dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
Smutasek  
06-12-2008 20:50
[     ]
     
Przyniósł prezent wczoraj wieczorem... Niby ładny, bo piękną koronkową bieliznę i buty - adidasy, ładne, biało - zielone...
A dzisiaj był ale nie u mnie... U kuzynki, przyniósł jej piękniejszy prezent... Pięknego zdrowiutkiego synka...
Chyba nie muszę pisać jak mi smutno i źle... Tym bardziej, że cały dzień w robocie a potem kłótnia z mężem... Mam takie nerwy, że poleciała do ubikacji cała kolacja, wykończę się chyba niedługo...
Rok temu w mikołajki odebraliśmy wyniki z sekcji Zuzi... ;(
Kocham Cię Aniołku i tak bardzo tęsknię!
Dla Was wszystkie Kruszynki (***) 
Ola mama Zuzi Aniołka
Ostatnio zmieniony 14-12-2008 01:24 przez Aleks_a_ndra

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
kasia-m  
06-12-2008 21:53
[     ]
     
Przytulam Ci mocno....
Smutne święto,dla mnie również:)
Trzymaj się ciepło,dużo sił życzę.... 
Kasia Mama Malwinki (*+29.09.07)


Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
aniula05  
06-12-2008 23:12
[     ]
     
(*)
przytulam 
Ania MAma Remika i Marcelka ,Aniołka (04.06.2006 24 tc )i Aniołka Jasia (20.10.2007 21 tc )http://jaswiniarski.pamietajmy.com.pl

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
Aleksandra Pietrzyk  
07-12-2008 00:25
[     ]
     
Smutasku-ciesze sie ze sie odezwalas.

U mnie tez byl mi nic nie przyniosl,za to ja kupilam Dawidkoei gre,a Danielkowi malego balwanka swiatecznego wiem nie pobawi sie a ja chyba uspokajam moje sumienie juz tak nadciagniete ze jeden ma a drugi nie.

Oby w tym dniu mogly spelniac sie nasze zyczenia. 
Mama Danielka
Ostatnio zmieniony 13-04-2009 15:03 przez AlexP

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
Ola  
07-12-2008 14:23
[     ]
     
Mnie mikołaj minął ale Ethankowi kupiłam taką malusią kule śnieżną, którą jak się odwraca to snieg pada, w środku niej jest malutki aniołek. Ślicznie wygląda. Ethan lubił się bawić takimi rzeczami...Oczywiście znicze kupiłam....
Dla kazdej z Nas tą święto nie daje tyle szcześcia co kiedyś...


Ola mama aniołka Ethana 15m 


Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
Ewa1977  
08-12-2008 18:51
[     ]
     
Ściskam mocno.
Światełka dla Ciebie Zuziu
(*)(*)(*)(*)(*)(*)

Ewa, mama Aniołka Robusia 38 tc (*+21.09.2007r.) i Aniołka Fasola 11 tc (+02.09.2008r.) 


Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
ania83  
08-12-2008 19:35
[     ]
     
(*)(*)(*) dla Twojej i mojej Zuzi 
Kochamy Cię Zuziu! (*)

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
karolina.ziolkowska  
09-12-2008 07:26
[     ]
     
Światełka dla ZUZI(*)(*)(*) 
karolinaz. wybacz mi córeczko(*)(*)(*)(*)
http://martynkakamilka.pamietajmy.com.pl

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
buleczka  
09-12-2008 10:36
[     ]
     
Cześć Olu,
chyba dla każdej z nas to ciężki okres, święto zmarłych, mikołajki, gwiazdka, nowy rok.... Jest ciężko, wiem o tym. W zeszłym roku wszystko wyglądało innaczej. Odebrałaś wyniki sekcji - wiem że to nic przyjemnego ani pocieszającego, generalnie to coś i jednocześnie nic. Wiem że jest ci strasznie ciężko. Przytulam cię mocno i trzymam kciuki za lepsze święta, żebyście się nie pokłócili i żeby kolacja w kibelku nie wylądowała :)))
Co się stało Olu??? Nie szkoda było tej kolacji??? NIe byłaś później głodna???

P.S. Prezent na Mikołajki??? Ja urodzinowy dostałam z nawiązką, nawet za gwiazdkę, noszę w sobie dzidziusia, nowe życie... Ale nie potrafię w pełni tryskać radością z Mikołajek, w zeszłym roku trzymałam Tomcia w ramionach, widział conajmniej 4 swiętych Mikołajów, dostał mnóstwo prezentów, był szczęśliwy, radosny i uśmiechnięty... a dziś ... mogę mu postawić Mikołajka, Aniołka i choinkę na święta na pomniku, tyle mogę. Nigdy święta nie będą już takie same.

Przytulam mocno 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
Smutasek  
09-12-2008 19:34
[     ]
     
Hej Buleczko!
To się stało, że nerwy takie miałam, zawsze w taki sposób się to wszystko kończy jak mam jakiś stres, albo nerwy. Wiem, powinnam się cieszyć, że komuś jest miło na tym świecie, że jest szczęśliwy, ma upragnionego dzidziusia, ale nie umiem. Zazdroszczę! I przykro mi strasznie, że nie mogę swojego dziecka przytulić, że nigdy nie było mi to dane.
Nie wiem co ja mam robić, ale nie wyobrażam sobie zobaczyć tego maleństwa. Wiem, że albo się poryczę przy nim, albo będę miała doła przez miesiąc, albo i dłużej... 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
buleczka  
09-12-2008 21:50
[     ]
     
Hej Olu,
a czy przypadkiem nie boisz się najbardziej tego, że jak zobaczysz to dziecko to się poryczysz jak dzieciak, że nie będziesz mogła opanować łez, złapać oddechu w chisterii, że załapiesz doła i wpadniesz w depresję, a dodatkowo zrobisz przy wszystkich z siebie rozryczaną idiotkę nadającą się na leczenie u psychiatry, a no i oczywiście wystraszysz młodych rodziców i sprawisz im przykrość??????
Kiedy mąż oznajmił mi że jedziemy do jego kuzynki zobaczyć jej trójkę dzieci 8lat dziewczynka, dwóch chłopców 3 i rok takie właśnie myśli chodziły mi po głowie. Prosiłam, błagałam, jęczałam, krzyczałam, demonstrowałam złość np. nie robiąc objadu, nie wyrzucałam do kibelka bo całe życie babcia powtarzała że jedzenie trzeba szanować bo kiedyś mogę o marzyć aby to zjeść. I tak pojechaliśmy. I wcale nie było tak źle!!!!!!!!! Było warto!!!!! Więcej strachu niż to warte!!!! 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
Smutasek  
09-12-2008 22:47
[     ]
     
Tak śmiesznie trochę, bo i tu Ci odpowiadam, i tu, ale lubię z Tobą rozmawiać...
Pewnie, że się boję. Jak się nie rozryczę przy nich, to się rozryczę w domu i to na bank. Nie wiem czy jest sens oglądać tego małego, już teraz mam wystarczającego doła :( Myślę, żeby w końcu pójść do tego psychologa, bo chyba mnie deprecha złapała, ale z drugiej strony nie chcę - to tak jak bym się poddała, jakbym nie dała rady... A wiem, że to mi potrzebne i tu też dylemat. Wiesz, to tak jak bym się przyznała do porażki, a przecież miałam być silna... Tylko po co? 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
krzewa  
09-12-2008 11:23
[     ]
     
u mnie nie byl, wcale nawet nie chcialam aby przychodzil. Chcialam tylko jechac do mojego synka i zawiezc mu male drobiazgi od Mikolaja. Wiem ze robie to dla siebie, bo on przeciez ma lepsze prezenty tam na gorze w Aniolkowie.
Nie wiem tylko jak sie ustrzec przed zyczeniami swiatecznymi, nie chce slyszec zadnych Wesolych Swiat, bo ja ich miec nie bede i miec nie zamierzam. Moje mialy byc z choinka, koleda i malym Synkiem na reku :( No wlasnie, mialy :'( 
Mama Aniolkow moich ukochanych... 'Aniol przybyl i odlecial. Raj jest jego domem'.

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie...
Smutasek  
09-12-2008 19:38
[     ]
     
Wiesz, to zależy jaką masz rodzinkę... Nasze pierwsze święta "po" były inne niż wszystkie. Wiadomo za sprawą tego co się stało, ale moja ciocia z mamą wymyśliły, że żeby przypadkiem nikt nic głupiego do nas nie palnął (wiecie jak to jest, czasami ktoś sobie nie zdaje sprawy, że może nas czymś zranić) to staniemy wszyscy razem przy stole, głośno powiemy "wesołych świąt" i tylko każdy od każdego weźmie kawałek opłatka. I tak było... Mam nadzieję, że i w tym roku będzie podobnie... Bo pomimo tego, że minęło ok. 1,5 roku to dalej łatwo mnie zranić...
Życzę powodzenia! I żebyśmy wszyscy jakoś znieśli te trudy.
Dla naszych Aniołeczków (***)
Tęsknimy Zuzieńko... 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
Smutasek  
09-12-2008 20:00
[     ]
     
Teraz mam taki problem (tak nawiasem to mam same problemy, ale to jeden z nich).
Otóż, jeszcze zanim ta moja kuzynka urodziła dzidziusia to gadałyśmy na temat ciuszków, które mieliśmy dla Zuzi. One leżą u mojej mamy na strychu, wiem, że ona w nich grzebała. Chciała sobie część wziąć... A problem jest w tym, że ja sobie nie wyobrażam tego, że inne dziecko mogło by nosić ciuszki mojej córeczki. Oczami wyobraźni widzę jak mi przykro jak widzę tego małego w tych ciuszkach... Już ryczę... Wiem też, że te ciuszki tam leżą i ktoś by mógł z nich korzystać.
A teraz trochę o mojej kuzynce - gdyby nie było między nami takiej rozmowy, to może i byłoby mi łatwiej. To to co kuzynka mi odpowiedziała na to co psycholog mi powiedział, że nie powinnismy nawet drugiemu dziecku zakładać, jeśli takie będzie "po co wam swiadomosc, ze to tam lezy i czeka na nic" - bardzo mi się miło zrobiło, bardzo... I jeszcze to "moze trzeba by sprac z nich metke "ubranka Zuzi" i niech beda ubrankami jakichs innych dzieci, moze do was wrocą, jak bedziecie chcieli, a jak nie to nie" Tutaj chodzi o to, że ona właściwie sobie myśli, że jak my jej pożyczymy te ubranka to będzie nam super miło i tak naprawdę ona ich nie potrzebuje, bo mówiła, że ma tyle, że spokojnie ma w co małego ubrać.
Poza tym niektórymi rzeczami się porządziła sama nie pytając o nic.
Co byście dziewczyny zrobiły na moim miejscu? Pożyczyły byście czy nie? Mam na serio wielki dylemat! 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
ania83  
09-12-2008 21:51
[     ]
     
Może jestem egoistką, ale ja niestety nic bym nie oddała, no chyba że wiedziałabym, że ktoś ma wyjatkowo trudną sytuacja, chociaż może wtedy kupiłabym takiemu dziecku jeskieś inne ciuszki. Ja wszytskie ubranka Zuzi, wsztsko co dla niej kupiliśmy schowałam do szafy i nie mam najmniejszego zamiaru nikomu tego dać. Ja wiem, że to nieładnie wygląda z mojej strony, ale tak chcę i tak też zrobię. Może dopiero jak kiedyś zdecydujemy się dzidziusia to dla niego je przeznaczymy.
A to co powiedziała Twoja kuzynka, to szczyt bezmyślności, ale my niestety nie poradzimy nic na to, że ludzie mówią nam rzeczy, które tak bardzo nas ranią, a oni nie zdają sobie z tego sprawy. Bardzo mi przykro z tego powodu. A kuzynką się nie przejmuj skoro ma w co ubrać swoje dzieciątko.
Pozdrawiam!
(*)(*)(*) dla naszych Aniołków 
Kochamy Cię Zuziu! (*)

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
Smutasek  
09-12-2008 22:05
[     ]
     
Dzięki Aniu, ja też tak myślałam, że to trochę egoistyczne... Nie cierpi ani z głodu, ani z nędzy, po prostu ma taki kaprys dziewczyna. Ludzie nie rozumieją "takich jak my" dopóki nic złego się im nie stanie. Niech im będzie jak najlepiej w życiu, ale mogli by się wykazać odrobiną wyrozumiałości.
Dla naszych Zuziek (***) 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
buleczka  
09-12-2008 22:25
[     ]
     
Ja od razu powiedziałam wszystkim, że mogę oddać wszystkie rzeczy codziennego użytku tj. oliwki, kremy, balsamy, witaminy, espitikon (miałam ok 15 szt.) itp. asortyment. Od razu zaznaczyłam jednak że to wszystko co mogę dać po Tomciu, resztę rzeczy chcę zatrzymać. Nie widzę powodu aby je wydawać. Przez osiem miesięcy odkładałam wszystko z myślą o następnym dziecku za kilka lat, jak z Tomciem będzie lepiej, stabilniej, i zdania nie zmieniłam. Nie widzę sensu wydawać czegoś po to żeby komuś sprawić przyjemność, a potem kupować nowe bo mi będą potrzebne. Planuję następne dziecko więc rzeczy mi się przydadzą. ... Dziś patrzę na nie i trochę się boję jak zareaguję widząć nowego dzidziusia w ubrankach Tomcia. Strach i lęk jest, czy ubranka to nasilą czy złagodzą, nie wiem. Przyznam że na razie nie wziełam ich do ręki. Nadal leżą w przeszklonym regale tak jak leżały w tym samym miejscu, codziennie je widzę przez szybę i nie ciągnie mnie aby je wziąć do ręki, przynajmniej na razie, a swoje już nad nimi wypłakałam.

Jeśli chodzi o życzliwych to mi parę osób powiedziało że powinnam wydać wszystko po zmarłym dziecku, bo:
1. na mnie to źle działa - bo ryczę, i tak bym ryczała, bo ból rozrywa mi serce, przestałam bo chyba łez brakło i jakoś to sobie wytłumaczyłam; bo nie spakowałam rzeczy w karton, nie rozmontowałam regału i nie wyniosłam do piwnicy - przecież ubranka by tak przeszły wilgocią, może by zgniły i przeszły bakteriami i brzydkim zapachem stęchlizny, i jakbym je wtedy dziecku założyła - to logika i rozsądek nakazały wybranie lepszego rozwiązania i pozostawienia ubranek w domu; owszem mogłam je schować w pawlaczu ale po co, przecież od wspomnień nie chcę uciekać tylko stawić im czoło
2. źle się kojarzy - bo dziecko które je nosiło nie żyje - ale kiedyś żyło i było cholernie wesołe i szczęśliwe, i napewno ubranek nie skaziło
3. ściągnie zło na drugie dziecko, bo po zmarłym żywemu nic się nie daje - pierdoły i zabobony; cioci zmarła druga córka na intensywnej, nie oficjalnie wiadomo że tlenu brakło w inkubatorze i nikt nie zauważył bo wtedy był jakiś ważny mecz o mistrzostwo świata, rok później urodziła się trzecia córka, dostała wszystko po tamtej i nic jej nie jest, zdrowa, śliczna jak laleczka dziewczyna, mądra i rozgarnięta.

Moje wyjaśnienie i rozumowanie w tych kwestiach do dziś jest takie samo. Wiem i myślę swoję, i tłumaczę to ludziom jasno i wyraźnie, i śmieję się im w oczy jak slyszę podobne brednie.

Zrobisz jak uważasz, sama zdecyduj.

P.S. Ludzią chcą dobrze tylko nie zawsze ta dobroć jest dobrem dla nas. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
Smutasek  
09-12-2008 22:42
[     ]
     
Buleczko, ona chce zrobić dobrze, ale tylko sobie. Ja nie chcę, żeby ludzie się użalali nade mną, nie chcę! Nigdy tego nie lubiłam, ale można by było trochę czasem pomyśleć, zastanowić się, bo co komu szkodzi? Może też by była inna sytuacja gdyby powiedziała, że jej to jest naprawdę potrzebne, ale nie... Uważam dlatego, że to taki kaprys. A może złośliwość? Może w ten sposób chce zakomunikować "zobacz, ja mam swoje szczęście, mi się udało - tobie nie"? Nie wiem już o co chodzi... Może jestem przewrażliwiona?
I dzięki za odpowiedź :)
P.S. Uwielbiam rudziutkie maleństwa, może to się bierze z tego, że mam młodszą siostrę, która ma rude włosy - piękna dziewucha! Zawsze chciałam mieć takie rude dzieciątko, Zuzka raczej ciemne by miała, bo i ja, i mąż jesteśmy brunetami. Ale takie słodkie malutkie rudziutkie... Takie małe kotki :)
Dla Tomusia (***)
I dla wszystkich Aniołeczków - nie tylko tych "złotych" (***) 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
joanna30  
10-12-2008 01:03
[     ]
     
Olu - nie rób nic wbrew sobie, jesli nie chcesz dawac to nie dawaj. Twoje prawo, a co inni pmysla? bo to pierwszy czy ostatni raz 'cos' pomyslia? :) 


Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
Aleksandra Pietrzyk  
10-12-2008 01:14
[     ]
     
Ja patrze tez z egoistycznej strony i nie dalabym.
Kuzynka wiedziala ze bedzie dziecko wiec musimy mu zapewnic byt emocjonalno materialny.
U mnie byla troche inna sytuacja ja czesc tych malych ubranek po prostu wydalam do specjalnego sklepu,a reszte w tych w ktorych chodzil Danielek tez,zostawilam te w ktorych nie chodzil no i po starszym synku-ubrania juz za drugim razem sie niszcza,i teraz gdybym miala kolejne dziecko kupilabym nowe.
Olu nie rob niczego na sile ani wbrew sobie,to ubranka Zuzi dla niej przeznaczone . 
Mama Danielka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
krzewa  
10-12-2008 09:54
[     ]
     
Ja nie mialam duzo Alusiowych ubranek, ale te, ktore mialam, zostawilam sobie. Beda albo dla nastepnego dzidziusia albo beda po prostu lezaly w pudelku razem z innymi Alusiowymi rzeczami.
I uwazam ze to normalne. Przeciez niektore matki nawet jak ich dzieci wyrastaja z ciuszkow to tez jest im szkoda niektore rzeczy oddawac. A one przeciez maja swoje dzieci na wyciagniecie ramion, nie musza miec namacalnych dowodow ze ono bylo. 
Mama Aniolkow moich ukochanych... 'Aniol przybyl i odlecial. Raj jest jego domem'.

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
joanna  
10-12-2008 10:35
[     ]
     
Smutasku ja też nikomu nie oddałam żadnej rzeczy po Juleńce, one były jej były wywiezione i przez 1 roki 9 miesiecy ich nie widziałam ale miałam świadomość ze są jedyne które miałm przy sobie to pieluszka i kaftanik i nie wyobrażałam sobie żeby inne dziecko je nosiło , maz je przywiózł jak byłąm w szpitalu do odebrania ze szpitala kazałm wziąc te same rzeczy co były naszykowane dla niej nadal uważałam i uważam że były najpiękniejsze kupione na ten szczególny dzien szczęsliwego powrotu do domu tak może to egoistyczne ale mam do tego prawo i ty też, wiedziałam że Juleńka bedzie miał w przyszłości rodzeństwo i widziałam ze te rzeczy zostaną dla niego, normalną rzeczą jest że młodsze dzieci chodzą w rzeczach po starszych wiec nie widze powodu dla którego miałby ich nie nosić, czasem troszke cieżko jak patrzyłąm jak synuś był w rzezcach Juleńki ale bez tego też cieżko ...on mógł ale nikt inny i te rzeczy nadal są i pozostaną dla kolejnego bobasa jesli Bóg na to pozwoli ale oddać bym ich nie oddała , nie słucham żadnych zabobon ze po zmarłym dziecku czy coś,nie mój synuś ma rzeczy po Aniołku....swojej siostrzyczce 
joanna mama anielskiej Juleńki 21-22.10.05(*) i Igorka 24.07.07 i małego Bartoszka 07.09.2010

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
kasiek2  
10-12-2008 19:15
[     ]
     
Ja dla mojego Synka kupiłam tylko dwie rzeczy. Zaraz na początku ciąży zanim jeszcze dowiedziałam się że jest bardzo chory. Kupiłam wtedy śliczne zielone skarpetusie i koszulkę z zieloną rybką.Mam też ubranka po starszej córeczce które miały być dla niego. Niestety nie zostały one nawet wyciągnięte z kartonów.Będą czekac na następnego dzidziusia jeśli jeszcze kiedys będziemy go mieć.A skarpetki i koszulke trzymam razem ze zdjęciami Bartusia z USG i moimi zdjęciami jak był u mnie w brzuszku. Wyciągam je czasem i przytulam. I choć nigdy mu ich nie założyłam są to jego ubranka i nigdy bym ich nikomu nie oddała. Zrob tak jak Ci podpowiada serce, jeśli czujesz że chcesz je miec zostaw je sobie i nie przejmuj sie nikim. 


Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
EwelinaW  
10-12-2008 20:36
[     ]
     
Jest to kwestia indywidualna,ale ta kuzynka to nie mądra (mówiąc wprost-KRETYNKA!!),żeby pójść i sobie grzebać w rzeczach Twojej Zuzi.
Ja wszystkie ubranka mojej Zuzi popakowałam bardzo dokladnie i wyniosłam do piwnicy. Sporo rzeczy oddałam moim koleżankom. To były rzeczy,których Zuzia nie zdążyła założyć. Wszystkie podpisane na metkach i wiele,wiele innych zostały. Chciałam jeszcze przebrać dla koleżanki z roku,której urodziła się córeczka,ale nie mam siły tam zaglądać. Zabawki,łóżeczko chcieliśmy oddać do domu samotnej matki,ale pewna mądra osoba podpowiedziała nam,abyśy zostawili, a jak się urodzi kiedyś dziecko i nie będziemy miali siły z nich korzystać,to wówczas oddamy. I to była słuszna decyzja. Zabawki i złożone łóżeczko stoją w pokoiku,który był przygotowany dla Zuzanki. Jak przychodzą do nas znajomi z dziećmi,to przynajmniej te mają się czym pobawić i się nie nudzą. Córeczka moich znajomych spytała mnie dlaczego Zuzia sobie nie zabrała tych zabawek,bo przecież są takie piękne.:))Musiałyśmy z jej mamą tłumaczyć,że Zuzia ma najpiękniejsze zabawki,a poza tym miała za małe rączki,że zabrać wszystko i zabrała swojego ulubionego misia.:)
Na rzeczy "wyjątkowe",jak ulubiony kocyk,ubranko,w którym odeszła, pierwsza łyżeczka,itd,itp..zreobiłam "skrzyneczkę pamięci" i uważam,to za dobre roziązanie,bo kiedy chcę do niej zaglądam, przytulę sie do kocyka,pobawię ulubionymi dzwoneczkami.Taka moja mała świętość,którą nie chce się afiszować i która nie kusi każdego swym widokiem,aby zaglądać. Niepozorna skrzynia na zabawki,do której dostęp mamy tylko z mężem. Dzieci też nauczę,że beze mnie nie wolno jej wyciągać.:)

Właśnie odezwała się do mnie koleżanka o której pisałam wcześnie ( ta od tekstu:"masz szcęście,że cie to ominęło"). Biedna użala się,że mały zaczyna chodzić,a jej się płakać już chce i mimo tego,że codziennie jest jej mama u niej,to nie ma siły. No cóż...chyba nie dociera do niej jakie ma szczęście,że mały chodzi i ile jest mam,które patrzyły jak dzieci nie mogą chodzić. IDIOTKA!!!!!!!!!!!!!!
Takim negatywnym akcentem kończę mój wpis,bo same niecenzuralne słowa mi się cisną na usta.
pa 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
Smutasek  
10-12-2008 21:36
[     ]
     
Dzięki dziewczyny, po raz kolejny uświadamiacie mi, że jednak jestem normalna tylko życie mi trochę dokopało i stąd się to wszystko bierze. A już myślałam, że to ja jestem jakąś kretynką i egoistką bo nie wyobrażam sobie jak inne dziecko będzie chodziło w tych ubrankach. Kuzynka, szkoda gadać, pamięta o nas jak jej źle w życiu, a jak jej lepiej to wtedy się mądruje i zraża do siebie wszystkich. A niech się nawet na mnie obrazi, nigdy za nią nie przepadałam.
Dzięki jeszcze raz...
Dla naszych Aniołeczków (***)
Kochamy Zuzieńko...!!! 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Co byście zrobiły na moim miejscu?
krzewa  
11-12-2008 11:26
[     ]
     
Ewelinko, a moze spytaj ja, czy chcialaby sie zamienic? bo ja gdy mowie o swoich wakacjach w te swieta (plaza, ciepelko etc.) to prawie kazdy mi mowi, ze mi zazdrosci. Ale gdy jedna bardzo dobra kumpele (z rocznym berbeciem i w ciazy) zapytalam wtedy, czy na pewno chcialaby sie zamienic? to mina jej zrzedla i jakby dopiero wtedy zrozumiala :( 
Mama Aniolkow moich ukochanych... 'Aniol przybyl i odlecial. Raj jest jego domem'.
Ostatnio zmieniony 11-12-2008 11:27 przez krzewa

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
Smutasek  
14-12-2008 01:29
[     ]
     
Wesprzyjcie mnie dziewczyny, bo ja już niedługo na serio nie wytzymam!
Dziś impreza urodzinowa męża, u nas w domu pobił swojego kolegę.. :(
K... z każdej strony problemy! Czy ja do jasnej cholery nie zasłużyłam w tym pierd... życiu na to, żeby chociaż na chwilę odpocząć od tego wszystkiego? Z każdej strony jeden wielki grzyb!!!! Mam się rozwodzi, mnie pewnie też to czeka w niedługim czasie... :( A tak kochałam (kocham?) swojego męża... Ale z nim nie da się już żyć... Co ja mam do cholery robić?? Co ja do cholery takiego zrobiłam, że wszystko mi się wali na łeb? Chcę umrzeć!!! 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
Aleksandra Pietrzyk  
14-12-2008 02:09
[     ]
     
Smutasku-dlaczego pobil opisz czego dotyczyl spor.

Kochana kazdy z nas ma ciemne dni ,nie poddawaj sie ,wiem nie jest latwo ale nie mozesz zyc problemami mamy,taty czy innych.Sa dorosli niech sami rozwiazuja swoje problemy.Ty musisz skupic sie na swoich.
Przytulam. 
Mama Danielka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
angela952  
14-12-2008 04:20
[     ]
     
Aleksandra ma rację. Nie możesz skupiać się na problemach innych - chociaż wiem, że czasem nie jest łatwo. Sama martwię się o przyszłość brata tylko.. to sie odbija na moim, świeżym jeszcze małżeństwie.
Kiedy niedawno wychodziłam za mąż (19 lat) cały świat był dla mnie kolorowy. Byłam w ciąży, wychodziłam za mężczyznę, którego kocham bez granic, ale teraz, po stracie mojego maleństwa wszystko się zmieniło :( Pewnie, że nie mogę się poddawać, bo mam męża, który mnie kocha i ja kocham Jego, ale to straszne przeżycie zmieniło mnie diametralnie. Wiem jednak, że trzeba żyć dalej... koniecznie. 


Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
buleczka  
14-12-2008 11:01
[     ]
     
Eh, Olu nikt jeszcze nie umarł od tego że dostał w pysk. Nie piszesz co się stało między panami i co skłoniło twojego męża to takiego wybuchu. A może mu się należało, może mąż stanoł w twojej obronie a może w obronie waszego dziecka? Nie twierdzę że twój mąż zrobił dobrze czy też źle, z jakiegoś powodu dał mu jednak w pysk i myślę że musiał mieć dobry powód. Choć to oczywiście nie po chrześcijańsku, nie mówię że sama bym tego nie zrobiła, gdyby zaszła taka konieczność. :)))

Wiem że się przejmujesz, ale nie bierz tego aż tak do siebie, bo się wrzodów na żołądku nabawisz. Z mężem pogadaj (nie krzycz tylko na niego bo wtedy do nieczego nie dojdziecie) jak wytrzeźwieje, spytaj, pogadaj. A tamtym się nie przejmuj żona przyłoży mu lód, nałoży grubą wartwę kremu i siniaka nie będzie widać. Jak dostał za "należne" i się obrazi to widocznie tak musiało być. Faceci szybko się godzą. Może się pogodzą i za m-c nie będą pamiętać. Zależy ci na nich???

Pamiętaj że wszystko jest losem zapisanym przez Boga prowadzącym nas do jakiegoś celu.

P.S. Pisałaś o rudzielcu. Ja mam naturalne ciemny brąz, prawie czarne włosy, mąż jest ciemnym blondynem. Ja ma proste włosy, on kręcone. Tomcio urodził się z długimi, czarnymi, gęstymi i kręconymi włoskami, i brązowymi dużymi oczami. Z czasem nabawił się, jak każde dziecko ciemieniuchy, włoski wypadły razem z nią. Zrobił się łysawy. Potem na ich miejsce wyrosły cienkie, rude-marchewkowe kręcone krótkie włoski a jego duże piękne oczy zmieniły kolor na niebieskie, błękitne jak przyjrzysty, czysty ocean... Jak widzisz można mieć rudzielca... Wszystko przed Tobą.

Przytulam mocno, więcej wiary we własnego męża - małżeństwo powinno się wspierać, chronić i bronić, i oczywiście kochać :))))

Będzie dobrze 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
Aleksandra Pietrzyk  
16-12-2008 02:24
[     ]
     
Olu co slychac? 
Mama Danielka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
AniaPi  
16-12-2008 17:06
[     ]
     
Olu - po pierwsze - nie oddałabym rzeczy po dziecku, jeśli nie czulabym się gotowa na to. Po drugie - olej kuzynkę. Po trzecie - pogadaj z mężem. Po czwarte - przytulam mocno. Odezwij się. 
Ludzie odchodzą, ale miłość pozostaje.

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
Smutasek  
18-12-2008 18:46
[     ]
     
Hej dziewczyny! Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, komputer padł, a właściwie klawiatura i trzeba było naprawić.
Mąż z kolegą się pogodził, ale to też nie do końca o to chodzi. Ciągle coś wyprawia i mi wstyd za niego. No bo jak to tak, ludzie do niego na imprezę przychodzą a on... Nieważne, było minęło, w każdym razie za dużo wypił i w sumie nawet nie pamiętał co się stało... Ja już wiele razy z nim chciałam pogadać, ale się nie da. Ciągle się kłócimy i jak na razie nie wygląda, żeby miało być lepiej, bo po kłótni jest jeden, góra dwa dni w miarę sympatycznie, a potem to samo. Ach szkoda gadać. A mamą zawsze się będę przejmowała, bo pomimo tego, że to bardzo mądra kobieta i ma złote serce, to zawsze dostaje po tyłku. Ale to tak jest, masz miękkie serce, to musisz mieć twardą...
Dzięki dziewczyny za wsparcie, może trochę przewrażliwiona jestem, a do tego jeszcze te trudne dni w miesiącu... Wiem, tłumaczę się ale jakoś się muszę usprawiedliwić ;) Za bardzo emocjonalnie chyba podchodzę do niektórych sytuacji... Dzięki Wam bardzo babeczki!
Tęsknię Zuzka! Wszystko byłoby inne, gdybyś tu była, ja wiem... Kocham Cię nad życie! 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
Aleksandra Pietrzyk  
18-12-2008 19:08
[     ]
     
Dobrze ze sie odezwalas. 
Mama Danielka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
EwelinaW  
18-12-2008 19:13
[     ]
     
My z mężem też tak mieliśmy,że się kłóciliśmy a potem dwa dni spokoju i znów. wiele razy ze sobą rozmawialiśmy,czasami on mi coś wykrzyczał,gdy juz nie mógł patrzeć,że chodzę zapłakana, a ja jemu,że dlaczego nie mówi!!Doszliśmy do ładu. Muszę powiedzieć,że nasze małżeństwo się wzmocniło,że relacje są bardziej dojrzałe. Trzeba czasu i mnóstwo cierpliwości. I nic się samo nie naprawi. 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
Smutasek  
18-12-2008 23:43
[     ]
     
U nas Ewelinko było lepiej zaraz po stracie. Wtedy wiedziałam, że mam mężczyznę, na którego mogę liczyć w każdej sytuacji. Wtedy zakochałam się ponownie w moim mężu, był dla mnie ogromnym wsparciem. Dzisiaj On jest bardziej niezdecydowany niż ja! To ja mocniej stąpam po ziemi, ja potrafię się wykłucić o swoje, powiedzieć głośno co myślę, a kiedyś tak nie było. Ja wiem, że takie tragedie zmieniają ludzi, ale gdzie się podział mój męski facet, który nie stoi oporem na wszystkie moje propozycje? A jak słyszę, że on chce dzidziusia ale jednak nie to mi się słabo robi. Nie chce go do niczego zmuszać, ja też się boję tego co będzie, ale jak widzę jak moje kolejne koleżanki, kuzynki rodzą śliczne bobasy to mnie ściska...
Dla naszych Aniołeczków (***) 
Ola mama Zuzi Aniołka

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
EwelinaW  
19-12-2008 16:11
[     ]
     
Musisz dać mu czas...to trudne,ale to my kobiety jesteśmy silniejsze i musimy też być mądrzejsze, to wszystko wychodzi w takiej sytuacji.
My staramy się o dzidziusia,ale mój mąż też miał takie motywy,że mi mówił "może,jednak nie?"I uwierz mi,też mnie wściekłość brała,zaciskałam zęby i poduszkę,żeby nie slyszał jak płaczę. Po prostu się boją,jak my.
Zyczę Wam duzo zrozumienienia 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: Mikołaj był.... Niby u mnie, niby nie... Ja już nie mogę tak dalej...
buleczka  
19-12-2008 16:57
[     ]
     
Olu, u nas było tak, że czasami to ja mówiłam "może już czas", bo ja poczuła, że ja sobie to wszystko poukładałam, że jestem gotowa pokochać nowe dziecko nową miłością. A czasami mówiłam "nie teraz, jeszcze nie". Czasem mąż że chce, a czasem że bo za wcześnie. Bolały jego słowa, a przecież zdarzało mi się mówić to samo. Dużo rozmawialiśmy i stwierdziliśmy, że damy sobie czas do przyszłego roku, poukładamy na spokojnie uczucia, tak aby nowe dziecko nie było Tomciem (wiecie co mam na myśli).
:))) I mamy Groszka, mała "Kinder Niespodzianka", podobnie zresztą jak Tomcio, choć Groszek jest niewątpliwie większym zaskoczeniem, o Tomka staraliśmy się trzy lata.

Powodzenia dziewczynki, trzymam kciuki.... wyluzujcie trochę a napewno się uda!!!! 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora