Kiedy umarł
mój prawie dwuletni synek Pawełek, myślałam że zwariuję. Tyle czasu wspólnie spędzonego (600
dni), kilkanaście pobytów w szpitalach z powodu wady serduszka, codzienne starania o jego
lepszy rozwój(ćwiczenia rehabilitacyjne metodą Bobathów). I nagle 1 sierpnia 2002 r odeszło
nasze szczęście oraz cały ten trud o jego lepsze jutro. Pozastała ogromna pustka, zabrakło
nagle tak wielu czynności które wykonywałam przy chorym dziecku. Zabrakło jego gaworzenia i
śmiechów. W domu nastała głucha cisza.I wtedy tłumaczyłam mojej 4-letniej Natalce, że nie ma
już braciszka, ale żeby się nie martwiła bo pewnie jeszcze będzie miała rodzeństwo.I w
ubiegłym roku ponownie zostałam mamą Darii. Ale dlaczego urodziła się w 25 tygodniu ciąży?
Dlaczego to łożysko musiało mi się odkleić? I znowu było mi dane patrzeć na cierpienie
dziecka przez 104 dni. Dzisiaj kiedy już jestem mamą 2 aniołów ,to Natalce nie mogę obiecać
że będzie miała rodzeństwo. Już więcej nie mogę zostać matką, choćbym bardzo tego chciała
|