moja mama
nie miała tyle szczęścia. Tacie polecono zakupić lekarstwa na zastanie skórczy, a sami
podawali "coś" na szybkie rozwiązanie. To było i jest nie do opisania. A jak trafiła to
szpitala ze skórczami to powiedzieli (był to okres poswiateczny), że nie trzeba Jej wózka,
to pewnie "normalka po świętach". Do dzisiaj słyszę te słowa choć z opowieści Taty. Nie
umię z tym żyć. Tatuś powiedział, że nie poda ich nigdzie, bo nie wróci mu to syna. Miał
rację. Dziś to wiem. Po ponad 2 latach od śmierci. Dalej Go kocham. Tak jak przez 3 dni Jego
zycia. Byłem dziś na dróżkach w Kalwari Zebrz. Na wzgórzu ukrzyżowania modliłem się za
wszystkie matkiz z forum jak i te anonimowe. Modliłem się za Piety XXI wieku. Przyłożyłem
rekę do Ziemi i poczułem ciepło. To znak, że nas Kochają. One, nasze dzieci ze skrzydłami,
bo dzieki szkrzydłom ususzają nam łzy.
Wiem, że brzmi to "jak w bajce" i dranacie.
Ale życie nauczyło mnie jednego. Kochaj i nie przestawaj. choćby nie wiem co. Góry
przeniesiesz, pagórki się usuną, a miłość jeśli prawdziwa pozostaje niezmienna. Pozdrawiam i
razem z Wami ciesze się, że spotkanie doszło do skutku. (') dla wszystkich dzieci ze
skrzydłami
|