Agnieszko, tak, Bog jest wszechmogący, ale co to oznacza? Że może wszystko! Tak, zgadzam się z tym. Jest jednak pewne "ale"... może wszystko, o ile nie przekracza to granic, które On sam wyznaczył. Prosty przykład - czy może sprawić, byś nie grzeszyła i swoimi grzechami nie krzywdziła innych? Wprost nie może tego zrobić, bo dał Ci wolność i wolną wolę... zaryzykował dając nam to, ale chciał mieć wolnych Partnerów do dialogu a nie niewolników, którzy "muszą" Mu służyć, oddawać Mu cześć i Go kochać, bo nie mają wyjścia. My możemy kochać Boga z własnej, niczym nieprzymuszonej woli. Ale skoro wszyscy mamy wolną wolę i wolność, to zawsze się znajdą tacy, którzy nie będą z niej umieli korzystać. Wykorzystają ją przeciwko innym. Proste Dziesięć Przykazań jest tego wyrazem - Bóg pragnie chronić wartość drugiego człowieka i mówi, że punktem odniesienia dla mojej wolności jest... drugi człowiek. Dlatego mam "nie zabijać", "nie kraść" (bo to nie moje), "nie cudzołożyć" (bo to nie moja żona), itd... Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Ale, jak napisałem, są ludzie, którzy tego nie respektują i czynią nam wiele krzywdy. Tutaj rodzi się cierpienie, tu rodzi się krzywda. Dlaczego Bóg na to pozwala? Ponieważ gdyby chciał zniszczyć całe cierpienie świata, musiałby wszystkim zabrać dar, który dał ludziom - wolność. Ja nie widzę innego wyjścia. I potrzeba się nad tym chwile zastanowić, wiem, że ludziom, którzy cierpią i których boli, np. utrata dziecka, trudno się zdobyć na coś takiego i popatrzeć "obiektywnie" na to.
Tu trochę jest jednak z tego "egoizmu" czy bardziej patrzenia przez swój pryzmat tylko - bo kiedy tysiące dzieci umiera codziennie z głodu - jakoś mało nas to dotyka, to "nie nasze" dzieci. Nie chodzi o to, by kogokolwiek oskarżać tylko pokazać, że problem cierpienia na świecie jest problemem trudnym do rozwiązania i myślę że właśnie ze względu na to - na wolność, którą posiadamy (bo naprawdę mamy na świecie i tyle jedzenia i tyle pieniędzy, że możnaby nieomal w jednym momencie zniszczyć głód na świecie. Czemu tego nikt nie robi? Bo nie ma dobrej woli, jest tylko wola "polityczna" a ta zamiast miłością kieruje się "kalkulacją", a to się nie opłaca... i co zrobić na taką wolność, z której człowiek źle korzysta bo nie dla dobra ludzi tylko dla własnego interesu?) Z tej samemj serii pytanie, które już zadawałem nieraz... jeszcze nikt nie podjął się odpowiedzi na nie, a szkoda... Skoro pytamy, dlaczego Bóg pozwolił na śmierć naszych dzieci, to trzeba nam zapytać: Dlaczego pozwolił, by zamordowano Jego własnego Syna? Czy nasz Bóg jest okrutnym tyranem, którego zadawala ludzka krew i krzywda? (chociaż jest Istotą niewidzialną i nic Mu po ludzkiej krwi, do niczego by Mu nie służyła). Nie.. nasz Bóg jest komunią Osób: Ojciec, Syn i Duch Święty... Osób, które są powiązane ze sobą niczym innym jak tylko Miłością. Ta Miłość jest Istotą Boga, co oznacza, że Bóg, praktycznie, "nie może nie kochać".
Jak to już pisałem wcześniej, Bóg dał światu autonomię, która wynika z tej wolności, którą dał człowiekowi. W tej autonomii są pewne prawa, które są naturalne, prawa przyrody, fizyczne, biologiczne, oraz inne, które leżą w gestii człowieka, za które człowiek jest odpowiedzialny. Poronienia, które dotykają stosunkowo dużej ilości kobiet (moją mamę też to dotknęło), to pewien proces biologiczny, którego oczywiście ja nie rozumiem, ale którym zajmuje się zapewne medycyna. Nie chcę powiedzieć przez to, że Bóg w to nie wchodzi, ale też Bóg - jeśli coś dzieje się nie tak z organizmem kobiety - nie będzie zmieniał struktury wewn. tegoż organizmu. To sam organizm ma wpisane w siebie "prawa", czy raczej mechanizmy, które mają za zadanie strzec życia poczetego. Dlaczego te mechanizmy czasem zawodzą? Nie wiem, choć może lekarze wiedzą. Bóg nie jest poza tym, ale też nie interweniuje w sposób "gwałtowny" i "przemocą" próbujący zmienić prawa, które sam wprowadził, nawet, gdy one pod jakimś wpływem (jakim? nie wiem) nie działają dobrze. To pytanie jest pytaniem o wszystkie choroby - po co nam to? Po co choroby? Czy świat nie byłby szczęsliwszy bez nich? Byłby... ale dopóki nie chorujemy (lub nasi najbliżsi) nie obchodzi nas to specjalnie... Są więc rzeczy, kiedy człowiek w czymś zawini... tu jest jego odpowiedzialność. Ale są rzeczy, sytuacje, kiedy człowiek nie jest winny, kiedy człowiek nie spowodował sytuacji zagrożenia czy cierpienia (jak choćby przy poronieniu), Bóg również nie... jednak człowiek potrzebuje mieć jakiegoś winnego... trudno nam przyjąć "tajemnicę", którą nie zawsze możemy zgłębić... musimy mieć winnego, więc obrywa się "niewinnemu". Tak, niewinnemu. Czy Jezus, który wisiał na krzyżu był czemuś winny? Oberwało się Jemu... i to wszystko w imię Boga, zeby nie było. Ale On sam powiedział, że nikt Mu życia nie zabiera, On sam je daje - bo woli je dać aniżeli przekręcic obraz Boga, aniżeli pokazać inny obraz Boga niz miłującego Ojca, od którego wyszedł i którego przyszedł pokazać światu...
Wiem, że pewnie nie przekonam tych, którzy teraz "całym sercem" nie cierpią Boga i przerzucają odpowiedzialność za swoje cierpienia na Niego. Nie przekonam tym, kórzy nie wierzą w Jego miłość i troskę o nas, którzy nie wierzą, że nawet gdy spotka nas coś złego, to wiara i zaufanie Bogu przynosi życie - jak przyniosło życie Jezusowi, którego Bóg uratował od śmierci w ten sposób, że dał Mu nowe życie - zadziałał inaczej, niż byśmy mogli po ludzku przypuszczać. Nie przekonam i wiem, że jeszcze wielokrotnie będą padać te same pytania... chociaż każdy je będzie zadawał z punktu widzenia swojego bólu.
Boże, ja nie jestem zdolny odpowiedzieć na to wszystko, bo kim ja jestem? Jak Ty tego nie zrobisz... Ukrywasz się tak często przed nami a nasza złość na Ciebie i gniew sprawiają, że zależy nam na Tobie, tylko nie wiemy jak wrócić, szukamy... bo chcielibyśmy, by było "po staremu", jak przed stratą... boimy się przyjąć Twoją nowość... boimy się tak często spojrzeć w Twoją twarz, która jest Miłosierna i pełna Miłości, współczucia i troski o nas... boimy się, bo nie moglibyśmy wtedy mieć gniewu i żalu do Ciebie, wytrąciłoby to nasze argumenty z rąk, zburzyłoby to nasz "porządek", zniszczyło "winnego"... Panie, Ty jeden nas nie zostawiasz i bądź z nami zawsze, nawet, gdy my przestaniemy być z Tobą...
wybaczcie mi, po raz kolejny... jestem biednym człowiekiem, który tak niewiele może pomóc, i jeszcze mniej rozumie... wybaczcie moje słowa, jeśli sprawiają ból, niechcący... ------ ...naucz mnie dawać a nie liczyć, walczyć a na rany nie zważać... Internetowy Dom Rekolekcyjny: http://www.e-dr.jezuici.pl
|