Witam Wszystkich. Jestem mamą aniołka Dawidka który ur 12.12.2009 a zmarł 8 dni później w
szpitalu:( Serce mi pęka jak sobie pomyśle że cierpiał, że coś go bolało a ja nie mogłam nic
zrobić. My z mężem całą ciąże myśleliśmy że mały jest zdrowy. Fakt ciążą była zagrożona
ponieważ puściła szyjka i miałam rozwarcie na cm. Troche plamiłam. Kilka razy byłam w
szpitalu. W 28 tygodniu założyli i pessar i musiałam wylegiwać się w łóżku. Do lekarza
jeździłam systematycznie, myślę ze była nawet trochę nadgorliwa. Ale bałam się bo pierwsza
moja ciąża była obumarła. Przeżyliśmy to strasznie i dlatego dmuchaliśmy na zimne. Myślałam
że moja lekarka jest naprawde super, milutka, uśmiechnięta. Ludzie jaka ja jestem naiwna. W
każdym razie jej sprzęt też chyba pozostawiał wiele do życzenia. Zrobiła mi badanie
przezierności karkowej. Kość nosowa - obecna. Więc byłam spokojna. Aż przyszedł ten
wyczekiwany dzień. Zaczęły wyciekać mi wody płodowe. Pędem do szpitala. Tam położne zajęły
się mną super, byłam bardzo szczęśliwa mimo bólu, tak się cieszyłam że zaraz zobaczę synka.
Gdy nasze maleństwo było już na zewnątrz mój mąż przeciął pępowinę i wtedy się zaczęło.
Dawidek nie podjął samodzielnie oddychania. Lekarze ratowali go i udało się. To były
straszne chwile, strach i milczenie lekarzy ale udało im się, myślałam że już będzie ok. Ale
lekarze stwierdzili u niego zapalenie płuc. Podłączyli go do cepapa. Po godzinie przewieźli
go na oiom. I wtedy lekarze już nam powiedzieli że Dawidek ma na pewno jakąś wadę. Ze krótka
szyja. Dla mnie był cudowny, ja nic nie widziałam dziwnego w tej szyjce, ani mój mąż, ani
moja siostra. Zaczeli wymyślać jakieś cuda i prawie żadna z ich teorii się nie sprawdziła.
Podejrzewali zespół Patau. Kiedy nasz synek twarzyczkę miał normalną a z tego co wiem to
przy Patau występują różne anomalia przy twarzoczaszce. Podejrzewali też przepuklinę
przepony. Przetoke w gardle. Brak strun głosowych. Wszystko to bzdura!!!! Patolog stwierdził
przy sekcji wiotkość przepony, zapalenie płuc, niewydolność oddechową i zespół Klippla -
Feila. Ale wiem że z tym zespołem można żyć. A nasze kochane maleństwo zmarło po 8 dniach
walki. Tak mi przykro kochany synku. Tęsknię za Tobą, nie wiem jak wrócę do życia. Narazie
jesteśmy z mężem u moich rodziców, leczymy rany i płaczemy w samotności. Nie chcę wracać do
naszego miasta patrzeć na tych ludzi słuchać ich biadolenia współczucia kiedy i tak nikt nie
jest w stanie nas zrozumieć. Byliśmy tam wczoraj żeby zapalić znicze Dawidkowi. Czułam się
jak zabójca. Nie miałam odwago podnieść głowy. Czy to normalne????:((((( Tak mi go brakuje.
Nic nie ma juz sensu. viraszka viraszka
|