On jest w
Twoim sercu i zawsze w nim będzie. Nie ważne gdzie jest jego grób. Ja wiem, że od tego nie
da się uciec i im wcześniej zmierzysz się z cierpieniem, tym lepiej. Trzeba wylewać łzy,
jeśli płyną, rozmawiać o Nim, cierpieć, ale nie próbować uciekać. Daj sobie trochę czasu.
Nadzieja pomaga zabliźnić tę ranę. Trzymaj się! Bea wiolka napisał(a): > Po
śmierci Antosia próbowałam wielu rzeczy żeby tylko jakoś ukoić ból. Ze świeżą raną po cc
zdrapałam farbę ze starych dwudzistoletnich mebli kuchennych wyrwanych z garażu ojca i
pomalowałam je na biało a potem namalowałam na nich morze pomarańczowych kwiatów,
namalowałam je też na lodówce a potem na pralce a pote na zmywarce i skończyła się
przestrzeń dla kwiatów,poszłam do fryzjera i z czarnych zmieniłam włosy na blond, a potem
wróciłam do pracy i rzuciłam się jej wir a potem zrzuciłam 20kg, a potem nie było już co
malować i zmieniać to namówiłam męża żeby rzucić to wszystko i wyjechać do Irlandii. Z
wygodnej prestiżowej pracy o jakiej wielu mogłoby pomarzyć przerzuci;iśmy się na nudną
ciężką pracę fizyczną, mamy cudownego psa i przepiękny widok za oknem. Ale to pomogło tylko
na chwilę. Pomimo wysiłków 1.07. i tak nastał. Nic nie odczarowało tego koszmaru, nie
uciekliśmy choć przez ten rok tak bardzo się staraliśmy zaleczyć tę ogromną ropiejącą ranę.
I znowu jest noc, i znowu wszyscy śpią a ja płaczę i tęsknię i nie wiem co jeszcze mogę
zmienić i gdzie uciec żeby tak nie bolało. Tęsknię za jego grobem.
|