Klaro,
lekarze lekarzami - ale to ty
będziesz wiedziała najlepiej kiedy druga ciąża.
Po śmierci Martynki byłam
rozgoryczona, że nie od razu mogę zachodzić w ciążę (rana po cc źle się goiła, za pół roku
czekała mnie operacja usunięcia mięśniaka, nie mogłam wypędzić infekcji, itp). Teraz
widzę, że ów czas-pustynia, jak go nazywam, był czasem dobroczynnym. To był czas trudnego, a
jednak, macierzyństwa. Byłam mamą Martynki - tylko i wyłączne. Moje myśli mogły swobodnie
krążyć tylko wokół niej; miałam czas by w pełni zrozumieć, poczuć, ze jej tu nie ma i
spróbować to zaakceptować.
W drugą ciążę zaszłam po 15-u miesiącach od odejścia
Martyny. Stoczyłam piekielną walkę o życie synka. Udało się. Chwała Bogu - miałam na to
siły. Myślę, że gdyby ciąża przyszła wcześniej - nie dałabym rady walczyć tak, jak mi
się udało.
|