dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

...chcę ostrzec...tyczy błędu medycznego!
ryba  
23-10-2006 20:13
[     ]
     
...szukałam pomocy ...myślałam o stowarzyszeniu obrony praw pacjentów...odp.mi Pan dok. Frankowicz z Tarnów ...to daleko aż pod Rzeszowem prawie ..ten człowiek nie ma nic wspólnego z pomocą poszkodowanym..wyciąga kasę na rzekomą opinię lekarską w sprawie...wzął od nas 2 tys. zł trzy lata temu ..żadnej opini nie wydał kazał sobie przyjeżdzac po to aby dwa zdania napisac drukiem np. do prokuratury...a my mieliśmy 600 km do pokonania...wmawiał nam że najpierw trzeba wyciągnąc kasę od ubezpieczyciela...chciał od tego 30% jak nic nie wskurał a sprawę trzeba było oddac do Sądu cywilnego..bo termin uciekał ...to nas zostawił..nie odbierał tel. nie odpisywał i nigdy do nas nie zadzwonił ...sami znaleźliśmy adwokata który nam pomógł ...a on nam wyjaśnił że taka opinia jak jego nie jest honorowana w żadnym Sądzie ani gdzie indziej ...błądziliśmy a on to wykorzystał..kazał sobie obiadki stawiac ..za podróż płacic I klasą itp.uważajcie on to robi pod szyldem Stowarzyszenia...Jedynie stowarzyszenie Adama Sandauera..może wam wskazac adresy biura ...czy adwokatów którzy tym się zajmą...my zostaliśmy oszukani...zresztą na stronie gł. stowarz. Pana Sandauera inni też o tym ostrzegają ....w takiej tragedii a jeszcze nas oszukał liczył że łatwo wyciągnie kasę ...widac na wszystkim ludzie potrafią zarobic . 
Bartczak

Re: ...chcę ostrzec...tyczy błędu medycznego!
e+m+A  
23-10-2006 20:43
[     ]
     
Ryba my chcieliśmy też skorzystać z jego pomocy no i nam też kazał przyjechaćdo Tarnowea mimo że wiedziałam że będzie w Gdańsku Chociaż słyszałam o nim dobre wiadomości ale nie zdecydowałam się na jego pomoc Na razie sami damy sprawę do prokuratury a potem się zobaczy W końcu błąd medyczny to przestępstwo ścigane z urzędu i w teorri to państwowa prokuratura powinna załatwiać takie sprawy wieć mam nadzieję że to nie tylko teoria Pozdrawiam i dla wszystkich naszych maleńkich (*********) 


...do E+A+ M
ryba  
25-10-2006 12:41
[     ]
     
....prawda jest taka że prokurator musi przyjąc taką sprawę...ale wszyskto wysyła do lekarzy biegłych-prot.sekcyjny zeznania osób przesłuchanych w sprawie... pamiętaj żądaj wglądu w akta sprawy zobacz czy przesłuchane osoby mówiły prawdę masz do tego prawo wskaż innych świadków których mógłby przesłuchac ale tylko tych którzy pomogliby w sprawie nie tych którzy mogliby ci zaszkodzic gdy przyjdzie opinia biegłych żądaj w nią wglądu -bądź z prokuratorem w kontakcie nie pozwól aby zakończył sprawę przed twoim zapoznaniem się z sprawą...masz prawo wszystkie dokumenty sobie skserowac tam u nich w prokuraturze -za ksero trzeba zapłacic-opinię biegłych również możesz skserowac-najlepiej skonsultowac tą opinię z lekarzem [zaufanym o to najtrudniej ]...niejednokrotnie biegli piszą takie bzdury że szok...albo leją wodę jeśli prokurator umorzy- masz prawo złożyc zażalenie na jego postępowanie i na to umorzenie -Sąd wtedy zadecyduje czy wznowic sprawę na nowo .Jeśli opinia biegłych będzie korzystna masz prawo za pomocą tego prokuratora założyc sprawę cywilną o odszkodowanie i zadośc uczynienie za krzywdę i cierpienie jakiego dooznaliście.Jeśli prokurator umorzy postępowanie np.z powodu braku znamion czynu zabrononego-A Sąd nie przychyli się do waszego zażalenia-pamiętaj że nie zamyka to drogi do złożenia pozwu w Sądzie Cywilnym-tam będą na nowo przesłuchane winne osoby w twojej obecności -tu masz szansę również udowodnic im błąd medyczny- tu również będzie nowa opinia biegłych.w praktyce to jest tak że to ty musisz im udowodnic winę ...błąd którego się dopuścili-trzeba im patrzec na ręce czytac wszystko co ci dostępne a najgorsze to że musisz zrozumiec co do ciebie mówią lekarze co oni piszą w papierach...w praktyce to oznacza że żeby nie dac się oszukac musisz zacząc przerabiac tą działkę medycyny która ciebie dotyczy...dotyczy śmierci twojego maleństwa....i nie bój się ich muszą odpowiedziec na każde twoje pytanie.....od trzech lat prowadzę sprawę w Sądzie cywilnym...przesłuchiwałam biegłych na sali Sądowej ..a SĘDZINA KAZAŁA MI NAWET DYKTOWAC TERMINY MEDYCZNE BO SAMA NIEPOTRAFIŁA ICH WYPOWIEDZIEC ...wszystko jest do osiągnięcia tylko się nie bój..nie poddawaj nie daj oszukac...jakby co to zawsze możemy pogadac..a i jeszcze pamiętaj że prokurator czy Sędzia ...to nie lekarz i wygląda to tak że chocby biegły bzdury gadał czy pisał oni to przyjmą do wiadomości bo oni się znają na kodeksach a nie na medycynie --powodzenia. 
Bartczak

Do RYBY
e+m+A  
25-10-2006 21:56
[     ]
     
Wygląda na to że jesteś zaprawiona w bojach:)Super! Tylko to tak cholernie długo trwa a ja chciqałabym znowu zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko Nie daruję mu nigdy i na pewno wytoczę mu proces tylko muszą mi przestać lecieć łzy gdy opowiadam o Amelce Dzięki za wsparcie a co do nauki to chyba przydałoby się nauczyć jeszce kodeksu karnego - jutro kupię i studiuję nie będą mi ciemnoty wciskać Ginekologię już prawie wryłam:) Życzę powodzenia w walce i jakby co to odezwę się do ciebie dobrze? 


...do E+A+M
ryba  
26-10-2006 15:55
[     ]
     
Ok!...jakby co zawsze możemy pogadac!...pamiętaj tylko żeby ci termin cywilny nie uciekł masz na to 3 lata od momentu zdarzenia...potem już Sąd Cywilny sprawy nie przyjmnie...dobrze gadasz ...musisz miec wiedzę tą medyczną..najbardziej żeby ci głupot nie wciskali...a pozatym abyś sąd mogła przekonac że to ty masz rację ...bo sędzia przyjmnie to co biegły powie ....tylko dlatego że on zna się na kodeksie nie na medycynie......ten ból nie miła ...jak miną trzy lata też będziesz płakac ...........ja płaczę do tej pory nawet dziś rano gdy pisałam o nim ...a to już 6 lat minelo od śmierci ! Półtoraroku po śmierci urodziłam córeczkę....gdy ona miała 1,5 roku złożyłam pozew ...gdy stanęłam przed sędzią ......ryczałam i mówiłam ...................wiesz już nigdy nie będzie tak jak kiedyś moje życie jest podzielone wszystko jest podzielone na czas przed śmiercią syna i na czas po jego śmierci..to są jak dwa różne życia ...pozdrawiam cię ...bądź silna w tym co robisz ...aby nikt nie śmiał więcej uczynic ci krzywdy...pozdrawiam 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
23-10-2006 21:31
[     ]
     
Czytałaś moją historię na forum. Mam zamiar szukać sprawiedliwości. Nie wiem właściwie od czego zacząć. Zastanawiam się co wywalczę, skoro Ty straciłaś takiego dużego syna, w takiej sytuacji i masz problemy. Moja Leneczka była maleńka i zmarła na posocznicę, na którą umiera mnóstwo dzieciaczków i nikt z tym nic nie robi. Lekarze są bezkarni i opowiadają rodzicom wielkie bzdury dotyczące śmierci dziecka.
W tamtym tygodniu dzwoniłam do szpitala w sprawie dokumentacji. Nasze pismo wpłynęło tydzień temu. Myślę, że w końcu mi ją przyślą.
Sprawą śmierci Lenki zajmował się powiatowy sanepid w Będzinie, powiatowy sanepid w Katowicach i wojewódzki sanepid w Katowicach. W oddziałach powiatowych nie ustalono źródła zakażenia. Sugerowano mi konsultację z jakimś lekarzem, aby odszyfrował dokumentację z leczenia Lenki. Ale gdzie tu znaleźć lekarza, który nie będzie popierał kolegi po fachu. Pozdrawiam.
Bardzo Ci współczuję z powodu śmierci syna. Dopiero dzisiaj znalazłam Twoją historię. To straszne. 

Ostatnio zmieniony 24-10-2006 08:44 przez AgnieszkaU

do Agnieszki
ryba  
25-10-2006 19:27
[     ]
     
Agnieszko wiem że to nie jest takie proste...wiem że nie możesz się pozbierac a co dopiero miec siłę i energię aby o to walczyc...ale wiem że napewno chcesz poznac przyczynę a to że odbierasz dokumentację to pierwszy krok..sprawdz czy nie zostało coś dopisane sfałszowane ...możesz się tego spodziewac sprawdz czy masz całą dokumentację czy czegoś nie brakuje...byc może nie jesteś jeszcze gotowa ale wierz mi na to aby opowiadac minuta po minucie o śmierci własnego dzieka nigdy sie nie jest gotowym...ale wiem że codzien zachodzisz w głowę jak to się stało jak do tego doszło...kto jest temu winien bo dobrze wiesz że nie ty ...ale jedno jest pewne że napewno ktoś zaraził twoją córeczkę...posocznica powala chłopów jak dęby w 3 dni...twoja córunia nie miała szans w starciu z tą groźną bakterią...ktoś kto do tego doprowadził..nie powinien teraz spokojnie sobie spac ...znajdziesz w sobie siły ..pomalutku...dla Lenki. To co piszesz aby zweryfikowac leczenie córeczki też jest ważne...byc może...tam jest odpowiedź...a może przedawkowali ...i zwalili wine ze to bakteria ...wiesz mi z nimi nie można byc niczego pewnym...mój syn też ma już dwie wersje śmierci ...tylko jedna wyklucza drugą mam w tej chwili przeciwko sobie katedrę anestezjologii...i mam na to dowody i fakty że biegli w prokuraturze kłamią...dlatego Sąd w tej chwili dał wiarę moim wypowiedzią...a nie przychylił się do opini biegłego ...masz słową biegli też potrafią kłamac....jedno jest pewne że jak zaczniesz musisz znac swoja sprawę pod względem medycznym po co i na co jakie leki w jakich dawkach ...żeby ci nie opowiadali głupot ...tak jak raz biegły mi powiedział że przy narkozie nie ma znaczenia waga dziecka bo 10 kg. w tą czy tamtą jest bez znaczenia-masz słowa?! Powiedz mi czy sprawa trafiła do prokuratury czy nie.Poza tym nie rozumiem odp. sanepidu że bakteria niby szpitalna tylko..a w tym szpitalu jej nie ma ..o co tu chodzi ty jej nie masz szpital nie ma -to niby skąd się wzieła-coś tu jest nie tak / przejżyj dokładnie dokumentację...przeczytaj też co napisałam do innych ...tak właśnie z nimi wszystkimi jest i tak to wygląda nie jest niestety lekko...ale dla Lenki ...warto ...coś dla niej zrobic-poznac prawdę. 
Bartczak

Od Agnieszki do Ryby
AgnieszkaU  
25-10-2006 20:09
[     ]
     
Dziękuję Ci za te słowa. Masz rację, że takich spraw nie można zostawiać, bo ile jeszcze dzieci może umrzeć z powodu zaniedbań służby zdrowia.
Jest bardzo ciężko, bo wszystkie marzenia i plany umarły wraz z Lenką. Często myślę, że nie powinnam jej zawieźć do tego szpitala z tą głupią zółtaczką. Jak odbierałam ppapiery od ordynatora po jej śmierci, to mu to powiedziałam. Mówił mi, że bilirubina uszkodziła by jej mózg. Powiedziałam mu, że może byłaby niepełnosprawna, ale byłaby ze mną, żywa. Nic nie powiedział.
Wczoraj dzwonili do mnie ze szpitala, że wysłali 44 strony dokumentacji z leczenia Lenki. Dzisiaj jeszcze nie doszła, a bardzo jestem ciekawa, co tam wyczytamy. Mąż wczoraj stwierdził, że napisali długie wypracowanie, tylko nie wiadomo ile w nim prawdy. Jeśli możesz - napisz mi jak duże masz dzieci( jeśli się nie mylę to dwie dziewczynki), ciekawska jestem. Jaka była przyczyna śmierci Twojego synka??? Mam nadzieję, że ktoś odpowie za jego śmierć, czego Ci bardzo życzę. Agnieszka 


do Agnieszki...
ryba  
26-10-2006 16:20
[     ]
     
Mam dwie córeczki-Karolina ma prawie 12 lat a Victoria właśnie skończyła 5 lat ...odnośnie dokumentacji dobrze ją sprawdz ...w moim przypadku była taka sytuacja że lekarz dodrukował sobie jeden dokument -ale robił to tak szybko że zapomniał o tym że komputer go wyda ...to znaczy napisał zmyślony dzień że było badanie o zmyślonej godzinie ..ale zapomniał że kompter zostawi czas wydruku tej kartki...przez co nie pasowała do reszty ...i sprawa się rypła...trzeba ich sprwdzac ..każde zdanie przeczytac 10 razy ...nawet ten nagryzmolony przez kogoś papierek może okazac się cenną informacją....nie mam jednoznacznej odp. że mój syn zmarł na to i na to...chętnie ci opowiem jak to wygląda ..ale teraz muszę iśc z maluchem ...18.07.2006r.-wygrałam bitwę nie jeszcze wojnę ...Sąd dał wiarę moim wypowiedzią ...nie przychylił się do opini jaką katedra anestezjologi wydała...przychylił się do mojego wniosku o zaciągnięcie opini z innego instytutu na okolicznośc śmierci -reanimacji..przyczyn zgonu itp...itd.......oczekuję na opinię tego instytutu........myślę że nie wcześniej będzie jak może w maju?...ale jak wrócę to ci napiszę co wiem ...a co chcieli mi wcisnąc biegli ..ok ..narazie! 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
26-10-2006 21:09
[     ]
     
Dziekuję, że do mnie napisałaś. Ucałuj ode mnie córeczki.
Odbrałam o 17 z poczty dokumentację lekarską. Najpierw trochę powyłam, a teraz czytam. Ale strasznie dużo tego i ciężko odszyfrować. Napisz jeszcze o Twoim synku! 


...do Agnieszki
ryba  
27-10-2006 08:28
[     ]
     
Mój synek -zmarł nagle to była gwałtowna śmierc-o 8.00 zamknęły się za nim drzwi gabinetu[sali zabiegowej] i chodź odchodziłam od zmysłów przez 2 długie godziny nikt mi nic nie powiedział-czekałam pod tymi drzwiami i czekałam-pod Nzoz podjechała R ..na sygnale -pytałam po co do kogo na co przecież tam wszystko jest....rejestratorkę błagałam aby się coś dowiedziała ...wypchneli ją z tamtąt ..powiedziała że nie wie co się dzieje ale napewno tyczy to mojego syna-myślałam że oszaleję gdy nagle w pośpiechu wywożono moje dziecko na łóżku bladego nieprzytomnego z aparatem ambu -krzyczałam że co się stało że gdzie jadą -chciałam jechac z nimi.Lekarz z karetki tylko krzyknął że zazsłabł że jadą na OIOM do szpitala -oczywiście mnie nie zabrali.Dotarłam do szpitala przedzierając się przez miasto było około 12.00-mój mąż córeczka już tem czekali ..wszyscy tylko pytali gdzie matka ...gdzie matka [dziecko w stanie krytycznym-w każdej chwili może umrzec a ja wciąż jechałam .Pan doktor mógł mnie podwieźc ale był zbyt wyczerpany]-w szpitalu czekała na mnie inf.śmierc mózgowa.Nipozwolili mu umrzec dzięki aparaturze przez parę długich godzin-reanimowali jeszcze 7 razy.Lekarz mi kiwnął głową że czekamy tylko na śmierc-przy 7 reanimacji serduszko nie podęło już akci-o godz.02.00 w nocy uznano dziecko za zmarłe...minęło 18 godzin od moentu jak moje dziecko przekroczyło próg tego gabinetu a 16 godzin jak znalazło się w szpitalu...a jescze wczoraj śmiliśmy się bawiliśmy a na drugi dzień ktoś pstryknął palcami i powiedział mi że straciłam prawie 8 lat życia...tyle troski kochania cierpienia ...tyle bajek przeczytanych na dobranoc ..czuwania w nocy w chorobie...wszystko ...wszystko.Miałam ciężką depresję z powodu szoku poprostu straciłam mowę -dosłownie nie mogłam wypowiedziec ani słowa [ przez 3 tyg.]wydawało mi się że słyszą moje myśli i mówienie jest zbędne -to co się ze mnie wydobywało to był bełkot -wtedy umarłam z moim dzieckiem-niepamiętam niektórych rzeczy-rodzina straciła ze mną kontakt a ja z nimi-znajdowali mnie w kąciku skuloną i kiwającą się to w przód to w tył...zostałam osieroconą matką-groził mi psychiatryk.....ale to już wszystko inne historie Droga Agnieszko i drogie inne Mamy Aniołków...tak bardzo wiem jak to was boli..jak cierpi wasze serce..tak bardzo rozumiem tą czarną rozpacz...ten smutek ..to jest jak studnia bez dna jak ocen bez granic tego nie idzie zmierzyc to wciąż nie ma końca ... 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
27-10-2006 08:59
[     ]
     
Ryba - Tak strasznie mi przykro. To okropne, co się stało. Do niedawna nie zdawałam sobie sprawy z tego ile człowiek może znieść, co jest w stanie przeżyć. Tylko czemu tak musi być. Jaki to ma sens. Czuję się jak staruszka z ogromnym bagażem doświadczeń. A ja mam dopiero 35 lat. 


...do Agnieszki
ryba  
27-10-2006 09:30
[     ]
     
..mam całą dostępną dokumentację -z NZOZ,z OIOM,mam również wszystkie zeznania świadków z prokuratury ,opinię biegłych jaką wydali na potrzeby prokuratury,ty też masz prawo posiadac wszelką dokumentację-no więc powiem ci co np : zeznał zespół karetki pogotowia..."wchodzą do gabinetu na stole operacyjnym leży dziecko ...blado sine -bez akcji serca na monitorze-żrenice szerokie nie reagujące na światło -RR nieoznaczalne...natomiast pielęgniarz zaznacza że gdy weszli to właściwie zastali nie żywe dziecko-i nie może zrozumiec dlaczego aparatura wszkazywała prawidłowe wysycenie krwi tlenem skoro serce nie biło?[saturacja 98%]nie czegoś takiego w medycynie!...operator zeznaje że prowadzi masż serca jedną ręką bo w drugiej trzyma komórkę i wzywa R..Sędzia się pyta jak a gdzie reszta ekipy?....na 0IOM -przyjmują już dziecko po reanimacji przez zespół R ...któremu się udało wydobyc 50 uderzeń serca na minutę i przewieźc dziecko-ale źrenice są szerokie w ustawieniu centralnym [to jest śmierc]-także nie oficjalnie gdy mi się udało pogadac to wiem że moje dziecko już umarło tam w gabinecie...wiesz to jest zbyt szeroki mat. aby to wszystko opisac -biegły wydał opinię w prokuraturze ................ze skoro tak szybko i nagle umarło to to napewno szok - wsztrząs anafilaktyczny -bo tylko ten rodzj śmierci może byc tak gwałtowny i nagły...potem jeszce pisał że może to nadreaktywnośc organizmu,a wogóle to takie rzeczy się zdarzają ...i o co pani chodzi!Głównym objawem szoku jest tachykardia [szybkie bicie serca]moje dzicko mialo tendencje do bradykardi[czyli zwalnianie akcji serca]...oprócz tego miał wymuszoną pracę serca -operator sam zeznawał że jak przestawał robic masaż to nie było zapisu ...TO JEST TAK PRZY WSTRZĄSIE SERCE BIJE JAK OSZALAŁE -A PRZY UDUSZENIU Z BRAKU TLENU -SERCE PRZESTAJE BIC-PRAWDA JEST TAKA ŻE MOJE DZIECKO UDUSIŁO IM SIĘ NA STOLE OPERACYJNYM Z POWODU BRAKU TLENU ...już tam w gabinecie doznało masywnego obrzęku płuc ...anestezjolog zeznał ...że zaczą ł sie nagle wysiek z nosa krwisty [ że nagle piana z ust podbarwiona krwią to już jest efekt obrzęku płuc w sekundę potrem stanął ukł. krążenia to jest jak reakcja łańcuchowa ...no ale biegły nie zwraca uwagi na to że dziecko ma bradykardie że po sekcji wyraźnie widac że wszystkie narządy są nie dokrwione nie ma w medycynie anafilaksji z bradykardią ..mało tego próbował mi wmówic na rozprawie że ten szok to prawdopodobnie od lidokainy ....na co ja mu sie zapytałam że jak to możliwe aby lidokaina raz była przyczyną śmierci ... a za chilę lekiem ratującym życie??? -on nie wiedział ze zespół r podał 30 mg. lidokainy i wyreanimował dziecko-wkurzał mnie jak cholera wielki pan prof....ciemnotę wciskają -byle odfajkowac sprawę ...wiesz a mi udało się przeprowadzic rozmowę na forum z anestezjologiem który upewnił mnie że mnie chcieli oszukac a że biegły bzdury podpisuje....czcesz to możesz tam wejśc i po czytac ...ta nasza korespondencja na forum wcziąż tam jest ja tą rozmowę przeprowadziłam jakos miesiąc temu...http://miasta.gazeta.pl/wrocław...a tam szukaj art. pod tytułem Proces lekarzy oskarzonych o spowodowanie śmierci pacjentki...pod tym art. są wasze opinie i tam jest cała moja że tak powiem medyczna korespondecja ...zatytułowana Anestezjologiczna tragedia dziecka 8 lat umiera.....pozdrawiam musze kończyc powiedz co w dokumentacji ;;czy jest ok co wnioskujesz? --- 
Bartczak

Re: ...do Agnieszki
ryba  
27-10-2006 09:43
[     ]
     
TEN ADRES KTÓRY PODAŁAM WINNIEN BYC BEZ TYCH TRECH KROPEK I BEZ TEGO a NIEWIeM CZEMU TAK WYŚWIETLA agnieszka jest takie przysłowie że co nas nie zabije to nas wzmocni chyba jest w tym coś prawdy mam teraz 39 lat i czuję się jak babcia jak to się wydarzylo miałam 32 lata i p[ół roku...pozdrawiam cię 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
28-10-2006 10:23
[     ]
     
Nie znalazłam wczoraj Twojej korespondencji z anestezjologiem. Ta strona nie chce się otworzyć.
Przeczytałam Twoją wiadomość i stwierdziłam, że walka o sprawiedliwość wymaga od rodziców przyswojenia wielu pojęć medycznych i zapoznania się z wieloma procedurami, które obowiązują w czasie zabiegów, którym poddawano dziecko. Skąd masz te wiadomości??? Konsultowałaś się z lekarzami???
Co jest wart taki kraj, w którym rodzice muszą sami walczyć z lekarzem, który nie ma takiej wiedzy, by móc leczyć i nie szkodzić. Ilu takich ludzi siedzi w gabinetach szpitalnych???
Nie rozumiem dlaczego sprawa Twojego synka nie była wnikiliwe badana przez prokuraturę. Chyba nie jest normalne to, że 8 latek umiera w czasie usuwania migdałka. Co to wszystko ma znaczyć!!!
Ja przeanalizowałam ( na ile umiałam)dokumentację , którą dostałam ze szpitala.
Z przeprowadzonych badań wiadomo, że Lenka nie miała śmiertelnej bakterii we krwi w dniu przyjścia do szpitala. Miała ją już w 6 dobie pobytu( wtedy, gdy już miała iść do domu). Niestety nie wiem skąd ta bakteria się wzięła we krwi. Muszę spytać jakiegoś lekarza, jak to się dzieje, że bakteria dostaje się do krwi.
Lenka miała bakterie w odbycie u pępuszku. Była nimi skolonizowana. Pani z sanepidu tłumaczyła mi, że to nic dziwnego, bo wszyscy mamy jakieś bakterie i że 30 % zdrowych noworodków jest skolonizowanych bakterią klebsiella pneumoniae ujemna.
Pytaliśmy lekarza o tę kolonizację jak Lenka leżała na oddziale i dlaczego nie podano wtedy antybiotyku . Powiedział nam, że nie leczy się kolonizacji. Lenka nie miała podawanych żadnych leków w ciągu 5 dni pobytu na oddziale, tylko była naświetlana i nawadniana.
Teraz czytając dokumentację znajduję tam wpis do karty obserwacyjnej, że podano jej antybiotyki o 24 w dniu przyjęcia( to oczywiście nie jest prawdą). Nawet wpisano tam podawane antybiotyki o 8 i 16 tego dnia, gdy Lenka była jeszcze w domu, ale ktoś się zorientował i przekreślił ten wpis. Nie wiem, co to ma znaczyć, ale poproszę o wyjaśnienie lekarza prowadzącgo Lenkę. W końcu mieli leczyć tę kolonizację czy nie. Z dokumentacji wynika ponadto, że ze 100% pewnością można stwierdzić, że Lenka nie miała żadnej infekcji w dniu przyjęcia, bo kontolowali CRP i norma jest do 10, a ona miała 0,1. CRP zaczęło rosnąć od 5 doby i doszło od 37(w 6 dobie) do 240!!! w 8 dobie.
Niestety lekarze nie mówili nam całej prawdy o jej stanie, bo z karty obserwacji wyczytaliśmy, że już w poniedziałek pielęgniarka odsysała jej śluz z krwią z żołądka, co świadczy o istniejącym już wstrząsie septycznym. Już wtedy było bardzo źle. Już dzień wcześniej podano jej morfinę . Ordynator mówił nam o krwawieniu dopiero w czwartek. Wiedzieliśmy , że spada jej ilość płytek krwi( z ponad 300 w dniu przyjęcia do 6 dzień przed śmiercią). Jak to wszystko czytam, to serce mi pęka. Jaką drogę przeszło moje dziecko od piątku do piątku. Uśpili ją, zaintubowali, osysali. Wszystkie narządy krwawiły. Jak ja matka mam to wszystko znieść.
Jak zawoziłam ją do szpitala, to tylko kolor skóry był żółty. Po kilku dniach z mężem nie mogliśmy poznać własnego dziecka. Nie mogliśmy patrzeć na to , co z nią zrobili.
Jak dłużej będę o tym myśleć to oszaleję!!!
Zastanawiające jest to , dlaczego to my rodzice mamy dochodizć prawdy o śmierci dziecka. Czy to też takie normalne, że rodzice jadą po pomoc do szpitala tylko z żółtaczką fizjologiczną, a wychodzą z niego przez prosektorium.
A położna, która mnie tam wysłałam mówiła: Agnieszka nie martw się dwa dni ją ponaświetlają i wrócicie do domu. 


do Agnieszki
ryba  
29-10-2006 00:35
[     ]
     
..pewnie że nie jest normalne -biegły powiedział że wstrząs anafilaktyczny- prokurator przyjął do wiadomości -a ja miałam wtedy zbyt małą wiedzę aby to zakwestionowac ...gdy zaczynałam to wszystko to sądziłam że biorą sprawę w swoje ręce dobrzy i sprawiedliwi ludzie najlepsi profesorowie...to co działo się w prokuraturze.....stek kłamstw z przesłuchania świadków -to jest cyrk ...wszystkim musisz patrzec na rece ...ten świat to bagno...sama widzisz po dokumentacji...to poprostu hamstwo...z braku należytej ostrozności i staranności w leczeniu zarazili twój skarb najniebezpieczniejszą bakterią[sfałszowali dokumentację aby oclic swoje tyłki]-przecież wiesz że antybiotyk powinien byc podawany minimum 7 dni -ale cos tu nie pasuje z tym leczeniem skolonizowanych bakterii-moze się nie leczy tych nie groźnych-ale te napewno się leczy-ale zaraz piszesz że przy przyjęciu była zdrowa...miała tylko żółtaczkę nie wierzę w to aby miała te bakterie już w domu ....ta bakteria została wprowadzona do krwioobiegu w szpitalu ...czy w dokumentacji jest odnotowany wstrząs septyczny ...sepsa.-czy macie teaż protokół sekcyjny?...napiszę do ciebie rano jestem już padnięta ...pozdrawiam 
Bartczak

...do Agnieszki
ryba  
29-10-2006 18:45
[     ]
     
Czytałam twoją wiadomośc kilka razy...to wszystko to jeden bałagan -wybacz...dziecko bez żadnej infekcji z żółtaczką...naświetlanie i nawadnianie [jak ją nawadniali ?..kroplówką]..miała wenflon czy w przeciągu tych dni była kłuta...to wystarczy aby wprowadic do krwioobiegu bakterie -mieliście przecież już wyjśc ...płytki spadają a oni nic nie robią ? -kiedy włączyli antybiotyk ?- skąd wiedzieli jaki?-musieli zrobic antykobiogram-nierozumiem podali dziecku morfinę i was nie informowali ... podawanie morfiny ..odsysanie śluzu z krwią toż to już działanie ich i choroby w nieuchronnym zbliżaniu się ku śmierci ...to straszne ...oni zdawali sobie sprawę że dziecko z tego nie wyjdzie już wtedy ...dlatego nie działali ...ale za to w dokumentacji napisali że podawali antybiotyk ile się dało...nie bardzo to rozumiem ...albo ktoś kto wiedział że trzeba podac antybiotyk...zapomniał to zlecic dalej ..i nikt tego nie zrobił a potem było za późno...nie jestem przekonana co do tego że się nie leczy tych bakterii [skolonizowanych]...byc może w domowym pobycie nic by się nie stało ...ale w momencie moim zdaniem kiedy dziecko trafiło na oddział z tak groźnymi skolonizowanymi bakteriami...gdzie ingeruje się w ciało dziecka -lekarz powinien zdawac sobie sprawę że tym łatwiej o wprowadzenie groźnych bakterii do krwioobiegu ...ale nic z tym nie zrobił-moim zdaniem winien wprowadzic osłonę antybiotykową dla organizmu ...a tak wogóle moze by do tego wcale nie doszło gdyby personal dbał o septykę przy każdym zetknięciu z dzieckiem....przykro mi że musisz to wszystko wiedziec..te wszystkie straszne rzeczy ciężko to znieśc -płacz dziecka przy ukłuciu jest już dla matki dużą troską i niepokojem a co dopiero świadomośc tego co powoduje ta choroba ...pozdrawiam ,powiedz co jeszcze wiesz ...czy byłaś gdzieś aby ktoś ci wyjaśnil leczenie dziecka.Odnośnie mojej wiedzy...cały czas ją zdobywam nie pozostało mi nic innego gdy odkryłam ze te procesy czy sprawy w prokuraturze to czysta farsa ...moją wiedze kosultuję gdzie się da z kazdym lekarzem spotkanym na mojej drodze każda forma potwierdzenia moje już wyuczonej wiedzy jest dla mnie na wagę złota ...Agnieszko moja wiedza jest moją bronią!!!Mam dużo książek -podręczniki farmaceutyczne ,anestezjologię .laryngologię,interreakcje miedzy lekami -ostre zagrozenia życia reanimacja itp.itd.z protokołem sekcyjnym w ręce ,z zeznaniami świadków do wszyskiego dochodzę sama...jak widzisz nie mam co liczyc na prokuraturę -sprawę umorzono ...z powodu braku znamion czynu zabronionego...bo biegły powiedział że to anafilakcja[a tego rzekomo nie idzie przewidziec]...tak jak mówiłam prokurator nie lekarz a więc umorzył skoro biegły mówi że nie idzie przewidziec to nie ...ale ja wiem że to stek bzdur ...dlatego zobacz co jeden SPRAWIEDLIWY anestezjolog mi powiedział ...własciwie potwierdził moją wiedzę ...teraz biegły który ma się wypowiedziec napewno mnie nie oszuka ! Weryfikuje swoją wiedzę każda metoda jest na to dobra -muszę wiedziec czy mój tok myślowy jest dobry -nie zadobrze by to wyglądało gdyby taki biegły mnie wyśmiał na sali sądowej ...albo bezprzerwy poprawiał wymawiane leki lub terminy medyczne...pozdrawiam - 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
29-10-2006 20:26
[     ]
     
Widzisz Ryba, ja cały czas zadaję sobie pytanie, czy to wszystko, co działo się w szpitalu to tak powinno wyglądać. Nie konsultowałam się jeszcze z żadnym lekarzem, ale muszę to zrobić.
Odpowiem na twoje pytania :
- lekarz twierdził, że nie leczy się kolonizacji. Ja przeczytałam w internecie, że naświetlanie dziecka sprzyja rozwojowi bakterii więc przypuszczałam, że abtybiotyk powinien być podawany osłonowo. Niestety nie było żadnych leków aż do momentu kryzysowego czyli do soboty ( Lenka była tam od poniedziałku).
- oczywiście Lenka miała cała masę wenflonów w czasie naświetlania i nawadniania. My z mężem przypuszczamy, że to było źródło zakażenia.
- Płytki też miała podane chyba zbyt późno, bo już krwawiła.
- lekarze nie spodziewali się tej choroby, bo wymazy i antybiogram były robione za późno. Na te wyniki czeka się dwa dni i jak zachorowała to podawali antybiotyki w ciemno. Potem je zmieniali.
- o morfinie ani raz nie wspomnieli. Najbardziej zdziwiło mnie to, że podali ją tak wcześnie.
Myślę, że gdyby spodziewali się wcześniej posocznicy to cały czas kontrolowali by CRP. A ona miała zrobione to badanie w poniedziałek i środę: wyniki 0,1.
Potem w sobotę już wynik już 37 i po południu około 130.

Masz rację - czytanie tej dokumentacji to koszmar. To odczytywanie minuty po minucie śmierci i cierpienia własnego dziecka. Działa to na mnie okropnie. Nie mogę się ostatnio pozbierać. Ciągle płaczę i mam okropne sny. Męczy mnie dzeń i noc. Wszystko jest bezsensowne. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, że przecież mam wspaniałe dzieci i męża i to powinno mi wystarczyć. Jeszcze rok temu o tej porze nawet nie pomyślałabym, że mogę być w ciąży, a co dopiero opłakiwać śmierć dziecka. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, żeby wiedzieć to, co teraz wiem i móc ją ochronić przed tym wszystkim co się stało. W sobotę byłam z córką na szczepieniu i słyszałam rozmowę między mamą i pielęgniarką. Mama tłumaczyła, że małemu nie da się zrobić badnia krwi, bo dziecko strasznie krzyczy. Moje dziecko było kilka razy dzinnie kłute. Miało całe rączki i nóżki sine od igieł. Jak normalnie żyć z taką świadomością, że nie potrafiłam uchronić swojego maleńkiego dziecka przed takim cierpieniem. Jak byłam w ciąży, to bardzo dbałam o siebie. Jadłam tylko to, co dobre dla dziecka. Odpoczywałam jak kazał lekarz, zwolniłam tempo życia, zrezygnowałam z pracy. Potem urodziłam zdrową córkę, której dzisiaj zaniosłam znicz na grób, a we wtorek ustawiłam biała marmurową tabliczkę z pięknym aniołem. 


Do Ryby
AgnieszkaU  
29-10-2006 21:36
[     ]
     
Przeczytałam Twoją rozmowę z anestezjologiem. Wynika z niej, że śmierć Twojego synka, to wynik wielkich błędów lekarzy. Nie rozumiem, że w naszym kraju lekarze tak poprostu zabijają pacjentów i nie odpowiadają za swoje czyny.
Jak miał na imię Twój Synek??? 

Ostatnio zmieniony 29-10-2006 22:14 przez AgnieszkaU

,,,do Agnieszki
ryba  
30-10-2006 17:50
[     ]
     
Moj synek miał na imię Mateusz...widzisz przez naszą korespondencję-chcę cię też ostrzec abyś nikomu niewierzyła bo przez tyle czasu mojej walki nie widziałam aby osoby tym się zajmujące wykazały takie podejście -chcąc rozwiązac ten problem...jedyna nadzieja w rodzicach tych dzieci których już nie ma- że się nieugną że wytrzymaja....to jest bardzo samotna walka potrzebne jest dużo sił w takim sensie że pomimo tęgich głów z jakimi się stykasz musisz z nimi walczyc jesteś na starcie jakby na przegranej pozycji ...bo oni mają tą wiedzę która zdobywali od 20 lat a ty i ja wczoraj na ten temat otworzyłyśmy książkę ...bardzo się cieszę że czytałaś moją korespondencję z anestezjologiem -widzisz moja rozmowa z nim jest też potwierdzeniem ze moja wiedza nie poszła na marne potrafię już jako tako rozmawiac z nimi ....bo wiesz co jest najgorsze że zaczynając masz przekonanie że no nie może byc inaczej ...tylko sprawiedliwie ...zgodnie z prawem ...bo jak ktoś czegoś nie zrobił albo spieprzył to się do tego przyzna wszak tu chodzi o człowieka o twoją niewinną dziecinę....ja też tak myślałam -straciłam dużo czasu -łudziłam się ...a trzeba było odrazu chwycic za podręczniki... mam adwokata zna się na medycynie tyle o ile bo ta kancelaria zajmuje się tego typu sprawami...może w razie czego ten mój adwokat kosultowac się z biegłymi którzy są przy kancelarii...mogę też dostac prywatną opinię takiego biegłego....ale to są koszty np:kosultacja w jakim kierunku mamy iśc a co zostawic na co zwrócic uwagę ... bez podpisu na takim papierku 2.tys...podpisana z pieczątkami odpowiednio więcej ...najważniejsze jest też to że poprostu musisz rozumiec co oni do ciebie mówią...i niestety to ty im mósisz udowodnic wine...czasem nie ma sił czasem ręce opadają...ale wiem że jestem to winna mojemu dziecku ..bo ono tak mi ufało ja mu obiecałam że wszysko będzie dobrze ...a teraz go już nie ma a miał marzenia plany tyle mu chciałam pokazac tyle jeszcze powiedziec ...chcę żebyś nie rezygnowała żebyś nie pozwoliła im zaponiec co zrobili ...nie pozwól aby ich sen był spokojny kiedy ty przeżywasz z ich winy taką krzywdę ...nie po to dbałaś o siebie rezygnowałaś z pracy kupiłaś całe wyposażenie dla swojej córeczki aby byle jaki konował dalej sobie pracował i spokojnie spał ...tym bardziej że ciebie dręczą koszmary...niech poczuje ten ból ten strach niech go też co noc dręczą koszmary ..nie ma skutku bez przyczyny i odwrotnie a malutka przyszła zdrowa co potwierdza crp ...nie ma innej możliwości nie ma innej odpowiedzi winę ponoszą osoby zajmujące się nią w szpitalu...tylko proszę znajdź w sobie tyle siły ... 
Bartczak

do Ryby
AgnieszkaU  
31-10-2006 09:06
[     ]
     
Wczoraj zadzwoniłam do ordynatora i umówiłam się na rozmowę w celu wyjaśninia moich wątpliwości dotyczących dokumentacji. Przygotowałam własny opis przebiegu leczenia i wykonywanych czynności przy dziecku w oparciu o dokumentację ze szpitala. Myślę, że przyda się dla prokuratora.
Jest mi bardzo ciężko. Bardzo trudno pogodzić się z tym że nie mam dziecka, na które tak długo czekałam. 


do Agnieszki
ryba  
30-10-2006 19:01
[     ]
     
Agnieszko CRP bardzo szybko rosło...dziwię sie że byli tacy beztroscy widząc rozówj choroby.Wygląda na to że nie podając osłonowo antybiotyku rozpetali burzę w rozwoju bakterii malutka majac dostęp do żyły miała swobodny dostęp dla tych bakterii- wprowadzenie tych bakterii do krwioobiegu to była kwestia czasu...to tylko ich wina- wyłącznie ich wina ...chcę ci powiedziec że twoja córeczka była bardzo silna od moentu kiedy piszesz że zaczęło rosnąc CRP malutka walczyła z tymi bakteriami aż nie mogę uwierzyc że miała tyle siłaby tak długo przetrwac ...a wiesz co jest najgorsze że oni tam byli [ci lekarze ]o wszystkim wiedzieli najpierw długo lekceważyli i zwlekali z pomocą jej... a ona dzielnie walczyła ...taka malutka a taka dzielna ...cholera za późno to wszysko zapóźno -ale przecież oni mieli tą wiedzę mogli pomóc a mimo to nie reagowali ...dlaczego? dopiero w ostatniej chwili ...kiedy już podawali morfinę ...nie mogę w to uwierzyc ....proszę powiedz malutkiej dziewczynce że o niej myślę że pisałam dziś do jej mamy ...i że łzy same mi kapały ...nie mogę się z tym pogodzic ...Agnieszko ona tak bardzo chciała zyc...wybacz że to do ciebie piszę ale tak czuję ....chcę ci napisac też o innej sprawie ...o twojej rodzinie o mężu o dzieciach...oni też cierpią -pamiętaj o tym może inaczej może spokojniej ...ale ich cierpienie jest może nic nie mniejsze od twojego ...od śmierci córeczki jesteś inną osobą wiem o tym...ale musisz pamiętac że oni cię potrzebują -chcą miec spowrotem tą samą radosną mamę która angażowała się w ich życie była dla nich słońcem w pochmurne dni ...popatrz na nich ...może nie potrzebnie to piszę ...ale popatrz również na ich cierpienie ...pozdrawiam cię 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
31-10-2006 13:29
[     ]
     
Patrzę Ryba na moje dzieci i mojego męża. Gdyby nie oni, to pewnie nie przetrwałabym tego wszystkiego. Ale gdy patrzę, to widzę osoby, które zawiodłam. Skazałam na cierpienie. Czemu moje dzieci muszą żyć ze świadomością, że tak łatwo umrzeć. Wiesz jak oni cieszyli się z Małej, jak zaglądali do wózeczka, gdy ona tam spała. Karol z takim przejęciem nosił siostrę. On jest już duży. Ze zdumienie patrzył na mój coraz większy brzuch. Wszyscy znajomi pytali jak on przyjął wiadomość, że będzie miał rodzeństwo. A on nosił moje zakupy, odkurzał dywany, mył wannę, nosił pranie, pomagał mi jak dorosły mężczyzna. Po narodzinach Lenkki wstawił jej zdjęcie na tapetę telefonu. Opowiedział o niej wszystkim kolegom. Przysyłał mi do szpitala sms-y z pozdrowieniami od nich. Wiesz co ja czułam jak musiałam mu powiedzieć, że ona nie żyje!!!

Myślę, że wiesz. Tak jak ja jesteś Matką, która pochowała własne dziecko.
Pisz do mnie. Pomagasz mi przetrwać ten okropny czas. Rozumiesz, co teraz czuję.

Ryba - syn mojego brata ma na imię Mateusz, Ma dwa i pół roczku W grudniu tamtego roku lekarze w Centru Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach wykryli u niego raka. Przeszedł tam okropne badania. Był taki maleńki i bezbrony, bardzo cierpiał, a my razem z nim. W tym czasie poczęła się Lenka. Jak Mateuszek pojechał na pierwszą chemię, to ja dowiedziałam się, że jestem w ciąży. brał chemię w tym samym czasie i w tym samym szpitalu, w którym umierała Lenka. Za miesiąc Mateuszek weźmie ostatnią chemię. Jest już właściwie zdrowy. Jeszcze tylko parę badań Leczenie zniósł bardzo dobrze, żadnych skutków ubocznych. Zobacz, co musi przeżywać moja Mama, a Babcia Mateuszka i Lenki. Ciągle mnie pyta, czy tego nie za wiele. Zbyt wiele !!! 

Ostatnio zmieniony 31-10-2006 14:57 przez AgnieszkaU

do AGNIESZKI
ryba  
03-11-2006 08:11
[     ]
     
Mam kłopot z internetem i komputerem od tygodnia nie mogłam z niego korzystac -dziś mi się udało wejśc i do ciebie napisac.Agnieszko wiem jak to boli moja córeczka chodz w dniu śmierci była mała[5 lat]nie mogła sie z tym pogodzic -Boga wzywała i pytała go wciąż dlaczego on jej zabrał jej ukochanego braciszka-pytała nas i Boga czy on zrobił coś złego że go Bóg musiał zabrac-miała do nas żal że nas wpuścili na OIOM a jej tam nie zabraliśmy że nie mogła się z nim pożegnac jak jeszcze żył-a to od nas nie zależało ja sama niemogłam go przytulic ani trzymac za ręke w tej ostatniej chwili gdy już umierał byłam taka bezsilna -córeczka nam powiedziała potem że też chce umrzec to było parę miesięcy po tym tak ogromnie tęskniła że widziała tylko jedno wyjście umrzec i znowu byc z braciszkiem chociażby tam w niebie.Potem gdy już byłam w ciąży [a utodziłam półtora roku po śmierci] zachowywała sie podobnie -słuchała brzucha mówiła do niego a jak nastał czas rozwiązania bardzo to przeżyła bo szpital i lekarze kojarzył jej się ze śmiercią -płakała że jak tam pójdę to ona mnie już nie zobaczy że umrę razem z ziarenkiem w brzuchu -bo przecież brat miał tam byc tylko w dzien i potem wrócic a nigdy już nie wrócił.Dobrze zrobiłaś że przygotowałaś się do zeznań w prokuraturze ...mnie prokurator zaskoczył chciał nagle zeznań gdy przyszliśmy do niego po zgodę na odebranie zwłok byłam wtedy garstką proszku -połowa ze mnie istotnych rzeczy uleciała powiedz krok po kroku tak jak piszesz co robili -jak się zachowywali-jak się do was odzywali -jacy byli w stosunku do was-prokurator może nie będzie tego mógł wykorzystac jako dowód w sprawie ale napewno skrzywi to wizerunek tych lekarzy-Agnieszko chcę ci powiedziec że jeśli będziesz musiała kłamac aby wygrac to zrób to !Przez tan czas życie mnie nauczyło że świat jest perfidny i oni potrafią kłamac nawet w tak delikatnej i tragicznej sprawie nie liczył się żaden z nich z tym co zrobił miał za nic prawdę !!-kłamac będą po to aby wybronic się ze sprawy -mówic będą że wszystko dali i zrobili jak trzeba a ty wiesz że to nie prawda!-na dowód tego możesz powiedziec że nawet z rozpędu podawli córeczce leki wirtualnie gdyz jej tam nie było!-to też zwróci uwagę prokuratora na uczciwośc tych lekarzy...Jak będą cię traktowac kłamstwem ...nie bądz dłużna potraktuj ich tym samym!!Wiem że niepotrafisz wiem że to trudne -jak też tak nie umiałam -czasem będzie to słowo przeciw słowu!...a ty masz rację i ty masz tą sprawę wygrac !Pamiętaj też że główną przyczyną śmierci jest posocznica -że córeczka przyszła do szpitala zdrowa że tok badań i leczenie jak na dłoni wskazują kiedy i w jakim momencie zaatakowała dziecko bakteria ....potem było już tylko gorzej -nie daj sobie wmówic że przynieśliście bakterię ze soba albo że ty ją zaraziłaś -odpowiedzialny jest za to szpital i lekarze opiekujący się dzieckiem-bo w dokumentacji widac po CRPco się z dzieckiem dzieje -przedstaw to też prokuratorowi .Pozdrawiam cię tak mi przykro ...tak szkoda ...ten świat jest taki podły ...jak ciężko po tym wszystkim jest patrzec na cierpienie dzieci które zostały ...ty cierpisz po stracie córeczki ...i jeszcze musisz patrzec na cierpinie własnych dzieci....wiem że jest ci bardzo ciężko ! ...a ja nie potrafię wam pomóc ... 
Bartczak

Re: do AGNIESZKI
ryba  
04-11-2006 08:32
[     ]
     
Co u Ciebie ? 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
04-11-2006 17:32
[     ]
     
Witam Cię Ryba!!!
Cały dzień nie zaglądam na forum, bo mój mąż twierdzi, że już mam obsesję. Teraz się zdecydowałam wejść, bo pojechał po córkę, która jest u koleżanki.
W poniedziałek jedziemy do ordynatora odziału, gdzie leżała Lenka. Przygotowałam sobie kilka pytań i mam nadzieję, że nieco więcej się dowiem. Ordynator sam wyznaczył ten termin, więc też będzie przygotowany. Potem już idziemy do prokuratury. Mamy kuzyna sędziego, więc nam pomoże.
Żyję z dnia na dzień. W nocy codziennie koszmary. Nie mogę się niestety obudzić z tego koszmaru, który przeżywam cały czas. Jak na złość co chwilę w radiu Zet leci piesenka Kate Melua, przy której ostatni raz kołysałam Lenkę. Ryczę wtedy okropnie, a moja córeczka Ola biegnie mnie pocieszyć.
Jeszcze misiąc urolpu "macierzyńskiego" i wracam do pracy. Nie wiem jak będzie w szkole, bo dzieci i młodzięz są dobrymi obserwatorami i ciężko przy nich udawać, że jest wszystko OK.
Jakoś przeżyłam 1 listopada. Pierwszy raz na grobie własnego dziecka i spojrzenia ludzi, którzy jakby są zdziwieni, że żyję po tym, co mnie spotkało.
A co u Ciebie???

Pozdrawaiam Agnieszka 


..........DO AGNIESZKI
ryba  
05-11-2006 09:28
[     ]
     
Ja właśnie w piątek dostałam tel. z kancelarii od mojego adwokata że Sąd ich poinformował że od lipca nie może znalexc instytutu który zajął by się naszą sprawą[nie ma chętnych ]masz słowa ]ale są chętni za pieniądze ...jak zapłacę 1,5tys.to opinia biegłych może jeszcze w tym roku by była-jestem zwolniona z kosztów ....a tu sie okazuje że muszę płacic...ale adwokat mówi że lepiej zapłacic bo w końcu Sąd przychylił się do naszej prośby -a potem najwyżej będziemy wnosic o zwrot kosztów...nikt nie wie jaka będzie ta opinia -mogę się spodziewac że równiż nie korzystna ...bo przeciez ci nowi biegli będą musieli podważyc całą opinię swoich poprzedników....a to już może byc afera -zobaczymy -czas pokaze.Moj mąż też uważa że zadużo siedzę przed komputerem.Bądż ostrożna - słuchaj co powie ordynator jak możesz to sobie niektóre hasła zapisz-pamiętaj też aby zadużo mu niepowiedziec o tym co wiesz -może to wykorzystac przeciwko wam bo napewno będzie się kontaktował z lekarzami którzy bezpośrednio byli przy Lence....lepiej to co się dowiesz wykorzystaj przeciwko nim włanczając to w zeznania u prokuratora......oni mogą byc nie uczciwi będą igrac z twoimi uczuciami ....wygra silniejszy ...będę czekac ...powiedz potem jak poszlo z ordynatorem.....ok? Pozdrawiam! 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
05-11-2006 20:17
[     ]
     
Nie rozumiem dlaczego tyle jest problemów z ustaleniem winnych w sprawie śmierci Mateuszka. Moje i Twoje dziecko nieżyją nie dlatego, że były to dzieci ze śmiertelnymi chorobami. Nieżyją, bo ktoś zaniedbał swoje obowiązki, nie douczył się, zlekceważył swoją pracę.
Cały czas obwiniam się za to, że niepotrzebnie zawiozłam Lenkę do tego szpitala. Niestety tego, co się stało nie da się cofnąć.
Pozdrawiam Agnieszka
Jutro jadę do szpitala - napiszę czego się dowiedziałam. 

Ostatnio zmieniony 05-11-2006 20:20 przez AgnieszkaU

DO AGNIESZKI
ryba  
06-11-2006 10:31
[     ]
     
Rozumiem co czujesz ...ja wciąż siebie obwiniałam że sama po śmierc zawiozłam własne dziecko nie mogłam tego znieśc sama go powiodłam na śmierc...to wciąż jak echo mi odpowiadało sama go oddałam w ich ręce ...ciężko się od tego uwolnic ,psycholog przez rok mi tłumaczył że to nie moja wina że nie miałam na to wpływu-a ja wciąż szukałam w końcu zaczęłam obwiniac męża że to przez niego ...no bo skoro ma to nie byc moja wina ....a ktoś musi byc winny to tłumaczyłam sobie że męża[ bo byłeś czasem nie dobry bo czasem wypił zadużo ]...dlatego mu mówiłam że Bóg zabrał nam synka przez niego-psycholog mi mówił że tak postępuję aby było mi lżej nieśc ten ciężar -niby teraz to rozumiem niby wiem że to wina lekarzy ale na dnie serca wciąż mi coś mówi po co tam pojechałaś po co go zawiozłaś...on by żył ..tyle dzieci żyje z tym migdałkiem...niestety śmierc mojego synka oddaliła nas z mężem od siebie nie mogliśmy znieśc swojej obecności po tej tragedii nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiac a już wogóle aby rozmawiac o dziecku które zmarło to był tak ogromny ból że wydawało mi się że on nie jest w stanie nawet wyobrazic sobie mojego bólu...psycholog mi tłumaczył że mąż też cierpi tak jak ja -tylko mężczyzna inaczej przeżywa jest bardziej zamknięty nie mogłam tego zrozumiec ...to wszysko trudne ja potrzebowałam o tym mówic wrecz krzyczec chciałam aby cały świat wiedział jak to boli jak cierpię -chciałam mówic o moim dziecku jaki był jak rósł jak mnie a ja jego kocham ...a mąż milczał zamknął się w sobie uciekał z domu nie mógł znieśc cziszy ...pustego krzesła przy stole ....biurka do którego nikt nie miał odwagi usiąśc-tornistra który wciąż stał w tym samym miejscu ....nie było też śmiechu którym zarażał cały dom.Trzymało nas tylko to dziecko które też cierpiało po stracie brata.To wszystko nie tak miało byc -wszystko legło w gruzach..."tą jedną maluczką duszą tak wiele ubyło..."Czekam na Twój powrót.Pozdrawiam. 
Bartczak

Re:Do Ryby
dagmara  
23-10-2006 22:35
[     ]
     
Przepraszam, że tak bezpośrednio...Proszę podaj mi jeśli masz jakies informacje na temat Stowarzyszenia o którym pisałaś, może jakieś linki.Na wczoraj potrzebuję pilnej pomocy jakiegoś adwokata.Ponad rok temu złożyłam w sądzie pozew cywilny, napisany przy pomocy dr Frankowicza.Trafiłam do niego przypadkiem. Niestety nie było nas stać na opłatę za opinię pozaprocesową, której żądał.Również przypadkiem poznałam kogoś kto te pieniądze wyłożył. Jednak dr frankowicz ich nie przyjął i obiecał sprawę prowadzić nieodpłatnie.Za 3 tygodnie mamy pierwszą rozprawę i nie wiem co robić.Od trzech dni zbieram się żeby zadzwonić do F.i umówić się na spotkanie ale jakoś ciągle nie mogę się zmobilizować. Sami sobie nie poradzimy a po tym co napisałaś...Niestety nie tylko od Ciebie taka opinia wyszła...Napewno na adwokata nas nie stać więc chciałabym chociaż porozmawiać z kimś przed sprawą.Kilkakrotnie sąd odrzucał nasz pozew i odwoływałam się.Ostatnim razem zrobiłam to bez niczyjej pomocy i apelację przyjęto.Ale teraz tracę już rezon i nie wiem co dalej.Opinii pozaprocesowej oczywiście nie ma.Jest tylko pozew.Co robić???Pozdrawiam cieplutko.D. 


Re:Do Ryby
ryba  
24-10-2006 09:34
[     ]
     
...Dagmara weszłam tu tylko na chwilę ...ale poszukaj na forum ...moich wypowiedzi a najbardziej postu pod tytułem ..."Jak dochodzic swoich spraw"...tam podawałam strony ...itp.pozdrawiam...jak wrócę odpowiem jeszcze raz -może coś więcej ...z kąd jesteś? 
Bartczak

...do Dagmary
ryba  
24-10-2006 09:35
[     ]
     
ten post wyżej do Dagmary 
Bartczak

...do Dagmary
ryba  
25-10-2006 12:59
[     ]
     
Czytałaś moje odp.? Frankowicz nie jest adwokatem nie może występowac w Sądzie on nie zna tak dobrze kodeksu...jak mu napiszesz pełnomocnictwo to tylko do rozmów prze zakł. ubezpieczeniowym...nawet jak się z tobą umówi że przyjedzie to i tak cie wystawi do wiatru a potem powie że mu samochód nawalił czy inną bzdurę ...są adwokaci którzy poprowadzą twoją sprawę i umówią się na procent po niej ! Dagmara nie bój się pierwsza rozprawa w Sądzie cywilnym to tylko twój monolog ...powiedz że wszystko podtrzymujesz to co napisałaś ...Sąd będzie ci kazał opowiedziec krok po ktoku ten tragiczny dzień ...historię ..nie bój się płacz i mów łzy są jak najbardziej na miejscu oni się z tym liczą ja też płakałam ...opowiedz całą historię...ja gadałam półtora godziny i nikt mi nieśmiał przerwac wszystko zostanie spisane -będzie ci z równowagi wyprowadzac maszyna do pisania ....muszę kończy ...odezwę się jeszcze....skąd piszesz ? 
Bartczak

Re: ...do Ryby
dagmara  
25-10-2006 17:49
[     ]
     
Cześć. Dziękuję za odpowiedzi.wszystko poczytałam, trochę poszperałam i doszłam do powalających wniosków.Kontaktowałam się z Adamem Sandauerem i jego listy z pewnością nie spełniają moich oczekiwań, tak samo zresztą jak jego stowarzyszenie P.N.N.Odpowiedzi są bynajmniej "wykręcające". Ok.20. będę dostępna na gg nie zawsze się ujawniam ale dzisiaj jakbyś znalazła chwilkę to proszę odezwij się.Mój nr 399 19 37.Z góry dziękuję.D. 


...do Agnieszki ...
ryba  
14-11-2006 06:54
[     ]
     
Widzę że tu jestes coraz rzadziej...pisałam meila do Ciebie nawet nie wiem czy dostałaś -jak sobie radzisz?
Co w Twojej sprawie? 
Bartczak

Do Ryby
AgnieszkaU  
14-11-2006 12:48
[     ]
     
Witam
Zaglądam na forum kilka razy dziennie, ale nie wiem co właściwie pisać. Dziękuję za maila, oczywiście dostałam go, ale nie chciałam zawracać Ci głowy. W sparawie śmierci Lenki aktualnie nic się nie dzieje. Czekam na dokumenty z sanepidu, bo napisali do mnie, że otrzymam takowe. Sporządziłam własną notatkę o przebiegu leczenia. Myślę, że wystarczy.
Front robót w domu właśnie się kończy i już nie mam co wymyślić, żeby czymś się zająć. Chyba muszę przygotować się w końcu do pracy - rozkłady, ścieżki przedmiotowe, plan pracy wychowoawcy itd. Jakoś nie mam do tego serca.
Pozdrawiam Agnieszka 

Ostatnio zmieniony 14-11-2006 12:49 przez AgnieszkaU

...do Agnieszki
ryba  
14-11-2006 19:20
[     ]
     
Cieszę się,że się odezwałaś!Nie zawracasz mi głowy możesz zawsze do mnie napisac-podzielę się tym co mam,co wiem moze czasem w czymś pomogę...znam to uczucie tak dobrze wiem jak jest ciężko...
Pozdrawiam! 
Bartczak

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora