dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

moja historia
aishah  
30-09-2006 16:11
[     ]
     
chciałam sie podzielic z wami moja historia, Moja Aishah urodziła sie 1 maja 2006,dowiedziałam sie ze jestem w ciazy w Indiach, gdy byłam w jakims 8 tyg, musiałam wracac do Polski, wiza zblizała sie ku koncowi, ojciec dziecka został, czekał na wydanie paszportu. zamieszlałam z moimi rodzicami, nikt nie wiedział ze jestem w ciazy tylko ja i ojciec dziecka, nie chciałam nikomu mowic czekałam na jego przyjazd wtedy chcialismy wziasc slub i wszytskim powiedziec,. z problemami musiałam sie jednak borykac sama, pierwsze USG było czyms niezapomnianym, slyszlalam serduszko i żałowałam ze mnie ma go przy mnie, zeby zobaczył swoje dziecko 


Re: moja historia
aishah  
30-09-2006 16:37
[     ]
     
codzienne telefony i smsy sprawy nie załatwiały, czułam sie jak w pułapce, nie mogłam w oczy spojrzec mamie, tylko czekałam na jego przyjazd aby zrzucic ten ciezar z siebie, ciaza przebiegała chyba normalnie, ciagła wymioty i sennosc to chyba najgorzej było mi uciazliwe,nic nie wiedziałam na temat ciazy, nie mogłam sie niekogo zapytac. było mi bardzo smutno, ze nie mam wsparcia, moja "tesciowa" niedy sie nie slub nie zgadzała, nie cierpiała nie lecz on tak bardzo mnie kochał, ze zdecydował sie isc przeciwko rodzinie. w 4 miesiacu nie dało sie juz ukryc przed mamą mojej ciazy, powiedziałam, a ona płakała, ze zmarnowałam zycie, ja nie wiedziałam co juz mam robic,teskniłam za nim, lecz on nie mogł przyjechac a ja musiałam tu tkwic. moja giekolog była bardzo oszczedna w wytłumaczeniu o ciazy badaniach itp.brałam witaminy i starałam sie odzywiac dobrze, z niecierpliwoscia czekałam na drugie USG...
w 22 tyg poszłam na wizyte z tak chciałam wiedziec czy chłopak czy dziewczynka, juz chciałam nadac imie, lecz okazało sie ze moje dziecko ma powazna wade (acranius, i wada serca) nie moze przezyc nie ma szans, od lekarza skierowano mnie na patologie ciazy do szpitala, lecz nie chciano mnie tam przyjac.. odesłąno do warszawy na dodatkowe badanie, uwazam ze bez sensu, poniewaz wiadomo ze trzeba było usunac te ciaze...ojciec dziecka potraktował to bardzo powaznie, słychac w głosie było bol, lecz nie mogł byc tam z nami,nie wiem co tak naprawde myslałmoze dla niego to było tak odległe, nie widział brzuszka , nie uczestniczył w tym wszytskim.
po warszawie zadecydowano skierowac do szpitala na usuniecie,lekarz powiedział ze bedzie trudno, gdyz nikt nie chce sie tego podjac cytuje "nie chciał sie bawic w hitlera", po namowach uległ, w gre wchodziło takze moje zdrowie, połozono mnie do kliniki, i zaczeto wywyływac porod, to było cos strasznego.. zel mi nie pomagał, zaczeto dawac tabletki, to tez nic, dopiero gdy tabletki poszły do pochwowo wtedy zaczełam czuc skurcze, swumie meczyłam sie 5 dni, perosonel był miły nawet, tylko cały czas mnie sie wypytywali o skurcze od 5 dni, czułam jakby chcieli mnie sie szybko pozbyc stad, kazano mi podpisac oswiadczenie ze nie bede rosciła praw do zwłok oraz łozyska, do tej pory nie wiem czy to było zgodnie z prawem...powiedziano ze ciało spala..
gdy sie to zaczeło, mama była ze mna,to było straszne, ale poszło bardzo szybko,nie pozwolono mi widziec ciała, i worciłam do łozka, dotknełam swojego brzucha i tam nie było juz nic..płakałam cała noc..
moja tesciowa gdy sie o tym dowiedziała znienawidziła mnie bardziej oskarzajac mnie ze ja specjalnie to zrobiłam, bo przeciez wiadomo jakie sa europejskie dziewczyny..
moj ojciec do tej pory sie nie dowiedział, dla niego wodka jest najwazniejsza...
moj teraz MAZ jest ze mna po 8 miesiacach walki dostał paszport, tylko załuje ze nie był ze mna w tych trudnych chwilach..
czytałam tutaj posty, wielu matkom wspolczuje, wiem co przezywaja sama w dlaszym ciagu nie potrafie zapomniec, lecz chciałam powiedziec ze to nie koniec moich problemow wciaz mysle o Aishy nie ma jeje grobu, jest w mojej pamieci...zycie dalej daje mi w kosc, nie pamietam zebym miała chociaz jeden dzien odpoczynku umysłowego,ale wiem ze musze zyc dalej, dla siebie dla meza,to co stało sie ze mna chyba bardziej mnie wzmocniło, wychodze z załozenia ze musze przez to przejsc nie ma wyjscia, nie mam wyboru, modle sie do Boga aby dał mi siłe na kolejny dzien, zyje...
a dziecko? coz chyba bym chciała miec kidys nastepne, lecz nie jestem gotowa na to w tej chwili
pozdrawiam Wszystkich, i zycze jak najwiecej siły

Aishah 


Re: moja historia
MagdaJ  
30-09-2006 18:58
[     ]
     
Brak mi słów by coś napisać,to straszne co przeszłaś.Wiem jak ciężko przechodzi sie to we dwoje ,a co dopiero samej.Twój partner też cierpiał w samotności-nawet nie mieliście siebie w tych ciężkich chwilach.
Wiem jak boli strata dziecka.U nas jest tak że cierpie ja,cierpi mój mąż,ja cierpie bo on cierpi,a on cierpi bo ja cierpie.Tak bardzo brakuje nam Tomcia,urodził sie w 20tc.Ciągle myśle czy On ma tam dobrze,czy ktoś Go utuli,podrapie po pleckach i główce?
My uczymy sie żyć z raną w sercu.Wam też życze byście odnalezli sens życia,nauczyli sie żyć .
Tak jak po nocy nastaje dzień tak po przykrym początku waszego wspolnego życia niech nastanie radość!
Zapewne dali Ci do podpisania papiery byś dzieciątka nie brała jak byłaś w szoku,wiem tak robią,bardzo mi przykro że nie masz grobu ,myśle że jeśli poszło to do kremacji to prochy rozsypują na polu pamieci,może jest jakaś zbiorowa mogiła takich dzieciątek.
Swiatełko dla Twojego Aniołka(******)
i dla mojego Tomcia(*******)
U nas jest przy bazylice taka zbiorowa mogiła dzieci martwo narodzonych. 


Re: moja historia
Alkione  
30-09-2006 20:59
[     ]
     
Aishah, bardzo ci współczuję. Nie ma słów, które ukoją twoje serce, to boli i niestety nic nie można na to poradzić. To dobrze, że masz oparcie w mężu, to jest najważniejsze. Twoja córeczka na pewno teraz nad tobą czuwa i modli się byś dała sobie radę.
Światełko dla Aishah (*****)

http://www.ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione

Re: moja historia
zorka  
01-10-2006 09:53
[     ]
     
Bardzo mi przykro...

Najważniejsze, że masz już męża obok!

"kazano mi podpisac oswiadczenie ze nie bede rosciła praw do zwłok oraz łozyska, do tej pory nie wiem czy to było zgodnie z prawem...powiedziano ze ciało spala.."

Chciałam zapytać, w jakim szpitalu poproszono cię o podpisanie tego typu oświadczenia.
Nie chcę tego tak zostawić. 


Re: moja historia
kasia19812  
31-10-2006 13:03
[     ]
     
przeszłam dokładnie to samo, dokładnie. 22 tc śmiertelna diagnoza, wywoływanie porodu, infekcja wewmaciczna, cięzki poród ze wszystkimi możliwymi "wspomagaczami", nie widziałam synka, nie ma grobu 
Kasia mama Igorka Aniołka

http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec349.htm

Re: moja historia
monikarz  
01-10-2006 12:14
[     ]
     
takie rzeczy nie powinny były sie wydarzyć...
najważniesze, że nie jesteś sama

(') dla Twojego Aniołka
(') dla naszych Aniołków 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/

Re: moja historia
Iwonka  
02-10-2006 19:52
[     ]
     
Aishah,jak sie domyślam Twój mąż jest Hindusem i przeszliście ogromną tragedię będąc osobno. Bardzo mi przykro. Byłam w Indiach , jeśli możesz napisz do mnie. Pozdrawiam i mocno przytulam . Bądż dobrej myśli. 


Re: moja historia
aishah  
31-10-2006 12:56
[     ]
     
właściwie chciałam sie z Wami ta historia podzielić ze wzgledu na ból jaki przezywamy, wiecie co..trzeba przez zycie isc dalej, ja dalej cierpie,mam lęki nie chce zajsc w ciaze wiecej, nie chce tego przezywac, nie wiem czy kiedys sie zdecyduje na dziecko.lecz prage Wam powiedziec zebysciesie starały żyć, macie mężów i bliskie osoby, dziecko mysle ze to wspaniały dar, lecz nie zapominajcie pielegnowac uczucia jakie Was łączy z partnerem, nie pozwolcie aby to ucierpiało, i tak u schyłku zostajecie TY i ON, a dzieci ida swoja droga.. 


Re: moja historia
KasiaS  
31-10-2006 14:14
[     ]
     
Przeżyłam podobnie jak Ty straszną wiadomość o śmiertelnych wadach mojej Córeczki i wywoływanie porodu. Wiem co czujesz i z całego serca bardzo Ci Wam współczuję, jednocześnie przytulam Cię bardzo bardzo mocno.
Mój Aniołeczek ma grób, bo przed pójściem do szpitala trafiłam na tę stronę Organizacji Rodziców Po Stracie i dowiedziałam się jakie mam prawa i jak walczyć o zwłoki swojego dziecka.
Miałam też to szczęście, że przez cały czs był przy mnie mój Mąż, za co będę Mu wdzięczna do końca życia. Bardzo mnie wspierał i robi to nadal.
Zyczę Wam bardzo dużo szczęścia.
Mama Aniołka Amelki. 


Re: moja historia
Iwonka  
01-11-2006 19:49
[     ]
     
Myslałam podobnie jak ty że nie urodzę juz żadnego dziecka, jednak przyszedł moment kiedy wiedziałam już , że będzie inaczej, Bóg śmieje sie z naszych planów, wie lepiej . Bądż dobrej myśli i ufaj , pozdrawiam 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora