dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
ANDZIK  
05-05-2007 17:29
[     ]
     
Mój mąż zupełnie nie okazuję bólu chociaż wiem że cierpi ogromnie.Boję się o niego.Boję się o to co może się wydażyc. Czy za jakiś czas nie wróci to wszystko ze zdwojoną siłą? Albo nie rozsypie się nasze małżeństwo? Albo co gorsze nie odbije się to na jego zdrowiu?
Mam wrażenie że nie okazuje tego ponieważ nie chce mnie jeszcze bardziej pogrązyć. Ja ciągle wypłakuje się w jego rękaw,krzyczę, rozmawiam.Czy nie zrzucam na niego swojego bólu?
CZasem ma tylko smutną minkę ale jak zapytam czy jest mu smutno to zaprzecza.
Dziewczyny jak to jest u Was?Wiem że nas to pewnie jeszcze bardziej boli ale jak stracę męża, stracę już wszystko. 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
martuś85  
05-05-2007 17:53
[     ]
     
na początku jak się dowiedzieliśmy o tym że dzidzia nie ma szans na życie to płakaliśmy jak dzieci obydwoje. Potem mój narzeczony był tą silną stroną która starała się mnie pocieszyć i mówiła że jeszcze będizemy mieć zdrowe dzieci i że wszystko będzie dobrze, wczoraj mi powiedział że boli go że wszyscy ytają go jak ja się czuje a nikt nie spyta go co on przezywa. Przeciez on był ojcem jego to w podobnym stopniu dotknelo a tu wszyscy przejmuja sie mna wraz z nim ale kto sie im przejmuje?? ja zaczelam zaczelismy rozmowy o tym co obydwoje czujemy wczoraj dopiero po 3 piwach rozwiazal mi sie zupelnie jezyk. Ja sie staram wspierac jego a on mnie i tak staramy sie juz myslec o tym kiedy znow bedizemy mogli sie starac o dzidzie bo bardzo chcemy mimo wszystko 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Agik  
05-05-2007 18:13
[     ]
     
Mój mąż na diagnozę o śmiertelnej wadzie dziecka zareagował(nie od razu) nadciśnieniem tętniczym. Ja wpadłam w depresję. "Przy życiu" trzymała nas 4,5 letnia wtedy córka. Mąż był dla mnie wielkim oparciem. Za to teraz po urodzeniu córki, która ma 7 miesięcy wszystko w naszym związku zmierza ku jego zagładzie. a powinno być przecież inaczej. Zdrowe dziecko. To co najgorsze już za nami...Niestety, jak na razie nie jest bajkowo. Dobrze, że dziewczynki są z nami, bo inaczej...Nie wiem, co by było...One są w tej chwili sensem mojego życia. 
Aga
Mama:Karinki(30.03.2001r.), Marysi(ur.i zm.2.11.2005r.),Julci(2.10.2006r.)

Zmartwienie jest jak piasek pod muszlą ostrygi: mała ilość wytwarza perłę, zbyt duża zabija zwierzę.


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
martuś85  
05-05-2007 18:27
[     ]
     
agik jedyne co was ratuje to rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Musicie sie przelamać i wyrzucic z siebie wszystko co wam lezy na sercu. Powiedz mu to co mowisz w myslach ale boisz sie otworzyc usta, To przecież twój mąz ten z którym kiedys szalalas bawilas sie mowiliscie sobie wszystko bo pewnie tak było. Spróbujcie sie ponownie otworzyc. ty badz ta mocniejsza postaraj sie i wyciagnij do niego reke 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Agik  
05-05-2007 18:29
[     ]
     
Martuś85 bardzo dziękuję Ci za wsparcie. Pójdę za tym, co mówisz i spróbuję porozmawiać z mężem. Mam nadzieję, że z czasem, miedzy nami będzie lepiej. 
Aga
Mama:Karinki(30.03.2001r.), Marysi(ur.i zm.2.11.2005r.),Julci(2.10.2006r.)

Zmartwienie jest jak piasek pod muszlą ostrygi: mała ilość wytwarza perłę, zbyt duża zabija zwierzę.


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
martuś85  
05-05-2007 18:42
[     ]
     
napisz potem czy sie udało choć troche. Powoli powoli
a na pewno sie uda. Ale to czesto kobiety musza byc silniejsze mimo iz ciebie tak naprawde dotknelo to bardziej to mezczyzni sa slabsi i potrzebuja troche takiego rozczulania sie nad nimi i zauwazenia jego cierpienia i poglaskania go po glowie. I to kobiety musza wyciagac reke pierwsze. 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Agik  
05-05-2007 20:58
[     ]
     
Martuś 85 jeszcze raz dziękuję bardzo. 
Aga
Mama:Karinki(30.03.2001r.), Marysi(ur.i zm.2.11.2005r.),Julci(2.10.2006r.)

Zmartwienie jest jak piasek pod muszlą ostrygi: mała ilość wytwarza perłę, zbyt duża zabija zwierzę.

Ostatnio zmieniony 05-05-2007 20:59 przez Agik

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
ANDZIK  
06-05-2007 10:36
[     ]
     
Właśnie Agik tego się obawiam. Boję się że jak już się spełni to o czym obydwoje tak ogromnie marzymy mój mąż zacznie się odemnie oddalać. Faceci podobno tak mają.Myślę że to jest związane z tym że nie wytrzymują psychicznie i gdy sytuacja staje się bardziej jasna uciekają do swojego "świata".Albo my tak jestesmy zapatrzone w swoje dzieci że nie dostrzegamy naszych mężów.Albo jedno i drugie.
Chciałabym temu zapobiec. Czy z własnych doświatczeń potraficie udzielić jakiś wskazówek? 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
martuś85  
06-05-2007 16:48
[     ]
     
jeszcze jedno chciałabym poradzić co u mnie bardzo odnniosło skutek. Ja napisałam do mojego męża list ze wszystkim co myślę i czuję bo wiem że gdybym zaczela mowic to pewnie o polowie rzeczy bym zapomniała albo zaraz bym sie poryczała i nic z rozmowy by nie wyszło do listu dołaczyłam jeden z waszych wierszy mam nadzieje ze sie nie gniewacie taki o mezu jak on pomaga i jaka jest jego miłośc potrzebna. Wydaje mi się że taki list jest bardzo pomocny. Nie myślcie że się osmieszycie on napewno tak nie pomyśli 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Angel  
06-05-2007 17:04
[     ]
     
szkoda ze u mnie nie jest tak fajnie...
Podczas tego wekendu dowiedzialam sie że jestem do niczego,nie powinnam być kobieta,bo nie potrafie urodzić zdrowego dziecka....
Fajnie mieć milego i wyrozumiałego mężą...Tylko pozazdroscić... 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
martuś85  
06-05-2007 17:06
[     ]
     
angel to straszne jak on mógł ci to powiedzieć mam nadzieje że ty w to nie wierzysz przeciez to nie nasza wina nie wierze ze tak mysli twoj mąż musiał to powiedizeć a potem żałowac tego. A kiedy wy straciliście dzidzie?? 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?Marto
Angel  
07-05-2007 16:47
[     ]
     
Marto Mateuszka straciłam 2 lata temu a Igorka 6 miesięcy temu.Nie sądze ze jest mu przykro,nasz zwiazek to jedna wielka fikcja,nie umiemy ze soba rozmawiać(o naszych aniołkach nie wspominamy-tzn.on nie lubi gdy zaczynam poruszać ten temat)łączy nas tylko moja córcia,chyba tylko dlatego jesteśmy razem..... 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
ANDZIK  
06-05-2007 19:47
[     ]
     
Angel myślę że Twój mąż nie razdzi sobie z tym cierpieniem i wyładowywuje to wszystko na Tobie. Niestety mężczyżni to istoty znacznie słabsze od kobiet. Próbowliście razem zasięgnąć porady psychologa?Taka osoba ma zazwyczaj znacznie większy autorytet, pomoże zrozumieć i niejednokrotnie potrafi coś wytłumaczyć bardziej rzeczowo.
Angel pamiętaj że zawsze masz nas. Jesli jest Ci żle pisz nie wachaj się.Trzymaj się. 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
kurczak  
06-05-2007 22:04
[     ]
     
Mysle, ze najwazniejsza jest rozmowa, szczera, z serca, otwarta... moze tak jak martus napisala, po piwku czy winku... u nas ja otworzylam sie po lampce wina, oboje sie otworzylismy... wieloktornie o tym na forum pisalam... musialo minac 6 miesiecy jednak...

Angel, pisalas juz wczesniej kochana miedzy wierszami o swoim malzenstwie... badz silna, nie chce oceniac meza, pisac, ze dran... bo jest to po prostu facet, a facet jak sobie w zyciu nie daje rady to wyzywa sie na slabszych...
tak jak juz kiedys Ci pisalam, jesli z mezem Ci sie nie ulozy (czego oczywiscie nie zycze, bo wiele lat wspanialych razem przezyliscie i szkoda byloby to zniszczyc)
mam nadzieje zycie jeszcze sie do Ciebie usmiechnie, spotkasz TEGO jedynego i bedziecie miec Dzieciatko, bo wiem, ze bardzo pragniesz..

polecam ksiazki Moniki Szwai

caluje 

Ostatnio zmieniony 07-05-2007 17:22 przez kurczak

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Agik  
06-05-2007 23:50
[     ]
     
Ja jak na razie, nie mogę podzielić się swoim doświadczeniem. Bo nie mam czym się dzielić. 
Aga
Mama:Karinki(30.03.2001r.), Marysi(ur.i zm.2.11.2005r.),Julci(2.10.2006r.)

Zmartwienie jest jak piasek pod muszlą ostrygi: mała ilość wytwarza perłę, zbyt duża zabija zwierzę.


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?Kasiu
Angel  
07-05-2007 16:51
[     ]
     
Niestety też próbowałam tej metody,niejedna lampka wina się przelała.... 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?ANDZIK
Angel  
07-05-2007 16:49
[     ]
     
Po stracie pierwszego maluszka,po tym jak próbowalam odebrać sobie życie namawiał mnie na wizyte u psychologa jednak gdy ja zaproponowalam abyśmy poszli razem -usłyszałam że to ja mam problem..... 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?ANDZIK
martuś85  
07-05-2007 16:55
[     ]
     
angel tak mi przykro że w waszym ziwazku tak sie dzieje nie wiem co poradzić choć bardzo bym chciala jakos pomoc. Musisz próbowac jkoś dotrzeć do sowjego męza może w koncu sie uda 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?ANDZIK
ANDZIK  
07-05-2007 17:01
[     ]
     
Angel tak mi przykro.Jesteśmy tu dla Ciebie.Pamiętaj.Przytulam Cię mocno.Jeśli będę Ci mogła tylko jakoś pomóc daj znać. 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
demonnik  
07-05-2007 14:19
[     ]
     
Od odejscia mojago Filipka 19 maja minie 4 miesiace.Moj Maz na samym poczatku płakał razem ze mna, cały czas rozmawialiśmy (głównie za moja sprawa) o Filipku i o tym wszystkim co sie stało i dlaczego tak sie stało...otrzymałam od mojego Meza duzo czułości,miłości i zrozumienia...widziałam Jego ból ,widziałam ze tez jest mu cieżko...zawsze kiedy ja płakałam on razem ze mna...jednak ostatnio czuje tak jakby coś sie zmieniło....ja nadal przezywam odejście Synka, nadal mam chec rozmawiania o Tym wszystkim...jednak mam wrazenie ze mój Maz podchodzi do tego wszystkiego teraz jakoś troszke inaczej...nie okazuje juz tego cierpienia...zawsze kiedy ja płacze,kiedy lamentuje...on mówi zebym juz nie płakała i zebuym dała spokój bo to do niczego dobrego mnie nie doprowadzi...moge powioedziec ze w pewnym sensie przestalismy rozmawiac o smierci Fifi..tak głebiej - uczuciowo........czasami mam takie wrazenie jakby Jemu juz "przeszło,uspokoiło sie..jakby miał juz dosyc rozdrapywania tej rany" mam wrazenie ze taraz dla Niego poprostu TO wszystko sie wydarzyło i ze trzeba sie z tym pogodzic....ale jak sie z tym pogodzic kiedy taki ból w sercu i w pustych ramionach...teraz staramy sie z Mezem o kolejne dzieciatko...boje sie ze to sprawi ze w jakis sposób zamomni o Filipie...ze bedzie ograniczony tylko do rozmowy wtedy kieduy ja cos zainicjuje albo do zapalenia swiatełka na grobku małego...nie wiem ,to moze moje jakies chore wymyslania....ale takze moje odczucia co do tego wszystkiego...pewnie sie myle...meżczyźni przezywają tak głeboką strate w troche inny sposób niż kobiety...My płaczemy, w widoczny sposób przezywamy a Oni chyba staraja sie wrócic do normalnego codziennego życia i ....nie myslec o tym? 

Filipek ur/zm 19.01.2007r 23tc[*],

Mateuszek ur. 17.03.2008r 36tc,

Alanek ur 21.10.2012 39,6 tc!:o)

oraz Aniołek ktory umarł w brzuszku w 15 tc a o czym dowiedzialam sie w 18 tyg.zabieg 19.06.2015

spijci

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
martuś85  
07-05-2007 14:50
[     ]
     
wiesz każdy przeżywa taką tragedię inaczej. Czytając to co napisałaś to ze mną jest tak jak z twoim mężem też staram się z tym pogodzic i wrócić do życia bo wiem że płacz nic nie pomoże trzeba życ dalej choc to nie jest łatwe ale rozdrapywanie ran nic nie pomoże nie wróci dziecka. Twój mąz na pewno nie zapomni waszego synka i nie zapomniał on po prostu chce życ dalej bo życie macie tylko jedno i trzeba iść do przodu. Jest czas na łzy ale przychodzi czas że trzeba wziąść się w garśc. Z tych smutnych wspomnien sprobować zachować te miłe i pamietac o dziecku ale iść do przodu. twój mąz nie zpomniał i nie zapomni ale trzeba żyć dalej on po prostu stara sie sobie poradzić. A wazemu maleństwowi też łatwiej będzie patrzeć z góry na rodziców którzy starają sie dalej życ ale pamietaja że mają swojego aniołka 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
ANDZIK  
07-05-2007 15:11
[     ]
     
Nie wszyscy jednak jestesmy tacy sami.Każdy z nas przechodzi to zupełnie inaczej. Niektórzy potrzebują dużo więcej czasu. Jedni okazują smutek inni tego nie robią.Mamy prawo do żałoby, to zupełnie naturalne i ludzkie.Myślę że jeśli Demonnik potrzebuj pogadać nie powinna się powstrzymywać.Należy wszystko z siebie wyrzucić. Negatywne emocje trzymane w sobie mogą mieć potem przykre konsekwencje, dlatego tak bardzo martwię sie o swojego męża.Na początku płakał jak dziecko, a potem skrywał uczucia wewnątrz. Na szczęście w tym całym nieszczęściu lody zostały przełamane- mam nadzieję.

Demonnk jeśli będziesz chciała pogadać jestem do dyspozycji. 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
martuś85  
07-05-2007 15:35
[     ]
     
masz racje andzik mi tylko chodzilo o to że kwłasnie każdy ból przeżywa inaczej i to że mąż demonnik stara się pwrócić do normalnego życia to jest jego sposób na ból i wcale to nie znaczy że zapomniał. a tez jestem zdania że nie można w sobie niczego trzymac, tylko kazdy radzi sobie z bolem inaczej 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

martuś85
ANDZIK  
07-05-2007 15:42
[     ]
     
Chyba trochę żle cię zrozumiałam.Sorki jeśli uraziłam.Trzymaj się. 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

Re: martuś85
martuś85  
07-05-2007 16:25
[     ]
     
każda z nas ma dobre intencję, w takiej sytuacji trudno jest coś radzić choć staramy sie jak mozemy sobie nawzajem pomóc 
strach jest ogromny...lecz chęć na światełko jeszcze większa

Re: martuś85
ANDZIK  
07-05-2007 16:31
[     ]
     
Myslę że najważniejsze że istnieje to forum i wszyscy możemy połączyć się w bólu.Mnie pomaga. 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

ANDZIK
kurczak  
07-05-2007 17:27
[     ]
     
bo to jest mezczyzna a my kobiety tak bardzo sie od nich roznimy...na pewno przezywa ale jest facettem...
Maz rozpaczal, ale w glebi serca, ujal mnie jak powiedzial, ze czesto mysli o Emilce, bowiem bylam pewna, ze owszem mysli, ale nie o Niej ale raczej o tym co sie stalo nam... i powiedzial, ze on wszystko przeszedl jakos po mesku, musial wspierac i siebie i mnie...

wczoraj powiedzialam mu, aby sie nie czepial forum, bo z nim nie moge codziennie rozmawiac o Emilce a tu moge i sobie popisze do Niej co sie u nas dzieje kazdego dnia i jest mi z tym lepiej. Powiedzial, ze nie rozumie i ze pokazalam mu gdzie jest jego miejsce w moim zyciu. Ze czuje sie odtracony... Teraz bylismy w Miedzyzdrojach i jak wrocilam wiele sie na forum zmienilo, przybylo nowych watkow i postow. Zazartowalam, jak wiele sie beze mnie zmienilo, umknelo mi a on skomentowal, ze wiele rzeczy moze mi umknac tez w domu...

ma racje

ale ciezko mi przestac wchodzic na forum...

pozdrawiam 

Ostatnio zmieniony 07-05-2007 17:30 przez kurczak

Re: ANDZIK
ANDZIK  
07-05-2007 17:41
[     ]
     
Kurczak Twój mąż poprostu bardzo Cię kocha i tęskni za Tobą.
Napewno coś w tym tkwi bo moje Kochanie też mówi że za dużo tu siedzę.Ale my babeczki jestesmy trochę inne, poprostu chcemy o tym rozmawiać.I tak naprawdę to nie chodzi chyba o rady, tylko żeby się wyżalić i żeby ktoś zrozumiał. 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

Re:Kasiu
emka  
07-05-2007 18:18
[     ]
     
Twój mąż kocha Ciebie i Emilkę,ale mężczyźni przeżywają to inaczej niż my. Nie chodzi mu o to,żebyś nie korzystała z forum,ale abyś jemu poświęciła więcej czasu. Mój mąż prze jakiś czas nie proponował mi wyjścia na cmentarz,nie mówił o Jasiu.Myślałam,że o nim zapomniał.W końcu zaczęłam z nim rozmowę na ten temat.Zrozumiałam,że on pamięta o naszym synku,przeżywa jego śmierć,ale jednocześnie tak głęboko wierzy w to,że Jaś jest z nami,że w niebie jest mu dobrze,że nie miał potrzeby tak częstych wizyt na cmentarzu.A ja odczuwam to jak to matka:niby wierzę,że Jaś jest z nami,że w niebie jest mu dobrze,ale tak zwyczajnie,po ludzku chciałabym trzymać go w swoich ramionach i jak to matka martwię się czy tam napewno jest mu dobrze.
Trzymaj się, Emilka napewno czuwa nad Wami.Światełko dla Niej(*)
Marlena 
mama Jasia(*+ 20.04.06), Julci(*26.05.07)i Adasia (*23.09.10)

Re: ANDZIK Emka
kurczak  
07-05-2007 23:18
[     ]
     
dokladnie... tu mozemy rozmawiac o naszych Dzieciach do woli... a mezowie tesknia...bo zamiast isc na spacer nad jeziorko ja wole siedziec na tarasie z kompem... przykre...musze sie wziac za siebie i troche rozruszac. Az wstyd, mieszkam w tych stronach prawie 4 lata, Grzes 6, ale on teren zna, w naszej miejscowosci 8 miesiecy, a ja niewiele okolicy znam. Moj 62 letni Tato, bedac u nas przeszedl jezioro (wzdluz i w szerz ;) hihihi) dookola pare razy, codziennie z psem chodzil na spacerki, Anglicy, w Taty wieku to samo, nawet po czosnek szli na drugi koniec miasteczka do drugiego netto, dla zdrowia, codziennie chodzili nad jeziorko a ja?

musze to zmienic

a takie spacerki z Grzesiem i psiusiem to sama przyjemnosc....

chyba nie znioslabym jednak jakby Grzes ze mna plakal i rozpaczal... dobrze, ze tak twardo sie trzymal. Ja wiem, ze pokochal nasza Coreczke i bardzo, bardzo sie rozczarowal... 

Ostatnio zmieniony 08-05-2007 18:44 przez kurczak

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
lilifee  
09-08-2007 10:11
[     ]
     
Mój mąż jak dowiedzieliśmy się ze nas syn umarł to na początku trzymał mnie, bo ja nie mogłam stać ,a potem płakaliśmy razem, nie wierzyliśmy... ale przez ten cały czas, on był dla mnie oparciem, bardzo to przeżył, bo to był jego długo wyczekiwany SYN...ale się trzymał, ona robił wszystko w domu, bo ja nie miałam ochoty, on zajmował się naszą córeczkom, bo ja nie mogłam się jakoś przemoc, on płakał razem ze mną gdy było mi źle...ona jest po prostu moim skarbem i wiem ze to STRASZNE nieszczęście, strasznie nas związało...
Dla naszych Aniołków(') 
Mama Victori(8) Oliverka(*)i Melani(2 i 7mc.)
http://www.republikadzieci.org/swiatelka/oliverek.htm
oliverdavidpiontek.pamietajmy.com.pl

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Kinga_ko  
05-09-2007 09:18
[     ]
     
Własnie przeczytałam Wasze wypowiedzi z tego wątku i widzę, że faceci reagują podobnie, tak jak my, wszystkie tu rozmawiamy, ciągle opisujemy swój ból i tragedie które spotkały Nasze maluchy. Faceci w większości milczą. Ojciec mojego dziecka też płakał, pierwszy raz go takiego widziałam. Oni też cierpią, poprostu inaczej. My musimy o tym mówić, każde ciepłe słowo dodaje jednak otuchy, bo inaczej by Nas nie było na tym forum. 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
marlinka  
07-05-2007 20:21
[     ]
     
Moj maz przezyl strasznie smierc naszej coreczki Maji.Strasznie sie boi tego tematu ciagle d niego ucieka.Ja wowczas potrzebuje jak najwiecej rozmawiac na ten temat,ale jak tylko zaczyna sie cos mowic odrazu wychodzi.Nie wiem co powinam zrobic,on poprostu przechodzi to ciezko chyba dlatego ze widzial Maje i okazalo sie ze jest strasznie do niego podobna a po zatym to bylo nasze pierwsze dziecko na ktore razem bardzo dlugo czekalismy.Wydaje mi sie ze kazdy jeden mezczyzna na swoj sposob jakos cierpi.Nie moge powiedziec bo moj maz bardzo sie po tym wszystkim zmienil co nas bardzo do siebie zblizylo.marlinka mama Maji. 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Angel  
08-05-2007 07:56
[     ]
     
Mój mąż przeżywa to świetnie....
Wczoraj postanowił,że na jakis czas wyprowadzi się ,"musimy od siebie odpocząć",przemyśleć...Zamiast szczerej rozmowy-ewakuacja...
Jak mam ratowac zwiazek,czy wogule jest co ratować? 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
kurczak  
08-05-2007 16:54
[     ]
     
Angel.... brak slow... moze po tym "odpoczynku" przemysli jednak wszystko... zawsze jest warto ratowac malzenstwo... walcz do konca abys miala czyste sumienie...i mow na glos to co czujesz i czego oczekujesz...

powodzenia 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Angel  
08-05-2007 16:59
[     ]
     
Kasiu staram sie mówić o tym wszystkim ale jak widac skutek jest odwrotny.
Dzieki za wsparcie,fajnie że mam kogoś komu moge się wyżalić.
Pozdrawiam 
Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
kurczak  
08-05-2007 18:42
[     ]
     
pisz kochana i badz silna...
przykre, ale moze dla Was to czas podjac decyzje, walczyc dalej czy nie...
zalezy Ci?Kochasz go jeszcze? 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
alusia  
09-05-2007 14:00
[     ]
     
Angel jeœli mogę...
Znam takich facetów. Ktoœ zawsze musi być winny, przy czym nigdy nie sš to oni. Jeœli jest problem to stowrzył go ktoœ - oni nigdy. Sš jednym wielkim WYMAGANIE i OCZEKIWANIEM. Zamiast rozwišzywać problemy "pakujš zabawki i uciekajš z piaskownicy". Czasem wracajš a razem z nimi problem. I takie błędne koło. Wpedzajš kobiety w poczucie winy, zadręczajš, wytykajš... nie ma w nich oparcia. To nie jest tylko Twój problem. Jestem mimowolnym œwiadkiem scen z życia małżeńskiego dwóch takich par.
Przykro mi to pisać, ale oni się nie zmieniajš...

Waszym Aniołom (*)(*)(*) 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
ANDZIK  
09-05-2007 14:21
[     ]
     
Angel nie chciałaby radzić bo to bardzo delikatna sprawa i sama nie wiem co zrobiłabym w takiej sytuacji, ale przede wszystkim musisz sobie zadać pytanie czy chcesz walczyć o ten związek.Czy kochasz męza jeszcze.Masz prawo do normalnego życia.Nie jesteś niewolnikiem-pamiętaj o tym.I niczemu nie jesteś winna.Masz wspaniałą córkę, razem też możecie być szczęśliwe.
Bądż dzielna i zostań z nami w kontakcie.Przytulam Cię mocno. 
mama aniołka Antosia 31t.c.-(*)17.03.2007

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
sasha  
10-05-2007 21:38
[     ]
     
Mój mąż jest bardzo skrytą osobą, nie mówi o swoich uczuciach. Od odejścia naszej córeczki minął rok i tylko dwa razy się rozkleił. Kiedy ja rozpaczałam on tylko mnie przytulał, był silny dla mnie choć wiedziałam, że serce mu się rozdziera. Teraz po roku potrafię już mówić o Dominisi bez łez i chyba dlatego jemu też jest łatwiej. Rozmawiamy o niej jak o kimś kto jest nadal z nami. Czasem miałam żal, że nie potrafi płakać razem ze mną,że powoli zapomnina teraz widzę, że to nie jest tak. To z zewnątrz twardy facet ale w środku ma mięciutkie serducho. Widzę jak bardzo kocha córeczkę kiedy sprząta wokół jej grobu, gdy po kilka razy przestawia znicze żeby było ładnie. Dziękuję Bogu, że mam takiego kochanego męża, bez niego nie wiem co by było... 

Ania

mama Aniołka Dominisi (+29.03.2006) i Emilki (*27.08.2007)
http://www.nekropolia.pl/karta.php?id=955

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
mama Aniołka  
07-08-2007 18:57
[     ]
     
dziś mija 19 miesięcy od straty mojego pierwszego dziecka:( mój aniołek miał tylko 3 tc. Partner nie wspiera mnie w niczym jestem sama:( Bardziej mój przyjaciel się przejmuje moim losem i samopoczuciem, niż ojciec dziecka:( Bardzo ciężko mi jest naprawdę.
Mama aniołka Faustynki lub Kubusia 7.01.2006 [*] 

Ostatnio zmieniony 01-10-2007 20:00 przez Ewa Rutka

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
KasiaJ  
07-08-2007 19:51
[     ]
     
Jest mi bardzo przykro,że nie możesz liczyć na partnera ojca Twojego Aniołka.Widać,że nie wydoroślał jeszcze i nie wie co możesz przeżywać.Za to masz wspaniałego przyjaciela,który Cię wspiera i możesz na niego liczyć.Jeśli chodzi o mojego męża przeżywał stratę Kajtusia tak jak ja. 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
mama Aniołka  
01-10-2007 20:03
[     ]
     
Chłopak z którym zaszłam w ciążę nazwał ją kitem niestedy:(
Bardzo cierpię z tego powodu. Ja dawno nie jestem z nim . Myślę o moim aniołku , 15 października miałby 13 miesięcy.
Kocham Ciebie aniołku 3 tc [*] 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
zuzka1603  
01-10-2007 23:28
[     ]
     
nie mam juz meza.............

dla Ciebie Zuzanko Królewno moja[*************] 


Do zuzka1603
Pysia  
02-10-2007 07:39
[     ]
     
A co się stało odszedł 
Ada
http://www.swiatelkapamieci.pl/2007/1420-pamieci--patrycja-turzy-03052006-20022007.html
To nieprawda że Ciebie już nie ma

do Pysi
zuzka1603  
04-10-2007 22:46
[     ]
     
W marcu 2005 urodzila si i odeszla Zuzia, miesiac pozniej okazalo sie ze mam nowotwor zlosliwy, potem dowiedzielismy sie ze juz nigdy nie urodze dziecka. Fizycznie to ja odeszlam, ale mialam dosc dogryzania z jego strony, a jak padly slowa ze on nigdy nie bedzie mezczyzna bo nie urodze mu syna to cos we mnie peklo. Kochalam go bardzo, ale tego nie znioslam. Miesiac po mojej wyprowadzce zlozyl pozew o rozwod. Potem zwiazal sie z kims. Sa razem do dzis. Oby mogli miec zdrowe dzieci.W styczniu br sad orzekl ze nie ma juz naszego malzenstwa. Ot cala historia:( 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
maria  
08-08-2007 01:15
[     ]
     
Same wołamy, ze kazdy ma prawo przezywac załobe tak jak tego potrzebuje. Kazdy sposób jest d o b r y, jezeli przezywany zgodnie z soba samym. Dlatego pozwólmy przezywac innym (w tym mezom) tak jak oni uwazaja za słuszne. Nie miejmy do nich pretensji, ze za rzadko mówia itd. To wg n a s za rzadko.
Wcale nie uwazam, ze mezczyzna OJCIEC dziecka przezywa mniej śmierc czy chorobe swojego DZIECKA. Poprostu inaczej.
Chce podziekowac Kasi za madre słowa, bysmy pograzone w smutku za naszymi dziecmi, nie zaniedbały ukochanego, zyjacego człowieka, który teraz byc moze bardziej potrzebuje naszej bliskosci. Przeciez to meza wybrałysmy sobie swiadomie jako partnera do konca zycia. Dzieci i tak odchodza. Oni nas potrzebuja, nie mniej jak przezyli strate kochanego dziecka. Czy my równiez? 

Ostatnio zmieniony 08-08-2007 01:42 przez mamaAmelki

Re: Ps. A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
maria  
08-08-2007 01:29
[     ]
     
Pisałam ogolnie. Serce mi peka, gdy czytam ze niektóre z nas w swym bólu, zmagaja sie z problemami i osamotnieniem na obszarze, w ktorym powinny odnajdywac wsparcie i siły. Ja mam wspaniałego meza. Wiem jednak, ze w takich traumatycznych przezyciach zahawiane moga byc najbardziej stabilne fundamenty. Mysle ze to dlatego ze stajemy nagle w syt, ktora wydaje sie nas przerastac.
Po cichu wierze, ze znajdziecie droge do siebie... 

Ostatnio zmieniony 08-08-2007 01:32 przez mamaAmelki

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Styś  
09-08-2007 10:32
[     ]
     
Mój mąż wspierał mnie od samego początku. To on wezwał pogotowie, on trzymał mnie za rękę gdy czekaliśmy na salę operacyjną wiedząc, że nasz synek zasnął. On wycierał moje łzy i robił wszystko bym nie straciła przytomności, wspierał lekarzy, którzy biegali wokół mnie. Potem był z małym przez dwie godziny i kolejny dzien drżał o mnie.
Przychodził by mnie przytulić, wysłuchać i płakał ze mną, opiekował się też naszymi starszakami. Zajmował się całym domem, bo ja nie miałam ani siły, ani ochoty.
Cały czas niepokoi się, gdy mam gorszy dzień i zawsze znajdzie słowa wsparcia, choć nie raz szklą mu się oczy na widok maluchów.
Jest po prostu moim wsparciem. Dziękuję za niego i za miłość jaka nas ogarnął.
Smutno mi czytać, że dziewczyny borykają się same z bólem, tęsknotą i zwykła codziennością po starcie naszych dzieci. Życzę im nadziei i jak najwięcej wsparcia nie tylko od bliskich. 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
Diana  
10-08-2007 01:00
[     ]
     
Ja już pisałam w innym temacie jak mąż mi ogromnie pomógł zajął się mną (po cc) naszym straszym synkiem , pogrzebem , lekarzami i sesją która mu się zaczęła naprawdę spisał się celująco mimo swoich 22 lat .
Chcąc mnie pocieszać cały czas mówił że tak musiało być że nasza córcia jest szczęśliwa w niebie i kiedyś się z nią spotkamy a ja już nie mogłam tego słuchać i wykrzyczałam że chcę usłyszeć że za nią tęskni i wtedy widziałam jak płacze drugi raz dwa miesiące po odejściu Karolci ( pierwszy raz płakał gdy się dowiedział że jego córeczka nie żyje na pogrzenie nie uronił ani jedej łezki ). Płakał i mówił że tęskni a mi ulżyło gdy zobaczyłąm te łzy poprostu ulżyło. 

Nasza Karolinka ur.zm. 28.V.2007 śpij mój Skarbie
śnij, dla Ciebie (*)(*)(*)(*)

Mamusia Szymusia(*09.11.2004) Karolci (*+28.05.2007 - 36tc) Jasia(*09.07.2009) Gabrysia (*29.05.2012) i Alusi (*25.07.2014)

Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
kurczak  
04-10-2007 01:05
[     ]
     
Maz w 1 rocznice odejscia Emilki zaczal nosic bransoletke....
nigdy sie nie pogodzimy z odejsciem naszego Aniołka... 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
asia122  
05-10-2007 09:03
[     ]
     
Mój mąż zapłakał, kiedy odebrał o godz 2 w nocy telefon o śmierci naszego synka. Cierpiał inaczej, na swój sposób... nie mówił o swoich uczuciach. Wiem,, że to dla mężczyzn trudne, ale wystarczy przytulić i popatrzeć w oczy. Pamiętaj, jak w dzień pogezebu (po kilku dniach niejedzenia) przygotowałam rosół, pamiętam, jak zmuszaliśmy się nawzajem do jedzenia. Cierpienie łączy, tylko bądźcie razem, nawet milcząć, ale razem. Teraz będziecie jeszcze bardziej "razem" i zniesiecie każdy cios od losu, bo to co nas tu wszystkich spotkało, to najgorsza rzecz. Teraz może byc już tylko lepiej... uwierz w to. Ja też urodziłam pieknego donoszonego cgłopca, w ciązy czułam się super... a mimo to mój Synuś odszedł... Zapalam światło dla Twojego dziecka (***) a Ciebie przytulam wirtualnie. 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
kasieńka  
04-11-2007 12:34
[     ]
     
Kochane dziewczyny - mamy aniołków. Mężczyźni jakoś inaczej przechodzą śmierć dziecka. Cierpią tak jak my, ale nie okazują uczuć tak dosadnie jak matki. Są raczej zamknięci w sobie, ale zawsze pocieszą i przytulą. Mój ukochany mąż równie ciężko wszystko przechodził jak ja, ale starał się być twardy, bo musiał taki być! Ja płakałam i płaczę nadal jak mam ciężki dzień, a on biedny wszystko znosi mężnie od 5 lat - bo tyle upłynęło od śmierci naszej córeczki. Teraz jestem drugi raz w ciąży i noszę pod serduszkiem mojego skarba.Właśnie dzisiaj zaczął się 34 tydzień ciąży i odliczamy dni do rozwiązania. Ale najważniejsze jest to, że on jest zawsze ze mną! Mój mąż jest wspaniały! Nigdy nie dał mi odczuć, że jestem gorsza od innych kobiet- matek. Zawsze podtrzymuje mnie na duchu! Jest moim oparciem, bez niego moje życie już całkiem nie miałoby sensu.Życze Wam wytrwania i siły. Mama aniołka Wiktorii. 


Re: A jak przeżywają to Wasi mężowie, partnerzy?
kasia-m  
04-11-2007 23:42
[     ]
     
Mój mąż pożegnał się z naszą księżniczką na pogrzebie...wtedy też po raz ostatni widziałam jego łzy..kiedy pytam czy tęskni za małą odpowiada oczywiście, że tak, ale że w inny sposób o niej myśli...on Ją widzi jak się bawi, jak się śmieje,po prostu jak nasza księżniczka jest szczęśliwa. Mówi mi, żebym nie płakała bo Mała się martwi o mnie pewnie:) kochany tej mój mąż i jestem godna podziwu dla niego za siłę. Pewnie ta Mała kruszyna Go tak wspiera....



Mama Malwinki (+29.09.07) (****) 
Kasia Mama Malwinki (*+29.09.07)


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora