dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
aniap  
12-10-2006 15:11
[     ]
     
Mija 8 tygodni od śmierci mojej księżniczki i powinnam wrócić do pracy, ale nie mam siły i chęci. Od 2 tygodni budzę się z lękiem że to już, za chwilę. Nie chcę, nie jestem jeszcze gotowa. Z wielu powodów.
Pracuję w jednostce wojskowej. To bardzo niefajne towarzystwo dla młodej, pracowitej i odpowiedzialnej osoby. Przychodząc do pracy dawałam z siebie wszystko. Chciałam pokazać że skoro dostałam pracę po znajomości nie oznacza, że nic nie potrafię. Wiele osób to wykorzystało. zaszłam w ciążę gdy pracowałam już prawie 2 lata więc i czas, zwłaszcza że umowa na stałe. To że byłam w ciąży nie oznaczało wcale że będę lepiej traktowana, zwłaszcza przez szefa i kilku innych żołnierzy. Gdy się dowiedzieli to dodawali mi coraz więcej pracy bo wiedzieli że trzeba wykorzystać mnie maksymalnie bo w każdej chwili mogę zniknąć na bardzo długo.Pracowałam do początku 6 miesiąca. Potem poszłam na zwolnienie. Zaledwie na 3 tygodnie. Potem szpital 3 tyg. i teraz jestem 8 tyg. na macierzyńskim.
Dlaczego nie chcę wracać? Wiem bardzo dobrze cała praca od lipca do dzisiaj nie została zrobiona bo po co, przecież ja zaraz wrócę i wszystko zrobię. Poza tym nikt nie zadzwonił, oprócz jednej bliskiej koleżanki, nie powiedział że jest mu przykro i bym się trzymała. Jest mi bardzo trudno i takie słowa bardzo by mi ułatwiły powrót do zdrowia.
Dzisiaj załatwiłam sobie zwolnienie lekarskie na 3 tygodnie. Potem mam jeszcze 16 dni urlopu wypoczynkowego.I potem znowu spróbuję coś załatwić. Nie chcę wracać na najgorszy moment w pracy - zakończenie roku.
Pozdrawiam Ania 


Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
madjak  
12-10-2006 15:28
[     ]
     
witam!ja też tak myslalam, krótko po śmierci naszego Antośka, że nie chce wracać do pracy. Jednak w miare upłuwu czasu, czułam się coraz lepiej fizycznie i psychicznie.. Wróciłam do pracy po 8 tyg macierzynskiego. Na poczatku strasznie mnie wszystko drażniło, wkurzało, roznosiło. Płakałam męzowi w ramionach, że wkurza mnie ta praca i nie dam sobie rady, przecież miałam być matką, opiekować się naszym synkiem, a tu znowu powrót do pracy. Mąż mi mówił, że może będzie lepiej jak zrezygnuje z pracy, jak mnie tam bardzo wpędza w depresje. Jednak postanowiłam jeszcze troche pozostać i zobaczyc jak będzie wyglądać moje samopoczucie... I powiem, że pracuje już ok 2 miesięcy i jest dobrze. Przez to, że mam dodatkowe zajęcie, mniej myśle o moim cierpieniu i jest mi o wiele łatwiej w życiu.
Przemyśl tą decyzje koleżanko bardzo szczególnie i podejmij właściwą decyzje:)
Pozdrawiam
Madzienka mamka Antośka (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec395.htm 


Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
monikarz  
12-10-2006 15:52
[     ]
     
u mnie jutro kończy się 8 tydzień "macierzyńskiego"
i w poniedziałek wracam do pracy - mimo, że został mi jeszcze cały urlop do wykorzystania, ale tego nie chcę
Wiem, ze będzie to dla mnie bardzo trudny okres - teraz mogę chodzić codziennie na cmentarz, mogę się wyłączyc i myśleć tylko o Tymusiu.
W pracy już tak nie będzie.
Boję się też spotkania z ludźmi, trudnych pytań, wzroku...
Nie wiem, może mi będzie łatwiej niż innym mamom, bo u mnie w pracy będę już drugą Aniołkową mamą - koleżance w zeszłym roku zmarła niespełna miesięczna córeczka... Jak wróciła do pracy, nikt jej nie zadawał pytań, była traktowana jak każdy pracownik i to chyba jej pomogło.
Mam nadzieję, że ze mną też tak będzie.

jeśli nie dam rady to zostanie mi pójść na zwolnienie lub urlop 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/

Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
siudka  
12-10-2006 16:24
[     ]
     
Witajcie, myślę że kwestia powrotu do pracy jest sprawą osobistą, zależy od wielu czynników. Ja wróciłam do pracy miesiąc po śmierci Agatki i pracuję już pond 5 miesięcy, ale nie wydaje mi się, że to mi jakoś pomaga. Gdy jestem zajęta to faktycznie o Córeczce nie myślę, ale każda wolna chwila, nawet droga do pracy, i chce mi się ryczeć. A to, że nikt nie pyta też mi nie odpowiada, bo Agatka była (jest) i wcale nie chcę milczeć na jej temat. W końcu przez prawie 7 tydodni byłam szczęśliwa i mam ładne zdjęcia, którymi mogę się pochwalić. :( Unikanie tematu przez bliskie mi osoby mnie akurat boli. Pozdrawiam i kończę, bo wychodzi z tego jakaś zakręcioła. 
Agnieszka mama aniołka Agatki i Dorotki (24.07.2007)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec405.htm

u mnie jest podobnie
Peppetti  
12-10-2006 16:45
[     ]
     
W poniedziałek wracam do pracy po ośmiu tygodniach urlopu macierzyńskiego i po trzech tygodniach urlopu wychowawczego. Jestem tym przerażona, boję się. Tym bardziej, że wracam do tej samej pracy ale jednak innej.... Po tych doświadczeniach zmieniłam podejście do życia i wiem, że praca po 16 godzin na dobę nic nie daje. Dlatego zrezygnowałam ze stanowiska i teraz wracam do mniej odpowiedzialnej pracy.... Wiem, że jak wrócę to oprócz szeptania o moim synku będą szeptać o zmianach w mojej pracy.

Ja w pracy też nie jestem pierwszą aniołkową mamą. Kilka lat temu zmarła dziewczynka podczas porodu, w ubiegłym roku inna dziewczyna urodziła ciężko chorą dziewczynkę - żyła miesiąc, no i jest kilka dziewczyn, które poroniły swoje ciąże. Wiem, że nikt nie będzie ze mną rozmawiać, że każdy będzie unikał tego tematu... i to mnie bardzo boli... to udawanie, że nigdy nie byłam w ciąży, że nic się nie stało... przecież stało się! Mój Łukasz istniał!! I nie chcę o tym zapominać!!! 

Sylwia

Mama Kamilka (14 12 2003)
Aniołka Łukaszka (24 tc - 01 08 2006)
i Michałka (03 09 2007)

http://peppetti.bloog.pl

Re: u mnie jest podobnie
monikarz  
12-10-2006 16:58
[     ]
     
ja na razie nie chciałabym rozmawiać o Tymusiu w pracy. Mam tak, ze jak ktoś o nim wspomni, czy sama zacznę coś mówić to zaraz płaczę...
W pracy nie mam przyjaciół, jakichś zaufanych osób, tylko podwładnych... A przy nich nie chciałabym się rozklejać. Chociaż pewnie i tak będę...
Nie oznacza to oczywiście, że chcę zapomnieć o Tymku - myślę o nim w każdej minucie mojego życia, lubię o nim rozmawiać z mężem, z innymi Aniołkiowymi mamami... i z nikim poz tym 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/

Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
qlka  
12-10-2006 17:33
[     ]
     
Też się zgadzam że powrót do pracy to indywidualna sprawa. Ja wróciłam do pracy po 8 tyg. macierzyńskiego.
Bałam się okropnie wszystkiego... i pytań, i spojrzeń, i kondolencji,i samej pracy - wróciłam w styczniu - zakończenie roku... Pierwsze dwa dni były dosyć ciężkie, jeżeli chodzi o kontakt z ludźmi. Potem wszystko w pracy szybko wróciło do normalnego rytmu. Byłam zasypana robotą i jakoś leciało...
Mój kryzys przyszedł w wakacje, kiedy zaczęliśmy starać się o następne dziecko i nie wychodziło...
Do tego czasu widocznie w podświadomości żyłam nadzieją na kolejne dzieci, a potem kiedy już wszelka nadzieja na normalne życie prysła, nie miałam czego się złapać. Byłam w rozsypce i w domu i w pracy... Ale na szczęście jakoś to sobie poukładałam...

Znowu doszłam do punktu wyjścia - że mamy bardzo mały wpływ na nasze kruche życie "...bo to co nas spotyka przychodzi spoza nas..."

Każdy przechodzi indywidualnie żałobę i nie ma na to recepty, wrócić do pracy.

Życzę Ci Aniu pomimo wszystko spokoju i dużo sił :)

Pozdrawiam 


Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
Alkione  
12-10-2006 19:46
[     ]
     
Ja jestem jeszcze na macierzyńskim i wypoczynkowym a potem przechodzę na wychowawczy na moją starsza dwuletnią córeczkę. Nie wyobrażałam sobie powrotu do pracy i dlatego zostaję w domu do czerwca a potem wakacje (pracuję w szkole) i wrócę dopiero po nich.

http://www.ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione
Ostatnio zmieniony 12-10-2006 19:47 przez Alkione

Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
Justyna&Jacek  
12-10-2006 19:52
[     ]
     
Jestem jeszcze na urlopie...wykorzystałam 8 tygodni urlopu macierzyńskiego, ale "należało" mi się jeszcze 8 tygodni tzw. wakacyjnych. Jestem nauczycielką, pracuję z najmłodszymi dziećmi. Nie chcę wracać do pracy. Co prawda mam kontakt z najbliższymi koleżankami z pracy, ale one nie wiedzą tak naprawdę co czuję. Wydaje mi sie, że według nich powinnam wrócić już dawno do życia. Z resztą nigdy nie rozmawiałyśmy na temat Mateuszka, tylko na temat tego, co się działo w szpitalu i czy już fizycznie dochodzę do siebie. O psychikę się nie pytają. A ja czuję, że powrót do szkoły będzie męką. Dzieci wszędzie...3 lata temu jedna nauczycielka też straciła dzieciątko...pamiętam jakie były komentarze innych osób, kiedy nie odzywała się, siedziała sama w klasie, nie potrafiła patrzeć na moje koleżanki, które własnie w tym czasie były w ciąży. Nie odzywała się do nich. Przyznaję, że ja wtedy nie rozumiałam, dlaczego ona się tak zachowuje. Teraz już wiem :( Poza tym inna dziewczyna była w ciąży w tym samym czasie, kiedy i ja byłam, już minął termin jej porodu. Pewnie urodziła śliczne dziecko...Ja też urodziłam, tylko martwe. Nikt mi nie chce sam powiedzieć czy ma chłopca czy dziewczynkę, a ja boję się zapytać. Ja wróce do pracy jako osierocona a ona jako szcześliwa matka. Z nią wszycy będą rozmawiać o jej dziecku, ze mną nikt nie porozmawia...i jak tu wracać do pracy? 


Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
anial  
12-10-2006 20:05
[     ]
     
Ja wróciłam do pracy ale i tak byłam na chorobowym bo w tym czasie byłam w ciąży. Lekarz prowadzący wręcz mnie namawiał żebym pracowała bo to pomaga-jak mamy zajęcie to nie czujemy tak tego bólu. Pracowałam trochę ale i tak jak nikt nie widział beczałam do klawiatury...Jest inaczej, zawsze mamy jakies zajęcie, rozmowy etc.Warto spróbować.
Dziewczyny i nie bójcie się pytać o inne ciąże czy dzieci-to i tak was nie ominie a naprawdę lepiej się poczujecie.Zawsze sobie powtarzajcie że "moje dziecko" i tak jest bardziej wyjatkowe bo jest Aniołkiem...
A o to w tym wszystkim chodzi abyśmy cały czas mówiły o naszych dzieciach tak jakby istniały na ziemi bo przecież nie chcemy o nich zapomnieć... 

Ostatnio zmieniony 12-10-2006 20:12 przez ANIAiMAREK

Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
aniap  
12-10-2006 20:20
[     ]
     
Gdy ja byłam w ciąży i inna dziewczyna też była. Pewnie też urodziła.
Poza tym w sobotę mam zjazd więc przede mną wielkie obawy. Zaraz po powrocie ze szpitala wysłałam maila do koleżanki by wszystkim z grupy powiedziała. Mam nadzieję że to zrobiła.
Nie wiem czy iść w sobotę czy dopiero w niedzielę, bo w sobotę są pierwsze ćwiczenia. Koleżanka urodziła 24,06. Ja byłam wtedy w 5 miesiącu. Będzie mi ciężko bo wiele osób będzie chciało zobaczyć jej zdjęcia, zapytać o dziecko a ona siedzi obok mnie... Więc pewnie pójdę w niedzielę by najpierw ona miała czas na pochwalenie. Dam też czas grupie by kto nie wie się dowiedział.
Pozdrawiam Ania 


Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
anial  
12-10-2006 20:56
[     ]
     
Aniu, napewno nie ominie Cię spotkanie z każdą z koleżanek czy kolegów. Uwierz mi lepiej miec to za sobą. Mam tylko nadzieję, że każdy zrozumie jaką masz sytuację i nikt Cię nie będzie o nic wypytywał co będzie wręcz krępujące. (tak było w moim przypadku, kolezanki nawet nie przychodziły do mnie z własnymi dziećmi, a ja tak chciałam na nie popatrzeć bo juz nie miałam własnego!)
Na co dzień spotykam się z rówiesnikami Natalki i tylko sobie myślę jaka by była duża, co by już potafiła itp. Mam bliską kuzynkę, która równiez ma córeczkę, młodszą tylko o dwa tygodnie od Natalki i jak sie spotykamy to intensywniej myślę o mym Aniołku. Nie uniknę niczego...
Tydzien po pogrzebie mej córeczki mieliśmy rodzinną uroczystość ślubną, byłam tylko na mszy ale jak zobaczyłam córkę kuzynki to się popłakałam...przecież mieliśmy być tam wszyscy!
Uwierz mi dasz radę i im wczesniej to przeżyjesz tym narawdę poczujesz sie lepiej - bo będziesz to miała za sobą...
Pozdrawiam. 


Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
martaimisio  
12-10-2006 20:48
[     ]
     
ja też myślałam że powrót do pracy będzie okropny nie wyobrażałam sobie tego, mój Maleńki zasnął mając 60 dni 30 czerwca, zaczęły się wakacje , jestem nauczycielką klas 1-3, te 2 miesiące były najtrudniejsze w naszym życiu i też nie chciałam wrócić do pracy miałam ochotę zrezygnować ale wróciłam nie było mi łatwo, na szczęście nikt nie pytał, mądrzy ludzie rozmawiali ze mną a reszta nie śmiała, bali się, było mnóstwo pytań o mojego synka wsród znajomych uczniów, dzieci i ich rodziców to b. przykre ale opowiadałam im o moim Cudownym Synuniu że jest aniołeczkiem. Dużo przyjaznych mi osób pomagło mi już swoją obecnością i że byli blisko , choć w takich momentach nie można zrozumieć co czujemy, ale byli obok. z perspektywy czasu wiem że każdy kontakt z innymi był maleńkim lekarswem , nawet czasem gorzkim. Zawsze znajdą się i ludzie którzy bagatelizują uczucia i przeżycia innych, ja się tym nie przejmuję, żyję tak jak podpowiada mi serce i tak robię zawsze. Choć opuściła nas w naszej tragedii rodzina mego męża ja idę z mężem dalej niosąc w sercach naszego KACPERKA. I tak już będzie ... 
marta

dla mojego Kacperka (*)
1.05.2006 - 30 .06 2006

... bo miłość nigdy nie ustaje...
Ostatnio zmieniony 12-10-2006 20:50 przez marta jakubik

Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
jaewa1  
12-10-2006 23:05
[     ]
     
Ja nie wróciłam do pracy. Nie dałam rady- wzięłam zaległy urlop wypoczynkowy, potem zdecydowałam się na wizyty u psychiatry- dostawałam od niego zwolnienie przez 2-3 miesiące, a potem zaniosłam już zwolnienie ciążowe. Moje szczęście w nieszczęściu jest takie, że jak tylko lekarz mi pozwolił to zaraz zaszłam w ciążę.
Ja czułam, że nie mogę wrócić. Pracowałam z ludźmi, sporo przedstawicieli handlowych przyjeżdzało, dzwoniło- byłam przerazona ich pytaniami, przecież ci ludzie nie wiedzieli co sie stało, nie byli w stanie się tego dowiedzieć w krótkim czasie. Poza tym mialam w pracy sporo na głowie, czułam, że nie podołam.

Ale to oczywiście zależy od pracy, niektórzy maja przyjazna atmosferę, zamknięte grono i pracę, która lubią i ktora może w dużym stopniu pomóc. Może pomóc, bo dzięki niej pewnie ma sie przerwy w zadręczaniu siebie i w rozmyślaniu nad stratą.

Ja jednak czas spędzałam sama w domu (mąż pracował), ale mi była potrzebna ta samotność. Dobrze mi z tym było, mogłam wszystko przemyśleć na 100 sposobów.

Ewa,
Amelka Aniołek 2.04.2004 http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec26.htm
Błażej 26.04.2005
i majowy synek

Do Jaewa1
Alkione  
13-10-2006 00:07
[     ]
     
Ewo, ja czuję dokładnie to samo. Potrzebuję ciszy, spokoju i samotności. Tylko wtedy czuję się dobrze, a w towarzystwie więcej niz 5 osób poprostu się wykańczam (w niedzielę po 2 godzinach w towarzystwie około 8 osób z rodziny) mało nie zemdlałam. To dla mnie dowód na to, że jednak dobrze zrobiłam nie wracając do pracy.

http://www.ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione

Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
Anka  
13-10-2006 08:42
[     ]
     
Ja wrocilam do pracy przed zakonczeniem urlopu "macierzynskiego" - na wlasne zyczenie. Wiedzialam ze i tak musze wrocic wiec lepiej zrobic to wczesniej i nie czuc sie takim zmuszonym. Bylo to dla mnie strasznie trudne, ale w pracy przyjeli mnie...chyba normalnie. Moze dlatego ze wiedzieli na biezaco o wszystkim co sie u mnie dzieje, nawet 2 osoby byly na pogrzebie moich synkow. Moglam przychodzic na poczatku do pracy tylko na kilka godzin - to pomoglo mi sie na nowo przyzwyczaic. Po kilku miesiacach pracy, w sierpniu, przyszedl kryzys, wzielam wtedy urlop. Ale po powrocie z urlopu nie bylo wcale lepiej. W pracy jest taka atmosfera wokol mnie, ze wszycy czekaja az zajde w nastepna ciaze. I maja racje, doceniam to, ale to spowodowalo straszna stagnacje u mnie, brak jakiegokolwiek rozwoju zawodowego, robienie w kolko tego samego, odejmowanie mi obowiazkow i asekurowanie sie innymi ludzmi na wypadek gdybym zniknela na zwolnienie itp. Mi nie zalezy na jakiejs karierze ale mnie to dobijalo. Dodatkowo stresowalam sie ze mimo staran o kolejne dziecko nie udaje nam sie. Nie moge w koncu tylko siedziec i odliczac dni do nastepnej ciazy ktora nie wiem kiedy bedzie. Ok 2 tygodnie temu dostalam w pracy calkowiecie nowe zajecie, ktore podoba mi sie i to mnie postawilo troche na nogi. Oderwalo mnie troche od wlasnych, ciagle tych samych mysli. Wiaze sie z tym ze musze od czasu do czasu wyjechac, spotykam nowych ludzi, mam motywacje by zadbac troszeczke o siebie, ucze sie czegos nowego. Nie wiem jak bedzie dalej, ale ciesze sie z kazdego dnia w ktorym sie tak bardzo nie mecze. Jesli chodzi o kolejne dziecko, to pozostawilam troche sprawy wlasnemu biegowi, przestalam analizowac cykl, stwierdzilam ze co ma byc to bedzie. W ogole nie planuje przyszlosci poza tym co niebedne. Czasem mam takie chwile ze po prostu nie chce mi sie zyc. Zastnanawiam sie czy ja w ogole moge sie czyms cieszyc skoro moje dzieci nie zyja. Ale staram sie jakos isc do przodu, mysle ze praca mi mimo wszystko w tym jakos pomaga.
Wyszlo troche dlugo ale chyba mialam potzrebe sie wygadac. Pozdrawiam wszystkie Aniolkowe Mamy 
Anka

Re: Praca - jak ja nie chcę do niej wracać
aniap  
13-10-2006 19:28
[     ]
     
Jutro mam zajęcia na uczelni pierwsze w tym semestrze. Bardzo się boję. Mam nadzieję, że koleżanka wszystkim wysłała mojego maila z prośbą. Jutro się odezwę. Trzymajcie za mnie kciuki.
Pozdrawiam Ania 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora