dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

To juz 2 lata...
aga  
18-03-2009 18:28
[     ]
     
bo ja sama juz nic nie moge pojac..podobno czas leczy rany..to dlaczego u mnie jest odwrotnie??dlaczego u mnie czas rozdrapuje je i na nowo krwawia??z dnia na dzien jest gorzej nie moge wrecz patrzec na inne dzieci na inne kobiety w ciazy..a najgorsze jest to ze przed wszystkimi udaje ze wszystko jest ok..nawet przed mezem udaje ze mnie nie rusza widok dzieci...pozostaje niewzruszona..a w srodku moje serce peka z bolu!!tak bardzo cierpie!!nie umiem sobie z tymporadzic..nie umiem sie otworzyc przed bliskimi i wykrzyczec mojego cierpienia..tylko udaje..Synku pomoz mi zrozumiec!!zazdroszcze Wam Mamom Ktore juz maja badz oczekuja wlasnie na dzidziusia..tak bardzo Wam zazdroszcze!..przepraszam Was za to..ale to prawda..mam wrazenie ze na tym forum tylko ja zostalam jeszcze ktora nie ma dzidzisia i nie jest w ciazy..a tak bardzo bym chciala...chociaz wiem ze to Nigdy nie ukoi bolu po stracie mojego Marcelka... 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 09-01-2011 10:31 przez agaa111

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Misia79  
18-03-2009 18:46
[     ]
     
Nie ty jedna tak się czujesz.Mój syn odszedł pół roku temu a mój ból wcale nie jest mniejszy.A do tego tak jak ty muszę udawać że nie ruszają mnie kobiety w ciąży i malutkie dzieci.A wszystkie znajome koleżanki zachodzą w ciąże a u mnie ciągle nic mimo usilnych starań. 
Monika mama aniołka Szymusia(+18.09.08 39tydz.), Bartusia(ur.19.12.2009)i Tomcia(ur.19.04.2012)

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Monika88  
18-03-2009 18:54
[     ]
     
ja rowniez niemam dzidziusia ktorego tak bardzo pragne. i niejestem w ciazy... niezapowiada sie abym byla choc prubuje trafiam na te dni to nadal nic. rozumiem cie kochana doskonale... kolezanki w ciazy lub juz maja po dwojce nawet a ja nic... przytulam mocniutko. 
monika

Re: Pomoz mi zrozumiec...
kasia-m  
18-03-2009 19:03
[     ]
     
Agnieszko rozumiem Cię doskonale...
Swego czasu czułam to samo.
Daj sobie czas,przeżyj żałobę.
Nie powinnaś ukrywać swoich uczuć,emocji.
Nie musisz przed nikim udawać,że jesteś taka silna.Straciłaś ukochane dziecko i normalną rzeczą jest przeżywanie tego.
Na pewno nie zdołasz uciec przed smutkiem i łzami....jeśli teraz schowasz to wszystko gdzieś głęboko wyjdzie po czasie ze zdwojoną siłą.
Nie masz z kim pogadać?Ja jestem chętna!!!!

Co do dzieci...musisz być gotowa.Fizycznie i psychicznie.


Przytulam do serducha:) 
Kasia Mama Malwinki (*+29.09.07)

Ostatnio zmieniony 18-03-2009 19:04 przez kasia-m

Re: Pomoz mi zrozumiec...
ania83  
18-03-2009 19:03
[     ]
     
Ja moją Zuzię straciłam pięć miesięcy i siedem dni temu! Również udaję przed wszystkimi, że jakoś się trzymam, nie płacze przy nikim, ale jak jestem juz sama, to wtedy daję upust swoim emocjom i się rozklejam, to jest silniejsze ode mnie, po prostu muszę się wypłakać! My chyba nigdy nie przestaniemy cierpieć z powodu straty naszych ukochanych dziciaczków!
Przytulam Cię z całego serca!
(*)(*)(*) dla naszych Aniołków 
Kochamy Cię Zuziu! (*)

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Enola  
18-03-2009 19:37
[     ]
     
Aga,
Nie jesteś sama. Jestem też ja. Mama Aniołka Marcelka. Czytając Twój post czułam, się jakby ktoś mówił też za mnie. Czuję się podobnie. Każda wiadomość o ciąży dobija mnie. Kłuje. Widok dzieci ściska gardło. Chciałabym ich nie widzieć.
A tak chciałam być lepsza. Dla mojego Synka, żeby był dumny ze mnie. Zamiast tego zaczynam tez nie lubić siebie. Za to że jestem TAKA.
Mój mąż też myśli że ze mną jest dobrze. Zaciskam zęby, choć dziewczyny na forum radziły mi wypłakać się porządnie.
Aga, uwierzmy razem że będziemy miały śliczne maleństwa, które będą zdrowe, radosne i najcudowniejsze.
trzymaj się
Marcelkowa Mama 


Re: Pomoz mi zrozumiec...
aga  
18-03-2009 19:43
[     ]
     
czy to oznacza ze jestem normalna z tymi swoimi uczuciami czy moze ze wszystkie jestesmy NIETEGEZ??a tak powaznie to dziekuje ze tez tak czujecie...przeraza mnie tylko to ze ja chyba nie potrafie sie juz wygadac przed kims bo boje sie ze ktos mi powie ze gadam jedno i to samo w kolko..dlatego wole milczec..chyba..juz sama nie wiem.. 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...
ina  
18-03-2009 19:55
[     ]
     
To jeszcze ja się dopisuję- też straciłam dzidziusia- nawet imienia nie zdążył dostać i w ciąży nie jestem. I też jest mi źle, i spotykam się z zimną obojętnością i nawet ze stwierdzeniem, że jestem "psychicznie chora". Tak jak ty czuję się wyobcowana i niezrozumiana. To nieprawda że czas leczy rany, on je tylko oswaja, przyzwyczaja nas do bólu. Musi to jeszcze potrwać dłuzej widocznie tego Ci potrzeba. 
ina

Re: Pomoz mi zrozumiec...
bebla  
18-03-2009 20:22
[     ]
     
Krzyś był moim pierwszym dzieckiem, od jego śmierci minęło 4,5 miesiąca, a ja nadal jestem na etapie "chcenia" właśnie niego i tylko niego, a nie kolejnego dziecka, na sugestie ponownego zaciążania reaguję agresywnie.
Przed innymi nie udaję, że nie rusza mnie widok czy tematy związane z dziećmi. Jeśli nie wymaga to ode mnie dużego wysiłku, to tylko milknę, ale o uśmiechu nie ma mowy. Jeśli mam ochotę się spłakać, robię to, wtedy następuje naturalny odsiew nieżyczliwych. Nie sądzę, aby ludzie wokół byli warci wymuszonej gry aktorskiej.
Widok dzieci w wózkach z gondolą jest dla mnie straszny, widok zaciążonych też, bo w moim przekonaniu na pewno ich ciąża skończy się dobrze. Nie trafia do mnie tłumaczenie, że może one też są po stracie i że są niewinne mojej tragedii. Teraz są szczęśliwe i za to ich nienawidzę. Wczoraj dowiedziałam się, że przyjaciel mojego męża został ojcem. Tak się tego bałam, tak nie chciałam o tym usłyszeć, ale usłyszałam. Płakałam, wrzeszczałam, wreszcie wyłam, waliłam pięścią w biurko i co było na biurku, tabletki pozwoliły mi dojść z pracy do samochodu i w domu wejść do łóżka, całej drogi nie pamiętam. Dzisiaj rano w powtórce szału skończyłam na waleniu głową w podłogę, do pracy nie poszłam. Moja zazdrość do szczęśliwych rodziców przerodziła się w nienawiść i życzenie cierpienia dla nich. Czekam z nadzieją na wiadomość, że komuś z moich nowo odziecionych znajomych coś się stanie, chociaż wiem, że wcale by mnie to nie ucieszyło. Jestem w pułapce. 
------------------------
Krzyś 36tc ur.29.10.2008 zm.30.10.2008
Agnieszka ur.17.12.2009
Karolek zm...(16tc?) - ur.11.08.2013 21tc
Jacuś ur.14.08.2014

Re: Pomoz mi zrozumiec...bebla
maggie  
18-03-2009 23:26
[     ]
     
Jak czytam Twoje posty to serce mi sie sciska jak bardzo wiele bolu w Tobie. Jestes inteligentna i jakies historyjki, teorie,opinie nie sa w stanie Cie jakkolwiek podniesc.

Ewelina ma racje ze trzeba wyrzucic z siebie cala zlosc i zal i smutek. Mysle ze jestes bardzo zla na siebie, wsciekla na siebie, na swoje zycie,na niesprawiedliwosc w zyciu i sobie nie mozesz wybaczyc,nie jestes w stanie wytlumaczyc... Zadna znas nie potrafi wytlumaczyc, ja nie zadaje nawet pytan wiecej bo to boli ze nie ma odpowiedzi ale naprawde nie ma..
Nie gniewaj sie prosze ze tak napisalam ale jest mi tak bardzo przykro ze Twoje cierpienie rosnie..
Tak bardzo bym chciala Ci pomoc ale wiem ze tak naprawde nikt nie jest w stanie..

Bede sie modlic za Ciebie...

Swiatelka dla naszych Dzieci (*)(*)(*)

mama Amelki(*) 
malgorzata wesolowska

Re: Pomoz mi zrozumiec...
EwelinaW  
18-03-2009 20:36
[     ]
     
Stłumione uczucia wcześniej,czy później będą szukały ujścia. Nie tłum ich, bo będą narastać. Krzycz,płacz. masz do tego prawo, dopóki nie robisz krzywdy sobie ani innym. Pozwól sobie przejść przez żałobę. 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: Pomoz mi zrozumiec...
madlen30  
19-03-2009 06:17
[     ]
     
Twój ból jest jeszcze tak bardzo świeży.Ja w maju 2008 straciłam Synka Piotrusia i do tej pory mi ciężko najgorzej jest świadomośc że moje koleżanki sąsiadki znajome rodzą swoje 2 lub 3 dziecko.Też unikam koleżanek które mają małe dzieci najbardziej te urodzone w ubiegłym roku bo mi przypominają że mogłam tulić mojego synka w ramionach.Jeszcze może Ci być trudniej nieraz wiem to po sobie bo nieraz jeszcze mi łezka poleci na wspomnienie ukochanego Synusia i Niewidzialnego Anioła
Magda mama Krzysia 6 lat Niewidzialnego Aniołka 2006 8tc i Aniołka Piotrusia ur.zm.20.05.2008 17tc 
http://piotrusryzak.pamietajmy.com.pl/index.php
http://nasza-klasa.pl/profile/20015534

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Renata70  
19-03-2009 09:02
[     ]
     
Czas nie leczy ran...,a to wszystko co czujesz to jest normalne i my wszystkie tak mamy...
Ale nie powinnaś tłumić tych uczuć i udawać przed wszystkimi że wszystko jest dobrze.Ja też tak robiłam,chciałam być silna,szczególnie dla moich córeczek,rodzina i znajomi ciągle mi powtarzali że muszę być silna że nie mogę płakać i starałam się bardzo żeby nie płakać,nie pokazywać tego jak bardzo cierpię i tak zadusiłam w sobie ten cały ból że dopiero teraz zaczyna ze mnie wszystko wychodzić i to ze zdwojoną siłą...
Minęło osiem lat a to ciagle boli...

Życzę ci dużo sił,ale jak będziesz miała potrzebę to płacz,krzycz i nie patrz na innych bo masz do tego prawo...

mama Aniołka Krystianka(*08.12.00r. +13.03.01r.)(*) 
Renata
http://krystianduszynski.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Werka  
19-03-2009 09:48
[     ]
     
Kochana i ja sie dołączam... czuje dokładnie to samo. Nie mam tez osoby której mogłabym sie tak naprawde wygadac i wypłakać. Choc za miesiąc minie rok ból taki sam, a moze nawet mocniejszy bo teraz dochodzi do mnie co tak naprawde straciłam....

Przytulam z całych sił... 
Weronika
Aniołek Filipek
(*+ 22.04.2008)
http://filipreszela.pamietajmy.com.pl/

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Moni27  
19-03-2009 12:01
[     ]
     
Ja mam tylko jedno dziecko - mojego Aniołka Kubusia... Wiem jedno , że przy każdej możliwej okazji mówię o moim synku, kiedy potrzebuję krzyczę, płaczę... ja straciłam synka prawie 3 miesiące temu i też mi trudno patrzec na dzieci (szczególnie te malutkie w wieku przybliżonym do Kubusia), wkurzaja mnie kobiety w ciąży... a na dodatek moja siostra jest w ciąży z drugim dzieckiem. Kiedy mi powiedziala o tym na zewnątrz sie bardzo ucieszyłam a w środku powstało pytanie dlaczego ona bedzie miala drugie dziecko a ja mimo tego, że jestem starsza mam TYLKO mojego Aniołka... Wiem ,że to co myslę jest straszne, powinnam sie cieszyc szczęściem siostry, ale nie potrafię. może dojrzeję??? Tego bólu nikt za nas nie przeżyje, dlatego płacz jeśli potrzebujesz, pisz... JAkbyś potrzebowała pogadac jestem chętna...pamiętam jak zaczynałam pisac na tym forum to kiedy przeczytałam jakąś historią ryczałam jak małe dziecko a teraz jest troszkę łatwiej,już nie potrafie płakac, może brakuje mi łez??? czas nie leczy ran , tylko przyzwyczaja nas do bólu 
mama Aniołka Kubusia 25.12.2008 40tc (*)(*)(*)
http://www.nekropolia.pl/karta.php?id=2791

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Aleksandra Pietrzyk  
19-03-2009 15:35
[     ]
     
Zaloba ma wiele etapow,najgorsze jest tlumienie emocji i mowienie nic sie nie stalo,przyplacisz to depresja.Placz,krzycz,nawet wal w podzuszke tylko miekka,tak mi powiedzieli na spotkaniach po stracie,mow o swoim dziecku lub milcz w zaleznosci od okolicznosci.Wsciekaj sie i dyskutuj.

Z czasem samo przyjdzie tylko musi uplynac wiele czasu ze widok wozka a w niej dziecka nie bedzie wywolywal reakcji,czy widok kobiety w ciazy.

Mieszkam w kraju gdzie na codzien widze niepelnosprawne dzieci malutkie,male i duze,nawet moj syn chodzi do szkoly z chlopczykiem po porazeniu mozgowym.
Uwierz ze inne kobiety tez stracily dzieci,inne sa w ciazy ,usmiechaja sie ale moze nosza pod sercem chore dziecko,inne poronily,tylko jest nam ciezko bo szukamy w swoim srodowisku,a tu kolezanki czy w rodzinie ciesza sie dziecmi i zdrowymi.

Ja wiem dzies ze dzieci umieraja i na kazdego malucha patrze z :miloscia: myslac aby ona nie przezyla tego co ja.
Wiele zmienilo u mnie pobyty w szpitalu-w ktorym miesiecznie umiera 32 dzieci-spotkalam sie z ogromem ludzkiego cierpienia rodzicow i heroizmu matek.

Wczoraj odwiedzila mnie sasiadka Chinka urodzila chlopczyka i przyszla sie pochwalic,wiem ile wysilku ja to kosztowalo-poronila kilka razy.A chloczyk cudny. 
Mama Danielka

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Aleksandra Pietrzyk  
19-03-2009 15:37
[     ]
     
 
Mama Danielka
Ostatnio zmieniony 10-04-2009 23:02 przez AlexP

Re: Pomoz mi zrozumiec...
koraliki1981  
19-03-2009 15:41
[     ]
     
JA TAK JAK TY NIE MAM DZIDZI ANI POD SERCEM ANI OBOK MNIE TYLKO ANIOłKA MOJEGO ....WIEC NIE JESTES SAMA
KOCHANA 
Mama Aniołka Liwii i ziemskiej Marysi

http://liwiaannaszymanska.pamietajmy.com.pl


Re: Pomoz mi zrozumiec...
aga  
19-03-2009 21:56
[     ]
     
ja wiem ze Nas jest wiele..ale tak szczerze powiedzcie mi czy to jest dla Was jakims pocieszeniem??czy to Wam pomaga??wokol mnie ciagle sie teraz rodza jakies dzieci.wszystkie zdrowe i w ogole..mam wrazenie ze nie pasuje do tego swiata..bo takie jak ja osoby znam tylko z tego forum..ciesze sie ze jestescie..ackolwiek wolalabym aby to forum nie isnialo..zeby nie musialo nigdy powstawac..bo wtedy my bylybysmy szczesliwymi mamami..ale skoro jest jak jest to dziekuje ze jestescie dziekuje za wsparcie..szkoda ze porozumiewamy sie tylko wirtualnie..i przepraszam jesli swoja zazdroscia kogos urazilam..przesylam usciski dla Was! 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...
EwelinaW  
19-03-2009 22:17
[     ]
     
Ja też dziewczynom pisałam,że zazdroszczę im ciąży. ale to taka pozytywna zazdrość, nie taka, gdzie życzyłabym im źle. Co do tego,że czujesz się inna wśród mam ze zdrowymi różowymmi dziećmi...Zawszwe będziemy inne, nawet gdy przy nas będą małe różowe zdrowe bobaski. ja mam to szczęście,że wśród koleżanek mogę wspominać o Zuzi. Zresztą same potrafią zapytać, a jak wyglądała jakaś tam czynność z nią, a najczęściej, to dzwonią, jak dzieci ząbkują, czy nają temperature, bo wiedzą,że mam kilka sprawdzonych "patentów" pielęgniarskich, gdzie nie trzeba w dzieck od razu leków pakować. 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Moni27  
20-03-2009 01:00
[     ]
     
Może świadomośc tego, że jest nas tak wiele osieroconych rodziców nie jest pocieszeniem... ale jak straciłam nasze maleństwo wydawało mi się, że jestem jedyna, która utraciła "książkową" ciążę w 40 tyg i wydawało mi się, że nikt nie cierpi tak jak ja... do momentu kiedy trafiłam na to forum... to tutaj uświadomiłam sobie że jest nas tak wiele, że nie tylko ja cierpię i że nie mogę się użalac nad sobą bo inni są w podobnej sytuacji. Tutaj zawsze znajdzie sie ktoś, kto napisze kilka ciepłych słów i przytuli wirtualnie ...
(*)(*)(*) dla Twojego dzieciątka, A dla Was dużo siły 
mama Aniołka Kubusia 25.12.2008 40tc (*)(*)(*)
http://www.nekropolia.pl/karta.php?id=2791

Re: Pomoz mi zrozumiec...
buleczka  
20-03-2009 10:38
[     ]
     
Agnieszko, ja na początku myślałam że jestem jedyna na świecie, potem że aż za dużo tych mam na tym forum, potem w rzeczywistym świecie jakoś sama zaczełam wpadać na "takie mamy jak ja".
Same się znalazły gdy ja zaczełam rozmawiać o Tomciu.
Mojej cioci córka zmarła gdy ja byłam mała, miała kilka tyg, brakło w nocy tlenu w inkubatorze i nikt niestety nie zauważył, były wtedy mistrzostwa świata w piłce nożnej, nie pamiętam tego, byłam mała. Ma jeszcze dwie córki.
Przyszwynej rodzince, sąsiadom babci ze wsi, nie widziałam ich z 15 lat, synowi się nie ułożyło - 1 dziecko poroniła żona w 26tc, drugie udusiło się pępowiną przy porodzie, 2 kolejnych jest żywych i zdrowych.
Nowa fryzjerka, zmieniłam żeby nikt nie pytał i nie rozdrapywał, przy pogaduchach spytała o dziecko ... jej też zmarło 3 dni po porodzie, jakaś infekcja, ma syna 15 lat.

Sąsiadka straciła córkę, dorosła. Ma syna i on przekroczył 34 lat i żyje.

Druga sąsiadka - córcia miała 6 tyg gdy dostała biegunki, nie przeżyła. Ma syna 40 latka i do dziś żałuje że nie zdecydowała się na kolejne dziecko. Nadal marzy o córce.

Pani w sklepie wyglądał dość kiepsko, spytałam z grzeczności czy coś się stało. Byłyśmy same. Powiedziała że własnie zmarła jej 13 letnia córka na raka, po długim leczeniu i pobycie szpitalnym.

Można by tak wymieniać.
Jak widzisz można w rzeczywistym świecie spotkać "ludzi takich jak my".

Pytasz czy to pomaga?
Pomaga, wiem że nie zawsze historia się powtarza. Wiem, że może się udać. Wiem, że warto próbować niż żałować że się nie spróbowało.
Choć każda próba obarczona jest strachem, obawą i wielką miłością. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...
sarra2008  
19-03-2009 22:57
[     ]
     
agus ja tez nie mam dzidzi tez podobnie jak Ty staram sie przed wszystkimi udawac a serce krwawi,,ucze sie z tym zyc raz latwiej jest a kolejnego dnia gorzej..przykro mi ze i Ty cierpisz..(*)(*)dla Naszych Malenstw 
sarra2008

Re: Pomoz mi zrozumiec...
madlen30  
20-03-2009 06:07
[     ]
     
W naszym przypadku zazdrość jest czymś naturalnym.Choć ja jestem przez moje otoczenie męża mamę znajomych bardzo za to tępiona.A ja też kobiety po stracie znam tylko z forum.Moje znajome rodzą kolejno 2 lub 3 dzieci a ja mam już 3 ciąże za sobą i tylko 1 dziecko żyje
Magda mama Krzysia 6 lat Niewidzialnego Aniołka 2006 8tc i Aniołka Piotrusia ur.zm.20.05.2008 17 tc 
http://piotrusryzak.pamietajmy.com.pl/index.php
http://nasza-klasa.pl/profile/20015534

Re: Pomoz mi zrozumiec...
aga  
20-03-2009 15:54
[     ]
     
nie wiem juz sama..chwilami mam taki metlik w glowie..jak moj Synek umarl to tlumaczylam to sobie tak ze moze byl chory i tak bedzie lepiej..bo nie bedzie musial cierpiec..na dzien dzisiejszy nie znam jeszcze przyczyny smierci..prawdopodobnie zostanie taka jaka jest czyli uduszenie pepowina..ale teraz sobie tak mysle ze nie ma to dla mnie znaczenia czy Moj Marcelek bylby chory..byle by byl..ale Go nie ma..i nie potrafie znalezc pocieszenia.. 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Aleksandra Pietrzyk  
20-03-2009 18:54
[     ]
     
Jasne ze pocieszanie sie ze jest nas duzo jest bezsensowne-tego forum nie powinno byc,a wszystkie powinnysmy cieszyc sie zdrowymi dziecmi.Swiadomosc tego powoduje ze boje sie kazdego dnia o mojego zyjacego syna i trzese nad nim-zwykle przeziebienie urasta w moich myslach do sepsy i smierci-wiem ze taki mam charakter,nie jest latwo zyc.Nie tlumaczylam tez sobie ze mojemu synowi jest lepiej bo byl chory-z tego typu raka dzieci wychodza i zyja a chemia trwa 2 lata-oczywiscie pelno jest bolu i cierpienia ale w koncu te maluchy sa zdrowe i normalne-znam jeden przypadek gdzie chlopiec jeden z pierwszych pokonal i dzis uczy sie w szkole sredniej,nie pamieta tamtych lat i niczym nie odbiega od zdrowych rowiesnikow.Pamieta to wszystko tylko matka i ciesze sie ze wiecej dzieci z tego wychodzi.Na pytanie dlaczego nie znajdziemy odpowiedzi. 
Mama Danielka

Re: Pomoz mi zrozumiec...
aga  
22-03-2009 12:37
[     ]
     
Moj Maz ciagle powtarza ze zycie jest tak okropnie niesprawiedliwe..bo jest..teraz jestesmy w kropce bo bardzo chcielibysmy miec ziemskie rodzenstwo dla naszego Marcelka..tak jak Mu to obiecalismy..ale jest tyle watpliwosci, leku, ze zaczynam sie zastanawiac czy to ma sens?? 9 m-cy nosilam pod sercem mojego szkraba i co??teraz zostala pustka..juz drugi raz chyba bym tego nie przezyla..poza tym wiem ze drugie dziecko nigdy nie bedzie moim kochanym Marcelkiem, ze zawsze bede miec o jedno dziecko za malo..i nie wiem czy bede sobie umiala z tym poradzic..boze mam taki metlik w glowie..mam nadzieje ze Bog zadecyduje w odpowiednim momencie..no ale co bede rozmyslac..na razie nawet nie jestem w ciazy..i pewnie znajac ostatnio moje szczescie jeszcze dlugo nie bede.. 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 22-03-2009 12:37 przez agaa111

Re: Pomoz mi zrozumiec...koniec wszystkiego..
aga  
24-03-2009 10:06
[     ]
     
Kiedy dowiedzialam sie o smierci mojego Marcelka moj swiat sie zawalil..ciagle zadawalam sobie pytanie jak mam teraz zyc??Balam sie o swoje malzenstwo..ze tego nie przetrwa..i sie chyba nie pomylilam..myslalam ze powoli staje na nogi..ale teraz znowu ktos mi je podcial..nie mozemy sie dogadac z moim mezem ciagle sie klocimy...bardzo oddalilismy sie od siebie..nie wiem dlaczego tak jest...moze nawzajem przypominamy sobie o Naszym Dziecku ktorego nie ma?nie wiem..wiem tylko ze moje zycie to jedna wielka porazka..nic nie wyszlo..i nie wiem czy mam jeszcze sile zeby sie podniesc z tego..i nie wiem czy w ogole chce..A mialo byc tak pieknie..czuje sie tak cholernie samotna.. 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...koniec wszystkiego..
bebla  
24-03-2009 11:02
[     ]
     
aga napisał(a):
> Kiedy dowiedzialam sie o smierci mojego Marcelka moj swiat sie zawalil..ciagle zadawalam sobie pytanie jak mam teraz zyc??Balam sie o swoje malzenstwo..ze tego nie przetrwa..i sie chyba nie pomylilam..myslalam ze powoli staje na nogi..ale teraz znowu ktos mi je podcial..nie mozemy sie dogadac z moim mezem ciagle sie klocimy...bardzo oddalilismy sie od siebie..nie wiem dlaczego tak jest...moze nawzajem przypominamy sobie o Naszym Dziecku ktorego nie ma?nie wiem..wiem tylko ze moje zycie to jedna wielka porazka..nic nie wyszlo..i nie wiem czy mam jeszcze sile zeby sie podniesc z tego..i nie wiem czy w ogole chce..A mialo byc tak pieknie..czuje sie tak cholernie samotna..

Jak dalej żyć, po co żyć dalej, kiedy nie ma szans na szczęście, jak ukrócić sobie cierpienie, dlaczego moje dziecko miało takiego strasznego pecha a wokół tyle szczęśliwych rodzin, czym sobie na to zasłużyliśmy, to niewinne dziecko, ten mój wspaniały mąż, który jest taki dobry dla wszystkich, a sam dostał takiego kopa, ja, która miałam trudne dzieciństwo, młodość i tak długo i ciężko pracowałam na to szczęście i w taki brutalny sposób zostało mi ono odebrane, jaki jest sens życia na takim niesprawiedliwym świecie i być świadkiem dalszych niesprawiedliwości - to są moje codzienne pytania, budzę się z nimi i zasypiam.
Mój mąż jest bardzo silny, uznał, że ja cierpię bardziej i poświęcił swoje cierpienie i tęsknotę dla mnie, aby mnie wygrzebać ze znanej nam wszystkim otchłani rozpaczy. Wiedział, że będzie to trudne, nie przewidział jak bardzo. Myślał, że powoli, krok za krokiem będę się jakoś zbierać, że powrót do pracy i spotkanie z ludźmi mi pomoże, że będę coraz silniejsza. Zaskoczyły go moje reakcje, już było dobrze, miało być tylko lepiej, a tu znowu upadek na dno, które pokazywało, że poprzednie dno wcale tym dnem nie było. Kiedyś, po kolejnym upadku, miał do mnie żal, nie mógł zrozumieć, dlaczego nie jest lepiej, przecież już TYLE czasu minęło, kłóciliśmy się, były chwile, kiedy czułam się strasznie samotna i myślałam, że to koniec naszego związku. Po kolejnej łzawej kłótni wytłumaczyłam mu moje zachowanie podpierając się znalezionymi artykułami w necie, jeden z nich przeczytał, teraz wie, czego się spodziewać, jak walczyć o mnie.
...bo on walczy o mnie... ze mną

Widzę, jak mu ciężko, kiedy znowu zaczyna się wszystko od początku, ale on znowu zbiera siły i próbuje znowu wygrzebać mnie z tej beznadziei. Jego zaangażowanie, pilnowanie i prowadzenie mnie takiej zagubionej za rączkę jak dziecko nie pozwala mi się zabić, nie mam sumienia tego mu zrobić i dla niego próbuję się podnieść i znowu miewam wizję nas starych razem obok siebie na kanapie przy kominku i jest lepiej, aż do kolejnego upadku... 
------------------------
Krzyś 36tc ur.29.10.2008 zm.30.10.2008
Agnieszka ur.17.12.2009
Karolek zm...(16tc?) - ur.11.08.2013 21tc
Jacuś ur.14.08.2014

Re: Pomoz mi zrozumiec...koniec wszystkiego..
Aleksandra Pietrzyk  
24-03-2009 17:47
[     ]
     

Mama Danielka
Ostatnio zmieniony 10-04-2009 23:03 przez AlexP

Re: Pomoz mi zrozumiec...koniec wszystkiego..
aga  
24-03-2009 18:37
[     ]
     
ja owszem moge sie wyplakac mezowi na ramieniu..on rozumie moj bol cierpienie zal..sam to przezywa...ale nie mozemy sie porozumiec we wszystkich innych sprawach..myslalam ze smierc naszego Synka nas zblizyla..tak ..owszem..jest to pewnego rodzaju ktore z jednej strony nas laczy a z drugiej jest tym brakujacym ogniwem..boje sie.. 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...przeczytaj razem z mezem
test89  
26-03-2009 11:52
[     ]
     

Hans Christian Andersen, Opowieść o matce.

Pewnego razu matka siedziała przy kołysce swego dziecięcia i była bardzo smutna, obawiała się, że dziecina umrze. Dziecko było takie blade, oczki miało zamknięte i oddychało tak słabo, to znowu ciężko wciągało powietrze, jak gdyby wzdychało; a matka spoglądała coraz niespokojniej na swoje maleństwo.

Aż tu ktoś puka do drzwi; przyszedł ubogi staruszek, okryty końską derka, aby się ogrzać, bo była surowa zima. Wszystko na dworze pokryte było lodem i śniegiem, a wiatr dal mocno i szczypał w policzki.

A ponieważ starzec drżał z chłodu, a dziecko zdrzemnęło się na chwilkę, matka wyszła, aby wstawić do pieca garnuszek z piwem; chciała, by człowiek mógł się ogrzać; stary siedział w izbie kołysząc kołyskę, a matka usiadła na krześle tuż obok; spoglądała na chore dziecko, które tak ciężko oddychało i poruszało rączyną.

- Jak myślisz, czy ono umrze? - powiedziała kobieta. - Chyba Bóg nie zechce mi go zabrać?

A starzec, a była to śmierć sama, tak dziwnie pokiwał głową, co mogło równie dobrze oznaczać "tak" jak i "nie". A matka opuściła głowę i łzy pociekły jej po policzkach; głowa jej ciężyła bardzo, trzy noce i trzy dni nie zmrużyła oka, wiec zasnęła, ale tylko na chwileczkę, zaraz się przebudziła i wzdrygnęła z chłodu.

- Cóż to znaczy? - powiedziała i obejrzała się na wszystkie strony. Ale starca nie było i dziecka nie było w pokoju. Zabrał je z sobą! A w kacie stary zegar brzęczał i brzęczał, wielki, ołowiany ciężar osunął się aż na podłogę i zegar nagle stanął.
Biedna matka wybiegła z domu wołając swego dziecka. Na dworze, w śniegu, siedziała kobieta odziana w długie, czarne suknie i powiedziała:

- To śmierć była u ciebie w izbie, widziałam, jak spiesznie wychodziła z dzieckiem na ręku; ona jest szybsza od wiatru i nigdy nie przynosi z powrotem tego, co raz zabrała.

- Powiedz mi tylko, którędy poszła! - powiedziała matka - pokaz mi tylko drogę, a ja już ją znajdę!

- Znam ja drogę! - powiedziała kobieta w czarnych sukniach - ale nim ci ja wskażę, musisz mi zaśpiewać wszystkie te pieśni, które śpiewałaś swojemu dziecku. Bardzo je lubię, słuchałam ich nieraz; jestem nocą, widziałam, jak płakałaś śpiewając.

- Zaśpiewam ci je wszystkie, wszystkie! - powiedziała matka - ale mnie nie zatrzymuj, dogonię ja i odnajdę moje dziecko!

Ale noc siedziała cicha i milcząca, a wtedy matka załamała dłonie, śpiewała i płakała, i wiele było tam pieśni, ale łez jeszcze więcej; wtedy noc powiedziała:

- Idź na prawo przez ten ciemny, sosnowy las, tamtędy, widziałam, poszła śmierć z twoim dziecięciem.

W głębi lasu drogi krzyżowały się i matka nie wiedziała, w którą stronę ma iść. A stal tam krzak cierniowy, który nie miał na sobie ani listka, ani kwiatka, bo przecie to była zima i śnieg okrywał gałęzie.

- Czy nie przechodziła tędy śmierć z moim małym dzieckiem?

- Przechodziła - powiedział krzak cierniowy. - Ale ci nie powiem, w którą poszła stronę, zanim nie ogrzejesz mnie twoim sercem. Zamarzam całkiem, zmieniam się w czysty lód!

Wiec matka przycisnęła krzak cierniowy do swojej piersi mocno, ażeby mógł się dobrze ogrzać, a ciernie wpijały się w jej ciało i krew popłynęła wielkimi kroplami, i krzak cierniowy wypuścił świeże, zielone liście, i kwiaty pojawiły się na nim w ciemna, zimowa noc, tak było gorące zrozpaczone matczyne serce. I krzak cierniowy wskazał jej drogę, którą miała iść.

Wtedy przyszła nad wielkie jezioro, na którym nie widać było ani okrętu, ani żadnej łódki. Jezioro nie było tak zamarznięte, aby mogło ja utrzymać, ani tak płytkie, aby można było przez nie przebrnąć, a musiała przedostać się na drugi brzeg, jeżeli chciała znaleźć swoje dziecko; położyła się wiec i chciała wypić jezioro, a to przecież niemożliwe dla człowieka. Ale zrozpaczona matka myślała, że może jednak nastąpi cud.

- Nie, tak nic nie poradzisz - powiedziało jezioro - lepiej się jakoś pogódźmy! - Bardzo lubię zbierać perły, a twoje oczy są najczystszymi perłami, jakie widziałem. Wypłacz je do mnie, to cię przewiozę na druga stronę aż do wielkiej cieplarni, gdzie mieszka śmierć i hoduje kwiaty i drzewa, a każde z nich jest życiem ludzkim.

- O, czegoż ja nie oddam, byle tylko dostać się do mego dziecka! - powiedziała plącząca matka i zapłakała jeszcze bardziej, i oczy jej spłynęły na dno wody, i stały się dwiema kosztownymi perłami, a jezioro podjęło ją, tak jakby siedziała na huśtawce, i przeniosło ją z fala na drugi brzeg, gdzie stal na mile obszerny dom, dziwny, bo nie wiadomo było, czy to jest góra pełna lasów i grot, czy też wzniesiona budowla; ale biedna matka nie widziała tego, bo przecież wypłakała swoje oczy.

- Gdzież ja znajdę śmierć, która zabrała mi moje dzieciątko? - zapytała.

- Jeszcze nie wróciła - powiedziała stara grabarka, która pilnowała wielkiej cieplarni śmierci. - Jakeś tu się dostała i kto ci pomagał w drodze?

- Pan Bóg mi pomagał! - powiedziała matka - jest On miłosierny, bądź wiec i ty miłosierna! - Gdzie mogę znaleźć moje dziecko?

- Nie znam twego dziecka - powiedziała kobieta - a ty jesteś niewidoma. Wiele kwiatów i drzew zwiędło dzisiejszej nocy. Śmierć przyjdzie wkrótce i przesadzi je! Wiesz przecie, ze każdy człowiek ma drzewo swego życia albo kwiat w zależności od tego, jak mu się życie toczy. Wyglądają one jak inne rośliny, tylko ze bije w nich serce. Dziecięce serduszko także bije. Przysłuchaj się, może poznasz twoje dziecko po tym! Ale co mi oddasz, jeżeli ci powiem, co masz dalej czynić?

- Już nic nie mam do oddania - powiedziała zrozpaczona matka - ale mogę pójść dla ciebie choć na koniec świata.

- Nie mam tam nic do roboty - powiedziała kobieta - ale możesz mi dać twoje długie, czarne włosy, sama wiesz, jakie są piękne, a mnie się bardzo podobają!

Oddam ci w zamian moje siwe, zawsze coś będziesz miała!

- Nie chcesz nic innego? - powiedziała matka - włosy oddam ci z radością. - I oddala jej swój piękny, czarny warkocz, i otrzymała w zamian siwe włosy staruszki.

A potem weszła do wielkiej cieplarni śmierci, gdzie kwiaty i drzewa bujnie rosły, jedne przez drugie. Stały tam piękne hiacynty pod szklanymi kloszami, a obok wielkie, mocne peonie; rosły tam wodne rośliny, niektóre świeże, inne na pól zwiędłe, ślimaki wodne oblepiały je, a czarne raki przywierały do ich łodyg. Stały tam wspaniale palmy, dęby i platany, rosła pietruszka i kwitnął tymianek; każde drzewo i każdy kwiat nosiły jakieś nazwisko, bo każde było ludzkim życiem, życiem ludzi żyjących jeszcze to w Chinach, to w Grenlandii, rozsypanych po całym świecie. Były tam wielkie drzewa w małych doniczkach, stały ściśnięte i rozsadzały prawie doniczki korzeniami, a w wielu miejscach stały małe, słabe kwiatki w tłustej ziemi, otoczone mchem, starannie pielęgnowane i polewane. Zrozpaczona matka pochylała się nad każdą najmniejszą roślinką i przysłuchiwała się, jak w nich bije ludzkie serce; i pośród milionów poznała serce swego dziecka.

- Oto ono! - krzyknęła i wyciągnęła rękę do małego, liliowego krokusa, który, całkiem chory, pochylił się w jedna stronę.

- Nie ruszaj kwiatu! - powiedziała stara - tylko stan tutaj, a kiedy śmierć nadejdzie, a już nadchodzi, czuje to, nie pozwól jej wyrwać tego kwiatka i zagroź jej, ze wyrwiesz wtedy wkoło inne kwiaty, wówczas śmierć się przestraszy; za każdy kwiat bowiem odpowiada przed Panem Bogiem i żadnego nie można zerwać, zanim On nie da rozkazu.

Nagle powiało chłodem w całym budynku i ślepa matka zrozumiała, że to śmierć nadchodzi.

- Jakeś znalazła drogę aż tutaj - spytała śmierć - jak mogłaś przybyć tu prędzej ode mnie?

- Jestem matka - odpowiedziała tamta. I śmierć wyciągnęła swą rękę ku małemu kwiatkowi, ale matka schwyciła ja za ręce i trzymała je mocno starając się nie dotknąć płatków krokusa. Wtedy śmierć dmuchnęła na jej dłonie i matka poczuła, ze powiew ten jest chłodniejszy od najchłodniejszego wiatru, i ręce jej zwisły bezwładnie.

- Nie możesz sobie poradzić ze mną! - powiedziała śmierć.

- Ale Bóg sobie poradzi!

- Czynie tylko to, co On chce - powiedziała śmierć. - Jestem tylko stróżem jego ogrodu! Wszystkie jego kwiaty i drzewa zabieram stad i przesadzam do wielkiego rajskiego ogrodu w nieznanym kraju. Ale jak one tam rosną i jak tam jest, nie mogę ci powiedzieć.

- Oddaj mi moje dziecko! - powiedziała matka i płakała, i prosiła; nagle schwyciła w dłonie dwa kwiaty rosnące w pobliżu i zawołała do śmierci: - Zerwę wszystkie twoje kwiaty, nic innego nie pozostaje już mojej rozpaczy.

- Nie rusz ich! - powiedziała śmierć. - Powiadasz, że jesteś nieszczęśliwa, a teraz chcesz unieszczęśliwić tak samo inną matkę...

- Inną matkę? - powiedziała biedaczka i wypuściła natychmiast oba kwiaty z dłoni.

- Masz tu twoje oczy - powiedziała śmierć. - Wyłowiłam je z jeziora, tak błyszczały na dnie, nie wiedziałam, że to są twoje oczy. Weź je z powrotem, są teraz jeszcze jaśniejsze niż przedtem. Spojrzyj tylko w głęboka studnie obok ciebie, ja wymienię nazwiska tych dwóch kwiatków, które chciałaś zniszczyć, i ujrzysz cała ich przyszłość, całe ich życie; patrz, co chciałaś zniszczyć i co miałaś zepsuć.

Matka spojrzała do studni i zobaczyła, ze jeden z tych ludzi stał się błogosławieństwem dla świata; jak wiele szczęścia i radości otaczało go zewsząd!

A potem ujrzała życie innego i była to troska i nędza, zbrodnia i nędza.

- I jeden los, i drugi zależą od woli boskiej - powiedziała śmierć.

- Któryż kwiat jest kwiatem nieszczęsnym, a który szczęśliwym? - spytała matka.

- Tego ci nie powiem - rzekła śmierć - ale dowiesz się ode mnie, ze jeden z tych kwiatów był kwiatem twego dziecka, widziałaś losy twego dziecka, twego rodzonego dziecka przyszłość.

Wtedy matka wydala okrzyk przerażenia:

- Który z nich był moim dzieckiem? Powiedz mi to! Ocal niewinnego! Ocal moje dziecko od nędzy! Raczej je zabierz! Zabierz do krainy bożej! Zapomnij łzy moje, zapomnij modlitwy i wszystko, co powiedziałam i co uczyniłam!

- Nie rozumiem cię - powiedziała śmierć. - Czy chcesz odebrać dziecko, czy mam z nim odejść do nie znanej tobie krainy?

A wtedy matka załamała ręce, upadła na kolana i modliła się do Pana Boga:

- Nie słuchaj mnie, jeżeli modle się przeciw Twojej woli! Ona jest najdoskonalsza. Nie słuchaj mnie? Nie słuchaj mnie!

I głowa jej opadła na piersi.

A śmierć z jej dziecięciem w ramionach odeszła do nieznanej krainy. 
sylwia k-g
http://juliabarbaragoszcz.pamietajmy.com.pl/index.php?m=Obituaries&a=Detail


Re: Pomoz mi zrozumiec...koniec wszystkiego..
miriam2  
24-03-2009 17:55
[     ]
     
Ja też nie mam Dziecka tu na ziemi. Też tęsknie za Anielką. Mam wysoki hormon DHEA i powiedział lekarz że możemy dłużej się starać o Dziecko. Ja przez śmierć córki jeszcze bardziej sę zbliżyłam z mężem. Wiem że mogę na Niego liczyć. Pozwala mi się wypłakać kiedy tego potrzebuję i mówię Mu o swoich uczuciach i bólach w sercu a On rozmawia i pozwala płakać. Potem mi lepiej. Trzeba mówić co się czuję -nie ukrywać. To będzie wracać. Też mi przykro gdy widzę wózki czy mamy w ciąży ale z serca im dobrze życzę. Wierzę w Boga wiedziałam że On tylko daje życie ale teraz wierzę w to jeszcze mocniej. Dużo się naczytałam starałam się wyjaśnić. Próbowałam wszystko odkryć by się dowiedzieć jakie są przypadki jak możan im zapobiec i wiecie co? Dałam spokój. Wiem już dużo i doszłam do wniosku że tego nie przeskoczymy. Sami lekarze nie potrafią wszystkiego wyjaśnić. Wiecie czemu? Bo tylko Bóg może dać życie. Pewnie pytacie: skoro daje czemu nam zabiera. NAm gdzie w naszej rodzinie Dziecko miałoby Miłość. Nie wiem. Dar życia pochodzi od Niego. Ufam że obdarzy moją rodzinę nowym życiem, Drugim Dzieckiem ale już ziemskim byśmy mogli się cieszyć i widzieć jak dorasta. Może oczekuje od nas wielkiego zaufania? Sam Chrystus cierpiał niewinnie. Nic złego nie uczynił i za prawdę Go ukrzyżowano. Też doznał cierpienia. Ono miało sens. Nasze też napewno ma. Pozdrawiam wszystkie mamy. Modle się za nas wszystkie.
Życzę dużo nadziei.
Mama Anielki 24tc (31.12.08-01.01.09) 


Re: Pomoz mi zrozumiec...
smutneserce  
24-03-2009 18:55
[     ]
     
...wiesz co??? opisałaś to co również ja czuję...ból, zazdrośc, może nawet złośc - wiem, że to brzmi ostro, ale czaem tak czuję. Wyczuliłam się na malutkie dzieci, kobiety w ciąży, które cieszą się ze swojego stanu, które mogą i planują jak to będzie kiedy ich ukachane dziecko pojawi się na świecie. Też często ukrywam swoje uczucia, na zewnątrz jestem twarda, uśmiecham się, a w środku wszystko we mnie krzyczy, boli i dusi z rozpaczy. Ja miałąm cieszyc się swoim maleństwem 2 października tego roku, tymczasem nie będę...zamiast szczęścia i radości jest pustka - cholerna pustka, czeluśc, nicośc. Powiem Ci, że bardzo boję się powrostu do pracy - póki co jestem na zwolnieniu - a boję się dlatego, że moja Pani dyrektor będzie rodzic 15 października - czyli jej dziecko urodzi się dwa tygodnie po tym jak miało urodzic się moje maleństwo. Nie wiem jak to będzie, kiedy będę musiec patrzec na Jej okrągły brzuch i jej radośc...nie chcę, nie wiem jak to przeżyję. Ludzie każą wziąc się w garśc...tylko jak??!!!! 
justynac
Ostatnio zmieniony 24-03-2009 18:57 przez justynac

Re: Pomoz mi zrozumiec...
aga  
25-03-2009 14:48
[     ]
     
ostatnio siostra a wlasciwie chyba cala rodzina chciala wiedziec(oczywiscie bali sie bardzo zapytac o to)kiedy planujemy dzidziusia..odpowiedzialam ze nie planujemy..a to nieprawda..bo chcemy bardzo..ale nie mam ochotyna to zeby mi sie codziennie przygladali czy juz czy nie...za bardzo by mnie to dobijalo..dlatego sklamalam..a teraz w sumie nie wiem czy dobrze zrobilam..bo chwilami wydaje mi sie ze mam pretensje do bliskich ze omijaja ten temat..a gdzies w glebi wiem ze oni nie chca mnie ranic...a jak juz porusza go to ja od tego uciekam..juz sama nie wiem czego chce i jak mam sie zachowywac.. 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...
dora21  
25-03-2009 21:37
[     ]
     
Głowa do góry napewno też zostaniesz mamą nie trać nadzieji, Bóg Cię wysłucha .Ja tez straciłam Bartoszka i mam nadzieje że Bóg pozwoli mi jeszcze raz aby zostać szczęśliwa mamą . Pozdrawiam gorąco.:) 


Re: Pomoz mi zrozumiec...
smutneserce  
26-03-2009 07:58
[     ]
     
dora21 napisał(a):
> Głowa do góry napewno też zostaniesz mamą nie trać nadzieji, Bóg Cię wysłucha .Ja tez straciłam Bartoszka i mam nadzieje że Bóg pozwoli mi jeszcze raz aby zostać szczęśliwa mamą . Pozdrawiam gorąco.:)



Witam Cię serdecznie...jak Ty sobie radzisz/radziłaś z taką wielką niepowetowaną startą?? przyznam się że mam coraz więcej tych tzw. lepszych dni kiedy dopisuje mi dobry humor, ale wiesz co...równocześnie pojawiają się wyrzuty sumienia, które mówią, "jak możesz się śmiac, przecież umarło, starciłaś swoje dziecko?" nigdy o moim maleństwie nie zapomnę, ale...te wyrzuty sumienia...
Pozdrawiemserdecznie 
justynac

Re: Pomoz mi zrozumiec...
zorka  
26-03-2009 09:02
[     ]
     
Nazywanie rzeczy po imieniu to dar, który może uchronić Cię przed depresją i duszeniem w sobie tego, co powinno wyjść na zewnątrz.
Wszystkie tu znamy te uczucia - z jednej strony życzymy przecież dobrze naszym ciężarnym koleżankom, z drugiej - zazdrościmy i pytamy w duchu "czemu nie ja".
Z jednej strony nie chcemy, by w ogóle istniało takie miejsce jak to - z drugiej, czujemy ogromną ulgę, gdy odnajdujemy osoby z podobną do naszej historią.
Twój synek odszedł z początkiem tego roku; czas, Aguś, długo jeszcze nie będzie goił i leczył.
Żałoba po śmierci dziecka trwa najdłużej...
Na własnej skórdze doświadczyłam tego, że gorzej mi było jakies pół roku, 8 miesiący, po śmierci Martynki niż na samym początku.

Zawsze powtarzam: daj sobie czas, bądź dla siebie dobra... 


Re: Pomoz mi zrozumiec...kolejne wyzwanie
aga  
26-03-2009 09:23
[     ]
     
I czeka mnie teraz kolejna ciezka proba..Moja znajoma wlasnie sie dowiedzialam urodzila chlopczyka..zywego..to straszne ale ja do konca gdzies w glebi liczylam na to ze..nie nie moge tego napisac..jestem zla na siebie ze takie mialam mysli..ona zaslugiwala na zdrowe dziecko..ale czy ja jestem gorsza od niej?jestem wsciekla na swiat na zycie na Boga!!chce mi sie krzyczec!!jak ja mam z nia rozmawiac skoro to tak bardzo bedzie bolec???a zdrugiej strony nie chce z nia zrywac kontaktu..ale tak bardzo cierpie..to takie przykre...Nasi synkowie mieli sie razem bawic..to takie niesprawiedliwe! 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...kolejne wyzwanie
bebla  
26-03-2009 10:36
[     ]
     
aga napisał(a):
> I czeka mnie teraz kolejna ciezka proba..Moja znajoma wlasnie sie dowiedzialam urodzila chlopczyka..zywego..to straszne ale ja do konca gdzies w glebi liczylam na to ze..nie nie moge tego napisac..jestem zla na siebie ze takie mialam mysli..ona zaslugiwala na zdrowe dziecko..ale czy ja jestem gorsza od niej?jestem wsciekla na swiat na zycie na Boga!!chce mi sie krzyczec!!jak ja mam z nia rozmawiac skoro to tak bardzo bedzie bolec???a zdrugiej strony nie chce z nia zrywac kontaktu..ale tak bardzo cierpie..to takie przykre...Nasi synkowie mieli sie razem bawic..to takie niesprawiedliwe!

Nasz bliski kolega, przyjaciel męża, z którym pracujemy, został ojcem. Mam myśli takie jak Ty, albo gorsze. Nie mam siły ich tłumić, nienawidzę jego, jego żony i tego, co się urodziło. Unikałam go w pracy, zanim jeszcze się urodziło, dawałam mu do zrozumienia, że nie chcę go widzieć, a on dalej podchodził, żartował. Po urodzeniu podobno nas zaprosił, żebyśmy zobaczyli to coś. Dobrze, że mąż wtedy mi o tym nie powiedział. I tak potem, kiedy się dowiedziałam o tym, że to już jest zdrowe na świecie, wpadłam w szał i skończyłam na waleniu głową w podłogę. Od tamtej pory nie chodzę do pracy. 
------------------------
Krzyś 36tc ur.29.10.2008 zm.30.10.2008
Agnieszka ur.17.12.2009
Karolek zm...(16tc?) - ur.11.08.2013 21tc
Jacuś ur.14.08.2014

Re: Pomoz mi zrozumiec...kolejne wyzwanie do bebla
ewa 19 (mama aniolka)  
26-03-2009 13:54
[     ]
     
Bebla jak ty tak mozesz pisac. Najgorszemu wrogowi takich rzeczy sie nie życzy.Nieobraz sie co teraz napisze moze jak bylas w ciazy to ktos tez tak myslal tak jak ty i stalo sie tak jak sie stalo? 

Mama Kubusia 27tc ur.8.12.2008 zm.8.02.2009
małej fasolki+12.04.2009
ziemsak mama Madzi 27tc ur.31.12.2007
http://kubuswolyniec.pamietajmy.com.pl



Re: Pomoz mi zrozumiec...kolejne wyzwanie do bebla
bebla  
26-03-2009 14:02
[     ]
     
mam wierzyć w wiedźmy i uroki? no przestań...
chociaż może to by akurat coś tłumaczyło

Nie uważam, że to, co myślę, jest dobre, bo takie nie jest. Jednak piszę o tym, bo tak myślę i sobie nie umiem z tym poradzić. Po to jest forum, aby wyrzucać z siebie to, co nas gniecie. Dziewczyny wypisują jakieś dziwaczne bajki, modlitwy. Mi się to nie podoba, ale raczej nie komentuję tego negatywnie, bo to ich prawo tak pisać, jeśli to im pomaga. 
------------------------
Krzyś 36tc ur.29.10.2008 zm.30.10.2008
Agnieszka ur.17.12.2009
Karolek zm...(16tc?) - ur.11.08.2013 21tc
Jacuś ur.14.08.2014
Ostatnio zmieniony 26-03-2009 14:20 przez bebla

Re: Pomoz mi zrozumiec...kolejne wyzwanie do bebla i Alex
buleczka  
26-03-2009 15:27
[     ]
     
Bebla, możesz pisać o tym co cię gniecie i drażni, co ci się podoba czy też nie.

Możesz też spytać jakim cudem my w czymś widzimy pomoc czy ulgę, której ty nie widzisz. Za to właśnie szanuję Aleksandrę Pietrzyk i wiele innych mam. Wiem że im nie pomaga i nie widzą sensu chociażby w Opowieści Andersena, bo kiedyś w którymś wątku tu na forum o tym rozmawiałyśmy. Ale to nie przeszkadza nam w dalszych rozmowach.

Mamy piszą że boli je widok Małych Dzieci, Niemowląt, że czują niechęć i strach przed odwiedzinami Synka czy Córeczki znajomych czy też rodziny. Ale każda Matka pisze tu o Dziecku z szacunkiem.

Ja poprostu nie rozumiem jak Matka może powiedzieć o jakimkolwiek Dziecku "to coś, co się urodziło", "tego czegoś". To niewinne Małe Dziecko, które już teraz zasługuje na szacunek i miłość bo jest Nowym Życiem. I nie ważne czy jego Matka na nie zasłużyła czy też nie - Ono na to zasłużyło! 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...kolejne wyzwanie do bebla
tacozapomniała  
26-03-2009 15:32
[     ]
     
Pisząc o drastyczności nie miałam na myśli uczucia zazdrości, zawiści itp., spowodowanych ciążą i urodzeniem dziecka przez znajome osoby. To nieco chore uczucie jest zrozumiałe, każda z nas w mniejszym lub większym stopniu tego doświadczyła. I na dłuższa metę groźne to nie jest. Dla mnie drastycznością jest słówko "to", którego używasz w odniesieniu do nowonarodzonego dziecka znajomych.Wybacz, beblo, ale uważam to za prowokację, i może się okazać, ze uraziłaś uczucia którejś z koleżanek z forum. W końcu wszystkie jesteśmy po stracie dziecka i wiemy, jaką jest ono wartoscią, tym bardziej dotyczy to dziewczyn bedących w kolejnej ciąży. Nie nazywajmy czyjegoś dziecka "czymś", bo ono nie jest przedmiotem i ma swoją godność. Beblo, Ty o tym przecież dobrze wiesz i tak naprawdę nie jesteś zła, tylko nie panujesz za bardzo nad swoimi uczuciami. Jak tam zupa i gary w dniu dzisiejszym? Pozdrawiam. Izabela S. 


Re: Pomoz mi zrozumiec...kolejne wyzwanie do bebla
bebla  
26-03-2009 16:11
[     ]
     
tacozapomniała napisał(a):
> Pisząc o drastyczności nie miałam na myśli uczucia zazdrości, zawiści itp., spowodowanych ciążą i urodzeniem dziecka przez znajome osoby. To nieco chore uczucie jest zrozumiałe, każda z nas w mniejszym lub większym stopniu tego doświadczyła. I na dłuższa metę groźne to nie jest. Dla mnie drastycznością jest słówko \"to\", którego używasz w odniesieniu do nowonarodzonego dziecka znajomych.Wybacz, beblo, ale uważam to za prowokację, i może się okazać, ze uraziłaś uczucia którejś z koleżanek z forum. W końcu wszystkie jesteśmy po stracie dziecka i wiemy, jaką jest ono wartoscią, tym bardziej dotyczy to dziewczyn bedących w kolejnej ciąży. Nie nazywajmy czyjegoś dziecka \"czymś\", bo ono nie jest przedmiotem i ma swoją godność. Beblo, Ty o tym przecież dobrze wiesz i tak naprawdę nie jesteś zła, tylko nie panujesz za bardzo nad swoimi uczuciami. Jak tam zupa i gary w dniu dzisiejszym? Pozdrawiam. Izabela S.

Masz zupełną rację, mój rozsądek też mi to mówi, ale w głowie moje myśli żyją osobnym życiem i raz się dają stłumić, innym razem nie, przeważnie nie. Kiedy nie mam ich gdzie wykrzyczeć, jest jeszcze gorzej, a pogarsza się to wtedy w postępie geometrycznym.

Dzisiaj upichciłam cycki z kuraka, mąż i kot zadowoleni. Pozdrawiam 
------------------------
Krzyś 36tc ur.29.10.2008 zm.30.10.2008
Agnieszka ur.17.12.2009
Karolek zm...(16tc?) - ur.11.08.2013 21tc
Jacuś ur.14.08.2014

Re: Pomoz mi zrozumiec...
tacozapomniała  
26-03-2009 11:00
[     ]
     
Beblo, może jednak pewne myśli lepiej zachować tylko dla siebie...? Zwłaszcza, że mają nieco drastyczny wydźwięk... 


Re: Pomoz mi zrozumiec...
aga  
26-03-2009 14:43
[     ]
     
to wszystko prawda ze to dosc drastyczne slowa..i trzeba miec wiele odwagi by je wypowiedziec..ale czy naprawde wam nigdy one nie przemknely przez mysl??bo mnie niestety tak..i wiem ze to okropne jest mi wstyd..ale to prawda..i wiecie co??moja nastepna znajoma wlasnie sie dowiedzialam urodzila..dwie takie wiadomosci w jednym dniu to za duzo jak dla mnie!!dlaczego One maja Swoje dzieci a ja nie??ja wiem ze te dzieci nie sa niczemu winne..ale moje dziecko tez nie bylo i tez mialo prawo zyc tak samo jak inne!!wiec jak tu nie miec takich mysli??chce mi sie krzyczec!!!!!! 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Aleksandra Pietrzyk  
26-03-2009 14:54
[     ]
     
Przeciz to nor,alna reakcja,zarowno bebly i agi.Wlasnie dlaczego im sie urodzily a my cierpimy?Widzimy tylko wlasne otoczenie. 
Mama Danielka
Ostatnio zmieniony 10-04-2009 23:04 przez AlexP

Re: Pomoz mi zrozumiec...bebla
Aleksandra Pietrzyk  
26-03-2009 15:00
[     ]
     
Moj syn jest zmarlym dzieckiem-nie aniolkiem,wiersze ani popwiesci nie sa w stanie mnie wzruszyc,a wedlug mojej wiary po smierci sie z nim nie spotkam bo czeka mnie czysciec,a dziecko jest w niebie.
Cierpienie tu i jeszcze gorsze tam.

Jednak dla wielu z nas cos musi przyniesc ukojenie-opowiadanie,wiersz,piosenka,sentencja.

Ja nie wiem jak dlugo bede zyla,wiec opowiesc Andersena o tym ze smierc uchronila je przed gorszym zyciem jest nie do przyjecia.A moj starszy-smierc odebrala mu brata. 
Mama Danielka

Re: Pomoz mi zrozumiec... - aga
buleczka  
26-03-2009 15:53
[     ]
     
Agnieszko,
krzycz jeśli czujesz taką potrzebę. Oczywiście że nawet ja zastanawiałam się czym zawinił mój Synek, że dostał taki los, czym my zawiniliśmy że Bóg nam go zabrał, przecież daliśmy mu wszystko co byliśmy w stanie, wszystko to co w życiu najważniejsze, miłość, uwielbienie i troskę.
Nadal nie wiem czemu my musieliśmy to przeżyć. I nadal mam żal do Boga, że jakiejkolwiek Matce każe to przeżywać.

Oczywiście że bałam się zobaczyć Małe Dziecko choć mój mąż nalegał. On wcześniej, w pracy widywał małe dzieci, młodsze, w wieku Tomcia i strasze. I uważał że skoro jemu na początku było źle a teraz na ich widok jest lepiej to ze mną będzie podobnie. I oczywiście że się bałam i niechciałam go słuchać. Tupałam, krzyczałam, kłuciłam się i protestowałam ale i tak wsadził mnie w samochód i zawiózł do brata. I choć byłam zła, trzęsły mi się ręce a serce waliło jak młot weszłam i zobaczyła - to była Mała Śliczna Dziewczynka, jak laleczka. I nie było tak strasznie jak sobie wyobrażałam i nie bolało tak mocno jak się spodziewałam. Oczywiście, że poleciały łzy. I teraz czasem jak ją widzę to też mi łezki zakręcą, ma 10 m-cy. Ale było warto. Bo dzieci to naprawdę największy skarb, który warto podziwiać.
O jej matce nie wspomnę bo już jej nie ma. Zastawiło dziecko i wyjechała.
Ale mała Wiktoria jest cudowna i nie odpowiada za błędy Matki.

Może z czasem będziesz reagować inaczej Agnieszko. Na wszystko przychodzi odpowiedni moment w życiu. Przyjdzie i dla ciebie. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...nie daje juz rady
aga  
06-04-2009 22:54
[     ]
     
ostatnio spotkalismy sie ze znajomymi w pubie..niby zwykle spotkanie a nagle nazbierao sie troche innych znajomych w tym dwie ciezarne i jedna mama polrocznego synka..reszta mezczyzni no i ja..oczywiscie kobietki zaczely rozmawiac jak to kobietki o wszystkim i o niczym..ale w koncu temat zszedl na kopniaczki maluszkow w brzuszkach na kaszki karmienie piersia i te inne sprawy..a ja??powstrzymywalam sie zeby sie nie rozplakac chcialam uciec myslalam Boze dlaczego one moga byc szczesliwe a ja nie??za co mnie tak ukarales???dusilam sie tam..nienawidze takich momentow...nie chce mi sie juz zyc..dlaczego innym uklada sie wszystko (doslownie wszystko) a mnie nic???czy ze mna jest cos nie tak??zawsze mialam pod gorke i gdy w koncu zaczelo sie ukladac wyszlam za maz bylam w ciazy mialam prace bylam w koncu szczesliwa - spadlam na sam dol..nic mnie juz nie cieszy zwatpilam juz ze jeszcze bede szczesliwa..bo jak mam byc??czuje sie niespelniona, czuje ze zawiodlam na calej lini, juz nie wiem co ze mna nie tak..nie daje juz rady......nie mam sily.....nie chce juz walczyc....bo moje zycie to walka z wiatrakami....to syzyfowa praca...ale DLACZEGO???Boze DLACZEGO??? 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...nie daje juz rady
EwelinaW  
07-04-2009 11:20
[     ]
     
Ten ciężki czas mija powoli, ból się zmienia, a my nawet tego nie odczuwamy na codzień. Dopiero po jakimś czasie czujemy,że jest inaczej.

Zrozumieć się nie da. I nie ma sensu wciąż pytanie "dlaczego?". Nikt Ci nie odpowie!! NIkt tu na Ziemi nie zna odpowiedzi na to pytanie. Wiem,że zadręczanie się nim prowadzi do jeszcze większego dołka. Nie ma sensu pytać, trzeba dać czasowi czas, a sobie na akceptacje tego co się stało. To trudne i nic na siłę. takie "pogodzenie" przychodzi samo

Co do spotkania ze znajomymi, to nie mogłaś się włączyć w rozmowę i wspominać kopniaczków Marcelka? Ja rozmawiając z przyjaciółkami o dzieciach o Zuzi też mówię. Nie jestem tylko biernym słuchaczem.

A czas na kolejne dziecko też przyjdzie. Widzisz, my z mężem po niespełna 3 miesiącach zaczęliśmy starania. I udało się za pierwszym razem. Szok. ale co z tego, jak ja za bardzo tkwiłam w swoim smutku. Zarodekk się nie zagnieździł. Nie zawiodło ciało,a psychika. Teraz jestem w ciąży i wiem,że to jest dobry czas. Jestem już spokojna, nie myślę wciąż o mojej Zuzance. Po prostu udało mi się wrócić do życia. A o tym, kiedy mamy być w ciąży, to chyba za bardzo nie my decydujemy. To nie od nas zależy.
Przytulam mocno 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Kinga i Damian  
06-04-2009 23:21
[     ]
     
Witam. Nie jestes sama. My naszego Aniolka stracilismy 10.03.2009r wiec niecaly miesiac temu. Pierwsze slowa lekarza jakie pamietam po wybudzeniu z narkozy to ze juz nigdy nie bedziemy mieli dziecka to samo powiedzial mezowi jak ja jeszcze bylam na sali operacyjnej. okazalo sie ze to nie prawda bedziemy mieli dziecko juz za rok mozemy sie o nie starac. I choc wiem ze nie zastapi ono Naszej Nicolci nie moge sie doczekac a jednoczesnie tak bardzo sie boje i wiem ze jej zawsze bedzie juz brakowac ze do konca moich dni bede zadawac sobie pytanie dlaczego ja, dlaczego my... sciskam mama
Nicolci(*)ur-zm 10.03.2009r 
Kinga i Damian

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Marta78  
07-04-2009 10:32
[     ]
     
Jest nas więcej (niestety) niż myślisz. Ja na moje maleństwo czekałam 7 lat i z jakiś nieznanych powodów musiał odejść, niepotrafie sobie z tym poradzić, niemam już siły udawać silnej i pogodzonej z losem.
Mama Patryczka 24tc 12.02.09 - 13.02.09 
Mama Patryka (24tc, 12-13.02.2009)

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Kaja05  
07-04-2009 00:25
[     ]
     
Ja przeżywam to samo...to co napisałas to jakby moje słowa, myśli, uczucia...tak bardzo to wszystko podobne. Chciałabym napisać ze wszystko będzie dobrze...ze czas goi rany ale to nieprawda. Mój synuś odszedł 4 lata temu...a ja dalej nie potrafie sie z tym pogodzić...nie wiem jak bez niego żyć... 


Re: Pomoz mi zrozumiec...
edzia26  
07-04-2009 14:33
[     ]
     
Agusiu przytulam Cię mocno i życzę Ci dużo siły i wiary na lepsze dni (nadejdą takie).
Ja po stracie Kacperka często o nim rozmawiałam, lubiałam opowiadać o jego kopniaczkach w brzuszku,o tym jaki był maleńki i dzielny po urodzeniu. To dodawało mi siły. 
Mama Natalki,Kingusi i aniołka Kacperka http://kacperektarczewski.pamietajmy.com.pl/ http://nasza-klasa.pl/profil

Re: Pomoz mi zrozumiec...
Aleksandra Pietrzyk  
07-04-2009 15:32
[     ]
     
Agus.

Nasze dzieci ozyja gdy bedziemy o nich rozmawiac,na moment,na sekunde,przeciez rosl pod twoim sercem 9 miesiecy-masz wspomnienia z nim zwiazane.mow smialo,ja jeszcze posuwam sie dalej,choc minal ponad rok zawsze mowie ze moj syn mialby 2 lata i 5 miesiecy i teraz zaczalby jezdzic na trojkolowym rowerku,pluskalby sie na plywalni ze starszym bratem,klociliby sie o zabawki i wiesz mam gdzies jak ludzie na to reaguja,to moje dziecko i lubie o nim rozmawiac.

Czas jest pojeciem wzglednym,nic nie bedzie takie samo,ale przeciez zycia nie mozna spedzic na przeplakaniu,trzeba nauczyc sie zyc w roznych sytuacjach a kazda sekunda zycia przynosi zaskakujace problemy.

Ja juz nie mam takiego optymizmu jak Ewelina,coz starosc robi swoje,ale widze jak bardzo zycie przed i po zmienilo moj punkt widzenia.Po smierci dziecka wrocilam do pracy ale na krotko,tu nikt nie lubi jak pracownik ma chore dziecko i dostalam wymowienie,ale dzieki temu okresowi przezylam w pelni zalobe.Dzis takie rzeczy z ajkich ludzie robia problemy nie sa mnie w stanie poruszyc.



Pamietam tez jedna historie mam po stracie gdy chodzilam na grupy wsparcia-urodzila martwa corke a za tydzien spalil im sie dom,pierwsza rzecza co ratowalo byly pamiatki po corce i starszy syn.Pamieta jak rodzina i zanjomi lamentowali i plakali nad domem,jak im wspolczuli,w tym nieszczesciu nikt nie zauwazyl ze pochowala corke.Dom odbudowali nawet ladniejszy,po 2 latach urodzil sie synek ,ale na zawsze w jej sercu bedzie corka i niesmak z tamtego okresu jak ludzie potrafia przejmowac sie takimi w sumie nieistotnymi sprawami i przekladac je na zycie ludzkie.

Duzo sil,a ja za niedlugo przeczytam ze jestes na forum o ciazy. 
Mama Danielka
Ostatnio zmieniony 10-04-2009 23:05 przez AlexP

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
aga  
09-04-2009 09:32
[     ]
     
mam takiego dola ze glowa boli...to mialy byc nasze pierwsze wspolne swieta..rodzinka w komplecie my i nasz Marcelek..ale jestesmy tylko my..to najgorsze swieta dla mnie..niech juz bedzie po!tak strasznie mi smutno..wiem ze kazdej z nas tutaj bedzie smutno ze nie jestem sama..dlatego przytulam Was mocno bo wiem ze Wy tez cierpicie...Swiatelka dla Naszych Aniolkow (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*) 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
aga  
09-04-2009 10:00
[     ]
     
Dzis Marcelek ochodzilby swoje imieniny...dzis skonczylby 3 m-ce..bylby juz duzym bobaskiem..pewnie by sie usmiechal gaworzyl sobie i takie tam..nie chce nawet o tym myslec..tak bardzo mi smutno.. 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
MamaAdasia  
09-04-2009 10:36
[     ]
     
Brak słów- przytulam poprostu. 

Ania- mama:
Adasia- Aniołka 36tc. 2.10.2008r. [']
Aniołka 10tc., 18.09.2007r.[']

Zuzanny Marty 18.11.2010 32/33tc
i Zofii Agnieszki 27.07.2012 39tc

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
Aleksandra Pietrzyk  
09-04-2009 15:04
[     ]
     
Swieta tak ten okres gdzie strata dziecka moze boli jeszcze gorzej gdy przy stole spotykamy sie z rodzina,z siostrami,bracmi,kuzynostwem i widzimy ich rosnace pociechy a naszym dzieciom dodajemy miesiace.

P.S.Moje 2 swieta bez synka. 
Mama Danielka

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
Aleksandra Pietrzyk  
09-04-2009 17:09
[     ]
     
Agus a moze jestes w ciazy-robilas test? 
Mama Danielka

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
AniaK-Z  
09-04-2009 18:18
[     ]
     
Nie mogę Ci pomóc bo sama nie daję rady.Też nie mam drugiego dziecka i szybko nie bedę mieć bo się boję. 


Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
aga  
17-04-2009 19:32
[     ]
     
ja juz wyluzowalam jesli chodzi o starania o nastepna dzidzie..chyba sie pogodzilam z tym ze byc moze juz na zawsze pozostana mi tylko marzenia i gdybanie co by bylo gdyby...do tej pory bylam pelna nadziei i wierzylam ze bede miec jeszcze dzidziusia..ale ostatnio tak jakos po prostu z nienacka naszla mnie mysl: a co bedzie jesli juz nigdy??nie wiem dlaczego tak nagle dopadla mnie taka mysl...moze to jakas intuicja??nie wiem juz sama..ale tak czy inaczej jestem poki co zmeczona bezowocnymi staraniami..nie mam sily nawet myslec o tym czy sie uda czy nie...moje zycie nie moze sie ograniczac ciagle do "od dni plodnych do okresu" a potem lzy zlosc smutek itd. musze w koncu cos zrobic ze swoim zyciem...nie wiem jeszcze co i jak ale musze...moze Wy macie jakis pomysl?? 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 17-04-2009 19:33 przez agaa111

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
MamaAdasia  
18-04-2009 09:38
[     ]
     
Kochana, minęło dopiero 3 miesiące, daj sobie czas. 

Ania- mama:
Adasia- Aniołka 36tc. 2.10.2008r. [']
Aniołka 10tc., 18.09.2007r.[']

Zuzanny Marty 18.11.2010 32/33tc
i Zofii Agnieszki 27.07.2012 39tc

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
zuzanka  
18-04-2009 09:50
[     ]
     
oczywiście nowe dzieciątko nie zastąpi tego zmarłego ,ale na pewno jeszcze będzie ci pisane je mieć ,ja też cały czas myślę z zazdrością o tych szczęśliwych mamach,bo ja straciłam dzieciątko w marcu tego roku-i jeszcze jest to chyba zbyt świeża rana,było to pierwsze -myślę że jeszcze będzie mi pisane mieć dzidziusia,ale wiem że o mojej zuzance nigdy nie zapomnę -i bardzo żałuję że jej nie ma w domku
aga napisał(a):
> bo ja sama juz nic nie moge pojac..podobno czas leczy rany..to dlaczego u mnie jest odwrotnie??dlaczego u mnie czas rozdrapuje je i na nowo krwawia??z dnia na dzien jest gorzej nie moge wrecz patrzec na inne dzieci na inne kobiety w ciazy..a najgorsze jest to ze przed wszystkimi udaje ze wszystko jest ok..nawet przed mezem udaje ze mnie nie rusza widok dzieci...pozostaje niewzruszona..a w srodku moje serce peka z bolu!!tak bardzo cierpie!!nie umiem sobie z tymporadzic..nie umiem sie otworzyc przed bliskimi i wykrzyczec mojego cierpienia..tylko udaje..Synku pomoz mi zrozumiec!!zazdroszcze Wam Mamom Ktore juz maja badz oczekuja wlasnie na dzidziusia..tak bardzo Wam zazdroszcze!..przepraszam Was za to..ale to prawda..mam wrazenie ze na tym forum tylko ja zostalam jeszcze ktora nie ma dzidzisia i nie jest w ciazy..a tak bardzo bym chciala...chociaz wiem ze to Nigdy nie ukoi bolu po stracie mojego Marcelka...


aga napisał(a):
> bo ja sama juz nic nie moge pojac..podobno czas leczy rany..to dlaczego u mnie jest odwrotnie??dlaczego u mnie czas rozdrapuje je i na nowo krwawia??z dnia na dzien jest gorzej nie moge wrecz patrzec na inne dzieci na inne kobiety w ciazy..a najgorsze jest to ze przed wszystkimi udaje ze wszystko jest ok..nawet przed mezem udaje ze mnie nie rusza widok dzieci...pozostaje niewzruszona..a w srodku moje serce peka z bolu!!tak bardzo cierpie!!nie umiem sobie z tymporadzic..nie umiem sie otworzyc przed bliskimi i wykrzyczec mojego cierpienia..tylko udaje..Synku pomoz mi zrozumiec!!zazdroszcze Wam Mamom Ktore juz maja badz oczekuja wlasnie na dzidziusia..tak bardzo Wam zazdroszcze!..przepraszam Was za to..ale to prawda..mam wrazenie ze na tym forum tylko ja zostalam jeszcze ktora nie ma dzidzisia i nie jest w ciazy..a tak bardzo bym chciala...chociaz wiem ze to Nigdy nie ukoi bolu po stracie mojego Marcelka... 
zuzanka

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
Marlena  
18-04-2009 10:15
[     ]
     
Aga, nie zalamuj sie. Mialas prawie donoszona ciaze, od straty minely zaledwie 3 miesiace.... To co by mialy powiedziec mamy, ktore staraja sie miesiacami, latami? Daj sobie czas. Ja wiem, ze dla Ciebie to tragedia, ale 3 miesiace to naprawde krotko. Trzymam kciuki, a Ty zyj pelnia zycia, nie licz dni plodnych itp- zyj chwila- dobry czas jeszcze przyjdzie- tego Ci zycze. 
__________________________________

Tomulek(27tc)
Dzieciątko(12tc)
Maleństwo (6tc)

Re: Pomoz mi zrozumiec...smutno :(((
aga  
18-04-2009 10:53
[     ]
     
Macie racje co do tego ze jest jeszcze wczesnie bo faktycznie minelo dopiero 3 m-ce...ale wiecie jak to jest stracilam dziecko a instynkt macierzynski zostal i to pewnie ze zdwojona sila..i dlatego tak bardzo chcialam miec dziecko..nie zeby zastapic Marcelka..bo On zawsze bedzie dla mnie utraconym ale i pierwszym dzieckiem..kazde nastepne jesli bedzie to bedzie inna istotka a Marcelka juz zawsze bedzie mi brakowac...i Nic i Nikt mi Go nie zastapi..nasza rodzina juz zawsze bedzie mniejsza o Jedna Osóbkę..co nie znaczy ze nie chcialabym aby sie powiekszala...kedys jak jeszcze bylam w ciazy maz zawsze mi powtarzal ze jak sie nasz synek urodzi to zaczniemy starania o kolejne dzieciaczki..ja sie wzbranialam przed tym bo jak to tak od razu i w ogole..teraz wiem ze nie powinnam tak mowic i chce miec chocby cala druzyne futbolowa jak to sie mowi...oczywiscie jak Bog da...ale na razie wiem ze musze odpoczac dac sobie czas i czekac po prostu co przyniesie zycie... 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 18-04-2009 10:55 przez agaa111

Re: Nie tak miało być..nie powinno Cię tam być...
aga  
01-11-2009 20:02
[     ]
     
Powinnam stać nad Twoim łóżeczkiem a nie nad grobem...Minęło już prawie 9 m-cy a ja tęsknię jeszcze bardziej...za Tobą...za utraconym marzeniem...I wciąż zadaję sobie pytanie dlaczego nas to spotkało???No dlaczego???
Światełka dla wszystkich Aniołków...Dla Ciebie Marcelku....
(*)(*)(*)(*)(*)(*) 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: Nie tak miało być..nie powinno Cię tam być...
patrycja grzybowska  
01-11-2009 21:37
[     ]
     
dla Marcelka (*) 
mama- ANDRZEJKA ur.w 24 tyg.ciązy (ur.30.11.2006- zm. 3.12.2006)
mama 6 letniej Amelki
i malutkiego Antosia

Re: To juz 2 lata...
aga  
09-01-2011 10:34
[     ]
     
To juz 2 lata jak nie ma mojego Marcelka...Mam Kubusia...jest moim oczkiem w glowie...kocham Go nad zycie...ale ja jestem zachlanna...bo chce ich obu...Marcelka tez! tu na ziemi....rozrabiali by razem...nigdy sie z tym nie pogodze..Kubus wypelnil pustke w sercu...przelalam na Niego cala swoja milosc...(chyba nawet ta do mojego meza )...ale nadal mi brak...(*)(*)(*) 
Mama Aniolka Marcelka 35tc +09.01.09 (*)(*)(*)i Kubusia (ur. 28.12.2009)
http://marcelekmazanek.pamietajmy.com.pl

Re: To juz 2 lata...
mamaMateusza  
09-01-2011 10:56
[     ]
     
dla Marcelka {{*}}{{*}}...
Dobrze Cię rozumiem, gdy myślę o drugim dziecku, chciałabym dwoje tu na ziemi ... 

*+ Mateusz 38tc i maleńki Aniołek, ziemski Miłosz
-----------------------------------------------------------------------------------------
Gdyby nasza miłość mogła Cię ocalić, nigdy byś od nas nie odszedł...

Re: To juz 2 lata...
Joannap  
09-01-2011 12:57
[     ]
     
Marcelkowi kolorowe urodzinowe światełko (*)(*)(*)... 
-------------------------------------------------------------------
"Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."


Kocham i tęsknię...



Re: To juz 2 lata...
Magdalex  
09-01-2011 20:45
[     ]
     
Światełka cieplutkie na urodzinki niebiańskie Marcelku. 


Re: To juz 2 lata...
jolek  
10-01-2011 08:11
[     ]
     
Marcelku
(*)(*)(*)(*)
Bądź szczęśliwy 
mama Kasieńki

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora