u mnie po tym cc, też było
zakażenie w ranie. przez to nie byłam na pogrzebie u mojego synka. kiedy mi to oczyszczała i
przcinała "na żywca", zaczęłam piszczeć z bólu, bo nigdy w życiu nic mnie tak nie
bolało, to powiedziała mi że przesadzam i że dokładnie wie że to da się wytrzymać bez
histerii, a jak będę się tak zachowywać to mi to zostawi i niech gnije. następnego dnia gdy
chciała robić to oczyszczanie po raz kolejny, posłalam do niej męża z kasą, bo strasznie się
bałam. okazało się wówczas, że jestem "kotek" i że ona wie, że to bardzo boli,
więc oczyścimy to w inny sposób. pomogły gorące okłady ze spirytusem i nagrzewanie. możnaby
pomyśleć, że to się działo na jakiejś pipidówie na zapadłej wsi, ale nie rodziłam w
Lublinie, szpitalu który, ma podobno najlepszy sprzęt dla wcześniaczków. może i sprzęt mają,
ale ludzie... Wiolka
|