Te
same słowa pocieszenie i motywacji potrafią być w różnym okresie żałoby odbierane. Na
początku nie ma motywacji. po prostu nic się nie chce i koniec. I trzeba wtedy uważać i być
blisko takiej osoby, aby nie dała się pogrążyć swojej rozpaczy,aby nie popadła w głęboką
depresję.Czas biegnie, emocje się zmieniają, ludzie zapominają,a trzeba jakoś
żyć...trudne...ale możliwe. Powtarzałam sobie,że nie mogę się poddać, bo Zuzia musi być ze
mnie dumna. Muszę żyć tak, aby mogła innym Małym Świętem powiedzieć "Patrz, to moja
Mama". Mam nadzieję,że tak jest. Kiedyś zrozumie,że tak miało być...Ale teraz to
pewniej dla niej nic nie znaczące, wkurzające zdanie. Będzie dobrze, tylko dajmy czasowi
czas... "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|