Paulinko, wygrzebierz się z tego, życzę sił i
cierpliwości... Ze mną też nie było za wesoło po urodzeniu Martynki. Mimo że leżałam
4 doby w szpitalu po cc, rana bardzo źle się goiła. Musiałam mieć (o zgrozo, bez
znieczulenia) otwieraną ledwo co zarosłą ranę i zakładane dreny. Przez kilka dni, co rano,
przyjeżdżałam na izbę przyjęć na opatrunki, zmianę drenów, usg brzucha (do szpitala nie
chcialam się położyć za żadne skarby), a potem w maseczce, fartuchu biegłam na OIOM do
małej.
Wydaje mi się, że stres, nieprzespane noce, napięcie i lęk wpłyneły na taki
stan rzeczy. Po operacji usunięcia mięśniaków (którą miałam pół roku po cc) i potem po
kolejnej cesarce nie miałam juz problemów z gojeniem się rany.
|