dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Leki w czasie żałoby
TataMichałka  
20-10-2006 14:49
[     ]
     
Już miesiąc bez Misia. Asia nadal nie potrafi dojść do siebie (ja z resztą również). Mimo wizyt u psychiatry, psychologa, bardzo to wszystko przeżywa. Czy ktoś z Was brał może lekarstwa antydepresyjne? Moja żona ma przepisany Efectin lecz bardzo się przeciwko niemu buntuje. Nie chce go zażywać choć lekarka uznała, że bez niego sobie nie poradzi. Jakie doświadczenia z lekami macie Wy? 


Re: Leki w czasie żałoby
aka  
20-10-2006 15:13
[     ]
     
Ja tez mialam mozliwosc wziecia lekow "wzmacniajacych" ;-) problem w tym, ze mi nie spodobal sie taki pomysl, bo uwazam, ze trzeba sily szukac w sobie i jak sie odpowiednio dlugo szuka, to w koncu sie ja znajdzie. Wiec lekow nie wzielam. Podkreslam jednak, ze jest to moje osobiste zdanie. Niektorzy lekarze za latwo przypisuja niektore lekarstwa, a co, jak przestaniemy je brac? Trzeba bedzie wrocic do rzeczywistosci i wykorzystac wlasne srodki. Ta lekarka musi bardzo dobrze znac twoja zone, jesli po miesiacu (to DOPIERO miesiac, nie "juz" miesiac)tak definitywnie wypowiada sie na temat jej stanu ;-I No i twoja zona nie wydaje sie byc zachwycona tym pomyslem, wiec moze jest zdania, czuje, ze sama jest w stanie poradzic sobie z sytuacja. I moze to ona ma racje, a nie lekarka (a jak wiekszosc z nas wie z wlasnego doswiadczenia, lekarze bardzo czesto sie myla). Sadze, ze twoja obecnosc, milosc, zrozumienie i zaufanie w stosunku do zony moga zdzialac wiecej, niz najlepsze medykamenty.

No i jeszcze raz powtarzam, ze jest to moje osobiste wynurzenie na ten temat. Jesli ktos jest przekonany, ze bez lekarstw nie podola, to ma prawo je brac, takie przypadki tez znam, ale ta osoba (tez mama po stracie, jej coreczka-wczesniaczek zmarla po 20 dniach zycia) zazyla je dopiero po roku i przy sklonnosciach depresyjnych po niedawno przezytym poronieniu. I po raz pierwszy po roku poczula sie "normalnie", prawie dobrze.

Aneta mama Matyldy (lat 5), Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem

Ostatnio zmieniony 20-10-2006 16:53 przez meisberger

Re: Leki w czasie żałoby
mycha  
20-10-2006 15:16
[     ]
     
ja poszłam do psychologa i do psychiatry,ktory przepisałmi leki uspokajajace i nasenne.oxazepam-lek antydepresyjny,i asentra-lek lek wspomagajacy w stanach depresyjnych i ułatwiajacy zasypianie.powiem ci szczerze ze niewiele pomogło.najbardziej pomaga gdy maz mnie przytula,nie musi nawet nic mowic,wystarczy ze jest.a bolu po stracie dziecka nie da sie ominac,nieczuc,trzeba nauczyc sie z nim zyc...powodzenia agnieszka. Swiatełka dla Aniołkow(**************)i dla mojego Malenstwa(****) 
mycha

Re: Leki w czasie żałoby
MagdaJ  
20-10-2006 16:51
[     ]
     
Mi stary ginekolog kazał odstawić wszystkie te leki,ból nie minie,one w niczym nie pomagają tylko szkodza,trzeba uczyć sie żyć od nowa i nie zwariować.Jak powiedział tak zrobiłam.Te leki konia by powaliły.Moj ginekolog kazał je brać tylko w konieczności,jak bym miała całą noc płakać to mam lepiej wziąć relanium.
Nie biore nic ,ostatnie leki wzięłam w dzień po pogrzebie.Mi sie nogi uginały,nie mogłam normalnie chodzić.W aptece pani zaproponowała nam leki ziołowe na uspokojenie,ale wziełam raptem 1 tabletkę.
Myśle że najlepsza tabletką dla żony bedziesz ty,a ona dla ciebie.Przytulenie daje wiecej niż te specyfiki.
Pozdrawiam i życze siły.Magda 


Re: Leki w czasie żałoby
ryba  
20-10-2006 17:33
[     ]
     
...eh...jest ciężko,a im dalej może byc jeszcze gorzej-można zwariowac?-można...nic niejest w stanie stłumic tych uczuc...to trzeba wypłakac wykrzyczec...mówic -opowiadac,wspominac...boli wtedy tak bardzo boli kazde wspomnienie ta rozpacz jest jak studnia bez dna...nie ma końca...brałam leki ziołowe,ale tylko wtedy gdy musiałam gdy myślałam że się rozsypię,zaczynały mi ręce drżec i szloch mnie ogarniał i nie mogłam z siebie wydobyc głosu miałam je wciąż przy sobie...w pewnym momencie siegałam do torebki ...fiolka ...tabletka...parę minut i miałam wrażenie że sklejam się do kupy...błąd .Pewnego razu ...czuję że znowu mnie nachodzi to było po roku czasu...i znowu ręka ...torebka ...fiolka....i ona była pusta -poprostu pusta...Boże byłam tak przerażona że nie mam tabletki tak zrozpaczona że nie umiałam wrócic do domu ...bałam się że nie dotrę...wtedy odkryłam że pomału wpadam w uzależnienie[ziołowe]może nie tak groźne ale ten nawyk łykania tabletek ...nigdy ich już nie kupiłam-dużo dała mi psychoterapeutka też rok czasu -dwa razy w tygodniu -potem raz w tygodniu...przerobiła ze mną czs żałoby ...tak ten czas trzeba przerobic...ta strate...wciąż gadaliśmy o moim Maciusiu wciaz o urodzenia aż po jego ostatnie dni [zdjęcia]-miał prawie 8 lat wiec było o czym gadac...teraz też boli nawet na samo wspomnienie łzy mi płyną-a to już 6 lat jak go nie ma ....bo czs nie goi ran ....czs tylko powoli nauczy was życ bez waszego synka- a bolec was to bedzie nawet za 10 lat ...ba do końca życia ....tu nic nie pomoże...ten czas po stracie pozwól i żonie i sobie przeżyc tak jak serce wam dyktuje-a wiec mówcie o nim płaczcie -rozpaczajcie wszak macie po kim...bo to wasz synuś oczekiwany ,ukochany ,najpiekniejszy .jedyny taki..... 
Bartczak

Re: Leki w czasie żałoby
monikarz  
20-10-2006 19:34
[     ]
     
Ja tez nic nie biorę, mimo że jest mi bardzo cięzko i nieraz odchodzę od zmysłów.
ale postanowiłam sobie, że chcę wiedzieć co się wokół mnie dzieje, chcę kontrolować swoje odruchy. tabletki tylko wszystko uśnieżały.
Po smierci Tymuszka dostałam receptę na Xydroxyzinum. wziełam może z 5 sztuk, mąż tez kilka, głównie po to by usnąć.
Ból, który przeżywamy siedzi w naszych głowach. tabletki wytwarzają tylko pozory... uciszają emocje, a one przecież dalej są... 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/

Re: Leki w czasie żałoby
aniap  
20-10-2006 19:45
[     ]
     
Byłam w szpitalu 3 tygodnie po porodzie, w którym straciłam córeczkę. Na początku nie brałam żadnych leków uspakajających. Wolałam przyjąć to wszystko na trzeźwo. Płakać do woli. Potem jednak przez 2 dni brałam relanium, ale po nich nie czułam się dobrze. Chciało mi się wiecznie spać, nie zawsze wtedy gdy chciałam... Gdy wychodziłam ze szpitala poprosiłam i tabletkę. Był to dla mnie trudny dzień. Przecież lekarz obiecywał mi że wyjdę ze szpitala dopiero z dzieckiem...
A przede mną była jeszcze tego dnia wizyta na grobie mojego dziecka, mojej córeczki...
Od tamtej pory nie wzięłam żadnej tabletki. Uważam, że to wszystko trzeba przeżyć, płakać kiedy się chce. Niczego nie powinno się powstrzymywać. Żałoba musi trwać tyle ile chcemy... bez sztucznego przerywania. Leki powinno się brać w ostateczności gdy już wszystko inne zawodzi. Takie jest moje zdanie. Mogę się mylić, każdy przypadek jest inny. Ale uważam, że wsparcie najbliższych zdziała więcej niż tabletki.
Pamiętam że po powrocie do domku pojechaliśmy do sklepu po zakupy. Gdy wracaliśmy miałam wrażenie, że długo spałam, tyle rzeczy mnie ominęło, przeszło obok.
Pozdrawiam Ania 

Ostatnio zmieniony 20-10-2006 19:48 przez aniap

Re: Leki w czasie żałoby
Renia77  
21-10-2006 00:08
[     ]
     
My łykalismy proszki przez 5 dni:w srode natalcia zmarla,w czwartek sekcja pogrzeb dopiero w sobote na piatek nie było miejsc,,,trzeba było jakos przetrwac.Mało co pamietam.W niedziele wziełam ostatnia tabletke a od poniedziałku uczyłam sie zyc bez niej.Dzis minął miesiac...ciezko jak holera,,,ale na trzezwo.Z tych paru dni najbardziej pamiętam,ze trzymalam ja zawinięta w jej domowy kocyk w szpitalu dopoki nie przyjechal maz.Nie chcialam jej oddac pielegniarce..była bardzo miła,rozumiejaca.pozwolila mi sie z nia pozegnac a pozniej naprawde delikatnie wyjla mi ja z rak i powiedziala,ze czasami tak jest,ze musze jej pozwolic spokojnie odejsc.Pozniej pamietam jak ja ubierałam(musialam to zrobic sama ten ostatni raz)nie patrzylam jak zamykaja trumienke.Płakałam bo zapomniałam o jej smoczku.Przed samym pogrzebem otworzylismy trumienke.wygladala jakby spała.Moja natalinka,dałam jej smoczek do raczki.Mąż do dzisiaj nie wiemy jak znalazł na to siły ale sam zaniósł ja do grobu.Mowi,ze musiał to dla niej zrobic.Wydaje sie ze sa rzeczy(zle to nazwałam ale nie moge znalesc innego slowa)ktorych nie mozna przezyc ale niestety musimy.Tabletki tłumia emocje a my jednak musimy przezyc wszystko.Tłumione lzy czase wybuchaja z podwojna sila 
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec427.htm

Re: Leki w czasie żałoby
TataMichałka  
21-10-2006 11:00
[     ]
     
Hmm... Nie wiem co o tym myśleć. Piszecie, żeby przeżywać to bez leków. Asia za 2 tygodnie chce wrócić do pracy a po miesiącu żałoby boi się ludzi, boi się wyjść ns dwór. Kiedy pjechaliśmy do przychodni prawie nie mogła oddychać ze strachu. Była nim sparaliżowana. Wyobraża sobie, że wszyscy ludzie wiedzą, co nas spotkało i uważają nas za złych rodziców. Uważają, że sami zabiliśmy dziecko. Psychologowie i Psychiatra uznali, że jeszcz by obie bez lekó nie poradziła. I co tu robić? :( 


Re: Leki w czasie żałoby
maciejka  
21-10-2006 11:39
[     ]
     
Czuję dokładnie to samo co Twoja żona. Też się panicznie boję wrócić do pracy, mam lęki przed wyjściem z domu, strasznie boję się ludzi, którzy widzieli przecież, że byłam w ciąży, i ich pytań 'jak się chowa maleństwo?'. Mój synek odszedł w poniedziałek 16.10.06, a ja już usłyszałam podobne pytanie. Reaguję płaczem i ucieczką. Kiedy Maciuś leżał w szpitalu, brałam Xanax. Żeby jakoś pokonać codziennie ok.200km do i ze szpitala. Lek uspokajał mnie, ale miałam świadomość, że nie ucieknę od bólu. W tej chwili nie biorę tego leku, jedynie hydroxyzynę na sen, bo inaczej nie mogę w ogóle spać. Jest trudniej. Nie wiem, jak będzie dalej. Przytulam Was mocno.
Światełko dla Waszego Aniołka (*****)
Światełko dla Mojego Maciusia (*****) 


Re: Leki w czasie żałoby
ryba  
21-10-2006 12:13
[     ]
     
Miałam tak samo ,bałam się ludzi,niewychodziłam z domu ,nieodbierałam tel.nie otwierałam drzwi wkońcu przestałam mówic siedziałam w koncie i kiwałam się wprzód to w tył,bliscy mówili mi że to nie moja wina,ale to nic nieznaczyło.Pomógł mi psychoterapeuta do którego zawieziono mnie siłą bo nie chciałam wyjśc z domu-nie bylo to takie proste.Patrząc wstecz wiem że jego rozmowa w której mnie zawsze przekonywał że nie jestem winna -pozwoliła mi w to uwierzyc...ale to tylko z nim mogłam o tym rozmawiac-rok czasu stawiał mi argumenty że jestem niewinna-Psychoterpeuta który ma czas -który naprawdę bedzie starał się żonie to udowodnic aż w to uwierzy myślę że ona tego potrzebuje...ona próbuje tozłożyc w logiczną drabinę że skoro dziecko umarło a nie ma innych winnych...to próbuje tą winę przelac na siebie ona cały czas próbuje znaleźc na to odp...bo dlaniej -nie skutku bez przyczyny i odrotnie nie wyjaśnienie tej sytuacji pogłebia w niej nieprawdziwą winę...a co za tym idzie wpędza ją to w pogłębiającą depresję...ona powoli zamyka się w swoim świecie...powoli nie słyszy głosów z otoczenia niby wie że Ty i rodzina powie że to nie jej wina i przytaknie a w środku mówi sobie że jest winna...nie wierzy wam mnie rok czasu psychoterpeuta to udowadniał i wiesz jak prawie mnie przekonał...to zaczynałam podejrzewac że pewnie to przez męża-to wszystko nie jest takie proste....dlatego potrzebuje winnego smierci mojego Maciusia...dlatego mam sprawę w Sądzie...Spróbujcie u psychoterapeuty ona potrzebuje wyjaśnienia tej tragedii-takie spotkania żeby coś dały na początku 2 razy w tygodniu potem 1 raz w tygodniu dobry psychoterapeuta na jedną wizytę powinien przeznaczyc minimum 2 godziny inaczej będziesz widział że miga się z pomocą a zależy mu na kasie .... 
Bartczak

Re: Leki w czasie żałoby
aka  
21-10-2006 12:36
[     ]
     
A moze zachecilbys zone, zeby odezwala sie do nas na forum? 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem


Re: Leki w czasie żałoby
inezka6  
21-10-2006 12:56
[     ]
     
Uważam,że w sytuacji takiej jak ta nie ma co na siłę zgrywać bohaterów i za wszelką cenę próbować przetrwać bez pomocy farmaceutycznej. Jeśli uważacie, że leki pomogą- nie brońcie się przed nimi.Wiem, że zgoda na branie leków to jak przyznanie się "nie radzę sobie"- i może to powoduje, że nikt na forum nie napisał "bralam", i może to Twoją żonę odstręcza, ale w takiej sytuacji ona naprawdę ma prawo sobie nie radzić. Naprawdę. Porozmawiajcie o tym, może mniej będą ją przerażać środki ziołowe, łagodniejsze. Może wystarczy, że będzie je brala tak,jak część dziewczyn, tylko w razie potrzeby albo żeby zasnąć. Jeśli potrzebuje takiej pomocy. Bo chyba lepiej brać tabletki,niż pogrążyć się w depresji.
Ja sama brałam relanium żeby zasnąć- zużyłam jedno opakowanie, od razu po odejściu drugiego syna. W torebce noszę zawsze opakowanie ziołowych tabletek, ale biorę je sporadycznie. Z reguły wystarcza mi sam fakt, że je mam.
Pozdrawiam cieplutko.

http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec192.htm 
Inez

Re: Leki w czasie żałoby
Wiol_Ka  
21-10-2006 16:01
[     ]
     
TatoMichałka,
Efectin to nic złego. Brał go mój mąż po śmierci swojej mamy. Ja brałam coś podobnego po śmierci Edytki przed powrotem do pracy i potem przez kilka miesięcy. Teraz nie biorę leków, ale też ta żałoba moja jest zupełnie inna...
Leki typu Efectin nie tłumią żałoby jako takiej. Nie tłumią cierpienia. Na pewno nie. Mogę to stwierdzić z całą odpowiedzialnością. One pozwalają jedynie lepiej funkcjonować w świecie... w tym świecie, który mimo naszej tragedii istnieje tak, jakby nic się nie stało... pozwalają radzić sobie z lękami...
Zażycie leków antydepresyjnych moim zdaniem nie jest wcale przyznaniem się do słabości. To oznaka siły i odpowiedzialności za siebie i za bliskich, których kochamy. 
------------
Edytka [21 tc, 26.01.2006] i Wojtuś [17 tc, 30.08.2006] ... bardzo mi Was brakuje *
Ostatnio zmieniony 21-10-2006 16:10 przez Wiol_Ka

Re: Leki w czasie żałoby
basiamamalaury  
24-10-2006 19:55
[     ]
     
mam kilkudniowe doświadczenie z Lexapro.
Wzbraniałam się dwa lata, ale doszłam do takiego momentu, kiedy nie można juz się bez tego obyć.
Na razie jest lepiej, nieco.
Myślę, że czasami warto wesprzeć się farmakologią - w granicach rozsądku...


pozdrawiam 

Basia mama Laury Czarodziejki (ur. 14.07.2001 zm. 22.09.2004)

Antosia (6 lat) i Marysi (2 lata)
Ostatnio zmieniony 24-10-2006 20:23 przez basiamamalaury

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora