Witaj Tomaszu, Ja
"zaliczyłam" całą gamę snów, od tych dobrych, uspokajających po koszmary na
pograniczu horrorów. Uwielbiałam te dobre sny (niestety już dawno mi się nic nie śniło),
czekałam na nie, prosiłam o nie, traktowałam jako przedłużenie naszych codziennych spotkań.
Wydaje mi się, że te sny przychodziły wtedy, gdy najbardziej ich potrzebowałam. Niektóre
wręcz na zamowienie.
Scen pożegnań, szpitalnych, "trumiennych", cmentarnych
nie muszę śnić. One podskornie siedzą we mnie. nawet nie musze zamykać oczu, by je
przywołać.
mama Alka - 9 lat
|