dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
05-06-2008 18:45
[     ]
     
Witam,
jestem ciekawa czy znacie jakieś zabobony dla ciężarnych, co o tym sądzicie i czy waszym zdaniem warto w to wierzyć.

Ja słyszałam choćby o takim, że ciężarnej nie wolno chodzić na cmentarz bo to może ściągnąć duszę i choroby osoby zmarłej na dziecko w łonie matki.

Ja chodziłam w ciąży na cmentarz do mojej babci, była dla mnie jak matka. Kiedy Tomuś się urodził był przez pierwsze 2 tyg. niezwykle do niej podobny. Miał jej oczy, jej rysy, takie jak babcia czarne kręcone włoski. Tak jak ona wkurzał się jak dotykała go pielęgniarka i uśmiechał jak dotykał lekarz. Kiedy nie miał ochoty na badania darł się w niebogłosy jak babcia, tyle że u niej nie było to tak niebezpieczne. Kiedy się złościł miał identyczny jak babcia grymas złości i irytacji na twarzy, ... identyczne.... wszyscy powtarzali wykapana babcia... Gdy skończył 2 tyg, wizualnie zrobił się wykapany tatuś, ale zachowanie, fochy i ten specyficzny grymas złości pozostał po babci...
babcia chorowała na cukrzycę, zdiagnozowano podejrzenie wody w płucach i wykonano zdjęcię, zanim dotarło na oddział ... zmarł na zator płucny...
Tomuś miał wrodzone wady twarzoczaszki z parę innych wad, o których już pisałam, zmarł z powodu zatrzymania krążenia w wyniku wystąpienia obustronnych olbrzymich odm płucnych, lekarz dyżurny tak to zdjagnozował i odbarczył oba płuca ... prześwietlenie płuc zrobił po fakcie... sekcja wykazała odmę śródpiersiową i niedodmę płucną... to nie płuca powinien był odbarczyć...

Czy sądzicie że te zabobony mają w sobie coś z prawdy? Czy tylko mi się wydaje? 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
Styś  
05-06-2008 19:35
[     ]
     
Zdecydowanie nie dajmy się zwariować. Dość doświadczylismy by jeszcze wierzyć w różne pomysły, które przysparzają nam zmartwień, wnoszą niepotrzebny niepokój i strach. Jakie jest żródło takich pomysłów - głównie niewiedza. Nie polecam, a sama nie słucham i prostuję tych co usiłują mnie przekonać. Bułeczko geny sprawiają, że nasze dzieci są do kogoś podobne, że wyglądają i zachowują się jak ktoś z rodziny. My możemy kształtowac dzieci, wychowywać je tak jak potrafimy, każdy człowiek jest niepowtarzalny, choć do kogoś podobny. Polecam artykuł z "Gościa Niedzielnego" http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6&art=1210310637&dzi=1104785534. Polecam traktowanie tego co nam mówią z przymrużeniem oka, dbajmy o swoje dobre samopoczucie :). 

Ostatnio zmieniony 06-06-2008 21:09 przez Mamusia

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
06-06-2008 09:31
[     ]
     
Uważam że każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii i jeśli nawet nie jest ona zgodna z moją to nie staram się na siłę jej zmienić.
Tak, chodzą mi takie pomysły po głowie bo wiele rzeczy jest zgodnych z tymi idiotycznymi zabobonami, ale wcale nie uważam żebym z tego powody była głupia czy narzekała na brak wiedzy.

Fakt w ciąży i po urodzeniu Tomcia miałam te zwszystkie zabobony i gadania w sercecznym poszanowaniu... a teraz zmieniłam zdanie. Być może szukam sobie wytłumaczenia tego co się stało .. ale mam do tego pełno prawo.

W ciąży ścinałam włosy, farbowałam, chodziłam na cmentarz i zirytowana ludzką ignorancją w stosunku do mojego nienarodzonego synka i jego stwierdzonej już wady rzucałam przykre słowa w ich kierunku. W ciąży zrobiłam zakupy i wyszykowałam pokój dla mojego Malca. Tylko jego w nim brakowała. Wystraszyć też się czegoś wystraszyłam i za brzuch się mocno ścisnełam. Po porodzie nie zawiesiłam czerwonej kokardki, i nie ochrzciłam dziecka. Chciałam to zrobić w dniu jego pierwszych urodzin...

Tomuś urodził się z wrodzoną wadą twarzoczaszki i kilkoma innymi wadami. Taki komplet wad w jednym dziecku pojawia się ja 1:1 000 000. Z takich widocznych na pierwszy rzut oka to miał cofniętą dolną żuchwę (była mniejsza od górnej o więcej niż połowę i prawa strona twarzy - od noska do ucha i w dół do brody- była znacznie mniejsza, poprostu się nie wykształciła. Do tego była widoczna prawostronna asymetria twarzy. Każdy lekarz mówi że takiego połączenia wad jeszcze nie widział w jednym dziecku i nikt nie wie skąd się wzieła.
Tomuś miał duże problemy z oddychaniem.
Tomuś ur się z czarnymi kręconymi włosami. Wyłysiał gdy miał 4 miesiące. Na miejsce poprzednich włosów wyrosły ... rude i kręcone.. potwornie rude...
Wszyscy mówili mi że jest pięknym dzieckiem - jak leżał wady nie było widać. Lekarze nie wiedzieli jak się zabrać za jego leczenie.

Tomek wielokrotnie się podduszał... dwókrotnie skończyło się to ustaniem akcji serca i reanimacją... ochrzciłam go na Intensywnej terapii po drugiej reanimacji...
trzeciej nie przeżył...

ciocia która mnie doprowadziła do łez w ciąży, twierdząc że lekarze się mylą a ja robię z igły widły że mi się dzieciak przy porodzie udusi... przechodzi, razem ze swoją rodziną, to co ja z Tomcie teraz... mam tylko nadzieję że to nie skończy się tak samo....

Wybacz ale to co napisałam to nie wiele z tego co przeszłam... i mam prawo mieć własne zdanie ... mam prawo myśleć i mówić co chcę...

was prosiłam o opinię 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
Styś  
06-06-2008 21:17
[     ]
     
Bułeczko, nie chciałam Cię urazić. Absolutnie!Wiem co znaczy cierpienie chorego dziecka, wiem co to jest troska o jego życie, pobyt w szpitalu, walka, bezsilność, później zabiegi. Życie naszego najstarszego syna było zagrożone kilka razy, udało się, jest z nami, wiele dni spędziliśmy w szpitalu.
Ale wiem też że takie słowa mogą budzić ogromne poczucie winy, z którym później nie możemy sobie poradzić. Ja też szukałam sobie wytłumaczenia. Dlaczego nie poszłam wcześniej do lekarza,, dlaczego nie wymusiłam by zostawili mnie w szpitalu i wiele innych pytań. To nie jest nasza wina. Często Ci którzy o tym mówią nie zdają sobie sprawy jakie mogą być konsekwencje.
Może faktycznie źle się wyraziłam, tak bardzo emocjonalnie. Absolutnie nie dotyczyło to Twojej osoby, tylko tych którzy potrafią ranić i budzić złe myśli. Niepokój nie jest dobry ani dla mamy, ani dla dziecka.
Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania i szanuję to.

Pozdrawiam i jestem całym sercem z Tobą. 


Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
Janoula  
07-06-2008 01:16
[     ]
     
Buleczko,

czytam tak sobie czasteczke twojej historii i serce mi sie sciska... wiesz, aj troche w tych zabobonach, o ktorych piszesz jestem zgubiona...

kiedy mysle o zabobonach to stoi przede mna troche mama mojego meza, ktora uwaza ze nie wolno "zapeszac" i nie wolno nic kupowac przed urodzeniem dziecka... ja kupowalam i prosze bardzo.... dziecko nie zyje... z takimi zabobonami sie nie zgadzam i w ogole ich nie przyjmuje do siebie.. co prawda nie dano mi tego az tak odczuc... ale taki zabobon byl wypowiadany... to, ze nie mozna komus ofiarowa krzyzka bo mu sie smierc zyczy.... ?!!!! tylko na chrzciny mozna dac a pozniej juz nie ????!!!!!

Widzisz... ja wierze, ze Panem zycia i smierci jest Bog.... i ze nasze tutejsze danie krzyzyka, czy kupienie ubranek... czy zrobienie czegos jeszcze innego nie ma wplywu... co prawda nie chce mi sie wierzyc, ze Bog "zaplanowal" smierc mego dziecka i "zabral go tak despotycznie/ autorytarnie" do siebie... wydaje mi sie, ze my wszyscy jako spoleczenstwo do wielu spraw nie dorastamy... a tragedie sa wynikiem splataniny wielu faktow.... chocby tego, ze zalozmy kobieta bierze pigulki anty w duzym odstepie przed ciaza... ale nikt jej nie inforumje o szkodliwosci, nikt nie robi badan, czy w jej przypadku srodki hormonalne sa dopuszczalne... wplywa to ubocznie na jej stan zdrowia, krazenia krwi choc ona jest nie do konca tego swiadoma... pozniej lekarz ktory nie uwrazliwa na wiele spraw, ktory z rutyny pewnych rzeczy nie sprawdzi... ludzie, ktorzy wymagaj od kobiety w ciazy by jak tylko czuje sie dobrze pracowala, byla aktywna jak w stanie sprzed ciazy.... nie chodzi mi tutaj o obarczanie kogokolwiek... ani siebie, ani lekarzy.... chodzi mi o splot naszej czasem niewiedzy, malej wrazliwosci, nieumiejetnosci czytania znakow....

ja dopatrywalabym sie naszych tragedii wlasnie bardziej w tym stylu myslenia.... i wiesz mnie przeraza to, ze ja nigdy ale to nigdy nie pomyslalam, ze to ja doswiadcze tragedii.... a przeciez slyszalam o wielu przypadkach.... moja mama stracila 3 dzieci... nie trzeba dalej szukac... ale ja ani nie bylam wrazliwa na swiat cierpenia innych... ani nie myslalam, ze ten swiat stanie sie moj.... czy to nie jest jakies nasze "ograniczenie", jakis brak czujnosci, wrazliwosci?

Mama Krzysienka
(*+27.12.2007) 


Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
07-06-2008 10:36
[     ]
     
Januola,
ja nie bardzo mogę się dopatrywać wszystkiego tak jak ty. Nigdy nie brałam tabletek antykoncepcyjnych czy hormonalnych. Trzy lata staraliśmy się o dziecko i ten jeden raz się udało. Tyle że trafiliśmy przypadek 1: 1 000 000, to jak szóstka w totka na niewłaściwej loterii.
Tomuś był najwspanialszym prezentem jaki dostaliśmy od losu tylko szkoda że na tak krótko. Zawsze uśmiechnięty i radosny, niezwykle grzeczny i uparty.
Ja gdzieś w głowie cały czas czułam że on odejdzie z tego świata. Jadąc na chirurgie ja mówiłam: Tomuś pożegnaj się z dziadkami, popatrz synuś na swój pokój bo go już nie zobaczysz. Mąż mnie poprawiał a ja tłumaczyła że chodzi o wyjazd. Przed wyjazdem wyrzuciłam wszystkie strzykawki i sondy dożołądkowe bo nie będą potrzebne. Mąż marudził a mówiłam że jak wrócimy to będzie przecież jadł butelką. W szpitalu też te myśli krążyły mi po głowie ale zawsze znalazłam jakieś wytłumaczenie - logiczne. Kiedy dawałam Tomcia na zabieg tracheostomii (potem miał być 4-7dni na Intensywnej i wrócić na pediatrię) musiałam opuścić izolatkę na ten czas. I jedyne co mi chodziło po głowie to: karmisz ostatni raz, przytulasz ostatni raz, ubierasz ostatni raz itd. i ... pakuj wszystko, zabieraj do domu wszystko .. bo nie będziesz w stanie wrócić po cokolwiek i powiedzieć pielęgniarkom i lekarzom: zbieram bo Tomek zmarł.. Myślałam, że te myśli to strach i nerwy.. że mi zaczyna "walić na mózg"... I zabrałam wszystko - sama nie wiem czemu.. W dniu w którym jechałam do Tomcia i mieliśmy przejść na pediatrię razem myślałam: nie rób zakupów, nie bierz niczego to i tak nie będzie potrzebne to się nie przyda... wszystko wrzuciłam do samochodu, odpaliłam i pojecham... Zadzwonił telefon i nie wierzyłam w to co usłyszałam...
Przez zupełny przypadek przeczytałam Tomciowi bajkę Andersena "Opowieść o matce" na m-c przed jego śmiercią. Wtedy pomyślałam że jeśli tak musi być to daj mi Boże choć 3 tyg... i dostałam 4 - Tomek miał infekcje i ten fatalny zabieg opóźnił się o te 4 tyg.

Po tym wszystkim - wszystko wydaje mi się realne.
Ja wierze że Bóg okazał miłosierdzie zabierając Tomcia do siebie - bo moje dziecko wiele musiałoby się nacierpieć fizycznie i psychicznie tu na ziemi. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony
buleczka  
07-06-2008 10:12
[     ]
     
Styś,
ja wiem że nie pokój nie jest dobry ani dla mamy ani dla dziecka. I chyba dlatego zaczełam palić.. Mówiono mi że zdenerwowana mama, która przytula dziecko przenosi na nie swoje lęki. Więc kiedy moje lęki i nerwy sięgały zenitu wychodziłam zapalić, oczywiście Tomcio zostawał z kim.. Zapaliłam, popłakałam, pogadałam z innymi matkami i było lepiej. Chyba najbardziej pocieszające w tych rozmowach było to że choroba mojego synka nie jest śmiertelna sama w sobie tylko do długiej i mozolnej korekty chirurgicznej. Tak wiedziałam że może w każdej chwili poddusić się językiem ale wtedy uważałam że jak to się nie stało to nigdy się nie stanie.
To o czym pisałam jest poprostu tak zbierzne że realne do uwierzenia, czy to prawda czy przypadek. Sama nie wiem. Ale czy może istnieć aż tyle przypadków na raz?
Ja spędziła z Tomciem 5 m-cy w szpitalach na 7,5m-ca, które żył. Najpierw po porodzie 1 tydz w inkubatorze, potem 5 tyg spędziliśmy na oddziale dziecięcym z powodu zapalenia płuc, 2 tyg w domu i znów zapalenie płuc i niedokrwistość, 2 m-ce w domu, i pojechaliśmy na chirugię na korektę twarzy ... i wróciłam sama. Tak dopiero jak usłyszałam, a właściwie do dotarło wreszcie do mojego upartego mózgu to co było mówione w 23 tyg ciąży. Wtedy mój mózg pojoł że moje dziecko może umrzec w każdej chwili, więc każda jest na wagę złota.
Wydawało mi się że nawet jak się poddusi i zatrzyma jego serce to .. reanimacja, intubacja i respirator.. to oczywiste... niestety ani intubacja ani respirator były nieosiągalne dla Tomcia - jak kosmos... To że Tomek żył zawdzięczamy jemu i jego woli życia a nie lekarzom.. Tomek odłapywał się sam po jednym uciśnięciu klatki piersiowej ... gdyby nie to dużo wcześniej by umarł ... sami tak mówili..

Jak tak myślę "trzeźwo" o tym wszystkim to jestem pewna że moje dziecko było przeznaczone dla Boga od 23 tyg.c. ... Tomuś został ze mną do momentu, ... do póki ten fakt nie dotarł w pełni do mojego małego egoistycznego mózgu. Egoistycznego bo ja chciałam mieć dziecko i czekałam na nie trzy lata.. i za chiny ludowe nie dotarły do mnie słowa lekarza w ciąży... a później ... skoro nie poddusił się przy porodzie i nie umał oznaczało dla mnie tyle że w ciąży lekarz się pomylił... na chirurgi dotarło do mnie że mówił prawdę ... to cud że mój synek ...
i nawet chrzest na Intensywnej terapii nie pomógł mu przeżyć... ale za to był rudy i miał niebieskie oczka - nie wiadomo po kim 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony
Aleksandra Pietrzyk  
07-06-2008 20:55
[     ]
     
Moja Droga
Nasza wiara katolicka nie kaze nam wierzyc w zabobony.Ja w to tez nie wierze.Z moim pierwszym synem mialam ogromne problemy w ciazy,krwiak od 6 tygodnia,ciagle krwotoki i slowa lekarzy plod sie nie rozwija,ciagle pobyty w szpitalu na dyzurach bo w tym kraju nawet szpital nie przysluguje ,a po co chore dziecko,gdy potem mialam cc myslalam ze umrze,nie kupilam nic,takie zabobony powiedziala mi tesciowa,potem wrocilam zestresowana po cc z malutkim dzieckiem a tu nic nie gotowe tylko rodzina w odwiedziny i strach o dziecko niprzespane noce i brak organizacji,lekarze potem wymyslili ze ma porazenie mozgowe lub dystrofie miesni bo nie podnosil glowy od 3 m.Co przeszlam to przeszlam dzis jest zdolnym normalnym dzieckiem.Ja bym byla za tym aby kupic wyprawke moze nie wszystko od razu,bo jak matka ma nie przygotowac sie na dziecko ono jest przez 9 miesiecy w lonie,to te przesady jakby go nie bylo.Znam kobiety ,ktore biora srodki antykoncepcyjne i maja duzo zdrowych dzieci,rowniez te ktore poddaly sie aborcji(matka mojego kolegi ze szkoly)a ma tez 2 dzieci,kobiety pija,pala i rodza zdrowe dzieci i w zabobony nie wierza.Ja nie chce wierzyc ze Bog tak chcial i zabral mi dziecko,bo wierze w Boze milosierdzie i nie mysle ze moje dziecko bylo narzedziem aby cos zmienic,nie wiem dlaczego odeszlo i nigdy sie nie dowiem(moze po smierci)
Z moim synem chodzi do szkoly chlopak juz moze 15 letni u ktorego widac wady czaszki i asymetrie bardzo widac ,nosi aparaty sluchowe i okulary,jednak z niego nikt sie nie smieje a niepelnosprawni maja tu takie same prawa jak zdrowi.
Mysle ze kazdy powinien sie kierowac rozsadkiem ,bo wtedy wiara w zabobony staje sie nauka.
mama Dawida 6 lat i Aniolka Danielka 16 m 
Mama Danielka

Re: zabobony-Aleksandra
buleczka  
08-06-2008 13:15
[     ]
     
Aleksandra,
ehhh, ciągnięsz za język...
Owszem leżałam z Tomciem w kliniece chirurgii i było tam mnóstwo dzieci z wadami twarzoczaszki i z asymetrią twarzy. Od 2m-cy do 7 lat, po tracheostromii i bez niej, z aparatami słuchowymi i aparatami korygującymi żuchwy. Całe zdrowe i żywe. Wiem, że te wady są korygowane chirurgicznie i można z nimi żyć.
Mój Tomuś miał niestety całe mnóstwo wad twarzoczaszki i takiego przypadku jeszcze w tej klinice nie widziano, a jest jedną z najlepszych w Polsce.
Tomuś miał Sekwencję Pierre - Robina polegającą na cofnięciu dolnej żuchwy (wyglądało jakby brakowało 3/4 żuchwy dolnej). Dodatkowo ogromną asymetrią prawostronną twarzy - od ucha prawego do noska i w dół do końca szyi patrząc, w tym kawałku twarzy mojego Syncia był całkowity prawostronny niedorozwój podniebienia i żuchwy. Opisana prawa strona twarzy u Tomcia nie rozwijała się. Tomuś rósł i cała twarz rosła z nim, z wyjątkiem tego kawałka, co powodowało zapadanie się dróg oddechowych. Prawa strona szyi i drogi oddechowe również nie rosły - krtań Tomcia była przesunięta o 2 cm od prawiedłowego położenia (ta kuleczka na twojej szyi - przesunią ją sobie palcem o 2 cm - to stworzy ci obraz szyi Tomcia). Ten stan powodował brak możliwości intubacji i 10% szansę wykonania tracheostomii (rurka tracheo została włożona - kąt jej nachylenia był ogromny).
Dodatkowo Tomuś miał niespojenie I i II łuku skrzelowego i wiotkość krtani. Tomcio miał zapadający się język, którym w chwili płaczu się podduszał - na szczęście tylko dwókrotnie skończyło się to reanimacją. Spadki saturacji (poziom tlenu w organiźmie - powinien być na poziomie 95-100) u Tomcia były początkowo obserwowane tylko podczas płaczu (ważenie, zaparcia i prykanie) do poziomu 40. Póżniej spadki saturacji pojawiły się w trakcie snu. Tomuś śpiąc oddychał głośno jak warcząca maszyna, klimatyzator, czy maluch na rozruchu. Kiedy spał słuchać go było na całym oddziale szpitalnym. Gdy Tomuś zasypiał w głęboki sen saturacja spadała nawet do 20, z czasem przykładanie maski tlenowej koło jego twarzy przestało zdawać egzamin - zaczeły zapadać się drogi oddechowe. Skończyło się reanimacją. Na stałe w jego nosku umieszczono rurkę nosowo-gardłową na głębokość 12 cm - dzięki tenu oddychał samodzielnie bez podłączonego tlenu. (Wsadź kciuka do nosa - taka wielka była rurka). Rurka przy wymianie raz w tyg. była wyciągana i wkładana nowa - podduszał się wtedy językiem, przy katarze rurka sama wysuwała się z noska, co skończyło się drugą reanimacją. Nie wydolność oddechowa pogłębiła się w nocy i został "odłapany" i podłączony pod n-CPAP na Intensywnej. Brak intubacji uniemożliwiał podłączenie pod respirator.
Zabieg tracheostomii został wykonany w klinice laryngologii przez specjalnie przygotowany zespół na moje dziecko. Zabieg został wykonany bez użycia tlenu - intubacja się nie udała, intubacja z użyciem fenyloskopu się nie udała, maskę krtaniową założono częściowo - zabieg trwał 40 min. Mój Tomek po tym zabiegu miał niedotleniony mózg w jakim stopniu okazałoby się gdyby podrósł.
Sekcja wykazała dodatkową wadę - hipoplazję dróg piramidalnych w pniu mózgu - najprawdopodobniej to odpowiadało za problemy oddechowe mojego Syncia.
Sekcja wykazała również że mózg Tomcia ważył o 960g (prawidłowo 760g), prawa półkula była większa od lewej o te 200g. Dodatkowo jego mózg był całkowicie niedotleniony i przekrwoiny.

Wybacz ale moje dziecko gdyby przeżyło byłoby "warzywem", niestety. To potwornie przykre ale prawdziwe.

Wierzę że Bóg jest miłosierny. Wierzę że zabrał mojego Tomcia do siebie okazującym tym ogrom swego miłosierdzia.

Teraz chyba rozumiesz czemu napisałam że mój Tomcia przeszedłby tu piekło gdyby przeżył? 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
mama fasolki  
08-06-2008 10:42
[     ]
     
buleczka... ja po stracie mojego pierwszego maluszka prawie wprowadziłąm się na cmentarz...... Tam szukałam ukojenia, chodziłam między maleńkie grobiki, na grobie mojego dziadka zapalałam znicz dla mojej Kruszynki... płakałam jak nie mogłam zajść w kolejną ciążę... Cmentarz był jak powietrze dla mnie.... i potem jak już się udało i zaszłam w ciążę, też tam chodziłam. Chodziłam do samego końca, tzn. jeszcze na cmentarzu byłam na kilka dni przed porodem i prosiłam dziadka, aby miał mojeo synka w opiece, bo czeka go operacja po urodzeniu, prosiłam aby czuwał nad Jego bezpieczeństewm wtedy kiedy mnie przy nim nie będzie ( w trakcie operacji )....
Ja wydaje mi się, że jestem przesądna, ale w granicach rozsądku. Będąc w ciąży chodziłam na cmentarz do mojego dziadka, chodziłam między maleńkimi grobikami i biłam się z tysiącem mysli, co by było gdyby......i mój synek żyje. Przeżył poważną operację i wiem, że tam na tej zimnej, zielonej sali był z nim mój dziadek.... czuwał nad nim. Wierzę, że jest Jego Aniołem Stróżem....
Nawet gdybym w ciąży usłyszała, że nie powinnam chodzić na cmentarz, to i tak bym chodziła. Tam szukałam ukojenia po stracie mojego Maluszka, mojej Fasolki... Mój Maluszek nie ma grobu, bo był tyci..........tyci, ale na grobie dziadka zapalałam mu znicz.......
http://www.republikadzieci.pl/rd/content/view/1530/184/ 
mama fasolki

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
08-06-2008 13:31
[     ]
     
Mój Tomcio ma grób. Leży w grobie rodzinnym... ja też prawie tam zamieszkałam przez pierwsze trzy miesiące... tak bardzo mi go brakuje...
chcę mieć kolejne dziecko... wierzę że Tomuś nie chciałby być jedynakiem... ale tak bardzo się boję... 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?do Buleczki
Aleksandra Pietrzyk  
08-06-2008 18:23
[     ]
     
Moja Droga
Ja nie chcialam Cie urazic
Mieszkam na emigracji i duzo widzialam a szpital Sick Kids jest najlepszy w Kanadzie.Duzo osob z chorymi dziecmi przybywa tu z roznych kontynentow.Ja bylam na onkologii,ale to nie znaczy ze nie widzialam innych przypadkow,bo i kardiologia i chirurgia i wiele innych,widzialam i smierc innych dzieci i cudy,bo jak nazwac choroby ktore sa nieuleczalne a pomimo zlych prognoz istnieja.Jeszcze raz przepraszam ale mysle ze w jakims stopniu chce abys podzielila sie ze mna historia syneczka.Dla mnie jest cudownym dzieckiem i ja nie widze w nim wad.
mama Dawida 6 lat i aniolka Danielka 16m 
Mama Danielka

Re: zabobony-Aleksandra
buleczka  
08-06-2008 19:07
[     ]
     
Witam,
nie uraziłaś mnie.
Pisząc o swoim dziecku jako matka piszę jaki był dla mnie a opisując swoje dziecko z medycznej perspektywy niestety nie wygląda to już tak pięknie. Niestety dla druga rzeczywistość jest znacznie bardziej przykra i druzgocząca ale prawdziwa.
Leżeliśmy w wielu szpitalach. Rozmawiając z innymi matkami widziałam Tomcia jako zdrowe dziecko. Słuchałam o wirusach, zapaleniach opon mózgowych, złej pracy płuc, serca czy mózgu, fenyloketornuria, mukowizcydoza, schorzenia neurologiczne czy o dzieciach onkologicznych. Paliłyśmy, płakałyśmy i rozmawiałyśmy. To były krótkie rozmowy 10-15min co 3 godz. Niewiele ale treściwie. Dzieci umierały, wychodziły i wracały a my wciąż tam byliśmy. Wtedy te choroby wydawały mi się śmiertelne a nasza bezpieczna bo uleczalna chirurgicznie. Przy tym wszystkim moje dziecko wydawało mi się takie "niezwykle bezpieczne". A tu jedna zła wiadomość, a za nią kolejna gorsza, i gorsza.... Aż do tragicznej. Bo cóż dano za wybór: albo pewnego dnia nie odratujemy go w zabiegowym albo wyśle go pani na zabieg ale on możego nie przeżyć lub skończyć jak "żyjące warzywo". Gdzie tu wybór?
Byłam w tym szpitalu na badaniach genetycznych m-c temu i był tam chłopiec 16-17 lat też miał ten brakujący kawałek twarzy - jak Tomcio, chodził o kulach. To było tak potwornie przykre. On żył chodził i mówił.... i dało się go wyleczyć. Patrzyłam na jego krtań... była prawidłowo położona. Chciałam z nim i jego tatą porozmawiać ale nie miałam odwagi.
Mój Tomuś był piekny i cudownym dzieckiem. Zawsze uśmiechniętym i zadowolonym. Wzbudzał od urodzenia we wszystkich ogromną sympatię i duży respekt. Zawsze grzeczny. Rozwijał się prawidłowo, zaczynał zapierać się do siadania i potrzymywany radośnie stał na nóżkach i przebierał nimi jakby chciał chodzić... Miał swoje ukochane zabawki i maskotki, ulubione piosenki śpiewane przez "Kubusia" z muzyczką... Uwielbiał leżeć na pleckach w poprzeg łóżeczka i kopać nóżkami w szczebelki...
Jako pacjent też był grzeczny, nie wyrywał rurek i kroplówek, nie trzeba go było przy tym wogóle pilnować. Czujnik od monitora traktował jak kolorowe światełko na palcu, któremu uwielbiał się przyglądać. Kiedy miał kroplówkę w nóżce, zakładał jedną na drugą i rodośnie nią machał, co wzbudzało sensację i uśmiech na twarzach personelu szpitala.
Jedyne czego nie znosił to waga i ... oczywiście wymiana rurek. Ale nie ma się co dziwić. Jakby mi coś wielkiego na siłe pchali też bym była zła.

Czasami zastanawiam się czy może gdybym wybrała inny szpital to byłoby innaczej?
A może gdybym nie podpisała tej zgody? Może żyłby dwa dni, 2 miesiące, 2 lata ..... a może 40lat.

Próbuje jakoś to wszystko poukładać w głowie ale jest ciężko. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?do Buleczki
Aleksandra Pietrzyk  
09-06-2008 00:50
[     ]
     
Na to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi,tez sie zastanawiam dlaczego wczesniej nie zauwazylam tego zgrubienia na brzuszku,przeciez go przebieralam tyle razy,3 tygodnie temu bylam na kontroli u lekarza na 1 rok,nigdy nie patrzylam na brzuch starszego syna, plakal w nocy a ja myslalam ze to zabkowanie,z poczuciem tej winy bede zyla do konca.Moze ten pospiech zycia ,ta praca co mam,to zawazylo,w momencie gdy znalazlam sie w szpitalu guz byl duzy ,zmiany w plucach i nadzieja bo dzieci z raka wychodza,potem ta diagnoza ze ma 3% tez myslalam ze jest szansa.Niestety moze jestem zla matka a do tego egoistka ,bo nawet jakby nie bylo remisji,to wiadomo co chemia uszkadza.
Moze inny czas,inne miejsce,inne rokowania-odpowiedzi wiem ze nie znajde.
mama Dawida 6 lat i Aniolka Danielka 16 m 
Mama Danielka

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?do Buleczki
buleczka  
09-06-2008 09:46
[     ]
     
Wiem że na wiele pytań nie ma odpowiedzi.
Sądzę jednak że jesteś dobrą matką. Każda z nas jest i każda dba najlepiej jak potrafi o swoje dziecko.
Nie powinnaś się obwiniać że czegoś nie zauważyłaś, wiem że łatwo się mówi, ale czy ktoś kiedyś powiedział ci "mama patrz czy się guzek gdzieś nie pojawia, patrz i obserwuj?". Przecież nikt nie mówi że dziecko może mieć raka.
Mamy, z którymi rozmawiałam też przez przypadek dowiedziały się o raku u swoich dzieci. Bo dziecko złamało rączkę czy nóżkę i na prześwietleniu był widoczny guzek, badania a potem diagnoza. Przeżuty i leczenie. Dzis wychodzili a za dwa dni byli spowrotem.
Ja u Tomcia obserwowałam oddychanie i umiejscowienie rurki w nosku. Miała ona miarkę z centymetrami - jak się wysuwała to ją wpychałam i przyklejałam plastrami. Jak wyszła całkiem wołałam anestezjologa. Patrzyłam na to żeby się nie udusił, żeby go nie stracić. I nawet jeśli coś innego by się pojawiło na jego skórze to bym tego nie zauważyła. Jasne że jak nasłuchałam się od innych matek o chorobach to obserwowałam i szukałam czy Tomcio ich niema. .... Ale przesunięcia krtani nie zauważyłam, a patrzyłam na synka 24h/ dobę przez osiem miesięcy. Nie zwróciłam nigdy uwagi na jego krtań bo nikt o tym przesunięciu nie wspomniał. Chorym wydawało mi się wysyłanie Tomcia na śmiertelny zabieg gdy żył radosny i uśmiechnięty w moich ramionach. Ale wysłałam bo lekarze powiedzieli że w tym szpitalu żaden anestezjolog przy takiej krtani nie założy rurki tracheo jak zajdzie taka konieczność i wtedy mój Tomek umrze, a na przygotowanym bloku operacyjnym ma jakieś szanse, nie wielkie ale ma. A bez tego żadnego leczenia nie rozpoczniemy.

Pisałaś o egoiźmie. Każda matka jest egoistką przez swoją bezgraniczną miłość do dziecka. Ja również nią jestem. Chciałam żeby mój synek żył, żeby był ze mną za wszelką cenę, zdrowy czy chory ale ze mną. Czy to nie jest egoizm? Jest bo nie myślałam wtedy o tym ile moje dziecko się nacierpi i ile będzie musiało przejść - ja nie chciałam go wypuścić ze swoich ramion. Oddając go na ten zabieg pozostawiłam decyzję Bogu. Lekarze też tak mówili "jak Bóg da to Tomek przeżyje". I wiesz co? Jestem pewna że Bóg dobrze zdecydował o losie Tomcia. Moje dziecko nigdy nie byłoby tak szczęśliwe i radosne jak jest teraz. I jak było przed zabiegiem.

Przeczytaj bajkę Andersena "Opowieść o matce" to chyba ona pomogła mi dojść do tego wniosku. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony do bułeczki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mama Aniołka Hubercika  
09-06-2008 10:38
[     ]
     
bułeczko jak TY pięknie piszesz o swoim Syneczku...myślę że jesteś bardzo dzielną i odważną kobietą....Twoje przemyślenia wiele mnie nauczyły i pozwoliły troszkę inaczej spojrzeć na śmierć mojego też chorego Synka....bo on też by bardzo cierpiał tu na ziemi gdyby żył.... 
EWA
Ostatnio zmieniony 09-06-2008 10:39 przez Mama Aniołka Hubercika

Re: zabobony do bułeczki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
buleczka  
09-06-2008 12:12
[     ]
     
cieszę się że choć w taki sposób mogłam ci pomóc ... być może choć trochę ukoić twój ból po stracie ukochanego maleństwa... 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
Anna33  
09-06-2008 11:02
[     ]
     

Buleczko, nie jestem przesądna. Ja wierze ze wszystko cokolwiek robimy jest przez BOGA zaplanowane. I naprawde moim zdaniem nie ma znaczenia czy farbujemy wlosy w ciąży. Cokolwkiek nas spotyka czy to dobrego czy zlego jest przez Niego przez Boga zaplanowane. A my ludzie poddawani jestesmy próbie w naszym ziemskim życiu. Ból matki po stracie najważniejszej istoty - dziecka bez wzgledu na jego wiek, powód odejscia - czy choroba, czy wypadek czy cokolwiek innego to KRZYŻ z którym matka musi dalej życ. Cierpienie jest wpisane w nasze życie. Miłość też jest wpisana w nasze życie. Bóg nas rozliczy z tego co tutaj się wydarzy z naszego ziemskiego życia.
Myślę ze przesądy związane z ciążą nie mają najmnijeszego sensu. Bo jaki związek może mieć chodzenie na cmentarz z rozwijającym się w nas nowym życiem? Chociaz pewnie nasze myśli, nasze emocje, geny - one na pewno mają wpływ na nowe życie na dziecko które przyjdzie na świat.
Mój synek odszedł 10 miesięcy temu NAGLE i niespodziewanie i ja chodzę mozliwie najczesciej na cmentarz do Niego i modlę sie do niego o siłe dla nas i moc by ŻYC zgodnie z tym co zaplanował dla nas Pan. Przezyc to zycie mozliwie godnie i dobrze tak by sie z moim synkiem spotkac w Niebie. Nie wiem co mnie jeszcze tutaj czeka, ile bólu ile łez ile radosci. Niedługo Michałek będzie mieć braciszka. I zawsze będąc na cmentarzu modlę do Michałka aby się opiekował ta nowa zesłaną na ziemię istotą, aby był jego Aniołem Stróżem w ziemskim życiu. Bardzo tęsknię za Moim Synkiem i pomimo iz nie wierze w przesądy to chciałabym aby braciszek Michałka Aniołka chociaż troszkę był do niego podobny ......

Kocham Ciebie Syneczku, chociaż NIGDY sie nie pogodze z tym jak szybko, jak nagle odszedles od nas to PROSZE o Ciebie o dalszą siłę aż do naszego spotkania.


Ciebie Buleczko przytulam
Dla Twojego malutkiego synka (*)

Ania
Mama Michałka Aniołka (28.10.2003 - 10.08.2007) 


Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
09-06-2008 09:57
[     ]
     
Patrząc na to co się stało mam mieszne uczucia. Oceniając sytuację z perspektywy szczęścia mojego syncia to Bóg dobrze zdecydował o jego losie i cieszę się że oszczędził mojemu dziecku tego piekła jakim jest życie na ziemi.
Oceniając sytuację z perspektywy matki - serce pęka mi z bólu i tęsknoty za Tomciem, brakuje mi wszystkiego co jest z nim związane. Chciałabym cofnąć czas i znów go tulić w ramionach... nie ważne czy byłby zdrowy czy byłby "warzywkiem". Ale dla kogo byłoby to szczęściem. Dla mnie i Tomcia? Czy tylko dla mnie? Raczej tylko dla mnie. I to jest egoistyczne? Ta chęć trzymania cierpiącego dziecka w ramionach jest egoizmem. Bezgraniczną miłością jest pozwolenie dziecku odejść na tamten świat zanim się nacierpi. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
Aleksandra Pietrzyk  
09-06-2008 19:34
[     ]
     
Buleczko ladnie to ujelas-nie cierpi,tylko z perspektywy matki bardzo ciezko
mama Dawida 6 lat i Aniolka Danielka 16m 
Mama Danielka

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
10-06-2008 09:12
[     ]
     
Oj, cho...e ciężko. Przeczytałam właśnie historię Eweliny i jej Królewny... to jakby wróciły wspomnienia z wilu dni... tyle razy przywałam to co ona.... tyle razy potrzyłam jak Tomuś sinieje i uśmiecha się do mnie radośnie ... jego saturacja spadała do 20 i wentylowanie ... to błagalne spojrzenie w jego oczkach jakby chciał powiedzieć "Mamo pozwól odejść, ja cię kocham ale cierpię tutaj"... jego główka spadała a serduszko biło coraz wolniej i wolniej...i nie biło wcale .. potem ucisk maski i klatki piersiowej... i znów jego oczka patrzyły na mnie z uśmiechem... i znów oddychał samodzielnie.. czasami wydawało mi się że jest zły że go tu zatrzymuję ...
ta cho...a rurka tracheo... i ta reanimacja.. i mnie tam przy nim niebyło..

Tak Cię kocham Bułeńko 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
EwelinaW  
11-06-2008 11:29
[     ]
     
Przeczytałam całą waszą historię. Czytając widziałam siebie,też nie dopuszczłam,że najgorsze z powikłań licznych chorób naszej Zuzi może nas spotkąć.Wady naszych maleństw były różne,ale Bóg chciał mi ją odebrać w ciąży. GDy wyciągnęli ją ze mnie na świat i zobaczyłam ją nie ruszjącą się,potem widziałam reanimacje,intubacje i jej rch rączką,pomyślałam,że już jest na tym świecie i nie ma odwrotu.Lekarze mówili,że stan jest cały czas ciężki.Przyjmowałam do wiadomości,ale cały czas broniłam się. Nie widziałam jak ona cierpi. Widziałam każdy jej malutki sukces i tym żyłam. Porażki,które się zdarzały nie dawały mi do myślenia.Za bardzo je lekceważyłam.Robiłam tak,ponieważ uważałam,że jak zwąpię w to,że Zuzia będzie żyła,to ona też zwątpi i odejdzie.Tak bardzo nie widziałam tego,że każdy oddech to była mała bitwa. 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
11-06-2008 13:13
[     ]
     
Matka zawsze widzi światełko w tunelu. Ja też je widziałam. Każdy nawet najmniejszy sukces mojego Syncia był dla mnie kolejnym krokiem na przód, uśmiech i radość mojego Tomcia była dla mnie oznaką szczęścia, radości i woli życia z jego strony. Widziałam chwilę, w których się męczył, płakał i wściekał z bólu. Ale potem się uśmiechał i machał radośnie łapkami i nóżkami - to był znak do wiary i dalszej walki.
Bardzo kocham mojego Syncia i potwornie za nim tęsknię. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
sylwia-83  
10-06-2008 22:49
[     ]
     
Jest tyle przesądów, że trudno je zliczyć... niektóre mają coś w sobie (no o jedzeniu określonych potraw) ale te z drabinami, łańcuszkami itp bo bzdury... a przynajmniej ja w nie nie wierze... i nie chce wierzyć... 


Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
12-06-2008 18:56
[     ]
     
ja już sama nie wiem w co wierzyć....

jedno w co wierzę - moje dziecko jest bezpieczne w ramionach Matki Boskiej! 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: zabobony-czego ciężarna nie powinna?wierzyć czy nie?
buleczka  
13-06-2008 09:54
[     ]
     
Boże drogi jak ja potwornie tęsknię za moim Synciem, za moją kochaną Bułeńką...

czemu Bóg nie dał nam jeszcze choćby miesiąca, czemu nie dał więcej czasu.... wiem, że zawsze było by mi mało jeśli Tomciu by przeżył... ale cóż ja poradzę że tak strasznie tęsknię za moją Bułeńką, moim małym rozbójniczkiem.... jestem egoistką i chciałabym znów tulić cię w ramionach Synciu, choćby przez chwilę, krótką chwilę Maleńki...

Tak bardzo cię kocham Synciu!!!!!! 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Synciu
buleczka  
15-06-2008 22:42
[     ]
     
Kochanie Ty moje za 11 dni miałbyś roczek...

Śnił mi się Tomcio ... był daleko... widziałam go ale nie mogłam dotknąć, nie mogłam podejść, nic nie mogłam,... nie mogłam się ruszyć z miejsca ani wyciągnąć rąk... jego pysia wydziałam przez ułamek sekundy... był wysoko a ja musiałam podnieść i odchylić głowę żeby go zobaczyć... ale wtedy coś mi zasłaniało jego twarz... słońce, chmura... był ubrany tak jak w trumience

Kocham cię mój Maleńki Syneńku 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Synciu
buleczka  
15-06-2008 22:42
[     ]
     
Kochanie Ty moje za 11 dni miałbyś roczek...

Śnił mi się Tomcio ... był daleko... widziałam go ale nie mogłam dotknąć, nie mogłam podejść, nic nie mogłam,... nie mogłam się ruszyć z miejsca ani wyciągnąć rąk... jego pysia wydziałam przez ułamek sekundy... był wysoko a ja musiałam podnieść i odchylić głowę żeby go zobaczyć... ale wtedy coś mi zasłaniało jego twarz... słońce, chmura... był ubrany tak jak w trumience

Kocham cię mój Maleńki Syneńku 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: Synciu
buleczka  
16-06-2008 19:04
[     ]
     
Kocham Cię mój mały Rozbójniczku, opiekuj się dziewczynkami jak prosiły ich mamy. Bawcie się razem w Bożym Świecie. My was znajdziemy..

Kocham Cię Słoneczko 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora