Nie dziwię Ci się, prawie każdy w początkowym stadium żałoby utożsamiał się z tymi słowami. Też po stracie córeczki miałam ogromne załamanie wiary. Nie powiem żeby teraz było rewelacyjnie, ale jest lepiej.Bóg jest czy w niego wierzysz czy nie, moje myslenie zmieniło się o tyle, że teraz juz wiem że modlitwami czy byciem dobrym niczego sobie nie zaklepujemy. To mi niestety nadal utrudnia modlitwę, bo nie ma już w niej tyle nadzieji co kiedyś. Modlitwa ma przemieniać nas, a nie koniecznie rzeczywistość w której zyjemy i mamy zawsze liczyć się z Bożą wolą. To trudne i nadal miewam z tym problem. Czasami wydaje się, że życie to taki nieustanny test. Zostaliśmy stworzeni ludzmi, a mamy nabywać boskich cech i wyrzekać się przywiązania do tego co ludzkie, Boga stawiać zawsze na pierwszym miejscu. Komu się to udało temu aureola. Mi do tego daleko.
|