No tak, czytam czytam
od pewnego czasu, aż wreszcie odważyłam się napisać. Znacie to uczucie po stracie maleństwa.
Nie dane mi było donosić szczęśliwie urodzić i .... przytulić! Poczuć jego oddech i ciepło.
Nie mam siły płakać!! I to ciągle nurtujące pytanie dlaczego?? Najgorsze upokorzenie jakie
przeszłam było w szpitalu i w połączeniu ze stratą kochanego maleństwa dało okropną
mieszankę. Pomóżcie odpowiadając na pytanie jak sobie poradzić, jak dalej żyć ????? Mam
dorastającą córkę, kochanego Męża,ale to maleństwo dało nam nadzieję na wreszcie upragniony
spokój którego od dwóch lat nam bardzo brakuje. Jesteśmy po tragicznych przejściach i do tej
pory myślałam że już przeszliśmy wszystko. Ale nie los nie daje tak łatwo za wygraną!!
Musiał jeszcze raz zadrwić. DLACZEGO?????
|