Ta
pustka będzie już zawsze...Ze mną jest ponad rok. Nie jest łatwo się przełamać na pierwsze
spotkanie z maleństwem przyjaciółki/koleżanki/znajomych. To boli,ale mi dawało tez radość i
nadzieję. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Sama ze łzami w oczach brałam na ręce te nie
moje maleństwa, a one dawały zarówno ból, jak i siłę. Nie wiemy, dlaczego nasze dzieci
odchodzą, jak Bóg nas sobie wybrał, ale warto mieć wiarę,że to ma sens i przyniosło coś ze
sobą. Ja odnalazłam cel dla jakiego dane mi było być z moja małą Królewną, przejść razem
przez to wszystko. Życzę Ci,abyś odnalazła swój spokój, swój cel i ukojenie.
p.s. do
przyjaciółki zadzwoń z gratulacjami i powiedz,że na razie nie jesteś w stanie przyjść. Jeśli
to prawdziwa przyjaźń, to przecież zrozumie. Też oddałam część ubranek, które pasowały a
córeczkę przyjaciółki. Gdy ją w nich widziałam, to mnie to cieszyło,że z nich korzysta, a
nie wrzuciła gdzieś w kąt, jakby były jakieś przeklęte.
Przytulam z całego
serca
[*][*] Lence "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|