dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Czy to jest życie???
sylwiaewa  
20-10-2006 21:38
[     ]
     
Po odejściu mojej jedynej, upragnionej córeczki moje życie zmieniło się bardzo. Mam 2 synów, kochanego męża, cudownych rodziców ale nie mam Jej. Mojej córeczki Mai. Tak bardzo chcieliśmy mieć z mężem córeczkę. Jak się dowiedziałam, ze będzie to dziewczynka, to radość była ogromna. Przez całą ciążę chodziłam wiecznie uśmiechnieta, szczęśliwa i czekaliśmy z niecierpliwością na Nią. Mąż kupował jej ubranka (przy chłopcach to ja robiłam zakupy), sukieneczki różowe, wózek, łóżeczko, zabawki. Chodził i wszystkim sie chwalił, że jego córeńka to będzie jego Niunia i ją będzie najbardziej rozpieszczał. Przy każdym porodzie był, odcinał pępowinę. Kiedy tylko zaczęły sie bóle porodowe mój mąż latał jak na skrzydłach i kiedy leżałam na sali porodowej, to gadał do brzuszka ,śpiewał i liczył czas kiedy ją urodze. Jak się urodziła (10 min trwał poród) to się popłakał ze szczęścia, wydzwaniał do wszzczęście trwało krótko. Kiedy mi jej nie dali tylko od razu coś się działo nie tak on uklęknął koło inkubatora i prosił Boga, zeby jej dał zdrwoei i jej nie zbierał bo tak strasznie jej pragnął i czekał na nią. Błagał, zeby jej nie zabierał do siebie. Robił jej telefonem zdjęcia, bo wydawało mu się i czuł, ze to będą ostatnie zdjecia. Kiedy Maja zmarła zamknął sie w sobie. Boi się na jej temat rozmawiać. Boi sie o mnie bo tez się zamknęłam i byłam a może nawet jeszcze jestem bliska depresji. Ja wariuję bez Niej. Nie chce mi się zyć. Wiem, ze mam 2 synów i kochanego męża i mam dla kogo żyć i powinnam to zrobić dla nich. Może jestem okrutna i mówię, że nie dam rady dla nich żyć, nie dam rady tak żyć. Ogromny ból, tęsknota, niechęć do zycia. Uśmiech zszedł z mojej twarzy, ludzie mówią, ze sie bardzo zmieniłam, nie jestem juz tą tryskająca szczęściem osobą. Mam głowę spuszczona na dół. Są chwile, ze staram sie i jakos mi to wychodzi, zeby w miarę noramlnie funkcjonować a za chwile dół ogromny i płacz. Nie chce być tu bez Mai. Ona była nam tu potrzebna, mi, mężowi, braciom, i całej rodzinie. Czy to jest życie??? Jakie życie jak jedno zycie odeszło. BÓL, ból, ból, tęsknota wieczna. Minęło 58 dni od jej odejścia i coraz gorzej jest mi tu bez niej. Chodzę do psychologa regularnie. Łykam jakieś świństwa ale po co mi to wszystko??? Życie jest tak niesprawiedliwe. Tragedia taka dopada nie tych co trzeba. Dobrych, szczęśliwych ludzi , którzy chcą dać zycie, ogromną miłość swojemu potomstwu. Bóg Nam to odbiera. Dlaczego ???
Jest cieżko i to bardzo.
Sylwia, mama Aniołeczka Mai (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 

Ostatnio zmieniony 21-10-2006 08:33 przez sylwiaewa

Re: Czy to jest życie???
aka  
20-10-2006 22:22
[     ]
     
Nie wiadomo dlaczego, Sylwio, nikt jeszcze nie znalazl odpowiedzi na to pytanie. To, ze juz nie jestes osoba tryskajaca energia i szczesciem jest chyba rowniez zrozumiale, masz powody do smutku i prawo do depresyjnych odczuc. Ale jestes silna i to wszystko wytrzymasz, zobaczysz, poradzisz sobie, innej mozliwosci nie ma. Pomysl sobie, sprobuj wyobrazic, ze nagle teraz zostajesz sama, bez synow i meza, calkiem sama - wyobraz to sobie dobrze i wyraznie, a potem pojdz do synkow, ucaluj ich cichutko, bo juz na pewno spia, i podziekuj, ze masz to szczescie, takie niesamowite, ktorego prostoty wiekszosc ludzi nie docenia - ze ich masz, i ze sa cali i zdrowi. Ja do tej pory nie zdawalam sobie sprawy z tego, jakie to szczescie, ze mam coreczke, cala i zdrowa, ze to nie jest "zyciowy pewnik" jak jeszcze wydawalo mi sie poltora roku temu, ze posiadanie calych i zdrowych dzieci to normalka. Wcale nie. To nie wszystkim jest dane, doceniajmy to, co posiadamy, bo jak wszyscy sie przekonallismy, zycie to mgnienie, jest kruche jak jesienny lisc i ulotne jak dymek z kadzidelka. Moj pediatra powiedzial mi ostatnio "Powtarzam zawsze, ze gdy rodzi sie dziecko, sa 2 rzeczy, o ktorych nie wiemy: pierwsza - ze wlasnie uruchomiono klepsydre, a druga - ze nie wiadomo, ile jest w niej piasku."
Nie zapominajmy o tym, co juz nam dano, bo nie wiadomo, ile piasku jest w naszych i cudzych klepsydrach.

Aneta mama Matyldy (lat 5), Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem

Ostatnio zmieniony 20-10-2006 22:28 przez meisberger

Re: Czy to jest życie???
Renia77  
20-10-2006 23:10
[     ]
     
Droga Sylwio (*)dla twojego aniołeczka.pewnie to zabrzmi banalnie ale doskonale cię rozumiem i wspolczuje bardzo.dziś siedziałam bardzo długo przy mojej natali(minął miesiac jak odeszła)mam wspaniałego syna i wspaniała coreczke(8lat i 20 miesiecy)ale tez sobie nie radze,,,staram sie ale nie bardzo wychodzi.przepraszam chciałam jakos Cie pocieszyc a skonczyło sie na tym,ze wypłakuje sie Tobie.(***)dla naszych dziewczynek 
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec427.htm

Re: Czy to jest życie???
sylwiaewa  
21-10-2006 08:36
[     ]
     
Po to jesteśmy, zeby się nawzajem pocieszać, wypłakiwać sie tutaj. nik inny nas tak dobrze nie zrozumie jak my Aniołkowe mamusie.
Dla Twojego Aniołeczka (*)(*)(*)
Dla mojej Mai (*)(*)(*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


Re: Czy to jest życie???
martaimisio  
21-10-2006 09:15
[     ]
     
witaj, wiem że i Tobie jest ciężko jak nam wszystkim nam minęło 3 i pół miesiąca bez naszego Kacperka i też jest żle ale rozmowy z Synkiem , Mężem i WAMI bardzo pomagają przetrać mi najcięższe dni . Spróbuj być z nami w najtrudniejszych momentach ja zawsze jestem obok pamiętaj. Sciskam Cię b. b. mocno 
marta

dla mojego Kacperka (*)
1.05.2006 - 30 .06 2006

... bo miłość nigdy nie ustaje...

Re: Czy to jest życie???
MamaAdusia  
21-10-2006 10:23
[     ]
     
Mi też jest strasznie ciężko. Wczoraj w końcu po 3,5 miesiącach odebraliśmy wyniki sekcji zwłok. Lekarze stwierdzili, że mały nie miał szans. To bardzo boli. Walczył ponad 5 miesięcy. Nie jest wiadome na razie czy to wada dziedziczna, czy nabyta przy poczęciu. Dla bezpieczeństwa kazali nam wstrzymać się z ciążą do ostatecznych wyników, a to może potrwać nawet kilka miesięcy
:(. Wyniki te robią tylko w Anglii, bo w Polsce nie było takiego przypadku :(.
Pani ordynator powiedziała, że w tych czasach jak ktoś urodzi całkiem zdrowe dziecko to powinien paść na kolana i dziękować Bogu.
Strasznie się boję i do tego jeszcze to oczekiwanie. A zajść w ciążę też wcale nie jest tak prosto :(
Człowiek próbuje się podźwignąć chociaż na kolana, a życie z powrotem rzuca nas na glebę.

Cz 
Magdalena Puzoń

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora