Elu,widzisz i 20 lat temu i dziś podbnie się reaguje.Ja byłam w szpitalu bo miałam cięcie,a
w tym czasie zniknął pokój naszego synka,odbył się pogrzeb.Ale "na szczęście" nie
byłam sama w swoim bólu,nie pzostawiono mnei sobie samej.Jeszcze w szpitalu odwiedził mnei
ogrom bliskich koleżanek z pracy,potem mąż rozwinął nad nami troskliwe ramiona i moja
mama,która jest w tym naszym smutku do dziś.Doczekała się kolejnych wnuków,ale Jacek był tym
pierwszym,i zawsze o nim mówi ze łzami w oczach.
Dla wszystkich dzieci,które opiekują
się nami z góry(****************) edyta
|