Tak, Sebas, ci, którzy najbardziej głoszą swoją religijność, z jednej strony będą gadać, jak to Ci strasznie współczują i jaka to jesteś biedna, a z drugiej znajdą zawsze to "ale", żeby Ci dać choć delikatnie do zrozumienia, że jesteś morderczynią, bo Kościół uważa to, czy tamto i tak klepią w ciemno ciągle te same formułki. I dobić! I walnąć w łeb! A niech ma za swoje! Morderczyni! (Wystarczy przeczytać sobie Twój wątek). I jakże takie osoby są pewne, żeby donosiły ciążę letalną! Tak, już to widzę! Tylko takim pustym gadaniem nie zapewnią sobie otwartych wrót do raju, bo w obliczu Boga wszyscy jesteśmy równi i to On będzie sądził (na szczęście!!!!!). No ale pewnie im się ciągle wydaje, że Pan Bóg będzie im niezmiernie wdzięczny...
No niestety sztuką jest prawdziwe zrozumienie, ale tylko garstka to potrafi. Ja już z takimi nawiedzonymi nie rozmawiam, bo to ich zwykła hipokryzja i chęć pokazania jakim to się jest wspaniałym.
I twardo będę powtarzać, patrząc z perspektywy czasu, że w całej swojej tragedii, żałuję, że nie poroniłam, albo że mi Tamara sama nie obumarła w moim brzuchu (już widzę zaraz kolejne ataki za to, co napisałam), bo widzę, że takim kobietom o wiele łatwiej jest podnieść się, a niektórym to nawet rozdawać swoje "cenne" rady i pouczenia. Jakoś dziwnie żadna kobieta po terminacji, albo po urodzeniu dziecka z wadą letalną nie ma odwagi pouczać innych. Może to jednak inny wymiar tragedii?
Tylko większa część z nas nie ma możliwości wylać swojego żalu nigdzie oprócz naszego zamkniętego podforum, a nie daj Panie Boże, napisać na tym choć część tego, co nas boli, to zaraz obuchem w łeb.
Znikam stąd, bo pewnie zaraz kolejne kamienie poczuję na karku. Beata - mama Sary (20.12.2001),Tamary (+20tc -12.03.2006) i Grety (04.06.08)
|