dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Nie potrafiłam pomóc...
ajusia  
29-03-2007 19:43
[     ]
     
Witam Was dziewczyny.
Chcę podzielić się z Wami moja bezsilnością.W styczniu zasnął mój Aniołek, potem powoli zaczęłam otaczać sie dziewczynami, które spotykała również strata dziecka-nie specjalnie(tak po prostu-jakby jakieś przeznaczenie, sama nie wiem jak mam to nazwać).Mimo mojego bólu, rozpaczy starałam sie je pocieszać i pomagać,ale chyba bezskutecznie. Dzisiaj w nocy jedna z nich odebrała sobie życie. Już jej nie ma, młodej dziewczyny... Dlaczego nie ma fachowej pomocy? Dlaczego lekarze wypuścili ją do domu chociaż była w tak ciężkim stanie psychicznym? Nie rozumiem...Może Wy rozumiecie???

światełko dla mojego serduszka\***/
światełko dla wszystkich Aniołeczków\***/
światełko dla Kasi i jej Aniołka\***/ odeszła żeby spotkać sie ze swoim dzieciątkiem 


Re: Nie potrafiłam pomóc...
Angel  
29-03-2007 20:15
[     ]
     
Bardzo mi przykro,niestety sądze że każda z nas miała takie myśli jak Kasia,jednak był ktoś kto ja uchronił pzred popełnieniem samobójstwa.Sama jestem osobą która tego doświadczyła-zyję tylko dzięki mojemu mężowi i mojej córci.
Może ona nie miała wsparcia,nie trafiła na osobę która ją rozumiała,a moż etak miało być.
Trudno jest teraz po wszystkim gdybac.
Tak bardzo pragnęła byc ze swoim Aniołkiem,że nie licvzylo sie dla niej nic.

Nie możesz się obwiniać,starałaś się zrobić wszystko aby ją pocieszyć ,uchronić.
Ona decyzje podjęła w chwili straty swojego Aniołka,wiesz mi pomimo tego że zostałaby dłużej w szpitalu nie uchronilo by jej.
Ja pomimo fachowej opieki medycznej,opieki rodziny i męża(non stop ktoś przy mnie)znalazłam odpowiednią chwilę ....
Żyje dzięki szybkiej interwencji mojego kochanego męża....

Zapalam światełka dla Kasi i dla jej maleństwa [']['][']['][][']

Nie obwiniaj się .Trzymaj sie . 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: Nie potrafiłam pomóc...
kinbon  
29-03-2007 20:42
[     ]
     
Życie nie jest niczym innym jak podróżą pociągiem: składającą się z wsiadania i wysiadania, naszpikowanym wypadkami, przyjemnymi niespodziankami oraz głębokimi smutkami.

Rodząc się, wsiadamy do pociągu i znajdujemy tam osoby, z którymi myślimy być zawsze podczas naszej podróży: naszych rodziców. Niestety, prawda jest inna. Oni wysiadają na jakiejś stacji pozbawiając nas swojej czułości, przyjaźni i niezastąpionego towarzystwa. Jednak to nie przeszkadza, by wsiadły inne osoby, które staną się dla nas bardzo szczególne.
Przybywają nasi bracia, przyjaciele i cudowne miłości.
Wśród osób, które jadą tym pociągiem, będą takie, które robią sobie zwykłą przejażdżkę, takie, które wywołują w podróży tylko smutek... oraz takie, które krążąc po pociągu będą zawsze gotowe do pomocy potrzebującym.
Wielu wysiadając pozostawi ciągłą tęsknotę... inni przejdą tak niezauważenie, że nie zdamy sobie sprawy, że zwolnili miejsce.


Ciekawe jest, że niektórzy pasażerowie, którzy są przez nas najbardziej ukochani, zajmą miejsca w wagonach najbardziej oddalonych od naszego. Dlatego będziemy musieli przebyć drogę oddzielnie, bez nich. Oczywiście, nic nam nie przeszkadza, by w trakcie podróży porozglądać się - choć z trudnością - po naszym wagonie i dotrzeć do nich... Ale niestety, nie będziemy już mogli usiąść przy ich boku, ponieważ miejsce to będzie już zajęte przez inną osobę.
Nieważne; ta podróż właśnie tak wygląda: pełna wyzwań, marzeń, fantazji, oczekiwań i pożegnań... Ale nigdy powrotów.

A zatem, odbądźmy naszą podróż w możliwie najlepszy sposób. Próbujmy zawierać znajmomości z każdym pasażerem szukając w każdym z nich ich najlepszych cech. Pamiętajmy, że zawsze w jakiejś chwili w podróży oni mogą bełkotać i prawdobodobnie będziemy musieli ich zrozumieć... Ponieważ nam również wiele razy będzie plątać się język i będzie ktoś, kto nas zrozumie.
Wielka tajemnica na końcu polega na tym, że nigdy nie będziemy wiedzieć na jakiej stacji wysiadamy, ani gdzie wysiądą nasi towarzysze, ani nawet ten, który zajmuje miejsce przy naszym boku.
Zastanawiam się, czy kiedy wysiądę z pociągu, poczuję nostalgię... Wierzę, że tak. Oddzielić się od niektórych przyjaciół, z którymi odbywałem podróż będzie bolesne. Pozwolić, by moje dzieci pozostały same, będzie bardzo smutne. Ale chwytam się nadziei, że kiedyś przybędę na stację główną i zobaczę jak przybywają z bagażem, którego nie posiadali przy wsiadaniu. Uszczęśliwi mnie myśl, że współpracowałem przy tym, by ich bagaż rósł i stawał się bardziej wartościowy.

Mój przyjacielu, sprawmy, by nasz pobyt w tym pociągu był spokojny i wart starań. Róbmy tak, by gdy nadejdzie chwila wysiadania, na naszym pustym miejscu pozostała tęsknota i miłe wspomnienia dla tych, co kontyuują podróż. Tobie, gdyż jesteś częścią mojego pociągu, życzę...

Szczęśliwej podróży!!! 
Kinga msza

Re: Nie potrafiłam pomóc...
Klara M.  
29-03-2007 22:59
[     ]
     
Witam! Strasznie mi przykro....ale Angel ma rację , nie możesz się obwiniać. A co do owych samobójczych prób prawie każda ma takową za sobą...ja niestety też...żyję bo przyszła akurat wtedy pielęgniarka i mnie szukała, ona też straciła pierwsze dziecko po porodzie i chciała ze mną porozmawiać......ale miałam jej wtedy za złe,że przyszła, tak bardzo chciałam dołączyć do mego Synka. Teraz żyję, dla męża, i choć zabrzmi to dziwnie to też dla mego Aniołka- by kiedyś miał rodzeństwo. żyję, jest mi ciężko, jak każdej matce po stracie.....ale żyję choć czasem brakuje mi sił....Chcę jeszcze raz tu napisać, choć Ty to zapewne wiesz- Ty winna nie jesteś, czasem niestety mimo usilnych starań nie mamy wpływu na to czy ktoś żyje czy nie.....Ja chciałam uchronić Synka przed śmiercią (wiem że to coś innego), ale mimo usilnych pragnień nie dałam rady......i też sobie zarzucam, choć już czasem mniej, że nie dałam w łapę lekarzom, bo wtedy cc byłoby wcześniej i Synuś by żył....ale nie mogłam takiej sytuacji przewidzieć, nie mogłam. Gdybym wiedziała, co się dokładnie dzieje i co stanie się w tamtym momencie zrobiłabym wszystko co w ludzkiej mocy, ale nie mogłam- niestety :( Mam nadzieję, że rozumiesz co chcę Ci przez to powiedzieć....Myślę o Tobie i o tej Twojej koleżance........matce,która nie dała rady udźwignąć ciężaru jakim jest śmierć własnego dziecka....światełka dla naszych Aniołków (*) i dla Niej (*) 
Klara M.
Mama Marcelka
(*+19.10.2006) http://marcelekwichtowski.pamietajmy.com.pl
Emilki(*+11 tc)- 14.06.07
Aniołka'08
-- i ziemskiego Cyprianka

Re: Nie potrafiłam pomóc...
magdalenap  
29-03-2007 23:13
[     ]
     
Hej pod żadnym pozorem nie obwiniaj się. to jest pewne na 100% że nie jest to twoja wina. Wszystkie mamy aniołków przechodziły stan w którym miałysmy dość życia,ja miałam przyjaciela który był przy mnie dopóki nie wyszłam z tak zwanego letargu on mnie pilnował . Gdyby nie on to też byłabym ze swoim aniołkiem.dzisiaj wiem że zrobiłabym wielką krzywde samej sobie . Myślę że jesteśmy bardzo silnymi kobietami na zewnątrz ale w środku ciche i przepełnione milością . Miłością do swoich aniołków.
proszę Ciebie nie czuj się winna .
światełka dla naszych aniołków(************)
i dla wszyskich mam które dołączyły do swoich okruszków(*) 


pomyslec, ze tez tak chcialam...rozumiem ja ....
kurczak  
29-03-2007 23:38
[     ]
     
pomyslec , ze ja tez tak chcialam....

to straszne... brak slow...
ona to zrobila...
rozumiem ja...

teraz jestem daleka od takich mysli, ale jeszcze 4 miesiace temu bylabym do tego zdolna... gdybym wowczas miala tylko gwarancje, ze sie uda...
zasypialam zla, ze nadal zyje...
rozumiem ja
co wieczor stalam nad schodami i patrzylam w dol... balam, ze skonczy sie tylko polamaniem...
te mysli byly takie realne...
i jak jechalam rano do pracy... balam sie, ze te cholerne poduszki zadzialaja... samochod 5 gwiazdek bezpieczenstwa... a ja chcialam...
nabardziej balam sie ze zranie najblizszych, ktorzy mnie kochaja i nie mieli pojecia co we mnie siedzialo...

(*)

nie obwiniaj sie
ona zranila zapewne najblizszych, ale jest ze swoim Aniolkiem...

zapalmy jej swieczuszke (*)

ja ja rozumiem

caluski 

Ostatnio zmieniony 01-04-2007 21:08 przez kurczak

Re: pomyslec, ze tez tak chcialam...rozumiem ja ....
kurczak  
01-04-2007 21:18
[     ]
     
dla Kasi i jej Malenstwa

(*)(*)

Kasiu... zajmij sie rowniez moja Emilka... i naszymi Aniolkami forumowymi...
poczytaj im bajeczki... pobaw sie z nimi... 

Ostatnio zmieniony 01-04-2007 21:18 przez kurczak

Re: Nie potrafiłam pomóc...
Soffija  
29-03-2007 23:46
[     ]
     
Boże Wielki, ratuj... 


Re: Nie potrafiłam pomóc...
mamafilipa  
30-03-2007 07:43
[     ]
     
...
Dla Kasi i jej maleństwa *** 


Re: Nie potrafiłam pomóc...
Angel  
30-03-2007 09:59
[     ]
     
(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)
Niestety nikt nie może nas uchronić przed tym ...
Tak bardzo kochałyśmy i kochamy nasze dzieci ,że za wszelką cene chcemy dołączyć do nich w niebie.Widze ,że nie jestem sama ,że nie ja jedyna miałam takie myśli.
Teraz wiem ,że zrobiłam największą krzywdę mojej córci i kochanemu mężowi.Pamietam jego słowa-"Masz dla kogo żyć ,bez Ciebie umre i Ja,nasza miłość".Długo walczylam sama ze sobą ale jak widać żyję ,mam raz lepsze dni raz gorsze ale jakos staram sie radzić sobie z tym bólem.
Dużo zawdzięczam wam kochane mamy Aniołkowe.
DZIĘKUJĘ. 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: Nie potrafiłam pomóc...
ajusia  
30-03-2007 10:29
[     ]
     
Ja nie obwiniam siebie za jej smierć.Bo to śmierc dziecka i chęć połaczenia się z nim zadecydowała. Same wiecie jak to jest...ja też...
Męczy mnie jednak fakt, że nie zdołałam jej powstrzymać, że mogłam zrobić coś więcej,że lekarze mogli ją zatrzymać, że rodzice mogli nie wypisywac jej ze szpitala na własne życzenie(bo ona naprawde potrzebowała fachowej pomocy psychologa), żadne słowa, żadne gesty, żdne pociezenia do Kasi nie trafiały. Myęlę, że ona podjęła decyzję już dawno tylko czekała na odpowiednią chwilę...
Dziękuję mojemu mężowi, że uchronił mnie przed takim rozwiązaniem, że dotarł do mnie w tych najtrudniejszych momentach, że dał mi wiarę do dalszego życia bo przecież mamy dla kogo żyć-wszystkie!!!
Oby każda mama, która straciła swoje upragnione maleństwa miała tyle siły co my. Aby miały swojego Anioła Stróża

światełka dla naszych Aniołków\***/ 


Re: Nie potrafiłam pomóc...
kurczak  
30-03-2007 16:50
[     ]
     
Pomyslec.....
ze moglabym byc teraz ze swoja Coreczka i Mamusia....

Tulilabym Emilke, calowala ta twarzyczke, te stopki sliczne, slodziutkie, Zdziebelko moje malutkie, raczusie paczusie... Tak bardzo mi jej brakuje... Nie chcialam zyc. Zycie nie mialo dla mnie sensu. Obwinialam sie i brzydzilam decyzji o terminacji. Nienawidzilam siebie i nie moglam patrzec w lusro....wygladalam fatalnie i tak tez sie czulam. Myslalam, ze wszycy o tym wiedza, co przeszlam i mnie oceniaja. Potepiaja. Bylam nieznosna i podswiadomie dazylam do zakonczenia swojego malzenstwa!!! dla mnie przyszlosci nie bylo, bylam przekonana, ze nie dozyje nowego roku...

...


Nie mialabym tych cudownych chwil i fantastycznych uniesien z moim Grzesiem (uwazam, ze temat zblizen po stracie jest problemem NA KOLEJNY POST), zranilambym nieskonczenie TYch, ktorzy mnie kochaja, nie goscilabym teraz Tatusia u siebie, nie nauczyla Emilci mojej siostry robic indianina lolololololalalala, nie doznalabym wielu wspanialych momentow i wzruszen, ktorych Twoja kolezanka nie dostrzegala...Mysle o Niej caly czas...Zapewne jest teraz ze swoim Malenstwem i jest szczesliwa (*)(*)

Gleboko wierze, ze warto zyc...warto zyc dla cudownych chwil, uniesien,radosci, wzruszen...

Gleboko wierze, ze bedzie mi laskawie dane przezyc cudowny, pelen tajemnic, fantastyczny szczesliwy 9-miesieczny okres ciazy, urodze zdrowe, sliczne i silne, kochane, wyczekiwane, wymarzone Malenstwo, Coreczke lub Synka ,,,, a moze blizniaki...wierze, ze to bedzie mi dane.... dlatego zyje...i zostaniemy z Grzesiem ponownie rodzicami... ale dopiero teraz o tym wiem....
wlasnie sie strasznie poplakalam....nad naszym losem...mam po stracie najcenniejszych Gwiazdeczek... i nad ta jedna mama...


pamieci dla tej zranionej Mamusi i jej Malenstwa....
(*)(*)



kto konstruuje ten swiat???/


Aniolkom (******************************************************************************************)

Bawcie się razem Kruszynki słodziutkie… nasze Malenkie Istotki… Aniolki… uwazajcie na skrzydełka…


Kasia
Mama Emilii (*) 05.09.06 (*) 20 tc (*)




http://www.republikadzieci.org/swiatelka/strata.htm

zdjecie 3D...jedyne co mi pozostalo...

She is so tender...Her name is a whisper... 

Ostatnio zmieniony 30-03-2007 16:58 przez kurczak

ajusia
kurczak  
30-03-2007 17:31
[     ]
     
czy Ta dziewczyna to forumowiczka KasiaS???? 


Re: ajusia
ajusia  
03-04-2007 14:46
[     ]
     
Nie to nie KasiaS.
Polecałam jej to forum, wspominałam że jest tu wiele Aniołkowych mam, które jej pomogą-niestety nie skorzystała. Wiem, ze bała się tu zajrzeć... 


Re: Nie potrafiłam pomóc...
malineczka  
30-03-2007 20:16
[     ]
     
Dla Kasi\*/ i dla wszystkich Aniołkow<*****>. 
Agnieszka Windorpska

Re: Nie potrafiłam pomóc...
kurczak  
31-03-2007 00:57
[     ]
     
Kasi i jej Aniolkowi (*)(*)

Twojemu Aniolkowi (*)

Emilce (*)

Aniolki nasze! kochamy Was najmocniej na swiecie. Bolu po Waszej stracie i cierpienia nie da sie opisac...ale obiecujemy nie plakac, aby Was nie smucic...

bawcie sie razem kochane Anioleczki, nasze Kruszyneczki slodziutkie... a potem spijcie slodko otulone chmurkami i kolysane przez wiatr do snu... nie przez nas...niestety!!! choc my w marzeniach naszych Was tulimy, calujemy i sciskamy mocno i spiewamy kolysanki...

Kasia

Mama Emilii (*) 05.09.06 (*) 20tc (*)

She is so tender... Emilia... Her name is a whisper... 


Re: Nie potrafiłam pomóc...
Justa7  
31-03-2007 23:53
[     ]
     
Światełko dla twojego Aniołka [*] Światełko dla Kasi i jej Aniołka [*] 
Justa

Re: Nie potrafiłam pomóc...
Angel  
01-04-2007 18:19
[     ]
     
(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*) dla Kasi i jej Aniołka 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: Nie potrafiłam pomóc...
sasha  
01-04-2007 20:57
[     ]
     
To straszne co się stało... nie możesz się obwiniać... może tylko fachowa pomoc coś by zdziałała... niestety jej nie było... to straszne..

Dla Kasi i jej Aniołka [*][*] 

Ania

mama Aniołka Dominisi (+29.03.2006) i Emilki (*27.08.2007)
http://www.nekropolia.pl/karta.php?id=955

Re: Nie potrafiłam pomóc...
kurczak  
01-04-2007 21:19
[     ]
     
dla Kasi i jej Malenstwa

(*)(*)

Kasiu... zajmij sie rowniez moja Emilka... i naszymi Aniolkami forumowymi...
poczytaj im bajeczki... pobaw sie z nimi...


Kasia Mama Emilki

mi zabraklo odwagi 


Re: Nie potrafiłam pomóc...
marta27  
03-04-2007 16:21
[     ]
     
Kochane mamy czy jesteście pewne , że Kasia jest teraz ze swoim dzieckiem?chyba jednak nie...
Dzieciątko jest święte w niebie, samobójcy nie idą do nieba...to okrutne ale chyba tak jest.
Ja nie próbowałam się zabić czy jestem złą matką? to nie znaczy, że nie cierpię każdego dnia od nowa.....przez całe życie.....

Antoś kocham Cię (***) 


Re: Nie potrafiłam pomóc...
kurczak  
03-04-2007 19:00
[     ]
     
Ja mam jednak nadzieje i wierze, ze Kasia jest ze swoim Dzieciatkiem szczesliwa... bo do niego odeszla... 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora