Witaj dzielna mamo...miałam poruszyć ten temat
o którym piszesz..bo tak dokładnie czuję i zgdzam się że ból i smutek po stracie dziecka to
droga pełna cierpienia do końca naszych dni.Wiesz nikt tego nie rozumie kto nie przeżył
smierci swojego dziecka ja -my straciliśmy synka prawie rok temu był cudowny miał tylko
5,5mies tyle nam było dane z nim być i zawsze zadaje pyt dlaczego tylko tyle,,,w czym
zasłużyliśmy sobie na to....dzisiaj dokładnie 11 mies mija jak Tomuś ostatni raz popatrzył
na nas wtulkony w ramiona taty opadła mu główka i zasnął..walczyliśmy tydz o niego
niestety.. zabiła go jednaa bakteria..żyć trzeba i iść naprzód choć nic nie jest takie samo
i nie będzie.Pozdrawiam was wszystkie mamy i życze tak jak sobie wytrwałości w cierpieniu i
siły Gośka mama Ewelinki 8lat i Tomasza*ś.p Doncia08 napisał(a): > Wszyscy mi
mówili zobaczysz czas leczy rany,ale nie w tym wypadku,nie jeśli chodzi o stratę
dziecka!Takie rzeczy nie mają miejsca!Naszych ran nic nie wyleczy...One już zawsze będą i to
jest nasza ciężka droga do przebycia...zawsze będzie ta myś jakby to było,gdyby Bóg nie
wezwał mojego dziecka do siebie i ono teraz było by z nami?Jaka była by moja córeczka?Jak by
się teraz uśmiechała?Co by już umiała?A za pare lat znów będą te same pytania!...One nas już
nigdy nie opuszczą...ta pustka,żal,tęsknota to wszystko już jest nam wpisane w życiorys do
końca naszych dni i nawet jak się pojawi inne dzieciątko to wcale te uczucia nie odejda,a
kto wie czy jeszcze bardziej się nie nasilą,gdy będziemy tulic ziemskiego maluszka?Bo
przecież patrząc na niego dopiero będzie milion myśli,pytań przelatywać nam przez
głowę...Ciężkie i strasznie trudne jest to doświadczenie,które Ktoś tam z góry nam zesłał!A
te słabsze dni kiedy nie mam sił wstac z łóżka,wyjść z domu i cokolwiek zrobić to
powracający bumerang ,który będzie wracał po sto kroć czy tego chcemy czy nie!....Przykre
jest to wszystko i takie niesprawiedliwe,a ludzie tacy bezwzględni niektórzy jakby nie mieli
żadnych ludzkich uczuć...Ja już też jestem inna,nie umiem być taka jak dawniej,a nawet nie
chcę bo po co? to i tak małej mi nie zwróci?..A nawet ,gdybym chciała to,ta strata nie
pozwoliłaby mi się nie zmienić i byc taką jak dawniej!Już żadna z nas nie będzie ta samą co
była...Brak zrozumienia bliskiego otoczenia sprawia,że zwtąpiłam w niektórych ludzi i nie
jestem w stanie znów im zaufać i być z nimi tak blisko jak kiedyś,otworzyć się przed
nimi...Nie obchodzi mnie co myślą i mówią za moimi plecami skoro nie potrafią mnie zrozumieć
to nie sa warci mojego zainteresowania...za to znalazłam zrozumienie w was aniołkowe mamusie
i mam tu pośród was jak narazie jedną taką bliską mi duszę i to mnie napawa nadzieją i siłą
na przyszłość;)Skarbie wiesz ,że o tobie piszę (koraliki1981)fajnie,że się sklikałyśmy:)i
wam kochane aniołkowe mamusie ,które tak wiernie odpisujecie na moje posty też dziękuję-bez
was bym nie dała rady dalej mieć nadziei i wiary :) Córeczko KOCHAMY CIĘ BARDZO!!! >
Życzę sobie i wam kochane aniołkowe mamusie więcej sił i jak najmniej tych trudnych dni i
więcej uśmiechu i szczęścia;) > Pozdrawiam wszystkich
> Dorcia mama aniołka
Julci(26tc*+08.09.08)i2 chłopców >
target="_blank">http://www.naszajulcia2008.bloog.pl
|