Karolino, ja mam 9 letniego syna i 2,5 letnią córkę. Dziecko, które straciłam było moim
pierwszym... byłam rok po słubie gdy zaszłam w ciążę, dodatkowo pół roku wcześniej zmarł
nagle mój tata i ta ciąża dawała mi nadzieję na radośniejsze jutro. Nie zdawałam sobie
sprawy z zagrożenia a od początku coś było nie tak, ale lekarze to bagatelizowali. Potem gdy
byłam w drugiej ciąży, co dzień bałam się o dziecko.Najgorsza była świadomość że z nim może
być coś źle a jak o tym nie wiem i co gorsza nie mogę nic zrobić. Myślę że najgorzej
działała podświadomość że za pierwszym razem ponad miesiąc nosiłam w sobie martwe dziecko!
Dodatkowo ciąża była zagrożona od początku do końca (na pewno duży wpływ miała moja
psychika!) Kilka razy szpital, leżenie, tony leków, spokojna byłam zawsze po badaniu USG ( z
uwagi na zaśniad miałam te badania co miesiąc)wiedziałąm że moje dziecko żyje i jest z nim
dobrze. Gdy już było większe słuchaliśmy bicia jego serduszka prze słuchawki lekarskie. To
że po tak trudnej ciąży syn urodził się duży i zdrowy uważam za cud! Niestety teraz widzę
jak moje nastawienie w ciązy odcisnęło piętno na synku, on jest taki jak ja wtedy;
strachliwy, zalękniony, przewrażliwiony i to niestety przeze mnie!!!
|