dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Strasznie mi dziś ciężko.
Soffija  
08-12-2006 03:57
[     ]
     
Moją opowieść przeniosłam do wątku z listami, wierszami i światełkami dla Zosi. Zapraszam.

http://www.dlaczego.org.pl/forum/view.php?bn=nowe_listy&key=1171577295&st=20 

Ostatnio zmieniony 16-04-2007 23:36 przez Soffija

Re: Strasznie mi dziś ciężko.
Alkione  
08-12-2006 09:44
[     ]
     
Soffija, tak dobrze cię rozumiem. Ja też miałam to lato spędzić na spacerach z moimi dwoma małymi dziewczynkami. Starsza dwulatka pewnie by chciała pchać wózek. Jakże by było pięknie. Ale niestety nie jest. Przykro mi, że musimy tak żyć. Mnie życie bez mojej królewny tez przeraża. No cóż pozostaje tylko nadzieja, że kiedyś się z nimi spotkamy, że na to zasłużymy.
Światełko dla twojego Aniołeczka (*****)


http://www.ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione

Re: Strasznie mi dziś ciężko.
mamafilipa  
08-12-2006 10:32
[     ]
     
Mi też jest ciężko, dziś, wczoraj i przedwczoraj. Mam tak od mikołajek i nie wiem co się ze mną dzieje. Cały czas chce mi się płakać, mam durne myśli. Po prostu jestem w kiepskiej kondycji.
Przykro mi się zrobiło również z tego powodu, że chcieliśmy z mężem zrobić wigilię u nas w domu, ale niestety część najbliższej nam rodziny, czyli rodzeństwo męża odmówiło.Z błahego powodu, ponieważ starsza ich córka powiedziała, że się wstydzi moich rodziców i rodzeństwa i nie przyjdzie. Do tego teściowa też wyjeżdża w te święta do swojej siostry bo nie chce by tamta była sama. Do tej pory jakoś wszyscy byli razem a akurat w te święta nas zostawiają. A ja tak chciałam. To to jeszcze mnie tak dobiło.
Teraz to nie chce mi się już nic. Najlepiej to chciałabym zamknąć się w domu i nigdzie nie wychodzić, a i święta też w nim spędzić sama. Piszę i ryczę choć jestem w pracy, moje serce bardzo "krwawi".
Zaczynam nie dawać sobie rady. Nie wiem co się dzieje, zaczynam się bać że to jakieś chorubsko.
Od kiedy odszedł nasz Filip to pierwszy raz tak mam.
Dla ciebie syneczku (***)
Dla waszych aniołków (***)
AGA 


Re: Strasznie mi dziś ciężko. do MamyFilipa
Soffija  
08-12-2006 12:23
[     ]
     
Musisz byc dzielna. Wszystko się kiedyś poukłada. Bóg jest. Więc i nasze życie ma jakiś sens. Trzymaj się i nie poddawaj. Przytulam. 


Re: Strasznie mi dziś ciężko -
Green Tea  
08-12-2006 16:17
[     ]
     
Mamo Filipa, też mam złe dni, bardzo złe. Ja cierpię na nerwicę juz kilka lat. Kiedyś miałam objawy różnych chorób i "umierałam" przez te objawy. Robiłam badania, chodziłam po lekarzach i tylko jeden, mój internista, po ogólnym wywiadzie postawił prawidłową diagnozę: nerwica. Wyniki miałam idealne, a objawy były i były i wracają.
Jak wpadam w depresję wielodniową (której nigdy na zewnątrz nie widać, dlatego jest podstępna) i zaczynam się czymś denerwować, to od razu się nakręcam, wpadam z jednej skrajności w drugą i potrafię dostać gorączki 38 stopni, dreszczy i oblewa mnie zimny pot. Jak przy grypie.
Czasami przy napadach nerwówki, dopada mnie taki dziwny, nienaturalny głód i wtedy jem wszystko, co znajdę. Po godzinie już paruje, a z głodu mam dalej zawroty głowy i aż mnie mdli... I tak już kilka lat, chociaż teraz wraca rzadziej. Jestem chuda, a raczej kościotrupowata pewnie dlatego, że to tak wszystko przelatuje przeze mnie. Mam chude, kościste ręce i wystające żebra i druga ciąża też nic nie dała: żebra wystawały..

Mam jeszcze napady lęku. Dopada mnie nagle przeczucie, że zaraz stracę równowagę i umrę, odejdę, wpadam w panikę, zaraz potem głód i tak w kółko...

Piszę Ci to, bo może Twoje bardzo złe samopoczucie wywołuje, jak u mnie, symptomy jakiejś choroby. Mi się potrafi nagle powiększyć wątroba kiedy nie mogę się z nerwów uspokoić, albo dopaść migrena, którą leczę specjałami na receptę, bo tracę równowagę. Błędne koło. ja czasem już nie wiem, co mam robić. Ten strach i głód mnie dobijają.

Po drastycznej śmierci Tamary i po tym, co mi "ofiarował" szpital, to wszystko wzmaga się, a najgorzej, że choroba ta tkwi w głowie, a nie w ciele...

Czy Ty też tak zaczynasz mieć? Czy tylko ja zwariowałam? 
Beata - mama Sary (20.12.2001),Tamary (+20tc -12.03.2006) i Grety (04.06.08)

Re: Strasznie mi dziś ciężko.
izaR  
08-12-2006 11:01
[     ]
     
Soffija, ja też się obwiniam, czasami nie mogę spojrzeć w lustro gdy przypomne sobie jak bałam się dotknąć własnego dziecka - tylko dlatego, że było martwe. Tak bardzo żałuje, że go nie przytuliłam. Cały czas mam wyrzuty sumienia, że gdybym pojechała wcześniej do szpitala to może mój synuś żyłby. Tych "gdyby" jest niestety dużo więcej. Ale to jest tylko gdybanie. Przecież nie chciałyśmy źle dla naszych dzieci, oddałybyśmy życie za nasze skarby, więc nie mów,że jesteś egocentryczna. Piszesz, że byłaś zaskoczona wyglądem swojej Zosi. Ja gdy poszłam do prosektorium pożegnać się z synkiem i usłyszałam, że jest nagi, poprosiłam aby go przykryli tak, żeby mu tylko główka wystawała. Bałam się spojrzeć na własne dziecko! Czasami też myślę, że jestem wyrodną matką. Niestety czasu nie cofniemy. Spójrz w to słoneczne niebo i uśmiechnij się do swojej Zosi, ona na pewno czeka na to i nie ma ci za złe, że nie byłaś fizycznie przy niej jak odchodziła, bo wie,że byłaś i jesteś przy niej duchowo. Pozdrawiam cię ciepło. U mnie nad morzem też dziś świeci słońce. 


Re: Strasznie mi dziś ciężko.
Soffija  
08-12-2006 12:16
[     ]
     
Dziękuję Ci za te słowa. Wszystkie strasznie kochamy nasze Dzieci. Tylko tak ciężko jest życ z wyrzutami sumienia wobec ludzi, którym już niczego nie można naprawdę ofiarowac, którzy odeszli w Nieskończonośc. Ja już nie daję rady. Moje żale do siebie samej wracają i wracają. Tak bym chciała, żeby Zosia żyła, żebym mogła Ją kochac. Niechby nie widziała, niechby była upośledzona. Mam tylko nadzieję, że byłabym dla niej cudowną, nie tylko dobrą mamą. Ale skąd mam to wiedziec? Więc martwię się i tym, że może nie byłabym dla mojego Cudu cudowną mamą. Zanim umarła, postanowiliśmy z mężem upchnąc w naszej kawalerce pianino, bo słyszeliśmy, że dzięki muzyce upośledzone dzieci dobrze się rozwijają. Ja kiedyś grałam... Ale Zosia już nie zagra, nie zatańczy. Tak mi żal!
Światełka dla naszych dzieci. Boże, pomóż nam, matkom... 

Ostatnio zmieniony 08-12-2006 12:19 przez Soffija

Re: Strasznie mi dziś ciężko.... do Soffji
mamafilipa  
08-12-2006 12:38
[     ]
     
Bardzo Ci dziękuje za słowo otuchy. DZiś bardzo są mi potrzebne. Tobie również życzę dużo siły w zmaganiach dnia codziennego.
Pozdrawiam AGA 


Re: Strasznie mi dziś ciężko.... do Soffji
Green Tea  
08-12-2006 15:06
[     ]
     
Sofijo, a co ja mam powiedzieć? Kiedy miałam terminowaną ciążę i czekałam na rozwarcie, najbardziej się bałam widoku mojego dziecka: korpusu bez głowy i mówiłam pielęgniarce, że nie chcę na nie patrzeć. Wprawdzie poćwiartowali mi ją, bo sama nie chciała opuścić mojego ciała (mój Boże, może po prostu tak mnie kochała!), ale dzisiaj już nie bałabym spojrzeć na jej uszkodzone ciało. Wcale nie prześladowałby mnie ten widok, bo po pierwsze to było moje dziecko, a po drugie, to co mi zaserwowali w szpitalu wystarczy, żebym nie spała spokojnie do końca mych dni i właśnie to spędza mi sen z powiek.

Sofijo, poszłaś do Zosi, chciałaś być przy niej i byłaś, a jak nie mogłaś, to dlatego, że Twój stan fizyczny Cię przerósł. Nie obwiniaj się też za pierwsze myśli o kalectwie Zosi. Chyba nie ma na świecie kobiety, która słysząc, że będzie miała upośledzone dziecko powie: to świetnie, jestem najszczęśliwsza na świecie, zawsze chciałam mieć chore dziecko, trafiło mi się najlepiej ze wszystkich. Pierwsze reakcje są zawsze spontaniczne, niespodziewane. Najważniejsze, że jej nie zostawiłaś i już obmyślałaś, jak ją będziesz rehabilitować. To świadczy o tym, że kochałaś Zosię nawet z jej rzekomym upośledzeniem. I teraz też ją kochasz, co widać w każdym Twoim słowie..... 
Beata - mama Sary (20.12.2001),Tamary (+20tc -12.03.2006) i Grety (04.06.08)

Re: Strasznie mi dziś ciężko.... do mamyTamary
Soffija  
08-12-2006 15:47
[     ]
     
Beatko, to takie dziwne, że odczytuję słowa pociechy właśnie od Ciebie, która przeżyłas chwile gorsze, niż mogłby wymyślec diabeł w piekle... Chciałabym i ja Cię pocieszyc. Odpędzic złe sny od Ciebie. Sama strasznie dziś płaczę, ale przytulam Cię mocno, mocmo. Tak bez słów... 

Ostatnio zmieniony 08-12-2006 15:47 przez Soffija

Re: Strasznie mi dziś ciężko.
anpio  
08-12-2006 14:56
[     ]
     
czytam twoj list i morze lez z moich oczu plynie...
wczoraj minely 2 miesiace od kiedy nie ma z nami piotrusia
moj synek urodzil sie w 25tyg., zyl nieco ponad godzine...
ja zaluje wielu rzeczy, najbardziej jednak, ze nie widzialam go w szpitalu!
ze tez sama na to nie wpadlam, ze tez nikt mi tego nie zaproponowal!
ta mysl mnie zzera od srodka...
moze to z tego szoku, moze przez znieczulenie, moze przez hormony dzieje sie tak, ze nie myslimy racjonalnie?
wiec jezeli moge... ciesz sie, ze widzialas swoja coreczke! ze moglas ja poglaskac i z nia porozmawiac!
ja widzialam synka dopiero w prosektorium 9 dni pozniej, kiedy wygladal duzo duzo gorzej, choc dla mnie i tak byl najpiekniejszy na swiecie

na dodatek od kilku dni dziwna mysl mnie przesladuje - tak bardzo chcialabym wiedziec co sie dzialo z moim dzieckiem od momentu urodzenia...
co oni z nim robili? tak bym to chciala wiedziec! dokladnie! sekunda po sekundzie!

a nasze wyrzuty sumienia? mi chyba na zawsze jakis ich cien na sercu zostanie
moze mimo zapewnien lekarzy - moglam cos dla mojego synka zrobic?

duzo sily nam trzeba... 
ania

Re: Strasznie mi dziś ciężko. do anpio
Soffija  
08-12-2006 15:37
[     ]
     
Zdaję sobie sprawę, droga anpio, że w tej całej tragedii szczęściem jest każda chwila macierzyństwa. Niestety niejedna osierocona matka miała tych chwil znacznie mniej niż ja, nieraz - mniej niż Ty. Będę starała się napewno układac na nowo raz i jeszcze raz i jeszcze... moje wspomnienia o Zosi. Tak, by było w nich więcej radosnego poczucia, że miałam kiedyś Córke o imieniu Zosia. (tak chciałam mie właśnie Córeczkę...) By nie było w nich żalu, który nic nie zmieni, zgryzot, które trują serce. Będzie to trudne. Ale wiem od czego zacząc. Moja Córunia nie tylko cierpiała. Kiedy była w moim łonie, zanim zaczęły odpływac mi wody, na pewno było jej ciepło, bezpiecznie pod sercem u mamy, Zosia fikala koziołki. Słuchała wraz z siosyrzyczką Zuzią czytanych bajeczek i kołysanek z płyty. Wtedy moja Córeńka była szczęśliwym maciupkim dzieckiem... I tego będę się trzymac...
Dziękuję za wszystkie słowa otuchy. Bardzo są mi dziś potrzebne...
Dla naszych Maleństw {*) (*) (*) 


Re: Strasznie mi dziś ciężko. do anpio
tynka  
08-12-2006 16:22
[     ]
     
Witajcie,mnie tez dopadł ogromny smutek.Wczoraj moje dziecko skończyło by 5 miesięcy i wczoraj minęły trzy miesiące od jej odejścia.Ten dzień był straszny,jeszcze 4 miesiace temu wszyscy bylismy szczęśliwi w domu,nieswiadomi ,że coś takiego może nas spotkac.Myśle,że u mnie wszystko sie poprostu nałożyło mikołajki moja starsza córka prosiła o lalkę ktora reaguje jak dziecko,dostała a mojego dziecka nie ma.I ta myśl o świętach.Pozdrawiam,trzymajmy sie jakos. 


Re: Strasznie mi dziś ciężko.
maciejka  
08-12-2006 17:17
[     ]
     
Dziewczyny, jestem z Wami, ze wszystkimi tymi obawami, lękami, wyrzutami...w każdej wypowiedzi tutaj jest cząstka mnie. Dziękuję, że to powiedziałyście. Soffija, to chyba nie z nami jest coś nie tak, to sytuacja nas przerosła. Bo czy można przygotować się na taką tragedię? Można przewidzieć, co się powie, można powstrzymać potok impulsywnych myśli? Gdyby to było możliwe, to byłybyśmy doskonałe, a przecież nie jesteśmy...
Dużo siły dla nas wszystkich. Też mi dzisiaj potwornie ciężko.

(********************************) 

Ostatnio zmieniony 08-12-2006 17:17 przez maciejka

Re: Strasznie mi dziś ciężko.
Soffija  
08-12-2006 20:59
[     ]
     
Twoje słowa bardzo, bardzo mi pomogły. Nawet nie wiesz, jak... Dziękuję Ci Maciejka.
Światełka dla Twojego Aniołka (*) {*} 


Re: Strasznie mi dziś ciężko.
malineczka  
08-12-2006 19:27
[     ]
     
Witaj moja maleńka urodziła się w27 tc niestety nie żyła.Nigdy tego jej własnie jej pożegnania nie zapomne .Było to takie kochane z soboty na niedziele wyciągneła rączkę że mój brzuch wyglądał jakby miał guza .Nie wiedziałam że Malinka się ze mną żegna powiedziałam że kocham cię iskierko śpij bo jest noc a maluszki teraz śpią,za chwile poczułam jak sie obróciła i zrobiłam się nie spokojna do rana nie zasnełam. Powiedziałam mężowi o wszystkim pojechałam do szpitala był mój lekarz zrobił mi USG i zamilkł ja wpadłam w szok ciśnienie miałam jak przy ślnym wylewie.W poniedziałek wywołali mi poród moja iskierka była taka drobna przy ostatnim skurczu widziałam ją położna przytuliła mnie potwierdziła że to córka ,a ja znowu wpadłam w szok pamiętam tylko jak mnie obudzili już na swoim łóżku.TO był 30 pażdziernik 2006 r.Jesteś pierwszą osobą którą nie znam a "opowiadm" o tym co ma dla mnie bardzo wielkie znaczenie. 
Agnieszka Windorpska

Re: Strasznie mi dziś ciężko.
Soffija  
08-12-2006 20:56
[     ]
     
Agnisiu, gdy tak czytam wasze historie, dochodzę do wniosku, ze to Wam należy się pomoc ode mnie, a nie na odwrót. Tak często kontakt z Wami uświadamia mi, że nie ja jedna przeżyłam tragedię oraz, ze niestety sa tragedie, które wydają mi się straszniejsze od mojej... Chciałabym Ci jakoś ulżyc, pomóc, przytulic, nie wiem... Chcialabym byc silna wlasnie dla Was, dziewczyny.
Światełko dla Twojej Córuni (*)
Światełko dla Zosi (*) 

Ostatnio zmieniony 07-02-2007 16:00 przez Soffija

Re: Strasznie mi dziś ciężko.
malineczka  
08-12-2006 21:04
[     ]
     
Dziękuje napewno się odezwe bo bardzo potrzebuje wsparcia. 
Agnieszka Windorpska

Re: Strasznie mi dziś ciężko.
ola  
08-12-2006 20:58
[     ]
     
Soffija jesteś cudowną mamą i twoja Zosia o tym wie,masz dużo miłości w sobie i to jest cudowne.Kiedy moja Zuzinka umierała nie było mnie przy Niej ale nie wiedziałam,miałam nadzieję że wyzdrowieje .Ona była w klinice a ja 14 godzin po porodzie w innym szpitalu,nawet nie miałam siły usiąść.Bardzo cierpię że była wtedy sama,mam nadzieję że mi to wybaczyła.Myśl że nie miałam jej nigdy na rękach żeby Ją ukochać zżera mnie.Bardzo ubolewam nad naszym losem,nad tym całym nieszczęściem jakie spotkało nas Aniołkowe Mamusie.Mamy tyle miłości w sobie a nasze cudeńka są tak daleko.Oby z każdym dniem przybywało nam więcej siły do dalszego życia. 


Re: Strasznie mi dziś ciężko.
qlka  
08-12-2006 22:53
[     ]
     
Dziewczyny Kochane, nie zadręczajmy się. Zrobiłyśmy WSZYSTKO, co mogłyśmy zrobić dla naszych Aniołków. Nie ma sensu obwiniać się o cokolwiek. To zaprowadzi nas w ślepy zaułek, a czasu i tak nie cofniemy. Kochamy nasze dzieci tak jak tylko mamy potrafią kochać, a one nas kochają i czekają na nas i tylko to się liczy...

Oto sen pewnej Aniołkowej Mamy...
„Pewna kobieta szła drogą, po pewnym czasie spotkała dziecko, które od razu się do niej przytuliło i powiedziało, że ja bardzo kocha, ona także je pokochała... Szli oboje przytulając się wciąż do siebie, nie wiadomo ile to trwało czasu, ale nie miało to dla obojga żadnego znaczenia, i kobieta i dziecko nie chcieli się już rozstawać...
Natrafili w końcu na most i gdy podziwiając widoki i ciesząc się swoim towarzystwem nie zauważyli, że most zaczyna pękać; ani kobieta, ani tym bardziej dziecko nie mogli nic zrobić, żeby zapobiec tej katastrofie, było za późno, by się ratować... Most nie upadł, ale powstała w nim szczelina między kobietą, a dzieckiem, która ich rozdzieliła. Po tej katastrofie, którą kobieta bardzo mocno przeżyła straciła niestety i wzrok i słuch i nie mogła zobaczyć dziecka po drugiej stronie szczeliny, ale dziecko doskonale ją widziało i słyszało, co ona mówi... Nie byli od siebie daleko, nie na tyle, by dziecko nie słyszało kobiety, ale na tyle daleko, by nie móc dotknąć swych dłoni, przytulić się... Bardzo cierpieli z powodu rozstania, że rozdzielono ich tak okrutnie, że są w innych światach, po dwóch różnych stronach mostu... Ale jak zapewniały wszystkie znaki na niebie, kiedyś oboje mieli wzlecieć ponad szczelinę i znów być razem – już na zawsze!”

Emocje, które nam towarzyszyły/towarzyszą to poprostu emocje. Rodzą się w nas rodzą i nie są ani dobre, ani złe. One poprostu są. Nie ma się na to wpływu...
Nie ponosimy odpowiedzialności za doznane krzywdy, ale mamy wpływ na to co z nimi zrobimy. Poznanie krzywdy i reakcji, jaką ona w nas wywołuje, pozwala nam wybierać odpowiedź prowadzącą ku życiu, ku miłości. Bądźmy dla siebie dobre. Myślę, że nasze Aniołki właśnie tego by chciały... :)

Kiedy macie takie wyrzuty sumienia, wyobraźcie sobie jak Wasz Aniołek do Was mówi: "Proszę Cię nie zadręczaj mojej Mamy. Ja ją bardzo kocham. Nie rób jej krzywdy..." Mnie to pomaga...

Pozdrawiam Wszystkich cieplutko i życzę dużo sił... 


Re: Strasznie mi dziś ciężko.DO WSZYSTKICH DZIEWCZYN, ZWŁASZCZA DO Alkione, Oli i qlka, DO KTÓRYCH WCZEŚNIEJ NIE ODPISAŁAM...
Soffija  
08-12-2006 23:41
[     ]
     
Serdecznie Wam wszystkim dziękuję. Nie wiem, jak to zrobiłyście, ale stałyście się dla mnie drugim domem, drugą rodziną. Po raz kolejny pomogłyście mi. Czasem jest ciężko, ale Wasze płynące z serc, z doświadczeń i wiedzy słowa potrafią dodac sił, spojrzec w przyszłośc bez zasłony bólu i łez... Dziękuje Wam, moje kochane. Czuję się przez Was rozumiana i akceptowana. Nie każdy ma szczęście miec przy sobie tyle bratnich dusz...
Trzymajmy się dzielnie.
Niech nasze Dzieci w Niebie będą o nas spokojne...
Niech się uśmiechają, gdy patrzą na nas z góry.
(*) 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora