dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Coraz trudniej znieść przykrość
Alkione  
08-10-2006 18:29
[     ]
     
Właśnie wróciłam od teściów. Zdecydowałam sie tam pójść po miesiącu od ostatniej niedzielnej wizyty bo ostatnio było dużo ludzi i źle się czułam. Niestety dziś znów zwaliło się ludzi i strasznie źle się poczułam w tym gwarze i wszechogarniającej pustej radości. Na dodatek kiedy mąż powiedział coś o Amelce to zapadła głucha cisza, po której jego brat wypalił "A nam zepsuł się telewizor". Poczułam się jakbym dostała w twarz. Po chwili zrobiło mi się strasznie gorąco, twarz mi płonęła, byłam cała czerwona. Zrobiło mi sie słabo i musieliśmy wyjść. Nigdy wcześniej nie zareagowałam tak silnie na przykrość. Chyba coraz trudniej mi ją znieść. Przestaję lubić ludzi nawet tych bliskich. Oni zabijają to jedyne co pozostało po Ami, pamięć o niej. Rodzina powinna być wsparciem a najbardziej dobija.

http://ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione

Re: Coraz trudniej znieść przykrość
sylwiaewa  
08-10-2006 19:32
[     ]
     
Ja również uwazam, ze rodzina powinna wspierac. Ale są wyjatki. Ten kto nie miał tagiej tragedii w życiu nie zrozumie nigdy Ciebie. Myśli sobie "było i nie ma, trzeba sie z tym pogodzić i żyć dalej". Tylko jak żyć dalej jak nie ma kawałka mnie, mojej perłki. Ludzie udają, ze sie nic nie stało i tak jak by nic nie było. To najbardziej nas boli. I co zrobić jak nie mamy wsparcia od najbliższych?? Zostajemy same z tym smutkiem, tęsknotą i pęknięntym sercem. Życie miało sens jak dzidzia była w brzuszku. Świat był kolorowy i cudowny. Aniołek odeszedł i swiat stał sie czarno -biały i szczęście odeszło. Ja Cie rozumiem i wspieram całym sercem. Masz nas- Aniołkowe mamy, które rozumieją Cię jak nikt inny. Masz wspaniałego, prywatnego Aniołka, z którym rozmawiaj i mów co Cię boli, podobnie jak mów nam- Aniołkowym mamą. jesteśmy po to, zeby Cię wysłuchac i wspierać. Trzymaj się cieplutko. Podnieś troszkę głowę do góry i powiedz do Aniołka Twojego " Kochanie, dobrze, ze jesteś, niestety w Niebie, ale jesteś i Ty jedyna mnie rozumiesz. Czuwaj nad swoją mamusią i pomóż choć troszkę się podnieść z kolan". Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Sylwia
Dla Twojego Aniołeczka (*)
Dla mojej MAi (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


Re: Coraz trudniej znieść przykrość
zorka  
09-10-2006 08:06
[     ]
     
Przykro mi bardzo... :(

Najdziwniejsze, że ludzie takie teksty wygłaszają "w dobrej wierze". 


Re: Coraz trudniej znieść przykrość
marzanna  
09-10-2006 09:10
[     ]
     
Alkione bardzo dobrze Cię rozumiem bo sama po stracie dziecka doswiadczyłam wielu przykrości ze strony moich bliskich a zwłaszcza teściów. Ja byłam w ciąży to teściowa wypytywała mnie o wszystko nie mogła się doczekać wiadomości o płci dziecka,. Mając 4 synów chciała mieć wnuczkę. Jak dowiedziałam się że noszę pod sercem dziewczynkę teściowa natychmiast zadzwoniła i mimo że ja nie chciałam dzielić się z nikim tą wiadomością teściowa wydusiła ze mnie że to będzie dziewczynka. Mimo,że prosiłam o dyskrecję natychmiast rozpeplała wszystko swojej wścibskiej siostrze. Po stracie mojego dziecka teściowa tez cierpiała ale ile razy potrafiła mnie zranić ile razy płakałam przez nią. Po miom wyściu ze szpitala zwaliła mi się na głowę ze swiom mężem i młoszymi synami organizując pseudo imprezkę, nie wiedziałam tylko z jakiego powodu. Ani razu nie zapytała nas o samopoczucie tylko potrafiła powiedzieć " o brzuszek nadal masz duży". Zaciskałam zęby i milczałam. W końcu jednak nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem. Wiele razy teściowa raniła mnie jeszcze swoimi słowami. W moiom towarzystwie opowiadała o narodzinach wnuka jej przyjaciółki. Czy ona nie wiedziała jak ja bardzo cierpiałam, zupełnie mnie nie rozumiała, być może dlatego że jest prostą kobietą. Mimo że od śmierci mojego dziecka minął rok i trzy miesiące a mój ból ma inne oblicze, boję się,że moja teściowa znowu powie coś, co mnie zaboli, bo ona zupełnie nie waży słów. Ostatnio powiedziala że trzeci syn jej przyjaciółki zostanie ojcem. najstarszy syn mojej teściowej, a mój wspaniały troskliwy mąż też chciałby być ojcem. Niestety nasza pierworodna córka Uleńka jest w niebie a ja mimo starań nie jestem jeszce w ciąży. Ufam jednak Bogu i wierzę,że nas nie opuści, pozwoli nam być rodzicami. Tak bardzo tego pragniemy.
Pozdrawiam wszystkie Aniolkowe mamy. 


Re: Coraz trudniej znieść przykrość
Peppetti  
09-10-2006 09:16
[     ]
     
ja w sobotę też przeżyłam ogromną przykrość zadaną przez bliską mi osobę.
Byłam na urodzinach mojego brata. Mój brat jest mi bardzo bliski, ma żonę, dwoje dzieci. Często się spotykamy, jeździmy razem na wakacje. W sobotę właśnie popisał się doskonałym wyczuciem. Gdy już większość gości poszła i zostaliśmy w bardzo swojskim gronie mój brat zaproponował byśmy poszli gdzieś do klubu potańczyć. Ja powiedziałam - to idźcie, a ja pojadę do domu. Mój kochany braciszek - a ty dlaczego nie chcesz iść? Ja, że nie mam nastroju. Po kilku minutach głupiego wypytywania się dlaczego, odpowiedziałam mu: nie wiem czy pamiętasz, ale dwa miesiące temu straciłam dziecko i nie mam ochoty na tego typu zabawy. No i mój braciszek na to: długo masz zamiar jeszcze nosić tą żałobę??????????
Do wczoraj denerwowałam się, gdy ludzie nie umieją się odpowiednio zachować, że nie mają taktu i wyczucia. Ale co się dziwić obcym, skoro bliscy tak okrutnie potrafią zranić. Mój brat chyba traktuje mnie jak wariatkę, że wymyślam sobie jakąś dziwną żałobę (chociaż na czarno ubrana nie chodzę). Przecież nie miałam kłopotu z zajściem w ciążę, więc nie ma się co martwić -"zrobię sobie jeszcze jedno dziecko" ... jaki ten świat jest okrutny....

Sylwia
Mama Kamilka (3 latka) i Aniołka Łukaszka (24 tc) 

Sylwia

Mama Kamilka (14 12 2003)
Aniołka Łukaszka (24 tc - 01 08 2006)
i Michałka (03 09 2007)

http://peppetti.bloog.pl

Re: Coraz trudniej znieść przykrość
Kamilla  
09-10-2006 09:34
[     ]
     
Kiedy umarła moja Laura wszyscy byli w szoku. U mojej mamy odżyły wspomnienia jak sama straciła dziecko. Teściowa wyła mi do telefonu bo "tak strasznie chciała mieć wnuczkę". Tak było do pogrzebu, który był tydzień później. Wtedy teściowa powiedziała, że życie musi toczyć się dalej i dała nam zaproszenie na wesele swojego młodszego syna. Powiedziała, że mamy już przecież dziecko a jest tyle ludzi, którzy tak bardzo by chcieli a nie mogą mieć żadnego. Czy to jest do cholery kobieta? Matka??? 
http://lauratremska.pamietajmy.com.pl

Re: Coraz trudniej znieść przykrość
danusia48  
09-10-2006 11:32
[     ]
     
...kolejna ciaza...pozostale dziecko... czy to ma byc lek na cale zlo????....ludzkie pocieszenia...juz lepiej by nic nie mowili...pozostaje niesmak i smutek pomieszany z zalem , ze to mowia najblizsi.... 


Re: Coraz trudniej znieść przykrość
Alkione  
09-10-2006 14:06
[     ]
     
Chyba prawdę mówi powiedzenie, że z rodziną to się tylko na fotografii dobrze wychodzi. 
Alkione

Re: Coraz trudniej znieść przykrość
martaimisio  
09-10-2006 19:00
[     ]
     
Zgadzam się zupełnie moi teściowie nie zaprzątają sobie nami głowy, nie zadzwonili do mnie do dziś pojawili się na pogrzebie jak zjawy i udawali wielki smutek tylko dla ludzi bo tylko to się liczy inni ludzie bo swoje dzieci zostawili samych sobie nie odwiedzają Kacperka bo mają za daleko aż 5 kilometrów to tak daleko, aż za daleko. Postanowiłam z mężem że już ich nie odwiedzimy , choć to przykre , jak w takich chwilach można zostawić bliskich nie wiem jak można? 
marta

dla mojego Kacperka (*)
1.05.2006 - 30 .06 2006

... bo miłość nigdy nie ustaje...

Re: Coraz trudniej znieść przykrość
Renia77  
21-10-2006 19:29
[     ]
     
Moja Mama tez mnie ostatnio zszokowała.Na pewno nie mowiła tego w zlej wierze ale zabrzmiało to okropnie:"a czy ty musisz codziennie tak na ten cmentarz biegac?"powiedziałam jej a kto mam do natalci chodzic jak nie ja.O tyle mi dobrze ze nie mam daleko tylko pare kroków.Nie moglabym zasnac gdybym choc raz dziennie nie była u mojej kruszynki.(***)dla Naszych Aniołków 
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec427.htm

Re: Coraz trudniej znieść przykrość
Peppetti  
21-10-2006 22:24
[     ]
     
Też takie słowa usłyszałam od własnej mamy. Najgorsze jest to, że od stycznia tego roku nie było chyba dnia, by moja mama nie była na grobie swojej zmarłej mamy. Jest tam codziennie, a dziwi się mi, że ja odwiedzam własne dziecko. 

Sylwia

Mama Kamilka (14 12 2003)
Aniołka Łukaszka (24 tc - 01 08 2006)
i Michałka (03 09 2007)

http://peppetti.bloog.pl

Re: Coraz trudniej znieść przykrość
e+m+A  
21-10-2006 22:49
[     ]
     
Ja od swojej babci usłyszałam w kilka godz po śmierci Amelki "no nie rozpaczaj to lepiej niż żeby miała być upośledzona"!! Nie wiedziała dokładnie co się stało wiedziała tylko o niedotlenieniu pewnie powiedziała to w dobrej wierze ale aż mnie zcięło od tamtej pory nie rozmawiam z nią o Amelce Mój tata też nie lepszy ale on igdy nie umiał wyrażać uczuć zawsze na dystans z mówieniem o uczuciach wyższych O ilości komentarzy typu "będzie następne" nie będę wspominać Nie umieją nas pocieszać Tylko moja mama powiedziała mądre zdanie "nic gorszego już się nie zdaży i teraz będzie już tylko lepiej" Oby miała rację Pozdrawim Was Aniołkowe mamy Nasze Dzieciątka z nami są to nasze jedyne pocieszenie 


Re: Coraz trudniej znieść przykrość
kasia19812  
22-10-2006 08:57
[     ]
     
chyba każda z nas mogla by przytoczyc mnostwo przykładów niezrozumienia czy to ze strony otocznia bliższego czy daleszego.
ja podobnie jak wy też moglabym pisac i pisac, gl jeśli chodzi o mamę mojego M. ona nie waży słów, plecie co jej ślina na język przyniesie, obwiniała mnie nawet że to moja wina bo miałam usg zaplanowane na 29.03.2005 a po konsultacji z lekarzem tego samego dnia powiedział mi abym poszła trochę pózniej na to usg bo dziecko będzie wtedy miało już wyszktałcone wszystkie narzady że w 19 tc to jeszcze za wczensie, więc przełożyłam usg na 10.04.2005- 22tc, tam się dowiedziałam że moje dziecko ma najprawdopodobniej policystyczne nerki, no i oczywiście mama mojego M. powiedziała że jakbym poszła 29.03.2005 to już było by wiadomo, nie wiem jaka w tym moja wina ale padły słowa które bardzo zabolały, które zraniły, w dodatku i to każdy powinien wiedzieć że jak coś złego się dzieje to człowiek obwinia siebie, wciąz krążą sie myśli co moglibyśmy zrobić lepiej a jeśli jeszcze otoczenie nie wyraża nam swojego zrozumienia tylko rani słowami to bardziej Nas pogrąża.
Moja mama myśli że już jest dobrze, ani razu nie powiedziała przy mnie o moim Igorku, kolezanki??byłyśmy ostatnio w restauracji na obiadku i był taki mały ch lopczyk one oczywiście wiedząc że straciłam dziecko, jedna przez druga mówiły ale ten mały jest super, ale słodki a ja musiałam tego słcuhac po czasie gdy już nie wytrzymałam powiedziałam, że ja nie jestem gotowa jeszcze na takie wyjścia w takim gronie, gdzie każdy beztrosko się smieje, ja tak nie umiem, nie umiem beztrosko sie smiać...
Mój M. też mnie nie rozumie, wiem że to przezywa ale uważa że takie moje rozpamietywanie do niczego dobrego nie prowadzi, więc jak podjemuje temat to on milczy co mi sprawia jeszcze większa przykrośc.
Ciężkie jest życie po stracie, zmaganie sie z sobą, z bliskimi, otoczeniem, ale tak bardzo chcę wierzyć że ten krzyż jaki musimy dziwgac będzi enam wynagrodzony, że Bóg pokaże nam że jest z Nami..... 
Kasia mama Igorka Aniołka

http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec349.htm

do Kasi
e+m+A  
23-10-2006 15:56
[     ]
     
Kasiu rodzina potrafi zranić strasznie też to wiem chociaż w porównaniu do ciebie to nic nie wiem Ja naszczęście teściawą mam super pod tym względem i moja rodzina jest czasem przy mnie:) Ale smutek przeżywamy i tak tylko w środku, same i nikt nas nie uleczy z nigo. Ja po śmierci Amelki znalazłam pracę dała mi poczucie normalności Jestem między ludźmi widzę panie w ciąży z dziećmi i jest mo żal ale się nie daję Raz na tydzień idę sama do Amelki i wtedy wszystko jej opowiadam płaczę że mnie zostawiła pytam dlaczego Sidzę tak z godzinę i jest mi lepiej bo mam się komu wypłakać i jestem z nią moją jedyną Od jej śmierci minie zaledwie 8 mies za 5 dni jakoś żyje ale codzień myślę o Amelce opiekuję się nią w myślach marzę o tym co by teraz robiła jak by wyglądała i bardzo się cieszę że była że miałam ją w sobie chociaż na chwilę Nigdy nie wybaczę lekarzowi który ją zabił ale nigdy o niej nie zapomnę tyle że ja chcę o niej dobrze pamiętać i kochać ją po swojemu Więc olej tych którzy ci się dziwią że rozpamiętujesz bo to nie oni a ty miałaś swoją dzidzię po sercem i tylko Ty wiedziałaś jakie to było wspaniałe dziecko Dlatego myśl o Igorku i kochaj go bo tylko dzięki Tobie On żyje. A co do Boga nie jestem silnie wierząca ale tylko wiara w to że ją jeszce zobaczę utrzymała mnie przed...rozstaniem się z życiem na własne życzenie. Bóg dał mi moją Amelkę i wierzę \, że jej jest dobrze tam gdzie jest że jest przy mnie w każdej chwili i chociaż tak bardzo tęsknie za nią a moje serce wciąż krwawi chcę w to wierzyć że jest Nawet jeśli nie jesteś bardzo wierząca zaufaj Bogu że twoje dzieciątko jest z tobą Może będzie ci lżej 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora