Kiedyś w "wysokich obcasach" był poswięcony artykuł tej sprawie(nie
pamiętam numeru, jak poszukam dam znać). Czytałam go z zainteresowaniem nie wiedząc,że mnie
się to kiedyś bedzie dotyczyło. Nawet dałam do przeczytania innej osobie, która miała
podobny problem. Pamiętam tylko, że osoby po stracie dziecka - wbrew wszytkiemu czy chcą
czy nie - potrzebują rozmowy, miłych i tych przykrych wspomnień. Przede wszystkim siebie, bo
tego ja sama oczekiwałam od przyjaciół i znajomych. Podobno trzeba odczekać trochę, dać się
im otrząsnąć z najgorszego by poźniej wesprzeć ich w tych przykrych chwilach. W moim
przypadku chciałam jak najszybciej spotkac się ze swoimi przyjaciółkami, z resztą one były
ze mną od samego początku. Wspierały mnie rozmową, nie szukałam pocieszenia bo nic i nikt mi
tego bólu nie zdejmie ale chciałam się wygadać, tak jakby wytłumaczyć się z tego co się
stało. Pomogło, poczułam ulgę. Może pójdziesz na Jego grobek, zapalisz światełko i
powiesz im, że odwiedziłaś Aniołka. Dla mnie to było miłe. Wiem, że pamietali i nadal
pamiętają.
|