pamietam jak prosilam Maksia w szpitalu,kiedy lekarze nam juz powiedzieli ze nie ma szans...zeby do mnie przyszedl i powiedzial ze mu dobrze,ze jest szczesliwy i ze mnie kocha...mialam raz sen...ale teraz sama juz nie wiem czy tak naprawde,czy tak bardzo tego pragne ze sobie to wymyslilam...moze faktycznie bol i tesknota nie pozwala nam odczytywac znakow jakie nam daja nasze Aniolki...
mama Nicolki i Aniolka Maksia(*+01.11.2009-25.03.2011)