dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Jak wygląda Wasz dzień???
sylwiaewa  
04-10-2006 17:29
[     ]
     
Witam
Dzisiaj mija 42 dni od śmierci mojego najukochańszego Aniołeczka Mai (*). Równo 6 tygodni temu przestało jej bić serduszko. Każdy dzień bez niej to wieczność i coraz większy ból. Mimo, ze mam 2 cudownych synków i kochanego męża to jest mi bez niej ogromnie ciężko. Mam dzień, ze w miarę jakoś normalnie funkcjonuję a jest dzień jak dzisiaj, ze nic mi się nie chce, nic mnie nie interesuję, tylko myślę o moim Skarbeczku, którego tak bardzo bym chciała mieć. Moja jedyna, wyczekiwana córeńka, której nie było mi dane wychowywać. Jak chodzę na cmentarz to mnie przeraza widok przybywających maleńkich grobów. Co tydzień dochodzi jakiś grób. Człowiek nie zdawał sobie sprawy, ze aż taki ogrom maleńkich Aniołków odchodzi. Wiedziałam, ze dzieci umierają ale nie tak dużo, przerażające ilości.
Taki jest niesprawiedliwy los. Dopada dobrych, oczekujących z utęsknieniem na potomstwo ludzi. Nic już nam nie pozostaje tylko wierzyć w to, że odmieni się to i spotka nas nie długo szczęście i będziemy się cieszyły następnym potomstwem a nasze Aniołki będą czuwały nad swoim rodzeństwem.
Ja tak sobie to tłumaczę i próbuje w to wierzyć. Czasami mi się to udaje a czasami nie. Moje życie się zmieniło i już nie będzie nigdy takie jak przed 43 dniami. Mój dzień wyglada tak, ze budzę się z płaczem, potem jakoś staram się czymś zająć (czasami mi to wychodzi a czasami nie), w ciagu dnia oglądam jej zdjęcia (mam ich ok. 8), potem znowu czymś się zajmuje a wieczorem przed spaniem znowu płaczę. Rozmawiam z nią i płaczę i zadaję sobie miliony pytań i nie znam odpowiedzi na nie. Czy tak będzie wyglądały kolejne dni mojego życia. Pustka, ból, ogromna tęsknota i ogromna miłość to jest to co teraz mam w swoim sercu. Czasami tak bardzo bym chciała, żeby Bóg zabrał mnie zamiast Jej, lub żeby Bóg zabrał mnie do niej, a zachwalę patrzę na moich synków i wiem, że im by było bardzo ciężko beze mnie tak jak mi bez Majeczki. Jeszcze jestem im potrzebna, jeszcze trochę. Czasami mówię sobie „poddaje się losowi” ale za chwilę znów spoglądam na moich szkrabów. Co robić??? Z jednej strony już bym chciała mieć dzidziusia ale boję się ogromnie, żeby się to nie powtórzyło. Nic mi Majeczki nie zastąpi. Nic i nikt, ale może to pomoże się pozbierać?? Mąż boi się, boi się również o mnie, żebym się bardziej nie załamała, gdyby coś nie wyszło. Moi 2 synowie są zupełnie zdrowi i myśle sobie, ze będzie też już dobrze , ale wiem, ze tak myślałam jak byłam w ciąży z Majeczką i stało się najgorsze. Boję się ale zarazem chcę. Może już sobie odpuścić i wrócić do pracy, do innego życia?? Może dać sobie jeszcze jedną szansę?? Mam 29 lat i nie wiem czy już czas sobie odpuścić?? Życie stało się smutne a każdy dzień potęguje w tęsknocie. Jak wygląda Wasz dzień bez kochanego Aniołeczka?? Jak sobie radzicie?? Czy macie też jakieś obawy??
Bardzo się cieszę, że istnieje takie forum, gdzie można się wygadać i nikt Cię nie wyśmieje, nie patrzy się na Ciebie dziwnie i mówi „będzie dobrze”. Nie nawidzę tego słowa. Jesteście Wy Aniołkowe mamy, które zawsze wysłuchają i pomogą ciepłymi słowami i mądrymi radami. BARDZO WAM DZIĘKUJĘ.
Pozdrawiam, Sylwia mama Aniołka Mai (*)
Dla Wszystkich Aniołków (*) (*) (*)

http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 

Ostatnio zmieniony 04-10-2006 17:32 przez sylwiaewa

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
Alkione  
04-10-2006 17:46
[     ]
     
Sylwiu, mój dzień wygląda podobnie. Budzę się i zaraz spoglądam na zdjęcie Amelki. Potam z trudem wstaję, chyba tylko dlatego, że muszę się zająć córeczką. Potem czekam kiedy będę mogła pojachać na cmentarz. Czasami jest lepiej, dzień jakoś miła, a czasami dopada mnie taki dół, że nie mogę się pozbierać, siedzę przed jej zdjeciem i nie mam siły na nic. Są już dni, że nie płaczę ale potem przychodzą takie, że nie mogę przestać. Dobrze się czuję, jeśli można tak to nazwać, gdy jestem w domu. Ale jak wyjdę i napatrzę się na tą obojętność, bezmyślność i ignorancję ludzi to wracam w gorszym stanie niż wyszłam. Marzę o następnym dziecku ale bardzo się boję. Nie mam już takiej wiary w przyszłość jak kiedyś.
Światełka dla naszych Aniołków, niech nas wspierają i dają siłę, by żyć dalej (***)(***)(***)

http://www.ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
marzanna  
04-10-2006 18:28
[     ]
     
Droga Sylwio. Urodziłam martwą córeczkę w czerwcu 2005 roku. Przez długi czas walczyłam z bólem i rozpaczą. Mój każdy dzień zaczynał się od płaczu. Byłam na skraju depresji. Wciąż powtarzałam pytanie "dlaczego Bóg zabrał mi moje jedyne dziecko". Całe dnie spędzałam w domu zamknięta ze swoim bólem i cierpieniem. Nie wychodziłam z domu, bo nie musiałam, nie miałam pracy. To tak bolało. Teraz to też boli. Gdyby moja córeczka Uleńka urodziła się żywa we właściwym czasie, to 5 października skończyłaby rok. Nie mogę upiec jej urodzinowego tortu, jedyne co mogę zrobić to zapalić świateełko na jej grobie. Nigdy nie usłyszę jak mówi do mnie "mama", bo jest Aniołem w Niebie. Dzisiaj w pracy chcialo mi się wyć, jak dwie koleżanki w ciąży szczęśliwe, mówiły o łóżeczkach, wózkach i dziecięcych ciuszkach. Mój ból potęguje fakt, że nie mam dzieci. Staramy Się z mężem o dziecko ale jak narazie nam nie wychodzi. Wierzę jednak że dobry Bóg mnie nie opuści. Sylwio, miem jak bardzo tęsknisz za swoją Majeczką. Musisz mieć jednak siły dla swoich synów, oni Cię potrzebują. Uwierz mi proszę, że ból który rozrywa Ci teraz serce złagodnieje. Nigdy już nie będzie tak jak kiedyś. Ale przyjdzie dzień kiedy poczujesz ,że znowu masz siły żeby żyć i walczyć z życiem. Pozdrawiam ciepło wszystkie Aniołkowe mamy. Trzymajcie się. 


Re: Jak wygląda Wasz dzień???
qlka  
04-10-2006 20:07
[     ]
     
Chociaż niedługo minie rok, kiedy urodziłam martwe Bliźniaki to nadal dopadają mnie gorsze dni.

Rozumowo jestem świadoma, że rozpaczanie i smutek nie wrócą mi dzieci, ale emocjonalnie bardzo cieżko mi przejść z tym do porządku dziennego, tak bardzo mi ich barakuje...

Jestem osobą, która jako 12-letnie dziecko doświadczyła depresji mamy. Powiem że to bardzo ciężkie przeżycie dla dziecka. W wieku kiedy świat jest taki dziwny, hormony szaleją, potrzebowałam wsparcia mojej mamy, a to ona opowiadała mi o swoich problemach w życiu. Zamiast dorastać powoli pod skrzydłami rodziców, musiałam szybko sama dorosnąć. Nie było ważne co ja czuję, zawsze najważniejsze było to co czuje mama, nie miałam jej denerwować i koniec, moje potrzeby nie były ważne...

Dopiero po ślubie mój mąż nauczył mnie jak dbać o swoje potrzeby. Uświadomił mi że też jestem człowiekiem tak jak moja mama i tak smo ważnym.

Rozumiem że dla moich rodziców była to także trudna sytuacja i nie wiedzieli jak się zachować. Moja mama się leczyła. Jej lekarz rozmawiał również z moim tatą... Teraz po latach wiem że mi również była wtedy potrzebna rozmowa z psychologiem czy psychiatrą mojej mamy... Rozumiem że oni nie znali moich potrzeb, ale zranienie emocjonalne pozostaje...

Sylwio, wiem że to wszystko co nas spotyka jest trudne, a żałoba ma też swoje prawa, ale proszę Cię nie zapominaj o swoich synach. Oni żyją tu i teraz, i bardzo Cię potrzebują. Nie wiem ile mają lat ale z pewnością czują też Twój smutek.

Bardzo polecam książkę "Jak pomagać dziecku w życiowych rozstaniach" Bernadette Lemoine (25zł)
http://www.dlaczego.org.pl/biblrozstania.htm Mówi ona o wielu rozstaniach jakie spotykają nasze dzieci: rozstanie z mamą przy narodzinach, odstawieniu od piersi, pójście mamy do pracy, pójście dziecka do szkoły, nastęone rodzeństwo, choroba dziecka lub rodziny, strata kogoś bliskiego, rozwód rodziców, adopcja. Oto fragmenty dotyczące choroby rodziców:

"Depresja jednego z rodziców w sposób szczególny wpływa na dziecko, bo zostaje dotknięta zdolność do życia, do radości taty czy mamy, a dziecko nie może tego nie czuć."

"Dziecko cierpi z powodu tego braku zaangażowania tak samo, jak z powodu braku miłości; to rzeczywiste cierpienie.(...) Dlatego trzeba być bardzo czujnym i nie wahać się powiedzieć: <<Teraz jestem zmęczona i nie czuję się dobrze. mniej się tobą zajmuję, ale wciąż cię kocham. To nie z twojego powodu, nie jesteś temu winny. (...)robię wszystko, żeby było lepiej. Bądź cierpliwy, nie trać nadzieii rośnij!>> Jeśli chory jest zbyt poruszony, by powiedzieć to samemu, otoczenie powinno go zastapić."

"Ta książka jest w istocie adresowana do wszystkichrodziców, którzy muszą zmierzyć się z jednym z najtrudniejszych zajęć świata: z wychowaniem dzieci, a więc zapewnieniem im uczuciowego bezpieczeństwa, które pozwoli im opuścić rodzinne gniazdo i szybować na własnych skrzydłach. (...) uczenie się rozstań, nawet bolesne, jest jedynym sposobem uczenia się życia i dorastania."

"Jest pewien sposób bycia z nieobecnym(zmarłym), który polega na przywracaniu mu życia przez wspominanie go. (...) Jeśli zmarli pozostają w naszych sercach, będziemy umieli znaleźć właściwy sposób, by przywrócić im życie.(...) To bardzo ważne, żeby o tym rozmawiać, bo milczenie jest ponowną śmiercią, która może sprawić dużo bólu."

"Nie ponosimy odpowiedzialności za doznane krzywdy, to prawda, ale odpowiadamy za to, co z nimi zrobimy, a więc za nasze reakcje. Poznanie krzywdy i reakcji, jaką ona w nas zazwycaj wywołuje, to bardzo ważny etap, pozwalający nam wybierać inną odpowiedź, prowadzącą kużyciu, ku miłości"

Nie wiem czy ta książka Wam pomoże, ale jedno jest pewne skierowanie swoich sił w kierunku Miłości, czyli dbaniu o najbliższych, którzy z nami są zawsze uświadamia nam że jesteśmy potrzebne i mamy po co żyć. I tego właśnie Ci droga Sylwio z całego serca życzę.
Ściskam Was wszystkie cieplutko - dbajcie o najbliższych póki jeszcze ich macie! :) 


Re: Jak wygląda Wasz dzień???
aka  
04-10-2006 21:04
[     ]
     
Qlka, jestes bardzo dzielna kobieta. Bardzo dziekuje ci za twoj post, bo wiem, jak bardzo trudno jest pisac o wlasnym cierpieniu, o sprawach tak osobistych. Tak bardzo chcialabym, zebysmy wszystkie byly jeszcze w zyciu szczesliwe, pozostaje miec nadzieje...

Sciskam mocno

aneta
mama Matyldy (lat 5), Kruszynki ( 12tc 22.04.05) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem


Re: Jak wygląda Wasz dzień???
beata73  
04-10-2006 23:37
[     ]
     
Każdy dzień jest inny, ale każdy wieczór kończy się tak samo. Siedzę przed komputerem i latam po internecie. Jestem już chyba internernoholiczką. W bezduszym świecie kabli i bajtów szukam odpowiedzi na dręczące nas, osierocone matki, pytania.

Jak żyć? Niestety brzęczące pudło, mruga do mnie swoim 17-sto calowym okiem i milczy. Płaczę w ukryciu. Mam ochotę wrzeszczeć ale z gardła wydobywa się tylko głuchy szloch. Czasami nie mam ochoty nawet sięgnąć po chusteczkę. Mam chęć siedzieć taka ufafana i zatonąć we własnym bólu. I tak nie ma chętnych do rozmowy.

W ciagu dnia jakoś funkcjonuję, mam firmę, muszę zarobić na ZUS. Kiedyś ktoś będzie odbierał za mnie zasiłek pogrzebowy.
Dzwonią klienci i się złoszczą, że opóźnienia w dostawie, co się dzieje, przecież pani zawsze taka terminowa była. Nie mam siły im tłumaczyć a potem słuchać jak zaczynają się jąkać. Rozumiem ich, nie często się słyszy: przepraszam, pochowałam własne dziecko, mam doła. Najbardziej boję się sytuacji, kiedy ktoś powie: a co mnie to obchodzi, zapłaciłem przecież. Wtedy wybuchnę. Już teraz jestem jak mina, samotna, rzucona gdzieś w pole. Wystarczy tylko iskra.

Powoli chyba sytuacja mnie zaczyna przerastać. Gówno warte jest powiedzenie: czas leczy rany. U mnie jest odwrotnie. Im więcej dni dzieli mnie od pogrzebu tym jest ciężej. Pytanie: dlaczego, dlaczego, dlaczego nie daje mi spać. Wstaję w nocy i latam znów po internecie. Może ktoś napisał coś mądrego i dowiem się dlaczego?

Nie mogę doczekać się spotkania z moim siostrami w cierpnieniu, osieroconymi matkami. Wiem, że są jedynymi osobami, które zrozumieją...

Pozdrawiam, 
Beata,

mama Krzysia, Wiktorii [*] i Adrianka.

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
mamafilipa  
05-10-2006 11:06
[     ]
     
Czytając twój tekst mam przed sobą dokładnie opisany własny dzień. Z tym, że nie mam innych dzieci. Nasz aniołek był jak narazie pierwszym i jedynym. Wierzę, że kiedyś będzie nam dane cieszyć się z naszymi Aniołeczkami razem w domu Ojca. Tylko czas pokarze kiedy. Wierze też, że będzie mi dane ukołysać do snu kolejne maleństwo, które ukoi choć troszkę tak wielki dziś ból.
Wiem, że pamięć o naszych Aniołkach nigdy się nie zatraci, ale może choć troszkę czas zagoi tak wielkie i głębokie dziś rany.
Teraz rozumiem wszystkie Aniołkowe Mamy, bo sama nią jestem. Niech światełka do naszych Maleńkich Aniołków dodają nam siły na kolejne dni naszego życia.(****************************)
Pozdrawiam Aga 


Do mamyfilipa
sylwiaewa  
05-10-2006 12:46
[     ]
     
Aguś, trzeba być dobrej myśli i wierzyć, ze będziesz miała jeszcze swoje dzieciątko. Trzeba w to mocno wierzyć i mysleć pozytywnie. Trzymam z cełego serca kciuki i za jakis czas będziesz już pisała, ze jestes w ciąży a później napiszesz, ze dzieciatko masz juz w swoich ramionach i jet wszystko dobrze. Zobaczysz. Jesteś dobrym człowiekiem i Bóg to doceni i Cie nagrodzi. Trzymam kciuki i mocno ściskam.
Sylwia- mama Aniołeczka Mai (*)
Dla Twojego Filipka (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


Re: udawanie
Wioletta  
05-10-2006 13:53
[     ]
     
Nie lubię rannego wstawania gdy się budzę zawsze serce mi peka na nowo Nie ma Adrianka, staram się nie płakać przecież trzeba do pracy, pracuję w handlu i nie chcę żeby mi się wszyscy przyglądali dlaczego mam zapuchnięte oczy. Potem ciągłe zajęcia tylko przerywane myslami o Adrianku gdy jakaś rzecz skojarzy mi się z dzieckiem opanować się nie płakać doszłam do wprawy potrafię się uśmiechać a w środku beczeć. Wracam do domu posprzątać obiad i internet i wtedy dopiero mam czas na płacz na nieudawanie potrafię beczeć cały wieczór żeby na drugi dzień wstać i znów cały dzień udawać przed innymi że wszystko ok 
Wioleta
mama Adrianka(*)

Re: Do mamyfilipa
renia  
05-10-2006 22:54
[     ]
     
nasze aniołki czuwają nad nami 


Re: Do sylwiaewa
mamafilipa  
06-10-2006 11:50
[     ]
     
Dziękuje bardzo za słowa otuchy. Wiara w to, że kiedyś będzie mi dane przytulić kolejne maleństwo podtrzymuje mnie. Dodaje mi sił. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam mamafilipa.
Oto światełka dla naszych aniołków (*********) 


Re: Jak wygląda Wasz dzień???
kaska26  
06-10-2006 12:03
[     ]
     
U mnie co dzień to samo,myslę i tęsknię,za kimś,kogo już nie ma,i chyba baardzo długo nie bedzie,bo on na razie nie chce.
Nie rozumie,ze gdybym zaszła w ciążę ukoiło by to choć trochę ból. 


Do kaska26
sylwiaewa  
06-10-2006 13:26
[     ]
     
Kasiu
Porozmawiaj o tym co czujesz i jakie masz pragnienie. Powiedz, ze to Ci pomoże troszkę odbić się od dna. Powiedz, ze maleństwo pozwoli Ci się pozytwynie nastawić do życia. Aniołek Twój na pewno będzie czuwał nad wami i nad swoim nowym rodzeństwem. Porozmawiaj szczerze. Może zrozumie.
Sylwia- mama Aniołeczka Mai (*)
Dla Twojego Aniołka (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


Re: Jak wygląda Wasz dzień???
Anka  
06-10-2006 12:40
[     ]
     
Mnie sie ostatnio ciezko zyje, ale cos sie ostatnio zmienilo, zupelnie niezaleznie ode mnie. Dostalam nowe obowiazki w pracy, wlasciwie zmienil sie troche jej charakter. Ostatnio mialam taka stagnacje w pracy i to mnie dodatkowo dobijalo. Teraz od kilku dni mam mniej czasu na myslenie i to jest chyba dobre dla mnie, bo czulam ze ide w coraz ciemniejsza doline. Oderwalam sie troche od wlasnych mysli. Ale w glebi wciaz mam duzo bolu, smutku, takie poklady ze nie wiem co z nimi zrobic. 
Anka

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
ewel  
06-10-2006 14:02
[     ]
     
Jestem.
Funkcjonuję.
Żyję.
Ale tylko dlatego, że muszę.
Nie wiem co byłoby gdybym miała wybór... 
ewel
Mama 2 ziemskich córek i 2 synków w niebie [*][*]

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
monikarz  
07-10-2006 09:17
[     ]
     
Mój dzień jest bardzo podobny do siebie
Wstaję rano, nastawiam wodę. Zapalam świeczkę Tymoteuszkowi. Włączam komputer. Robię kawę.
Z kubkiem i ciastkiem siadam przed monitorem. Śniadanie? a po co? od sierpnia nie czuję głodu.
W tle modlitwa Pie Jesu, później kołysanka dla Tymusia, którą śpiewam... troszkę fałszuję, ale to nie ma znaczenia - jestem sama...
Odbieram maile, odpisuję albo nie w zależności od wysokości słońca na niebie...
przeglądam forum Dlaczego... inne też ale po tych płaczę, bo napatrzę się na zdjęcia dzieci w wieku Tymusia... Ciekawa jestem jakby teraz wyglądał...
Później łazienka, by nie za bardzo straszyć ludzi...
Dlaczego jeszcze nie wykryli makijażu, który ukryje zapałakane oczy? Łzy rozmazuja wszystko...
Wychodzę na codzienny spacer na cmentarz. Na uszach słuchawki odtwarzacza... Muzyka różna, najczęściej ze słowami o tęsknocie. Myśli krążą wokół Synka, chora głowa uraja przede mną wózek i Jego, nawet wybieram trasę z mniejszymi wybojami by nie za bardzo trzęsło...
Kupuję kwiaty - jakie Tymusiu podobają Ci się...
Znicze, pewnie tak jak ja lubisz patrzeć w płomień...
Przechodzę bramę cmentarza, urojenie mija. Juz nie idę z Synem, idę do Niego...
Stoję nad grobę i czasami na głos opowiadam różne rzeczy, głaskam, przytulam się do krzyża, przechodzący ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę...
Czas mija gdzieś poza mną, nie wiem ile tam jestem godzinę, dwie, trzy...
Wracam do domu - znowu internet...
Przychodzi mąż, obiad - ja nie jem... już jadałam... łzy...
Jedziemy na cmentarz, wspominamy wspólne chwile...
Do domu, pilot w ręku, kolacja, sen... jak przyjdzie, zazwyczaj nie... 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
Peppetti  
11-10-2006 18:53
[     ]
     
Wczoraj minęło 10 tygodni od śmierci mojego synka.... wcale nie jest łatwiej, lżej... czy na pewno czas leczy rany?????? Na razie trudno mi w to uwierzyć..
Dziś cały dzień przepłakałam. Pół dnia spędziłam na cmentarzu, na grobie mojego dziecka. Byłam w godzinach dopołudniowych, nikogo tam nie było, więc mogłam wypłakać się do woli.... nikt mi nie kazał brać się w garść, nikt mnie nie pocieszał... wbrew pozorom było mi z tym dobrze... po południu wróciłam do domu i znów płakałam, teraz też płaczę... nie potrafię zrozumieć dlaczego to się stało, nie mogę pozbyć się wyrzutów sumienia, że nie zrobiłam wszystkiego by ratować Łukaszka, że pozwoliłam na taki przebieg wydarzeń... gdybym postawiła sie lekarzom może Łukasz by dziś żył.. przecież był zdrowym dzieckiem.... to ja nawaliłam, mój organizm, moje ciało......
Czasem myślę, że lepiej byłoby odejść z tego świata, ale mam kochającego męża, mam 3 letniego wspaniałego synka Kamilka, mam bardzo wrażliwą, kochaną Mamę ... tylko oni trzymają mnie przy życiu.... ale jak tak dalej można żyć, jak długo????? 

Sylwia

Mama Kamilka (14 12 2003)
Aniołka Łukaszka (24 tc - 01 08 2006)
i Michałka (03 09 2007)

http://peppetti.bloog.pl
Ostatnio zmieniony 11-10-2006 18:54 przez Peppetti

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
tita  
11-10-2006 19:47
[     ]
     
Jutro moi synkowie kończyli by pięć miesięcy,i nie jest nic lepiej wręcz gorzej.Kładę się wieczorem myślę i płacze,wstaje to samo ,idę do pracy troszkę lepiej bo mam duż pracy, wracam do domu myślę płacze, idę na cmętarz i tak codzień.Nie potrafię myśleć o niczy innym tylko o nich przed oczami mam cały czas ten sam obraz leżących moich synków w inkubatorkach. 


Re: Jak wygląda Wasz dzień???
mama Elizy  
11-10-2006 20:05
[     ]
     
Wierzę że jeszcze kiedyś zaświeci dla was słońce.
Sylwia mama aniłka Elizy 20.11.2003 i słoneczka Matyldy które świeci dla nas od 16 miesięcy. 
mama Elizy

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
AsiaS  
12-10-2006 08:21
[     ]
     
Ja byłam taka silna a teraz ....po mału wszystko powraca,zrobiłam się strasznie rozdrażniona , wszystko mnie denerwuje, nic mnie nie cieszy, nie mam cierpliwości szczególnie do męża po mału wysiadam, chce mi się wyć..... 
JoannaS

Re: Jak wygląda Wasz dzień???
sylwiaewa  
12-10-2006 09:32
[     ]
     
Ja też mam takie chwile i jest ich chyba coraz więcej. Chyba otrząsamy się z szoku powoli i dociera coraz bardziej to że niestety naszego Aniołka już nie będzie w naszych ramionach. Przez to tez jestem bardziej wrażliwa, wszystko mi przeszkadza, denerwuje i mam wiecznie pretensję do samej siebie za to co się stało. Mam dni że jakoś w miarę funkcjonuję a mam takie, że milczę, płaczę nic mi się nie chce i zastanawiam się czy warto dalej żyć, bo jaki sens ma życie bez naszych skarbów??? Cała radość i chęć do życia odeszła wraz z Naszymi promyczkami.
Trzymajcie się ciepło i trzymajmy się razem. Musimy jakoś to wytrwać i wierzyć, że nasz Aniołek pomoże nam sie choć troszkę podnieść, choćby dla tego, że może nam zesłać braciszka albo siostrę swoją i dla nich musimy być silne. Nasze Aniołki nie są szczęśliwe, jak ich mamusie są nieszczęśliwe. Postaraj się jakoś podnieść troszkę głowę do góry.
Pozdrawiam
Sylwia-mama Aniołka Mai(*)
Dla Waszych ANiołków (*) (*) (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora