Jestem na Dlaczego od trzech miesięcy i czytając niektóre posty, wypowiedzi dziewczyn zastanawiałam się czy ja jestem jakaś inną ,orszą matką...często czytam "...byłam na lekach...", "...tego dnia byłam na prochach..." - dotyczy to dni po śmierci naszych dzieci i czasem nawet dłuuugo po. Czy wasz ból był większy od mojego? Czy ja za mało rozpaczałam - nie musiałam brać leków uspokajających, nigdy. Bolało, płacz, krzyk, rozpacz i nieogarnięte poczucie smutku , straty...ale nie było prochów...Dlaczego? Długo czułam się z tym źle, bo skoro tyle kobiet tak bardzo cierpi ż emusi brać leki, a ja nie, to znaczy, że ...za mało cierpię? Dziś wydaje mi się, że uchroniła mnie od tego modlitwa, właściwie jestem tego pewna. Wierzyłam w Boga i wierzę nadal, choć przez kilka dni po tym wszystkim nie umiałam się modlić...ale rozmawiałam z Nim. Gdy było mi naprawdę ciężko -modliłam się wyłam z bólu imodliłam się...pomagał i pomaga...Życzę wszystkim, by to Bóg i rozmowa z nim, a nie leki, przynosiły wam ukojenie. Oczywiście każdy ma prawo do takich środków zaradczych jak chce, ale dziś wiem - nie jestem gorszą matką... Sylwia, mama Aniołka -Kasi 22tc, Jaśka i Zosi
|