dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

już nie mam żalu do ludzi
Soffija  
04-01-2007 01:24
[     ]
     
Pewnie bywają ludzie i nieczuli, i autentycznie złośliwi, jednak przypuszczalnie najwięcej jest tych którzy nie myślą lub nie staraja się wczuc w role innych. Przecież nawet osoby NAPRAWDĘ ŻYCZLIWE, KOCHAJĄCE potrafią nas zranic, zupełnie nie wiedząc o tym - jak i kiedy. Nawet mojemu Mężowi zdarza się powiedziec "rodzinka w komplecie", "cała nasza trójka" (jak pamiętacie, prócz aniołka Zosi, mam pociechę Zuzię)...
W Sylwestra / Nowy Rok moja bardzo sympatyczna znajoma życzyła mi, żebym o wszystkim szybko zapomniała i w szybkim tempie szła do przodu... Ona NAPRAWDĘ nie chciała mnie zranic, chciała jak najlepiej. Sama jest bardzo energiczna, niezaprzeczalnie prze do przodu w szybkim tempie i podoba jej się to. Tego, co uważa za dobre, życzy i mnie - to zrozumiałe. Gdybym jej wykazała, jak niewłaściwe są te życzenia, uraziłabym ją zapewne. Więc milczałam.
Mój Tata, któy zawsze wygłasza mowę przed Wieczerzą Wigilijną, w tym roku szczególnie starannie dobierał słowa, by mnie przypadkiem nie zranic, a mimo to udało mu się powiedziec: życzy nam, abyśmy co roku mogli spędzac Święta w takim gronie jak teraz...
Strata dziecka spowodowała, że stałam się INNĄ OSOBĄ, ale ludzie tego nie wiedzą. Utrata Zosi wpisała się jakoś w moją TOŻSAMOŚC, ale ludzie tego nigdy nie pojmą. Czuję się jak super delikatne ufo wśród normalnych homo sapiens. Wszyscy mnie poszturchują, ranią, choc niemal każdy ma dobre chęci i intencje. Ja już nie jestem tą, co kiedyś kobietą - z mnóstwem marzeń, z jakimiś osiągnięciami i niepowodzeniami, z ambicjami, nadziejami i planami... Jestem teraz matką, której umarło dziecko. Niczym więcej. Choc wyglądam, jak dawniej, jestem kim innym. I ludzie tego nie wiedzą i nigdy tego nie zrozumieją. I ja się z tym pogodziłam. 

Ostatnio zmieniony 04-01-2007 03:00 przez Soffija

Re: już nie mam żalu do ludzi
jaewa1  
04-01-2007 09:00
[     ]
     
Gratuluję Ci dojscia do takich wniosków, myślę, że dzięki nim łatwiej jest dojsć do jako takiej równowagi. Ja sama, gdy przestałam od otoczenia oczekiwać jakiś konkretnych słów, zachowań poczułam po pewnym czasie ulgę. Przestałam być taka zawzięta na ludzi, przestałam czekać na każde złe (w moim odczuciu) słowo.

Od jakiegoś czasu spotykam się z rodzicami po stracie. Pomaga nam terapeutka. Podczas ostaniego spotkania rozmawialiśmy na ten temat. Tłumaczyła nam, że każdy z naszych znajomych, szczególnie na krótko po stracie NIE WIE co powiedzieć. Częso choć bardzo się stara jedyne co mówi to jakaś kompletna głupota. Jedna z moich koleżanek tydzień po śmierci mojej Amelki zadzwoniła do mnie. Nie odbierałam telefonów, ale jej odebrałam, bo była to dość bliska koleżanka, była nawet na pogrzebie Amelki. Przeżyłam szok, bo usłyszałam: "co Ty masz taki dziwny głos?". Gdy to opowiedzialam podczas spotkania terapeutka zaczęła tłumaczyć nam, jak trudna to była sytuacja dla tej koleżanki. Chciała do mnie zadzwonić, a jednocześnie biła się z myślami: "zadzwonię do niej, niech wie, że nie jest sama", "ale co ja jej powiem, zmarło jej dziecko, obojętnie co powiem będzie to zbyt małe", "powiem jej, że jest mi przykro, że od pogrzebu nie mogę dojść do siebie", "nie, nie mogę tak powiedzieć, będzie jej jeszcze gorzej", "to może powiem jej, że mi cholernie przykro, że bardzo współczuję", "a może ona nie chce współczucia?", "to powiem jej, że za jakiś czas wszystko się ułoży i będzie dobrze".....
Koleżanka bije się z myślami, układa sobie co powie i dzwoni, denerwuje się. Ja odbieram telefon, a ona z tych emocji mówi bzdurę typu: "co Ty masz taki dziwny głos?". Być może, gdy słyszy, jak się jąkam i nie umiem odpowiedzieć na to pytanie już wie, że zapytała głupio, pwnie nawet jest jej przykro, bo przecież tego nie chciala, miała przygotowane co powie.

Gdy w ten sposób spojrzałam na niektore sytuacje, które mnie spotkały zauważyłam, jak trudne musiały być kontakty z nami. Tak na prawdę powinnam docenić tą koleżankę, bo była jedną z nielicznych, które miały odwagę skontaktować się ze mną. Każdemu przynajmniej raz zdażyło się z powodu nerwów palnąć coś głupiego i to nie wynikało przecież ze złej woli.

A tak jeszcze na koniec mogę dodać, ze mój głos pewnie był straszny, a że dzwoniaca koleżanka układajac w glowie to co powie nie przewidziala tego to jej reakcja była odruchowa pewnie.

Ewa,
Amelka Aniołek 2.04.2004 http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec26.htm
Błażej 26.04.2005
i majowy synek

Re: już nie mam żalu do ludzi
sillke(mama Remika)  
04-01-2007 09:47
[     ]
     
Wiesz,wydaje mi się,że każda normalna kobieta która starciła dziecko się zmieniła.I jest tak z tobą,że mną i wszystkimi dziewczynami na forum.A ludzie?Oni tego nie rozumieją i zapewne nie zrozumieją.Przykre jest natomiast to,że czasami nawet nie pomyslą zanim coś powiedzą.Ja też nie lubie jak zapomina się o moim Remisiu,ale wiesz co wtedy robie?sama zaczynam o nim mówić!I wcale nie obchodzi mnie to,czy w owej sytuacji wypada o nim mówić czy nie,to JEST mój syn i jak tylko jest temat o dzieciach czy wogóle jakiś inny zawsze będę mowiła o moim syneczku,dlaczego mam milczeć??i tak nie moge powiedzieć za wiele,bo żył tak krótką chwilkę,ale liczy się przecież pamięć!PAMIĘTAJ O MOIM DZIECKU I NIE UDAWAJ,ŻE GO NIE BYŁO!!tym się kieruję! 

http://tobie-remiczku.blog.pl/
Kochamy Cię Skarbie....


Re: już nie mam żalu do ludzi
ola  
04-01-2007 14:18
[     ]
     
Droga Soffijo jakże to prawdziwe co napisałaś,mogę się pod tym podpisać jak pod własnym tekstem. 


Re: już nie mam żalu do ludzi
AniaPi  
04-01-2007 14:26
[     ]
     
Przeczytałam wypowiedź Jaewy1 i odnalazłam w niej siebie... ja nie straciłam dziecka, ale jestem w sytuacji, gdy ktoś bardzo mi bliski stracił i nie wiem, jak reagować, bo boję się, że każda reakcja będzie niewłaściwa. Pozdrawiam... Dla Waszych Aniołków [********] 
Ludzie odchodzą, ale miłość pozostaje.

Re: już nie mam żalu do ludzi
malineczka  
04-01-2007 14:28
[     ]
     
Witam Cię to co piszesz to szczera prawda .Ja w takich sytuacjach zawsze dodaje ,że we mnie jest ktoś kto mi z czasem pomoże zrealizować dane życzenia, bo to jest moja i tylko moja córeczka.Ci którzy wiedzą nic nie mówią a ciekawskim nie tłumacze bo i tak nic to nie da.Wten sposób jest mi łatwiej.
Kochanie wiem to cierpienie niszczy wiele,ale pamiętaj Twój mąż, córeczka i Aniołeczek to Twoja na zawsze rodzina.Nic i nikt tego nie zmieni.
Cieszy mnie to że nie masz żalu do ludzi bo tak naprawdę co oni są winni.(Winna jest tylko śmierć,ale też nie zawsze.)
Pozdrawiam Was.
Swiatełka Wieczności dla Wszystkich Aniołków[*] 
Agnieszka Windorpska

Re: już nie mam żalu do ludzi
laura  
04-01-2007 14:40
[     ]
     
Ja chciałabym tylko kilka słów może i trochę w obronie tych "innych" ludzi. Nikt nie rodzi się psychologiem i nikt nie może wniknąć do naszych myśli: jakie one są i czego oczekujemy. Każda z nas stratę dziecka przeżywa inaczej, wszystkie jesteśmy obolałe i zranione do granic możliwości, ludzie chcąc nas pocieszyć faktycznie niejednokrotnie palną jakieś głupstwa. Oprócz autentycznie złośliwych ludzi są też tacy, których intencje nie są złe, jak już wspomniano o tym wcześniej. Ja sama z perspektywy lat (10) teraz inaczej do tego podchodzę. Nie chciałam, żeby ktokolwiek wypytywał mnie o zmarłe dziecko, były okresy kiedy zwyczajnie nie mogłam o tym mówić. Skąd oni mogą wiedzieć czego my w danej chwili chcemy i potrzebujemy? 


Re: już nie mam żalu do ludzi
Ewa Niewęgłowska  
04-01-2007 14:58
[     ]
     
jest w tym racja ,ze człowiek często nie wie jak zachowac się w danej sytuacji.Ja także byłam przepełniona smutkiem ,że nikt o mojej Kindze nic nie mówi ,ze nie wspomina jej,może nie chcą,żeby mnie nie zranic,może poprostu tak im wygodnie.Ale czy to ważne ,najważniejsze ,że my matki pamiętamy i pamiętac będziemy,dla nas nasze aniołki zawsze będą z nami ,zawsze będą naszymi dziecmi-myślę ,ze to jest najważniejsze,przez to troche mi lepiej. 


Re: już nie mam żalu do ludzi
maciejka  
04-01-2007 16:55
[     ]
     
Justynka, to takie mądre, dojrzałe co napisałaś...zazdroszczę Ci tego wewnętrznego spokoju, ja wciąż go szukam...Oczywiście zgadzam się z tym, co piszesz i jest we mnie w środku jakaś próba przemówienia sobie do rozsądku, wytłumaczenia czyichś zachowań. Ale to chyba trochę potrwa. Póki co, jestem łatwym celem. Zauważyłam dziwną prawidłowość: częściej spotyka mnie przykrość ze strony kobiet. Chociaż to one przecież są matkami, one powinny mieć więcej empatii...A to właśnie mój szef, jak wróciłam, powiedział ze łzami w oczach, żebym wracała do pracy w swoim tempie. Nie powiedział wiele, ale bardzo wyraźnie czułam, jak bardzo było mu przykro. To samo bliski kolega: kilka dni temu, jak wróciłam z tego okropnego spotkania z koleżankami (pisałam w innym wątku) powiedział mi, że oni z żoną bardzo to wszystko przeżywali, ale nic nie mówili, bo kompletnie nie wiedzieli jak pomóc. Odpowiedziałam, że jestem w stanie zrozumieć kogoś kto nie mówi nic bardziej niż kogoś kto mówi głupoty lub mówi by zranić. Myślę, że wtedy i jemu trochę ulżyło. Jeszcze jedna prawidłowość: nie ranią mnie osoby, które również przeżyły w życiu jakąś tragedię i szukają ze mną kontaktu. Nie nachalnie, nie na siłę, tak po prostu. Już dwie, znacznie starsze ode mnie panie, kiedy znalazły chwilę 'sam na sam' ze mną, podzieliły się swoimi smutnymi doświadczeniami z życia. Nie zadały mi ANI JEDNEGO PYTANIA, po prostu mi powiedziały, spokojnie, cicho, jedna nawet płacząc, mimo że chodziło o odległą przeszłość. Tak jakby chciały mi nieśmiało podać rękę, jakby chciały pokazać, że nie jestem sama. Ja to doceniam, naprawdę. Tylko wciąż jeszcze jest we mnie tyle bólu, że nie potrafię sobie poradzić ze wszystkim. Ale coraz częściej zauważam istnienie tych pojedynczych dobrych osób, tych pojedynczych gestów. Nie musi ich być dużo, ważne żeby były w ogóle. I miejsce takie jak to... 


Re: już nie mam żalu do ludzi
Renia77  
04-01-2007 19:23
[     ]
     
Ja osobiscie przestałam juz się przejmowac innymi ludzmi.Niech sobie mowią co chcą.Nieraz sa to faktycznie niezamierzone przykrosci,nieraz pewnie sama sobie wyolbrzymiam pewne sytuacje>Mijaja juz 4 cztery miesiące od kiedy nie ma z nami Natalki ale wciąż boli tak samo i tak juz chyba zostanie.Są dni kiedy jestem pogodzona z tym co sie stało i wtedy lepiej odbieram innych ludzi a sa dni kiedy mam pretensje do Boga,ze tak sięstało(tych oczywiscie jest znacznie więcej)Ostatnio spotkałam na cmentarzu znajomą...Idąc z kolezanka bardzo glosno rozmawiały...gdy je mijalam powiedzialam jej zeby byly ciszej bo wystraszą mi dziecko.Nie widząc ze mna zadnego dziecka zapytała gdzie ono jest a ja na to: jak to gdzie tu na cmentarzu.Moze to troche wredne z mojej strony ale poczulam satysfakcje widzac jej rzednącą minę.Wiem ze to egoistyczne ale odbilam sobie za wszystkie"mądre rady"itp.(***)dla mojej Natalinki(****)dla Was Aniołeczki (**)i dla Fasolka dzięki,któremu na tym forum zyskałam przyjaciółkę 
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec427.htm

Re: już nie mam żalu do ludzi
edyta7705  
04-01-2007 19:44
[     ]
     
Mądre tw wasze posty i takie jakby moje. Też już nie upatruję w ludziach celowego ranienia, skąd mieliby wiedzieć co chcemy usłyszeć w danym dniu, w danej chwili. Ja raz usmiecham się do mojego synka i wtedy pozytywnie reaguje nawet na głupie teksty, ale gdy dopada mnie chandra wtedy wszystko mnie wkurza. Oczywiście nie tłumaczę tu ludzi, którzy żyją naszym nieszczęściem i z przemyślanym zamiarem mówia coś czego nie powinni. Zmieniłam się od śmierci mojego synka i tak jak pisałyście zewnętrznie jestem taka sama, jak dwa lata temu. Moje wnętrze zmieniło się i już takie pozostanie - naznaczone największą stratą. Ostatnio był u mnie ksiądz i pytam o mojego synka - jak sie chowa i jak się czujemy w roli rodziców. Powiedziąłm że Konrad ma się dobrze ale brakuje mu bliźniaka, nam również. Na to ksiądz trochę się zapowietrzył a po chwili powiedział...."Bóg jakoś sobie poradzi z tą tragedią". Roześmiałam się. Powiedziałam że Bóg pewnie tak, ale ja sobie nie radzę. I nawet ksiądz nie bardzo wiedział co powiedzieć. A przecież nierzadko czynio ostatnia posługę kapłańską, więc wydawałoby się że zawsze powinni znaleźć właściwe słowo. Przemyślałam to i nasunęła mi sie myśl. Skąd ten ksiądz ma wiedzieć co powiedzieć, nie jest kobietą, nie ma dziecka, nie stracił dziecka.............Skąd Ci inni zabiegani ludzie mają znaleźć dla nas odpowiednie słowa. Wybaczam to. A jednocześnie chciałabym żeby więcej z nich wykazało się tylko większą gotowością posłuchania nas - a i tego niestety w moim otoczeniu brak.
Na szczęście jesteście wy - i to bardzo mi pomaga. 


Re: już nie mam żalu do ludzi
mika2  
04-01-2007 19:44
[     ]
     
Tak do końca chyba jeszcze nie mogę powiedzić,że nie mam żalu do ludzi.Tak samo jak Ty, ja też się stałam inną osobą po stracie Maciusia, ale niestety bardziej zgożkniałą,niemiłą nawet.Nie chcę taka być ale nie potrafię jeszcze,chociaż to już pół roku minęło.Może też dlatego,że zostałam zwolniona z pracy po urlopie macierzyńskim,chociaż mówiłam szefowi i prosiłam go o pracę.Bo chciałam jakoś funkcjonować,wyjść do ludzi,czymś się zająć.Jako mój znajomy wiedział co się stało,ale nie dał mi szansy na powrót do pracy i na "normalne" życie.
Pozdrawiam cieplutko, Monika mama Zuzi (3 lata) i Maciusia(zm.24.06.06 2,5 godz.po urodzeniu) 


... a jednak mam żal __ z dn. 21-01-2007
Soffija  
25-04-2007 11:20
[     ]
     
Napisałam kiedyś, że nie mam żalu do ludzi... To chyba nieprawda, chciałabym nie mieć, ale... mam. I chyba zawsze już będę się czuła wszędzie obco. Czuję, że nic mnie nie dotyczy. Żadna rozmowa mnie nie wciąga. Nie umiem się skoncentrowac na słuchaniu innych... Wyłączam się, odlatuję myślami do Zosi...
Ciągle się dziwię - dlaczego nikt nie chce ze mną rozmawiac o moim Dziecku? To drugi - obok Zuzieńki - temat, który mnie naprawdę dotyczy, który mnie naprawdę interesuje. To mój ulubiony temat! RÓWNIE WAŻNY jak temat Zuzi. Dlaczego wszyscy go pomijają?! Prawie wszyscy wokół nawet nie zająknęli się na temat śmierci Zosi... Udają, że Zosi nie było! :( Że nie byłam drugi raz w ciąży; że nie byłam półtora miesiąca w szpitalu; że nie widzą, iż noszę symbole żałoby po dziecku. Mówią mi za to: "dobrze wyglądasz"... Takie ich słowa budują tylko mur między mną a światem. Tak, mam do nich wszystkich żal. Ogromny żal.
Czuję, że nie mam z ludźmi o czym rozmawiac, bo nim zacznę rozmowę na temat najlepszego przepisu na pizzę, wpierw muszę porozmawiac o Zosi.
Zanim powiem, czy wolę lato od zimy, muszę Ci powiedzic, Człowieku, że jestem matką DWÓCH DZIEWCZYNEK - Małej Zuzi (która jest dla mnie najdroższą pociechą) i całkiem Maleńkiej Zosi i że kocham Je obie!!!! Jeśli ktoś oczekuje ode mnie szczerości, niech się spodziewa, że będę mówiła o Zosi, milczała o Zosi, płakała z tęsknoty za Zosią...
Ale nikt nie chce, bym była szczera...
Świecie mój, dlaczego mnie opuściłeś?
*******************************************************************************************
Zosieńko, dlaczego odeszłaś, Kwiatuszku? Wszystko mi Ciebie przypomina... Nie umiem życ bez Ciebie. Czuję się, jakby mnie nie było...


MOJE WIERSZE DLA ZOSIEŃKI http://www.dlaczego.org.pl/wiersze25dlazosi.htm

ŚWIATEŁKO DLA MOJEJ CÓRECZKI W NIEBIE:
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec469.htm 

Ostatnio zmieniony 25-04-2007 12:27 przez Soffija

.....tak trudno rozmawiac
kurczak  
25-04-2007 16:42
[     ]
     
Zosia odeszla 8 dni przed Emilka... mam nadzieje czekala na Emilke i bylo im razem razniej...

nie ma dnia abym o Niej nie myslala...
malo tego...chyba nie ma godziny abym o Niej nie myslala...

a rozmawiam rzadko.... bo nikt za bardzo nie chce sluchac... nikt nie chce wiedziec...

a ja chce rozmawiac... i myslec...

tylko tak niewiele mam do opowiedzenia (dla mnie wiele)...nie powiem, ze wczoraj Emilka powiedziala to...tamto... zrobila to... tamto... kupilam Jej to... tamto... ubralam Ja w to... tamto... jade z Nia tam... i tam... nauczyla sie tego... tamtego...

nie powiem

choc zdarza mi sie w pracy mowic, ze cos bylo czy sie wydarzylo jak bylam w ciazy... ludzie robia wielkie oczy... planuje na glos z kolezanka kolejna ciaze...


(*)(*) Zosience i Emilii 

Ostatnio zmieniony 25-04-2007 23:26 przez kurczak

Re: już nie mam żalu do ludzi
ola  
25-04-2007 20:25
[     ]
     
Jak z mojego wiersza...."tego,że cię zabrakło światu nie wybaczę"...do końca moich dni. 


a jednak mam żal... cd.
Soffija  
25-04-2007 22:20
[     ]
     
Zanim wspomnę Zosię, zawsze staczam walkę ze sobą... Powiedzieć czy nie? Lepiej nie... Zanim wspomnę Zosię, zawsze serce mi łomocze, jakby mi miało pierś rozsadzić... Zrozumieją, czy nie? Na pewno nie...
Gdy wspomnę Zosię, ludzie zachowują się, jakbym powiedziała coś niestosownego. Z ich ciepłego dotychczas głosu nagle przebija chłód, wcześniej chętni do rozmowy - nagle ją ucinają. Zdarzyło się, że jedna osoba uciekła. Po prostu wymamrotała coś szybko, odwróciła się i odeszła tak szybko, że biegiem bym jej nie dogoniła. Najczęściej jednak udają, że nie słyszeli tego, co powiedziałam - dalej kontynuują swój wcześniejszy wątek. Na przykład o tym, że im łatwiej niż mnie, wychować dzieci, bo ich dzieci mają do towarzystwa rodzeństwo...
Zaczynam unikać ludzi... 

Ostatnio zmieniony 25-04-2007 22:20 przez Soffija

Re: a jednak mam żal... cd.
kurczak  
25-04-2007 23:27
[     ]
     
a my tak bardzo pragniemy rozmawiac o naszych Aniolach....

Emilio (*) 


Re: a jednak mam żal... cd.
mamagabrysi  
26-04-2007 02:11
[     ]
     
przyznaje mialam co do niektorych ludzi i ich reakcji zal, teraz jakos mi przeszlo i poprostu ich unikam. Stalam sie asertywna i na tyle ile moge staram sie dbac o siebie. Jestem teraz znowu w ciazy (piatej, tylko jedna pozytywnie rozwiazana) i wiele kobiet wskazujac na moja 3 letnia coreczke (ktora urodzilam po 11 letniej bezplodnosci)a potem na brzuch pytaja czy to moje drugie, odpowiadam - piate, ooooo gratulacje - slysze, wtedy mowie, ze tylko Maja jest ze mna (noi oczywiscie "wrobelek" w moim brzuszku co widac juz na pierwszy rzut oka bo to prawie 20tc) wtedy jakby jezyki sie zawiazuja w supelki i zapada cisza. Tak jest dobrze dla mnie. Juz nie oczekuje - przykro mi. Nie moge pominac mojej Gabrysi, ktora tulilam martwa, nie moge pominac dwoch poronien w 9tc i 12tc . przeciez moje dzieci byly i istnialy, tylko tak krotko.. i nikt nie zdazyl moze ich poznac i pokochac, ale ja nosze i bede je nosic w swoim sercu i mowie w dwoch zdaniach o Nich. nikt jeszcze tego nie ponizlyl, nie zlekcewazyl, a ja czuje sie w porzadku w stosunku do siebie i do swoich dzieci, ze mowie prawde. Niewatpliwie ciaza mi w tym pomaga. 
Agnieszka mama
Mai (28.12.2003), Aniolka***(9tc,19.04.2005),Aniolka *** (12tc,10.10.2005),Gabrysi ***(20tc,19.07.2006),
Tolka (11.09.2007) i Adrianki (03.09.2011)

Re: już nie mam żalu do ludzi
paulina812  
26-04-2007 10:26
[     ]
     
Właściwie to nic nowego nie napiszę bo zgadzam się z każdą z Was. Odkąd jestem na forum ulżyło mi, że jednak nie jestem nienormalna, że wszystkie aniołkowe mamy o swoich dzieciach pamiętają i chcą o nich rozmawiać. Niech sobie ludzie myślą o mnie co chcą ale ja mam dwoje dzieci, tylko, że jedno jest ze mną a drugie w niebie.
Mam tylko JEDNĄ koleżankę która potrafi ze mną o moim śp Wiktorku porozmawiać, która przepłakała noce jak dowiedziała się, że mój synek nie żyje, która chodzi na jego grób, pomagała mi sadzić kwiaty, załatwiła mi krzyż na grób, zapytała czy mój synek był ładny itd. Ona jest naprawdę niezwykła. Cieszę się, że mnie rozumie, żałuję, że zrozumieć mnie nie potrafią moja mama czy babcia. No cóż, przyzwyczajam się do takiego stanu rzeczy. Nawet synek tej koleżanki powiedział kiedyś, że kocha tego Wiktorka(synek tej koleżanki i mój starszy synek chodzą razem do przedszkola).
Ostatnio w przedszkolu były zajęcia pokazowe i pani pytała dzieci, kto ma siostrę a kto ma brata. I mi tak było strasznie przykro, że mój synek nie mógł podnieść rączki. 
Paulina, mama Aleksandra (2002), Wiktorka (40 tc *+2007) i Krzysia (2008)

Re: już nie mam żalu do ludzi
AniaPi  
26-04-2007 13:48
[     ]
     
A ja napiszę, jak to wygląda od drugiej strony, z perspektywy człowieka, który nie stracił dzieciaczka, ale który cierpi razem z tymi, co doświadczyli najgorszej w świecie tragedii... W styczniu pojechałam na parę dni do Agnieszki (kuzynki, która straciła córeczkę w 27tc). Chciałam jej przez to pokazać, że jestem, że pamiętam, że może na mnie liczyć. Najbliżsi bali się tej wyprawy, bo myśleli, że cały pobyt będziemy płakać za Malinką... Jechałam z myślą: chcę z Tobą rozmawiać o Malineczce, możesz mówić, bedziemy gadać godzinami i płakać i oglądać zdjęcia z usg i wspominać... Czułam, że tak trzeba. I... stchórzyłam... Mówiłyśmy o Kasi, ale za mało. Bałam się, że jeśli będę ciągnąć temat to Aga będzie cierpieć, a nie chciałam, żeby tak się stało "przeze mnie". Wiedziałam, że nie ma siły oglądnąć tych zdjęć, a ja miałam taką potrzebę, ale się powstrzymałam, bo bałam się urazić. I nie wiem, czy zrobiłam dobrze, czy źle?
Jakiś czas temu moja koleżanka straciła dzidziusia w 5 miesiącu ciąży... Widziałyśmy się niedługo po tym fakcie... Nie umiałam z nią rozmawiać... Dziś mi przykro i żal. Dziś umiem...
Soffijko! Pewnie nigdy się nie poznamy, ale jeśli trafisz kiedyś na mnie, wiedz, że mogę z Tobą rozmawiać o Zosieńce...
Mogę rozmawiać o Kasi-Malineczce...
Nie boję się, że Maciupek zarazi się śmiercią, choć panicznie się boję tego, o czym w innym poście pisała GreenTea. Ja wiem o tym, o czym ona mówi... Wiem i nic nie mogę poradzić...
Mam nadzieję... Tylko i aż tyle.
Dla Aniołków [*********] 
Ludzie odchodzą, ale miłość pozostaje.

Re: już nie mam żalu do ludzi
Angel  
26-04-2007 15:40
[     ]
     
Aniu jesteś fajną przyjaciółką .Podtrzymujesz Age na duchu,widzisz co moze ja ranić,nie starasz się za wszelką cenę ją pocieszać .Czasem wystarczy być blisko....
Ja niestety bardzo szybko straciłam przyjaciółke,była a nagle gdzieś znikła.Może wtedy potrzebowałam jej mniej-bardzo zamknęłam się w sobie,jednak teraz potrzebuje rozmowy z kimś bliskim

Podobnie jak Soffijka po stracie moich chłopców zmieniłam się ,stałam się inną osobą.Nic nie planuje,nie mam marzeń.Żyje (a raczej wegetuje )z dnia na dzień.

Ja niestety mam żal do ludzi a raczej do rodziny,bliskich,przyjacół-zostałam potraktowana jak ta trędowata.A przecież ja nie jestem chora -ja straciłam moje dzieci.
Pozdrawiam 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: już nie mam żalu do ludzi
Soffija  
26-04-2007 22:16
[     ]
     
Dziękuję Ci Aniu, może kiedyś na siebie wpadniemy... :) Tak najbardziej nie tyle brakuje mi długiego wspominania Zosi, opowiadania o Niej, to faktycznie zawsze przynosi mi dużo bólu... Chciałabym po prostu móc podzielić się z ludźmi informacją, ze Zosia po prostu BYŁA i nie odczuwać tylu rozterek, ile przeżywam: powiedzieć czy nie? Zapytają czy nie? Wiedzą czy nie? Chciałabym, żeby temat śmierci czy też choroby, która jest wokół nas (pozamykana w sercach, w domach, w ośrodkach opieki, szpitalach...) przestał być tylko tematem do dających fantastyczne możliwości plotek. Tematem do seriali z dużą oglądalnością. Tematem odległym. Tematem, który nie dotyczy ludzi NORMALNYCH. Chciałabym nie żyć do końca moich dni w tłumie obcych ludzi, którzy mnie nie chcą zrozumieć, którzy się boją tego, co mogę powiedzieć, którzy nawet nie potrafią szczerze współczuć. Pragnę żyć normalnie i nie budowac w sercu muru pomiędzy mną a światem. Ale bardzo to trudne... Bo wszystko mnie rani... 

Ostatnio zmieniony 26-04-2007 22:18 przez Soffija

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora