Czytam Was od pewnego czasu i serce mi sie kraje i łzy lecą po policzkach.
To takie niesprawiedliwe. Trzy tygodnie temu, własnie o tej godzinie rodziłam Maciusia.
Niestety wiedziałam, że po porodzie nie usłysze jego płaczu. 24 grudnia w Wigilię przestałam
czuć ruchy. Nasz synek udusił się pępowiną, nie pomogła szybka jazda do szpitala, szybkie
ktg i usg - nic juz nie można było zrobić. To były koszmarne Świeta. 2 dni później poszłam
do szpitala, wywoływano poród. Mąż był cały czas ze mną. Pielęgniarki i lekarze zachowali
się wspaniale, położona zostałam na oddzielnej sali zeby mieć chociaż taki komfort
psychiczny. Byłam w 36 tygodniu ciaży, tak mało nam brakowało do końca. Nie mogę cały czas w
to uwierzyć. Maciuś był 3 razy owinięty pępowiną wkoło szyjki i miał jeszcze zaplątane
nózki, moje maleństwo kochane. Nie mogę sie z tym pogodzić. Kocham Cię synku całym sercem,
pozostało mi odwiedzanie Twego małego grobku na cmentarzu. Bóg nas tak bardzo
doświadcza.
Dla wszystkich Aniołeczków [*][*][*][*][*] i dla mego Aniołka Maciusia
[*]
mama Filipka (13.10.05r.) i Aniołka Maciusia (*+27.12.07r., 36tc) mama Filipka (13.10.05r.), Aniołka Maciusia (ur.zm. 27.12.07r., 36tc) i Juleczki (11.02.09r.)
http://maciusglock.pamietajmy.com.pl/
|