Bylo duszno, bardzo duszno... Chwile
kompletnej ciszy przerywal co jakis czas pociag, przejezdzajacy wysoko ponad glowa. Powisle,
tutaj wszystko sie zaczelo i skonczylo... Popielniczka przed szpitalem szybko zapelniala sie
kolejnymi niedopalkami, a automat na kawe ochoczo przyjmowal kolejne monety. ?Co ja tu
robie??. To pytanie nie dawalo mi spokoju. Moja zona spala wyczerpana najstraszniejszym
dniem jaki kiedykolwiek dane nam bylo przezyc... Jeszcze wczoraj bylem tu w szpitalu, a
lekarze zapewniali mnie, ze wszystko jest w porzadku. Kolejne KTG, kolejny obchod, kolejna
zapewnienia. ?Prosze sie nie martwic, pana zona jest zdrowa, ona i dziecko maja wspaniale
wyniki, wszystko bedzie dobrze?. Noc z 6 na 7 lipca 2004 spedzilem przed komputerem,
zasnalem o 5 rano. ?Sebastian!!! Stalo sie cos strasznego!!! Nasze dziecko nie zyje!!!
Przyjezdzaj do mnie natychmiast!!!? Glos mojej zony w sluchawce, brzmial jakby swiat mial
sie zaraz skonczyc... Szpital, mnostwo ludzi, chaos, odglosy KTG, wlasnie rozwaza obiady
do sal, lekarze, pielegniarki i MY, probujacy ogarnac to co sie stalo... Patrze w oczy
mojej zonie, mowie ze ja kocham, ze przejdziemy przez to razem, w srodku umarlem juz 7 razy,
blagam Boga zeby to byla nieprawda... Kolejny lekarz, przenosza nas do osobnej sali, tam
spedzimy ostatnie pare godzin z nasza coreczka, Laura, skarbem wyczekiwanym codziennie przez
9 miesiecy... Okolo 21 zaczyn sie akcja porodowa. Beatka jest dzielna, mocno prze, slucha
moich polecen wyuczonych w szkole roddzenia. Jedna reka trzymam jej dlon, druga gladze
brzuch, zegnajac sie w ten sposob z coreczka... Okolo 21.30 polozna odbiera porod. Nie ma
placzu dziecka, lez radosci, telefonow do rodziny i znajomych. Jest kompletna cisza... Boimy
sie zobaczyc dziecko. Beatke zabrali na ?szycie?. Wsrod pieluszek, w ktore zawinieto cialko
coreczki widze kosmyki czarnych wlosow... Polozna mowi, ze dziecko jest piekne... Mijaja
minuty, Beatka jest juz w pokoju, spi. Jestem na zewnatrz, kolejny papieros, kolejna
kawa... ?Co ja tu robie??
Najukochansza coreczko, w pierwsza rocznice Twojego
odejscia chcielibysmy podziekowac Ci z mamusia, za te cudowne 9 miesiecy, gdy z nami bylas.
Nigdy o Tobie nie zapomnimy, bedziemy Cie kochac po wiecznosc... Wiem, ze kiedys gdzies
spotkamy sie i bede mogl Cie przytulic do siebie. Czekaj na nas. Kochamy Cie.
Tata i
Mama Sebastian - tata Laury, Zuzi i Antosia
|