dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

19.20
sylwiaewa  
14-10-2006 18:47
[     ]
     
Dziaisj o 19.20 mija 2 miesiące od narodzin mojej jedynej córeczki Mai a 52 dzień od jej śmierci. Gdyby żyła to dzisiaj dostała by prezencik. @ miesiące temu ją rodziłam. Poród trwał 10 min. Szybko, bezboleśnie i w wielkiej radości. Urodziła się, dostała 8 pkt, i już dramat sie zaczął. Nie dostałam jej na ręce i nigdy jej nie miałam na rękach. Zaczęło się wykrywanie wad jakie miała. Dlaczego !!!!??????
Nie znicze tylko zabaweczkę. Jej 2 starsi bracia śpiewali by jej sto lat a tak??? Nie mam jej i ma radości, jest tęsknota, ból ogromny i smutek po jej stracie. Nie chce mi się już żyć dla nikogo. Nie mam ochoty dalej żyć. Może jestem okrponą matką bo tak mówię mimo, iż mam 2 synów, co robić dlaej z tym bezsensownym życiem??? Jestem kompletnie załamana.
Sylwia, mama Aniołka Mai (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


Re: 19.20
Wioletta  
14-10-2006 19:00
[     ]
     
Nie mów że nie nie chce ci się żyć dla nikogo BO MUSISZ żyć dla synków i męża. Ja po śmierci mojego jedynego synusia myślałam żeby z sobą skończyć ale wyłapała to moja przyjaciółka i powiedziała jak ja bym się czuła jak by mój mąż podjął taką decyzję. Więc pomyśl jak byś się czuła jak by twój mąż albo dzieci twierdzili że nie mają dla kogo żyć że nie chce im się żyć dla nikogo. Musisz się jakoś przełamać bo twoje dzieci chcą mieć mame. 
Wioleta
mama Adrianka(*)

Re: 19.20
Alkione  
14-10-2006 19:41
[     ]
     
Sylwiu, wiem że to bardzo trudne ale spróbuj spojrzeć w przyszłość z nadzieją. Teraz jest źle ale może z czasem będzie lepiej. Postaraj się dla męża i synków, którzy cię kochają. Dla nich ty jesteś wszystkim. Ściskam cię w duchu.

http://www.ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione

Re: 19.20
MagdaJ  
14-10-2006 22:08
[     ]
     
A co ja mam powiedzieć,ja mam tylko męża,tylko dla niego żyje.Walczyłąm o zajście w ciąże 4 lata,miesiąc w miesiąc jeżdziłam po lekarzach,w końcu stał sie cud i zaszłam w ciąże,radość trwała 4 miesiace.Myślałam że jak zajde to bedzie sukces,że złapałam Pana Boga za nogi a okazało sie że to połowa sukcesu!Radość przerodziła sie w ból,rozpacz a my dalej jesteśmy sami na ziemi.Ty masz rodzinę,pełną rodzinę a ja znów zbieram siły by walczyć najpierw by zajść w ciąże a petem by szcześliwie donosić.Ile jeszcze będę walczyć o szczęście i skąd brać siły i pieniądze na leczenie?
Masz dużo,masz rodzine pełną ja o to dopiero walcze.Doceń to.Ja tak bardzo bym chciała by ktoś do mnie powiedział mamo. 


Re: 19.20
aka  
16-10-2006 11:27
[     ]
     
Magdo, zyjesz dla meza, ale zyj tez dla siebie. Szukaj sily w sobie samej - tyle juz przeszlas, poradzisz sobie. Innej mozliwosco nie ma. Kazdy ma momenty zwatpienia, gdy odchodzi dziecko ma sie ochote odejsc razem z nim. Ale to nie nasz czas nadszedl, skoro nadal tu jestesmy, widocznie przewidziano dla nas jeszcze cos do wykonania. Nie mozemy odejsc z wlasnej woli, bo wtedy juz nigdy nie zobaczymy naszych dzieci.

Nikt nam nie zagwrantuje, ze jeszcze bedziemy miec cale i zdrowe potomstwo, nie mam podstaw do pocieszania: "zobaczysz, jeszcze bedzie dobrze", bo tego nikt nie wie, ale miejmy nadzieje, a jesli i to jest za trudne, zyjmy chwila obecna i doceniajmy to, co juz mamy albo to, czym moglysmy sie przynajmniej przez pewien czas cieszyc. 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem


Re: 19.20
tynka  
14-10-2006 22:27
[     ]
     
Witaj od śmierci mojej córeczki minęło 37 dni jeden cięższy od drugiego.Ma też6 letnią córkę miałyśmy w domu zdrową Martynkę 1,5miesiąca.Jest mi równie ciężko jak tobie rozumiem cie doskonale ,też moje życie straciło sens ale staram się dla córki,męża.Kiedy miałam 5 lat straciłam tatę w większości pamiętam tylko smutek ,rozpacz mojej mamy.Jest to strasznie ciężkie do zrozumienia dla dziecka dlatego staram sie aby moja córeczka nie miała takich wspomnień.Oczywiście ,że płaczę ale obiecałam sobie ,że nie przy niej.Czesto rozmawiamy o naszej Tynce,dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje.Pozdrawiam cie i życzę nam wszystkim dużo sił.(***)światełka dla naszych aniołków 


Re: 19.20
maryś  
16-10-2006 12:05
[     ]
     
Obserwuje twoje wypowiedzi i martwię się o Ciebie... Nie ma w nich nadziei. Ja również uważam, że musisz znaleźć siły i radość życia nie tylko dla dzieci czy męża, ale dla siebie. Idź do psychologa, porozmawiaj z kimś kto naprawdę potrafi pomóc... To nic złęgo - korzystać z pomocy specjalistów. Jesteś chora z rozpaczy i smutku - to nic złego - złe jest jednak poddawanie się bez walki.
Pamiętam o Tobie w modlitwie... Pewnie nie tylko ja :* 


Re: 19.20
sylwiaewa  
16-10-2006 14:05
[     ]
     
Dziekuję za modlitwę. Byłam juz u psychologa i szczerze mówiąc nic mi to nie pomaga. Jestem soba załamana. Mam dni że jakoś funkcjonuje a są dni, ze nie daję rady i totalne załamanie. Nie daję sobie rady. Tak bardzo mocno mi jej bakuje, ze nie wiem. Tak strasznie bym ją chciała mieć, ze nie wiem. Tak jej pragnęłam. Jak się dowiedziałam, że to dziewczynka to myślałam, że zwariuję ze szczęscia. Życiebyło dla mnie cudowne w różowych kolorach. Po jej odejściu życie jest w kolorze czarnym. Nie mogę sobie z tym poradzić. Pewnie pomyślicie, ze jakaś wariatka jestem ale nie mogę sobie z tym poradzić i choć troszke zmienić, bo to dla mnie za trudne. Wiem, że mam 2 synów i jestem z nich szczęśliwa ale zawsze byłam nastawiona na 3 dzieci i jeszcz ta córeńka moja miała być. Dziekuję Bogu, ze mam 2 zdrowych synków, ale zaraz nachodzi pytanie dlaczego mi ją odebrał. Była śliczną moją iskierka, która o całe życie za szybko zgasła. Najchętniej bym zasnęła koło niej ale co z moimi synami??? Co robić?? Nie wiem i chyba szybko nie będę wiedziała. Czy może kolejna próba i zajście w ciąże pomoże mi się podnieść?? Boję się tego ciągłego strachu. Sama nie wiem. Boli, bardzo boli coraz bardziej.
Pozdrawiam Was mocno i dziękuję bardzo, ze jesteście na tym forum.
Sylwia- mama Aniołka Mai (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


Re: 19.20
Alkione  
16-10-2006 16:43
[     ]
     
Sylwiu, trzymaj się! Jestem z tobą myślami. Zobaczysz, że jescze będzie dobrze.
Światełko dla Mai (*****)

http://ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione

Re: 19.20
martaimisio  
16-10-2006 16:49
[     ]
     
wiem że ból jest okropny i łzy same płyną i nasze życie straciło sens ale wiem też że dzięki WAM moje zapatrywanie na życie trochę się zmieniło rozmowy z wami pozwoliły mi oswoić na chwilę ból, my straciliśmy naszego synunia KACPERKA to nasze pierwsze i jedyne dzieciątko i też życie bez niego jest ogromnym ciężarem wiem ale próbuję dla NIEGO być dzielna . Spróbuj Słoneczko rozmawiając z Majeczką być mamą i dla niej bez łez i smutku, ja tłumaczę sobie że Mój Synuś nie chciałby mieć zapłakanej mamy bo sam był cudownym i pogodnym Skarbem. Życzę Ci moja Droga siły by przetrwać trudne chwlie i małej iskiereczki każdego dnia by dała Ci rozpocząć życie z Majeczką w sercu i wiedz że Ona jest blisko Ciebie. Pozdrawiam i ściskam Cię mocno 
marta

dla mojego Kacperka (*)
1.05.2006 - 30 .06 2006

... bo miłość nigdy nie ustaje...
Ostatnio zmieniony 16-10-2006 16:51 przez marta jakubik

Re: 19.20
sylwiaewa  
16-10-2006 21:53
[     ]
     
Dziekuję Wam kochane dziewczyny za ciepłe słowa. Bardzo sie cieszę, ze mogę wygadać i nikt mnie nie wysmieje tylko zrozumie. Dziękuję Wam jeszcze raz. Postaram sie żeby jakoś lepiej funkcjonować. Jesteście kochane i jeszcze raz dziekuję za ciepłe słowa.
Dla Waszych najukochańszych Aniołków(*)
Sylwia -mama Mai (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


Re: 19.20
akinom  
16-10-2006 21:51
[     ]
     
Wiem jak cierpisz, bo przeżywam to samo. Straciłam dwie córeczki w ciągu miesiąca, bliźniaczki.Zuzia urodziła się martwa a Wiktoria żyła zaledwie miesiąc. Nie było mi dane nawet jej przytulić, gdyż przebywała w szpitalu, przeszła operację, po której pojawiły się komplikacje. Zmarła na sepsę.Lekarze i tak twierdzili, że to cud, że żyła tak długo, dyż moje córeczli miały zespół TTTS. Przetaczały sobie krew. Wiktoia była biorcą a biorca nie ma szans na przeżycie. Tak mówili lekarze. Ale ona walczyła. Nie było mi łatwo, bo byłam z tym sama. Mimo, że się mówi, że nieszczęście łączy nas podziliło i cierpiałam samotnie. Chciałam skończyć z życiem i gdyby nie mój brat pewnie już by mnie nie było. Wczoraj moje córeczki obchodziły by swoje kolejne małe urodzinki.Miały by 3 latka i 5 miesięcy. Czas miła a ja nadal cierpię. Zawsze będę je kochać. Moż kiedyś będę mieć dziecko, już nie z moim mężem, bo się rozstaliśmy, i opowiem mu o jego siostrzyczkach.w szpitalu matke koleżanki powiedziała mi, że na każdego podwórku kiedyś zaświeci słońce. Wierzę w to, muszę. Teraz po 3 latach tak bardzo pragnę dziecka, że znowu załamuję się psychicznie. Ty masz rodzinę, synów. Musisz żyć dla nich, dla męża a Maję zasze będziesz mieć w sercu. Nikt kto tego nie przeżył nie wie jak cierpi matka. Ja wiem. Zawsze będziesz ją mieć w sercu i myślach.Nikt nie jest w stanie Cię pocieszyć, bo się nie da. Maja Cię kocha i patrzy na swoją mamusię i czuwa nad nią. 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora