Re: żyjące dzieci a zmarłe | Hits: 412 |
|
paniRadzikowa  
03-12-2009 21:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony] [Rozwiń temat]
|
Jak same piszecie reakcje są różne. W mojej rodzinie
wygląda to tak: moja babcia urodziła rok po roku dzieci które zmarły zaraz po porodzie. Mają
oni swoje miejsce na cmentarzu gdzie zawsze dziadek w miarę możliwości jedzie i pielęgnuje
groby. My też zawsze na wszystkich świętych zapalimy znicze. I choć babcia ma czworo dzieci
to nigdy nie zapomniała. Czasem wspomina choć nie wiele tych wspomnień ma (jedno dziecko
żyło zaledwie parę godzin a drugie dwa dni) Kobieta, która ma 72 lata po dziś dzień wspomina
ze łzami w oczach wydarzenia sprzed ponad 50 laty. Z kolei moja teściowa pierwsze
dziecko poroniła w 20 tyg o czym mój mąż dowiedział się będąc już pełnoletnim i to przez
przypadek, znalazł jakieś papiery potwierdzające, że miałby starszą siostrę. Dopiero dwa
lata temu miała odwagę by nam o tym powiedzieć otwarcie, ale jej relacja była pozbawiona
wszelkich uczuć. :( Nie ma żadnego miejsca gdzie można by zapalić znicz, nie ma zdjęć - nie
ma niczego. Nawet kiedy mówi o tej dziewczynce to padają słowa: "dobrze, że umarło bo
było by całe chore" (powodem obumarcia była toksoplazmoza) Ja nie wiem jak można
powiedzieć o swoim dziecku w ten sposób. Nie wiem czy uwierzyła w sugestię lekarzy czy
naprawdę tak myśli. Na szczęście mój mąż jest inny! Kiedy ostatnio rozmawialiśmy na ten
temat powiedział mi, że chce by w naszym domu zawsze mówiono o Zuzi nawet jeśli będziemy już
starzy i niedołężni, żeby pamięć o niej nigdy nie wygasła a naszemu następnemu dziecku
będziemy tłumaczyć że była siostrzyczka. Uważam, że o nie powinno się tego ukrywać przed
najbliższą rodziną. Wiem to po mężu, który był w totalnym szoku kiedy znalazł te papiery, a
nie miał odwagi zapytać wprost. Czasem nawet o niej wspomina. Rzadko bo rzadko ale jednak. http://nieznajomapannan.blog.interia.pl/
|
|