielonkawy to mały się niedotlenia. Powinnaś jak najszybciej udać się do szpitala na pomiar saturacjii, i skontaktować się z dr Piwowarem, możesz również z Panią dr Boczar. To wskazanie do przyspieszenia zabiegu!
Jeśli dziecko w dzień podczas śmiechu, gaworzenia, bo napewno zacznie gaworzyć, lub płaczu zmienia odcień skóry w stronę kolorów ciemniejszych - ciemny róż, czerwień, bordo czy fiolet również powinnaś się udać do szpitala i odszukać w/w lekarzy. To wskazanie do szybkiego zabiegu, czyli poza ustalona kolejką!!
Tel. pokój lekarski 223277107, poradnia (poniedziałek od 12.30) 223277261, sekretariat oddziału chirurgii i leczenia wad twarzoczaszki 223277352 (tego nie jestem pewna)
JESZCZE JEDNO TO DR PIWOWAR USTALA GRAFIK ZABIEGÓW NA ODDZIALE, no chyba że coś się teraz zmieniło.
Jeszcze jedno - obserwuj klatkę piersiową dziecka na golaska. Powinna ona pracować równomiernie i "płytko". Jeśli się zapada na przestrzeni między żebrowej w dołek, łopatologicznie tłumacząc, mały może mieć infekcję krtani i trudności z oddychaniem, bądź zachłystowe, nie słyszalne na słuchawce zapalenie płuc, tzw. śródmiąszowe. To też oznacza szpital! buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 15-03-2011 15:39 przez buleczka |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
18-04-2011 09:46 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki kolorowe i cieplutkie światełeczka {{**}}{{**}}{{**}}..................prosto do Nieba
Mamusię serdecznie pozdrawiam i przytulam...pamiętam... ------------------------------------------------------- Kocham Was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - rok i 3 miesiące | |
|
Hanulka2009  
18-04-2011 21:51 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Myłam dziś grób mojej Hani i myślałam m.in. o nadchodzących Świętach, o grobie, w którym pochowano Jezusa. To miejsce, straszne dla tych, którzy Go kochali, zmieniło się w symbol Zwycięstwa nad śmiercią. Może powinnam wreszcie jakoś "oswoić" ten cmentarz, na którym wizyty tak wiele mnie kosztują... I mieć więcej Nadziei - w końcu Wielkanoc za pasem.
Czemu płaczesz, niewiasto? Panie, nie ma jej! Minęły trzy dni, trzy tygodnie, potem trzy miesiące, a grób nadal zamknięty!
Spójrz na mnie! Blask Zmartwychwstania niech ogrzeje twe matczyne serce. Twą dziecinę położyłaś na nim jak pieczęć. Wasza miłość przenika zasłony. Nie istnieje dla niej czas. Pozostanie w was już na Wieczność.
Mamusi Madzi dziękuję za pamięć o mojej Słodziaczce:)
Wszystkim życzę dobrych Świąt!
kasia, mama Hanulki (Z Miłości powstałaś - W Miłości przebywasz), a także Jerzyka i Stefka.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - rok i 3 miesiące | |
|
deli  
18-04-2011 23:03 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki w kolejny miesiąc ((*))((*))((*))((*))
Mamo Hani, z Twoich wypowiedzi bije tyle ufności i pokoju. Podziwiam i dziękuję...
Bardzo Ci dziękuje też za ciepłe słowa i światełko dla mojego Franusia. Mocno Cię pozdrawiam mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - rok i 3 miesiące | |
|
Magdalex  
18-04-2011 23:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełka dla malutkiego Aniołka(**)(**)(**)(**)(**)(**)(**)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - rok i 3 miesiące | |
|
agnes75  
22-04-2011 22:53 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Ciebie Haniu śliczne światełeczka-kolorowe jak pisanki{{**}}{{**}}{{**}}.................... i żółte kurczaczki niech lecą prosto do Nieba,do Ciebie Maleńka
Mamusi życzę spokojnych Świąt,dużo sił Kochana... ---------------------------------------------------- Kocham Was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Moja Wielkanoc | |
|
Hanulka2009  
27-04-2011 13:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Moje Triduum Paschalne 2011
Wielki Czwartek. Wieczernik – miejsce wielkich nadziei na przyszłość, wzajemnej życzliwości i z Bogiem biesiadowania. I tylko to dziwne przeczucie w tle. Takim miejsce był nasz dom przed tym Najstraszniejszym Dniem.
Wielki Piątek. Ludzie w dobrej wierze kaleczą ciało Jezusa, a także naszej Córeczki – igły, wenflony, rurki, a potem ślady reanimacji i sekcji. Zasłona przybytku rozdarta jak serce Matki. Prosektorium, cmentarz, „A myśmy się spodziewali…, (że On właśnie miał wyzwolić Izraela)”.
Wielka Sobota. Milczenie Boga. Między „Nie ma Go tu” a „Zmartwychwstał” istnieje ogromna przestrzeń bólu, rozpaczy, zwątpienia, niemocy. Jej grób pozostaje zamknięty. Jako rodzice ponieśliśmy największą klęskę – nie uchroniliśmy naszego dziecka od śmierci. Bóg Swojego też nie uchronił, więc teraz milczymy wspólnie.
Niedziela Zmartwychwstania. Aniołowie u pustego grobu są „tylko” znakiem, że istnieje gdzieś odpowiedź. Światłość, która od nich bije miesza się ze światłością poranka, więc można tylko zamknąć oczy i oddychać tym samym światłem, co Jezus i nasza Hanulka – tym samym Bogiem, w którym żyją, poruszają się, SĄ!
|
Ostatnio zmieniony 27-04-2011 13:33 przez kasiadob |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Moja Wielkanoc | |
|
mama_ani  
27-04-2011 17:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Pięknie to ujęłaś... Czy nie jesteśmy najszczęśliwsi na świecie mając Boga, który przetarł nam wszystkie szlaki, dosłownie wszystkie i jest obecny w każdym naszym doświadczeniu? WSZYSTKO JEST ŁASKĄ
www.agnieszkamamaani.blogspot.com Aniusia, ur.2.03.2011, zm.12.03.2011
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Moja Wielkanoc - do mamy_ani | |
|
Hanulka2009  
27-04-2011 19:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Agnieszko, niestety, nie jesteśmy najszczęsliwsze, obawiam się, że już nigdy nie będziemy (tu na ziemi), ale na szczęście On tego od nas nie wymaga...
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Światełka dla naszych Córeczek (***) (***)
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Moja Wielkanoc - do mamy_ani | |
|
Dodis  
27-04-2011 19:25 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja też nie jestem najszczęśliwsza choć już umiem znów szczerze się uśmiechać ale to nie jest to samo jak kiedyś,nadzieją dla mnie jest to że kiedy przyjdzie na mnie czas nie będe się bała śmierci bo wiem że to bliżej do sdpotkania nie tylko z Bogiem,który mi da odpowiedz na pytanie DLACZEGO ale również że znów zobacze moją córeczkę. Mimo bólu i cierpienia na tej ziemi ja chcę jeszcze żyć a wiem że kiedyś będe najszczęśliwsza na wieki. Mama Natalki ur/zm 05.03.2010 i synka pod sercem 31tc D.Czekaj
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Moja Wielkanoc - do mamy_ani | |
|
mama_ani  
27-04-2011 21:46 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziewczyny, ja wiem, mi bardziej chodziło o bycie szczęściarzami, dlatego, że nasz Pan Bóg jest nam tak bliski we wszystkim. Nie mówię oczywiście o poczuciu radości i szczęścia takim ludzkim, bo to już do końca naszego życia będzie niepełne, naznaczone kolcem w sercu... WSZYSTKO JEST ŁASKĄ
www.agnieszkamamaani.blogspot.com Aniusia, ur.2.03.2011, zm.12.03.2011
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Moja Wielkanoc - do mamy_ani | |
|
Hanulka2009  
27-04-2011 23:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Aguś, wiem, wiem - przepraszam za czepianie się słówek:)
Dobrej Nocy! kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Moja Wielkanoc - do mamy_ani | |
|
mama_ani  
27-04-2011 23:03 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Nie,nie, moje słowa mogły być opacznie zrozumiane. pozdrawiam! WSZYSTKO JEST ŁASKĄ
www.agnieszkamamaani.blogspot.com Aniusia, ur.2.03.2011, zm.12.03.2011
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
25-05-2011 14:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki...{{**}}**{{**}}**{{**}}...
--------------------------------------------------- Kocham Was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
patrycja grzybowska  
25-05-2011 16:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*) mama- ANDRZEJKA ur.w 24 tyg.ciązy (ur.30.11.2006- zm. 3.12.2006) mama 6 letniej Amelki i malutkiego Antosia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - wspierające światełka:) | |
|
Hanulka2009  
26-05-2011 00:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
To niesamowite, Kochane Dziewczyny, że zapaliłyście światełka dla mojej Dziewczynki akurat w dniu, kiedy ja zmagałam się z powalającym nawrotem bólu (a wydawało się, że jest w miarę spokojnie). Pewnie wszystko dlatego, że zbliżają się urodziny Hani, a w dodatku podświadomośc daje o sobie znać - śni mi się ostatnio na zmianę, że umiera to jeden mój synek, to drugi...
Dziękuję!
Światełka dla naszych dzieci (***) (***) (***)
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - wspierające światełka:) | |
|
mama_ani  
26-05-2011 12:20 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełko dla Hani (*) WSZYSTKO JEST ŁASKĄ
www.agnieszkamamaani.blogspot.com Aniusia, ur.2.03.2011, zm.12.03.2011
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - wspierające światełka:) | |
|
mamaszymusia  
26-05-2011 18:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dużo sily dla Ciebie Mamusiu, a dla Hani moc światełek.
.............................. Aniołek Szymuś 31tc*+12.12.10 Bratanek Matys 19lat +1.06.10 <A Href="<A Href="<A Href="http://szymus
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - wspierające światełka:) | |
|
agnes75  
08-06-2011 13:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani...{{**}}**{{**}}**{{**}}...pamiętam...
Mamusię serdecznie pozdrawiam i przytulam...już za kilka dni 12,też się GO obawiam...dużo sił dla Nas Kochana Mamo Hani... --------------------------------------------------- Kocham Was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Urodzinki | |
|
Joannap  
12-06-2011 09:18 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu Maleńka dla Ciebie urodzinowe światełka (*)(*)(*) Mamę pozdrawiam gorąco... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
Ostatnio zmieniony 12-06-2011 09:19 przez Joannap |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Urodzinki | |
|
mamaAleksa  
12-06-2011 10:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
{*}{*}{*} Mama Aniołka Aleksa ur. zm.08.03.2011r. (33tc) i synka Oliwiera ur.25.02.2007r.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Urodzinki | |
|
Alicja74  
12-06-2011 10:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Urodzinowe światełka dla Ciebie Haneczko (*)(*)(*).....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - Urodzinki | |
|
jolek  
12-06-2011 11:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko urodzinowe światełko dla Ciebie maleńka (*)(*)(*) Bądź szczęśliwa mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - drugie urodzinki | |
|
Hanulka2009  
12-06-2011 12:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Bardzo dziękuję za wszystkie urodzinowe światełka dla Hani!
Już od jakiegoś czasu chodzę półprzytomna, w jakimś dziwnym stanie między nasileniem miłości do Hanulki a smutkiem bezbrzeżnym... Wczoraj przygotowywaliśmy przyjęcie urodzinkowe, przyjadą zaraz ci, którzy pamiętają.
Tylko Ciebie, Słodziaczko Moja, nie widać, nie można dotknąć, przytulić. Wierzę jednak i czuję, że z nami jesteś. Dziękuję Bogu za cud 12 czerwca 2009 roku i za dar kolejnych siedmiu miesięcy, których przecież mogło nie być...
Mnóstwo światełek dla Ciebie (**) (**) (**)
Stworzyłam też kolejne miejsce pamięci o Tobie:
http://haniamarkiewicz.pamietajmy.com.pl/
chociaż tyle mogę...
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - drugie urodzinki | |
|
agnes75  
13-06-2011 11:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kolorowe i cieplutkie światełeczka urodzinowe dla Hani{**}}**{{**}}**{{**}}... niech lecą prosto do Nieba-choć nie było mnie tu wczoraj,myślałam o Tobie maleńka
Mamusię mocno przytulam...wczorajszy dzień dla nas obu był ciężki Kochana...jeszcze wiele takich przed nami ,ale damy radę ...dla naszych Kochanych dzieciątek... ------------------------------------------------------- Kocham Was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 1,5 roku | |
|
Hanulka2009  
20-07-2011 15:50 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wszystko dzieje się w moim życiu tak szybko, że czasem miewam wrażenie, jakbym oglądała jakiś film z nieznaną kobietą po trzydziestce w roli głównej. Czy ona, która straciła ukochaną Córeczkę, jest dziś szczęśliwa? Choć boi się do tego przyznać - chyba tak. W styczniu 2010 roku wydawało się, że "już nigdy". Ostatnio coraz częściej uśmiecha się, patrząc na swoich ziemskich urwisów. Ma kochającego męża, ciekawą pracę, dobrych przyjaciół, którzy wtedy nie zawiedli. Gdyby ktoś włączył ten film w tym momencie, niczego by się nie domyślił. Co najwyżej rzuciłby komentarz, który jakoś ciągle do mnie wraca "No, ale nie ma Pani jeszcze wszystkich dzieci - przydałaby się dziewczynka". Chciałabym dać każdemu "widzowi" okulary 5-D, żeby mógł zobaczyć to, czego normalnie nie widać - małą niebieskooką dziewczynkę, która też jest członkiem tej rodziny, która też mieszka w tym starym domu w lesie, a w każdym razie często w nim przebywa. Kładzie swojej mamie małą rączkę na ramieniu, kiedy jest jej źle i wtedy w mamusiowej duszy rozpala się mocniej wieczne światełko nadziei - Nadziei na Wspólną Nieskończoną Przyszłość.
Kocham Cię, Hanulko, Moja Słodziaczko (**) (**) http://haniamarkiewicz.pamietajmy.com.pl/
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 1,5 roku | |
|
emka  
20-07-2011 20:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Poprzez naszą pamięć nasze dzieci żyją mimo iż są nie widoczne. Ja także mam poczucie,że moja rodzina powinna wyglądać inaczej.Mimo iż mam chłopca brakuje mi jeszcze jednego.Ludzie mówią widząc moją parkę:Pani jest szczęśliwa.A ja uśmiecham się.Na zewnątrz w środku jest ból, bo ludzie nie wiedzą,że powinien tu być jeszcze jeden chłopiec.On jest ale niewidoczny dla innych. Światełka dla Hani(***) mama Jasia(*+ 20.04.06), Julci(*26.05.07)i Adasia (*23.09.10)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 1,5 roku | |
|
mamaAleksa  
20-07-2011 21:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*) Mama Aniołka Aleksa ur. zm.08.03.2011r. (33tc) i synka Oliwiera ur.25.02.2007r.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 1,5 roku | |
|
Joannap  
20-07-2011 22:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulka2009 napisał(a): >...która też mieszka w tym starym domu w lesie, a w każdym razie często w nim przebywa. Kładzie swojej mamie małą rączkę na ramieniu, kiedy jest jej źle i wtedy w mamusiowej duszy rozpala się mocniej wieczne światełko nadziei - Nadziei na Wspólną Nieskończoną Przyszłość.
Pięknie napisane...aż ścisnęło mnie za serce...
Hanulce (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 1,5 roku | |
|
Lileńka  
23-07-2011 16:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Tak to właśnie wygląda, u mnie też... To trochę "schizofreniczny" stan. Szczęścia i tego "czegoś" co ściska jednak na każdym kroku. Radości z tego, co jest mi dane, a dane jest dużo i tego braku, który się nigdy nie zapełni. Przynajmniej nie w tym życiu. Mam wrażenie, że jakoś tak równolegle przechodzimy różne "fazy" przeżywania. Może dlatego, że obie nasze dziewczynki odeszły w tym samym czasie? Pozdrawiam.
Mama Idy (*07.02.2002), Stasia (*10.06.2007) i Aniołka Lileńki (*+03.01.2010, 38 tc.) http://lilenkap.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Darii | |
|
Hanulka2009  
25-07-2011 13:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wiem, Dario, że mnie dobrze rozumiesz. Myślę, że przeżywamy żałobę jakoś podobnie także dlatego, ze mamy dwójkę (po dwójce)ziemskich szkrabów. Pamiętam, jak kiedyś powiedziałaś na spotkaniu u dominikanów, ze Twojemu Stasiowi po prostu należy się normalne dzieciństwo. Właśnie tak jest - nasze dzieci nas potrzebują, szczerego uśmiechu, skupieniu myśli tylko na ich małych-wielkich problemach... Czasem to takie trudne, ale przecież damy radę, musimy:) Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoją rozśpiewaną Ekipę:) kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
13-09-2011 08:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani ,kolorowe i cieplutkie światełeczka ((**))((**))((**))...niech lecą prosto do Ciebie Maleńka
Kasiu,serdecznie Cię Kochana pozdrawiam i dziękuję ...ja też o Was myślę,dla Nas obu 12 to wyjątkowa data... ------------------------------------------------------ Kocham Was moje wspaniałe córeczki...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 1,5 roku | |
|
Joannap  
13-09-2011 20:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(*)(*)(*)... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 1,5 roku | |
|
Alicja74  
14-09-2011 09:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
Joannap  
24-12-2011 09:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko dla Ciebie świąteczne światełko [*]
Kasiu życzę spokojnych Świąt ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
Ostatnio zmieniony 24-12-2011 09:09 przez Joannap |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 1,5 roku | |
|
agnes75  
17-01-2012 11:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...((***))**((***))**((***))...dla Ciebie Maleńka
Pamiętam...Mamusię serdecznie pozdrawiam. ----------------------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
emka  
17-01-2012 12:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełka pamięci dla Ciebie Haniu(*)(*)(*) mama Jasia(*+ 20.04.06), Julci(*26.05.07)i Adasia (*23.09.10)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
Alicja74  
18-01-2012 12:11 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Najjaśniejsze światełka dla Hanusi (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
jolek  
18-01-2012 13:04 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko w dniu Twych narodzin dla Nieba (*)(*)(*)(*)(*) światełka dla Ciebie we wszystkich kolorach tęczy Bądź szczęśliwa mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
Joannap  
18-01-2012 14:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko rocznicowe światełko dla Ciebie Maleńka (*)(*)(*)
Mamę pozdrawiam i życzę spokoju na ten ciężki dzień. ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
Hanulka2009  
18-01-2012 21:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Nie chce się wierzyć, że od tego Najstraszniejszego Dnia minęły już dwa lata. Nauczyłam się budować mosty do Nieba. Mają one dwa filary - Miłość i Pamięć. O ten drugi szczególnie muszę dbać, bo zapominam - Jej rysów, dźwięków, zapachów... Błogosławieni niech będą Ci, którzy nie boją się mi przypominać! A Miłość jest mocna, i jakoś bardziej czysta niż względem żyjących dzieci - bez oczekiwań i narzucań. Niestety, czasem taki most niszczą gwałtowne fale - rozpaczy, wyrzutów sumienia, zazdrości. Wtedy tracimy z Moją Niebiańską Dziewczynką łączność - Jej obraz się zaciera, moja miłość słabnie. Muszę wtedy żmudnie budować od nowa.
Najjaśniejsze światełka dla Ciebie, Hanulko, moja Słodziaczko! (***) (***)
Wszystkim bardzo dziękuję za pamięć!
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
Aska  
18-01-2012 21:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełka pamięci dla Hani (*)(*)(*) dynia30
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
maxi  
18-01-2012 21:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
swiatelka dla Ciebie Haniu (*)(*)(*)
mama Nicolki i Aniolka Maksia(*+01.11.2009-25.03.2011)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
Mama 3 kobietek  
18-01-2012 23:49 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochana Kasiu, przeczytałam twój post, prawie jednym tchem. Czytałam to niby pamiętnik, lub zapiski z podróży, całe dwa lata w pytaniach i odpowiedziach, łzach i pogodnych komantarzach z masą uścisków od przyjaznych dusz. Przeczytałam i szczęka mi opadła. Ja jestem po rozszczepie podniebienia i wargi, mam co prawda już prawie 35 lat, ale te wszystkie klimaty, które opisujecie doskonale znam. I prof. Dut i dr Piwowara i Polanicę i Warszawę. Rozszczep położył się cieniem na moim życiu, 35 lat temu nie było tych technologii i metod dostępnych teraz. Ale widzę, że jestem fuksiarą. Bo żyję. Bo pomimo licznych chorób i wizyt w szpitalach wszelakich, żyję. Żyję i myślę sobie, no tak, mi się udało, a tylu cudnym dzieciom nie. Moja córeczka była okazem zdrowia i zmarła. Krótko przed ukończeniem 6go miesiąca życia. A ja żyję. Mimo cherlawego wychowu. Nie rozumiem. Niepojęte są decyzje Boskie, niepojęte. Ciebie Kasiu pozdrawiam serdecznie, w dniu kiedy Twoja córeczka narodziła się dla nieba. Mam nadzieję, że pomoże mojej Lusi się tam odnaleźc. (********)
Tajemnica miłości większa jest niż tajemnica śmierci. (O. Wilde)
Mama Mai, Julii i Aniołeczka Lusi http://lucjahelena.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Moniki | |
|
Hanulka2009  
19-01-2012 21:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Droga Mamo Trzech Kobietek, dzięki, że napisałaś. Przede wszystkim bardzo mi przykro z powodu Twojej Córeczki - od razu zwróciłam uwagę na Twój wpis, bo Łucja to dla mnie od dawna wymarzone imię dla drugiej córeczki, o której powoli zaczynamy marzyć. Nasze dziewczynki były w podobnym wieku i obie odeszły nagle, niespodziewanie. Bardzo, bardzo mocno Cię, Kochana, przytulam na początku tej trudnej drogi, na której sama jestem już od dwóch lat. Jeśli chodzi o rozszczep, to mimo wszystko nie jest to najgorsza rzecz, jaka może spotkać rodziców - u nas był to przypadek jeden na tysiące, splot wielu tzw. nieszczęśliwych okoliczności. Jak sama wiesz najlepiej, po operacji można prowadzić normalne życie. Tak jest zazwyczaj i oby zawsze tak było!
Światełka dla naszych Słodziaczek (**) (**)
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Moniki | |
|
Mama 3 kobietek  
20-01-2012 00:03 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochana Kasiu, dzięki za Twoje słowa. Mi rozszczep dał popalic w życiu, a raczej głupi ludzie, tępi i zaściankowi. Ale żyję i nauczyłam się byc twarda. I byłam do momentu aż moje cudeńko odeszło. I to nawet nie na czworaki mnie powaliło, czołgam się w tej żałobie i szoku i nie rozumieniu tego, co się stało i dlaczego i tej tęsknoty ogłupiającej, każącej wyc na widok jakiejś znajomej rzeczy Lusi. Albo jej zdjęcia. Żeby tak móc zasnąc i obudzic się już z naszymi aniołkami w raju.
Tajemnica miłości większa jest niż tajemnica śmierci. (O. Wilde)
Mama Mai, Julii i Aniołeczka Lusi http://lucjahelena.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Moniki | |
|
Mama 3 kobietek  
20-01-2012 00:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
PS. Łucja miała byc Hanią, ale Łucja bardziej do niej pasowało :) A i tak tutaj nazywali ją Lucy.
Światełka dla naszych panienek (***) (***)
Tajemnica miłości większa jest niż tajemnica śmierci. (O. Wilde)
Mama Mai, Julii i Aniołeczka Lusi http://lucjahelena.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Moniki | |
|
Hanulka2009  
20-01-2012 17:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
kochana Moniko, tak mnie mocno za serce Twoja historia chwyta, trochę jakbym jeszcze raz to wszystko przeżywała... Dla Ciebie teraz jest czas nie-bycia-twardą, czas intensywnego bólu, który budzi się przed Tobą i siada Ci na piersiach, żebyś po przebudzeniu nie mogła oddychać. Trzeba to przeżyć intensywnie, oswoić straszne wspomnienia, obrazy - za każdym razem będą ociupinkę bardziej oswojone - byle nie udawać, że tego nie ma. Masz swoją ziemską dwójkę - jak ja - dla nich trzeba żyć (choć czasem chciałoby się szybko dołączyć do Córci), ale nie zgrywać bohaterki, niech wiedzą, że łzy są dobre, że nie trzeba się ich wstydzić. Pamiętam, jak mój wtedy trzylatek zapytał: "Mamo, dlaczego nie płaczesz po Hani?". Odpowiedziałam, że płaczę, kiedy on spi = oj, nie był to dobry przekaz. Mogę Ci teraz tylko obiecać, że z czasem będzie lżej, a piękne wspomnienia zdominują te smutne. Ja teraz odczuwam głównie wdzięczność i zadziwienie, że Bóg powierzył nam tak piekną i delikatną istotę. W gorsze dni dochodzą jeszcze wyrzuty sumienia, że może gdybym była lepszą matką... Pozdrawiam Cię ciepło!
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka (ur. 26.05.2007) i Stefka (ur. 25.07.2010).
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Moniki | |
|
Mama 3 kobietek  
21-01-2012 00:46 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochana Kasiu, dziękuję Ci za Twoje słowa. Jakie to szczęście w nieszczęściu, że znalazłam "dlaczego". Zupełnym przypadkiem, szukając odpowiedzi na moje "dlaczego?". Dziś minął tydzień od pogrzebu Lusi, tylko tydzień i aż tydzień, wydaje się jak wiecznośc. Wstaję rano do dzieci, wyprawiam do szkoły, przedszkola i wracam do tej pustki. Wtedy jest najgorzej. I w samochodzie. Najwięcej płaczę w samochodzie. Bo ona wszędzie ze mną była. Cały czas. W ciągu 6 miesięcy jej życia zostawiłam ją z kimś może parę razy. więc teraz jest tym trudniej. Chodzę codziennie na cmentarz, nijak to nie pomaga, ale chociaż przez chwilę czuję, że jestem przy niej. Jak jej tam musi byc zimno! Trumienka piękna, i w ten kocyk który dostała od cioci ja opatuliłam, i sukieneczkę czerwoną włożyłam i czapeczkę, w której wygladała tak rozkosznie. Ale jak jej tam musi byc zimno pod tą ziemią! I niech mi nikt nie mówi, że to tylko jej ciało, że jej tam nie ma. To jest JEJ ciało, powstałe z mojego, wykochane w każdym centymetrze, wypielęgnowane i wycałowane. Ona tak lubiła się kąpiac! Jak to wszystko możliwe? Przecież ona miała tylko katar! Jak to wszystko pojąc, przeżyc, przebolec. Życ dalej? Jakiś nonsens.
Tajemnica miłości większa jest niż tajemnica śmierci. (O. Wilde)
Mama Mai, Julii i Aniołeczka Lusi http://lucjahelena.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - do Moniki | |
|
Hanulka2009  
22-01-2012 15:59 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochana Moniko, dobrze pamiętam, jak to jest - mnie też rozpacz dopadała na ulicy, kiedy byłam sama - pamiętam, że musiałam kiedyś złapać się słupa, żeby nie upaść. Dokładnie tydzień po pogrzebie Hani musiałam na parę dni wrócić do pracy - funkcjonowałam jak automat, nic prawie z tego czasu nie pamiętam. Nie, ta śmierć absolutnie nie ma sensu, ale życie mimo wszystko ma. Takie Życie przez duże "Ż", które "zmienia się, ale się nie kończy", a także to codzienne, trudne i mało wzniosłe, też ma sens, bo jest życiem dla tych, których kochamy. Czy mogłabyś sobie wyobrazić, żeby Łusi w ogóle nie było? Hania wniosła do naszego domu tyle piękna, wyzwoliła w nas tyle dobra... Oczywiście, tym bardziej okrutne i niesprawiedliwe jest to, co się stało, tym bardziej straszne jest to, że jej małe ciałko musieliśmy, tak jak piszesz, zostawić samotne w zimnym grobie. Masz rację, to także jest ona, ale przecież nie cała ona. W minione Święta Wielkanocne dotarło do mnie jakoś wyraźnie, że Jezus nie przypadkowo zmartwychwstał z ciałem - to było Jego ciało, jeszcze ze śladami gwoździ, część Jego Osoby. Mam takie przeświadczenie, że kiedy spotkam kiedyś moją Hanulkę, będzie miała blizny po operacji, ślady po igłach, a może i delikatny ślad po sekcji na brzuszku. To wszystko wyda mi się wówczas piękne, bo będzie częścią historii jej zwycięstwa, bo już wreszcie poznam odpowiedź na pytanie "dlaczego?".
Dużo sił dla Ciebie, Moniko, na kolejne trudne dni!
kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
deli  
24-01-2012 15:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu najpiekniejsze urodzinowe, troszkę spóźnione, światełka pamięci ((*))((*))((*))((*))((*))((*))((*))((*))((*))((*))((*))
Mamusię serdecznie pozdrawiam. mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
agnes75  
25-01-2012 09:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Ciebie Haniu...(***)***(***)***(***)...
Pamiętam... --------------------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
Aska  
31-01-2012 16:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełka dla Hani (*)(*)(*) dynia30
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
agnes75  
01-02-2012 08:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani ciepluteńkie ,kolorowe światełeczka ...(***)(***)(***)...
Kasiu bardzo Ci dziękuję...przytulam ------------------------------------------------------ Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
Aska  
18-02-2012 13:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełka dla Hani (*)(*)(*) dynia30
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
Aska  
19-02-2012 12:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełka pamięci dla Hani (*)(*)(*) dynia30
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - taki Haniaczkowy dzień | |
|
Hanulka2009  
19-02-2012 23:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Choć nie ma dnia, żebym o Hani nie myślała, rzadko już płaczę. Czasem wstyd mi, że taka jestem nieczuła, choć wiem, że łzy to tylko łzy - one nie są najważniejsze. Dużo bardziej przeraża mnie fakt, że zapominam, jak wyglądała moja Słodziaczka. Na szczęście mam dużo zdjęć (pstrykałam jak szalona, jakbym wiedziała, że każde będzie na wagę złota)i parę filmików. Puściłam dziś sobie ten ostatni (jakieś 3 tygodnie przed śmiercią)i łzy same poleciały. Jaka ona jednak była podobna do braci! To takie niesprawiedliwe, że oni jej nie mają obok siebie na normalny, ziemski sposób! A kiedy patrzy się z zewnątrz, wyglądają jakby im niczego nie brakowało, nasza rodzina wygląda całkiem normalnie, całkiem szczęśliwie... Tymczasem Jerzyk namalował ostatnio i nakleił na drzwiach pokoju chłopców pięć serduszek z buźkami - pięć, nie cztery!
Dzięki za pamięć, Dziewczyny Kochane! To było niesamowicie ważne dla mnie wejść dziś na forum i znaleźć nasz wątek "podbity" przez Wasze światełka!
Kocham Cię, Córeczko! Zawsze jesteś z nami!
kasia, mama Hanulki, a także Jerzyka (4,8) i Stefka (1,6) http://haniamarkiewicz.pamietajmy.com.pl/index.php
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
agnes75  
22-02-2012 09:40 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Ciebie Maleńka Haneczko...(***)(***)(***)...
Pamiętam... ------------------------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 2 lata | |
|
Joannap  
22-02-2012 10:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) -cioteczna siostrzyczka | |
|
Hanulka2009  
01-03-2012 17:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziś urodziła się córeczka mojej siostry. Dostała na drugie imię Hanna:)
Kochana moja Kruszynko, widzisz, że Ci, którzy kochali Cię na ziemi, nie zapomnieli o Tobie! Opiekuj się Małą - Wielką (ponad 4 kilo)siostrą i nami wszystkimi!
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
06-03-2012 10:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu,dla Ciebie Królewno...(***)(***)(***)...
Pamiętam... --------------------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
16-04-2012 10:23 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko,dla Ciebie maleńka cieplutkie światełeczka...(***)(***)(***)...
Pamiętam... ---------------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - prokuratura | |
|
Hanulka2009  
10-05-2012 15:40 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Zadzwoniłam dziś wreszcie do prokuratury z pytaniem, dlaczego już prawie 2 lata nie dostajemy żadnej informacji o postępach sprawy. Czego się dowiaduje? Sprawa zawieszona, bo żaden zespól biegłych nie chce wydać opinii... Przekazali akta już do trzeciego ośrodka akademickiego. Pani prokurator powiedziała, że to niestety norma - zdarza się, ze dostają po 6 zwrotów.... Właściwie nawet nie jestem zdziwiona. Zastanawiam się tylko, czy miała w ogóle sens walka o to, żeby sprawy nie umorzyli. Miałam naiwną nadzieję, że coś się zmieni np. wprowadzą dodatkowe obowiązkowe badania (wizyty u specjalistów) przed operacją rozszczepu. Ale nasze państwo woli wydawać tysiące na innych lekarzy - tych od sekcji i biegłych sądowych... Ręce opadają.
Tymczasem Hania za miesiąc skończyłaby 3 latka...
Kocham Cię, Córeczko!
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka, Stefka i Maleństwa pod sercem.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - prokuratura | |
|
Joannap  
12-05-2012 07:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu dla Ciebie (*)(*)(*)
Mamę przytulam i życzę siły i wytrwałości w dalszej walce... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - | |
|
agnes75  
13-05-2012 22:49 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...dla Ciebie Maleńka cieplutkie światełeczka...(***)(***)(***)...
Pamiętam... Mamusię bardzo serdecznie pozdrawiam i przytulam. --------------------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - | |
|
Alicja74  
14-05-2012 11:32 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - 3 latka | |
|
Hanulka2009  
12-06-2012 09:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
To już trzy lata minęły od tego szczęśliwego dnia, kiedy to niespodziewanie, miesiąc przed terminem, urodziła się nasza śliczna Kruszynka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że dzieci umierają...
Nigdy nie przestanę dziękować Bogu, że nam ją dał, za każdy dzień, który mogliśmy spędzić razem. Wiem, że Hania czuwa nad braćmi, teraz pewnie szczególnie nad tym całkiem malutkim w moim brzuszku i że nas, swoich rodziców, zmieniła bardziej niż jakakolwiek osoba dorosła.
Do zobaczenia kiedyś, Córeczko! Urodzinowe światełka dla Ciebie (***) (***) (***)
Twoja stęskniona mamusia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - 3 latka | |
|
emka  
12-06-2012 10:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu, przesyłam Ci kolorowe światełka w dniu Twoich 3 urodzin.(*)(*)(*) A Ciebie Kasiu, pozdrawiam i trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie. mama Jasia(*+ 20.04.06), Julci(*26.05.07)i Adasia (*23.09.10)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - 3 latka | |
|
Alicja74  
12-06-2012 11:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Urodzinowe światełka dla Ciebie Hanusiu (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - 3 latka | |
|
caroola  
12-06-2012 12:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Milion Gwiazd na Niebie w tę urodzinową Noc Aniołku...Masz Już Ślicznotko Trzy Latka i jesteś takim dużym, pięknym Aniołkiem - Czuwaj nad Swoją Mamusią, a ja Tu na Ziemi zapalam dla Ciebie światełko, a Twoją Mamusię mocno przytulam.
Wszystko będzie dobrze! ___________________________________
Mama Aniołka Jasia 40 tc (10.06.2011) "Nie ważne jak będzie ciężko, weź mnie za rękę i idź do przodu" Kocham i Tęśknie Do zobaczenia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - 3 latka | |
|
ReniaR  
12-06-2012 12:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
swiatelka urodzinowe dla hanulki (*)(*)(*) i dla naszych aniolkow tam w niebie (*)(*)(*)(*) Mama trzech Aniolkow 17tydz 2011r, /// Igorek zm 11.03.2012r(37t)./// Aniolek 10tydz 9.12.2012rok
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - 3 latka | |
|
Joannap  
12-06-2012 20:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu dla Ciebie kolorowe światełka...(*)(*)(*)...bądź szczęśliwa... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - 3 latka | |
|
jolek  
13-06-2012 12:18 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu (*)(*)(*) mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - umorzenie | |
|
Hanulka2009  
27-06-2012 11:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dostaliśmy kilka dni temu zawiadomienie o umorzeniu śledztwa. Data postanowienia - urodziny Hani... Oczywiście, nie spodziewaliśmy się niczego innego - w końcu w bardziej jednoznacznych przypadkach nie stwierdza się nawet zaniedbań. Biegli (z ośrodka, w którym, według statystyk, wskazano w ciągu kilku lat tylko 4 razy na winę lekarzy na 90 przypadków śmierci dzieci)stwierdzili, że śmierć naszej córeczki była nieszczęśliwym wypadkiem, a z pobytem w szpitalu miała tylko związek czasowy. Czyli mam rozumieć, że Hania i tak by umarła, nawet gdyby trzy dni wcześniej nie została poddana operacji w znieczuleniu ogólnym, do której została dopuszczona z niezdiagnozanym zapaleniem ucha, chorobą refluksuwą i kiepskimi wynikami krwi? "Kwalifikacja do wypisu prawidłowa" - jestem juz na takim etapie, że mogę nad tym fragmentem tylko gorzko się zaśmiać. Płaczę jednak zawsze, kiedy sobie te chwile przypominam, płacze teraz, kiedy to piszę, bo pamiętam biedniutkie ciałko Hani i przerażoną minę pielęgniarki, która zdejmując wenflon pytała, czy na pewno ją ktoś obejrzał. I zawsze będę się obwiniać o to, że nic wtedy nie zrobiłam...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - umorzenie | |
|
deli  
27-06-2012 12:17 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu, nie obwiniaj się bo nie ma tu Twojej winy. Wiem, że sama o tym dobrze wiesz ale wiem też, że to poczucie winy wraca niestety... To nie my rodzice powinniśmy pilnować by lekarze nie zaniedbali czegokolwiek. Kasiu, ja znam podobną bezsilność. Do dziś nie jestem w stanie sobie poradzić ze swiadomością cierpienia naszego Frania a lekarze nie robili nic, bo oni wiedzieli lepiej niż Pan Bóg, że dziecko nie rokuje i "nic z tego nie będzie". My nie wkroczyliśmy ostatecznie na drogę sądową ale mamy ogrom żalu o to jak nas potraktowano. Ich pewność, że nie da się nic zrobić, ich bierność spowodowała, że nie zabezpieczyli nawet materiału do badań genetycznych pomimo iż od początku sugerowano nam podłoże genetyczne choroby. Ja ciągle mam wątpliwości, ciągle nie potrafię przestać myśleć, że gdybym wtedy padła tam przy łózku Franusia i w ten sposób nie pozwoliła im zakończyć terapii, to może okazałoby się że nie mieli racji... Niby wiem, niby wszystko sobie poukładałam a jednak takie myśli ciągle są... bezsilność.
Kasiu, strasznie mi przykro, że umorzono sprawę. Trzymaj się mocno. Mnie to ciągle oburza, że to wszystko tak funkcjonuje... Pozdrawiam Cię mocno. mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - umorzenie- deli | |
|
Hanulka2009  
28-06-2012 10:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Masz racje, Mamo Franusia, BEZSILNOŚĆ to właściwe słowo. Jako rodzice ponieśliśmy największą klęskę, bo nie mogliśmy uchronić naszych maleństw od śmierci. Niby już się z tym pogodziłam, że niewiele mogę, że moje dzieci nie są moją własnością, ale trudno mi zrozumieć, że dla kogoś śmierć Hani jest problemem właściwie głównie o tyle, że zaniża statystyki. Nie zasługiwała też na dokładniejsze badania, bo była "prostym przypadkiem" - przecież obok leżały dzieciaczki z naprawdę poważnymi wadami. A przecież są też wspaniali lekarze i pielęgniarki, nawet na tym samym oddziele...
Światełka dla naszych dzieci (***) (***)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - umorzenie | |
|
Joannap  
27-06-2012 19:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Zbyt wiele tych nieszczęśliwych przypadków... Hanulko (*)(*)(*)
Ciebie tulę i życzę sił... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - umorzenie - mamamai | |
|
Hanulka2009  
28-06-2012 11:00 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Magdo, trzymam kciuki! Ciekawa jestem, czym można usprawiedliwić fakt, że zdrowa dziewczynka, taka jak Majeczka, umiera po podaniu kroplówki. Ale oczywiście wszystko można. Pozdrawiam Ciebie i buziaczki dla Malucha! kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 2,5 roku | |
|
Hanulka2009  
18-07-2012 11:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
To już 2,5 roku, odkąd cichutko odeszłaś, nasza Najpiękniejsza Kruszynko, Haniaczku Mój Malutki!
To cud, że można coś takiego przeżyć i normalnie żyć. Wiem, że ten względny spokój zawdzięczamy także Twojemu wstawiennictwu u Pana. Twój starszy brat jest może trochę bardziej wrażliwy niż chłopcy w jego wieku. Ostatnio znów przypomniał sobie nagle o Tobie i zaczął płakać, że chce, żebyś była znów z nami. Powiedział też, że chciałby, żeby dzidzia w moim brzuszku była dziewczynką, bo "jego siostrzyczki, którą ma, już nie widać". Jak to możliwe, że życie toczy się dalej, kiedy Ciebie nie widać? Moja nieprzytulalna Księżniczko, bądź szczęśliwa na wieki!
http://haniamarkiewicz.pamietajmy.com.pl/
|
Ostatnio zmieniony 18-07-2012 12:08 przez kasiadob |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 2,5 roku | |
|
deli  
18-07-2012 12:08 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanusiu... dla Ciebie Księżniczko ((*))((*))((*))...
Ja bardzo często zadaję sobie to samo pytanie, jak to możliwe, że można coś takiego przeżyć i żyć dalej... Niby normalnie, spokojnie... Jednak to życie już zawsze będzie inne dla nas, pomimo tego że toczy się nieubłaganie, nasze serca tęsknią niezmiennie. I ciągle znajdzie się ktoś, kto nie zrozumie dlaczego np. widok małego dwuletniego smyka na rowerku wywołał akurat łzę, dlaczego o młodszego synka drżę tak bardzo, dlaczego tuląc go często płaczę i wiele innych rzeczy, których inni nie rozumieją a my żyć musimy, innego życia nie mamy. Dziś mogę powiedzieć, chcemy żyć bo już nie marzę tak mocno o końcu świata jak kiedyś. Jednak to pytanie niezmienne wraca, jak to możliwe, że życie toczy się dalej kiedy naszych dzieci zabrakło?
Pozdrawiam Cie mocno. Dużo sił i wzystkiego dobrego dla Dzidzi pod serduszkiem. mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 2,5 roku | |
|
mamaszymusia  
18-07-2012 16:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko, Maleńka...
.............................. Aniołek Szymuś 31tc*+12.12.10 Bratanek Matys 19lat +1.06.10 <A Href="<A Href="<A Href="http://szymus
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - minęło 2,5 roku | |
|
Joannap  
18-07-2012 19:46 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu dla Ciebie (*)(*)(*)... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - DDU 2012 | |
|
Hanulka2009  
15-10-2012 10:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Najjaśniejsze światełka dla Ciebie, Słodziaczko! (***) (***)
To już trzeci Dzień Dziecka Utraconego który stał się dla mnie jednym z najważniejszych dni w roku. Mimo to w głębi serca nie myślę o Hanulce jako o "Utraconej". Wiem, że jej życie trwa gdzieś blisko nas, że jest błogosławieństwem dla naszej rodziny, wierzę, że kiedyś opadną zasłony między światami. Z drugiej strony bardzo oczywiście brakuje Hani w sposób fizyczny. Zawsze się zadziwiam, że nie tylko najbliżsi odczuwają ten brak. Niedawno moja najlepsza przyjaciółka, której córcia urodziła się tydzień przed Hanią, opowiadała mi o złości, która któregoś dnia wybuchła u niej w domu: "Mamo, dlaczego Hania jest w Niebie, a ja jestem tu?!". Wierzę, że jeszcze kiedyś nadrobicie ten czas, dziewczynki! Cała wieczność przed nami...
kasia, mama Hanulki (12.09.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka, Stefka i małego Tomka (wciąż jeszcze pod sercem)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - DDU 2012 | |
|
Alicja74  
15-10-2012 19:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanuś , w tym szczególnym dniu (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - DDU 2012 | |
|
Joannap  
15-10-2012 19:18 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu pamiętam {*}{*}{*}... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - DDU 2012 | |
|
magdaJ24  
06-12-2012 09:49 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełko dla Maleńkiej (*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - DDU 2012 | |
|
Alicja74  
06-12-2012 10:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Mikołajkowe światełka dla Hanulki (*)(*)(*)....
Ala ,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - DDU 2012 | |
|
moj aniołeczek-Juleczka  
06-12-2012 15:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
kolorowe i mikołajkowe światełka dla Hanulki(*)(*)(*) ana
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) ma brata Tomka:) | |
|
Hanulka2009  
07-12-2012 14:12 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jak już wiedzą ci z Was, którzy odwiedzają podforum "Ciąża po stracie", 1 grudnia urodził się nasz trzeci synek - Tomek. Jest zdrowy i prześliczny, więc patrzę teraz, jak śpi i pytam, czym sobie na takie szczęście, na takie zaufanie zasłużyliśmy? My, którzy jako rodzice ponieśliśmy największa z możliwych klęsk - nie byliśmy w stanie uratować naszej Hani:( Oczywiście, takie pytania są bez sensu, ale poczułam dziś, że skoro Bóg powierzył nam kolejne dziecko, to może czas wreszcie tak do końca sobie przebaczyć. Wiem, że obiektywnie nie ma czego, ale gdzieś w podświadomości czasem dochodzą do głosu myśli, o których mądrzy księża mówią, że pochodzą od tego, który ze zła śmierci chce wygenerować jak najwięcej kolejnego zła.
Jeszcze jedna rzecz, która mnie uderzyła w szpitalu, to ta świadomość, że nasze szczęście nigdy nie będzie pełne, mimo że przecież jesteśmy "szczęśliwą rodzinką", jak to słyszałam na każdym niemal kroku, kiedy okazywało się, że to już czwarty poród. Pomijam najtrudniejsze pytania świata z cyklu: "A ile ma pani dzieci w domu?" i moje ulubione stwierdzenie (poniekąd jakże prawdziwe) "Trzeci chłopak? Oj, nie ma pani wszystkich dzieci w domu".
W sumie może to i dobrze, że ludzie nie wiedzą i nie widzą wszystkiego, nawet jeśli nieświadomie nas przez to ranią. Przykro mi tylko, że nigdy nie zobaczą mojej niewidzialnej Córeńki, która jest zawsze z nami i która na pewno cieszy się teraz ze swego słodkiego braciszka.
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka, Stefka i Tomka.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
Hanulka2009  
18-01-2013 14:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Jak to możliwe, że minęły już 3 lata?! Nie ma dnia, żebym o Hanulce nie myślała, ale zapominam powoli niektóre szczegóły np. ostatnio zastanawiałam się, czy na pewno ssała paluszki - tak, jednak tak. Na szczęście mam najcenniejsze pamiątki na świecie - filmiki i zdjęcia.
Malutki Tomcio jest do siostry trochę podobny, na pewno bardziej niż pozostali bracia. Oglądałam dziś filmik z Hanią w jego wieku i tak samo unoszą brwi (jakby się dziwili), także oczy mają oboje takie wielkie. Śniło mi się dzisiaj, że on też umarł...
Na cmentarzu dziś zimno, ale nie tak jak w dniu pogrzebu - wtedy było minus 20. Takie dodatkowe znieczulenie, bo nie można było myśleć z tego zimna.
Moja Niebiańska Kruszynko, wierzę, że Twoja miłość jest teraz przeogromna, większa niż cały ten ból i moje ciągłe pytania, czego zaniedbaliśmy.
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka, Stefka i Tomka.
http://haniamarkiewicz.pamietajmy.com.pl/
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
niaguska  
18-01-2013 14:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanusiu kochana czuwaj nad rodzinka, baw sie cudnie tam na obłoczkach
Szymon ur/zm 20.03.2012 - 38 tc www.zawszepamietam.blog.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
mery.k  
18-01-2013 14:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Cieplutkie światełka dla małej Hanulki ((**)) ((**)) a dla Ciebie mamo dużo dobrego :)
Mój synuś zmarł w domciu na drugi dzień po operacji na oczka. Nie starczyło mi siły na to by wykazywać czy ma to jakiś związek z operacją i staram się też nie myśleć o tym. W naszej sytuacji mogło być wszystko przyczyną śmierci, gdyż Kacperek był zschorowanym dzieciaczkiem.
....................................................................... mama Kacperka 27 t.c (*25.08.2010 +23.05.2012)i ziemskiej Karoli 6 l.
|
Ostatnio zmieniony 18-01-2013 14:11 przez mery.k |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
Alisza  
18-01-2013 14:46 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki najcieplejsze światełka (*)(*)(*) Dla Ciebie Kasiu dużo radości z macierzyństwa, Twoja Hanulka zawsze będzie Was otaczać opieką. Mama Olivierka ur. 2.12.2011 (24tc) zm. 5.02.2012 i Soni ur. 30.04.2013
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
Ulla888  
18-01-2013 15:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kolorowe i cieplutkie światełka dla twojej Księżniczki************ ,a Ciebie dużo siły i wytrwałości. mama Łukasza i Aniołka Pawełka(*05.09.2012r+20.09.2012r)http://kruszynko.blog.pl/ ulla
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
mamaMateusza  
18-01-2013 20:05 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*)
*+ Mateusz 38tc i maleńki Aniołek, ziemski Miłosz ----------------------------------------------------------------------------------------- Gdyby nasza miłość mogła Cię ocalić, nigdy byś od nas nie odszedł...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
Lileńka  
20-01-2013 22:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu, spóźniona, ale mam Was codziennie w pamięci i modlitwie. Hanulka jest z Wami i czuwa. I na pewno z Lilką dobrze sobie urodziny zorganizowały.
Mama Idy (*07.02.2002), Stasia (*10.06.2007) i Aniołka Lileńki (*+03.01.2010, 38 tc.) http://lilenkap.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
Joannap  
18-01-2013 16:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
jolek  
18-01-2013 17:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu (*)(*)(*)
Kasiu mocno Cię przytulam mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
maigka  
18-01-2013 18:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hani (*)(*)(*) Bądź blisko Mamusi i braciszków Mama Aniołka Igorka (ur.zm.25.07.2011 r.)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
Alicja74  
18-01-2013 20:11 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko, najjaśniejsze światełka dla Ciebie (*)(*)(*)....
Kasiu, przytulam mocno.
Pamiętam tą ostrą zimę 3 lata temu . Na pogrzebie Amelki też było ok -20, a mi wtedy było tak bardzo gorąco, że mogłabym stać na krótki rękaw. Musiało minąć wiele , wiele miesięcy bym sobie przypomniała i uświadomiła , że mimo wielkiego mrozu , mi wtedy tam na cmentarzu było tak ciepło.
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
magdaJ24  
18-01-2013 23:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Miliony najpiękniejszych światełek dla Hanulki, która tak cudownie czuwa nad rodzicami
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
Gosspel  
18-01-2013 23:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Anielskie urodzinki Hanuśku :* ciepłe kolorowe światełka skarbie dla Ciebie ((*))((*))((*))((*)) mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - już 3 lata! | |
|
zgrywus  
19-01-2013 12:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Nie wiadomo kiedy ten czas mija. I dla nas styczeń był taki smutny, tyle że rok temu. Życzę Ci dużo sił Kasiu i radości z ziemskiego macierzyństwa. Nigdy więcej takich snów. Te lęki po stracie dzieciątka nie chcą się odczepić i przyłażą choćby nocą. Hanulka na pewno nad Wami czuwa i opiekuje się braćmi. Ja największą obecność naszej Córeczki odczuwam właśnie jak proszę Ją o opiekę nad chłopakami. Coś w tym jest. Dla Hanuli świecę świeczuszkę na komódce, a dla Was wszystkiego dobrego życzę. Pozdrawiam
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - dziękuję i przepraszam | |
|
Hanulka2009  
25-01-2013 23:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziewczyny Kochane! Dziękuję za wszystkie dobre słowa i wyrazy pamięci o naszej Hani! Trudno mi wyrazić, jak wiele znaczy dla mnie Wasza obecność na tym forum. Patrzę na dobrze znane nicki i wzruszam się, bo niektóre były tu ze mną od początku, inne pojawiły się w tym samym czasie, co ja, jeszcze inne kryją historie pod jakimś względem podobne do mojej. Z niektórymi z Was poznałam się w realu i wiem, jakie jesteście dzielne i wspaniałe, z innymi rozumiem się w pół słowa, choć nigdy się nie widziałyśmy. Cieszę się z każdego dziecka "po stracie", które przez te 3 lata się w naszym gronie urodziło, trzymam też kciuki za kolejne mamy z brzuszkami. Cieszę się też, że niektóre nicki już się nie pojawiają, bo to najpewniej znaczy, że ich właścicielki już tak bardzo bycia tu z nami nie potrzebują.
Chciałam też przeprosić, że rzadko ostatnio zapalam światełka dla Waszych Aniołków, że choć pojawiły się kolejne osoby, których dzieci umarły w podobny do mojej Córci sposób, nic im nie napisałam na ich wątkach. Często brakuje mi nawet nie tyle czasu, ile słów... zawsze jednak jesteście w moich myślach i w modlitwie.
Przytulam każdą z Was osobno!
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka, Stefka i Tomka.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - dziękuję i przepraszam | |
|
agnes75  
22-03-2013 08:30 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu,dla Ciebie maleńka...(***)(***)(***)...
Pamiętam... ----------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
Joannap  
30-03-2013 20:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
wielkanocne światełko (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
Alicja74  
31-03-2013 11:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu, wielkanocne światełka dla Ciebie (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
moj aniołeczek-Juleczka  
31-03-2013 20:50 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
........@..@..@........@...@...@ ........@............@....@.................@ ........@.......((....@...../)/)........@ ..........@.....(=':')........(':'=).........@ ............@...(..(")(")..(")(")..)...@ ................@.....................@ ....................@.............@ ............... .........@.....@ .............................@ ana
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
28-05-2013 22:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...dla Ciebie Maleńka...(***)(***)(***)...
Pamiętam... ---------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
Hanulka2009  
12-06-2013 00:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Zrobiłam przed chwilą tort dla Ciebie, Haniaczku. Połówki truskawek wyglądały jak serduszka. Nie będzie jutro różowych strojów, kwiatkowych spineczek ani brokatowego przepychu. Jedyna namiastka kiczu utraconego to te serduszka. A może jako siostra trzech chłopaków śmiejesz się teraz z tego, co tu z żalu wypisuję? Jaką dziewczynką byłabyś w wieku czterech lat? Czy to ważne? Żebyś tylko mogła tu być! Pamiętam, że dla Twojego Taty najgorszą zmorą po Twoim urodzeniu była perspektywa różowych sukienek. Skąd mógł wiedzieć, nieszczęsny, że czego innego trzeba się było bać? Dziś już nie powtarza: "Dlaczego wtedy nie wziąłem jej na ręce i nie uciekłem z tego szpitala?!", ale wiem, że jest to pytanie, które zawsze będzie nam obojgu towarzyszyć. Przepraszamy Cię, Kruszynko, że nie mogliśmy Cię uratować. Wszystkiego najlepszego, Kochanie! Bądź szczęśliwa tym szczęściem, które my tu na ziemi tylko przeczuwamy!
Twoja mama, Kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
deli  
12-06-2013 10:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu, wszystkiego najlepszego z okazji 4-tych Urodzin. Bądź szczęśliwa Królewno i troszcz się o Szczęście swoich najbliższych ....(((*)))....
...z buziaczkami.
Wyjątkowe dzisiaj pozdrowienia dla Twojej wspaniałej i mądrej mamusi. mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
Joannap  
12-06-2013 06:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu moc urodzinowych światełek dla Ciebie (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
Nadia7  
12-06-2013 09:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko, w dniu czwartych urodzin słodziutkie buziaki dla Ciebie i miliony serduszkowych baloników :) Wspaniałej zabawy!
Ciepło pozdrawiam. ------------------------ Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
Alicja74  
12-06-2013 10:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko, najjaśniejsze urodzinowe światełka dla Ciebie (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
mamalucasa  
12-06-2013 10:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wszystkiego najlepszego Haniu, kolorowej teczy i pol kolorowych kwiatoszkow! mama aniolka Lucas'a ur.14.05.12;zm.03.12.12
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
mery.k  
12-06-2013 12:15 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani w jej czwarte urodzinki ((**)) ((**))
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
agnes75  
12-06-2013 23:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko ...dziś Twoje czwarte urodzinki maleńka...w tym wyjątkowym dniu wysyłam Ci cieplutkie światełeczka(***)(***)(***)...może razem z moją Madzią świętujecie na niebiańskich chmurkach swoje urodzinki...kolorowe baloniki niech lecą prosto do Nieba...
Kasiu mocno Cię w tym wyjątkowym dla nas dniu przytulam ... jestem myślami i sercem z Tobą i Hanulką. ---------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
agnes75  
14-06-2013 23:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...dla Ciebie Maleńka...
Mamusię serdecznie pozdrawiam. ---------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
agnes75  
23-10-2013 23:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...
Pamiętam ... ----------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
agnes75  
01-11-2013 23:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...
----------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
agnes75  
30-11-2013 22:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(**)(**)...
Pamiętam... ------------------------------ Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
agnes75  
06-12-2013 11:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu,dla Ciebie kolorowe mikołajkowe światełeczka...(***)(**)(***)...
------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
zosia1305  
06-12-2013 23:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu Mikołajkowe Światełka (*)(*)(*)
Mama małego Boguszka(*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
agnes75  
12-12-2013 10:48 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziś kończysz 4,5roczku Haneczko,aniołeczku dla Ciebie kochanie...(***)(***)(***)...
Pamiętam... Mamusię serdecznie pozdrawiam. --------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
Ostatnio zmieniony 12-12-2013 10:59 przez agnieszka70 |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
Joannap  
24-12-2013 20:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Świąteczne światełko...(*)(*)(*)
Masz rację Kasiu to była strasznie mroźna zima...wtedy kawałek moje serca zamarzło na zawsze... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
irys  
24-12-2013 22:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki (*)(*)(*)(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
iwona123  
25-12-2013 13:04 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu aniołku wysyłam świąteczne światełka dla Ciebie(**)(**)(**) Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*] Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
woldemort  
25-12-2013 19:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko(*)(*)(*)
Mama Dominika ur.30.07.96-(*)02.10.2013 Mama Dominika ur.30.07.96-(*)02.10.2013 i Natalki ur.30.09.2014
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
Joannap  
01-01-2014 08:12 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Noworoczne światełko Haniu (*)*(*)*(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
iza1986  
01-01-2014 11:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani(*) Kochamy Cię Córeczko i Tęsknimy...każdego dnia coraz bardziej...
Iza mama Aniołka Martynki ur. 17.08.2005 zm. 24.10.2013[*] i Szymonka ur. 15.05.2012
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
agnes75  
02-01-2014 12:11 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu kolorowe i cieplutkie światełeczka maleńka...(***)(***)(***)...
---------------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarte urodzinki | |
|
Mama Huga  
02-01-2014 13:00 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki(*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
iwona123  
06-01-2014 19:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu aniołku dla Ciebie najjaśniejsze światełka(**)(**)(**) Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*] Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
Alicja74  
10-01-2014 22:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko , pamiętam (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Hanulka2009  
18-01-2014 15:05 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ukochana Córeńko, dziękuję Ci za to, że byłaś z nami fizycznie przez cudownych 7 miesięcy i 6 dni, i jeszcze wcześniej - 8 miesięcy w moim brzuszku; dziękuję Ci za to, że duchowo jesteś z nami zawsze, a czasem pozwalasz to nawet odczuć; Uczę się cierpliwości, czekając na nasze ponowne pełne spotkanie. Choć po czterech latach od tego Najstraszniejszego Dnia mogę powiedzieć o sobie, że żyję normalnie, potrafię cieszyć się Twoimi braćmi i nawet być szczęśliwą, przychodzą takie dni, kiedy wszystko wraca i wydaje mi się, że znów jestem na początku tej drogi, którą już przeszłam. Pewnie tak juz będzie do końca...
Bądź szczęśliwa na wieczność, Hanulko, moja "bratnia duszo"!
mama kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
mama gabrysi  
18-01-2014 17:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko słoneczko światełka dla Ciebie (*)(*(*) "Wylane łzy matki w rozpaczy za dzieckiem, nigdy nie wysychają."
mama aniołeczków Igorek ur.zm.10.04.2014 Gabrysia ur. 13.02.2013 zm. 15.03.2013 oraz Matylda ur. 02.10.2009
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
deli  
18-01-2014 17:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu, bądź szczęśliwa.... ((*))((*))((*))...
Ja również myślę, że tak będzie już zawsze... i mam wrażenie również, że z roku na rok coraz bardziej, wszystkich dookoła, to dziwi a mnie ich postawa znowu buntuje. Niełatwa ta nasza droga...
Przytulam Cię Kasiu mocno i ślę serdeczne myśli. mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
Ostatnio zmieniony 18-01-2014 17:46 przez deli |
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
iwona123  
18-01-2014 19:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko anielska dziewczynko dla Ciebie niebiańskie światełka (**)(**)(**) Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*] Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
mery.k  
18-01-2014 19:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hani ((**) ((**))
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Joannap  
18-01-2014 19:20 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko światełka pamięci dla Ciebie Maleńka...(*)(*)(*) Mamę ściskam w tym szczególnym dniu...zimowym i mroźnym... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
woldemort  
18-01-2014 21:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko,światełka pamięci(***)(***) Mama Dominika ur.30.07.96-(*)02.10.2013 i Natalki ur.30.09.2014
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
agnes75  
18-01-2014 23:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu,maleńka...(***)(***)(***)...dla Ciebie aniołeczku
Mamusię,serdecznie pozdrawiam... ----------------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Wera  
19-01-2014 20:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*) mama Aniołka(25.04.2005r. 8tc) Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Alicja74  
19-01-2014 20:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko , dla Ciebie najjaśniejsze rocznicowe światełka do samego Nieba (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Marta111  
12-02-2014 18:32 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko (**)(**) Marta, mama Filipka ur.16.01.2014 zm. 18.01.2104
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Joannap  
12-02-2014 17:59 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Alicja74  
12-02-2014 22:46 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko , dla Ciebie (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
agnes75  
12-02-2014 22:53 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...
--------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
agnes75  
18-02-2014 23:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...{***}{***}{***}...
Na zawsze w mojej pamięci... --------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
smykomatka  
19-02-2014 07:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko(*)(*)(*)
Mama trzech Anielskich Córeczek Wikunia {*25.11.07 +03.12.07} Lilianka i Gabrysia{*+20.11.2012} Oraz dwóch ziemskich Synków(dzidzia loczka i chudzinka);-) i Jagódki 20.07.2015
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
między światami  
12-03-2014 07:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulka dla Ciebie (*)(*)(*) mama PIOTRUNIA (ur.04.08.2013 zm.05.08.2013) Kocham Cię na zawsze MÓJ MALEŃKI...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
agnes75  
12-03-2014 22:24 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...{***}{***}{***}...dla Ciebie maleńka
pamiętam... Mamusię serdecznie pozdrawiam i ściskam. --------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
deli  
13-03-2014 17:29 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kasiu, bardzo Ci dziękuję. Ty zawsze jakoś tak wyjątkowo trafnie rozumiesz to co chciałam wyrazić...
Wiesz ja Franusiowi czasem też wspominam o Jego imienniku, w którego intencji prosiłaś o modlitwę. Pamiętam o tym i ogromnie się cieszę, że Ten Cud trwa! Dla mnie wstawiennictwo naszych Skarbów to pewna sprawa, nie raz się już o tym przekonałam i ogromnie cieszy mnie fakt, że ktoś jeszcze zanosi prośby za pośrednictwem mojego dzielnego Chłopczyka. Temu Franusiowi życzę dużo zdrówka a Tobie raz jeszcze dziękuję:)
Oczywiście Twojej Hanusi zapalam światełko ((*))... Maleńka, prześliczne imię rodzice Ci wybrali, moje ulubione.
Serdecznie Cię Kasiu pozdrawiam i jeżeli mogę to proszę o modlitwę, bo w tym roku jakoś wyjątkowo trudno w tych dniach kiedy wszystko tak mocno wraca i codziennie czuję się jakbym znów była tam w szpitalu... to dokładnie cztery lata temu pierwszy raz usłyszałam "proszę pani, nic z tego nie będzie, proszę się przygotować..." mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
24-03-2014 13:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...{***}{***}{***}...dla Ciebie maleńka
Pamiętam... Mamusię serdecznie pozdrawiam. --------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
woldemort  
24-03-2014 17:41 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu(**)(**) Mama Dominika ur.30.07.96-(*)02.10.2013 i Natalki ur.30.09.2014
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
iwona0489  
24-03-2014 19:36 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko (**) "Nic nie boli bardziej, niż śmierć spełnionego marzenia..." Iwona mama 2 Aniołków. Drobinki 26.02.2013 oraz Wiktorii 09.01.2014 tak bardzo Was kocham Oraz ziemskiej Liliany
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
agnes75  
12-04-2014 22:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...{***}{***}{***}...
pamiętam... -------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
iwona123  
12-04-2014 23:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu(**)(**) Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*] Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) | |
|
woldemort  
13-04-2014 09:40 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko(**)(**) Mama Dominika ur.30.07.96-(*)02.10.2013 i Natalki ur.30.09.2014
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Joannap  
19-04-2014 16:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wielkanocne światełko Haniu...(*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
agnes75  
19-04-2014 22:33 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...Wielkanocne światełka dla Ciebie maleńka
---------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
agnes75  
12-05-2014 21:36 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...{***}{***}{***}...dla Ciebie królewno
Pamiętam... Mamusię serdecznie pozdrawiam. --------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
Mama Martusi  
13-05-2014 11:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu (*) Mama Martusi(*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
irys  
01-06-2014 21:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hani (*)(*)(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - czwarta rocznica | |
|
agnes75  
05-06-2014 22:36 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko...(***)(**)(***)...kolorowe i cieplutkie światełka dla Ciebie aniołeczku
Pamiętam... --------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Hanulka2009  
12-06-2014 12:12 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochana Hanulko, moja jedyna Córeczko! Gdybym kiedyś zapomniała o Twoich urodzinkach (co nie wydaje mi się możliwe), na pewno przypomniałby mi o nich wielki krzak jaśminu w naszym ogrodzie, który zawsze będzie mi się kojarzył z tym szczęśliwym dniem, kiedy dumnie przywieźliśmy Cię do domu ze szpitala i na Twoje powitanie rozkwitł jaśmin. Zawiozę Ci go jak zwykle na cmentarz, ale na tym upale wytrzyma tylko parę godzin. Jaśminowe białe pączki są bardzo delikatne - zupełnie jak Ty. Niestety, nie udało nam się Ciebie ochronić, wyrwać śmierci, nasz Mały Kwiatuszku:(
Bardzo nam Ciebie brakuje i nawet przy trójce szalejących urwisów łapię się często na uczuciu, że coś tu jest nie tak, że ten obraz nie jest pełny.
Tam, gdzie jesteś, już dawno przerosłaś nas wszystkich w Miłości. Wstawiaj się za nami, zebysmy i my potrafili kochać...
Twoja aż po wieczność mamusia
http://funer.com.pl/epitafium,hania-markiewicz,6073,1.html
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Nadia7  
12-06-2014 12:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu, całe stado urodzinowych buziaków :)
... wraz z jaśminowym zapachem dziś szczególnie mocno czujesz Miłość Twoich bliskich...
Haniu....radosnego dnia :) ------------------------ Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
agnes75  
12-06-2014 15:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko dla Ciebie kolorowe urodzinowe światełka wraz z balonikami ...(***)(***)(***)...
Bawcie się dziś razem z moją Madziulką i innymi aniołeczkami...
Kasiu,dla nas obu dziś ciężki dzień...przytulam Cię mocno Kochana
...są daty na zawsze wyryte w naszych sercach...
---------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
iwona123  
12-06-2014 15:42 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko dla Ciebie najjaśniejsze i najbardziej kolorowe światełka na Twoje piąte urodzinki(**)(**)(**)(**) Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*] Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
deli  
13-06-2014 21:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu, do Ciebie posyłam myśli...
jak spędziłaś urodziny Królewno? Buziaczki dla Ciebie Haneczko a dla Twojej mamusi serdeczne uściski. mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Joannap  
12-06-2014 20:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu w tym szczególnym dniu światełka pamięci dla Ciebie...(*)(*)(*)
Kasiu pozdrawiam i tulę... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Wera  
12-06-2014 21:34 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*) mama Aniołka(25.04.2005r. 8tc) Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
irys  
12-06-2014 21:53 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki urodzinowe światełka (*)(*)(*)(*)(*) Bawcie się dobrze razem z moją pięcioletnią Ulą w Niebie... mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
zgrywus  
13-06-2014 00:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochana Hanulko, Urodzinowe całuski dla Ciebie Aniołku. Kasiu, ściskam mocno. Sara
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
mery.k  
13-06-2014 10:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu anielska dziewczynko wszystkiego naj w niebie i bądź szczęśliwa ((**)) ((**))
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
mery.k  
13-06-2014 10:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu anielska dziewczynko wszystkiego naj w niebie i bądź szczęśliwa ((**)) ((**))
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Vendetta83  
13-06-2014 10:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełko dla Hanulki [*]
mama Lili
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Mama Martusi  
14-06-2014 01:01 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełko dla Ciebie Haniu (*) mama Martusi (*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
iwona123  
18-06-2014 09:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu pamiętam(**)(**)(**) Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*] Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
monisiaB  
18-06-2014 10:29 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(**)(**)(**) Mama Aniołka Lenki ur/zm. 25.03.2014(40tc),ziemskiego Mariusza 14l, Eweliny 13l i Julianka ur.09.09.16
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
agnes75  
12-09-2014 23:15 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(*)(*)(*)...pamiętam maleńka...
Mamusię serdecznie pozdrawiam i buziaki dla chłopaków:)) ------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
agnes75  
18-09-2014 22:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(*)(*)(*)...
----------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
agnes75  
12-10-2014 22:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...pamiętam
Mamusię serdecznie pozdrawiam --------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Joannap  
15-10-2014 06:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu w Dniu Dziecka Utraconego miliony światełek mojej pamięci (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
jolek  
15-10-2014 08:25 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*)(*) pamiętam....... mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
beata1978  
15-10-2014 15:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
na dzisiejszy dzień tysiące cieplutkich promyczków ____¶¶¶¶¶¶______¶¶¶¶¶¶ __¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶__¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶ _¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶____¶¶¶¶ ¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶____¶¶¶¶ ¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶__¶¶¶¶¶ ¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶ _¶¶¶¶¶ _¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶ ___¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶ _____¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶ _______¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶ _________¶¶¶¶¶¶¶¶ ___________¶¶¶¶ ____________¶¶ _____________¶ ____________¶ ___________¶ __________¶ ________¶__¶¶¶_________¶¶¶ ________¶_¶___¶_¶¶¶¶¶_¶___¶ ______¶__¶__¶__¶_____¶__¶__¶ _____¶___¶_¶¶¶_________¶¶¶_¶ _____¶___¶_________________¶ ______¶___¶_______________¶ ______¶¶___¶__¶¶_____¶¶__¶ _____¶__¶__¶__¶¶_____¶¶__¶ _____¶__¶__¶_____¶¶¶_____¶ _____¶___¶_¶____¶___¶___¶ ______¶______¶___¶¶¶___¶ _______¶______¶¶_____¶¶ ________¶_______¶¶¶¶¶__¶¶ _________¶______________¶ ___________¶¶¶¶___________¶ _____________¶________¶____¶ _______¶¶¶___¶_________¶____¶ ______¶___¶¶¶¶________¶¶¶¶__¶ ______¶______¶_______¶____¶_¶ ______¶______¶______¶_____¶¶ ______¶_______¶_____¶_____¶ ______¶_______¶¶¶¶¶¶______¶ _______¶___¶¶¶_____¶______¶ ________¶¶¶________¶______¶ ____________________¶____¶ _____________________¶¶¶¶
. Beata mama Aniołka Emilki becia1978 http://emilkaluszcz.pamietajmy.com.pl/
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
irys  
15-10-2014 22:04 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hani [*][*][*] w tym szczególnym dniu mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
agnes75  
15-10-2014 22:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(*)(*)(*)...dla Ciebie Dziś
------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Joannap  
01-11-2014 07:58 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
() [] ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Alicja74  
01-11-2014 21:59 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
W tym szczególnym dniu (*)(*)(*)...
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci - Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
irys  
01-11-2014 22:13 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hani (*)(*)(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
jolek  
02-11-2014 19:32 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*) mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
agnes75  
02-11-2014 22:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
...(***)...dla Ciebie Haniu
--------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
agnes75  
12-11-2014 22:33 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)...Haniu
------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
agnes75  
12-12-2014 23:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
...(***)(***)(***)...dla Ciebie Haniu
-------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąte urodzinki | |
|
Joannap  
31-12-2014 17:44 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)*(*)*(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Joannap  
18-01-2015 20:08 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko rocznicowe światełko dla Ciebie (*)(*)(*)
Mamę serdecznie pozdrawiam i przesyłam uściski... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Hanulka2009  
18-01-2015 20:49 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Pięć lat - czy to możliwe, że już tyle czasu minęło? Pamietam każdą minutę tego Najstraszniejszego Dnia, jakby to było wczoraj... Należę do tych szczęściar na tym forum, dla których data urodzenia dziecka nie jest jednocześnie datą śmierci. Mam więc siedem miesiecy i sześć dni (+8 miesięcy ciąży) dobrych, pięknych wspomnień, których mi nikt nie zabierze. Oglądam zdjecia i filmiki, żeby nie zapomniec, jaka Hania była cudna, spokojna, delikatniutka. Moja jedyna córeczka, oczko w głowie Tatusia, starszego brata i dalszej rodziny. I pomyśleć, ze taka mała istotka zmieniła nas na zawsze. Jest tym niewidzialnym, nieprzytulalnym dzieckiem, o którym niektórzy nie wiedzą. Patrzą na nasza rozkrzyczaną rodzinkę z trzema urwisami i czasem ktoś wesoło zapyta: "To co, następna będzie córeczka?". Po latach jestem odporna juz nawet na słynne "Oj, ale nie ma pani wszystkich dzieci w domu!" (= bo nie ma dziewczynki). Ci, co wiedzą, zaskakują nas często zniczami na grobie, wieńcem nie wiadomo od kogo, dobrym słowem pamięci. Bardzo jesteśmy im wdzięczni.
Oglądałam dziś świetny film o stracie dziecka "Od początku" ("Return to zero"). Bardzo wszystkim polecam! Bohaterka mówi w pewnym momencie coś w rodzaju: "Ale dlaczego wcale się nie mówi o tym, ze po śmierci relacja z dzieckiem jest jeszcze silniejsza?". Właśnie tak to odczuwam. I tak już bedzie, dopóki się znów nie spotkamy.
Hanulko, pamietam i kocham ZAWSZE!
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także trzech ziemskich chlopaków.
http://funer.com.pl/epitafium,hania-markiewicz,6073,1.html
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Alicja74  
18-01-2015 22:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Rocznicowe światełka dla Ciebie Haneczko (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci - Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
agnes75  
18-01-2015 22:34 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
...(***)(***)(***)...cieplutkie rocznicowe światełka dla Ciebie Haniu
Mamusię serdecznie pozdrawiam. --------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
zgrywus  
19-01-2015 22:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Światełko dla Ciebie kochana Hanulko. Uściski dla Was Kasiu.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
agnes75  
12-02-2015 23:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...
Pamiętam... Mamusię i chłopaków mocno ściskam:) ------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
agnes75  
12-03-2015 11:48 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(**)(***)(**)...cieplutkie światełka pamięci dla Ciebie maleńka
------------------------ Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Alicja74  
12-03-2015 21:53 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu , dla Ciebie (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci - Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
agnes75  
27-03-2015 12:34 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...
-------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Joannap  
04-04-2015 17:59 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wielkanocne światełko (*)(**)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
agnes75  
13-04-2015 12:32 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...dla Ciebie maleńka
----------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Alicja74  
13-04-2015 13:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko , dla Ciebie (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci - Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
irys  
13-04-2015 22:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hani (*)(*)(*)(*)(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
smykomatka  
14-04-2015 07:00 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu(*)(*)(*)
Mama trzech Anielskich Córeczek Wikunia {*25.11.07 +03.12.07} Lilianka i Gabrysia{*+20.11.2012} Oraz dwóch ziemskich Synków(dzidzia loczka i chudzinka);-) i Jagódki 20.07.2015
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
agnes75  
12-05-2015 13:18 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(*)(*)(*)...pamiętam
------------------------ Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
deli  
13-06-2015 15:11 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu.... Spóźnione życzenia urodzinowe!!! Posyłam Ci promyczki i ciepłe myśli.... Sześć lat, też piątek, też uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego... prawda Kasiu? Ściskam Cię
.................................................... mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Alicja74  
13-06-2015 21:07 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko , urodzinowe światełka dla Ciebie (*)(*)(*)...
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci - Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
agnes75  
13-06-2015 23:03 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...cieplutkie urodzinowe światełka dla Ciebie kochana
Haniu wierzę,że razem z moją Madzią świętowałyście w Niebie urodzinki...pewnie był niebiański bal...
Mamusię serdecznie pozdrawiam. ----------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Hanulka2009  
14-06-2015 10:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Prawda... Dziękuję Ci, Kasiu, za pamięć! I jeszcze to piękne czytanie z dnia (z Ozeasza) o niemowlęciu, które Bóg podnosi, by przytulić je do swego policzka. Łzy same kapią...
Serdecznie pozdrawiam Ciebie i chłopaków! Kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - sześciolatka | |
|
Hanulka2009  
14-06-2015 10:29 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziękuję, kochane Mamusie, za pamięc o mojej Hanulce!
Pamiętam dokładnie ten szczęśliwy dzień 12.06.2009. Dane nam było potem siedem miesięcy i sześć dni, a przeciez moja wcześniaczka (plus wypadniecie pępowiny) mogła umrzeć już wtedy, przy porodzie. Brakuje nam jej tak bardzo i czekamy (już teraz z większym spokojem), kiedy Bóg odda nam ten utracony wspólny czas z nawiązką wieczności...
Hanulko, urodzinowe światełka dla Ciebie, Córeńko moja jedyna! (*) (*) (*) (*) (*) (*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Joannap  
14-06-2015 10:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu ... (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
irys  
14-06-2015 22:33 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hani (*)(*)(*)(*)(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Joannap  
15-10-2015 18:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
W tym szczególnym dniu...Pamiętam...(*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Hanulka2009  
15-10-2015 20:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
W dniu Dziecka Utraconego zapalam dla Ciebie, Córeczko, wirtualne, ale cieplutkie światełko (*)
Nigdy nie myślę o Tobie jako o "utraconej"... Wiem, że jesteś blisko, że mnie widzisz, a kiedyś i ja znów Cię zobaczę...
Czekam...
mama Kasia
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
irys  
15-10-2015 21:55 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hanulki (*)(*)(*)(*)(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
agnes75  
01-11-2015 00:08 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(*)(*)(*)...dla Ciebie światełka pamięci
------------------------ Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Joannap  
01-11-2015 10:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
() [] ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
irys  
01-11-2015 12:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dla Hanulki [*] mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Joannap  
05-12-2015 10:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu pamiętam...[*][*][*] ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - piąta rocznica | |
|
Joannap  
25-12-2015 09:19 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Świąteczne światełko (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
Hanulka2009  
18-01-2016 22:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Sześć lat!!! Tyle się wydarzyło od tego czasu, a nadal strata Hanulki wpływa na nas, na to, jacy jesteśmy, na nasze ziemskie dzieci. Wpływ ma to, że musieliśmy się zmierzyć z Jej śmiercią, z naszą klęską jako rodziców, że wciąż mierzymy się z fizycznym brakiem Hani (już prawie siedmiolatki z tornistrem na plecach), z wyrzutami sumienia, z czekaniem na Wieczność, w której wszystko zostanie nam oddane z nawiązką.
Światełka pamięci dla Ciebie, Córeńko (*) (*) (*) Nasza wzajemna miłość niech przenika zasłony światów!
Twoja mama z Tatusiem i trzema Braćmi.
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
agnes75  
19-01-2016 13:50 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)....cieplutkie rocznicowe światełka pamięci
Mamusię serdecznie pozdrawiam. --------------------------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
Alicja74  
19-01-2016 21:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko, rocznicowe światełka dla Ciebie (*)(*)(*)...
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci - Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tęsknię , i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
Wera  
20-01-2016 23:17 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko (*)(*)(*) mama Aniołka(25.04.2005r. 8tc) Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
Joannap  
21-01-2016 09:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko urodzinowe światełka dla Ciebie (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
Joannap  
26-03-2016 20:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wielkanocne światełko pamięci (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
Joannap  
01-06-2016 21:23 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
*(*)*(*)* ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
agnes75  
12-06-2016 00:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(**)(***)(**)...cieplutkie urodzinowe światełka
Dziś Z moją Madzią świętujecie TAM-w Niebie urodzinki nasze kochane czerwcowe dziewczynki...kolorowe baloniki- proooostooo do Nieba
------------------------------ Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
Joannap  
12-06-2016 09:20 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko światełka pamięci (*)(*)(*)... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - szósta rocznica | |
|
irys  
12-06-2016 18:23 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Urodzinowe światełko [*][*][*] mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
Hanulka2009  
12-06-2016 23:32 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kochana Moja Jaśminowa Królewno, obchodziliśmy dzis Twoje urodzinki, już siódmy raz... Na pierwszy rzut oka - wszystko jak trzeba: byli goście, był tort, wspominaliśmy, jak się urodziłaś, jakie to było ogromne szczęście, i jak jaśmin zakwitł na Twoje powitanie. Tylko... te prezenty jakieś dziwne. Kwiaty dla siedmiolatki? I świeczki zamknięte w szklanych serduszkach. Nie do zdmuchiwania, tylko do ogrzania zimnej, granitowej płyty. No i jubilatki nigdzie nie widać...
A jednak jesteś z nami w każdej chwili, oddychamy tą samą Miłością...
Twoja na wieczność Mama
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
Alicja74  
17-06-2016 22:14 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haneczko, urodzinowe światelka dla Ciebie (*)(*)(*)...
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tesknie, i nigdy nie przestane
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
jolek  
16-04-2017 15:45 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
** ** ** ** Wielkanocne światełko dla Ciebie ☀️ะ̭̌«̭☘️»̭̌ะ ะ̭̌«̭☀️»̭̌ะ ะ̭̌«̭☘️»̭̌ะ☀️
Twoim bliskim życzę spokojnych, zdrowych Świąt mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
Joannap  
09-09-2016 20:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
Joannap  
09-10-2016 10:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Hanulko (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
agnes75  
09-10-2016 23:20 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu,...(*)(*)(*)...pamiętam
------------------ Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
Alicja74  
12-10-2016 23:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu, dla Ciebie (*)(*)(*)...
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tęsknię i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
irys  
15-10-2016 23:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
dla Hani (*)(*)(*) mama Uli[*] i Łukasza
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
jolek  
01-11-2016 20:50 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziś nadszedł zadumy czas Niebo rozświetla zniczy blask To czas na wspomnienia,chwile zadumy i refleksji By złączyć się duchowo z Tymi co odeszli Odeszli od Nas ,lecz ciągle są z Nami . ___×*×_______((________×*× __×*×________()_________×*× _×*×________(,,*,)_________×*× _×*×_______,(,*,),_______×*× __×*× _____[_____]______×*× ___×* ×___[_______]___×*× _____ ×*×_[_______]_×*× ___************************
..........pamiętam.............(*) (*) mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
jolek  
02-11-2016 13:02 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
............( ...........(,) .........|::::::|... * .........|::::::|.)/¸.¤ª“˜¨ ˜“¨˜“ª¤.¸::::|)/¸.¤ª“˜¨¨˜“¨* ª“˜¨“¨˜“%¤ª“˜¨¨˜“¨…*
.........pamiętam........... mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódme urodziny | |
|
jolek  
25-12-2016 18:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
|╯„¸„ø¤º°„ ╯ø¤º╯„„¸„ø¤º° ”˜צ”*°”˜˜”*צ”˜˜”*°”˜˜”*°”˜˜”*°¯՟՞ /╮_¨°º¤ø„¸ ╮¨°º¤ø„¸╮““ ╮““ ╮ / /“╮__ /“╮__ /“╮_ ╮_ /“╮ /“╮_ /“╮ | ) _|_ ( ( \\\\\\\\ / / , ( ╭──\\\\\\\' \\\\\\\'──╮ \\\\\\\\ ) / (╱╲╱╲╱╲) -`Y´- //░░░░░░░░░\\\\\\\\ |♥| //░░»̯̆« »̯̆«░░\\\\\\\\ ☾⋱♥⋰☽ |░ pamiętam..... ░| ☾⋱♥⋰☽ \\\\\\\\░ ...................... ░// ☾⋱♥⋰☽ \\\\\\\\░»̯̆« »̯̆«░// .´ ☾⋱♥⋰☽ \\\\\\\\░░░░░░░░//
Bożonarodzeniowe światełko mej pamięci mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
Hanulka2009  
18-01-2017 22:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Minęło siedem lat od tego Najstraszniejszego Dnia. Pamiętam go co do minuty... Niby mam wszystko poukładane i wytłumaczone, ale co z tego, skoro nadal nie mogę Cię przytulić, Kochana Córeczko?! Co mi po "dobrze przeżytej żałobie", skoro Ty nie bawisz się z braćmi, nie kłócisz z nimi o klocki i miecze świetlne? Niby jestem teraz "lepszym człowiekiem", ale ten człowiek nie może kupować sukienek i spineczek w rozmiarze 128 (a może 134?)na zimowych wyprzedażach!
Wierzę, że zostanie nam to wszystko kiedyś wynagrodzone...
Rocznicowe światełka dla Ciebie, Hanulko (*) (*) (*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
agnes75  
18-01-2017 22:40 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(**)(***)(**)...dla Ciebie maleńka cieplutkie światełka pamięci
Kasiu ...Kochana...przytulam. ----------------------- Kocham i tęsknię...
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
jolek  
19-01-2017 20:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
** ** ** * Haniu mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
taktórapamięta  
20-01-2017 10:00 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ode mnie również(*)
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
sylwia83  
15-02-2017 14:15 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Cześć Kasiu, to ja Sylwia z Wadowic, gdzieś zgubiłam do Ciebie kontakt, odezwij się do mnie: sylix@vp.pl
Pamiętam o Tobie Haniu [*]
mama Piotrusia ur. 04.09.2009 zm. 19.01.2010
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
Alicja74  
16-03-2017 22:37 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
(*)(*)(*)...
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskich dzieci Roksanki i Maciusia Tak bardzo kocham i tęsknię i nigdy nie przestanę
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
jolek  
01-06-2017 13:59 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
☸☸... pamiętam... mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
agnes75  
12-06-2017 23:33 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu...(***)(***)(***)...dla Ciebie urodzinowe kolorowe światełka
Mam nadzieję,że jesteście z moją Madzią TAM szczęśliwe...
Kasiu przytulam Cię kochana w tym szczególnym dla nas dniu
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
jolek  
15-10-2017 19:09 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
☀️☀️ ..pamiętam... mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
jolek  
01-11-2017 18:43 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
..♨♨. pamiętam... . mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
jolek  
06-12-2017 12:52 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu mikołajkowe promyczki dla Ciebie (☀️) mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - siódma rocznica | |
|
jolek  
24-12-2017 22:04 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
.......... ⋯ ☀️ ⋯ .......... ⋰ ⋮ ⋱ ………....*•♥•* ……... *♥♫♫♥*'. …..... *♥•♦♫••♥* ..... *♥☺♥☺♥☺♥* .....*♥•♥#♠*♥#♥•♥* ' ....*♥♫♥♥♫♥♥♫♥♫* ' .........¸o*'´`'*o¸ Światełko Wigilijne zapalam dla Ciebie Haniu mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - ósma rocznica | |
|
Hanulka2009  
18-01-2018 21:27 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Wielki smutek i żal, jak zawsze 18 stycznia. Ale po tylu latach jest zadziwienie, że przez to wszystko przeszliśmy i wdzięczność dla Ciebie, Córeczko, że tyle zmieniłaś w naszym życiu.
Serdecznie dziękuję za pamięć o Hanulce Wam, Kochane forumowe Mamusie!!! Wiele Wam zawdzięczam, znamy się tyle lat. Myślę, że odnajdziemy się kiedyś w Niebie razem z naszymi Dziećmi. To będzie piękne spotkanie.
Ja też pamiętam, choć już nie bywam na "dlaczego". To pytanie, które ostatecznie porzuciłam.
Kasia, mama Hanulki i trzech ziemskich chłopaków https://funer.com.pl/epitafium,hania-markiewicz,6073,1.html
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - ósma rocznica | |
|
jolek  
19-01-2018 21:03 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Haniu *** *** ** pamiętam.... mama Kasieńki
|
|
Re: Nasza Hanulka (12.06.2009 - 18.01.2010) - ósma rocznica | |
|
jolek  
01-04-2018 14:18 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
***-(\(\ ***-(=':') ***(..(")(").. ☀️ะ̭̌«̭☘️»̭̌ะ ะ̭̌«̭☀️»̭̌ะ ะ̭̌«̭☘️»̭̌ะ☀️ Wielkanocne światełko dla Ciebie Haniu
Twoim bliskim życzę spokojnych, zdrowych Świąt mama Kasieńki
|
|
:: w górę ::
|