Staram
się myśleć pozytywnie ale gdzieś w środku ogarnia mnie prrzeogrommy strach..o moje dzieci
..o ich zdrowie! Myślałaz, że terapia na którą chodzę mi pomaga. Znam przyczyne swoich
lęków, wiem że moje nieadekwatne zachowania do sytuacji wynikają ze straty dziecka przed 11
laty. Wtedy nie zareagowałam, cieszyłam się, wierzyłam że jest dobrze ...a skończyło sie
tragicznie, w jednej chwili. Więc teraz boję się jak jest dobrze bo może znowu mi coś umyka,
może znowu nie zauważę że dzieje się coś złego. Stąd ta moja nadopiekuńczość,
przewraźliwienie o te żyjące dzieci. Patrząc jak to sie we mnie pogłebia boję sie co będzie
za kilka lat! JAk można być dobrą matka po takich doświadczeniach, jak sobie z tym strachem
radzić?!
|