dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

Re: Gdy rodziły się nasze dzieci…Hits: 443
demonnik  
31-03-2007 15:05
[     ]
     
2 lutego

2007 r (21tc)pojechałam z Mężem na nasze pierwsze wspólne USG...widzielismy jak maluszek się

rosza i ciekawie macha do nas raczka...smialismy sie ze maly urwis bo odwrócił się do nas

pleckami(na monitorze USG było to widac).Własnie wtedy Dowiedzieliśmy się że będzie

Chłopiec(strach sie przyznać ale z Mezem mówilismy cały czas o dziewczynce.,w rodzinie

duuuzo chłopców...mam teraz takie wyrzuty sumienia jakbym Niechciała Synka..a pprzeciez

każde Dzieciatko sie kocha bez wzgledy na płec?!)
Na USG było wszystko w

porzadku(ponoć?!)...3dni później miałam wizyte u gin tez wszystko w

porzadku(ponoć?!)..skarzyłam sie gin bólem w dolnej czesci kregiosłupa po prawej

stronie...ból był czasami silny-przepisał nospe...15 Stycznia 2007(poniedziałek 23tc) jak

kazdego innego dnia wstałam rano i wyprawiłam Meza do pracy,położyłam się ale nie mogłam

usnąc..maluszek bardzo sie wiercił..poczułam na bieliźnie coś mokrego...poszłam do toalety

sprawdzić czy coś sie nie dzieje...zobaczyłam na wkładce czerwony sluz...bardzo ale to

bardzo sie przestraszyłam...zadzwoniłam czym predzej do Meza,przyjechał po mnie ze swoją

Mama i pojechaliuśmy do szpitala.Czułam sie w sumie dobrze, nie odczuwałam zadnych

skurczy...ale za to maluszek bardzo sie wiercił...gin przyjał mnie bez kolejki w izbie

przyjeć...ja na fotel a on na mnie z tzw "geba" zaczał krzyczec na mnie ze czemu

nie przyjechałam dzien wczesniej,ze...zaczał sie poród...ze moje dziecko umrze bo jest za

wczesnie!!(23tc)..nie byłam w stanie sama zejścc z fotela -byłam w takim szoku po

"przemiłym przeinteligentnym lekarzu" który zamiast ze mną porozmawiać co sie

dzieje zaczał wrzeszczec ze jestem nienormalna ze rodze i ze moje dziecko umrze! stwierzdił

tez 4cm rozwarcia..po zrobieniu mi USG stwierdzono ze z prawejj strony z tyłu odkleja sie

łożysko( a skarzyłam sie od tygodnia wczesniej na ból tej okolicy)...połozono mnie w pozycji

z głowa niżej miednica wyzej i podłączono te wszystkie kroplówki,podawano mi dodatkowo leki

doustne...możnaby powiedzieć,że w sumie rodziłam 5 dni?..bo po 5 dniach od przyjecia mnie do

szpitala -19 .01.2007(piątek)po badaniu stwierdzono 8cm rozwarcie...zaprzestano

leków...przyszzła bardzo miła lekarka(która mnie wczesniej badała) i z widocznym

współczuciem,zrozumieniem i delikatnościa wyjaśniła mi i mezowi(wtedy jeszcze narzeczony;})

ze zrobili wszystko co było w ich mocy ale niestety natura chce inaczej...dali nam

wybór...albo od razu na porodówke i wywołanie porodu albo czekanie az Synek sam zechce

wyjsc..zdecydowalismy,że jesli przyjdzie czas to natura sama zdecyduje ...0 13.30 skoczyło

mi cisnienie i zaczelam krwawic...zabrali mnie na porodówke....nie mieli daleko...lezałam na

sali dosłownie obok( słyszałam przez ten cały tydzien spedzony w szpitalu jak kobiety

rodziły...słyszałam płacz nowo narodzonych dzieci...i ciagle miałam strach ze w kazdej

chwili Mój synek może sie urodzic...a wtedy wyrok juz na Niego czeka...wiedziałam ze jesli

narodzi sie teraz to nie usłysze jak te wszystkie kobiety słodkiego płaczu mojego

maleństwa)
Podłaczono mi okcytocyne(czy jak to sie tam zwie)...zaczełam czuc skurcze

najpierw słabe..potem coraz sielniejsze...tak bardzo nie chciałam Go jeszcze rodzić0przeciez

było za wczesnie...zaczełam wyc i krzyczec z bólu...lekarz pomagajacy przy porodzie

dosłownie położył mi sie z łokcia na brzuch...myslalam ze wyprysne jak pryszcz(przepraszam

za sformułowanie ale tak dosłownie było) okropny ból, nie do zniesienia...wkoło studenci i

praktykanci..kjoszmar...0 14.15 urodzioł sie chłopczyk-Mój Filipek...nie widziałam

Go...usłyszałam tylko jedno zakwiklikanie...jak taki mały prosiaczek...słyszałam mojego

synka...zabrali Go nie widziałam Go...potem łozysko nie chciąło sie urodzić....kekarka

zdecydowała łyżeczkowanie...NIEdostałam znieczulenia!!-ZADNEGO-myslalam ze umieram z

bólu(czytałam ze takie łyżeczkowanie wykonuje sie pod znieczuleniem ogólnym!!!) a ja nie

dostałam ZADNEGO znieczulenie-nic.Potem obolała nie miałam siły nawet myslec o tym zeby mi

Go pokazano -_- a bardzo tego załuje... Mąż poszedł pietro wyzej do Synka-widział Go-jeszcze

zył...zył jeszcze do 15:30 a mianowicie biło mu tylko serduszko.Mąz poprosił o Chrzest i

nadanie imienia FILIP i tak zrobiono -_-...później Mąż poszedł drugi raz ...gdy wrócił

powiedział,że Synek już Odszedł...a ja Go nawet nie widzioałam :'(, nie

dotykałam...nic...-_- [*****] 

Filipek ur/zm 19.01.2007r 23tc[*],

Mateuszek ur. 17.03.2008r 36tc,

Alanek ur 21.10.2012 39,6 tc!:o)

oraz Aniołek ktory umarł w brzuszku w 15 tc a o czym dowiedzialam sie w 18 tyg.zabieg 19.06.2015

spijci

  Temat Autor Data
  Gdy rodziły się nasze dzieci… mharrison 03-08-2005 22:10
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… Jola 05-08-2005 08:51
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… Jola 05-08-2005 09:03
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… mamawikusia 05-08-2005 16:09
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… mamawikusia 05-08-2005 16:23
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… basiamamalaury 05-08-2005 21:31
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… etka 06-08-2005 13:11
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… zorka 08-08-2005 12:21
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… edi7 16-08-2005 15:38
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… Kartoflanka 16-08-2005 19:57
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… sylwiaswiderska3 31-03-2007 10:57
*  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… demonnik 31-03-2007 15:05
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… ullla 17-05-2007 09:59
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… maria 19-05-2007 23:29
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… kurczak 17-05-2007 18:55
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… Karolka82 19-05-2007 21:04
  Re: Gdy rodziły się nasze dzieci… ola 21-05-2007 20:47
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora